|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Czw 19:12, 15 Paź 2009 Temat postu: Śnieg [BO, Z] |
|
|
Miniaturka (do czytania w ewentualnym komplecie z "Trzy lata").
Jesień w tym roku przyszła wyjątkowo szybko. A nawet – ku zaskoczeniu Cameron – właściwe od razu przyszła zima. Cameron nie miała czasu na oglądanie telewizji i prognoz pogody, dlatego, gdy obudziła się i spojrzała w stronę okna, widok płatków śniegu zmieszanych z deszczem i mgłą zaskoczył ją całkowicie. Nalewając kawę do kubka myślała o tym, co musi się teraz dziać na autostradzie, którą zaraz wyruszy, by dotrzeć do szpitala. Mieszając kawę, pomyślała także o Chasie, który znowu nie wrócił na noc do domu. Przez chwilę poczuła żal zmieszany z dziwnym odczuciem smutnej radości. Wyrzuty sumienia – tak, to chyba powinna teraz odczuwać. Ale może po prostu trzeba od siebie czasem odpocząć? W końcu przez tyle lat przywykła do samotności. Te ostatnie kilka miesięcy, kiedy zamieszkała wspólnie z Chasem były zerwaniem z dużą częścią jej dorosłego życia. To chyba nie jest źle pobyć czasem sama ze sobą?
Wiedziała, że Chase zmaga się z czymś poważnym, może nawet dramatycznie poważnym. Te jego tajemnicze i nieustanne narady z Foremanem. Momenty, gdy milkli, kiedy podchodziła do nich zatopionych w jakieś poważnej konwersacji - Chase i Foreman nie byli na pewno bystrymi spiskowcami. Wiedziała, że ma to związek ze sprawą Dibali (jeszcze teraz odczuwała wściekłość, gdy myślała o tym draniu), ale z jakiś powodów nie chciała wiedzieć więcej. To … dawało jakiś rodzaj wymówki. Wymówki, żeby pobyć samotnie? A może wiedziała, że i tak się dowie, a ta wiedza zmusi ją do działania, którego wolała unikać?
Unikanie. Cameron co raz bardziej lubiła ten rodzaj działania-nie-działania. Po latach, gdy pragnęła rzucać się głową w przód w najbardziej nawet niepewne wody i czuła się niczym Marsylianka biegnąca na barykady, ogarnął ją ten dziwny stan ducha, w którym wszystkie uczucia stawały się blade i niepewne, a szklana szyba odgradzała ją od prawdziwego świata. Na autopilocie wstawała, ścieliła łóżko, brała prysznic, myła zęby, robiła kawę, piła kawę, szukała w szafie szalika, wsiadała do samochodu. Ten stan był jak mgła, która spowijała rzeczywistość New Jersey.
Poprzednie miesiące były chyba zapowiedzią tego, co się obecnie z nią działo. Szybko podjęta decyzja o ślubie, zakup domu, codzienność z Chasem, praca w szpitalu, w którym nie pracował już On. To było, jak rodzaj snu, w który Cameron wkroczyła na jawie. Nie była pewna, co znaczył ten sen, ale Cameron nie protestowała i unikała obudzenia się. Po latach, gdy czuła - gdy czuła zbyt dużo i nieustannie - ten stan, w którym uczucia bledną i zastępuje je jakaś śnieżna próżnia był czymś nowym i pociągającym. Po raz pierwszy w życiu nie czuła się ani szczególnie szczęśliwa, ani szczególnie nieszczęśliwa. Życie z Robertem było proste i miłe. Tak, miłe, pomimo, że Cameron miała świadomość, że jest w tym wszystkim jakaś fundamentalna iluzja. A sposobem na radzenie sobie z iluzją było trwanie w niej.
Racjonalna część Cameron wiedziała, że to może być po prostu depresja. Zmiany życiowe oznaczają stres, a stres może prowadzić do depresji. Czuła też jednak, że ani dziś, ani pewnie jutro nie porozmawia z nikim na ten temat. Nie pójdzie na oddział porozmawiać z którymś z zaprzyjaźnionych psychiatrów. Nie zrobi nic. Będzie robić swoje. Robić-nie-robić.
Te kilka miesięcy od czasu ślubu były jak opowieść Wigilijna. Padał śnieg, a śnieg przyniósł spokój. Powoli jednak różowa bajka bladła – jak cichnąca pozytywka – a świat wokół Cameron przeistaczał się w milczącą i złowrogą lodową pustynię.
Gdy zobaczyła Jego, siedzącego w ich dawnym pokoju, poczuła, że wszystko trwa, a zarazem nic nie jest już takie, jak kiedyś. Był mizerny i stary. Był zmęczony. Był zmieniony. Cameron unikała jego wzroku, a ponieważ unikanie stało się sposobem na życie Cameron, nie-patrzenie na House’a, nie-myślenie o Housie, nie-mówienie do Hous’a było zaskakująco proste. Chyba ją trochę prowokował; łapała jego nieliczne spojrzenia.
Cameron pomyślała o ojcu ich ostatniego pacjenta, milionerze, który uwierzył, że życiem kieruje przeznaczenie, z którym można zagrać. Cameron uśmiechała się do siebie w duchu, przypominając sobie, jak bardzo starała się kiedyś grać o swoje przeznaczenie z Housem. A potem, jak wiele wysiłku włożyła w to, żeby uczucia do niego z siebie wyrzucić. Może po prostu zmęczyły ją te wszystkie wysiłki? Może po prostu z przeznaczeniem trzeba się pogodzić i nie tracić sił na bezowocną walkę?
Cameron nie czuła, że wypoczywa. Jej stan podobny był raczej do lodowej hibernacji, dramatycznej próby przetrwania. Sunąc powoli w korku, widząc przez zaparowane szyby światła reflektorów samochodów wokół niej, patrząc na wycieraczki przedniej szyby rytmicznie odgarniające padający śnieg, Cameron pomyślała, że nieuchronnie zmierza ku swojemu przeznaczeniu. I czuła się z tym (nie czuła się z tym) dobrze (źle).
Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Czw 19:51, 15 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lukasz86
Pacjent
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 7:10, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajnie napisane:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:58, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Dobry wątek, niezła forma. Tylko obawiam się że końcówki nie zaczaiłam jeszcze do końca, ale czy Cameron się po prostu poddała? W sumie trudno jej się dziwić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Pią 17:22, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
@lukasz, @kin - dziękuję :-)
Czytam w serialu więcej niż w nim obecnie jest i podążam za swoim smutnym przeczuciem (spoilery). Moja wyobraźnia nie zgadza się na to, co jest obecnie. Może niepotrzebnie - zobaczymy :-)
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów (W sercu Poznań) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:15, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajna miniaturka . Krótka, też trochę nie rozkminiłem końcówki. Ale mój mózg pracuje dzisiaj na zwolnionych obrotach ;p. Więc jutro rano przeczytam jeszcze raz i może zaczaje o co chodzi ;D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:15, 17 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
fajna ta miniaturka
czekam na następną miniaturkę napisaną przez ciebie
a może jakieś dłuższe opowiadanie ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|