|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:28, 29 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | sorki, nie jestem specjalistką od misiów | tylko Wilson posiada ten zaszczytny tytuł
Richie117 napisał: | Albo ten: KLIK | fuck, czemu nikt mi w dzieciństwie nie kupował takich misiów?
Richie117 napisał: | (i jak tu człowiek ma się skupić na czymś przyzwoitym? ) | um... nie lepiej od razu sobie odpuścić?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:54, 29 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | krótko mówiąc, widzimy dokładnie to samo Nie pojmuję, jak można widzieć to inaczej, skoro Cuddy (jak słyszałam) praktycznie sprowokowała sytuację, w której House liczył na coś z jej strony, a zobaczył ją z nowym kochasiem. Czyli powtórka z 'rozrywki', bo tak samo było sezon temu, kiedy dowiedział się, że Cuddy spotyka się z Lucasem. Przez cały ten sezon House był na straconej pozycji, bo co by nie robił, to wszyscy dookoła mówili mu, że źle postępuje. Nic więc dziwnego, że bezrefleksyjne osoby uważają, że House jest winny, bo tak wynika z epów (przecież nawet jak Cuddy mówiła, że czuje się winna, to Wilson jej wmawiał, że niepotrzebnie) | widzimy tak samo, bo nie pałamy sympatią do Cuddy? w sumie to może i House robił głupie rzeczy, ale już lepiej byłoby nic nie powiedzieć na ich temat niż ciągle go krytykować... zero przyjacielskiego popracia ze strony Wilsona. I koniec końców, wszyscy są wkurzeni na House'a, bo 'tak wypada' ;/
Richie117 napisał: | och, na to to w ogóle nie mam pomysłu, poza garścią fluffowych frazesów. Coś się musi samo wykluć, a w międzyczasie pozajmuję się fikami z ograniczoną dawką słodyczy | trochę fluffu tu, trochę słodyczy tam, pozbiera się i akurat będzie
Richie117 napisał: | pewnie, że dobrze | już go namierzyłam i przy okazji 'Almost a Romeo and Juliet story', chyba jedyny death fik, który lubię
Richie117 napisał: | Mmm, być może. Do samego faktu wchodzenia przez okno to ja nic nie mam, tylko do całej tej otoczki - Wilson włamuje się do House'a niby z troski, a potem wyjeżdża mu z bardzo przykrą gadką Taka zawiedziona jego zachowaniem nie byłam nawet wtedy, jak w 3. sezonie zostawił House'a na podłodze po przedawkowaniu - tamto po prostu wydawało się pasować, i do Wilsona, i do fabuły, a sprawa z oknem po dokładniejszym przemyśleniu wcale nie trzymała się kupy. (o kurczakach wciąż nic nie wiem, więc się nie wypowiem ) | yeah, masz rację - wtedy był wkurzony za to całe zachowanie House'a i sprawę z Tritterem, a ostatnio to że niby chciał sprawdzić jak House się ma, a wyszło w sumie tragicznie. Nie wiem czy nie byłoby lepiej, gdyby wtedy Wilson znalazł Cuddy w tej sypialni xd
Richie117 napisał: | Wtedy chociaż próbowali to jakoś uzasadnić, pokazać, że Wilson chce dobrze i gdyby to miało szansę powodzenia, to takie podstępne działanie było najlepsze z możliwych. A teraz Wilson nie bawi się w podstępy, tylko mówi House'owi, co ma robić i jak. Argh! | tyle dobrze, że House go nie słucha i dalej robi wszystko po swojemu.
Richie117 napisał: | (tylko skąd biorą się te nowe pomysły mimo wszystko? ) | nowe pomysły to chyba modyfikacje albo połączenia tych starych
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 1:30, 30 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | tylko Wilson posiada ten zaszczytny tytuł | w końcu on sam jest jak pluszowy misiek, to musi się znać na rzeczy
Anai napisał: | fuck, czemu nikt mi w dzieciństwie nie kupował takich misiów? | żeby nie przyspieszać Twojej (i tak nieuniknionej) moralnej degeneracji?
Anai napisał: | um... nie lepiej od razu sobie odpuścić? | jasne, że lepiej. Ale niestety nie samą erą żyje człowiek
***
advantage napisał: | widzimy tak samo, bo nie pałamy sympatią do Cuddy? | już prędzej - bo pałamy sympatią do House'a. Gdyby na miejscu Cuddy był Wilson, to mój punkt widzenia na tę sprawę byłby taki sam (co zresztą widać po pretensjach, jakie mam również do niego), a przecież koffam Wilsona najbardziej ze wszystkich.
advantage napisał: | w sumie to może i House robił głupie rzeczy, ale już lepiej byłoby nic nie powiedzieć na ich temat niż ciągle go krytykować... zero przyjacielskiego popracia ze strony Wilsona. I koniec końców, wszyscy są wkurzeni na House'a, bo 'tak wypada' ;/ | House robił głupie rzeczy, bo taki już jest - wygłupy to jego styl bycia. Cuddy twierdziła, że akceptuje go takim, jaki jest, a potem zaczęła oczekiwać, że House magicznym sposobem stanie się zupełnie kimś innym. Srsly, CO House zrobił takiego złego w czasie trwania Huddy? On przecież starał się być lepszym, niż był normalnie! Wilson to w ogóle szkoda gadać - 'szkoda', że w 5x04 chłopaki pogodzili się w taki sielankowy sposób, bo bez "Birthmarks" można by przynajmniej sądzić, że jego zmiana zachowania wobec House'a jest następstwem sprawy z Amber. A koniec końców... czy tylko mi się wydaje, czy istotnie jest tak, że w sezonach 1-4 ostatecznie epy kończyły się postawieniem House'a w pozytywnym świetle, a w 5-7 przesłanie było takie, że House to przypadek beznadziejnego drania?
advantage napisał: | i przy okazji 'Almost a Romeo and Juliet story', chyba jedyny death fik, który lubię | a co z "czuwając nade mną"? IMO jest nawet lepszy, bo chłopaki nie krzywdzą się nawzajem.
advantage napisał: | Nie wiem czy nie byłoby lepiej, gdyby wtedy Wilson znalazł Cuddy w tej sypialni xd | Myślę, że byłoby zdecydowanie lepiej - House nie wyszedłby na idiotę i nie wpadłby w panikę, że może faktycznie miał haluny, Wilson dostałby mentalnego kopa w ten swój przemądrzały tyłek i jako bonus obyłoby się bez crotch!grab w gabinecie Wilsona
advantage napisał: | tyle dobrze, że House go nie słucha i dalej robi wszystko po swojemu. | trochę znam sytuację House'a z doświadczenia i tak jak House nie zamierzam postępować pod dyktando innych. I jedno mogę powiedzieć - takie życie, bez cienia akceptacji, zrozumienia i wsparcia ze strony otoczenia (zwłaszcza osób znaczących) jest na wskroś przejebane i prędzej czy później prowadzi do załamania nerwowego.
advantage napisał: | nowe pomysły to chyba modyfikacje albo połączenia tych starych | no w sumie racja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:52, 30 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | już prędzej - bo pałamy sympatią do House'a. Gdyby na miejscu Cuddy był Wilson, to mój punkt widzenia na tę sprawę byłby taki sam (co zresztą widać po pretensjach, jakie mam również do niego), a przecież koffam Wilsona najbardziej ze wszystkich. | a ja nie wiem... na Wilsona patrzę jakoś inaczej niż na Cuddy i cięzko mi ich zamienić miejscami. Ona od początku była szefową na którą House leciał, a Wilson przyjacielem i jakoś mi to tak się zakodowało. No a po przyjacielu niby powinno się oczekiwać czegoś innego, lepszego.
Richie117 napisał: | House robił głupie rzeczy, bo taki już jest - wygłupy to jego styl bycia. Cuddy twierdziła, że akceptuje go takim, jaki jest, a potem zaczęła oczekiwać, że House magicznym sposobem stanie się zupełnie kimś innym. Srsly, CO House zrobił takiego złego w czasie trwania Huddy? On przecież starał się być lepszym, niż był normalnie! | dokładnie, czyli tak jakby wychodzi na to, że nigdy do końca go nie akceptowała, albo nie kochała go tak bardzo jak jej sie wydawało. IMO na drobne grzeszki i przyzwyczajenia osób, które kochamy można czasem przymknąć oko;) zastanawiałam się nad tym przez chwile jak pisałam tamten ostatni rozdział fika i doszłam do wniosku, że w końcu nie wytrzymała i rzuciła go przez vicodin. Wcześniej wszystkie niby kłótnie znosiła, aż w końcu wybuchnęła.
Richie117 napisał: | czy tylko mi się wydaje, czy istotnie jest tak, że w sezonach 1-4 ostatecznie epy kończyły się postawieniem House'a w pozytywnym świetle, a w 5-7 przesłanie było takie, że House to przypadek beznadziejnego drania? | yyy jakoś nie odniosłam takiego wrażenia. Pierwsze trzy sezony to bardzo możliwe, ale 4? Ten wypadek i śmierć Amber chyba zrzucili na House'a i tak się ciągnie pasmo nieszczęść xd
Richie117 napisał: | a co z "czuwając nade mną"? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> IMO jest nawet lepszy, bo chłopaki nie krzywdzą się nawzajem. | muszę sobie przypomnieć tego fika, albo przeczytać, bo jakoś tego nie kojarzę. Hm... tym razem jakoś wybitnie mi nie przeszkadzało, że się krzywdzą nazwajem, a nawet to samobójstwo House'a na koniec było jakieś takie na miejscu.
Richie117 napisał: | Myślę, że byłoby zdecydowanie lepiej - House nie wyszedłby na idiotę i nie wpadłby w panikę, że może faktycznie miał haluny, Wilson dostałby mentalnego kopa w ten swój przemądrzały tyłek i jako bonus obyłoby się bez crotch!grab w gabinecie Wilsona | oh yeah, ale tak to przynajmniej było trochę dramatyzmu a ten crotch!grab jakoś specjalnie mi nie przeszkadzał... niby to takie dziwne, że House jej pozwolił w obecności Wilsona i tak dalej, no ale z drugiej strony co? Taki był dumny przecież wtedy, a Wilson taki zszokowany... chociaż w tej sytuacji to chyba rekacja Wilsona była bardziej realna.
Richie117 napisał: | trochę znam sytuację House'a z doświadczenia i tak jak House nie zamierzam postępować pod dyktando innych. I jedno mogę powiedzieć - takie życie, bez cienia akceptacji, zrozumienia i wsparcia ze strony otoczenia (zwłaszcza osób znaczących) jest na wskroś przejebane i prędzej czy później prowadzi do załamania nerwowego. | no, to takie ludzkie, nie? wymagać, nawet czasami może podświadomie, akceptacji i tych innych od drugiego człowieka. Chyba każdy tego potrzebuje, pewnie w róznym stopniu, ale nie da się żyć całkowicie samotnie. Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie ok i nie wpadłaś w żadne załamanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:58, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | a ja nie wiem... na Wilsona patrzę jakoś inaczej niż na Cuddy i cięzko mi ich zamienić miejscami. Ona od początku była szefową na którą House leciał, a Wilson przyjacielem i jakoś mi to tak się zakodowało. No a po przyjacielu niby powinno się oczekiwać czegoś innego, lepszego. | "a Wilson przyjacielem"... na którego House leciał - zapomniałaś dodać
anyway, gdyby Wilson zachowywał się DOKŁADNIE tak samo jak Cuddy byłoby to totalne OOC, nie tylko z racji bycia przyjacielem, co FACETEM. Ale scenarzyści byliby do tego zdolni, stąd moje hipotetyczne przypuszczenia. No, w każdym razie chodziło mi o to, że nie usprawiedliwiam zachowania House'a, bo nie lubię Cuddy. Gdyby zamiast pod jej pantoflem, House znalazł się pod pantoflem Wilsona, też by mi się to nie podobało. A kto wie, czy nie byłabym tym jeszcze bardziej zniesmaczona niż zapodanym przez TPTB Huddy, bo - jak piszesz - przyjaciel powinien wykazać się czymś lepszym.
advantage napisał: | dokładnie, czyli tak jakby wychodzi na to, że nigdy do końca go nie akceptowała, albo nie kochała go tak bardzo jak jej sie wydawało. | uh, jak słyszę lub czytam o tym, że Cuddy kocha(ła) House'a, to mi się słabo robi Cuddy kocha dominować, kocha mieć władzę - stąd jej praca jako dyrektorki, chęć bycia samotną matką i związek z Lucasem. A House? House byłby wisienką na torcie, bo z jej zachowania wynika w czasie Huddy, że ona nie chciała niczego innego, jak mieć nad nim władzę nie tylko zawodową ale również prywatną.
advantage napisał: | IMO na drobne grzeszki i przyzwyczajenia osób, które kochamy można czasem przymknąć oko;) zastanawiałam się nad tym przez chwile jak pisałam tamten ostatni rozdział fika i doszłam do wniosku, że w końcu nie wytrzymała i rzuciła go przez vicodin. Wcześniej wszystkie niby kłótnie znosiła, aż w końcu wybuchnęła. | Przymykanie oka na różne rzeczy jest dla mnie oczywiste - inaczej ludzie rozwodziliby się z powodu nieumytej szklanki po herbacie W przypadku Huddy było o tyle inaczej, że oni znali się od lat - czy raczej powinni się znać - w związku z tym Cuddy powinna oczekiwać (i rzekomo oczekiwała) najgorszego. Poza tym, z racji wieku, pozycji zawodowej i wykształcenia, powinna wiedzieć, że ludzie - a zwłaszcza House - nie zmieniają się ot-tak. Zamiast dać mu czas na przywyknięcie do życia w związku i porzucenie kawalerskich nawyków, ona chciała rewolucyjnych zmian. I z tego wyszła
Well, tylko Cuddy wie, czemu rzuciła House'a, ale IMO vicodin był tylko pretekstem. Ja to widzę tak - Cuddy chciała poeksperymentować, jak to będzie być z House'em, a kiedy Huddy nie spełniło jej oczekiwań (czyt: House nie dał się jej kontrolować), chciała jak najszybciej wymiksować się z tego związku i w końcu nadarzyły się sprzyjające okoliczności. Gdzieś już chyba o tym pisałam, że wiązanie się z osobą uzależnioną (nawet jeśli ta osoba akurat nie ćpa czy nie pije) pociąga za sobą wielkie ryzyko i odpowiedzialność, i Cuddy - jako lekarka - powinna być tego świadoma. Rzucenie House'a z powodu vicodinu było z jej strony nieodpowiedzialne i okrutne, szczególnie że on nie przyćpał dla własnej przyjemności, tylko żeby sprostać wymaganiom, jakie ona mu stawiała - ale na intencje House'a nikt nie zwrócił uwagi, bo wszyscy skupili się na tym, że on nie potrafi sobie radzić z emocjami inaczej, niż za pomocą prochów. Nie próbuję powiedzieć, że House zrobił dobrze - on się po prostu postarał najlepiej jak mógł i wina za to nie leży po jego stronie, tylko po stronie otoczenia, które wywierało na nim niesamowitą presję.
advantage napisał: | yyy jakoś nie odniosłam takiego wrażenia. Pierwsze trzy sezony to bardzo możliwe, ale 4? Ten wypadek i śmierć Amber chyba zrzucili na House'a i tak się ciągnie pasmo nieszczęść xd | miałam na myśli poszczególne epy w sezonach, a nie same finały 4 nie pamiętam zbyt dobrze, bo oglądałam raz, dawno i nigdy więcej ( ), ale w 4x01 czy w tym epie z reportażem pomiętam, że na koniec House pokazywał swoje nie-dupkowate oblicze, jednak robił to "na własnych zasadach", a nie jak w czasie Huddy, że House na koniec kilku epów płaszczył się u jej stóp prosząc o wybaczenie, czym udowadniał, że jego zdanie się nie liczy, a jej jest jedynym słusznym i właściwym.
advantage napisał: | muszę sobie przypomnieć tego fika, albo przeczytać, bo jakoś tego nie kojarzę. Hm... tym razem jakoś wybitnie mi nie przeszkadzało, że się krzywdzą nazwajem, a nawet to samobójstwo House'a na koniec było jakieś takie na miejscu. | to był ten fik, w którym House umarł i został aniołem stróżem Wilsona
Mi też w 'romeo i julii' tamto wybitnie nie przeszkadzało, ale jednak Wilson zdradzający House'a to dla mnie kopniak w czułe miejsce
advantage napisał: | oh yeah, ale tak to przynajmniej było trochę dramatyzmu | umknął mi ten dramatyzm przy oglądaniu, dopiero w komentarzach o nim wyczytałam Still, dziękuję bardzo za taki... dramatyzm, polegający na dręczeniu House'a
advantage napisał: | a ten crotch!grab jakoś specjalnie mi nie przeszkadzał... niby to takie dziwne, że House jej pozwolił w obecności Wilsona i tak dalej, no ale z drugiej strony co? Taki był dumny przecież wtedy, a Wilson taki zszokowany... chociaż w tej sytuacji to chyba rekacja Wilsona była bardziej realna. | dla mnie to było chore zachowanie na poziomie jaskiniowców (albo licealistów). Brakowało jeszcze, żeby następnym posunięciem House'a było złapanie Cuddy za włosy i wywleczenie jej z gabinetu Wilsona, ze słowami: 'ona być teraz moja kobieta'. (ale to oczywiście nie wchodziło w grę, bo to Cuddy nosiła spodnie w tamtym związku )
advantage napisał: | no, to takie ludzkie, nie? wymagać, nawet czasami może podświadomie, akceptacji i tych innych od drugiego człowieka. Chyba każdy tego potrzebuje, pewnie w róznym stopniu, ale nie da się żyć całkowicie samotnie. Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie ok i nie wpadłaś w żadne załamanie | um... u mnie jest definitywnie nie ok, ale jakoś się trzymam dzięki Wam i mojemu owczarowi
tjaaa, potrzeba bycia akceptowanym jest jedną z podstawowych psychologicznych potrzeb człowieka i pewnie na jakimś poziomie wszystkich zwierząt stadnych A samotność... tak sobie myślę, że już lepsza samotność, niż życie w otoczeniu ludzi, którzy jedynie osądzają i krytykują. Przynajmniej ja bym wybrała samotność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:27, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | żeby nie przyspieszać Twojej (i tak nieuniknionej) moralnej degeneracji? | to musieli być bardzo przewidujący, skoro w takim grzecznym dziecku, jakim byłam dojrzeć oznaki nadchodzącego zua
Richie117 napisał: | Brakowało jeszcze, żeby następnym posunięciem House'a było złapanie Cuddy za włosy i wywleczenie jej z gabinetu Wilsona, ze słowami: 'ona być teraz moja kobieta'. | heh, takie zachowanie by przynajmniej udowodniło, że House ma jeszcze swoje jaja Bo w praktyce wyglądałoby to tak, że to Cuddy wywlokłaby House'a
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:06, 31 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Gdyby zamiast pod jej pantoflem, House znalazł się pod pantoflem Wilsona, też by mi się to nie podobało. A kto wie, czy nie byłabym tym jeszcze bardziej zniesmaczona niż zapodanym przez TPTB Huddy, bo - jak piszesz - przyjaciel powinien wykazać się czymś lepszym. | a ktoś taki jak House w ogóle nie powinien się pojawiać pod niczyim pantoflem... już prędzej to on powinien kimś 'dowodzić'.
Richie117 napisał: | uh, jak słyszę lub czytam o tym, że Cuddy kocha(ła) House'a, to mi się słabo robi Cuddy kocha dominować, kocha mieć władzę - stąd jej praca jako dyrektorki, chęć bycia samotną matką i związek z Lucasem. A House? House byłby wisienką na torcie, bo z jej zachowania wynika w czasie Huddy, że ona nie chciała niczego innego, jak mieć nad nim władzę nie tylko zawodową ale również prywatną. | a wiesz, że to ciekawy punkt widzenia? nawet zaskakujący, zwłaszcza, że nigdy nie patrzyłam na to pod tym kątem.
Richie117 napisał: | W przypadku Huddy było o tyle inaczej, że oni znali się od lat - czy raczej powinni się znać - w związku z tym Cuddy powinna oczekiwać (i rzekomo oczekiwała) najgorszego. Poza tym, z racji wieku, pozycji zawodowej i wykształcenia, powinna wiedzieć, że ludzie - a zwłaszcza House - nie zmieniają się ot-tak. Zamiast dać mu czas na przywyknięcie do życia w związku i porzucenie kawalerskich nawyków, ona chciała rewolucyjnych zmian. | nic dodać nic ująć
Richie117 napisał: | Rzucenie House'a z powodu vicodinu było z jej strony nieodpowiedzialne i okrutne, szczególnie że on nie przyćpał dla własnej przyjemności, tylko żeby sprostać wymaganiom, jakie ona mu stawiała - ale na intencje House'a nikt nie zwrócił uwagi, bo wszyscy skupili się na tym, że on nie potrafi sobie radzić z emocjami inaczej, niż za pomocą prochów. | każdy radzi sobie na swój własny sposób... Cuddy chyba faktycznie nie była świadoma tego co może się stać z Housem przez ten cały związek. Niby to on jest egoistą, a jednak to on jedyny się starał, by wszystko dobrze wyszło, a ona obrażała się i kreowała na urażoną o pierdoły. Może to ja mam jakieś inne pojęcie o związku, ale nie powinno być tak, że jedna osoba widzi tylko to, co chce widzieć i nie dostrzega nic innego, nawet jakby to miała pod samym nosem. Pewnie wyjdzie teraz jakiś mój spaczony romantyzm, albo spaczony pogląd na coś innego, ale taki House zajmujacy sie dzieckiem (nawet pomimo tego, że chciał wcisnąć tą dziewczynkę Wilsnowi), to chyba w chociaż drobny sposób dowód miłości. Albo chociaż sympatii
Richie117 napisał: | miałam na myśli poszczególne epy w sezonach, a nie same finały 4 nie pamiętam zbyt dobrze, bo oglądałam raz, dawno i nigdy więcej ( ), ale w 4x01 czy w tym epie z reportażem pomiętam, że na koniec House pokazywał swoje nie-dupkowate oblicze, jednak robił to "na własnych zasadach", a nie jak w czasie Huddy, że House na koniec kilku epów płaszczył się u jej stóp prosząc o wybaczenie, czym udowadniał, że jego zdanie się nie liczy, a jej jest jedynym słusznym i właściwym. | nigdy jakoś nie śledziłam dokładnie relacji House- Cuddy i jakoś specjalnie się nie zagłębiałam, więc zbyt dużo to nie pamiętam... Ale pewnie masz rację. Tak bez konkretów- na bank Cuddy kilka razy przekonywała House'a do swojej racji aż w końcu wyszło na to, że ona była górą.
Richie117 napisał: | to był ten fik, w którym House umarł i został aniołem stróżem Wilsona
Mi też w 'romeo i julii' tamto wybitnie nie przeszkadzało, ale jednak Wilson zdradzający House'a to dla mnie kopniak w czułe miejsce | czytałam go dzisiaj pierwszy raz, a wcześniej to pewnie omijałam dlatego, bo nie jest +18 Spoko ficzek, tylko dziwna sprawa z babcią House'a xd
Richie117 napisał: | Brakowało jeszcze, żeby następnym posunięciem House'a było złapanie Cuddy za włosy i wywleczenie jej z gabinetu Wilsona, ze słowami: 'ona być teraz moja kobieta'. (ale to oczywiście nie wchodziło w grę, bo to Cuddy nosiła spodnie w tamtym związku ) | yeah, Cuddy zaznaczyła przed Wilsonem swoje nowe, zdobyte terytorium
Richie117 napisał: | A samotność... tak sobie myślę, że już lepsza samotność, niż życie w otoczeniu ludzi, którzy jedynie osądzają i krytykują. Przynajmniej ja bym wybrała samotność. | trzymaj się, trzymaj! W takim wypadku, na pewno lepsza samotność. Bo przynajmniej jak już się otrząśnie po tym i oddali od tych 'złych' ludzi, to jest szansa, że pozna sie kogoś dobrego;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 3:43, 02 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | to musieli być bardzo przewidujący, skoro w takim grzecznym dziecku, jakim byłam dojrzeć oznaki nadchodzącego zua | o ile dobrze pamiętam, w filmie "Omen" mały antychryst miał znamię w kształcie trzech szóstek - może Ty miałaś znamię w kształcie "69" i po tym poznali, co się szykuje?
Anai napisał: | heh, takie zachowanie by przynajmniej udowodniło, że House ma jeszcze swoje jaja Bo w praktyce wyglądałoby to tak, że to Cuddy wywlokłaby House'a | right & right. Tak ciężko mi jest pogodzić się z ideą House'a-bez-jaj, że czasem o tym zapominam. A Cuddy... strach pomyśleć, za co wywlokłaby House'a, skoro on ma dość krótkie włosy
***
advantage napisał: | a ktoś taki jak House w ogóle nie powinien się pojawiać pod niczyim pantoflem... już prędzej to on powinien kimś 'dowodzić'. | nie wiem, czy dla osoby z charakterem House'a bycie pod pantoflem na dłuższą metę jest w ogóle możliwe. Ale na jego 'dowodzeniu' mi szczególnie nie zależy Parnerstwo w związku też mogłoby być dobrym wyjściem.
advantage napisał: | a wiesz, że to ciekawy punkt widzenia? nawet zaskakujący, zwłaszcza, że nigdy nie patrzyłam na to pod tym kątem. | dzięki, że tak uważasz Looks like ja stanowczo za dużo myślę o Cuddy, to potem wyciągam takie rozwinięte wnioski
advantage napisał: | każdy radzi sobie na swój własny sposób... Cuddy chyba faktycznie nie była świadoma tego co może się stać z Housem przez ten cały związek. Niby to on jest egoistą, a jednak to on jedyny się starał, by wszystko dobrze wyszło, a ona obrażała się i kreowała na urażoną o pierdoły. | zresztą, jak inaczej House mógł sobie poradzić, jeżeli Wilson (o ile pamiętam) walnął mu na początku jeden ze swoich wykładów, a potem się na niego wypiął, zostawiając go samego? Co do egoizmu House'a - myślę, że on w znacznej mierze tylko udaje; jest w końcu lekarzem i, co by nie mówił, zależy mu na dobru pacjentów - w przeciwnym razie mógłby w wielu przypadkach postawić hipotetyczną diagnozę i olać ryzykowanie kariery, żeby ich ratować, tylko sprawdzić czy miał rację podczas sekcji O kaczątka też się troszczy, i o Wilsona... nawet na Stacy się nie wypiął, chociaż mógłby.
advantage napisał: | Może to ja mam jakieś inne pojęcie o związku, ale nie powinno być tak, że jedna osoba widzi tylko to, co chce widzieć i nie dostrzega nic innego, nawet jakby to miała pod samym nosem. Pewnie wyjdzie teraz jakiś mój spaczony romantyzm, albo spaczony pogląd na coś innego, ale taki House zajmujacy sie dzieckiem (nawet pomimo tego, że chciał wcisnąć tą dziewczynkę Wilsnowi), to chyba w chociaż drobny sposób dowód miłości. Albo chociaż sympatii | Podzielam Twoje pojęcie o związku. Byłoby idealnie, gdyby ludzie działali w ten sposób. Niestety najczęściej i niekoniecznie świadomie tak bardzo skupiamy się na naszych wyobrażeniach o drugiej osobie, że nie widzimy albo nie akceptujemy rzeczywistości.
IMO House zgodziłby się zająć Rachel, nawet gdyby nie był z Cuddy. I przypuszczam, że gdyby nie miał ciekawego przypadku, to nie posuwałby się do wciskania małej Wilsonowi, tylko zaprosił go do towarzystwa
advantage napisał: | Tak bez konkretów- na bank Cuddy kilka razy przekonywała House'a do swojej racji aż w końcu wyszło na to, że ona była górą. | jeżeli tylko Cuddy miała słuszność, to nie mam nic przeciwko. House też czasem się myli, ale jest jaki jest i nie chce się do tego przyznawać. Inna sprawa, gdy House MA rację, ale ustępuje Cuddy, co ostatnio było nagminne Albo jak w 5. sezonie Cuddy wprowadziła się do gabinetu House'a, bo niby to ON był odpowiedzialny za zniszczenie jej biura w "Last Resort". WTF?!
advantage napisał: | czytałam go dzisiaj pierwszy raz, a wcześniej to pewnie omijałam dlatego, bo nie jest +18 Spoko ficzek, tylko dziwna sprawa z babcią House'a xd | zacznę robić tak, jak niektórzy na FFN - wszystkie fiki będę oznaczać +18 Kurcze, słabo kojarzę, co było z tą babcią House'a Za bardzo się skupiłam na jego skrzydłach and all
advantage napisał: | yeah, Cuddy zaznaczyła przed Wilsonem swoje nowe, zdobyte terytorium | gdyby nie jej obcisła kiecka, to mogłaby jeszcze podnieść nogę i obsikać House'a jak drzewo Całe szczęście, że fikopisacze mają na tyle przyzwoitości, że nie spotkałam się z takim 'zaznaczaniem terytorium' w żadnym fiku
advantage napisał: | trzymaj się, trzymaj! W takim wypadku, na pewno lepsza samotność. Bo przynajmniej jak już się otrząśnie po tym i oddali od tych 'złych' ludzi, to jest szansa, że pozna sie kogoś dobrego;) | postaram się nie puszczać Well, marne szanse, że poznam w realu takich dobrych (zuych) ludzi jak tutaj, ale może, kiedyś...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 3:44, 02 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:43, 02 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | o ile dobrze pamiętam, w filmie "Omen" mały antychryst miał znamię w kształcie trzech szóstek - może Ty miałaś znamię w kształcie "69" i po tym poznali, co się szykuje? | chciałabym Zawsze mogę sobie zrobić taki tatuaż
Richie117 napisał: | A Cuddy... strach pomyśleć, za co wywlokłaby House'a, skoro on ma dość krótkie włosy | Za ubranie?
Richie117 napisał: | gdyby nie jej obcisła kiecka, to mogłaby jeszcze podnieść nogę i obsikać House'a jak drzewo | a potem zgwałcić jego nogę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:34, 02 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | Ale na jego 'dowodzeniu' mi szczególnie nie zależy Parnerstwo w związku też mogłoby być dobrym wyjściem. | mnie też nie zależy, ale już lepiej by wyglądało. Partnerstwo jest chyba jedyne normalne
Richie117 napisał: | dzięki, że tak uważasz Looks like ja stanowczo za dużo myślę o Cuddy, to potem wyciągam takie rozwinięte wnioski | w sumie tak uważam... nie wiem jakby było w rzeczywistości, ale wydaje mi sie, że gdyby mój facet zaczął ćpać (w dodatku tabletki, jak robił to w przeszłości), to bym przy nim została i próbowała pomóc, a nie zostawiła go samemu sobie jak Cuddy.
Richie117 napisał: | Co do egoizmu House'a - myślę, że on w znacznej mierze tylko udaje; jest w końcu lekarzem i, co by nie mówił, zależy mu na dobru pacjentów - w przeciwnym razie mógłby w wielu przypadkach postawić hipotetyczną diagnozę i olać ryzykowanie kariery, żeby ich ratować, tylko sprawdzić czy miał rację podczas sekcji O kaczątka też się troszczy, i o Wilsona... nawet na Stacy się nie wypiął, chociaż mógłby. | na pacjentach tak, chyba dlatego się do nich nie zbliża - żeby się nie przejmować bardziej niż powinien jako lekarz. Jego egoizm chyba polega też na tym, że nie zależy mu na tych, których nie zna, oprócz pacjentów. No i nie ratuje szczeniaków ani nie popiera akcji charytatywnych, o ile to można nazwać egoizmem
Richie117 napisał: | IMO House zgodziłby się zająć Rachel, nawet gdyby nie był z Cuddy. I przypuszczam, że gdyby nie miał ciekawego przypadku, to nie posuwałby się do wciskania małej Wilsonowi, tylko zaprosił go do towarzystwa | a możliwe, że tak, że zgodziłby się dla niej za jakieś tam wolne od kliniki np
Richie117 napisał: | Albo jak w 5. sezonie Cuddy wprowadziła się do gabinetu House'a, bo niby to ON był odpowiedzialny za zniszczenie jej biura w "Last Resort". WTF?! | to zrobili chyba tylko po to, żeby jakoś tam pokazać, że się do siebie zbliżyli i żeby mogli ze sobą pogrywać na nowy sposób ;p
Richie117 napisał: | Za bardzo się skupiłam na jego skrzydłach and all | i na tym, że podglądał Wilsona w łazience?
Richie117 napisał: | gdyby nie jej obcisła kiecka, to mogłaby jeszcze podnieść nogę i obsikać House'a jak drzewo Całe szczęście, że fikopisacze mają na tyle przyzwoitości, że nie spotkałam się z takim 'zaznaczaniem terytorium' w żadnym fiku | to by była przesada. Ale jestem całkiem pewna, że znajdzie się fik, w którym House znaczy Cuddy w bardzo podobny sposób
Richie117 napisał: | postaram się nie puszczać Well, marne szanse, że poznam w realu takich dobrych (zuych) ludzi jak tutaj, ale może, kiedyś... | tak, tak, nie puszczaj sie popieram, marne... wśród tylu osób oglądających House'a, które znam, nikt nie czyta fików. A najgorsze przypadki nie wiedzą co to fiki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 2:01, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | Za ubranie? | za laskę
Anai napisał: | a potem zgwałcić jego nogę | to ona akurat zrobiła na samym początki 7x01
***
advantage napisał: | nie wiem jakby było w rzeczywistości, ale wydaje mi sie, że gdyby mój facet zaczął ćpać (w dodatku tabletki, jak robił to w przeszłości), to bym przy nim została i próbowała pomóc, a nie zostawiła go samemu sobie jak Cuddy. | the same here A gdybym już miała go rzucić, to na pewno nie tak od razu, tylko sprawa musiałaby mnie serio przerosnąć, a facet musiałby się uparcie staczać, odmawiając pomocy.
advantage napisał: | Jego egoizm chyba polega też na tym, że nie zależy mu na tych, których nie zna, oprócz pacjentów. No i nie ratuje szczeniaków ani nie popiera akcji charytatywnych, o ile to można nazwać egoizmem | a komu tak NAPRAWDĘ zależy na osobach, których nie zna? Chyba tylko świętym Co do reszty... U know, jednak House brał udział w charytatywnym turnieju pokerowym, uratował Steve'a, zajął się Hectorem i tak... ostrożnie obchodził się z kotami
advantage napisał: | a możliwe, że tak, że zgodziłby się dla niej za jakieś tam wolne od kliniki np | i skusiłaby go możliwość pobuszowania w domu Cuddy
advantage napisał: | to zrobili chyba tylko po to, żeby jakoś tam pokazać, że się do siebie zbliżyli i żeby mogli ze sobą pogrywać na nowy sposób ;p | tjaaa, też tak sądzę. I żeby House mógł złapać Cuddy za pierś Niemniej mogło się obyć bez durnego argumentu, że House odpowiada za całe zniszczenia - Cuddy mogła zwyczajnie powiedzieć, że House ze swojego biura i tak nie korzysta
advantage napisał: | i na tym, że podglądał Wilsona w łazience? | damn, zapomniałam o tym Z drugiej strony, nie tylko w tym fiku podglądał Wilsona, a skrzydeł nie miewa aż tak często.
advantage napisał: | Ale jestem całkiem pewna, że znajdzie się fik, w którym House znaczy Cuddy w bardzo podobny sposób | yeah, niektóre Huddystki mają bardzo specyficzne upodobania, jeśli chodzi o okazywanie uczuć i takich tam, więc to bardzo możliwe.
A chłopaki - w serialu i w fikach - niech się ograniczą do chwytania za laskę w dwuznaczny sposób, dopóki nie znajdą się z dala od osób trzecich
advantage napisał: | popieram, marne... wśród tylu osób oglądających House'a, które znam, nikt nie czyta fików. A najgorsze przypadki nie wiedzą co to fiki | przed House'em i Horum sama nie wiedziałam o fikach, więc mogę to zrozumieć. Bardziej mnie dobija, że jak już ktoś ogląda House'a na tyle pilnie, żeby zacząć shipować, to Hilson nawet nie przychodzi tym ludziom do głowy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:29, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | A gdybym już miała go rzucić, to na pewno nie tak od razu, tylko sprawa musiałaby mnie serio przerosnąć, a facet musiałby się uparcie staczać, odmawiając pomocy. | no dokładnie!
Richie117 napisał: | a komu tak NAPRAWDĘ zależy na osobach, których nie zna? Chyba tylko świętym Co do reszty... U know, jednak House brał udział w charytatywnym turnieju pokerowym, uratował Steve'a, zajął się Hectorem i tak... ostrożnie obchodził się z kotami | znam kilka takich osób, które troszczą się o wszystkich... i o małe pieski i kotki i pewnie świnki też no tak, Steve... Co się właściwie z nim stało? A miłość do szczura to zawsze jakiś pozytyw, no i pasuje do House'a.
Richie117 napisał: | i skusiłaby go możliwość pobuszowania w domu Cuddy | w celu szukania stringów
Richie117 napisał: | tjaaa, też tak sądzę. I żeby House mógł złapać Cuddy za pierś Niemniej mogło się obyć bez durnego argumentu, że House odpowiada za całe zniszczenia - Cuddy mogła zwyczajnie powiedzieć, że House ze swojego biura i tak nie korzysta | mogła zabrać biuro ochrony, bo to w końcu oni przeoczyli, że szaleniec wchodzi z bronią do przychodni a House ratował szpital przecież
Richie117 napisał: | damn, zapomniałam o tym Z drugiej strony, nie tylko w tym fiku podglądał Wilsona, a skrzydeł nie miewa aż tak często. | taaak! I sam fakt, że został tak jakby aniołkiem
Richie117 napisał: | A chłopaki - w serialu i w fikach - niech się ograniczą do chwytania za laskę w dwuznaczny sposób, dopóki nie znajdą się z dala od osób trzecich | dwuznaczna to jest ta laska ale chcesz im też zabronić milutkiego dotykania w nie takie znowu bardzo intymne miejsca?
Richie117 napisał: | przed House'em i Horum sama nie wiedziałam o fikach, więc mogę to zrozumieć. Bardziej mnie dobija, że jak już ktoś ogląda House'a na tyle pilnie, żeby zacząć shipować, to Hilson nawet nie przychodzi tym ludziom do głowy | ja czytałam wcześniej fiki Harryego Pottera;p nie uznawać shipu to jedno, a co innego nie widzieć go w ogóle... I to jeszcze Hilsona, jak przeciez aluzje do love były tysiąc razy. Jak tak można!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Pią 18:31, 03 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:53, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | za laskę | jak możesz tak w ogóle mówić?! Laska jest tylko dla Wilsona!
advantage napisał: | nie uznawać shipu to jedno, a co innego nie widzieć go w ogóle... I to jeszcze Hilsona, jak przeciez aluzje do love były tysiąc razy. | ja tam niewidzenie Hilsona bardziej rozumiem niż dostrzeganie Huli, serio. Już łatwiej uparcie ignorować oczywisty fakt niż dostrzegać miłość na twarzy Hju, kiedy gra scenę z LE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 2:51, 04 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | znam kilka takich osób, które troszczą się o wszystkich... i o małe pieski i kotki i pewnie świnki też | zacznij pożyczać od tych osób różne rzeczy i nie oddawaj - potem zbijesz majątek na sprzedarzy relikwii
advantage napisał: | no tak, Steve... Co się właściwie z nim stało? | trafił do Krainy Zagubionych Wątków
advantage napisał: | w celu szukania stringów | przez wzgląd na stare czasy nie będę się krzywić A gdyby tak jeszcze ukradł te stringi, żeby zmusić Wilsona do ich założenia...
advantage napisał: | mogła zabrać biuro ochrony, bo to w końcu oni przeoczyli, że szaleniec wchodzi z bronią do przychodni | po co w ogóle w PPTH ochrona, skoro Cuddy jest najlepszym psem obronno-tropiącym?
advantage napisał: | I sam fakt, że został tak jakby aniołkiem | Żadne 'tak jakby' - on był aniołem stróżem Wilsona
advantage napisał: | dwuznaczna to jest ta laska | a propos - kojarzysz tę scenę na ławeczce w korytarzu, kiedy Cuddy przyszła oddać House'owi laskę po tym, jak mu ją ukradła? [link widoczny dla zalogowanych] Nasunęła mi ona myśl, że cała ta kradzież laski była zwiastunem przyszłego Huddy
advantage napisał: | ale chcesz im też zabronić milutkiego dotykania w nie takie znowu bardzo intymne miejsca? | absolutnie nie!!! possessive!hugs&kisses są jak najbardziej wskazane
advantage napisał: | nie uznawać shipu to jedno, a co innego nie widzieć go w ogóle... I to jeszcze Hilsona, jak przeciez aluzje do love były tysiąc razy. Jak tak można! | don't know. To chyba wymaga interwencji okulisty
***
Anai napisał: | jak możesz tak w ogóle mówić?! Laska jest tylko dla Wilsona! | jakby Cuddy się przejmowała co do kogo należy...
Anai napisał: | ja tam niewidzenie Hilsona bardziej rozumiem niż dostrzeganie Huli, serio. Już łatwiej uparcie ignorować oczywisty fakt niż dostrzegać miłość na twarzy Hju, kiedy gra scenę z LE | good point, me too
jeszcze pół biedy widzieć miłość podczas serialowych scen (chociaż te słynne zdjęcia z plaży i miny House'a jak u autystycznego dziecka, które zamknęło się we własnym świecie... ), ale na zdjęciach spoza planu, z różnych gal itp? Przecież na prawie każdym z nich LE oplata Hju jak bluszcz, a on stoi jak słup soli z miną Somebody-help-me-plz i zasłania rękami klejnoty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:29, 04 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | jakby Cuddy się przejmowała co do kogo należy... | to laska House'a już dawno byłaby tam, gdzie powinna być
Richie117 napisał: | good point, me too
jeszcze pół biedy widzieć miłość podczas serialowych scen (chociaż te słynne zdjęcia z plaży i miny House'a jak u autystycznego dziecka, które zamknęło się we własnym świecie... ), ale na zdjęciach spoza planu, z różnych gal itp? Przecież na prawie każdym z nich LE oplata Hju jak bluszcz, a on stoi jak słup soli z miną Somebody-help-me-plz i zasłania rękami klejnoty | jak napisałaś - okulista pilnie potrzebny (ewentualnie przeszczep musku...)
O, a na tej fotce Hju wygląda, jakby cierpiał na wyjątkowo przykre zaparcie:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:21, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | (ewentualnie przeszczep musku...) | żadna komisja ds. przeszczepów nie wyraziłaby na to zgody
Anai napisał: | O, a na tej fotce Hju wygląda, jakby cierpiał na wyjątkowo przykre zaparcie: | HAAAAHAHAHAHA (albo - z racji ciągle wciągniętych spodni - Hju podniósł tyłek z pieńka, żeby puścić bąka )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:18, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | zacznij pożyczać od tych osób różne rzeczy i nie oddawaj - potem zbijesz majątek na sprzedarzy relikwii | będzie ciężko, jako że w ogóle się do nich nie odzywam chyba, że ja - jako ta zła- będe im zabierać
Richie117 napisał: | trafił do Krainy Zagubionych Wątków | przez siedem sezonów ta kraina na pewno zrobiła się baaardzo pokaźnych rozmiarów xd
Richie117 napisał: | A gdyby tak jeszcze ukradł te stringi, żeby zmusić Wilsona do ich założenia... <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | Wilson zakładający stringi CUDDY? Jesteś tego pewna?
Richie117 napisał: | Żadne 'tak jakby' - on był aniołem stróżem Wilsona | tak... musiałam na chwilę zapomnieć, że aniołowie stróże są też aniołami, jakkolwiek głupio to brzmi xd
Richie117 napisał: | a propos - kojarzysz tę scenę na ławeczce w korytarzu, kiedy Cuddy przyszła oddać House'owi laskę po tym, jak mu ją ukradła? [link widoczny dla zalogowanych] Nasunęła mi ona myśl, że cała ta kradzież laski była zwiastunem przyszłego Huddy | coś za dużo się dzieje z tymi laskami xd a kradzież laski kalece to takie zuchwałe, nie wszyscy by się odważyli
Richie117 napisał: | absolutnie nie!!! possessive!hugs&kisses są jak najbardziej wskazane | jak najbardziej w miejscu publicznym, w końcu trzeba choćby delikatnie ogłaszać miłość wszystkim innym
Richie117 napisał: | don't know. To chyba wymaga interwencji okulisty | i psychiatry... i dogłębnego sprawdzenia mózgu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:35, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | (albo - z racji ciągle wciągniętych spodni - Hju podniósł tyłek z pieńka, żeby puścić bąka ) | to czemu nie odwrócił się w stronę LE?!?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:33, 05 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Wrzucając tą część, moja mina wygląda tak: Ale może z czasem mi przejdzie, w końcu trochę tego jeszcze planuje już bez dalszych wstępów, bo jeszcze się rozmyślę xd
Rozdział 2, part 2.
Dziewczyna zastała House’a siedzącego na łóżku. Wyraźnie na nią czekał, bo nie miał już ani butów ani skarpetek. Zauważyła, że obracał w dłoni małe, pomarańczowe pudełeczko tabletek. Ciekawiło ją to, ale o wiele bardziej ciekawił ją seks. Zdjęła t-shirt i odrzuciła go byle gdzie, bo nie był ważny. House podniósł na nią wzrok. Jego uwagę przykuły tylko ponętne piersi wychylające się spod czarnego stanika.
- Rozchmurz się – powiedziała cicho.
- Zamknij się.
Maggie roześmiała się. Z kieszeni jeansów wyjęła zwitek banknotów i komórkę, położyła je na nocnej szafce i zbliżyła się do House’a. Dotknęła lekko jego włosów i uniosła podbródek, by na nią patrzył.
- Cokolwiek twierdzi twój przyjaciel, to normalne, że chcesz zapomnieć, bo ukochana cię zraniła. Wybrałeś dobry sposób, może krótkotrwały, ale dobry.
House przymknął oczy i przetarł dłonią swoją twarz. Złapał dziewczynę za biodra i zbliżył do siebie, jego twarz prawie dotykała jej brzucha.
- Ciesz się, że trafiłeś na mnie.
Prychnął pod nosem, słysząc te słowa. Była niemożliwie pewna siebie i pewna doskonałości swoich seksualnych zdolności. Był na najlepszej drodze by się przekonać, czy naprawdę miała się czym chwalić. Najwyraźniej była z nich dumna, a to mniej więcej znaczyło tyle, co uprawiałam seks tyle razy, że nikt by nie zliczył. Trening czyni mistrza.
Nie chciał, by dziewczyna dalej mówiła, chciał już przejść do rzeczy. Ścisnął z uwielbieniem jej pośladki i rozpiął spodnie, wyswobodziła się z nich bez trudu. Pozbawiła go marynarki i popchnęła na plecy, zyskując pełną kontrolę. Opadł na łóżko z cichym jękiem ulgi. Miał pod głową poduszkę, ale nie przeszkadzała, a nawet przeciwnie – miał wyżej głowę, mógł więcej podziwiać ciało Maggie z lepszej perspektywy. Była szczupła i lekko zaokrąglona dokładnie tam, gdzie trzeba i tak jak trzeba. Pudełko vicodinu wyleciało mu z ręki, gdy zdejmował jej stanik, ale miał to gdzieś. Jego dłonie znalazły nowe zabawki – piersi dziewczyny.
Usiadła na nim okrakiem i wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- Co to za tabletki, które brałeś? – Ciekawość wygrała.
- Są moje i pyszniutkie – odparł, znów chowając w dłoni pudełko.
- Też chcę uprawiać seks na haju.
House zastanawiał się przez kilka sekund. Zanim podał jej pudełko, odezwał się jego lekarski umysł: nie wiesz jak jej organizm zareaguje.
- Weź najwyżej dwie.
Uśmiechnęła się i połknęła trzy. House uniósł brwi, rzadko spotykał kogoś, kto połykał tabletki jak on, bez popijania.
- Najwyższy czas na zabawę, Greg.
Rozpinanie guzików jego błękitnej koszuli zajęło jej mniej czasu niż się spodziewał. Odrzuciła ją do tyłu i pogładziła jego tors, jakby był czymś bezcennym i nakryła go własnym ciałem, łącząc się z nim w pocałunku. Dłonie House’a rozkoszowały się jej perfekcyjnie gładką, nagą skórą. Objął ją i zbliżył ku sobie, błądząc dłońmi po jej ciele, a językiem po wnętrzu ust. Nie pozostawała mu dłużna, jej ciepłe dłonie dotykały lekko jego ciała i sprawiały, że niemal drżał.
Zeszła niżej, znacząc sobie pocałunkami drogę po jego ciele, aż do podbrzusza. Przeciągły jęk wydał się z jego ust, gdy zaczęła rozpinać jeansy. Wprawnym ruchem pozbyła się paska i rozpięła niepotrzebne guziki i zamki. Zsunęła delikatnie jego spodnie i zatrzymała się. Natychmiast to odczuł. Drgnął, gdy dotknęła jego prawej nogi. Popatrzył na nią, ale jej twarz wyrażała całkiem inne uczucia od tych, których się spodziewał. Wcale nie okazywała obrzydzenia ani rezygnacji z dalszych igraszek. Wręcz przeciwnie – wyglądała jakby patrzyła na nogę sportowca z najlepiej wyrzeźbionym udem na świecie.
- Spokojnie, zaufaj mi – szepnęła, patrząc mu oczy.
Chciał odpowiedzieć, że nikomu nie ufa, ale przymknęła mu usta pocałunkiem. Poza tym, podświadomie czuł, że wcale go nie skrzywdzi. Nie chciała o tym rozmawiać ani nawet tego komentować, domyślała się, że on tym bardziej sobie tego nie życzył.
Mruczał i wzdychał coraz głośniej, gdy schodziła coraz niżej, a gdy podgryzała lekko skórę na jego podbrzuszu, jęczał głośno. Pozbyła się jego spodni i przyszła kolej na bokserki.
- Hej, Greg – zawołała cicho.
House spojrzał w dół. Spotkał go widok, który chciał zapamiętać do końca życia – śliczna dziewczyna z gumką jego bokserek w zębach i dłonią opartą na członku. Gdy szarpnięciem zębów zdjęcia bokserki, do końca życia chciał zapamiętać to uczucie. Uniósł biodra w górę, by mogła się pozbyć zbędnego ubrania i zająć się tym, na co Mały Greg czekał od godziny. W tym też miała wprawę, zaciskała usta i rozluźniała, robiąc językiem to fascynujące coś. Jeśli tak wyglądał jej seks oralny, House zwątpił w to, że kiedykolwiek wcześniej, ktokolwiek mu to zrobił.
<center>~</center>
Od kilku minut Wilson siedział jak sparaliżowany. Jedynym ruchem jaki wykonywał, było podnoszenie butelki do ust i pociąganie z niej długich łyków whisky. Dookoła było ciemno i cicho, nie dziwił się więc, że jedynym dźwiękiem, który dochodził jego uszu, były jęki House’a. Nie słyszał żadnych kobiecych odgłosów, to znaczyło tylko jedno... Z całych sił starał się nie wyobrażać sobie pełnych ust dziewczyny na penisie swojego przyjaciela. Jeśli ona naprawdę nie była dziwką, a wiele podpowiadało mu, że nie, nie mógł wymyślić co takiego zrobił House, że ją poderwał. On sam musiałby się nieźle nagłowić, żeby to zrobić, a przecież był lepszy w uwodzeniu kobiet. A może jednak nie?
Powiedziała, żebyś tam przyszedł, odezwał się jakiś głos w jego głowie. Chciał tego, chciał tam pójść. Chciał zobaczyć ją nagą, nawet wizja nagiego House’a mu nie przeszkadzała. Dlatego, że zdążył się już upić? Dlatego, że jego erekcja była już boleśnie twarda i żadna przeszkoda nie była mu straszna? Albo dlatego, że w końcu mógłby zobaczyć czy House naprawdę ma sprzęt godny takich przechwałek.
Skończył pić i odstawił pustą butelkę na stolik. Zdjął marynarkę i rzucił ją na fotel, odetchnął głęboko i stawiając ciche kroki, ruszył w głąb apartamentu. Zatrzymał się kilka metrów przed miejscem akcji, oparł o ścianę i patrzył jak zaczarowany. To było lepsze niż najlepsze porno – jego przyjaciel i śliczna dziewczyna, oboje nadzy, splątani w miłosnym uścisku. Podszedł bliżej, spodziewał się, że House go odepchnie, ale nic takiego się nie stało. Nie był jednak pewien, czy którekolwiek z nich dostrzegło jego obecność. Maggie, czy jak jej tam, siedziała na nim, a on podpierał się ręką z tyłu i oddawał zniewalającej czynności jaką było pieszczenie jej piersi.
Wilson jęknął. Był dostatecznie pijany, by przysiąść na łóżku po drugiej stronie, zdjąć swoje spodnie i zacząć się masturbować. Gdy poczuł ruch na łóżku, odwrócił się i popatrzył co robią, zżerała go ciekawość i lekka zazdrość. Całowali się i dotykali w najbardziej namiętny sposób jaki był tylko możliwy. House i młoda dziewczyna, która w założeniu Wilsona nie powinna nawet patrzeć na facetów pokroju House’a.
Wilson chciał chociaż dotknąć jej piersi, nie powinna mieć nic przeciwko, zwłaszcza, że sama go zaprosiła. Wyciągnął ku nim dłoń, a ona doskonale wyczuła jego zamiary. Złapała jego dłoń i pozwoliła mu się dotknąć, a po chwili zamknęła jego rękę na penisie House’a... I nie pozwoliła zabrać mu dłoni. Wilson uzmysłowił sobie, że House ma wszelkie predyspozycje do uważania siebie samego za Boga seksu. Dotykanie innego mężczyzny było dla niego co najmniej dziwne, choć nie różniło się diametralnie od dotykania samego siebie. House zdawał się wyczuć różnicę, bo wymruczał coś podobnego do Cholera, Wilson, ale nie miał ochoty go odtrącać. Trójkąt? W tej chwili liczyła się tylko przyjemność, która niosła za sobą chwilę zapomnienia i odrywała od rzeczywistości. Złączone dłonie kobiety i przyjaciela przesuwały się po nim rytmicznie, ale nagle i niespodziewanie, zniknęły.
- Daj mi gumkę – szepnęła dziewczyna do jego ucha.
House podniósł się i zerknął kątem oka na Wilsona, ale nic nie powiedział. Wyszperał z szufladki nocnej szafki prezerwatywę w kolorowym opakowaniu. Maggie otworzyła ją i na niego nałożyła. Ignorując Wilsona, wprowadziła w siebie Małego Grega i opierając dłonie na klatce mężczyzny, całkowicie oddała się odczuwaniu przyjemności.
Wilson popatrzył na swoją dłoń. Na dłoń, którą dotykał intymnego miejsca swojego przyjaciela. I to w żaden ze znanych mu medycznych sposobów, dotykał go czysto erotycznie, co wcale nie było takie złe. Mruknął pod nosem przekleństwo, było mu już wszystko jedno.
House wydał z siebie głośny, seksowny jęk, męski jak cholera. Ze wszystkich numerków jakie trafiły mu się przez ostatnie kilka dni, ten był bezapelacyjnie najlepszy. Może nawet najlepszy w tej dekadzie, jeśli nie całym jego pięćdziesięcioletnim życiu. Dziewczyna wiedziała co robi, poruszała się w niesamowity sposób, z każdą sekundą przybliżając mu szczyt przyjemności.
Zdał sobie sprawę, że tu już nie jest seks z dziwką. Nie jest to też seks z przymusu, co znaczy, że dziewczyna pragnie tego tak samo jak i on. Zechciał być na górze z dwóch powodów – będzie mógł ją bzyknąć na swój sposób i pochwalić się przed Wilsonem tym co potrafi, w jakim stylu potrafi doprowadzić kobietę na szczyt i sprawić, by darła się w niebogłosy.
Przesunął dłonie z jej ud na talię i przerzucił ją pod siebie, przejmując nad nią kontrolę. Górował nad nią, dociskał swoje ciało do jej ciała, a ona totalnie to akceptowała. Oplotła go nogami i wypchnęła biodra w górę, zacisnęła dłonie na jego pośladkach i łaknęła więcej. Zaczął powoli, czując jak głęboko w niej jest i jak niezwykłe to uczucie.
Wszystkie jej westchnięcia i pomruki odczytywał jako och, jesteś wspaniałym kochankiem, niech twój kumpel żałuje, że nie jest na moim miejscu. Uśmiech samozadowolenia zawitał na jego twarzy. Z czystej ciekawości otworzył oczy i zerknął na Wilsona; siedział obok z dłonią na swoim kroczu. Ich oczy spotkały się w tej samej sekundzie i w tej samej sekundzie przeszedł ich obu miły dreszcz.
W ułamku kolejnej sekundy, Wilson nachylił się i nie myśląc zbyt wiele, wpił się w usta House’a, jakby czekał na to dwadzieścia lat. Ruchy House’a ustały, wsparł się na ręce by być bliżej przyjaciela, a po chwili oporu i wahania, oddał pocałunek. Wilson przesunął dłonią po policzku House’a, jego zarost był męski, a jednocześnie niespodziewanie gładki. Pomknął dłonią w dół, czułymi ruchami badając klatkę starszego mężczyzny. House, gdy poczuł dłoń na swoim podbrzuszu, przerwał pocałunek.
- Wilson... – wyjąkał, robiąc dziwną minę. – Ja nie... Przecież ja...
Wypowiedział głośno przekleństwo, czując jak się rumieni. Miał nadzieje, że brak światła zręcznie to ukrył, chciał jednak schować się w całości – przed Wilsonem. Odepchnął przyjaciela od siebie i popatrzył na dziewczynę.
- Całujcie się dalej, to było gorrrące!
House pokręcił przecząco głową. Czując jak Wilson mu się przygląda, niewerbalnie nakazał swojej kochance kolejną rotację i wylądował pod nią. Przytulił ją do siebie, by zakryła jego ciało przed Wilsonem i pocałował ją. Smakowała całkiem inaczej niż Wilson. Bo była kobietą.
Może Wam się wydawać, że ta dziewczyna jest zbyt idealna i wszystko robi idealnie, więc musicie wiedzieć, że jest ku temu powód
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Wto 21:24, 07 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:02, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | chyba, że ja - jako ta zła- będe im zabierać | to też dobry pomysł - kolekcjonerzy takiego stuffu są i tak bardziej zainteresowani ceną, niż sposobem, w jaki coś tam zdobyłaś
advantage napisał: | przez siedem sezonów ta kraina na pewno zrobiła się baaardzo pokaźnych rozmiarów xd | i może tylko dzięki fikom doprowadzającym niektóre wątki do końca jeszcze nie pękła w szwach
advantage napisał: | Wilson zakładający stringi CUDDY? Jesteś tego pewna? | uh... jestem pewna tego, co napisałam (jakoś skojarzyło mi się z tym starym fikiem [link widoczny dla zalogowanych]), co nie znaczy, że jestem jakąś szczególną zwolenniczką tego pomysłu
advantage napisał: | tak... musiałam na chwilę zapomnieć, że aniołowie stróże są też aniołami, jakkolwiek głupio to brzmi xd | nie dziwię się... W końcu House-anioł to prawie oksymoron
advantage napisał: | a kradzież laski kalece to takie zuchwałe, nie wszyscy by się odważyli | przeciętnemu kalece, to czemu nie Ale w przypadku House'a kradzież laski mogłaby mieć śmiertelne skutki (z użciem tejże, bądź innej, laski)
advantage napisał: | jak najbardziej w miejscu publicznym, w końcu trzeba choćby delikatnie ogłaszać miłość wszystkim innym | "miłość" - nowy synonim dla 'prawa własności' i 'being of the market'
advantage napisał: | i psychiatry... i dogłębnego sprawdzenia mózgu | ...badanie mózgu w toku...
... ... ...
ERROR! mózgu nie znaleziono!!!
***
Anai napisał: | to czemu nie odwrócił się w stronę LE?!?! | albo nie chciał być aż tak obvious, albo po jego prawej, poza kadrem, stał DS
===================================================
Weee... ńju part
advantage napisał: | Wrzucając tą część, moja mina wygląda tak: Ale może z czasem mi przejdzie, w końcu trochę tego jeszcze planuje | a moja mina na widok takiego wstępu wyglądała tak: /
Wyraźnie na nią czekał, bo nie miał już ani butów ani skarpetek.
nie przyszło jej do głowy, że House może na przykład... wybierać się pod prysznic?
- Ciesz się, że trafiłeś na mnie.
oooch, na pewno się cieszy - która inna postarałaby się, żeby Wilson dołączył do zabawy?
Chciał zobaczyć ją nagą, nawet wizja nagiego House’a mu nie przeszkadzała.
ech, poor Jimmy, kiedy wreszcie przestanie żyć w zaprzeczeniu?
Albo dlatego, że w końcu mógłby zobaczyć czy House naprawdę ma sprzęt godny takich przechwałek.
tak już lepiej, Wonder Boy
och, jesteś wspaniałym kochankiem, niech twój kumpel żałuje, że nie jest na moim miejscu.
żeby tylko Wilson z zazdrości się nie rozpłakał i nie wybiegł z pokoju, zapominając o ciuchach
- Całujcie się dalej, to było gorrrące!
a więc o to jej od początku chodziło - nie o seks z House'em, tylko o pooglądanie z bliska ery Skąd my to znamy
House pokręcił przecząco głową.
killjoy!!!
No dooobra, jednak mnie zaskoczyłaś obrotem spraw. Nie w ten najprzyjemniejszy z możliwych sposobów, ale jeszcze nadrobisz zaległości, praaawdaaa? Przecież nie chcemy, żeby Wilson tam umarł z seksualnej frustracji Ani ja tym bardziej nie chcę, żebyś zmarnowała swój talent do pisania porno na jakieś heteryckie bzykanko
Weny, weny i czasu na pisanie!!!
PS. Ich oczy spotkały się w tej samej sekundzie i w tej samej sekundzie przeszedł ich oboje miły dreszcz. - jeżeli miałaś na myśli chłopaków, to obu, a nie oboje ;]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 6:05, 07 Cze 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:30, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
kurcze, Ty to masz silną wolę, żeby nie wykorzystać takiej okazji A ta dziewczyna to urodzona Hilsonka, przecież to oczywiste na pierwszy rzut oka
Cytat: | Jeśli tak wyglądał jej seks oralny, House zwątpił w to, że kiedykolwiek wcześniej, ktokolwiek mu to zrobił. | bo jeszcze nie poznał możliwości Wilsona
Cytat: | Albo dlatego, że w końcu mógłby zobaczyć czy House naprawdę ma sprzęt godny takich przechwałek. | przestałby się w końcu oszukiwać - TO było to, czego naprawdę chciał, nie jakaś tam dziewczyna z baru
I podpisuję się pod Richie - nie wolno tak męczyć Wilsona!!!
Życzę weny i czasu na następne części
***
Richie, zostaniesz moją pierwszą pacjentką? *puppy dog eyes*
Ty masz klasyczny przypadek obajofobii!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:57, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Richie117 napisał: | i może tylko dzięki fikom doprowadzającym niektóre wątki do końca jeszcze nie pękła w szwach | jeszcze ostatnio trochę sie tego pozbierało, ciekawe kto nadązy z pisaniem fików xd
Richie117 napisał: | uh... jestem pewna tego, co napisałam (jakoś skojarzyło mi się z tym starym fikiem [link widoczny dla zalogowanych]), co nie znaczy, że jestem jakąś szczególną zwolenniczką tego pomysłu | zaraz przeczytam;) o, przeczytałam też ostatnio ten fik z 'butt plug', jakie to było genialne!
Richie117 napisał: | nie dziwię się... W końcu House-anioł to prawie oksymoron | dlatego ten fik był 'inny' i właśnie przez to taki fajny
Richie117 napisał: | Ale w przypadku House'a kradzież laski mogłaby mieć śmiertelne skutki (z użciem tejże, bądź innej, laski) | kradzież innej laski na pewno nie byłaby miła ani dla niego ani dla złodzieja
Richie117 napisał: | miłość" - nowy synonim dla 'prawa własności' i 'being of the market' | każdy jakoś znaczy swoje terytorium... najlepiej tak, żeby nie pozostawiało wątpliwości co do kogo należy xd
Richie117 napisał: | ERROR! mózgu nie znaleziono!!! | to się wydaje takie powszechne
Richie117 napisał: | a moja mina na widok takiego wstępu wyglądała tak: <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> / | nastepnym razem muszę się postarać jedynie o to:
Richie117 napisał: | nie przyszło jej do głowy, że House może na przykład... wybierać się pod prysznic? | rozbierający się House na pewno oddala myśli od wszelkich innych rzeczy
Richie117 napisał: | a więc o to jej od początku chodziło - nie o seks z House'em, tylko o pooglądanie z bliska ery Skąd my to znamy | hahaha marzenia każdej Hilsonki
Richie117 napisał: | No dooobra, jednak mnie zaskoczyłaś obrotem spraw. Nie w ten najprzyjemniejszy z możliwych sposobów, ale jeszcze nadrobisz zaległości, praaawdaaa? <imgsrc> | yeah, lubię zaskakiwać i oczywiście, że nadrobię, tylko no wiesz, nie można tak od razu na głęboką wodę
Richie117 napisał: | Ani ja tym bardziej nie chcę, żebyś zmarnowała swój talent do pisania porno na jakieś heteryckie bzykanko | aaaaaa, dzięki era będzie, w końcu co to za fik bez ery?
Richie117 napisał: | PS. Ich oczy spotkały się w tej samej sekundzie i w tej samej sekundzie przeszedł ich oboje miły dreszcz. - jeżeli miałaś na myśli chłopaków, to obu, a nie oboje ;] | nigdy się nie nauczę dzięki
Anai napisał: | kurcze, Ty to masz silną wolę, żeby nie wykorzystać takiej okazji | silnej woli to nie mam, bo mnie korciło, ale opracowałam cały plan akcji, więc jest łatwiej
Anai napisał: | I podpisuję się pod Richie - nie wolno tak męczyć Wilsona!!! | oj, przyjdzie czas kiedy Wilson będzie się męczył w jakiś cudowny sposób
dzięki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anai
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:49, 08 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
advantage napisał: | silnej woli to nie mam, bo mnie korciło, ale opracowałam cały plan akcji, więc jest łatwiej | powstrzymywanie się przed spełnianiem swoich zachcianek to właśnie JEST silna wola! A może lubisz męczyć chłopaków tak bardzo, że nawet brak silnej woli Ci w tym nie przeszkodzi?
advantage napisał: | następnym razem muszę się postarać jedynie o to: | a to akurat jest bardzo proste - napisz tylko we wstępie jedno słowo: era
advantage napisał: | oj, przyjdzie czas kiedy Wilson będzie się męczył w jakiś cudowny sposób | pływanie jest fajne (chociaż... to nie byłby taki zły pomysł, gdyby House i Wilson tak sobie popływali razem )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Richie117
Onkolog
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w niektórych tyle hipokryzji? Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 2:42, 09 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | Richie, zostaniesz moją pierwszą pacjentką? *puppy dog eyes*
Ty masz klasyczny przypadek obajofobii! | jasne, z przyjemnością Nie masz szans, żeby mnie z tego wyleczyć, ale możesz spróbować
***
advantage napisał: | ostatnio trochę sie tego pozbierało, ciekawe kto nadązy z pisaniem fików xd | ktoś się na pewno znajdzie - niektórzy fikopisacze zdają się żyć wyłącznie po to, żeby naprawiać scenariuszowe niedoróbki (a na LJcie widziałam całą kolekcję fików na temat wybierania kogoś na miejsce Cuddy )
advantage napisał: | o, przeczytałam też ostatnio ten fik z 'butt plug', jakie to było genialne! | prawda? Najlepsze było chyba to, jak Wilson posłał kaczątkom MMSy ze zdjęciami House'a
advantage napisał: | każdy jakoś znaczy swoje terytorium... najlepiej tak, żeby nie pozostawiało wątpliwości co do kogo należy xd | byle w granicach... rozsądku i fluffu. Bo w jednym takim trochę dark!fiku House po pijaku wyciął Wilsonowi na plecach potłuczoną butelką napis oznajmiający jego prawo własności do Jimmy'ego
advantage napisał: | to się wydaje takie powszechne | bo poziom inteligencji na planecie się nie zmienia, a liczba ludności rośnie
advantage napisał: | nastepnym razem muszę się postarać jedynie o to: | taaaaak!!!
advantage napisał: | i oczywiście, że nadrobię, tylko no wiesz, nie można tak od razu na głęboką wodę | a wobec deep throat też masz takie zastrzeżenia?
advantage napisał: | era będzie, w końcu co to za fik bez ery? | f-shipowy albo dla grzecznych dzieci
advantage napisał: | oj, przyjdzie czas kiedy Wilson będzie się męczył w jakiś cudowny sposób | to znaczy, że House będzie tylko leżał i się relaksował, a Wilsonowi przypadnie odwalenie całej roboty?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 2:45, 09 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
advantage
Otorynolaryngolog
Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:50, 09 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Anai napisał: | powstrzymywanie się przed spełnianiem swoich zachcianek to właśnie JEST silna wola! A może lubisz męczyć chłopaków tak bardzo, że nawet brak silnej woli Ci w tym nie przeszkodzi? | jak zwykle źle sie wysławiam chodziło mi o to, że jak mam plan, to automatycznie mam silną wole i się go trzymam;)
Anai napisał: | a to akurat jest bardzo proste - napisz tylko we wstępie jedno słowo: era | więcej słów nie potrzeba, wystarczy taki prosty i zrozumiały przekaz
Anai napisał: | pływanie jest fajne (chociaż... to nie byłby taki zły pomysł, gdyby House i Wilson tak sobie popływali razem ) | a nie lepiej jakby tak popływali sobie w pościeli?
Richie117 napisał: | (a na LJcie widziałam całą kolekcję fików na temat wybierania kogoś na miejsce Cuddy ) | i drugie tyle o tym, jak to Cuddy znika na zawsze?
Richie117 napisał: | prawda? Najlepsze było chyba to, jak Wilson posłał kaczątkom MMSy ze zdjęciami House'a | taaaak! Ale chyba nie jestem w stanie wybrać najlepszego momentu... tak samo dobre było jak House udał, że wysłał fotki Wilsona do kaczątek
Richie117 napisał: | Bo w jednym takim trochę dark!fiku House po pijaku wyciął Wilsonowi na plecach potłuczoną butelką napis oznajmiający jego prawo własności do Jimmy'ego | bardzo dark... to już złe w zły sposób, a tego nie lubimy xd
Richie117 napisał: | bo poziom inteligencji na planecie się nie zmienia, a liczba ludności rośnie | tak czułam, że niektórzy rodzą się idiotami
Richie117 napisał: | a wobec deep throat też masz takie zastrzeżenia? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> | hm... najpierw raczej będzie 'shallow throat'
Richie117 napisał: | to znaczy, że House będzie tylko leżał i się relaksował, a Wilsonowi przypadnie odwalenie całej roboty? | jeśli by to było mycie podłogi to tak w innych przypadkach przecież muszą sie męczyć jednocześnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|