|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:13, 26 Kwi 2009 Temat postu: Twierdza [12/NZ] |
|
|
<i>Zweryfikowane przez autorkę</i>
OSTRZEŻENIE:
Bedzie sie działo.
Będzie trudno i będzie bolało.
Będzie wyciskacz łez.
Proszę sie przygotowac na wachlarz uczuć.
Dodam jeszcze, że nie chodzi o doprowadzenie tylko do hameronka. Chodzi o człowieka.
Tym "sympatycznym" akcentem zapraszam do czytania
Teaser
Długi cień pojawił się w skąpym świetle otwartych nagle drzwi. Nie poruszył się. Udawał głęboki sen, ale zdradziło go jego własne serce, którego bicie wydało mu się tak głośne, że mogłoby zbudzić kogoś śpiącego w pokoju obok.
Zacisnął mocniej powieki i wstrzymał oddech. Może to sprawi, że się trochę uspokoi? Nic z tego. Z każdym wstrzymanym oddechem serce trzepotało w piersiach coraz mocniej i gwałtowniej. Cień zbliżał się do jego łóżka. Serce tłukło się tak mocno, że miał wrażenie, że kolejne uderzenie rozerwie mu płuca.
Ręka nad jego głową wplatająca się gwałtownie w jego włosy i pochylająca się sylwetka.. prawie czuje na karku oddech... Głos więźnie w gardle i nie pozwala wykrzyczeć wołania o pomoc...
Obudzić się! Obudzić!
Wrzeszczał mózg, który nawet we śnie czuwał do maksymalnie wyznaczonej granicy i nie pozwalał wzbudzić wspomnień snujących się za nim jak cień.
Wspomnienia zepchnięte na skraj świadomości nie miały prawa ujrzeć światła dziennego, nie miały prawa burzyć misternie zbudowanej przez lata, fortecy życia.
Znów obudził się siedząc na łóżku.
Najgorszy był ten pierwszy moment, kiedy mózg nie zdążył jeszcze wysłać mu sygnału, że znów przeżywa senny koszmar, a w oczach przesuwały się obrazy cienia ze snu i krępował go strach paraliżujący wydobycie krzyku z płuc.
Podciągnął nogi i schował twarz w dłoniach. Czuł spływająca strużkę potu po karku, a serce wykonywało po raz kolejny salto.
Wessał powietrze w płuca i powoli wypuszczał je przez lekko uchylone usta. Jeszcze kilka głębokich oddechów i uspokoi rytm. Za chwilę wszystko powróci do normy.
Do normy?
Wykrzywił usta i westchnął. Usiadł na brzegu łóżka ściągając mokrą koszulkę. Musi coś z tym zrobić. Nienawidził budzić się mokry z przerażenia. Nienawidził, kiedy on sam wymykał się sobie spod kontroli.
Przewidywał wszystko oprócz jednego: koszmarów, które pojawiały się nagle atakując znienacka wszystko co do tej pory udało mu się posklejać i wystawiać każdego dnia na ludzkie oczy.
Nieprzewidywalny, niekonwencjonalny, nie dający się niczym ogarnąć ani utrzymać w żadnych ryzach.
Nikt nie będzie miał nad nim kontroli.
3.30 zakłuła go w oczy. Wiedział, że już nie zaśnie i że musi wspomóc organizm, który rozszalał się po nocnym koszmarze nie pozwalając zasnąć ponownie. Zresztą... nigdy nie zasnął potem bez wspomagaczy - kilku małych szklaneczek burbona czy znacznie większej dawce vicodinu.
Poranek, który nadciągał potem w zastraszającym tempie przynosił rozmaitej maści ból.
Jednak to, że noga czy głowa czy cokolwiek innego bolało go na różny sposób, było niczym w porównaniu z bólem zamkniętym w otchłaniach poukładanego rozumu i skrzętnie dobieranych arsenałów broni strzegących jego misternie ułożonego świata, który znał tylko on.
-----------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Śro 23:20, 09 Gru 2009, w całości zmieniany 15 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:22, 26 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Zajrzałam. Informacja wstępna nieco mnie przeraża, ale Ciebie się tak fajnie czyta, że trudno, gotowam się nawet świadomie zdecydować na wyciskanie łez.
Początek świetny i mimo, że właściwie żadnej akcji nie posiada, to jednak ma jej mnóstwo.
Czekam na c.d. oczywiście
I na koniec (optymista we mnie nigdy nie daje spokoju)
Cytat: | Usiadł na brzegu łóżka ściągając mokrą koszulkę.
| sprawiło, że lubieżny uśmiech przemknął na sekundę przez moje usta.
Ale tylko sekundę oczywiście, wszystko przez to, że sobie wizualizuję to co czytam, a Ty piszesz bardzo obrazowo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:23, 26 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Początek nowego.
Także całkiem nowego w klimacie.
To pilot oblatywacz, bo jak na autorkę diabelnie krótki.
A tak dramatycznie zarysowany początek koszmaru życia według GH.
Czekam na rychły ciąg dalszy.
I prawdziwy ciąg zdarzeń.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:28, 26 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Tak.
To pilot-oblatywacz. Krótki i wprowadzający w sedno.
Potem bedzie zdecydowanie dłużej.
Chcę też żeby było mocno i prawdziwie.
Nie wiem na ile uda mi sie to zrobić, ale mam nadzieję, że was nie zawiodę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:37, 26 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Chciałam napisać, że krótkie, ale napisałaś, że kolejne będą dłuższe, więc już się nie czepiam.
Cóż mogę powiedzieć... czuję się malutka w porównaniu z Twoim talentem...
Mam nadzieję, że nie będziesz się ociągać z kolejnymi częściami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 5:59, 27 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Fajne
OSTRZEŻENIE trochę mnie przeraziło, ale początek jest dobry.
Życzę weny i czekam na C.D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:46, 27 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
To nie jest pilot. To jest teaser Zresztą, mogłaś zostawić samo ostrzeżenie i już by wystarczyło, żeby zbudować napięcie.
Poczekamy, zobaczymy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ciacho
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Princeton :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:28, 27 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Podciągnął nogi i schował twarz w dłoniach. Czuł spływająca strużkę potu po karku, a serce wykonywało po raz kolejny salto. |
O matko, jaki House
Jak to sobie wyobraziłam, to mi się tak jakoś przykro zrobiło.
Jeżeli twoje OSTRZEŻENIE się sprawdzi to podczas czytania twojego fika będę ryczała jak bóbr. xD
Krótki, więc zżera mnie ciekawość co bedzie dalej
Dużo, dużo Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:47, 27 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dark Angel napisał: | To nie jest pilot. To jest teaser |
Dokładnie!
I na dodatek wstawienie tak krótkiego tekstu jest bardzo okrutne. Ledwo zaczęłam czytać, a tu już... Koniec.
Kropko, mam nadzieję, że nie będziesz kazała nam długo czekać na następny part. Ten Pilot-teaser wypadł niesamowicie intrygująco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:51, 27 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Ja się podpisuję pod tym wszystkimi łapkami.
To jest sadyzm!!!!
I znecanie się.
A to jest karalne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:39, 27 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
okejokej!
Niech bdzie teaser
Pilota zatem nie będzie, za to postaram się wstawić wam jutro późnym wieczorem znacznie dłuższy part.
Paradoksy też się piszą...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Pon 19:40, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:48, 29 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Mnie tam ostrzeżenie bardzo przyciągło!
Uwielbiam dramatyczne ficki i radość ogarnęła moje serce gdy zobaczyłam ze zaczęłaś taki typ Ficka. Ja po prostu wiem, ze będę przy kazdej częsci bardzo wzruszona i rozemocjonowana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:33, 30 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
niezły ten teaser...
czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:45, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Nie ma dialogów. Nie ma wartkiej akcji. Są ludzie ze swoimi historiami, które bolą.
Pomimo bólu ludzie żyją, pracują i funkcjonują szukając dla siebie przestrzeni, która pozwoli przeżywać zwykłą codzienność...
2. LUSTRA
Gdyby można było zmienić czas…. Czy nadal życie byłoby takie samo? Czy znajdując się w tym samym miejscu i znając wydarzenia przyszłości, podejmiesz inne decyzje? Zrobisz coś co je zmieni? Może gdyby zachować się inaczej w konkretnych wydarzeniach życia? Może gdyby podjęło się inne decyzje?
A może czas nie ma znaczenia w upływających chwilach życia? Może sprawy po prostu się dzieją i nie ma sensu na siłę szukać ich uzasadnienia albo odpowiedzi na pytania typu „co by było, gdyby…”
Myśli kłębiły się w głowie i nie dawały oddechu ani na chwilę. Zatopiła bolącą głowę w dłoniach. Ból był nieznośny, ale nie pozwalał odejść jej myślom od tego, co przeżywała w środku siebie. Chciała się położyć, zwinąć w kłębek i zasnąć wziąwszy najpierw górę tabletek, które pomogłyby jej pozbyć się bólu i zapomnieć o ostatnich wydarzeniach.
Chase zbliżał się do niej coraz bardziej, wiedziała, że zbliża się dzień, w którym będzie musiała coś zrobić z ich związkiem. Czuła się z nim dobrze. Spełniał jej poczucie potrzeby bycia z kimś, dawał jej dużo ciepła i był blisko. Poza tym dogadywali się na płaszczyźnie zawodowej. To powinno wystarczyć. Powinna wziąć się w garść i nie pozwolić sobie na wątpliwości. Powinna w końcu wziąć konsekwencje za raz powziętą decyzję bycia z Chase’m. Nie będzie się wiecznie zastanawiać ani odkładać decyzji, bo myśli o stabilizacji i spokoju emocjonalnym. Ma to tylko po części, bo zwroty akcji w jej życiu są tak duże, że nie jest w stanie do końca zrozumieć samej siebie.
Ma swój świat, Chase’a, pracę i próbuje być sobą pomimo wszystko.
Pomimo? Dlaczego pomyślała „pomimo”? Pomimo czego?
Wzdycha… Pomimo wszystkich decyzji, które podjęła w życiu i wyborów jakich dokonała. Skoro tak jej dobrze, to dlaczego nie jest szczęśliwa tylko czuje się zmęczona? Idiotka…
Idiotka zabrzmiało tak znajomo… Tylko House ją potrafił tak nazwać i sprawiał, że wściekała się na niego i działała szybciej niż myślała albo robiła coś czego nigdy wcześniej nie zrobiłaby.
Jej idealistyczne podejście do świata niewiele się zmodyfikowało w ciągu tych lat mimo, że dostała po tyłku tak wiele razy.
Lustro jej młodzieńczego idealizmu mocno zarysowane już wcześniej, zaczęło pękać wraz ze śmiercią jej męża. Myślała, że da radę. Dała – w kilku procentach. Krótki, ale intensywny związek zakończył się zdecydowanie większą dawką bólu niż myślała. Prześladował ją i ciągnął się przez lata. To co musiała potem zamknąć w szkatule wspomnień, niejednokrotnie rysowało kolejne pęknięcia. Do dziś nic nie wygląda tak samo mimo, że od tamtej historii minęły lata, mimo że w szpitalu zagląda w oczy śmierci każdego dnia. Bywają dni, że spotyka oczy, które przypominają jej wciąż brąz jego oczu i przywołują wspomnienia, które na nowo kręcą karuzelę jej życia. Wciąż się uczy patrzeć w oczy bólowi i mimo, że ćwiczy go na co dzień wśród pacjentów, nie umie wobec niego przejść obojętnie
Może dlatego wszystko układa się tak powoli? Może dlatego nie jest w stanie przyspieszać tego, co chce przyspieszyć Chase?
Kolejna rysa, która zniekształciła lustro jej życia pojawiła się, gdy zawodowo zderzyła się z gruboskórnością jej pierwszego szefa. Greg House. Maszyna do rozstrajania ludzi, wyciągania z utartych schematów, wymagająca zmiany sposobu myślenia i podejścia do pacjentów. Wymagający do bólu nie tylko w dziedzinie zawodowej, konfrontujący ją ze wszystkim z czym dało się konfrontować, upierdliwy, nieuprzejmy, wręcz czasami bolesny w obejściu, dosłowny, ale jednocześnie niepojęty dla niej samej geniusz, chodzący własnymi drogami, wyrazisty, pewny siebie i swojego geniuszu, a nade wszystko wewnętrznie pogmatwany. Jednak w tym całym jego pogmatwaniu była pewna, że była jedną z nielicznych, ba! Nawet jedyną, która potrafiła wślizgnąć się pod grubą skórę jego zachowań. Dwie sytuacje jej o tym powiedziały. Jedna, gdy zawalczył o nią, gdy kiedyś odeszła. Druga, gdy wpuścił ją do domu na wymuszonym detoksie. Jego oczy powiedziały jej więcej niż słowa, które jej wtedy rzucał. Poza tym wiedziała, że mu się podoba. Tak zwyczajnie. Mówiły jej to jego łakomo-męskie spojrzenia, które kilka razy złapała i zrozumiała.
Po raz trzeci, gdy się po prostu zakochała. Po raz pierwszy od śmierci jej męża. Zawsze sądziła, że miłość ma w sobie taką siłę, która zmienia ludzi, zmienia zachowania, zmienia wszystko. Zderzenie z nim, z jego światem rozbiło cały jej fundament myślenia o miłości. Jej idealizm i całą masę najlepszych uczuć jakie miała do niego kilkoma pociągnięciami rozbił w puch. Analizowała tysiące razy wszystkie sytuacje. Do dziś nosiła łatkę „kochającej” House’a. Nie umiała się od tego uwolnić. Marna historia z kiepskim końcem… Tę historię powinna zapisać w książce i wydać ją drukiem w postaci poradnika typu „Jak przegrać i stracić coś, czego się pragnęło najbardziej na świecie”. Bardzo bolało. Tylko ona wiedziała jak. I tylko ona wiedziała, że do tej pory odbija się to echem w jej życiu, choć od tamtego rozczarowania minęło wiele czasu.
Postanowiła zniknąć. Zaszyć się. Zanurzyć się w ramionach, które ją chciały. Odpocząć od emocjonalnego kręćka, zatopić się w pracę. Doskonałym wyjściem był moment zwolnienia Chase’a i odejścia Foremana. Więc ona też zniknęła, zmieniła pracę, zdystansowała się, zdecydowała się podjąć wyzwanie wyciągniętych ramion Chase’a. Wydawało się, że jest dobrze. Dobrze.... Dlaczego zatem nie ma w niej zwykłego spokoju? Dlaczego ciągle myśli „pomimo...”. Dlaczego w takich chwilach jak ta, kiedy dno serca zmuszało ją do przejrzenia się w lustrze życia, te rysy pokazały odbijające się w nich tysiące jej twarzy.
Która z nich należy do niej, a które z nich to jej falsyfikaty zniekształcające ją samą?
Przetarła dłońmi twarz. Delikatne wibrato jej pagera daje znać, że musi wracać do swojej lekarskiej pasji pomagania innym. Idąc na salę przyjęć wciąż nie wie, która z jej twarzy odbijająca się w porysowanym lustrze życia należy do niej.
Nie miał nic do stracenia. Ostatni pacjent wyjechał z wypisem do domu, a noga zachowywała się w miarę przyzwoicie.
Nie musi brać kolejnych tabletek. Waży w rękach swój los dzielony od blisko 10 lat tylko z białymi tabletkami. Wahanie trwa 4 sekundy, dokładnie tyle ile trzeba aby otworzyć wieczko, sprawnym ruchem wysupłać tabletki i połknąć dwie na raz. Nauczył się niedostrzeżonym ruchem otwierać pudełeczko schowane w kieszeniach spodni lub marynarki. Niepostrzeżenie. Nawet Wilson już nie dostrzegał jego sprawnych ruchów.
Nawet on…
Krąg ich relacji zaburzony wypadkiem i śmiercią Amber mocno się zmienił. Wilson się wycofał. Mógłby policzyć na palcach jednej ręki sytuacje, w których zachowywali się obaj jak starzy dobrzy kumple sprzed wypadkowej afery.
Wie, że jest sam. Zawsze był sam. Uparty, paskudny i odpychający od siebie ludzi. Odkąd stał się kaleką doszła całkowita utrata zaufania do ludzi.
Ufał tylko sobie i swojemu instynktowi nie pozwalając na pojawienie się jakiejkolwiek szczeliny, która pozwoliłaby się komukolwiek – tak jak kiedyś Stacy – wedrzeć pod skórę.
Jego siłą była władza nad ludźmi. Specyficzna.
Władza, która pozwalała mu z nich kpić, odkrywać ich mroczne obszary, obnażać każde kłamstwo i udowadniać sobie i wszystkim obok, że nikt nie jest warty tego, żeby zwrócić na niego uwagę, kiedy rozwiąże się już zagadkę i udowodni, że jest kłamcą.
Potrafił posunąć się do wszystkiego żeby dowiedzieć się o kimś wszystkiego. Na koniec zostawała tylko naga prawda odzierająca człowieka ze wszystkiego co cenne. Nieważne jakim kosztem.
Ważne że ludzie z jego starego zespołu stali się prawdziwymi, pewnymi siebie lekarzami.
Sięga po plecak. W małej kieszonce znajomo brzęczą dodatkowe pigułki. Jego zawór bezpieczeństwa przed bólem. Zarzuca go na plecy czując bezpieczny dystans pomiędzy sobą a kieszonką z vicodinem. Tak jest dobrze. Wychodzi z gabinetu rzucając niedbałe ‘cześć’ 13-tce zbierającej dokumenty do kupy.
Pora wracać do miejsca, które uczynił swoją drugą twierdzą. Do domu, który urządził z taką starannością, żeby po zatrzaśnięciu za sobą drzwi znaleźć się w jedynym w swoim rodzaju miejscu. Czuje się w nim dobrze. Dom ma swoje skrytki i zakamarki. Największą radością jest bezbłędna kolekcja płyt i fortepian, za który zapłacił majątek, ale jego brzmienie zawsze rekompensowało mu wartość czeku, który za niego zapłacił. Poza tym ma wszystko, co potrzebuje na wyciągnięcie ręki.
A poza tym wszystkim nie zamierza go nigdy sprzedawać, bo tego czego pragnął jako dziecko – to stałe miejsce. Niechęć do zmian i przeprowadzek wzrastała wraz z każdą informacją o kolejnym, nowym miejscu pracy ojca. Było ich tak wiele, że nie zdążył dobrze osiąść, gdy trzeba było pakować manatki i jechać dalej. Nie warto się zaprzyjaźniać, wchodzić w relacje. Potem bolało. Więc lepiej było utrzymać bezpieczny dystans, który nie pozwalał na to, żeby potem cierpieć ból oddalenia.
Kluczyk, sprzęgło, gaz… cudowny warkot motoru wprawia go w satysfakcjonujący nastrój. Zawsze kochał pęd wiatru rozchodzący się po ciele, gdy przemierzał swoje ulubione trasy... Motocykl smakował jak pierwsza wolność, którą poczuł, gdy z plecakiem w ręku zamknął drzwi domu i wyruszał na studia.
Po raz pierwszy zajrzał do domu po trzech latach, gdy wiedział, ze nie zastanie ojca.
Teraz jego miejsce jest stałe i należy tylko do niego.
Delikatnie podciąga gaz. Motor niespokojnie zawirował. Ważny był moment startu. To pierwsze pociągnięcie silnika i specyficzny warkot. Nasuwa na oczy klapkę szybki w kasku i startuje.
Jest dobrze. Można zapomnieć o tym, że jest się pieprzonym kaleką. Mknie ulicami miasta na zielonej fali świateł. Zatrzymuje go ostatnie skrzyżowanie, na którym musi skręcić w lewo. Opiera się na zdrowej nodze i machinalnie zerka w lusterko.
Cameron. Tak. To ona. Nie myli się. Ma lekko odchyloną głowę, którą oparła na zagłówku fotela. Półprzymknięte oczy kontrolują wysoko ustawione światła. Nie widzi go, choć stoi tuż przed nią na pasie obok, więc może bezkarnie gapić się w lusterko i obserwować ją. Wygląda świetnie w kaskadzie jasnych włosów, a jej postać jest tak daleka od tego, co widzi na co dzień w szpitalu, że zaczyna przyglądać się jej bardziej i nie zauważa zmieniających się świateł. Ignoruje dźwięk klaksonów i czeka udając, że zaciął mu się gaz, aż go wyminie. Odwraca lekko głowę w jej stronę i łapie jej pochylony lekko profil. To nie jest ta sama Cameron, która toczy z nim boje o pacjentów i dokopuje mu wielokrotnie podczas słownych potyczek.
Tak zmienioną twarz znalazł na jedynym ze zdjęć Kutnera, które powiedziało mu, że jego pracownik nosił sekret, który zabrał ze sobą.
Cameron ma sekret? Ciekawe…
Kolejne dźwięki klaksonu sprawiają, że rusza z miejsca. Po chwili skręca w stronę obwodnicy.
Potrzebuje większej dawki powietrza otulającego jego sylwetkę. Potrzebuje większej dawki adrenaliny, która pomoże mu uporać się ze swoim odbiciem w lustrze, które znów przypomniało mu, że tej nocy obudził się zlany potem i znów nie potrafił wykrzyczeć bólu z powodu zaciśniętego strachem gardła.
Zresztą. Nigdy nie krzyczał. Nigdy potem nie płakał.
------------------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Pią 15:08, 01 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:07, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Kropeczko,
piękne, ale teraz będę cierpieć z powodu braku kolejnej części, no!
Uwielbiam takie opisy przeżyć wewnętrznych. Mówią o wiele więcej niż faktyczna fabuła...
Pisz szybciutko dalszy ciąg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:31, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
cocorito napisał: | Pisz szybciutko dalszy ciąg. |
A może byś w przerwie na naukę podrzuciła swój kolejny part?
Czekam z niecierpliwością
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:34, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ja poprostu nie mam słów.
Świetnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:59, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Z dialogami czy bez, Twój fik nigdy nie będzie zły. Nie ma takiej oBcji
A my będziemy pochłaniać kolejne części i czekać niecierpliwie na następne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:03, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
To jest świetne!
Kawałek po kawałku psychologiczna analiza kobiety i mężczyzny.
Jak do tej pory kobieca analiza jest głębsza, a może mężczyzna jeszcze nie odkrył swych myśli?
Nie ukrywam, że myśli House'a o Cuddy tutaj bardzo by mnie zaintrygowały.
"Nie musi brać kolejnych tabletek. Waży w rękach swój los dzielony od blisko 10 lat tylko z białymi tabletkami. Wahanie trwa 4 sekundy, dokładnie tyle ile trzeba aby otworzyć wieczko, sprawnym ruchem wysupłać tabletki i połknąć dwie na raz." - ten opis to pisarski majstersztyk.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:16, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
DA...
zarzuć kolejnym partem swojego kosmicznego fika...
Jestem ciekawa reakcji Chase'a na to że House'owi podoba się Cam z WZAJEMNOŚCIĄ!
EDIT:
eigle napisał: |
Nie ukrywam, że myśli House'a o Cuddy tutaj bardzo by mnie zaintrygowały. |
Będą eigle, będą!
Zaplanowane
Myślę, że nie zdradzę wiele jeśli powiem, że wplącze w to wszystko - naszych znajomych z serialu. Każdy będzie miał swoją cząstkę i każdy odegra ważna rolę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Pią 17:01, 01 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:52, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
No cóż...
No coż ja mam powiedzieć? Na podstawie mocno nierównej i nielogicznej fabuły stworzyłaś coś co trzyma się kupy i tłumaczy bardzo wiele.
Bardzo dobrze rozumiem samą Cameron, wiem jakie to często jest proste i pociągające być z kims z przyzwyczajenia. Tylko z potrzeby bycia z kimś. równocześnie nie chcieć nic więcej i czuć jak pułapka zaciska się.
Sam House jest hałsowy aż do bólu. Mieszkanie jako azyl. Twierdza. Jedyny stały punkt w jego życiu, któremu może ufać. Bo Stacy zawiodła, Wilson tak samo. Cameron on sam zranił i odepchnął tyle razy.
Teraz czekam na dalszy ciąg. Może być bez dialogów. One w tym wypadku są niepotrzebne.
Bardzo, bardzo dobre i szalenie mi się podoba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:40, 03 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
kropka napisał: | cocorito napisał: | Pisz szybciutko dalszy ciąg. |
A może byś w przerwie na naukę podrzuciła swój kolejny part?
Czekam z niecierpliwością |
Kolejny part jest, lecz do modyfikacji.
Wen zrobił sobie urlop w związku z maturą,
niech się tylko przewinie ta fala, a dodam, dużo czasu będę miała.
Tematu mi nie zmieniaj!
Wciąż nalegam, abyś dodała kolejną część, zrelaksuję się między kolejnymi egzaminami, czytając - teraz to Cię, mam nadzieję, zmobilizowałam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez cocorito dnia Nie 12:42, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ciacho
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Princeton :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:42, 03 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Kropko,
cudowna część
Podobają mi się łakomo-męskie spojrzenia House'a
czekam na kolejny Part
Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:25, 10 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
3. Deszcz
- Nie możesz wkłuć się pacjentowi do mózgu tylko dlatego, że nie chce ci się zrobić prostego badania!
Wyciąga rękę z granatową teczką i mierzy go wzrokiem, który zwiastuje katastrofę. Wiedział, że się nie zgodzi, ale wie też, że pacjent nie ma czasu. Będzie rzeczowy i pojedzie po bandzie profesjonalizmu.
- Dobrze wiesz, że testy potrwają 48 godzin. Ja nie mam tyle czasu. On też. Za chwilę przestaną mu pracować płuca, potem serce. Daję mu… – mierzy ją wzrokiem i pochyla się do jej ucha – 12 godzin!
Markowany szeptem wrzask House’a sprawił, że odskoczyła od niego natychmiast.
- Testy – powtarza ogarniając jego twarz wściekłym spojrzeniem – a od oddychania są respiratory.
- Respirator nie podtrzyma funkcji nerek – odpowiada i patrzy bezczelnie wprost w jej twarz. Zauważa, że zaczynają lekko drgać jej kąciki ust zwiastujące wahanie.
Wygrał.
- Jeśli cokolwiek naruszy strukturę mózgu pacjenta nie wywiniesz się od płacenia 10% z pensji przez 3 lata na rzecz przyszłych kosztów sądowych poniesionych dzięki tobie przez szpital.
Podpisuje dokumenty i nie omieszkuje rzucić mu wściekłego spojrzenia. Kiedy jej wrzód-na-dupie-najlepszy-lekarz opuszcza gabinet, mija chwila zanim jest w stanie zabrać się ponownie do przerwanej pracy.
Tabele, wykresy, wzrosty, zniżki.
Raport nie kłamie - od pół roku 100% wyleczalność pacjentów na wydziale diagnostyki, która z drugiej strony kosztuje szpital ogromne pieniądze, bo House przebiera jak w ulęgałkach w środkach i metodach, żeby wyleczyć pacjenta. Wie też, że trzecia strona medalu jest taka, że jego obecność i zachowanie w szpitalu jest ciągłym rollercoasterem przewracającym życie jej - i placówki, którą prowadzi - do góry nogami.
Właściwie nie trzecia strona medalu, tyko krawędź po której toczy się medal. Obie strony medalu to wizerunek House’a. Obojętnie jaką stroną upadnie – zawsze znajdzie na nim jego twarz.
Ukrywa twarz w dłoniach. Tak. Ma do niego słabość. Poznała go wiele lat temu, a potem już jako dyrektor szpitala odnalazła go i sprowadziła. Zbiegło się to z poznaniem Stacy, potem zawałem, potem rozstaniem, potem wilsonowym zbieraniem House’a do jednej części.
Dopiero gdy Stacy odeszła, zobaczyła najbardziej ludzką i pełną nieszczęścia twarz Grega.
Nie wiedziała, że taki dupek jak on może się tak zaangażować. Zawsze uważała go za cynicznego i pozbawionego uczuć mężczyznę. Był rzeczowy i konkretny do bólu. Dał się jej we znaki wielokrotnie, ale dla Stacy miał przedziwną miękkość, czułość i oddanie.
Z całego serca jej tego zazdrościła.
W jego związku ze Stacy odkryła delikatną i kruchą stronę mężczyzny. Zadziwił ją i na nowo przyciągnął do siebie. I tylko ona wiedziała jak wiele razy pragnęła, by ogarnęły ją jego ramiona i żeby zakorzenić się w nim tak mocno jak Stacy.
Potem stał się jeszcze gorszy, o ile MÓGŁ stać się jeszcze gorszy. Wszak zawsze był TĄ najgorszą odmianą mężczyzny.
A do takich miała słabość.
Chciał tylko chwilę odpocząć po zwariowanym dniu. Kolejny pacjent w kolekcji ozdrowieńców będzie do wypisania za góra dwa dni.
Szum za oknem zwiastuje nadciągająca ulewę. Wstaje z fotela i odkręca rolety. Kto je zasłonił? Sam je zasłonił chroniąc się przed promieniami popołudniowego słońca. Lubi krople deszczu, które padając na szybę tworzą niesymetryczne wzory. Mógłby je obserwować godzinami. Uspokajają go i wyciszają. Ponownie zagłębia się w fotelu i wpatruje się we wzory, które za nic nie dają się ułożyć w jedną całość na szybie.
Deszcz... przy nim zawsze czuł się bezpieczny. Może dlatego teraz tak lubi noce pełne deszczu, które kołyszą jego ciało i pozwalają zasnąć…
Jest zbyt cicho. Za cicho. Tak cicho, że mózg zaczyna wytwarzać potwory. Kuli się pod kołdrą i skupia się, żeby usłyszeć cokolwiek, ale nie słyszy nic. Cisza kluje w uszy. Zawsze tak się działo przed tym, co wydarzało się potem, jakby próbowała ostrzec go, przed tym, co się za chwilę wydarzy.
Odcienie tej ciszy też były różne.
Cisza wieczoru pomiędzy matką i ojcem, kiedy milczenie spowijało jadalnię. Starał się wtopić w tę ciszę, ale zawsze coś jej przeszkadzało. Nagle upadająca łyżka czy widelec, rozlany napój. Potem chciał stać się niewidzialny, żeby mężczyzna siedzący gdzieś obok nie mógł go zobaczyć i zrobić to co robił zawsze…
Była cisza nocy przeraźliwa i straszna, która nie pozwalała zasnąć i kazała skupić się na jednym: żeby usłyszeć jakikolwiek dźwięk, nawet najmniejszy, taki jak chodzące wskazówki zegara czy wiatr szumiący na dworze czy deszcz stukający o szyby.
Czuje stróżki potu płynące po plecach, a przecież w pokoju jest chłodno... Nic nie słychać… Oprócz serca, które nagle zagłusza wszystko. Nie! Nie! Nie bij tak mocno, bo przez twój odgłos odbijający się po klatce piersiowej nie słyszę nic…
Nie słyszy… Tylko czuje oplatające się nagle na jego przedramionach ręce i znów ten oddech i ten głos, który mówi mu…
- Podwieźć cię?
Błyskawicznie otwiera oczy i zamiera w fotelu. Wewnętrzne zmieszanie trwa zaledwie dwie sekundy. Nauczył się nawet we śnie maskować. Nie dać poznać, że się wystraszył. Brak reakcji fizycznej doprowadził do perfekcji. Normalny ton głosu i twarz bez wyrazu. Tylko dwie rzeczy go zdradzały: mocno bijące serce i strużki potu płynące po plecach.
Matka nigdy nie mogła zrozumieć jak to się działo, że jako dziecko budził się od razu rześki, gotowy i nie marudzący.
- Powinieneś pukać – mruczy wstając z fotela. – Mogłeś mnie zastać z osobą towarzyszącą.
Jak dobrze, że w gabinecie panuje półmrok. Może ukryć się w jego cieniu.
- Tu jest szpital House - przypomina Wilson.
- Tak, tak panie zawsze-zawiązany-w-krawat. A gdybym miał sen z piękną brunetką w roli głównej? – Stara się żeby ton jego głosu nabrał dla Wilsona znajomej dozy żartu i sarkazmu.
– Podwieźć cię? – pyta ponownie Wilson uśmiechając się nieznacznie.
House rozpoznaje w jego niewiele znaczącym skrzywieniu warg, że dał się nabrać.
- Pod warunkiem, że przywieziesz mnie tu rano.
Wilson wzdycha, a House widząc jego wahanie dodaje:
- Może zamówimy coś do jedzenia, wypijemy piwo i pogapimy się w TV? Nadrobimy przy okazji zaległe filmy…
Stara się żeby jego głos brzmiał naturalnie.
Dwa koszmary w ciągu niespełna 24 godzin wygrywają. Chce żeby Wilson został u niego tej nocy. Chce go spić i wyciągnąć z niego rzeczy, które blokują zwykłego Wilsona.
- Twoja kanapa nie jest wygodnym miejscem do spania, a ja chciałbym odpocząć po wariackim dniu.
Wilson znów nabiera dystansu, a House nagle staje się zły na siebie, że pogrywa z nim jak z kobietą, którą ma ochotę zaprosić na randkę i krąży wokół niej nie mówiąc nic wprost. Tylko że: ”Wilson, chciałbym, żebyś dziś przespał się na mojej kanapie” nie brzmi dobrze, o ile nie brzmi w ogóle.
- Jedzenie i film tak, piwo nie. – Mówi nagle Wilson. – Chciałbym jednak wrócić do domu. Jutro rano po ciebie przyjadę.
House patrzy w oczy niewidomo-czy-znów-przyjaciela. Są spokojne i zdystansowane i nic w nich nie widać.
Potem wieczór upływa w nieprzewidywalny sposób. Ten który miał być upity jest trzeźwy, a niedoszły upijający - wstawia się. Nieznacznie co prawda, ale na tyle wystarczająco, żeby pokazać pół milimetra tęsknoty za czasami, w których nocowanie Wilsona na kanapie było rzeczą jak najbardziej naturalną i pożądaną.
Wilson otrzymał swoje potwierdzenie. Nie na darmo podchodzi go już od tak długiego czasu. Dystans wypracowany po śmierci Amber pozwala mu inaczej spojrzeć na kumpla, obserwować zachowania, notować w przepaściach pamięci każde wypowiedziane przez Grega słowo.
House za nim tęsknił.
------------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Nie 22:43, 10 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:21, 10 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Smutno mi. Bo przypomniał mi się stary dobry Hilson i stary dobry House...
Eh, że w serialu nie dzieje się jak w Twoim ficku, Kropko...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|