Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wanna go for a drink? [Z]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:33, 30 Cze 2008    Temat postu: Wanna go for a drink? [Z]


<i>Zweryfikowane przez Eithne</i>

Rozdział 1

Cudownie… Kolejny dzień na ostrym dyżurze był dla Cameron męczarnią. Na domiar złego w ambulansie przyjechał jakiś mężczyzna, który w byciu dupkiem wyprzedzał nawet Housa. Chociaż… Czy to jest możliwe? Wariat chcąc wyrównać rachunki z żoną, przy użyciu piły miał zamiar zniszczyć meble, które sąd jej oddał podczas prawy rozwodowej. Niestety, leworęczna oferma + stara piła + twarda ława = wizyta na ER.
Cameron nie dziwiła się żonie, że chciała rozwodu. Zaaplikowała mu taką ilość środków uspokajających, że powaliłyby one nawet słonia. Niestety, nie zadziałało na tą parszywą świnię.

Odpływając myślami zaczęła zszywać wszystkie głębokie rany na jego ciele.
- Eee, paniusiu! Niech pani nie zszywa tego takim artystycznym ściegiem! – burknął pacjent.
- Przepraszam, co pan mówił? – zapytała Cameron, wbijając nić tak, żeby zadać mu odrobinę bólu, bez powodowania szkód. Zdecydowania miała dzisiaj zły dzień. Wiedziała, że robi źle odreagowując to na pacjentach, ale ten pseudo-stolarz działał jej na nerwy.

Kiedy już się z nim uporała, spojrzała na zegar. Jak na zawołanie wybiła 17 i mogła w spokoju iść do domu.
Tylko po co? Do tych pustych ścian, smutnych filmów na półce i pełnego barku? Nie, to nie ma sensu.
Postanowiła jeszcze w szpitalu skorzystać z prysznica.
Zielone płytki, które pokrywały ściany przypomniały jej niektóre perypetie związane z pracą diagnostyczną – jak House się naćpał i „widział” muzykę, albo jak słuchali bicia serca pacjenta.
Wyciągnęła zapasowe ubrania z szafy i postanowiła pozbyć się tego jakże szykownego, różowego wdzianka, w którym pracowała na ostrym dyżurze. Próbując spłukać z siebie wszystkie negatywne emocje, spędziła tam pół godziny. Nie spiesząc się nigdzie, zastanawiała się jakby to było, gdyby cały zespół nie złożył wypowiedzenia.

Wychodząc, napotkała Roberta.
- Cześć Chase – przywitała go, jednak bez zbytniego entuzjazmu. Wciąż pamiętała o ich niezbyt udanym związku, którego jednak żadne z nich nie chciało wspominać.
- Cześć. Spieszysz się gdzieś? – powiedział radośniej, niż Cameron, co nie było zbyt trudne.
- A wygląda jakbym była? – odparła zgryźliwie.
Na chwilę oboje zatrzymali się zmieszani, jednak Chase szybko odzyskał rezon.
- Zapraszam Cię na drinka.
- Ale Robert…
- Wiem, wiem. Nie bój się, do niczego nie dojdzie. Czystko przyjacielski drink. Zgadzasz się?
- Jaką mam gwarancję, że jak się spijemy to nie wylądujemy razem w łóżku?
- Nie musimy pić do przytomności!
- W sumie racja…
- To jak? Idziemy?
- Idziemy.
I poszli. Nie trzymali się za ręce, żadne nie obejmowało drugiego, po prostu szli obok siebie – jak przyjaciele.
Kiedy przeszli przez parking, Cameron postanowiła, że pojadą jego samochodem – skoro będzie pić i tak nie skorzysta z samochodu. Z baru do domu i z domu do pracy weźmie taksówkę.
- Dokąd jedziemy? – zapytała, siadając na miejscu pasażera.
- Do baru mojego przyjaciela. Sprezentuję Ci drinki mojego autorstwa.
Oho. Będzie kac na potęgę.

*niewielki przeskok w czasie*
Po trzech drinkach Cameron miała dosyć. Drinki Roberta były zbyt słodkie, zbył lepkie i łączyły w sobie za dużo składników. Alkoholu było w nich akurat najmniej. Niestety, nie miała serca żeby powiedzieć mu, że są beznadziejne.
- Już późno – zaczęła się wykręcać. – Pora na mnie. Poza tym moja taksówka już przyjechała.
- Ok., to widzimy się jutro w pracy.
- Mhm – mruknęła na odchodnym. – Dzięki. I dobranoc.
Nie pamiętała jazdy taksówką. Ani prysznic ani drinki nie pomogły na chandrę. Położyła się do łóżka, ale nie mogła zasnąć – albo tak jej się przynajmniej wydawało. Zły humor nie dawał jej spokoju. Do wyboru została czekolada i jogging. Wybrała to drugie. Było już późno, ulice na jej osiedlu były puste, samochodów nie było wiele. Ubrała lekki, sportowy dres i wzięła swojego ulubionego iPoda. Zapięła go na ramieniu i wybiegła na ulicę.
Muzyka i kolejne przebiegnięte metry powoli ją oczyszczały. Już dawno nie biegała. Prawie zapomniała jak przyjemne to uczucie.
Ponieważ muzyka grała cicho, nie usłyszała jak ktoś do niej podbiega. Dopiero gdy ją wyprzedził, obejrzała się.
- HOUSE?! – krzyknęła. Z wrażenia o mało co nie wbiegła w pobliskie drzewo.
- We własnej, złowieszczej osobie – odparł, szczerząc zęby w uśmiechu.
Cameron ściszyła muzykę i ściągnęła słuchawki.
- Ty.. ty… - jąkała się. – Ty biegasz!
- Jak widać na załączonym obrazku.
- Ale jak to?
- Nie piję, nie chodzę o lasce, nie biorę Vicodinu, nie jestem chamski i…
- … nie jestem House – dokończyła za niego.
- … i Cię kocham – dodał, po czym…

- Co to było? – mruknęła do siebie Cameron, siadając na łóżku. Leżała w piżamie pod kołdrą, a zegar pokazywał drugą w nocy. Rozglądnęła się po pokoju – ciuchy, w których była w pracy leżały w nieładzie na fotelu obok. Czyli to był sen. Miły sen. Przyjemny sen. Ale tylko sen.
- Nigdy więcej drinków od Roberta… - jęknęła, opadając na łóżko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Wto 9:57, 01 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:50, 30 Cze 2008    Temat postu:

Nigdy więcej drinków od Roberta... Bardzo sympatyczny fik

Szczególnie House nie będący chamski, biegający i nie biorący Vicodinu :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:05, 30 Cze 2008    Temat postu:

jaki ładny obrazek House .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:42, 30 Cze 2008    Temat postu:

Miły, przyjemny i sympatyczni fik - takie lubię

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:19, 30 Cze 2008    Temat postu:

Ten fick jest bardzo sympatyczny, aż uśmiech sam pojawia mi się na twarzy, choć przyznam, że mam zły dzień. Czekam na kolejną część, a po ficku od razu wiem, że się wciągnę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monique1
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czechy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:39, 30 Cze 2008    Temat postu:

Bardzo fajne! Przynajmniej fik mnie rozweselił

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:32, 30 Cze 2008    Temat postu:

Dzięki ^^ Moje artystyczne ego zostało pogłaskane następna część będzie jutro, czeka już napisana
jak macie jakieś uwagi, propozycje lub coś w tym stylu, to proszę na PW


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Pon 21:32, 30 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:59, 30 Cze 2008    Temat postu:

Jej - jakie fajne
Miłe, sympatyczne, dobrze napisane...Cieszymy się z nowej piszącej Hameronki
Bardzo chętnie poczytam następne odcinki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:23, 30 Cze 2008    Temat postu:

Cytat:
- Nie piję, nie chodzę o lasce, nie biorę Vicodinu, nie jestem chamski i…
- … nie jestem House – dokończyła za niego.
- … i Cię kocham – dodał

mrrrr

fajnie Ci idzie, czekam na dalej :-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MlecznaCzekolada
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 10:06, 01 Lip 2008    Temat postu:

Fic jest boski. Poprostu geniusz, miałam nadzieję, że House wparuje jak ona będzie brała prysznic, ale nie wszystko naraz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:23, 01 Lip 2008    Temat postu:

Rozdział 2

O piątej znowu się obudziła. Przez kolejne dwadzieścia minut wierciła się w łóżku, próbując znaleźć dogodną pozycję do zaśnięcia – w pracy musiała być dopiero o dziewiątej. Niechętnie wstała z łóżka i poszła do kuchni.
Kawa czy sok? Sprzątanie pokoju czy jogging? Iść wcześniej do pracy na ostry dyżur czy … ?
Chrzanić dylematy, pomyślała. Szybko umyła zęby i ubrała ten sam dres, który miała we śnie. Nie wzięła jednak iPoda, a butelkę wody mineralnej i wyszła pobiegać.
Miasto powoli budziło się do życia, na ulicy pojawiało się coraz więcej samochodów, nie była też jedyną osobą, która biegała o tej porze. Biegła przed siebie, jednak cały czas spoglądała do tyłu. Może ten sen był proroczy? Może House jednak jest czysty oraz w pełni zdrowy i zaraz ją dogoni? Marzenia kochana, zgasiła się po chwili.

- Kto do cholery pozwolił na trzymanie psów w domach? Powinny sobie spokojnie biegać po trawnikach, a nie budzić porządnych obywateli! – krzyknął House w stronę mieszkania sąsiadów. Była ósma rano. Dla Housa środek nocy. Nie po to wyrzucał Wilsona, żeby teraz jakieś zapchlone stworzenie nie pozwalało mu spać.
Zastanawiał się czy wstać i punktualnie o dziewiątej stawić się w pracy, czym zaskoczy kaczuszki, czy może poczekać do dziesiątej, powkurzać trochę Cuddy, a potem iść do przychodni?
Nie, oba wyjścia były irracjonalne. Nie wstając z łóżka namacał pilota od wieży na szafce nocnej i włączył muzykę.
Jak na ironię, piosenką, która się włączyła było „I don’t like Mondays” zespołu Boomtown Rats. Postanowił to jednak puścić mimo uszu i wstać. Wieczorem zostawił opakowanie Vicodinu na ławie w salonie – samo się nie przyniesie, a Cameron nie ma w pobliżu, żeby zrobiła wszystko, co jej każe.
Miał wstać, ale nadal leżał na łóżku. I myślał o Cameron. Zastanawiał się jak jej się powodzi na ER i czy nie tęskni. Nie widzieli się od kilku miesięcy, sam nie wiedział jakim cudem. Były takie czasy, kiedy Cameron zjawiała się w jego domu kiedy najmniej się jej spodziewał. A teraz nic. Nie widywał jej nawet podczas rozmów z kaczuszkami. Może dlatego, że zerwała kontakty z Trzynastką. W sumie nie dziwił się jej, w końcu 13 odbiła jej Roberta.
Leżąc tak i myśląc, House przyłapał się na tym… że czuje swoistego rodzaju tęsknotę za Cameron. Postanowił, że odwiedzi ją dzisiaj na ER. Chociażby po to, żeby ją pognębić jak za starych, dobrych czasów.
Z zamyślenia wyrwał go telefon. Po numerze na wyświetlaczu poznał, że to Cuddy.
- House. Szpital. Już. – po czym usłyszał dźwięk odkładanej słuchawki.
- Już, mamusiu… - rzucił ironicznie, ani myśląc o tym, żeby wstać z łóżka.

Cuddy będzie mnie szukać wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinienem być. Przychodnia? Nagły wypadek autobusu i urwanie na ostrym dyżurze? Wybieram to drugie, przy okazji spotkam Cameron – jak pomyślał, tak zrobił. Kuśtykając, House zjawił się na ER. O dziwo, było tu cicho i spokojnie. Jakby zabijali wszystkich pacjentów zaraz po przyjeździe. Stanął przy wejściu i zaczął wzrokiem szukać Cameron. Zauważył ją siedzącą przy piramidzie papierów, znad której wystawał jej tylko kawałek głowy. Podszedł do niej najciszej jak umiał.
Nachylił się nad nią, po czym dosyć głośno powiedział:
- Witam dr Cameron! – obserwując z uśmiechem jak podrywa głowę znad biurka i patrzy na niego nienawistnie.
- To ty House… - mruknęła, a w jej głosie zabrzmiała nutka irytacji.
- Co, już mnie nie kochasz? – odparł, udając załamany głos.
- Tak, udało mi się z tego wyleczyć.
- Bujać to MY, ale nie NAS – dodał, rzucając się na stołek obok niej.
- Co ty tu w ogóle robisz? – zapytała, nadal wypełniając papiery.
House zirytowany tym, że nie poświęca mu całej uwagi, położył laskę na karcie pacjenta.
- Spójrz na mnie.
- O co ci chodzi? Źle ci było, że nie widzieliśmy się od miesięcy i każde z nas wiodło spokojne życie?
- Monotonne chciałaś powiedzieć.
- Na ostrym dyżurze nigdy nie jest nudno – sparowała.
- Właśnie widzę… Jestem tutaj, bo Cuddy w życiu nie wpadnie na to, żeby mnie szukać w takim miejscu.
- Nie mam zamiaru dłużej kryć twojego tyłka. Skończyło się to wraz z naszą współpracą.
- Sama nie wiesz co mówisz. Jeszcze rok po tym, jak się tu przeniosłaś, dałaś mi alibi.
- To było dwanaście miesięcy temu. Od tamtej pory TROCHĘ się zmieniło…
- Nie zmieniłaś się nic, a nic – odparował House, kładąc nogi na biurku. - Wyskoczysz dzisiaj wieczorem na drinka? – zapytał, a jedna brew podjechała mu do połowy czoła.
- Mam już dosyć drinków, zwłaszcza po tym, co mi wczoraj zafundował Chase..
- Czyżbyście do siebie wrócili?
- Czyżbyś nagle przestał zażywać Vicodin i zaczął bredzić z powodu detoksu?
- Biorę to za nie. To jak z tym drinkiem?
- Nie! – prawie krzyknęła Cam, wbijając w niego mordercze spojrzenie.
House uśmiechnął się do własnych myśli. Zmieniła się.. Teraz oprócz zgrabnego tyłka i ładnych piersi ma również i charakter…. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że ciągle broni się przed nim… Co czyni zdobycie ją jeszcze ciekawszym!
- A pizza albo kino? – ponowił zaproszenie, mierząc ją badawczym wzrokiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 12:31, 01 Lip 2008    Temat postu:

Co zrobi House, jak już w końcu dogoni Cam-króliczka? Super, bardzo mi się podoba, że się broni, że wystawia pazurki i zmusza House'a do wysiłku. A wszystko napisane ładnym stylem. No po prostu bardzo przyjemny fik i aż chce się czekać na kolejny odcinek

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:08, 01 Lip 2008    Temat postu:

Hm.. Hm... Nie wiem co napisać... żeby się nie powtarzać
Podoba mi się styl tego opowiadania i to, że akcja rozgrywa się "daleko" za czwartym sezonem - nie gryzie się to z serialem.

No i dokładnie... aż się chce czekać na kolejny odcinek..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:55, 01 Lip 2008    Temat postu:

mrrr, czekam na ciąg dalszy!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:13, 01 Lip 2008    Temat postu:

ja nie mam słów do opisania tego opowiadanka... to jest takie słodkie, jak ona się tak przed nim broni... ja już kocham ten fick !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:17, 01 Lip 2008    Temat postu:

inny obraz House aż miło się czyta. coś innego .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:22, 01 Lip 2008    Temat postu:

Cudowne :smt003 świetnie się czyta. Bardzo ładnie piszesz, czekam na dalej Yellow_Light_Colorz_PDT_06

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:53, 02 Lip 2008    Temat postu:

Zaraz zacznę pękać z dumy ^^ Nie sądziłam, że moje opowiadanie zostanie aż tak ciepło przyjęte ^^ dzięki!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Śro 8:56, 02 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monique1
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Czechy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:44, 02 Lip 2008    Temat postu:

Super! Bardzo mnie wciagnał ten fik! Podoba mi sie taka Cameron. Myśle, ze juz znalazła przepis na Housea :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:51, 02 Lip 2008    Temat postu:

Rozdział 3

- Której części „NIE”, nie rozumiesz ? – zagrzmiała, zrzucając jego laskę z papierów.
- Coś ty nagle taka asertywna? Jeszcze kiedyś dałabyś wszystko, żeby się ze mną spotkać…
- To było kiedyś House. Zrozum – staram się ułożyć sobie życie na nowo. Życie, w którym nie figurujesz.
- Dlaczego? – zapytał szybko.
Po tym pytaniu zamilkła. Tak naprawdę nie wiedziała, dlaczego chce tak bardzo go unikać. Uwierzyła już w to, że go nie kocha. Zazdrość już nie dusiła jej serca, kiedy widziała go jak wychodził ze szpitala z Cuddy.
- Bo miłość jest jak kwiat – kiedy się go nie pielęgnuje, usycha. Jednak kiedy znowu zaczniesz się o niego trosz… Nie House! Po prostu nie wyjdę nigdzie z tobą i tyle!
- Jak chcesz – dał za wygraną, co nie było do niego podobne. – Jak zmienisz zdanie, zadzwoń – znasz mój numer – dodał i powoli wykuśtykał z ostrego dyżuru.
Dorosła, pomyślał. Zniknęła już ta mała dziewczynka, która przybiegała na każde zawołanie. Stwierdził również, że to wydanie Cameron bardziej mu się podobało – nareszcie pokazała pazurki.
Jak to zwykle bywało, ktoś musiał przerwać mu w rozmyślaniach – tym razem był to Wilson.
- Cześć – rzucił z uśmiechem.
- Ooo, ktoś tu ma dobry humor! Czyżby jakaś pielęgniarka zgodziła się iść z tobą wieczorem na randkę?
- Nie..
- To świetnie. Bądź gotowy o dwudziestej, przyjadę po ciebie.
- Niestety, jestem zajęty…
- O! Jak nie pielęgniarka to znowu jakaś laska z pediatrii?
- Nie, House! Przestań!
- Trzynastka?
- House! – Wilson krzyknął po raz kolejny. – Przestań bawić się w jakiś quiz. I tak ci nie odpowiem!
House nawet nie będąc świadomym, szedł razem z Wilsonem z powrotem na ostry dyżur. Był jednak zbyt zajęty psuciem mu dnia, żeby zwrócić na to uwagę.
- Skoro nie chcesz odpowiadać, to po prostu powiedz. Kto jest ważniejszy niż twój najlepszy przyjaciel, hę?
Wilson zatrzymał się zaraz za wejściem na ostry dyżur. House rozglądnął się po sali, jakby tu był po raz pierwszy. Dopiero potem uderzyła go ta myśl.
- Aha! To dlatego Cameron nie chce iść ze mną na drinka! – wykrzyknął, jakby odgadł największą tajemnicę świata.
Allison, chcąc lub nie chcąc, musiała podnieść głowę znad papierów.
- House! Wilson… Co wy tu… - zaczęła, ale były szef nie dał jej skończyć.
- Odmawiasz mi, żeby móc wyjść z NIM?! – zapytał z pogardą, wskazując palcem najpierw na siebie, potem na przyjaciela. Onkolog przewrócił oczami, przyzwyczajony do tego typu sytuacji. – Randka?
- Tak. Tylko bez tej randkowej części – odpowiedziała spokojnie.
- Gdzieś już to słyszałem – mruknął House, przechylając głowę.
- Niecałe pięć lat temu, kiedy zapraszałeś mnie na mój pierwszy w życiu pokaz monter trucków – odparła, siadając na biurku i ręką wskazując na puste fotele.
Wilson zrobił krok w ich stronę, ale diagnostyk zatrzymał go laską.
- Ty to zapisujesz?
- Nie, nie mam po prostu problemów z zapamiętywaniem…
- Ty musisz do mnie coś czuć, skoro to zapamiętałaś! Ja nawet nie wiem, kiedy Wilson ma urodziny, a podobno jest moim najlepszym przyjacielem.
- To smutne House. Wmawiaj sobie dalej, że cię kocham, może będzie ci lżej.
Wilson uśmiechnął się, gdy zobaczył jak Cameron radzi sobie z Housem – ten miotał się, próbując udowodnić Allison, że ją kocha, podczas gdy ona chyba rzeczywiście się od niego uwolniła.
- Przyjadę tak, jak się umawialiśmy – rzucił z uśmiechem, odwrócił się na pięcie i zostawiając oniemiałego Housa, ruszył w tylko sobie znajomym kierunku.

*przeskok w czasie*

- O cholera, już siedemnasta… - mruknęła pod nosem Cameron, wyłączając laptopa. – Wilson niedługo przyjedzie..
Allison pobiegła do łazienki i już po chwili dało się usłyszeć szum wody. Nie zdążyła jednak dobrze spłukać szamponu z włosów, a usłyszała pukanie do drzwi.
Cholera, czyżby Wilson mi napisał smsa, że będzie wcześniej, a ja go nie odebrałam?, pomyślała z przerażeniem. Podeszła do szafki i wzięła swoje ukochane szorty i podkoszulek. Tak ubrana poszła otworzyć drzwi.
- House… - powiedziała zamurowana. – Co ty tu robisz? I jakim cudem jesteś OGOLONY?!
- Chciałem, żebyś sprawdziła jak się lepiej całuję – kiedy jestem zarośnięty, czy kiedy jestem ogolony – odparł z sarkazmem i minął ją w drzwiach. – Wilsona nie ma już w domu, stwierdziłem, że spotkam go tu. Po stanie w jakim cię widzę, wnioskuję, że jesteście albo przed, albo tuż po – i teraz jego kolej na prysznic.
- My. Ze. Sobą. Nie. Sypiamy. – stwierdziła Cameron z naciskiem.
- A powinniście. Pasujecie do siebie. Oboje z kompleksem Mesjasza, współczujący, ludzcy, troskliwi.. – wyliczał. Z każdym słowem podchodził bliżej. W pewnym momencie był na tyle blisko, że poczuła zapach wody po goleniu, której użył. Natomiast on zaczął powoli oddychać, wdychając mieszankę zapachów jej szamponu, żelu pod prysznic i perfum.
Po raz pierwszy od półtora roku Cameron przeszedł dziwny ten dreszcz. Poczuła, że bariera, którą tak misternie stawiała przez tyle czasu, powoli się kruszy. Ostatkami woli zmusiła się, żeby wyprosić Housa.
- Greg… - zaczęła po imieniu. Miała do tego pełne prawo, nie był jej zwierzchnikiem, więc nie oznaczało to braku szacunku, a przemawiało to do niego bardziej, niż zwykłe „House”, które słyszał średnio 300 razy dziennie. – Błagam cię, wyjdź. Wyjdź, zanim oboje zrobimy coś, czego potem będziemy żałować.
Spojrzał w jej oczy, żeby sprawdzić, czy naprawdę tego chce. Nie chciała. Jego cel został osiągnięty. Mimo to, nie czuł zadowolenia. Było za to jakieś dziwne uczucie, jakby go coś ściskało w dołku.
Uśmiechnął się do niej oczami, musnął jej usta na pożegnanie i wyszedł równie szybko jak się pojawił.
Został po nim tylko zapach wody po goleniu i gorzki posmak Vicodinu na ustach Cameron…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Śro 16:53, 02 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:40, 02 Lip 2008    Temat postu:

Jego cel został osiągnięty.- jak zwykle zdobędzie jej pocałunek .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:22, 02 Lip 2008    Temat postu:

Biję pokłony
Super! Świetnie się rozwija.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:30, 02 Lip 2008    Temat postu:

no i ją pocałował, a jej bariera się kruszy - i jak ona teraz ma się przed nim bronić ?
ale i tak jest sweet


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:16, 02 Lip 2008    Temat postu:

O
mój
Boże...
Mego zachwytu nie da się wyrazić słowami!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MlecznaCzekolada
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 9:32, 03 Lip 2008    Temat postu:

Boooooooooooooooooosko ten pocałunek i Wilson.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin