|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:48, 18 Lis 2009 Temat postu: Zacząć od nowa |
|
|
zweryfikowane przez autorkę
Napisany w trakcie czekania na emisję 6x08, w ramach poprawiania nastroju.
Dzięki ninko_m za przeczytanie, betę i popchnięcie do publikacji.
Ściskam wszyyystkie Hameronki, nie poddawajmy się
Cameron miotała się po sypialni - po ich wspólnej sypialni. Mieszanka furii i rozpaczy buzowała w niej, pulsowała bąbelkami pod powierzchnią skóry i sprawiała, że czuła, jakby w każdej chwili groziła jej eksplozja.
Była wściekła na Chase'a. Jej tak zwany mąż uległ bardzo szybko namowom ich byłego szefa, który niespodzianie stał się ponownie ich przełożonym. Ot, trochę perswazji, trochę ukrytej obietnicy, propozycja powrotu na dawne stanowisko i Chase był już jak ciepła plastelina, pozwalająca układać się w kształty dowolne.
Ale bardziej była wściekła na House'a. Dobrze wiedział, jak ciężko im będzie zbudować na nowo zdrową relację, jak uczynek Chase'a wpłynął na ich mały świat, a mimo to postanowił im to skomplikować. Zaczął namawiać Chase'a, przekonywać, że i tu dadzą radę, jeśli się kochają, że jeśli ich małżeństwo ma się rozpaść, to się rozpadnie, bez względu na zmianę środowiska. Co on sobie myślał? Czemu kolejny raz stanął na drodze jej szczęściu, kolejny raz sprawił, że świat się sypie a ona traci grunt pod nogami?
Spojrzenie Cameron zahaczyło o zdjęcie stojące w ramce na komodzie. Zostało zrobione zaraz po tym jak zdecydowali się z Robertem być ze sobą, radośni i zarumienieni, z rozwianym włosem pozują na nim do szklanego oka aparatu. Pamiętała ten dzień, czuła się wtedy tak dobrze i lekko, miała wrażenie, że być może- a jednak, uda jej się być szczęśliwą. Że skończą się samotne, chłodne wieczory w pustych ścianach.
Powinna dobrze wiedzieć, jak bardzo szczęście jest sprawą ulotną! Przecież większość życia spędziła raczej w pojedynkę - idąc pod prąd przeciwnościom – niż ciesząc się z czegoś. Głupia była, że w ogóle uwierzyła, że człowiek może żyć radośnie z dnia na dzień. Ludzkie istnienie naznaczone jest cierpieniem i rozczarowaniami; jak mogła o tym zapomnieć?
Jej myśli znów wróciły do Chase'a. Nie, ona tak dłużej nie może, nie chce męża, który ulega wpływom ludzi z zewnątrz.
A przede wszystkim nie chce męża- mordercy, który nie żałuje swych przewin. Zbyt dużo tego...
Kiedy sobie to wszystko wypowiedziała w myślach, ubrała w słowa - już wiedziała. Wyjedzie mimo wszystko, nie może tu zostać. Wyjęła z szafy dwie wielkie podróżne walizki. Dostali je w prezencie ślubnym od Cuddy. Były bardzo eleganckie, granatowe i solidne. Robert śmiał się, że szefowa szpitala daje pretekst Allison do zabierania mnóstwa zbędnych ubrań na wakacje.
Podjęła decyzję i pogodzona z tą myślą nagle się uspokoiła. Systematycznie i wręcz pedantycznie zaczęła wyjmować i układać w walizie swoje rzeczy.
Półtorej godziny później było po wszystkim. Ubrania i niezbędne drobiazgi zapakowane (resztę planowała przewieźć jak tylko się urządzi w nowym miejscu), mieszkanie ogarnięte, właściwie trudno zauważyć jakąś zmianę.
Chyba, że umie się czytać w ludzkiej duszy.
Wiedziała, że to nie wszystko, że nie może wyjechać nie mówiąc mu co myśli. Większość spraw jest w stanie załatwić na odległość lub później - tej jednej nie chciała odkładać.
Telefonicznie zamówiła taksówkę, czekając aż przyjedzie zmieniła zakurzone i nieświeże ubranie, uczesała włosy. Wyszła z domu, nie zaszczycają swojego odbicia w lustrze nawet spojrzeniem.
House ubrany w sprany t-shirt i dżinsy grał melancholijnie na pianinie, kiedy usłyszał pukanie. Otworzył i ujrzał ją na progu. Bez słowa odsunął się od drzwi, a ona zrozumiała, że to zaproszenie.
Zamknęła za sobą drzwi, ale nie podeszła bliżej. Patrzyła na niego poważnie, on uciekł wzrokiem. Bał się spojrzeć w jej oczy i wyczytać więcej z tego, co już zauważył. Złość. Zawód. Oskarżenie. Determinację. Zmęczenie. Współczucie.
I stali tak naprzeciw siebie, on patrzący w bok, ona próbująca sprowokować go do popatrzenia na siebie. Po chwili westchnęła ciężko. Wiedziała, że zauważył jej uczucia i był świadom tego co myśli, co postanowiła zrobić. Wiedziała również, że żadne słowa między nimi nie padną. Już raz przechodzili przez podobną sytuację. Wtedy przyszedł po nią parę dni później. Teraz to koniec.
- Dziękuję – powiedziała prawie szeptem. Oboje dobrze wiedzieli jak wiele różnych uczuć zawarte jest w tym jednym słowie.
Odwróciła się i położyła dłoń na klamce.
- Naprawdę masz zamiar to zrobić? - usłyszała nagle jego głos. Spojrzała na niego, nadal patrzył w bok. Nie odpowiedziała, po prostu stała. W końcu i on spojrzał na nią i aż drgnął pod ciężarem uczuć, które malowały się w jej oczach. Przez chwilę tak trwali, za oknem przejechał samochód i ktoś coś krzyknął, ale oni tego nawet nie odnotowali.
- A podobno ludzie się nie zmieniają – przerwał ciszę House. - Nie wierzyłem, że kiedykolwiek dorośniesz. Wiedziałem, że pod fasadą czułości i miękkości kryje się naprawdę twarda osoba, nie spodziewałem się, że aż tak.
- Sądziłeś, że zostanę i znowu potulnie pozwolę ci prowadzić te twoje gierki? - spytała, widząc w jego twarzy potwierdzenie. Tego się spodziewał.
- Nigdy nie bądź niczego pewien – powiedziała miękko, niemal łagodnie. - Z ludźmi nigdy nic nie wiadomo.
- Okazuje się, że z na pewno tobą nigdy nic nie wiadomo – usłyszała odpowiedź. - zostawić miłość swojego życia...
- House. Ja już dawno zostawiłam miłość mojego życia – z jej oczu wyczytał, że wcale nie mówiła o Chase'ie – i uwierz mi, w tym momencie kończy się moja wytrzymałość. Nie zniosę kolejnych lat życia w zastępstwie: nie mogę mieć tego, to w zastępstwie wezmę tamto. Nie, House. Zaczynam od nowa i tym razem chcę, by wszystko było naprawdę. By było tak jak chcę, nie tak jak ktoś chce a ja się dopasowuję.
- Sądzisz, że dasz radę zapomnieć? Że dasz radę zacząć od nowa? Tworzyć od nowa? Poznawać od nowa? Kochać od nowa?
- Sądzę. Wierzę. To w tym momencie najlepsza opcja. Dla mnie. Właśnie dla mnie. Koniec ze spełnianiem oczekiwań innych, niż własne.
Przedłużająca się cisza. Niebieskie spojrzenie znów uciekło w bok.
Wyszła bez słowa.
Kiedy następnego ranka wsiadała do samolotu do ostatniej chwili miała idiotyczną wprost nadzieję, że on będzie na lotnisku, że w ostatniej chwili go zobaczy. Albo że ją wywołają na jego życzenie.
Nic takiego nie nastąpiło.
Minął miesiąc. Urządziła się już troszkę, poznała część współpracowników, większość jej spraw z Princenton została zamknięta - przynajmniej tych, które zamknąć się dały. Żyła nowym życiem i bardzo się starała w to życie wpasować, czuć je pełną piersią.
Ale było jakoś pusto.
Tłumaczyła sobie to szokiem, zmianą miejsca. Wierzyła, że w końcu się odnajdzie.
Późny sobotni wieczór. Allison siedziała na łóżku. Na podkulonych nogach trzymała laptop. Obok niej, na niskim stoliku stała lampka wina, po którą sięgała co jakiś czas, delektując się po trosze rozgrzewającym, cierpkim płynem.
Odłożyła laptop i wstała. Zdrętwiałe ciało ucieszyło się ze zmiany pozycji. Podeszła do okna i rozcierając obolały kark, wpatrywała się w połykany przez mrok świat. Mimo silnego postanowienia bycia twardą kobietą, poczuła, że się rozkleja.
„Dobrze, ten jeden raz sobie pozwolę, to będzie mi łatwiej jutro” pomyślała, czując pierwszą gorącą łzę na policzku.
Nagle usłyszała pukanie. Zdezorientowało ją to zupełnie, bo nie miała tu (jeszcze!) żadnych znajomych. Spodziewała się ujrzeć jakiegoś biedaka proszącego o jałmużnę i chyba przez to nieprzygotowanie zupełne tak bardzo zdziwił ją widok House'a. Po prostu spojrzała na niego i bez słowa weszła do pokoju, gdzie opadła na łóżko i wybuchła płaczem.
A on - również bez słowa - dokuśtykał do niej. Przez chwilę nieco zdezorientowany patrzył jak wstrząsają nią spazmy, w końcu usiadł obok.
- I to by było na tyle z wrażenia, że dorosłaś – powiedział, ale po tonie poznała, że tylko żartuje. Słychać było w jego głosie troskę.
Przez chwilę tak siedzieli - ona płacząca i nie mogąca się uspokoić, on sztywny i nieco zagubiony w tej sytuacji. Sięgnął do kieszeni i podał jej chustkę, a ona na ten gest zaniosła się jeszcze gorszym płaczem. Jakby ktoś odkręcił kurek.
Po chwili namysłu House, nieco niezręcznie i drętwo, położył rękę na jej talii. Zareagowała momentalnie opierając głowę o jego klatkę piersiową. Drugą ręką poklepał ją jakby po placach, który to gest przerodził się po chwili w głaskanie. Stopniowo rozluźniał mięśnie i właśnie kiedy zupełnie się rozluźnił, ona podniosła głowę i spojrzała mu prosto w błękitne oczy. Z bliska.
W jej wzroku zawarte było pytanie. Ukrywając wzruszenie wywołane tą bliskością, rzekł:
- Przejeżdżałem akurat niedaleko...
Widział, że nadal czekała aż wyjaśni, skąd się tu wziął. Zawstydzony nagle tym, jak zabrzmi odpowiedź, w nagłym spontanicznym odruchu musnął ją ustami w czubek głowy.
- Już nigdy nie pozwolę ci odejść i zostawić mnie w tej pustce – szepnął w jej włosy cichutko. Nie wiedział czy usłyszała, bo nie zareagowała.
- Wytrzyj nos – mruknął zbierając się na odwagę i spoglądając jej znów w oczy. Jej źrenice zamieniły się niemal w pytajniki; zaskoczył ją zmianą tematu – nie zamierzam całować cię takiej zasmarkanej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bajeczka
The Wild Rose
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódzkie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:57, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Nisiu jaki śliczny fik jakiś taki ujmujący, ciepły i bardzo obrazowy. Kazde twoje słowo widziałam odrazu oczami wyobraźni. Czy to jest miniaturka? Czy pokusisz się o jakąś dalszą część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:58, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Wzruszasz. Tak dogłębnie. Człowiek czuje całym ciałem każde słowo.
I gdy już mamy się odwodnić z tego wzruszenia, rozśmieszasz jednym zdaniem.
I wychodzi ci to GENIALNIE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:00, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Nisiu...
Lejesz miód najwyższej jakości na moje zbolałe serducho...
A ostatnie słowa tak bardzo hałsowe są...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Śro 18:00, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Pragnę dodać, że Nisia naprawdę go napisała przed emisją i wyraźnie wiedziona kobiecą intuicją sporo wydarzeń z epa przewidziała! Liczę na kontynuację proroctw!
|
|
Powrót do góry |
|
|
mella
Stażysta
Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zza kulis Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:11, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Niezwykle wzruszające, Nisiu.
Rozpłynęłam się dosłownie czytając końcówkę
Własnie, podpisuję się pod ninką_m, wyprorokuj nam coś jeszcze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:25, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Nisiu, dziękuję...
Nic innego nie jestem w stanie wyartykułować. Po prostu dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:31, 18 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
A ja twarda jestem. Nie rozklejam się.
Sceny z Princeton - pakowania i pożegnalnej rozmowy bardzo, ale to bardzo dla mnie psychologicznie prawdziwe.
Scena z rodzaju "miesiąc później" to pobożne życzenie, które oby się spełniło. I by się spełniło, gdybyśmy mieli do czynienia z oryginalnym Housem, a nie tym surogatem danym nam przez DS & Company.
Spełnia pokrzepiajacą funkcję. Świetny zastępca aktualności serialowej. Dlatego też bardzo chętnie widziałabym kontynuację fikę co poniedziałek/wtorek do poczytania zamiast oglądania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:57, 19 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Niiiiiiiiiś!
Wiedziałam, wiedziałam, ale to wiedziałam, jak tylko zobaczyłam w Hameronku Nisiowy fik, że będzie to wyjątkowy tekst.
I jest, naprawdę jest.... Bardzo natychający i pokrzepiający... Cudowny.
Mam nadzieję, że kawałek doczeka się kontynuacji *prosi, prosi, prosi*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:31, 19 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Wytrzyj nos – mruknął zbierając się na odwagę i spoglądając jej znów w oczy. Jej źrenice zamieniły się niemal w pytajniki; zaskoczył ją zmianą tematu – nie zamierzam całować cię takiej zasmarkanej. |
Aaa!!! Piękne, śmieszne (chodzi mi o tekst wyżej) i jednocześnie wzruszające
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:26, 21 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Piękny ten nowy fick
będzie więcej części ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manett
Ratownik Medyczny
Dołączył: 11 Lip 2009
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Far Away ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:02, 22 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
O kurde blaszka, to jest... to jest... najpiękniejszy fik hameronkowy jakie kiedykolwiek czytałam jest taki pełen uczuć, taki delikatny, taki czysty taki piękny wspaniały. kocham ciebie normalnie za ten fik.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|