Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:40, 29 Sty 2009 Temat postu: Sonata księżycowa [Z] |
|
|
Zweryfikowane przez Autorkę.
Nie wiem skąd pojawił się u mnie pomysł na taki tekst. Ot tak napisałam pierwsze zdanie, a reszta już sama się potoczyła, nie zwracając uwagi na autorkę.
Trzymałam go jakiś czas na dysku starając się spoglądać w jego stronę bardzo krytycznym okiem. Po długim rozważaniu wszystkich za i przeciw wklejam go tutaj, choć nadal uważam że jest on daleki od ideału.
Może chyba wydawać się odrobinę ckliwy i nawet mało Hameronkowy...
Typowa jednopartówka. Jak dotrwacie do końca to zrozumiecie, że dalszy ciąg byłby tu zbędny, choć napisanie go być może byłoby i ciekawym eksperymentem.
Eksperyment to dobre słowo... Proszę, potraktujcie ten fik jako eksperyment.
Tym razem proszę o wyrozumiałość
Pozdrawiam i życzę miłego czytania.
Sonata księżycowa
Czuła się jak roślina bez korzeni. Istniała, zachodziły w niej te wszystkie skomplikowane procesy i reakcje chemiczne, ale nie miała korzeni.
Chwyciła ojca za rękę. Potrzebował jej teraz, choć jak zwykle nie potrafił tego okazać. Jego znajomi podchodzili w milczeniu i składali te żałosne kondolencje mówiąc jak bardzo jest im przykro. Miała tego dość.
Nie sądziła, że mogłoby im być przykro.
Roślina bez korzeni bardzo szybko usycha.
Bóg był niesprawiedliwy. Kiedy widziała ojca, jak wieczorami siadał na kanapie w salonie i wpatrywał się bezmyślnie w przestrzeń chciała mu to powiedzieć. On pewnie nie chciał jej słuchać.. Nie zwróciłby uwagi na jej postać siadającą obok, potrzebującą rodzicielskiego ciepła.
Oczywiście, że miała szczęśliwe dzieciństwo. Mama pachniała mieszanką nieznanych jej kwiatów, słodkimi perfumami, które ojciec zawsze kupował jej na Boże Narodzenie. Mówił, że nie zna się na tym, że to głupota, ale robił to co roku i bardzo o to dbał. Czy była to więc hipokryzja? Jej ojciec przecież nienawidził hipokryzji.
Boga nie było. Gdyby był, nie pozwoliłby żeby mama umarła. Żeby tak cudowna osoba umarła jak każdy człowiek. Tak boleśnie, cierpiąc i zostawiając ich w otępiającym osamotnieniu.
Kiedy on po raz pierwszy przyszedł po nią do szkoły, nauczycielka okrutnie pomyliła się nazywając go dziadkiem. Więcej nie przychodził. Odbierała ją mama, póki nie pozwolono jej samej wracać do domu. Ludzie nie mogli się nadziwić, dlaczego ich rodzina funkcjonuje.
Ich rodzina już nie funkcjonowała... Jakiś czas temu przestała.
Ojciec puścił jej dłoń żeby wyjąć z kieszeni czarnej marynarki fiolkę z tabletkami. Jako mała dziewczynka wiedziała, że tempo znikania pigułek z tego pomarańczowego pojemniczka jest najlepszym wyznacznikiem jego nastroju. Im więcej, tym bardziej musiała go omijać.
Omijać, tak samo jak większość pracowników w szpitalu. Jednak im bardziej unikali właśnie jego tym bardziej tłumnie przychodzili do jej mamy. Miała własny oddział tuż nad gabinetem ojca.
Immunologia była znacznie bardziej przyjazna dla małej dziewczynki niż Diagnostyka...
Kiedyś próbowała sobie przypomnieć jak to pierwszy raz spędziła z rodzicami w szpitalu cały dzień. Nie potrafiła. Ona tam mieszkała tak samo jak oni. Każdy korytarz znała na pamięć, wiedziała gdzie będzie spacerował jej ojciec, gdzie pielęgniarki spotykały się na papierosa i gdzie było najmniej kamer monitoringu. Kłamała mamie, kiedy ta pytała czy widziała w tym wielkim budynku swojego tatusia. Nie mogła jej powiedzieć prawdy... Przecież kiedy pracował to potrafił niechcący sprawić jej mnóstwo przykrości.
Kto zostanie teraz ordynatorem Immunologii?
Tłum rozrzedził się odrobinę. Ci fałszywi żałobnicy omijali tych dwoje nie chcąc patrzeć w ich identycznie niebieskie oczy. Jedynie najlepszy przyjaciel ojca stanął za jej plecami. Wiedziała, że pewnie będzie próbował zastąpić jej matkę. Mamę ma się jednak tylko jedną.
Od urodzenia znała wiele terminów medycznych, nikt nie musiał jej tłumaczyć działania różnych leków czy objawów chorób. Ona to wiedziała, miała to we krwi. Zasypiała kiedy ojciec czytał długie artykuły pełne skomplikowanych jak dla tak małego dziecka słów, a kiedy budziła się, widziała jak mama przy śniadaniu robiąc jedną ręką pyszne kanapki czytała karty pacjentów. Po usłyszeniu słowa “nowotwór” krzyknęła jednak do wujka, że ona tego rozumie. Próbował jej tłumaczyć, ale na próżno.
Mama śmiała się, że to nie będzie wyrok śmierci. Że będą musieli poradzić sobie przez jakiś czas sami w domu, że ona będzie w szpitalu, na onkologii, że wróci i wszystko będzie dobrze.
Onkologia była tuz obok Diagnostyki.
Kiedy mama była na chemioterapii to nie było szans na prawdziwe śniadanie i pyszne kanapki. Jadła tylko kromki pieczywa tostowego posmarowane masłem orzechowym.
Po szkole odwiedzała mamę w szpitalu i patrzyła jak najważniejsza osoba w jej życiu poddaje się procesowi umierania. Poddaje się procesowi...
Ojciec w pewnym momencie nawet zaczął ją dostrzegać. Pytał czy nie jest głodna, czy nie jest zmęczona, czy może chce żeby oboje pojechali do domu. Była zmęczona, tęskniła za domowymi obiadami, ale zostawała w szpitalu. Często zasypiała w fotelu, a on czuwał przy mamie. Była mu za to wdzięczna.
Czasami kiedy budziła się, widziała jak siedział obok szpitalnego łóżka i płakał. Nigdy nikomu o tym nie powiedziała.
Ciotka na początku nie chciała żeby czuwali tak oboje. Przychodziła i starała się przemówić ojcu do rozsądku. Rzecz w tym, że on nie miał rozsądku.
Nie raz była zła na tą dyrektorkę szpitala, że zbyt mocno wtrącała się w ich życie. Zawsze to robiła, ale tym razem stało się to bardziej inwazyjne. Jako mała dziewczynka bawiła się lalkami razem z jej córką i chodziły nawet do tej samej szkoły. Ku zmartwieniu ciotki nigdy nie potrafiły się zaprzyjaźnić. Zbyt wiele je dzieliło... Nie chodziło tu nawet o te kilka lat, ale o ich spojrzenie na cały świat. Rachel zresztą i tak nic nie potrafiłaby zrozumieć. Jej mama żyła i miała się jak najlepiej.
Powiał zimny wiatr, a ona skuliła się pod tym czarnym swetrem. Nie lubiła czarnego i już nigdy go nie polubi. Kątem oka widziała, jak jej dziadkowie zalewają się łzami nad grobem córki. Już oświadczyli jej, że powinna teraz z nimi wyjechać. Oczywiście, że odmówiła
Ojciec odwrócił się w stronę Wilsona, wymienili krótkie spojrzenia, żadne z nich nie chciało tu stać. Ludzie będą plotkować o tym jak bardzo są nieczuli, ale ludzie zawsze plotkowali, a oni nigdy nie byli nieczuli.
Kiedy to się stało, siedziała w szkole. Była na siebie wściekła. Może gdyby mama umarła w nocy, albo przy niej bolałoby ją to choć odrobinę mniej. A tak ostatnie chwile najważniejszej osoby w życiu spędziła na bezsensownej lekcji. Później nie potrafiła nawet dokładnie sprecyzować jakie było ich ostatnie spotkanie.
Powiedział jej o tym ojciec. Tak naprawdę nie musiał nic mówić. Przyszedł tylko do szkoły. Tym razem na szczęście nikt nie pomylił go z jej dziadkiem.
Do domu wrócili późnym wieczorem. Płakała całą drogę, bo bała się co z nimi teraz będzie. Strach był tak ogromny jak ból, wściekłość, poczucie pustki i niesprawiedliwości. Kiedy weszli do mieszkania ojciec znowu zapytał ją czy nie jest głodna. Nie była, siedziała w bezruchu na kanapie. Wiedziała dlaczego dorośli w takich chwilach sięgają po alkohol.
On po chwili zbliżył się do fortepianu. Zaczął grać najbardziej stonowaną, a jednocześnie przeraźliwie smutną i pełną tęsknoty melodię.
Gregory House poczuł wdzięczność kiedy jego trzynastoletnia córka usiadła obok i również zaczęła grać Sonatę księżycową.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Czw 22:41, 29 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:49, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cudne ..
Piekne ..
I wogóle
Takie wzruszające
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:55, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Eithne wzruszyłam się i poczułam łzy w oczach. Śliczne. Na prawdę. I takie smutne. WoW... nawet nie wiem co napisać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:05, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo wzruszająca historia.
Też mi świeczki w oczach stanęły.
Taka prawdziwa.
Świetnie opowiedziana. Bez fałszywej nuty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pino
Stażysta
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nibylandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:10, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Szlag. Do diaska. Wtf.
Czytałam, i nie mogłam uwierzyć... Przepraszam za ten wstęp, ale nie wiem co napisać. Właściwie nadal nie mogę uwierzyć... ^^
Gorzki, smutny... CUDOWNY. Choć wykonanie chwilami zgrzyta, jest to jeden z tych tekstów których się nigdy nie zapomina.
Moim zdaniem związek House'a i Cameron wyglądałby właśnie tak jak go przedstawiłaś...
Tyle jestem w stanie napisać. Pięknie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pino dnia Czw 23:17, 29 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów (W sercu Poznań) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:13, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dech mi zaparło . To opowiadanie jest tak pięknee, że prawie łzy spłyneły mi po policzkach . Bardzo wzruszające . ; *** .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:25, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Nie ma to jak szybki odzew czytelników. Cieszę się, że tekst jest dla was strawny i dziękuję za miłe słowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:58, 29 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
rozpłynęłam się . jest taki piękny. wyczuwa się w nim takie ciepło . smutku nie ma jest harmonia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:40, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Eithne, jejku, wspaniały fik.
Wzruszające, smutne, ale piękne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:52, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Eithne, kocham twoje pisadła. rewelacja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:09, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
ten fick jest wspaniały, taki smutny, a zarazem rewelacyjny...
uwielbiam takie i czekam, aż napiszesz kolejny równie wspaniały jedno partowy tekst
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:48, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Masakra ale się wzruszyłam. bardzo smutny fik ale mimo wszystko mi się podobał. Aa to juz koniec?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fatka
Pacjent
Dołączył: 23 Sty 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:50, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo piękne, ale również bardzo smutne. Wzruszyłam się...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ania
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:38, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Poruszające.... bardzo...
Nie ma to jak fik chwytający za serce w trakcie zimowej sesji...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
m90
Łyżka Lifepaka
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zakamarki opolszczyzny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:59, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Od pierwszych zdań wiedziałam, że to będzie córka. Cholernie dobrze to opisałaś. Dokładnie tak byłoby między nimi, nosz kropka w kropkę.
Kocham takie fiki, fiki w których górują emocje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DominikaDusia
Pacjent
Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:24, 30 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Piękny tekst...
Ale troche nierealny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:22, 02 Lut 2009 Temat postu: Re: Sonata księżycowa [Z] |
|
|
Eithne napisał: | Przyszedł tylko do szkoły. Tym razem na szczęście nikt nie pomylił go z jej dziadkiem. |
przepraszam, ale w tym momencie mój podniosły nastrój upadł...
EDIT: Dlaczego wszyscy myślą, ze House mógłby być ojcem DZIEWCZYNKI??
Czy nie byłoby lepiej, gdyby na świecie pojawił sie taki słodki, mini-House? Z jego BOSKIM wyglądem(), ale charakterem Cameron/Cuddy/Stacy() etc.?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pinky dnia Pon 22:31, 02 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Calleigh
Pacjent
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:51, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
ten tekst jest świetny pokazuje emocje w taki sposób, że człowiekowi się wydaje, że to tak właśnie mogłoby wyglądać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:10, 02 Lut 2009 Temat postu: Re: Sonata księżycowa [Z] |
|
|
Pinky napisał: | Eithne napisał: | Przyszedł tylko do szkoły. Tym razem na szczęście nikt nie pomylił go z jej dziadkiem. |
przepraszam, ale w tym momencie mój podniosły nastrój upadł...
EDIT: Dlaczego wszyscy myślą, ze House mógłby być ojcem DZIEWCZYNKI??
Czy nie byłoby lepiej, gdyby na świecie pojawił sie taki słodki, mini-House? Z jego BOSKIM wyglądem(), ale charakterem Cameron/Cuddy/Stacy() etc.? |
Ano jest chyba takie ogólne przeświadczenie, że jeśli dziewczynka to "oczko w głowie tatusia", więc...
Sama nie wiem dlaczego córka, a nie syn... Może dlatego, że bynajmniej dziewczęce uczucia są mi bliższe niż chłopięce...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
superstitious<33 girl.
Pacjent
Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:54, 04 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A Ja się rozpłakałam . świetne rozpoczęcie dnia co nie .? muszę przyznać ze to jak narazie najlepszy fik jaki czytałam . ja jestem jakaś dziwna ale lubię smutne zkonczenia . są bardziej prawdziwe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katty B.
Chodzący Deathfik
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bunkier Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:06, 05 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ładne. Lubię "Sonatę Księżycową". *szuka na twardzielu* Bardzo lubię "Sonatę Księżycową" i spodobała mi się również Twoja jej interpretacja.
Adagio sostenuto
Powoli, powoli... Kiedyś wiedziała, co to szczęście, kiedyś mama mówiła jej, że czuwają nad nią anioły i że wszystko będzie dobrze. Teraz został tylko smutek, ojcowskie "Bóg umarł" (jak mama) i puste miejsce przy stole.
Allegretto
Teraz szybciej, na cmentarzu, w szpitalu, byle szybciej, byle prędej, by nie zmarnować ani chwili. Ani jednej cennej chwili.
Presto agitato
Teraz wszystko potoczy się jak kula ognia, prawda? Rozpędzona, nie do zatrzymania, niszcząca. Brak tej jednej osoby może zmienić całe życie i nikt tej pustki nie wypełni, choćby nie wiadomo jak bardzo tego chciał. Pewne rzeczy są i trwają, a pewne przychodzą i odchodzą, zostawiając za sobą zapach roślin i słodkich perfum, wspomnienie kochającego uścisku i ściskanie w sercu. A czas płynie nieubłaganie.
...
*wyłącza Winampa*
Lubię "Sonatę Księżycową". Twój fik mi się podoba. (Choć sa błędy. Literówki i braki literek. Gdzieś jest "tą" miast "tę" - chyba przy administratorce szpitala.)
Kat. Refleksyjnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
annniczka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:53, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
piekne i wzruszajace
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:15, 11 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
wzruszające
a tytuł to strzał w dziesiątkę
Sonata księżycowa Beethovena na pewno do tego pasuje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiamondB*tch
Immunolog
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:31, 11 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
jakie wzruszające *pływa w łzach*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holiday
Student Medycyny
Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wołomin
|
Wysłany: Czw 13:45, 12 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
masakrycznie wzruszające
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|