|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:31, 20 Sty 2011 Temat postu: Clinic duty [T, M] |
|
|
Przed Wami moje tłumaczenie takiego małego, słodkiego fika. Mam nadzieje, że ktoś się skusi by przeczytać, a nawet skomentować.
Sprawdzałam tysiąc razy, ale jeśli zobaczycie jakieś błędy – im all ears
Kategoria: love
<img src="http://i733.photobucket.com/albums/ww331/_horum_/fframki/hilson_18.jpg">
Zweryfikowane przez autorkę.
Tytuł: Clinic duty [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: Nemesis
PRZYCHODNIA I OBOWIĄZKI
Język House’a ślizgał się dookoła czerwonego lizaka, podczas gdy jego umysł zastanawiał się jak długo jest w stanie to robić. Zdecydował, że najdłużej przez pięć minut, po czym odwrócił stronę magazynu. Rzut oka na zegarek przywiódł na jego usta uśmiech satysfakcji. Pięć minut było też limitem czasu, w którym Wilson powinien się pojawić obok niego.
Cztery... trzy... dwa...
Drzwi otworzyły się w tej samej sekundzie, co ostatnie kawałki lizaka rozpuściły się w ustach House’a.
- Tu jesteś! – krzyknął Wilson. – Szukałem cię po całym szpitalu!
- Jesteś później niż się spodziewałem – skłamał House. – Pielęgniarki zajęły ci tyle czasu? Przeszukiwałeś każdą z osobna, by się upewnić, że mnie tam nie ma?
Wilson zmarszczył brwi, wszedł głębiej do pokoju badań i zatrzasnął drzwi.
- Skąd wiedziałeś, że cię szukam?
House wyciągnął z ust pusty patyczek z lizaka i uśmiechnął się.
- Kiedy mamy nie ma w domu, któż inny pilnuje spokoju?
***
Czterdzieści pięć minut wcześniej
- OK, zrobiliśmy punkcję, rezonans, angiografię, badanie PET i tomografię oraz masę innych dziwnych rzeczy. A teraz przychodzicie do mnie i mówicie, że dwa plus dwa to nie czternaście, osiemnaście, dwadzieścia jeden, trzy ani siedemnaście.
House zapatrzył się w symptomy na białej tablicy i uśmiechnął się szeroko. Miał niezawodny plan. Cuddy wyjechała i nie wróci przed południem, a jest dopiero dziesiąta rano. Tak, Cameron albo Foreman pobiegliby do Wilsona, Wilson zaraz by ze świrował i przybiegł...
- Zróbcie biopsję mózgu.
- Co?! – wykrzyknęła Cameron, zupełnie tak, jak się spodziewał. – Biopsję mózgu?
- Cóż, jeśli uważasz, że dowiesz się tego, co potrzebujemy z biopsji wątroby, to droga wolna. Ale według mnie najlepszym wyjściem przy infekcji mózgu jest biopsja mózgu. Ale nie wiem... może to tylko takie głupie przeczucie.
- Nie możesz przeprowadzić na niej biopsji mózgu! – Cameron znów się odezwała.
Pozostała dwójka nie zaczęła kłótni o etyczne aspekty sprawy. House założył, że pewnie od razu pójdą do Wilsona lub nawet, próbując go zatrzymać, dadzą znać Cuddy.
- Ja nie zamierzam. Ale wy owszem.
- Ale...
- Zróbcie tę biopsję. I znajdźcie mnie jak skończycie.
Złapał swoją laskę i wyszedł z biura, zmierzając do przychodni.
Dawał Wilsonowi czterdzieści minut, góra godzinę. Sięgnął do kieszeni, wyczuł słoiczek vicodinu, ale wyciągnął tylko lizaka.
Chase pierwszy opuścił pokój. Cameron patrzyła za nim, ale nie skręcił w stronę biura Wilsona. Wyszła szybkim krokiem i złapała go za ramię. Foreman po chwili ich dogonił.
- Gdzie idziesz? – spytała Cameron.
- Zrobić biopsję mózgu.
- Nie możemy!
- Słuchaj, jeśli zamierasz ignorować House’a, to twój problem. Ale ja cenię swoją pracę.
- A ja cenię życie tej pacjentki!
- Powiedz Cuddy – zasugerował Foreman.
- Nie ma jej aż do południa. Spotkanie w mieście.
- Więc powiedz Wilsonowi.
***
- Nie możesz przeprowadzać biopsji mózgu na dwulatce! – krzyknął Wilson.
- Ach, w porządku. Poczekam aż podrośnie. Ale myślałem, że powinniśmy się dowiedzieć co jest nie tak z jej mózgiem zanim urośnie, ale może infekcja poczeka. To nie zdarza się zbyt często, ale miejmy nadzieje.
House wzruszył ramionami i wrócił do czytania swojego czasopisma.
- Nie możesz tego zrobić! I odłóż tę durną gazetę!
- Jezu, Wilson. Mówisz jak Cuddy – mruknął House i z błyskiem w oku, popatrzył na Wilsona. – Czy to znaczy, że masz równie powalający dekolt?
- Dorośnij. A wracając do tematu, to dobrze wiesz, że nie cierpię być twoim sumieniem. Zawsze biegam za tobą, żeby się upewnić, że nie robisz czegoś głupiego albo nielegalnego. Jak choćby biopsji mózgu.
- Och, uspokój się. Wcale nie chciałem robić tej biopsji.
- Więc czemu kazałeś swojej ekipie ją zrobić?
- Bo wiedziałem, że ci powiedzą.
- Nie łapię. – Wilson pokręcił przecząco głową. – Dlaczego miałbyś chcieć, żeby mi powiedzieli, że nakazałeś przeprowadzić biopsję, jeśli nie chcesz tej biopsji?
- Bo jesteś zbyt szlachetny, żeby mi na to pozwolić i wiedziałem, że zabronisz mojej ekipie. Oraz, że zaraz do mnie przybiegniesz, jak na miłego pieska przystało.
- Właściwie to co z tego?
- Nie uważasz, że marnowanie twojego czasu to szlachetna sprawa?
- House, jestem zajęty! Mam papierkową robotę, pacjentów...
- Porno? – podsunął House. – Nie, to nie sugestia. Szukam więcej słów na p, żeby dokończyć twoją durną listę spraw koniecznych do zrobienia.
- Wychodzę! – Wilson spiorunował go spojrzeniem. – I nawet nie myśl o tej biopsji!
- Już powiedziałem, że nie jest potrzebna. Ale, hej! Popytaj, może ktoś inny potrzebuje. Może Cuddy chce... powinieneś jej spytać jak wróci.
- Naprawdę nie wiem dlaczego pozwalam ci marnować mój czas.
- Bo jestem dobry w łóżku? – House wyszczerzył zęby.
- Tak, ale... no... – mruknął i ucichł, zerkając na House’a. – To jest powód tego całego... przedstawienia? Zwabić mnie tutaj, żeby...
Niedokończone zdanie zawisło między nimi w powietrzu.
- Wiesz, nie lubię jej zbytnio. Wcale nie wygląda na tobie dobrze.
- Co nie wygląda dobrze?
- Spódniczka baletnicy. Masz zbyt owłosione nogi, żeby ją nosić.
- Co do tego wszystkiego mają spódniczki i moje nogi?! Ech, nie ważne. Jesteśmy w pracy.
- Oczywiście, że tak! Przecież nie wpuściłbym zgrai chorych ludzi do mojego mieszkania. Z wyjątkiem ciebie, doktorku.
- Dokładnie! Nasza praca jest miejscem, w którym chorzy ludzie stają się zdrowi. Za to twoje mieszkanie jest miejscem, gdzie uprawiamy seks.
- Twój samochód też. I czasem parking... i twoja łazienka. Pamiętasz co robiliśmy, gdy Julie myślała, że myjemy ręce?
- Jasne, ale nigdy wcześniej nie robiliśmy tego w pracy.
- Zdaje sobie sprawę, że to zabrzmi cholernie banalnie, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
- Tutaj? W przychodni?!
- Czemu nie? Wszyscy będą myśleć, że jestem z pacjentem, a jeśli nie zajmie nam to kilku godzin, to nikt się nie dowie.
- Ale...
- Hm, nie mam ze sobą gumki, na sobie też nie. Ale ty możesz mieć, przecież ruchasz wszystko, co tylko porusza się na dwóch nogach.
- Jasne, dlatego zastanawiam się dlaczego ciebie też, skoro masz trzy nogi.
- Dobrze wiesz co moja laska potrafi. Więc masz jakieś gumki?
- Nie, zostawiłem w drugich spodniach.
House wstał i zaczął grzebać w szafkach, szukają prezerwatyw, które dają debilnym nastolatkom, gdy proszą o coś bezpiecznego, ale nie pigułki. Wilson oparł dłoń na jego ramieniu.
- House, przecież my nie...
- Znalazłem! – powiedział radośnie House, trzymając w dłoni małe, foliowe opakowanie. – Truskawkowa, wolałbym lukrecję*. Powinniśmy użyć dwóch, żeby się przypadkiem nie ubrudzić. Gdzieś tu pewnie jest kolejna, chyba, że pielęgniarki zapomniały uzupełnić zapasy. A to i tak wina Cuddy.
- Taa, bo truskawkowe gumki są na szczycie listy rzeczy absolutnie koniecznych w pokojach badań.
- Powinny być. A ty powinieneś być dziś dołem.
- Hej, kto powiedział, że ty masz być na górze?
- Seks tutaj to mój pomysł, więc nie ma mowy, żebyś ty był górą.
- Nie możesz być na górze, jeśli nie jesteśmy na łóżku, a tutaj nie ma łóżka.
- A tam? Co to niby jest? – House wskazał na długi, biały przedmiot przeznaczony do badania pacjentów. W obecnej sytuacji, wydawał się być najlepszym substytutem łóżka.
- Zbyt wąskie i niewygodne.
- Nie zamierzam na tym spać, zamierzam cię na tym bzyknąć.
- Twoja noga tego nie zniesie.
- Ale myślisz, że moja noga wytrzyma, jeśli to ty będziesz pieprzyć mnie?
- Dokładnie tak!
Rozważali chwilę powstały dylemat, gdy nagle na ich twarzach pojawiły się uśmiechy.
- Oral – powiedzieli zgodnie.
- I tak nie możemy zrobić tego w tym samym czasie – dodał House. – Przynajmniej nie tutaj.
Opadł na swój obrotowy stołek i zniżył go odrobinę, tak, by krocze Wilsona znajdowało się na wysokości jego wzroku.
- Chodź tutaj.
- Ja pierwszy?! To do ciebie nie podobne.
- Podobne. Nie zrobisz mi dobrej laski, jeśli jesteś już tak boleśnie twardy, a ja tobie owszem. To tylko trochę samolubne, nic więcej.
Wilson uniósł brew, ale rozpiął spodnie, wziął od House’a prezerwatywę i nałożył ją płynnym ruchem na swój w pełnej gotowości członek. House złapał go za biodra i przysunął do siebie. Otworzył usta i schował w nich członek Wilsona. Zaczął go lekko ssać, choć wiedział, że nie może sobie pozwolić na finezję, a raczej musi się spieszyć; wciąż byli w pracy. Po chwili penis onkologa znalazł się w głębiej w ustach diagnosty, a jego język krążył dookoła niego, sunąc gładko po lateksie. Sztuczny smak truskawki pojawił się w ustach House’a. Naprawdę wolał lukrecję. Albo wiśnię, jeśli już miałby wybierać czerwony owoc.
Dłonie Wilsona wplotły się we włosy House’a, zachęcając go jeszcze bardziej do działania. House prześlizgnął się dłonią z biodra Wilsona pomiędzy nogi kochanka. Odgłosy, jakie wydawał z siebie onkolog dały House’owi do zrozumienia, że szczyt blisko... Objął go mocniej ustami i ścisnął palcami wrażliwe i wyczulone na dotyk miejsce na ciele Wilsona. Wilson zagryzł wargę, by powstrzymać się od krzyku i osiągnął spełnienie. Zsunął z siebie gumkę, podczas gdy House uwalniał swojego członka spod bokserek. Przybrał zadowoloną z siebie minę i założył prezerwatywę. Również truskawkową, co dla Wilsona nie stanowiło problemu. Nie miał nic przeciwko truskawkom.
- Możesz trochę podwyższyć stołek? – spytał Wilson, zapinając spodnie.
House spełnił prośbę i oparł się plecami o lekarski stół. Zaparł jeszcze stopy o podłogę, by się nie przewrócić i był gotowy. Wilson przyklęknął między rozszerzonymi nogami przyjaciela i uśmiechnął się do niego. Gdy zaczął się bawić penisem House’a jak lizakiem, ten odrzucił głowę do tyłu i zagryzł wnętrze swojego policzka. W chwilach takich jak ta, jego noga wcale nie bolała. Uśmiechnął się lekko na tą myśl. Był to jeden z powodów, dla których Wilson częściej powinien tak go zadowalać. Wilson droczył się z House’m ssąc powoli jego wierzchołek.
- Pospiesz się! – zażądał House. – To nie jest test na wytrzymałość!
House poczuł jak Wilson uśmiecha się, wciąż trzymając w ustach jego erekcję. Nagle jednak obejmujące go usta zacisnęły się mocno. Odruchowo pchnął biodrami w przód, ale Wilson był nieugięty i przytrzymywał go w stabilnej pozycji. Kulki House’a zbliżyły się do jego ciała, czuł, że jest blisko, blisko szczytu przyjemności, aż w końcu doszedł w truskawkowy kondom.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Wysoki, damski głoś zagrzmiał złowieszczo nad mężczyznami:
- Jak możesz zarządzać biopsję mózgu na małym dziecku?!
Cuddy zatrzymała się w pół kroku, gdyż scena, która malowała się przed jej oczami nieco ją zaskoczyła. House, z głową odchyloną w tył i wyraźną rozkoszą na twarzy, miał szeroko rozstawione nogi, gdzie znajdowała się głowa klęczącego Wilsona, z penisem House’a ustach. Szczęka Cuddy opadła w dół.
- Wilson, wiem, że House ma moralność nastolatka, ale po tobie spodziewałam się więcej rozwagi! To jest szpital!
Wilson zarumienił się ze wstydu. House, by zapobiec uwolnieniu swojego penisa z gorących ust kochanka, oparł dłoń na jego głowie.
- Wyświadcz mi małą przysługę – rzucił House i pokazał jej dłonią, by się odwróciła.
Zrobiła to, a House puścił głowę Wilsona i szybko się ogarnął.
- Gotowy na drugą część zabawy!
Cuddy zawahała się, ale mimo to odwróciła się. Gdzieś w środku miała jednak obawy, że wcale nie żartował. Diagnosta siedział jednak już z całkiem ubrany, jego spodnie były w pełni zapięte, a Wilson opierał się o lekarskie łóżko, wciąż czerwony jak pomidor.
- Co wy w ogóle robiliście?!
- Cuddy, jeśli widząc to, nie wiedziałaś, to nie ma już dla ciebie nadziei. Wilson po prostu...
- Przekonywał House’a, by nie robił biopsji – dokończył za przyjaciela onkolog.
*Nie mam zielonego pojęcia, czy istnieją prezerwatywy o takim smaku. Właściwie to do czasu tłumaczenia fika średnio wiedziałam, co to jest lukrecja. Myślałam nawet, żeby zmienić smak na np. bananowy, ale ostatecznie zostawiłam tak, jak jest w oryginale.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Pią 19:17, 21 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:49, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Pamiętasz co robiliśmy, gdy Julie myślała, że myjemy ręce?
hmm... ja pamiętam nawet sytuację, w której matka House'a myślała, że chłopaki przygotowują się do zejścia na śniadanie, a oni robili coś zupełnie innego
eeech, całe wieki temu czytałam tego fika i pamiętam, że House'owe uzasadnienie tego 'kto komu pierwszy ma zrobić dobrze' rozłożyło mnie na łopatki podobnie zresztą jak wykorzystanie głowy Wilsona w charakterze listka figowego
podsumowując - fuck yeah! idealny ficzek na pociechę z okazji powrotu House'a na antenę Koffam fiki z dirty!talk i seksem w klinice oraz bonusem w postaci wchodzącej na to wszystko Cuddy (może doczekam się kiedyś fika, w którym taki widok wpędzi ją raz na zawsze do grobu ) Tłumaczonko też Ci wyszło niczego sobie (może tylko te House'owe "kulki" zepsuły mi lekturę, ale bosh, ten nasz durny język naprawdę nie ma przyzwoitego tłumaczenia dla 'balls' )
A lukrecjowe gumki oczywiście są: [link widoczny dla zalogowanych]. Dziwne tylko, że w czarnym kolorze... Chyba że facetom nie przeszkadza to, że czarny wyszczupla
moar tłumaczeń plizzz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:27, 23 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | hmm... ja pamiętam nawet sytuację, w której matka House'a myślała, że chłopaki przygotowują się do zejścia na śniadanie, a oni robili coś zupełnie innego | hm... a masz to gdzieś pod ręką?
No ten fik ma w sobie kilka perełek. Wykorzystanie głowy Wilsona w charakterze listka figowego to bezsprzecznie jedna z nich. Już sobie to wyobrażam Taaaak, dirty talk i seks tak ładnie idą w parze
Richie117 napisał: | może tylko te House'owe "kulki" zepsuły mi lekturę, ale bosh, ten nasz durny język naprawdę nie ma przyzwoitego tłumaczenia dla 'balls' | houseowe kulki przepraszają, że zepsuły Ci lekturę! Ale no dokładnie... Takie durne, małe słówko przysporzyło mi trochę głowienia się. Różne nazwy mi wpadały do głowy, ale albo brzmiały dziwnie, albo trochę wulgarnie. A o 'kulkach' przeczytałam przypadkiem w jednym ze starych numerów Cosmopolitan, który wygrzebałam z szuflady. No i uznałam, że nawet tak może być, jeśli nic bardziej zadowalającego nie przychodzi mi do głowy.
O nie, dobiłaś mnie. Nawet lukercjowych gumek nie umiem w googlach znaleźć... pewnie dlatego, że szukałam po polsku
Coś przetłumaczyć mogę, jasne. Tylko najpierw muszę znaleźć jakieś fajne coś i to na tyle fajne, by chcieć spędzić z tym trochę więcej czasu;p Sesja sesją, ale na fiki czas się znajdzie
dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 6:32, 24 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
no jasne, że mam to pod ręką [link widoczny dla zalogowanych]
advantage napisał: | No ten fik ma w sobie kilka perełek. Wykorzystanie głowy Wilsona w charakterze listka figowego to bezsprzecznie jedna z nich. Już sobie to wyobrażam | całe szczęście, że Wilsonowi nie zebrało się wtedy na kichanie czy coś, bo efekt mógłby być krwawy i dosyć smutny dla chłopaków
advantage napisał: | O nie, dobiłaś mnie. Nawet lukrecjowych gumek nie umiem w googlach znaleźć... pewnie dlatego, że szukałam po polsku | tjaaa... Polska nawet w kwestii smakowych gumek jest daleko w tyle za nie-katolickimi krajami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:21, 24 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
o, dzięki za fik
Richie117 napisał: | całe szczęście, że Wilsonowi nie zebrało się wtedy na kichanie czy coś, bo efekt mógłby być krwawy i dosyć smutny dla chłopaków | aż mnie zabolało
Richie117 napisał: | Polska nawet w kwestii smakowych gumek jest daleko w tyle za nie-katolickimi krajami | trochę za późno, ale porozglądałam się w sieci za dzwinymi gumkami i smak coli mnie rozbroił U nas dostaniemy tylko kolorowe i owocowe, i to i tak w miarę normalnych smakach. Truskawaki wcale nie są dziwne;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Sob 9:31, 29 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Hmmm... Czytało sie rewelacyjnie xD Fik dzięki któremu można sie uśmiechnąć xD
<i>Dorośnij. A wracając do tematu, to dobrze wiesz, że nie cierpię być twoim sumieniem. Zawsze biegam za tobą, żeby się upewnić, że nie robisz czegoś głupiego albo nielegalnego.</i>
Hmm... Mnie tam zawsze sie wydawało, że on jednak uwielbia być tym sumieniem xD No ja na jego miejscu bym sie cieszyła
<i>Pamiętasz co robiliśmy, gdy Julie myślała, że myjemy ręce? </i>
O tak ja bym chętnie o tym posłuchała xD A nawet zobaczyła
<i>Albo wiśnię, jeśli już miałby wybierać czerwony owoc. </i>
No mamy podobne gusta xD A ostatnio miałam debatę na temat czy taki smak prezerwatyw istnieje
<i>- Cuddy, jeśli widząc to, nie wiedziałaś, to nie ma już dla ciebie nadziei. Wilson po prostu...
- Przekonywał House’a, by nie robił biopsji – dokończył za przyjaciela onkolog.
</i>
A cóż by innego xD No nie mogę xD Fik po prostu wspaniały!!
Weny na wiecej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:31, 29 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
dzięki śliczne Agusss
Agusss napisał: | O tak ja bym chętnie o tym posłuchała xD A nawet zobaczyła | a któżby nie chciał tego oglądać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 4:19, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Agusss napisał: | A ostatnio miałam debatę na temat czy taki smak prezerwatyw istnieje | kurcze, a co to za problem w sumie z tymi smakami prezerwatyw? Zawsze można użyć zwyczajnej, bezsmakowej, i po nałożeniu gdzie trzeba wysmarować ją polewą do lodów czy czymś podobnym. Wtedy nawet prezerwatywy o smaku toffi są możliwe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agusss
Członek Anbu
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: bierze się głupota?
|
Wysłany: Nie 16:45, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
advantage, wiesz... Myślę, ze znalazłabym kilka osób, które miałoby coś przeciwko temu niestety
Richie, Richie! Toż może masz i rację, ale satysfakcja kupienia takiej gotowej jest duża xD No nie czujesz tego? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:16, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
wiem, wiem, zawsze się ktoś taki znajdzie. Niestety, ale po się przejmować ich poglądami?
zawsze można się też obyć bez gumek... dopiero to można odkryć jakieś ciekawe smaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 3:49, 31 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Agusss napisał: | Richie, Richie! Toż może masz i rację, ale satysfakcja kupienia takiej gotowej jest duża xD No nie czujesz tego? xD | taaa, wielkość satysfakcji jest wprost proporcjonalna do wielkości paraliżującego strachu, który trzeba było pokonać przed udaniem się na "zakupy"
advantage napisał: | zawsze można się też obyć bez gumek... | ale wtedy dziewczynie włosy będą opadać na twarz i wpadać do oczu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|