Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

This Christmas [4/4] [Z]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:16, 21 Gru 2009    Temat postu: This Christmas [4/4] [Z]


for Hameronki!

ostania część pojawi się w Wigilię...
fluff w zamiarze

enjoy!
_____________________________________________________

Połowa Grudnia w New Jersey. Świat jest spowity ciężkim, ubitym, białym puchem. Temperatura poniżej zera. Pomimo delikatnych promieni słońca, perspektywa opuszczenia ciepłych domostw, nie należała do najbardziej kuszących…
Tak więc z domów wychodzili jedynie nieliczni.

Do grona wyżej wymienionych zaliczał się między innymi James Wilson. Wyprawę do sklepów zaplanował tak dokładnie, jakby miała to być wyprawa na Biegun Północny.
Zaczął od sporządzenia listy zakupów.

15 kartek świątecznych.
Perfumy dla Lisy ‘ Dior – Poison’
Prezenty dla House’a:
-pluszowy toczeń
-największe przeboje Buddy Holly’ego
Prezent dla brata:
-zdjęcie rodzinne w ramce
-worek treningowy
Prezent dla Allison : ? (coś znaleźć)


Następnie założył kalesony, ciepły podkoszulek i wełniane skarpety, które dostał kiedyś od swojej drugiej żony. Potem przywdział resztę odzienia zwierzchniego.
Tak oto ubrany, raźno wyruszył na poszukiwanie rzeczy ze swojej świątecznej listy.

Od kiedy mieszkał z Greg’iem czuł, że ten go osacza. Widział go przed zaśnięciem i po przebudzeniu. Miało to swoje zalety, ale obecnie, gdy poszukiwał prezentu dla przyjaciela, było to co najmniej kłopotliwe…

Po blisko trzech godzinach, kupił prawie wszystkie rzeczy z listy. Został mu jeszcze tylko prezent dla Cameron…
Właśnie zastanawiał się co mógłby jej kupić, gdy mimowolnie zawiesił wzrok na witrynie antykwariatu. Na wystawie leżało piękne wydanie Dziwnych losów Jane Eyre Charlotte Brontë. Bez wahania wszedł do sklepu zapytać o cenę.
Książka została wydana 1934 roku i miała oprawę z delikatnej, cielęcej skóry… Cena nie była zbyt wygórowana ze względu na to, niektóre strony były delikatnie przykopcone. Podobno książka została uratowana z pożaru…
Wilson podświadomie czuł, że nie znajdzie lepszego prezentu dla Allie.


Tydzień później Greg znudzony chodził po domu. Dziś znowu Cuddy zademonstrowała parterowi jak wspaniałą tworzyli z Lucas’em parę… Byli tak słodcy, że na ich widok czuł, że zaczynają boleć go zęby.

Z braku lepszych zajęć zajrzał do pokoju James’a. Ten i tak nie wiedział, że jego pokój zostanie dogłębnie przeszukany, bo akurat tego dnia musiał zostać w szpitalu.
Jego ośmioletnia pacjentka, odrzuciła dopiero co przeszczepiony jej szpik.

House zajrzał najpierw do szafy z ubraniami. Ledwo otworzył drzwi i zaraz zamknął je z obrzydzeniem. Idealnie uprasowane ubrania, posegregowane według kolorów koszule i marynarki grzecznie wisiały na wieszakach. Tak, to zdecydowanie była szafa onkologa.
Łóżko było pościelone, zasłony odsłonięte…

Diagnostę zaintrygowała książka leżąca na nocnym stoliku. Dziwne losy Jane Eyre?! Od kiedy to Wilson czytał wiktoriańskie romansidła.
Bez przekonania otworzył na pierwszej stronie. Była tam odręczna dedykacja. House bez problemu rozpoznał dziewczęce pismo Wilson’a.

Cameron…
Nie zawsze Jane i Rochester’owi dane jest być razem.
Czasem miłość do niego niszczy życie tej dobrej i mądrej dziewczyny.

Życzę Ci, abyś znalazła swoją miłość. Taką, która da Ci siłę…
Zasługujesz na kogoś, kto będzie potrafił pokochać Cię tak mocno, jak ty jego.
Kogoś, kto otoczy Cię troską. Dla kogo będziesz całym światem.

Kogoś, kto nigdy Cię nie zawiedzie.


Wesołych świąt Allison!

Twój

James Wilson

25.12.2009


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Czw 20:50, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:46, 21 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Prezenty dla House’a:
-pluszowy toczeń


Od razu przypomniały mi się te wirusowe pluszaki xd

Ładnie się zaczyna. Jestem ciekawa jak to się potoczy. Mam pewną koncepcję, ale nie będę nic mówić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonea dnia Pon 6:49, 21 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pon 11:14, 21 Gru 2009    Temat postu:

absolutnie boskie! Uwielbiam porównanie z Jane Eyre (w ogóle H/Cam ma bardzo dużo odniesień w literaturze i sztuce - to jest prawdziwy romans! :-) Czekam na więcej...

(na dalszą część naszej zbiorowej powieście też czekam ;-) )


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Pon 11:15, 21 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:32, 21 Gru 2009    Temat postu:

O rzesz! Tylko żeby House nie doszedł do wniosku, że Wilson się podkochuje w Cameron!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:18, 21 Gru 2009    Temat postu:

Ja to wiedziałam.
Wiedziałam, że kiedyś wpleciesz w Hameronka Dziwne losy Jane Eyre.
Ta książka zdecydowanie pasuje do pary Cameron/House i kojarzy mi się także z parą potterowską - Snape/Hermiona^^

Ja już nie wiem co mam ci mówić.
Powiem tylko: KC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:55, 21 Gru 2009    Temat postu:

O cholercia! Czyżby rzeczywiście Wilson smalił cholewki do Cam?

Bardzo, ale to bardzo podobał mi się opis czynności oraz opis garderoby Wilsona.

Jedyne przy czym zgrzytnęłam to perfumy przeznaczone dla LC, bowiem obok J'adore to moje ulubione.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:57, 22 Gru 2009    Temat postu:

jakastam napisał:
Ja to wiedziałam.
Wiedziałam, że kiedyś wpleciesz w Hameronka Dziwne losy Jane Eyre.
Ta książka zdecydowanie pasuje do pary Cameron/House i kojarzy mi się także z parą potterowską - Snape/Hermiona^^

Co do Jane Eyre się zgadzam, ale co do Snape'a i Hermoiny...
A co oni mają wspólnego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:18, 22 Gru 2009    Temat postu:

"pluszowy toczeń", niezłe ;D

ładnie napisane, ciekawie się zaczyna, czekam niecierpliwie na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:55, 22 Gru 2009    Temat postu:

Zostało półtora tygodnia do Bożego Narodzenia. W szpitalu trudno byłoby zauważyć jakieś większe zmiany. Tak naprawdę, to wszystko zdawało się być w normie.
Cuddy i Lucas zachowywali się jak niewyżyte seksualnie nastolatki. Nieznośnie chichotali i epatowali swoim ‘młodzieńczym’ zachowaniem. Jedyną złośliwością, na którą zdobył się House było stwierdzenie, iż u każdego starcza demencja objawia się inaczej.
Chase wciąż przychodził do pracy skacowany. Wciąż też wściekał się bez powodu. Wsuwał wtedy dolną szczękę i aż chciało się go zdzielić w ten kangurzy pysk.
Trzynastka i Foreman… Czy też raczej Czternastka. Żyli w dziwnej symbiozie, która uniemożliwiała im wykonywanie jakiejkolwiek czynności bez tego drugiego.
Wilson. Cóż, na froncie bez zmian. Z góry przegrana walka o życie z rakiem. Jak zawsze wynik 5:1 dla skorupiaka.
Jednak pilny obserwator zauważyłby subtelną zmianę w zachowaniu House’a. Owszem, nadal był cynicznym dupkiem, ale… Nie wodził już zbolałym wzrokiem za rozchichotaną Cuddy. Teraz w centrum jego zainteresowania był Wilson. No i Cameron. To znaczy, nie żeby sama Cameron, nie… Po prostu nie mógł zrozumieć o co chodziło z tą książką. Właśnie ignorował kolejnego pacjenta ze wstrząsem anafilaktycznym, gdy wpadł na genialny wręcz pomysł.

- Wilsoooon, chodź obejrzymy film. – Greg z miną dzieciaka zwrócił się do przyjaciela.
- No way! Greg, jest zimno. Nigdzie nie idę. Wolę spędzić ten wieczór w domu.
- Przewidziałem to! Wypożyczyłem Zapaśnika na blu-ray.
Wilson ze zrezygnowaną miną rozsiadła się na kanapie przed telewizorem.
House właśnie otwierał pudełko od płyty, po czym wykrzyknął zdumiony:
- Co to ma być?!
- Co znowu?
- Ta ćwierćinteligenta panna z wypożyczalni dała mi jakieś Dziwne losy Jane Eyre, zamiast mojego Zapaśnika. – House z powodzeniem udawał oburzonego.
- Fakt, to nie jest film dla ciebie.
- Niby dlaczego?
- Eee, po prostu, raczej ci się nie spodoba.
- Że niby nudny i nierealny?
- Tego bym nie powiedział…
- To co to niby jest?
Wilson przez chwilę badawczo przyglądał się House’owi, po czy zaczął opowiadać:
- Cóż to jest tak jakby historia miłosna…
- Tak jakby?- House przerwał już na samym początku.
- Tak. Bo… To historia młodej, niezwykle ambitnej dziewczyny, która zaraz po szkole, zostaje guwernantką w domu Pana Rochester’a.
- No i co? Zakochują się w sobie żyją długo i szczęśliwie.
- Mógłbyś mi nie przerywać? Otóż, Rochester jest dwa razy starszy od Jane, jest bogaty, podczas gdy ona jest ubogą sierotą; jest światowcem i imponuje jej swoją wiedzą.
W tym momencie Wilson posłał przyjacielowi ironiczny uśmiech.
- Ale to jeszcze nie wszystko – kontynuował – Rochester jest cyniczny i złośliwy. Niewiarygodnie rzadko mówi co ma na myśli, woli uknuć jakąś drobną intrygę…
A wiesz co jest najzabawniejsze ? Trudno powiedzieć o nim, żeby miał jakiegokolwiek przyjaciela. No, może poza bratem swojej żony..
House przez chwilę milczał. Wilson bez trudu odgadł, że zaczęły do niego docierać podobieństwa. Postanowił jednak zignorować jego obecny nastrój i ciągnąć dalej opowieść:
- Na czym to skończyłem? A tak, opisywałem Ci Rochester’a. Wspominałem, że jego atrakcyjność była względna?
- Super, naprawdę świetna historyjka. Ale już wolę obejrzeć to nędzne filmidło, niż słuchać jak próbujesz wydukać z siebie jakieś zdanie. – Diagnosta był ewidentnie poirytowany.
James oczywiście wiedział z jakiej przyczyny. Dlatego też zamiast wyrazu świętego oburzenia, na jego twarzy zagościł szeroki, pełen satysfakcji uśmiech.

Przez cały film House zachowywał się nad wyraz spokojnie. Ze skupieniem wpatrywał się w ekran telewizora. Gdy skończyli oglądać spojrzał na Wilson’a ze smutkiem i zapytał:
- Po co właściwie wysłałeś jej tę książę. I co znaczyła ta dedykacja.
James przez chwilę przyglądał się mu osłupiony. No tak, to oczywiste, że to była kolejna gierka House’a. Nikt nie pomylił płyt. Po prostu to zaplanował. Grzebał w jego rzeczach, nawet to go nie dziwiło.
- Bo są święta. Pewnie spędzi je samotnie w Chicago. Była moją przyjaciółką .
- Jak to ma się do tego co jej kupiłeś?
- Hmm… po co pytasz, skoro i tak wiesz?
- Gdybym wiedział, nie pytałbym!
Wilson nagle się uspokoił. House nie tylko był poirytowany. Był także zmartwiony.
- Greg, zbliżają się święta. Ona jest tam sama. Pewnie czuje, że przegrała swoje życie.
- Co ma do tego ta głupia książka?!
- To, że zawsze była romantyczką… Kochała cię tak, jak Jane Rochester’a. Z tym, że ty ją odtrąciłeś. Przyczyniłeś się do utraty nadzieii. Chciałem, żeby zobaczyła inne perspektywy… Zapomniała.
- Brednie – rozjuszony House udał się do swojego pokoju i z rozmachem trzasnął drzwiami.

O nie, on nie musi się tym przejmować. To nie była jego wina, że Cameron była naiwna i zachowywała się jak pensjonariuszka.
Przecież obecnie jego celem było rozdzielenie Cuddy i Lucas’a.
On i Cameron to żadna historia miłosna. W żadnym wypadku. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominali pary z tego idiotycznego filmu.

Dlatego też następnego dnia, jedynie z czystej ciekawości, wykradł z notesu Wilson’a nowy adres Cameron…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Wto 23:18, 22 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:15, 22 Gru 2009    Temat postu:

allison23 napisał:
Co do Jane Eyre się zgadzam, ale co do Snape'a i Hermoiny...
A co oni mają wspólnego?

Przyznaję bez bicia, że tak twierdzę dlatego, że kiedyś czytałam ficka po angielsku o tej parze, w którym w pewnym momencie były cytowane Dziwne losy Jane Eyre... i tak mi już pozstało w pamięci...

***

Cytat:
House właśnie otwierał pudełko od płyty, po czym wykrzyknął zdumiony :

Niepotrzebna spacja

***

I jak tu cię nie kochać?


Przyciągasz mnie jak magnes do Hameronka...

Ja chcę więcej!

Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:24, 22 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
On i Cameron to żadna historia miłosna. W żadnym wypadku. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominali pary z tego idiotycznego filmu.

Dlatego też następnego dnia, jedynie z czystej ciekawości, wykradł z notesu Wilson’a nowy adres Cameron…


Taaaa..... rzeczywiście.

Cały House
Nie... no przecież żadna historia miłosna, ona jest tylko jakąś romantyczką...
hehehehehehe

Wiesz Kejti, że włoszki mają u siebie na Hitaly cały wątek poświęcony porównaniu tych par?
Naczytałam się sporo.

I myślę, że House wpadnie po uszy z tym wykradzionym adresem.
A niech wpadnie. Życzę mu tego z całego serca

*oftop*
Nie znoszę emotów m&m sowych i omijam je z daleka. Wrrrrr....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:59, 22 Gru 2009    Temat postu:

W takich chwilach żałuję, że nie znam włoskiego...
Ale poznam baskijski! ( i tu wstawiłabym jakiegoś starego, dobrego emota, ale niestety - mamy tylkoemememsowe postczarnolylskie mutasy)

Uwielbiam Jane Eyre. Gdy tylko zaczęłam być Hameronką zaraz skojarzyłam ich z bohaterami książki.
Dlatego też gdy Shore i spółka (kiedyś całą bandą porwiemy go i zmusimy do korekt w scenariuszu ) zaczęli psuć wątek i przerzucili się na Huddy , od razu poleciałam pocieszać się Rochester'em... Czyli przez całą 5 s.

A w ogóle kom od Ciebie kropko, to wielka mobilizacja do rozpoczęcia płodzenia części 3 (strasznie mnie cieszy, że innym też te pary wydają sie tak podobne)

P.S jakastam, pardon, że Twoimi komentarzami aż tak się nie ekscytuję, ale to obowiązki Horumowego pożycia małżeńskiego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 0:16, 23 Gru 2009    Temat postu:

Kejti jak sama słusznie pisałaś w shipersach H/Cam mają wiele odniesień literackich i są od początku pisani jako love story. Co prawda może same teksty ("do you like me?" "no", *wrrr....*) nie są najwyższej próby, ale HL i JMo poprzez swoją grę i dzięki zderzeniu tych dwóch postaci (które jednocześnie tyle ze sobą łączy i dzieli zarazem) wyczarowali z tego autentyczną, dramatyczną i wielowarstwową więź.

Nawet się (troszeczkę ) cieszę, że TPTB odrzuciło Hamerona i nie budowało z tego "prawowitego" shipu. Nie wiem, czy bym zniosła, gdyby wróble zza oknem, Wilson i co drugi pacjent przypominali mi, że House kocha Cam i jaka to ona niezwykła kobieta dla niego (ok - uczciwie mówiąc, to myślę, że nawet w najbardziej tandetnym scenariuszu coś by z tej magii między nimi zostało...).

Czekam na ciąg dalszy - historia o Jane Eyre ma jednak pozytywne zakończenie (pomijając fakt, że nie życzę Housowi, żeby jeszcze tracił rękę i wzrok...)

mmmsy są paskudne. Nie kupię ich w życiu!
Powrót do góry
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:53, 23 Gru 2009    Temat postu:

jakastam napisał:
allison23 napisał:
Co do Jane Eyre się zgadzam, ale co do Snape'a i Hermoiny...
A co oni mają wspólnego?

Przyznaję bez bicia, że tak twierdzę dlatego, że kiedyś czytałam ficka po angielsku o tej parze, w którym w pewnym momencie były cytowane Dziwne losy Jane Eyre... i tak mi już pozstało w pamięci...


Czego ci ludzie nie wymyślą xD
Swatać Seva i Hermionę. Idiotyzm, moim zdaniem. Nawet jako przyjaciół


Cytat:
On i Cameron to żadna historia miłosna. W żadnym wypadku. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominali pary z tego idiotycznego filmu.

Dlatego też następnego dnia, jedynie z czystej ciekawości, wykradł z notesu Wilson’a nowy adres Cameron…


Nie, wcale. Wcale ich nie przypominają xD

Fajna części. Czekam (jak zwykle) na C.D.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonea dnia Śro 10:55, 23 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:05, 23 Gru 2009    Temat postu:

Kejti napisał:

On i Cameron to żadna historia miłosna. W żadnym wypadku. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominali pary z tego idiotycznego filmu.

Dlatego też następnego dnia, jedynie z czystej ciekawości, wykradł z notesu Wilson’a nowy adres Cameron…


Oczywiście, bezbłędna House'owa logika
Świetny fik, czekam na kolejny fragmencik

PS: "pluszowy toczeń" jest the best


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:23, 23 Gru 2009    Temat postu:

Jeżeli House wykradł jej adres JEDYNIE z CZYSTEJ ciekawości, to ja zamieniłam się w Dzwoneczka i sypię magicznym pyłem ;]
Akcja z filmem naprawdę super ;]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kin dnia Śro 23:25, 23 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:55, 23 Gru 2009    Temat postu:

For Hameronki of kors !!!

Słyszycie, jak w oddali Mikołaj pakuje sanie?
_____________________________________________________

Pozostał tydzień do świat Bożego Narodzenia. Śniegu wciąż przybywało.
Być może większość mieszkańców Jersey ten fakt by cieszył, jednak panujące za oknem -8°C skutecznie do tego zniechęcało.

Z powodu nieszczególnie przyjemnej temperatury, Wilson trwale zaprzyjaźnił się z kalesonami. Jednak akurat tego dnia nie mógł ich znaleźć. Pewnie znowu zostały schowane przez House’a. Nie, przecież on tego nie robił złośliwie. Jak sam twierdził bronił ostatniego męskiego bastionu Wilson’a.
James przeszukał już prawie cały dom w poszukiwaniu brakującej części garderoby. Po chwili wahania postanowił sprawdzić w pokoju Greg’a. Jako, że pojechał do szpitala blisko trzy godziny temu, mógł się czuć względnie bezpiecznie w jego norze.

Onkolog omiótł spojrzeniem szafki, stolik nocny, komodę oraz skrzynię przed łóżkiem.
Ani śladu zaginionych kalesonów. Uklęknął więc, i zajrzał pod łóżko. Jego oczom ukazał się nader niespodziewany widok.
Mimo, że nie były to jego dżemersy, to widok i tak był intrygujący. Otóż całkiem niewinnie leżała tam, sobie książka… I to nie byle jaka książka. Były to Dziwne losy…Wilson pewnym ruchem wyciągnął ją z ukrycia i zaczął przeglądać. Między ostatnimi stronami zauważył jakiś kawałek papieru. Po dokładniejszym przyjrzeniu się kartce rozpoznał, że pochodzi ona z jego własnego kalendarza.
Widać doskonale znał House’a, bo nawet nie zdziwiło go to, że Greg ukradł kartkę akurat z adresem Allison.

Z szelmowskim uśmiechem włożył karteczkę na miejsce i odłożył książkę pod łóżko. Z przejęcia zapomniał nawet po co przyszedł do pokoju diagnosty.

Tymczasem w PTTH House delikatnie mówiąc był zamyślony. Jego zespół właśnie debatował nad problemem kolejnego pacjenta, kiedy diagnosta zapytał Chase’a:
- Byłeś w seminarium?
- Eee, myślisz, że to może być pochodnym jakiegoś pasożyta? Na przykład wszy, ewentualnie grzyba?
- A chciałeś kiedyś pojechać na misję? Bo ja wiem… do Indii?
- Choroba tropikalna? – wtrącił Foreman.
- Indie są całkiem niedaleko Australii - powiedział odkrywczo House. Przez chwilę patrzył w milczeniu w okno, po czym kontynuował przesłuchiwanie Chase’a:
- Chciałeś kiedyś zabrać Cameron do Australii?
Chase wyglądał co najmniej na zdezorientowanego.
Greg nie czekając na jego odpowiedź wyszedł do swojego gabinetu, starannie zamykając za sobą drzwi.


Podniósł słuchawkę i wyciągnął Yellow Pages. Po chwili odnalazł właściwą stronę i wystukał numer.
- Jeden bilet do Chicago. Taki, żebym 25 rano był w Chicago. Tak, wylot z New Jersey. Newark? Business class, na nazwisko Gregory House. Numer karty xxxx xxxx xxxx xxxx.


Gdy House wrócił do domu, Wilson powitał go szerokim uśmiechem.
- Wyprasować ci koszule na drogę? Będziesz pewnie potrzebował piżamy… Ręczników nie dostaniesz, bo Cameron pewnie ma je w domu. – Wilson wypowiedział to z satysfakcją. Jeszcze bardziej ucieszyła go zszokowana mina przyjaciela.
- Dzwonili na domowy, żeby potwierdzić rezerwację – dodał gwoli wyjaśnienia.

House wpatrywał się intensywnie w przyjaciela. Nie podobała się mu jego ironia. Była jednak zabarwiona jakimś cieplejszym tonem. Na całe szczęście dla Wilson’a. Diagnosta bowiem już zdecydował, że leci. Nie wiedział tylko dlaczego. Albo wiedział i tchórzył…Po raz kolejny bał się przyznać sam przed sobą, co naprawdę nim kierowało.
Po upływie dłuższej chwili zapytał cicho przyjaciela:
- Uprzedziłeś ją?
- Żeby zepsuć jedną z nielicznych pozytywnych gierek, jakie do tej pory uknułeś?
- To nie gierka?
- Czyżby? Jak dla mnie to twój chory sposób na zapomnienie o Lisie i Lucas’ie.
- Tu nie ma czego zapominać, bo nic między nimi nie ma…
- Czyli sam przyznajesz… - przerwał mu James.
- Cuddy wmówiła sobie, że Lucas jest idealnym partnerem. Jednak myślisz, że gdybym zaczął interesować się jej dzieckiem, być trochę milszy, to nie rzuciłaby go dla mnie?
- Więc po co ci ten wyjazd do Chicago?
- Bo dla Cameron nigdy nie musiałbym udawać kogoś kim nie jestem. A ona i tak potrafiłaby zmienić to bagno, w którym żyję w coś dobrego… Potrafiłaby sprawić, że akceptowałbym ją, samego siebie…

James przytulił przyjaciela. Chwilę potrzymał w ramionach, po czym zapytał:
- Czyli przyznajesz, że stchórzyłeś na samym początku, gdy mieliście szansę być razem?
- To nie tchórzostwo, to instynkt samozachowawczy. Coś, czego ci zdecydowanie brakuje… Mógłbyś przestać mnie klepać po ramieniu?


Podczas kolacji, dręczony wątpliwościami, House zdał nurtujące go pytanie:
- Myślisz, że mi wybaczy?
- Jane wybaczyła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Czw 0:18, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:58, 23 Gru 2009    Temat postu:

a w ogóle, to baaaaardzo dziękuję za tak miłe komentarze!

Dawno niczego nie pisało mi się z taką przyjemnością!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:06, 24 Gru 2009    Temat postu:

Kejti, chyba dla własnej satysfakcji jak wrócę do domu przeczytam jeszcze raz Dziwne losy Jane Eyre. Czas odświeżyć pamięć.

Cytat:
Jednak myślisz, że gdybym zaczął interesować się jej dzieckiem , być trochę milszy, to nie rzuciłaby go dla mnie?

spacja przed przecinkiem niepotrzebna

To opowiadanie jest takie.. hmmm.. cudowne i piękne.
Śmieszne teksty, genialnie opowiedziana historia... nic więcej mi do szczęścia nie trzeba^^

KC

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:46, 24 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Podczas kolacji, dręczony wątpliwościami, House zdał nurtujące go pytanie:
- Myślisz, że mi wybaczy?
- Jane wybaczyła.


A to było jeszcze gorsze świństwo, trzeba dodać.

Już się nie mogę następnej części doczekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:37, 24 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
- Bo dla Cameron nigdy nie musiałbym udawać kogoś kim nie jestem. A ona i tak potrafiłaby zmienić to bagno, w którym żyję w coś dobrego… Potrafiłaby sprawić, że akceptowałbym ją, samego siebie…

i amen! dobrze, że House to zauważył i docenił.

W Twoim fiku podoba mi się, że jest tam odrobina hilsonka...te ich gierki - świetnie napisałaś. Przez to przyjemniej się czyta.
Czekam na więcej:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:25, 24 Gru 2009    Temat postu:

wreszcie House zauważył to, że Cam zmieni mu życie na dobre !
podoba mi się ten fick i kocham w nim hilsona !
czekam na ostatnią, wigilijną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:23, 24 Gru 2009    Temat postu:

allison23 napisał:
Cytat:
Podczas kolacji, dręczony wątpliwościami, House zdał nurtujące go pytanie:
- Myślisz, że mi wybaczy?
- Jane wybaczyła.


A to było jeszcze gorsze świństwo, trzeba dodać.


Ło matko! ale jakież to świństwo masz na myśłi?

sinaj, miło Cię widzieć. Ja sama jestem uciekinierką z drugiego forum(call me drombel), od którego zaczęłam z resztą, więc miło widzieć inną Hameronkę, w moim płodzie...

Kochani!(czy też raczej Kochane!)
najpóżniej za 2 godzinki sprezentuję Wam ostatnią parująca jeszcze część...


Za wszystkie komentarze dziękuję

p.s Mam nadzieję, że podobało Wam się Love actually :>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:48, 24 Gru 2009    Temat postu:

Merry Very Hameron Christmas!!!
_____________________________________________________

Jeden dzień do świąt. Mimo świątecznej gorączki, samych powtórek w telewizji, rozwrzeszczanych dzieci żądających prezentów, korków na drogach sięgających od Princeton, aż do Long Island; czuło się atmosferę miłości i pojednania.

Gregory House od ostatnich dwóch dni prawie nie zmrużył oka. Wraz z Wilson’em układali diaboliczny plan odzyskania względów Cameron.
Najpierw James wymyślił, aby napisać scenariusz sytuacji.

Pukasz do drzwi Cameron. Po chwili otwiera Ci zdziwiona.
Ty: Na drzewie pod twoim domem rośnie jemioła…
Cameron: Oh, House… Po co tu przyjechałeś?
Ty: Kocham cię Allison, zawsze kochałem. Cuddy to tylko mrzonka. Próbowałem nią zapełnić wyrwę, jaką zostawiłaś mi w sercu wiążąc się z Chase’em…

Bierzesz ją ramiona i gorąco całujesz.


- Jezu, Wilson… Skądś ty się urwał? To nie General Hospital. Może po prostu zrobimy tak? - tu House wyciągnął niesamowicie pogiętą karteczkę z jakimś króciutkim scenariuszem, napisanym jego kulfonami.

Pukam do drzwi Cameron. Po chwili otwiera zdziwiona.
Ona: Co ty tu robisz?
Ja: Przejeżdżałem obok pomyślałem, że może wpadnę.
Ona: Na jak długo?
Ja: Aż mi się nie znudzisz…
Ona: Och! House!

Rzuca mi się na szyję.


- House, ty naprawdę jesteś emocjonalnie upośledzony. Oczywiście, po tym żałosnym tekście nie zrobi nic innego, tylko rzuci ci się do stóp i będzie błagać byś spłodził jej od razu dwóch synów…

To naprawdę nie jest łatwe wyznać miłość komuś, kogo ignorowało się i odtrącało przez ostatnich kilka lat. On jednak musiał to zrobić teraz. Co prawda żadne z nich nie umierało, ani też świat się nie kończył., ale wiedział, że nagle zyskana odwaga może równie nagle przeminąć.

James wywiązał się z zadania znakomicie. Uprał i uprasował ulubione koszule House’a, wyczyścił jego spodnie oraz zapakował mu bieliznę… W przypływie litości pozwolił mu nawet się nie golić przed wyjazdem.
W nocy zaś zawiózł go, bez zbędnych komentarzy, na lotnisko. Uśmiechał się przy tym krzepiąco do diagnosty, który wyglądał jak przestraszone dziecko, odprowadzane przez rodzica pierwszy raz do zerówki.


- A co jeśli się nie uda? Co jeśli mnie nie zechce?
- Spróbujesz raz jeszcze. I jeszcze… chyba jest tego warta?
- Jest… Na pewno jest. – House pierwszy raz odkąd przyjechali na lotnisko spojrzał przyjacielowi w oczy lekko się uśmiechnął.



Jedyne co wiedział to to, że Cameron pracowała w University of Chicago Medical Center. Dokładniej w Bernard A. Mitchell Hospital. Immunologia… Jej specjalizacja, pasja, nieosiągnięte marzenie. Kolejna rzecz, której nie mógł jej dać. Kolejna rzecz, po którą sięgnęła sama.
Mieszkała na Cottage Grave Avenue, czyli 5 minut drogi od miejsca pracy. House liczył, że jeszcze spała… że rzeczywiście była sama…że pozwoli mu przekazać to, co chciał by wiedziała.

Minęła właśnie dziewiąta rano, gdy taksówkarz podwiózł go pod jej dom. Kierowca pomógł mu wyjąc z samochodu dużą teczkę, walizkę oraz magnetofon.
Greg nieporadnie zaniósł to pod jej drzwi. Cicho zapukał. Brak odzewu. Potem odrobinę głośniej. Po upływie prawie minuty usłyszał dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach.
Mimo, że nie miała makijażu, a jej włosy były rozczochrane, to i tak była piękna. Paradoksalnie za duży podkoszulek podkreślał jej drobną, dziewczęcą figurę, a złote fale włosów delikatnie spadały kaskadami na jej ramiona.

- House? Co ty tu robisz? Coś się stało? Coś z Robertem? – Nie wyglądała na złą, czy zdegustowaną. Była raczej zdziwiona i przestraszona.
Greg spojrzał jej głęboko w oczy i przyłożył sobie wskazujący palec do ust na znak ciszy. Schylił się i włączył magnetofon. Z głośników popłynęła Auld lang syne w wykonaniu Marii Cammpbell i Dave Francis’a. Wyciągnął z dużej teczki kilka plansz A3.

Patrząc ufnie w jej trójkolorowe oczy odsłonił pierwszą z nich.

Jestem dwa razy starszy niż Ty… Prawdopodobnie też nie można powiedzieć o mnie, że jestem przystojny.

Z delikatnym uśmiechem osłonił drugą planszę.

Ale wiem, że śmieszą Cię moje głupie żarty. Poza tym, nie oszukujmy się, podziwiasz mój geniusz.

Allison nie mogła się powstrzymać i cicho zachichotała. Tymczasem Greg przesunął kolejną kartę.

I mimo, że wiedziałem, iż mnie kochasz, to wolałem Cię odtrącić i ignorować… A Ty mimo tego i tak byłaś zawsze w pobliżu.
Po jej lewym policzku spłynęła łza.

Zniszczyłem Twoje marzenia i ideały… Jednak mam nadzieję, że kiedyś, niekoniecznie dziś, zechcesz spróbować dzielić ze mną moją szarość-radość.

Allison spojrzała na niego smutno.

Przecież Jane wybaczyła Panu Rochester’owi…

Kobieta delikatnie pokręciła głową. Nikt nie musiał mu tłumaczyć tego gestu. Wyłączył magnetofon, niedbale upchnął plansze w teczce… Wziął walizkę w rękę i zaczął oddalać się spod jej drzwi.

Stracił już nadzieję, kiedy nagle poczuł jak drobne ręce oplatają go w pasie. Allison, pomimo śniegu, podbiegła do niego bosa, jedynie w samym podkoszulku.
- Ale nie mogę też pozwolić, żebyś tracił rękę i oślepł. Wtedy nie zniósłby Cię nawet Wilson…
- Czyli zgadzasz się urodzić mi pierworodnego?
- Jane urodziła Rochester’owi syna dopiero gdy stracił rękę i wzrok.
- Myślę, że to da się załatwić. – odrzekł z figlarnym uśmieszkiem.

Tak oto w pierwszy dzień Bożego Narodzenia Gregory House i Allison Cameron objęci, z jasnymi twarzami przekroczyli próg mieszkania kobiety…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Czw 20:57, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:54, 24 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Bierzesz ją ramiona i gorąca całujesz.

gorąco

Poprawiłaś mi do tego stopnia humor, kochana, że chyba zaraz siądę i dokończę wreszcie pisać 'Cofnąć czas'.

Kocham to całe opowiadanko

Choć takie krótkie, to magiczne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin