Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Substacja numer 8 [13/?, NZ, AU, OOC]
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:09, 13 Mar 2009    Temat postu: Substacja numer 8 [13/?, NZ, AU, OOC]


Zweryfikowane przez autorkę

Na początek ostrzeżenie: fik jest z gatunku... hmm... science fiction. Hameronek - będzie. Dlatego to jest tu, a nie gdzie indziej.
Dla niezaznajomionych z kodami wyjaśniam:
AU = Alternate Universe, postacie osadzone są w innych realiach niż w pierwowzorze
OOC = Out Of Character, postacie odbiegają charakterem od swoich pierwowzorów

Zawiera wplecione w akcję spoilery do różnych odcinków, ale wydaje mi się, że nie będą one szczególnie szkodliwe dla tych, co nie oglądali.

Dziękuję eigle, mojej becie. Również za zachętę do opublikowania.

Co nie oznacza, że nie robię tego z mieszanymi uczuciami...


Prolog

Na ekranie migotały kolorowe światełka. Patrzyła na nie uważnie, monitorując poziom tlenu i trajektorie omijających zielone kwadraty czerwonych punktów. Czerwone punkty. Meteoryty. Zielone kwadraty. Substacje.

Nigdy nie przypuszczała, że przyjdzie jej żyć w tak kosmicznych warunkach. Kosmicznych dosłownie. Gdy dwa lata temu poproszono ją o nadzorowanie międzynarodowego projektu badania kosmosu, zgodziła się bez wahania. Skusiła ją nie tylko wysoka pensja i władza absolutna, ale też możliwość pracowania z najlepszymi fachowcami w swoich dziedzinach z całego świata.

Szczupła, średniego wzrostu brunetka o surowych, niemal męskich rysach, zawsze pierwsza na listach z wynikami egzaminów, zawsze ostatnia, która wychodziła z biblioteki. "Niedostępna jak góra lodowa" - żartowali z niej koledzy z roku. Nie znaczy to, że nie przespała się od czasu do czasu z tym czy z tamtym. Była normalną kobietą i miała normalne potrzeby. Po prostu żaden z nich nie był wystarczająco dobry, by mogła założyć z nim wspólny dom.

Teraz jej dom, Stacja-Matka, wisiał niedaleko Jowisza, a substacje jej podlegające rozrzucone były w pobliżu Saturna, Urana, Neptuna i Plutona. Ich zadaniem było dokładne zbadanie, co kryje się na tych planetach, i eksploatowanie tego, co się da, jeśli planeta nie nadaje się do zamieszkania. Odkąd Ziemianie byli zmuszeni przenieść się na Marsa po zniszczeniu własnej planety, usilnie próbowali zbadać, czy pozostałe też nadają się do zamieszkania, czy to na powierzchni, czy też pod nią. Była na bieżąco informowana o podróżach międzygalaktycznych, choć te kończyły się zwykle niepowodzeniami. Przynajmniej na razie. Wiedziała, że mogą nie mówić jej wszystkiego - wszak nikt nie chciał, by Lisa Cuddy straciła motywację do prowadzenia intratnej działalności. Surowce, które dostarczała transporterami na Marsa co miesiąc z samej substacji numer 8, usytuowanej przy Uranie, zapewniały ludziom dobrobyt. Wodór, hel, pokłady lodu, cenne metale wydobywane z jądra planety - i to wszystko na jednym gazowym olbrzymie. A co dopiero zasoby z pozostałych planet...

Cuddy wiedziała, że Rada może ją okłamywać, jednak dzielnie kontynuowała swoją misję. Załoga Stacji-Matki liczyła ponad dwieście osób, a załoga wszystkich czterdziestu ośmiu substacji - ponad półtora tysiąca. Za dużo ludzi na niej polegało, by mogła się wahać przy podejmowaniu codziennych decyzji.

No i ten cholernie przystojny główny lekarz... Siedział na Stacji-Matce razem z nią, od początku. Ani razu nie rozmawiali ze sobą o sprawach nie związanych z pracą, o ile takimi można było nazwać rzucane przez niego między seksistowskimi uwagami o kobiecie-szefie informacjami o stanie zdrowia kosmicznej populacji. Doktor Gregory House nie należał do ludzi, w których towarzystwie przebywało się z przyjemnością, ale niewątpliwie był to najlepszy lekarz w całym Układzie Słonecznym. I te jego niebieskie oczy...

Właśnie zatwierdzała zmianę położenia substacji numer 26, drugim okiem zerkając z rozmarzeniem na plik zawierający zdjęcia głównego lekarza, gdy na głównym ekranie coś zaczęło migotać. Nadchodziła pora nadawania raportów z substacji najdalej odsuniętych od Słońca, umieszczonych wokół Plutona i Neptuna. Na ekranie po kolei wyświetlały się znane twarze, padały informacje, liczby, daty. I tak przejrzy je potem w raportach szczegółowych. Póki co, najważniejsze było, że nikt nie raportował strat ani problemów. Zadowolona, siadła z kubkiem parującej kawy do czytania. Uśmiechnęła się, patrząc na kubek. Kto by pomyślał, że ludzie będą w stanie wytworzyć przyciąganie ziemskie w statkach kosmicznych! Przynajmniej nie musi zamiast kawy ssać cukierka o jej smaku.

Czytała raporty, gdy główny ekran znów zabrzęczał. Czas na relacje z substacji wokół Urana. Substacje zgłaszały się po kolei, meldując, że wszystko w porządku, i że wydobycie idzie zgodnie z planem. Zgłosiło się ich do tej pory dziewięć. Czekała cierpliwie pięć minut, po czym podeszła do konsoli i wywołała substację numer 8. Cisza. Zaczęła nerwowo przejeżdżać palcem po prawej brwi, jak zawsze, gdy coś szło nie tak. Jeszcze raz wybrała na konsoli kod substacji numer 8 i nacisnęła przycisk "Połącz". Nic.

Na chwilę zastygła w bezruchu, po czym błyskawicznie zaczęła wprowadzać komendy do komputera. Po chwili uruchomił się zapasowy monitor do połączeń w trybie awaryjnym. Cuddy podeszła i na klawiaturze obok niego wystukała szybko 2200#8 i czekała. Słyszała delikatny szum w głośnikach, jak zwykle przed połączeniem, jednak czekała o cały wiek dłużej niż zazwyczaj. Już miała wyłączyć łączność awaryjną, gdy usłyszała wśród szumów cichy głos:

- Tu substacja numer 8. Mamy problem...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Nie 18:20, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 12 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 2:00, 13 Mar 2009    Temat postu:

OMG!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
DA pisze fantastykę tzn sf
Już Cię za to kocham. Kiedy cd??? *pyta niecierpliwie przestępując z nogi na nogę*
Zapowiada sie smakowicie:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:47, 13 Mar 2009    Temat postu:

O jaaaaaa...............
DA - genialne! Mam nadzieję, że twój wen będzie szalał i szybko będą powstawały kolejne part'y tej historii bo już nie mogę się doczekać.
Zawiało mi na dodatek trochę Solaris...

Ale fajnie, ale fajnie, ale fajnie, ale fajnie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:25, 13 Mar 2009    Temat postu:

Nie bądź DA "zmięszana".
Zaproponowałaś coś nowego, świeżego.

Sposób zarysowania środowiska i postaci daje duże możliwości dla rozwijania akcji i postaci.

Sam tekst bardzo wysokiej jakości stylistycznej i językowej.

Jest wiec na co z niecierpliwością czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
addictions
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:52, 13 Mar 2009    Temat postu:

Jakby to ująć... nieziemskie i kosmiczne
Miło jest poczytać SF spod Twojej ręki, DA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiamondB*tch
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:23, 13 Mar 2009    Temat postu:

No nareszcie coś innego! Suuuuuper!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuś
The Federerest
The Federerest


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:36, 13 Mar 2009    Temat postu:

DA, super.

Oryginalne, pomysłowe i świetnie napisane.

Jeszcze, jeszcze!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:17, 13 Mar 2009    Temat postu:

niby OOC, ale wygląda na to, że House wciąż jest House'em chyba że to takie pozory, bo kto by się chciał otwierać przed Cuddy

z drugiej strony Cuddy:
Była normalną kobietą i miała normalne potrzeby.
Czyli tutaj nie zabijała swoich kochanków po akcie, nie wyrywała im serc i nie zakopywała ich zwłok w ogródku?


Gratuluję talentu pisarskiego - to brzmiało prawie jak Lem, tylko lepiej, bo mi się podobało, a Lem mi się nie podoba I podziwiam za wenę przy wymyślaniu AU

Ach, a tu:
Była na bieżąco informowana o podróżach międzygalaktycznych, choć te kończyły się zwykle niepowodzeniami.
pomyślałam, że byłoby miło, gdyby Cuddy wzięła udział w jednej z takich misji... I żeby zakończyła się ona prawdziwym niepowodzeniem, if you know, what I mean



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuś
The Federerest
The Federerest


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:22, 13 Mar 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:

Gratuluję talentu pisarskiego - to brzmiało prawie jak Lem, tylko lepiej, bo mi się podobało, a Lem mi się nie podoba

Prawie robi jednak wieeeelką różnicę. Mi tez się Lem nie podoba, to co Ty stworzyłaś jest zdecydowanie lepsze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:37, 13 Mar 2009    Temat postu:

Piekny, piękny, piękny !!
Ja tez Ci gratuluje talentu
Bardzo fajny fick
Czekam na dalsze części !!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:33, 13 Mar 2009    Temat postu:

również gratuluję talentu
fick jest fajny, bardzo fajny i najfajniejszy !
czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:28, 13 Mar 2009    Temat postu:

DA no co można dopowiedzieć, kosmicznie obłędne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:16, 14 Mar 2009    Temat postu:

Dzięki, ciąg dalszy następuje. Ale nie porównujcie mnie do Lema, bo zawału dostanę. Nie cierpię gościa. A już "Solaris" szczególnie mi nie leżało.

Rozdział 1

Męski głos zanikał co chwilę, więc Cuddy poinstruowała go, by powtarzał każde zdanie trzykrotnie.

- Zepsuł nam się nadajnik, a gdy tylko podłączyliśmy zapasowy do zasilania, zrobił nam takie spięcie, że mieliśmy potem fajerwerki w ciemności przez kilka sekund. Przez godzinę byliśmy na zasilaniu awaryjnym, teraz już wszystko wydaje się być w porządku. Jak słychać, odzyskaliśmy łączność.

Cuddy przysięgłaby, że młody mężczyzna w tym momencie się uśmiechnął. Rzeczywiście. Robert Chase, kierownik substacji numer 8, uśmiechał się szeroko. Każdy, kto znał jego wiek dziwił się, że powierzono mu tak ważne stanowisko. Powodów było kilka. Pomijając fakt, że ojciec Chase'a zasiadał w Radzie, był to naprawdę utalentowany badacz. Jego praca doktorska, przedstawiająca prototyp nowatorskiego obiegu tlenu i wodoru, wygrała w konkursie na system zagospodarowania tych dwóch najważniejszych dla życia ludzkiego pierwiastków. Każda substacja oraz Stacja-Matka była wyposażona w obieg główny i obieg zapasowy, oba zaprojektowane przez zespół, któremu przewodził Chase. Gdy stało się jasne, że Ziemianie muszą opuścić swą do cna wyjałowioną, umierającą planetę, i trzeba było - jednocześnie z ulepszaniem baz na Marsie - rozejrzeć się po Kosmosie, Chase był jedną z pierwszych osób zarekomendowanych Radzie przez Lisę Cuddy.

Za niewątpliwie ogromny wkład do nauki szybko został mianowany profesorem Uniwersytetu Amazońskiego na Marsie, nie zdążył jednak przeprowadzić nawet semestru zajęć, gdyż przyjął zaoferowane przez Radę stanowisko szefa "ósemki". Postawił jednak warunek: razem z nim miała polecieć w przestrzeń kosmiczną jego narzeczona, Allison Cameron. Rada zgodziła się chętnie - lekarze też byli potrzebni, a Cameron była nie tylko dobra w swojej specjalizacji, obejmującej reakcje alergiczne na substancje ziemskie i marsjańskie, ale i w medycynie ogólnej. Była też całkiem udanym chirurgiem. Wszystko to razem sprawiło, że stała się łakomym kąskiem dla organizatorów Misji. Przekonanie jej zajęło trochę czasu, ale Chase umiał manipulować ludźmi i ostatecznie mu uległa.

- Wszystko w porządku? - głos Cuddy wyrażał zaniepokojenie. Substacja, którą kierował Chase, była zbyt cenna, by się nie przejmować.
- Wydaje mi się, że tak.
- Wydaje ci się? - Cuddy uniosła brew z dezaprobatą. - Wiesz równie dobrze jak ja, że w waszym przypadku nie ma mowy o marginesie błędu.

Młody mężczyzna westchnął i przejechał dłonią po wspaniałej, złocistej czuprynie, za którą jego studentki (oraz niektórzy studenci) szalały z równą pasją, co za jego australijskim akcentem. Usłyszał, jak drzwi do jego gabinetu otwierają się z lekkim szelestem.

- Robercie...? - słowo wypowiedziane aksamitnym głosem zawisło w powietrzu, po czym dodała, zauważywszy włączony panel komunikacji - Mogę wrócić później.
- Nie, Allison. Co się stało?

Po drugiej stronie Cuddy słuchała z niesłabnącym napięciem. Romantyczna opowieść o tym, jak Cameron i Chase się poznali, nie była jej obca. To przez nią młody naukowiec spóźnił się na własną ceremonię nadania tytułu profesora. Przechodziła przez ulicę, zaczytana w nowym numerze "Medycyny Marsjańskiej" i mało nie została potrącona przez Liftę, pojazd będący skrzyżowaniem samochodu i poduszkowca, podstawowy środek lokomocji w marsjańskich miastach. Chase szybkim skokiem usunął ją niemal sprzed samego zderzaka Lifty. Uratował jej życie i zdobył jej serce. Cuddy westchnęła. Gdzie można jeszcze spotkać takich dżentelmenów? - pomyślała z nostalgią.

- Obawiam się, że to może nie być dobra pora... - Cameron wciąż się wahała.
- Śmiało.
- Mam problem w szpitalu. Maszyny zwariowały. Pokazują, co chcą.
- Doktor Cameron? - głos Cuddy rozbrzmiał w głośniku.
- Tak.
- Niech pani przełączy się na zasilanie awaryjne.
- Już tego próbowałam. Dwukrotnie. Za pierwszym razem nic nie chciało działać, za drugim wszystkie urządzenia...
- Proszę dokończyć.
- To głupie...
- Mimo wszystko, proszę.
- One... zaczęły wydawać dźwięki i... - idiotyzm tej sytuacji prawie ją przerósł, ale zebrała się w sobie i dokończyła - ...i chyba grały jakąś melodię.
- Jaką?
- Nie wiem. Znam się na medycynie, a nie na muzyce.
- Chorzy?
- Wszyscy stabilni, ale czułabym się pewniej, gdyby można było monitorować ich stan na bieżąco.
- Zaraz się tym zajmiemy - obiecał jej Chase, patrząc na nią wymownie.

Zrozumiała aluzję i wyszła, zostawiając go samego z Głównodowodzącą.

- Wszystko jest pod kontrolą, póki co - zapewnił Cuddy. - Raport gotowy, zaraz go prześlę. Jak tylko coś będę wiedział, natychmiast dam znać.
- Natychmiast. Nie zważaj na godzinę.
- Tak jest.

Rozłączyli się. Chase szybko przejrzał wskaźniki tlenu, wodoru, wody i poboru energii, Wgrał plik do komputera, który błyskawicznie przetworzył go na szereg liczb i znaków i przesłał na Stację-Matkę. Wstał.

- Melodię - prychnął. - No cóż, pójdziemy zobaczyć, kto tam pociąga za struny.

Niewielki szpital substacji numer 8 był teraz pełen ludzi. Wszyscy technicy i informatycy, którzy nie byli potrzebni gdzie indziej, kotłowali się wokół sprzętu, źródeł zasilania i kabli, usiłując zdiagnozować problem. Znalazł ją bez trudu. Wiedział, że będzie przy pacjentach i obserwować ich każdy oddech, dopóki sprzęt nie będzie tego robić za nią. Choćby miała nie spać przez tydzień. Kapsułki energetyczne mogły jej dać nawet dwa, ale Chase nie dopuszczał do siebie myśli, że jego ludzie będą potrzebować więcej niż dwudziestu czterech godzin. Usiadł koło niej i wziął ją za rękę. Uśmiechnęła się na chwilę, po czym znów z powagą zaczęła spoglądać na pacjentów i mierzyć im puls.

- Uwaga, włączamy! - zawołał mężczyzna w szarym kombinezonie. - Niech wszyscy odsuną się od urządzeń elektrycznych!

Po chwili włączył zasilanie. Maszyny zabuczały, na wyświetlaczach nic nie było widać. Cameron wyłączyła elektrokardiogram, wzięła elektrody i ze zmarszczonymi brwiami podłączyła je do pacjenta w najgorszym stanie. Wcisnęła przycisk ponownie i kardiogram zaczął pokazywać rytm serca. Chase patrzył na nią z niedowierzaniem.

- Jakby nigdy nic! - wykrztusiła z siebie w końcu, zdezorientowana. Gdy minęło parę minut absolutnej ciszy, a kardiogram dalej pracował prawidłowo, nakazała podłączenie pozostałych pacjentów do sprzętu i stałą obserwację szpitala przez następne trzy godziny - na wszelki wypadek.

***

Lisa Cuddy przeglądała raport "ósemki" z zadowoleniem. Wydobycie było stabilne, transporty regularne. Z ulgą odebrała wiadomość Chase'a, że wcześniejszy problem Cameron był prawdopodobnie efektem kiepskiego żartu i obiecał ukarać żartownisia, jak tylko go wykryje.

***

Wieczorem następnego dnia Cameron wbiegła do gabinetu Chase'a i usiłowała jednocześnie złapać oddech i wytłumaczyć mu, co się stało. Ponieważ obie czynności wykluczały się wzajemnie, Chase wziął ją za rękę i nakazał serię głębokich oddechów.
- Gdybyś wiedział, z czym przychodzę... - Cameron wreszcie była w stanie mówić.
- Maszyny znów zwariowały?
- Nie - w jej oczach czaił się strach. - Stan jednego z pacjentów... zmienił się.
- Pogorszył?
- Nie wiem.
- To się dowiedz.
- Chase... Ja czegoś takiego jeszcze nie w życiu widziałam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:54, 14 Mar 2009    Temat postu:

wpędzisz mnie w kompleksy prędkością swojego pisania... *sniff*

Kiedyś oglądałam namiętnie produkcje z gatunku thriller SF, teraz już z tego wyrosłam, ale dla czegoś dobrego robię wyjątki - co niniejszym czynię, skoro czytam Twojego fika


PS. Też niecierpię Lema - "Opowieści o Pilocie Pirxie" to była pierwsza lektura szkolna, jakiej nie przeczytałam. Wmusiłam w siebie tę książkę jakieś 3 lata temu w wakacje, przez cały czas zachodząc w głowę, jaki idiota wymyślił, żeby zrobić z tego lekturę dla 6. kl szkoły podstawowej.
"Solaris" też było do bani - nie dosyć, że ledwo kumam, ocb w tej książce, to jeszcze na dodatek nigdy nie udało mi się zobaczyć filmu do końca, bo za każdym razem zasypiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:01, 14 Mar 2009    Temat postu:

Nieskromnie powiem, że coś czułam, iż DA przeszczepi do swojego fantastycznego fika sporą dawkę dowcipu.

Robię sobie nawet nadzieję na pojawienie się kpiarskiego tonu. Przecież niedługo zawita na Substację House.

Czekam z niecierpliwością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:02, 14 Mar 2009    Temat postu:

świetna część
czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:10, 14 Mar 2009    Temat postu:

Super takie inne i fajne i.... pisz koniecznie szybko następna część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:25, 15 Mar 2009    Temat postu:

Rozdział 2

Pacjent, mężczyzna w średnim wieku po stanie przedzawałowym, leżał w sterylnie czystej sali na łóżku, które jeszcze dziesięć lat temu mogłoby ujść za najnowszy krzyk mody i ozdabiać sypialnie ekscentrycznych bogaczy - srebrzysty żelowy materac o regulowanej za pomocą tlenu i wodoru twardości, elektronicznie sterowana wysokość i piętnaście trybów masażu. Dziś bogaci ekscentrycy mieli w swych sypialniach łóżka dopasowujące się kształtem do leżących na nim ludzi, natomiast szpitale wreszcie mogły skorzystać ze spadku cen i wynegocjować z producentami zastąpienie masażu zwykłego masażem przeciwodleżynowym i rehabilitacyjnym.

Cameron podeszła do niego, a w jej oczach trzymający się nieco z tyłu Chase widział troskę. Zawsze starał się odgadywać kryjące się w nich emocje, lecz choć był wyśmienitym naukowcem i uważnym obserwatorem, interpretacja stanów emocjonalnych narzeczonej szła mu na ogół kiepsko. Tym razem jednak się nie mylił. Lekarka przeglądała wyniki i kręciła głową z niezadowoleniem. Nie chciała jednak wyrażać swego niepokoju przy pacjencie, który zdawał się spokojnie drzemać. Odeszła od maszyn i ruchem głowy skłoniła Chase'a do podejścia. Wskazała mu wewnętrzną stronę rąk pacjenta. Co jakiś czas widać było drobniutkie, ciemne kształty, przemykające pod delikatną w tym miejscu skórą. Oczy Roberta otworzyły się tak szeroko, jak to było możliwe.

- Wychodzimy - szepnął zdecydowanie.

W pokoju przejściowym w milczeniu zdjęli skafandry ochronne i umyli ręce. Odezwał się do niej dopiero, gdy wyszli na korytarz.

- Na litość boską, co to było, Allison? - zapytał. Cameron przysięgłaby, że słyszała w jego głosie nutkę strachu.
- Gdybym wiedziała, może nie musiałabym trzymać go w całkowitej izolacji.
- Pozostali pacjenci też tak mają?
- Nie. Tylko ten jeden. Pobraliśmy krew do badań, ale jej wyniki wróciły kompletnie w normie, jak na zawałowca.
- Co z tym zrobisz?
- Wysłałam już zawiadomienie na Stację-Matkę i wszystkie substacje. Póki co, będziemy pracować w systemie telekonferencji. Nie chcę nikogo niepotrzebnie tu sprowadzać.
- Rób, co uważasz za słuszne. Masz moje pełne poparcie.
- Dziękuję.
- I pamiętaj, dziś jest nasz dzień - jego oczy błyszczały radością, gdy rzucił spojrzenie na boki i upewniwszy się, że nie ma w pobliżu gapiów (obydwoje zazdrośnie strzegli swej prywatności i rzadko okazywali sobie uczucia publicznie), pocałował ją w policzek na pożegnanie. Każde z nich musiało wracać teraz do swoich obowiązków.

Oczywiście, że pamiętała. Równo trzy lata temu Chase uratował ją przed Liftą. Pamiętała jego przerażoną twarz, gdy próbował znaleźć zagłębienie w jej szyi i sprawdzić, czy ma puls. Zanim trafił, zdążyła się ocknąć z lekkiego omdlenia dzięki przechodniowi, który miłosiernie skropił jej twarz wodą z butelki. uśmiechnął się wtedy z ulgą, ślicznym, szerokim uśmiechem, ukazując szereg białych, równych zębów. Pomógł jej wstać, zamówił taksówkę i kazał odwieźć do domu...

***

Doktor Gregory House siedział w swoim gabinecie na Stacji-Matce i grał na Game Boyu. Był to stary model, przywieziony jeszcze z Ziemi. Zapłacił ostatnio majątek za nową baterię, ale bardzo chciał utrzymać model w stanie używalności. Dostał go w prezencie od pacjenta, autystycznego chłopca, w ostatnim roku pracy w Oddziale Kosmicznych Chorób Zakaźnych szpitala Princeton Plainsboro. Dwa miesiące później został wezwany przez Radę na tajne spotkanie w sprawie Misji. Dostał po nim własnego kierowcę i godzinę na spakowanie najważniejszych rzeczy. Był jednym z pierwszych lekarzy na Marsie i oprócz prowadzenia zajęć dla studentów trenował przed wyruszeniem w Kosmos. Trzy miesiące po jego przybyciu do Amazonii, stolicy ludzi na Marsie, Ziemią wstrząsnęło kilka katastrof ekologicznych. Przeloty transporterów na macierzystą planetę, najpierw dość częste, stały się coraz rzadsze. Pewnego dnia zostały zlikwidowane. Rada utrzymywała, że uratowano wszystkich, którzy zdążyli się ewakuować do wyznaczonych terenów. Nikt nie kłopotał się weryfikacją tego twierdzenia. Wszyscy byli zbyt zajęci organizowaniem jak najwygodniejszego życia pod ogromnym polem siłowym na marsjańskiej Równinie Amazońskiej.

Nie był popularnym wykładowcą. Potrafił oblać trzy czwarte studentów w pierwszym terminie bez mrugnięcia okiem. Bardzo często powód niezdania egzaminu był niezwiązany z wiedzą słuchacza. Słynne na całą Marsjańską Akademię Medyczną było to, co powiedział jednej ze studentek, która na egzamin przyszła w dziesięciocentymetrowych szpilkach: Przez rok uczyła się Pani o kosmicznych chorobach zakaźnych i choć widzę, że wyniki testów miała Pani zadowalające, to nikogo Pani nie wyleczy. Zabije się Pani w tych butach, zanim dojdzie Pani do łóżka pierwszego pacjenta. Mało kto znał ciąg dalszy historii. Na następny egzamin dziewczę przyszło w normalnych, płaskich butach. Oblał ją za niekonsekwencję. Czy tak samo będzie Pani postępować z leczeniem pacjentów? Wczoraj heparyna, dziś tamowanie krwotoków? Gdy za trzecim razem znów przyszła w butach na obcasie, tylko niższym niż poprzednio, zadał jej taki zestaw pytań, że ostatecznie musiała powtarzać rok. Zdała wtedy najlepiej ze wszystkich, otrzymała najwyższą ocenę i propozycję rozpoczęcia stażu jeszcze na studiach. Zaszczyt, jaki spotkał Amber Volakis, sprawił, że wiele osób szeptało o jej rzekomym romansie z egzaminatorem. Ona sama się tym nie przejmowała, bo w jej życiu była tylko i wyłącznie medycyna. Nie żeby nie marzyła o Housie...

Skłamałaby każda, która wyparłaby się myślenia o wspólnej nocy z nim. Magnetycznie niebieskie oczy, nieco niechlujny zarost, pięknie wykrojone, szerokie usta. Przystojny, wysoki, szczupły. Zawsze w koszulce z krótkim rękawkiem i niewyprasowanej koszuli. Gdy było zimniej, narzucał na to sztruksową marynarkę. Jeździł wściekle pomarańczowym motorem z napędem wodorowym i był posiadaczem jednego z nielicznych na Marsie pianin. Ironiczny, sarkastyczny i ponadprzeciętnie inteligentny. Niestety, był także emocjonalną bryłą lodu. Wielu twierdziło, że to z powodu śmierci jego ukochanej żony, Stacy. Była adwokatem i została postrzelona przez klienta, którego sprawę przegrała. Podejrzewano, że obwiniał siebie, bo nie umiał jej pomóc. Nie docierało do niego, że nikt nie umiał. Zmusił lekarzy do przeszczepu wątroby. Mieli ze Stacy tę samą grupę krwi, oddał jej połowę swojej. Nie przeżyła mimo tego, ogólne obrażenia były zbyt poważne. Nikt nie pamiętał, by uronił choć jedną łzę.

- Panie doktorze, idziemy? - usłyszał zza pleców głos młodej lekarki.
- Już, Amber. Tylko przejdę do następnego poziomu.

Zachichotała. Zdążyła się przyzwyczaić do dziwactw swojego mentora, do którego dołączyła rok po rozpoczęciu Misji, po przejściu specjalistycznego szkolenia.

- Właściwie to czego oni od nas chcą? - powiedział House, odłożywszy grę na niski stolik obok fotela.
- Rada chce, by Pan osobiście, jak co miesiąc, przekazał jej raport o stanie zdrowia ludzi przebywających poza Marsem.
- Rada... - prychnął House.

Amber patrzyła uważnie. Wiedziała, co zaraz usłyszy.

- Kim oni w ogóle są i za kogo się uważają?
- Panie doktorze, z całym szacunkiem, ale Rada została wybrana jeszcze na Ziemi i...
- Właśnie! Wybrana! Przez zupełnie mi obcych ludzi! Skąd ja mam wiedzieć, kto i jak ich wybrał? Może oni sami się wybrali? Towarzystwa wzajemnej adoracji są wszędzie, Amber, a wybory - wymówił to słowo z przekąsem - mogą być dla nich doskonałą przykrywką, jeśli są dobrze zorganizowane.
- Ludzie wybierają to, co jest da nich najlepsze - próbowała skontrować.
- Skąd ta pewność? Wybory są anonimowe, równie dobrze możesz zagłosować na siebie, swojego brata lub kolegę.
- To dowód na to, że mamy demokrację.
- Nie. To dowód na to, że żądza władzy oślepia. A ludzie są głupi.

Włączył ekran i zrobił dwa kroki do tyłu. I zacznie się szopka, na szczęście maksimum pięciominutowa - przemknęło mu przez myśl, gdy ze sceptycznym wyrazem twarzy zaczął wpatrywać się szare fale na ekranie. Kątem oka zaobserwował, że Amber, stojąca nieco z tyłu po jego prawej stronie, rzuca mu raz po raz niespokojne spojrzenie. Nie mógł tylko zrozumieć, dlaczego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Sob 12:51, 21 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiamondB*tch
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:55, 15 Mar 2009    Temat postu:

Zakochałam się w tym ficu. Jest taki inny. Czekam na kolejne rozdziały i pożądnego Hameronka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:10, 15 Mar 2009    Temat postu:

Jest kolejna część!
Jest House. Rewelacyjnie męski i prawdziwy (charakterologicznie).

Pojawiłą się kpina w odpowiednim, sporym wymiarze.

Opisy życia na Stacji-Matce, Substacji i tajemnica "katastrofy" na Ziemi są świetne.

Podobnie relacje między postaciami. Chase - Cameron, Amber - House.

Perełki: GameBoy i utrzymywanie go w stanie używalności, opis przebiegu egzaminów Amber, no i "jedno z nielicznych na Marsie pianin". Ten ostatni zwrot to dla mnie kwintesencja celności obserwacji i umiejętności charakteryzowania ludzi poprzez posiadane przedmioty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:49, 15 Mar 2009    Temat postu:

Ciekawe opisanie postaci i jeszcze postać Amber , twa jest lepsza niż w odcinkach

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:01, 15 Mar 2009    Temat postu:

O żesz DA!

Przeczytałam ciurkiem wszystkie części - i choć sf jest dla mnie nieznanym ogrodem sztuki pisarskiej - czekam z niecierpliwością nastolatki na rozwój wydarzeń.

piszpiszpiszpisz!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
addictions
Chirurg - urolog
Chirurg - urolog


Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:04, 15 Mar 2009    Temat postu:

DA, Twój fic jest doprawdy fantastyczny. Z wielką niecierpliwością czekam na dalszy ciąg

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:06, 15 Mar 2009    Temat postu:

*speechless*



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:17, 15 Mar 2009    Temat postu:

Taki trochę dziwny. Co nie znaczy, ze głupi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin