|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:52, 06 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Sara okazuje sie fałszywa więc teraz dla równowagi Diane musi byyć dobra i pomocna ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:05, 11 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Nie powiem, jaka postacią będzie Diane, jakaś niespodzianka, czy coś, musi być ^^
Nową część postaram się napisać jak najszybciej, ale mam teraz strasznie dużo na głowie i ledwie znalazłam chwilkę, żeby zajrzeć na Horum ;]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zuś dnia Pią 17:10, 16 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:10, 11 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
A już myślałam, że to kolejna częśc
No to żebyś jak najszybciej znalazła tą chwilę ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:30, 11 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Postaram się. Nawet już część rozdziału napisałam, leży u mnie na biurku i czeka na lepsze czasy. Cóż, niestety powrót do szkoły oznacza duuuużo pracy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:05, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Zuś napisał: | Nie powiem, jaka postacią będzie Sara, jakaś niespodzianka, czy coś, musi być ^^
Nową część postaram się napisać jak najszybciej, ale mam teraz strasznie dużo na głowie i ledwie znalazłam chwilkę, żeby zajrzeć na Horum ;] |
Sara ? Chyba Diane. Sara jest już zarezerwowana dla mnie, jako ruda i fałszywa wywłoka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:11, 16 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Jen napisał: | Zuś napisał: | Nie powiem, jaka postacią będzie Sara, jakaś niespodzianka, czy coś, musi być ^^
Nową część postaram się napisać jak najszybciej, ale mam teraz strasznie dużo na głowie i ledwie znalazłam chwilkę, żeby zajrzeć na Horum ;] |
Sara ? Chyba Diane. Sara jest już zarezerwowana dla mnie, jako ruda i fałszywa wywłoka |
Rzeczywiście zmieniłam jej imię. Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawiłam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:28, 18 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wreszcie udało mi się skończyć, więc wstawiam. Mam nadzieję, że się podoba
ROZDZIAŁ III
"Co miłość robi z ludźmi..."
Samotne wieczory nie są takie złe... Właśnie wpatrywał się w powtórkę meczu sprzed tygodnia. Znajomość wyniku nie przeszkadzała mu w rzucaniu wiązanki soczystych przekleństw przy każdej kiepskiej akcji drużyny, której kibicował.
Wilson pojawił się równo z rozpoczęciem przerwy reklamowej, niosąc ze sobą zapas chińszczyzny na wieczór.
- Byliśmy umówieni? - House uniósł brwi.
- To ma znaczenie? Co byś powiedział - rozpakowywał jedzenie, jednocześnie nie spuszczając wzroku z przyjaciela - na to, że się zakochałem?
House jęknął, co z jego strony było jak najbardziej szczerym podsumowaniem zaistniałej sytuacji.
Dzień miał należeć do tych najgorszych, kiedy ból nie daje o sobie zapomnieć nawet na chwilę, a świat traci swoje i tak już wyblakłe kolory. Zapowiadała to nieprzespana noc, budzik, który jak zwykle zadzwonił za wcześnie, pusta lodówka i wściekła Cuddy. Ot, jeden ze zwykłych porannych rytuałów.
Podczas jego porannej nieobecności pacjentka z wysypką miała atak histerii. Z relacji kaczątek wynikało, że zaczęła rzucać się po łóżku wykrzykując przez łzy coś o robakach. Robaków nie było, ale jej rany nadal się nie goiły, a co pewien czas pojawiały się nowe.
- Co powoduje jednocześnie wysypkę i urojenia?
- Może coś z psychiką, nic nie robiliśmy pod tym kątem - Chase wypowiedział pierwszy pomysł, jaki przyszedł mu do głowy. House skrzywił się.
- Robaki tak, ale wysypka, rany? Urojone pełzające potwory tu nie zawiniły. Myślcie... - noga zapulsowała tępym bólem. Skrzywił się mimowolnie i odwrócił w stronę białej tablicy, by to ukryć.
- House? - Cameron była szybsza. Jej czujne oczy od razu wychwyciły grymas bólu na jego twarzy.
W żaden sposób nie okazał, że usłyszał. Na tablicy pojawiło się słowo "PSYCHIKA".
- No już, wiecie, co macie robić. Czy może któreś potrzebuje specjalnych instrukcji?
Wybranka Wilsona była wysoką długonogą brunetką o nienagannej figurze, o czym miał okazję się przekonać, kiedy zajrzał p[o południu do jego gabinetu. Dziewczyna była ładna, ale House'owi czegoś w niej brakowało. Jego zdaniem w opowieściach przyjaciela o "boskiej Juliane" było sporo przesady. No cóż, chyba naprawdę się zakochał. Pełne uwielbienia spojrzenia, jakimi ją obdarzał, tylko to potwierdzały. Greg oczyma wyobraźni widział ogrom czerwonych, kiczowatych serduszek fruwających wokół głowy Jamesa, co jeszcze bardziej go irytowało. Miłość oznaczała brak czasu, a brak czasu oznaczał brak wspólnych wieczorów, do których zdążył się już przyzwyczaić, nawet jeśli starannie to ukrywał. Ciekawe co by było, gdyby Stacy została? Ciekawe...? A może wcale już nie chciał tego wiedzieć?
Gabinet Wilsona opuścił ściskając w dłoni receptę na Vicodin. Tuż przed nim mignęły nagle rude włosy Ich właścicielka zatrzymała się, obróciła i zaczęła iść ku niemu. Że też musiała mnie zauważyć... Trudno. Nie miał ochoty na udawanie, że go tu nie ma, czy tym podobne gierki.
- Doktor House!- znowu ten jej cholerny entuzjazm. Co ją tak cieszy... - Właśnie szukam Allie, tylko ee... trochę się zgubiłam.
- Trochę... - byli na oddziale onkologii, która w żaden sposób nie sąsiadowała z diagnostyką. Czyżby była jedną z tych kompletnie roztrzepanych dziewczyn, dla których odnalezienie prawidłowej drogi jest co najwyżej szczytem marzeń?
- Więc? Mógłby mnie pan zaprowadzić? - kolejny raz się uśmiechnęła, a House bez słowa ruszył w stronę swojego oddziału. Przyjaciółka Cameron co rusz coś do niego mówiła, a on od czasu do czasu zdobywał się na krótką odpowiedź.
Doszli do jego gabinetu. Wreszcie mógł się uwolnić od rudej małolaty, bez końca paplającej jakieś głupoty. Chase i Foreman siedzieli przy stole pijąc kawę, ale Allison, jak na złość, nie było z nimi.
- Gdzie Cameron?
- U pacjentki z wysypką, pewnie chce się z nią zaprzyjaźnić.
- Świetnie Chase, na pewno chętnie do niej dołączysz. A przy okazji zaprowadzisz... - jak ona u diabła się nazywa...
- Diane - uśmiechnęła się.
- Zaprowadzisz tam Diane - dokończył.
- Ten, czy ten? - Wilson trzymał przed sobą dwa prawie identyczne krawaty.
- Jeżeli nie możesz się zdecydować, włóż oba.
- Chyba ten - Jamek zignorował uwagę przyjaciela i odrzucił na bok minimalnie ciemniejszy krawat. - Kwiaty? - House pomachał do niego bukietem. - Portfel, kluczyki... Chyba wszystko. Idę. Spodobają się jej? - dodał już w progu, spoglądając niepewnie na trzymany przez siebie bukiet.
- Na pewno - Wilson zamknął za sobą drzwi. Rzadko bywał tak zdenerwowany przed randką, widać Juliane naprawdę mu się podobała. I co ta miłość robi z ludźmi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:52, 19 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ojej House nie będzie przebywała z Wilsonem wiec zapełni pustkę Cam??
Może.... jestem ciekawa co napiszesz wiec pisz!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:22, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
BuTtErfly...?.! to samo przyszło mi do głowy Wilson zakochany ale słodko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:30, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
niezłe !
bardzo mi się spodobał ten fick i wciągający jest ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:40, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Weno, gdzie jesteś?! Krótko, moim zdaniem też najlepiej. Ale chciałam coś w końcu napisać... Miłego czytania w każdym razie i dzięki za poprzednie komentarze
Rozdział 4
"Tajemnica"
- Nigdy bym nie pomyślała, że jest w twoim typie… - Diane zaśmiała się. Kilka kieliszków wina skutecznie zabrało w niepamięć całe zmęczenie.
- Szczerze mówiąc, ja też nie… - odparła Allison.
House rzeczywiście nijak miał się do wszystkich poprzednich mężczyzn w jej życiu. Pierwszy był Frank – niski, nieśmiały, a w dodatku co rusz dopadały go rozmaite infekcje. Zdecydowanie był jedną z tych osób, którymi należało się opiekować i okazać choć trochę zainteresowania.
Następnie przez krótki czas w jej sercu gościł Paul. Był miły, uczciwy i spokojny, jednak po kilku miesiącach związku altruistyczna natura Cameron zaczęła go drażnić, czym też tłumaczył rozstanie.
Kiedy spotkała Erica zaczęła żyć w bajce. Kwiaty, wycieczki, prezenty, obietnice. Planowanie wspólnej przyszłości. Dlatego wieść o zdradzie była dla niej niczym koszmarny sen. Przyznał się, ze skruszoną miną prosił, by „zaczęli od nowa”, że to była pomyłka. Nie uległa, a niedawno dowiedziała się, że owa pomyłka jest obecnie jego żoną i matką trójki dzieci, podobnych do ojca niczym dwie krople wody.
A potem był już tylko jej mąż. Naprawdę go kochała, choć nie wszyscy wierzyli w to uczucie. Nad ich związkiem od początku krążyła śmierć. Zbliżała się, była bliżej, coraz bliżej, aż w końcu zabrała sobie z Ziemi pamiątkę. Zabrała jego.
Skąd w tym wszystkim wziął się Greg…? Nie wiedziała. Ale był, to wiedziała na pewno.
- A pamiętasz Kevina?
Pamiętała doskonale, a jakże. Kevin Howard był najprzystojniejszym i najbardziej narcystycznym studentem medycyny, jakiego przyszło jej spotkać. Tymczasem on ze wszystkich dziewcząt na uczelni upatrzył sobie właśnie ją i przez cały okres nauki uganiał się za nią, mniej – lub bardziej – głupimi metodami próbując zainicjować randkę, co nigdy mu się nie udało.
-Cam? – Diane ziewnęła, przeczesując dłonią swoje rude włosy.
-Tak?
- Dlaczego on? To znaczy, nie przeczę, że jest przystojny – uśmiechnęła się, a w jej oczach mignęły wesołe błyski – ale…
- Jest chamem i cynicznym dupkiem, który nie ma uczuć?
- Mhm. Mniej więcej.
- To opinia całego szpitala. Ale w nim jest… jest coś. I co by nie zrobił, nie zapomnę o nim, a wierz mi, próbowałam.
- Coś między wami było? – zapytała Diane po chwili milczenia.
- Jeden wymuszony pocałunek cię satysfakcjonuje?
***
Dni mijały nadspodziewanie szybko. Ostatnio Cameron prawie nie wychodziła ze szpitala, próbując wraz z resztą zespołu rozwiązać bardzo trudny przypadek ,młodego mężczyzny po przeszczepie serca. Dręczyło ją jednak poczucie winy, ponieważ Diane nikła w oczach, jej skóra była niemal biała, a ona pomimo tego nie mogła poświęcać przyjaciółce dużo czasu.
- Cameron, masz gościa – oznajmił Foreman wchodząc do sali pacjenta, by ją przy nim zastąpić.
- Tak? Dzięki, już idę – odparła.
- Co ty tu robisz?
- Spokojnie… - na twarz Diane wstąpił blady uśmiech. – Czuję się dość dobrze, a musiałam coś załatwić, więc…
- Coś…? – przerwała jej Allison.
- Niedługo się dowiesz, obiecuję, ale wolałabym, żeby to nie było teraz. Proszę cię, nie wypytuj mnie, bo… - przerwała nagle, przymykając oczy.
- Wszystko w porządku?
- Trochę mi się zakręciło w głowie, to nic takiego…
- Powinnaś wrócić do domu.
- A ty?
- Wiesz, jak jest. Praca, praca, praca.
- I House – Diane uśmiechnęła się promiennie, a Allison wywróciła oczami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:25, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nareszcie go złapałaś. Wena, oczywiście.
Postać Diane coraz bardziej zbliża się w kierunku zostania katalizatorem uczucia między Hałsem a Cam.
Tyle, że chyba śmiertelnym lub chorym.
No i Hałs jeszcze nie dorósł, by uświadomić sobie jakiekolwiek uczucie do Cam.
Za to mamy kilka postaci, które prawdopodobnie wezmą większy udział w historii: dziewczyna Wilsona i dawny adorator Cam. A to oznacza, że szykujesz nam wieloodcinkową opowieść.
I bardzo dobrze, bo mnie skręca z ciekawości.
Tylko nie każ nam znowu czekać cały miesiąc. Pogoń tego wena kijem od miotły, niech się bierze do dalszej roboty.
Jak zwykle się rozpędziłam, ale skrótowo nie potrafiłam się wysłowić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:31, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
A ja mam pewne przeczucia co będzie dalej, ale nie wiem, znam jednak na to rade, następna część fika.
Pisz bo mnie skręci z ciekawości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:33, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Złapałam wena? Naprawdę? [dziwi się ] Ja mam wrażenie wprost przeciwne, że uciekł ode mnie i schował się gdzieś na dnie szafy. W każdym razie dziękuję, bo skoro jest przynajmniej jedna osoba, której się podoba, to znaczy, że nie jest tak źle
Co do następnej części, powinna pojawić się szybciej niż ta, szczególnie, że teraz mam ferie i mnóstwo wolnego czasu
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zuś dnia Pon 18:34, 02 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:37, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Świena część, nie zauważyłam poprzedniej Dlatego teraz miałąm dwie do nadrobienia
Ja tez mam juz pewnie przeczucia, co wykombinowała Diana Ale pisz jak najszybciej A nawet ja Wen sie schował w szafie to możesz go złapać I lepiej zebyś go złapała, i napiasała kolejną część !
Zaczyna być ciekawie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:36, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Praca praca, praca
i House
swietne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:00, 05 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Sama się sobie dziwię, że tak szybko ^^ Mam nadzieje, że się spodoba
ROZDZIAŁ V
„Niespodzianki”
Tego dnia Cameron miała na sobie błękitną koszulową bluzkę i ciemne spodnie, a włosy zaplotła w długi warkocz. Makijaż był, jak zwykle, delikatny, lekko podkreślone oczy i pomadka na ustach. Wyglądała zwyczajnie, tak, jak każdego dnia. Coś jednak sprawiało, że nie mógł oderwać od niej wzroku, a tym bardziej odpędzić jej ze swoich myśli. Pierwszy raz od dawna nie mógł zasnąć, a i przeszkoda była zdecydowanie niecodzienna, bo noga nie dawała o sobie znać w najmniejszym nawet stopniu.
Przeciągnął ręką po swoich lekko spierzchniętych ustach. Czuł smak wypitego wina, jej pocałunki, jej dotyk. Zjawiła się tak nagle i o tak późnej porze, że sprawa, z jaką przyszła wydała się mu wręcz niedorzeczna. Weszła do jego mieszkania i wbijając wzrok w podłogę oświadczyła, że odchodzi. Stała bez ruchu, a kiedy po kilku minutach powiedział „nie”, nadal nie podnosząc wzroku spytała, dlaczego. Kilkanaście sekund ciągnęło się w nieskończoność, nim usłyszała od niego „bo cię proszę”. A po chwili coś jeszcze, na co nigdy nie liczyła, a w czym znalazła wszystko, czego tak pragnęła. „Zależy mi na tobie”, powiedział, po czym powoli, bardzo powoli nachylił się nad nią, a ich usta złączyły się w drugim wspólnym pocałunku. Ten był jednak znacznie piękniejszy i pełny obustronnego uczucia. Powoli obrócił się na bok i utkwił spojrzenie w drugiej części łóżka, która była pusta. Co więcej, nie wykazywała żadnych śladów użytkowania. To niemożliwe. Niemożliwe. Sny nie bywają tak realne. A jednak, Allison Cameron nie było.
- Nie przywitacie się z mamusią? – House w świetnym humorze paradował do gabinetu, w którym zastał trójkę swoich pracowników. – Cóż za okropieństwa zesłał nam ten cudowny dzień?
- Żadne. Nic nowego nie mamy – odparł Foreman. – House, dobrze się czujesz? – dodał jeszcze po chwili wahania.
- Świetnie. A skoro nie ma nikogo do diagnozowania, to karty z pewnością ucieszą się na wasz widok. Już, już, same się nie wypełnią.
Kaczątka porozdzielały między siebie stosiki niewypisanych dokumentów i ze znudzonymi minami zabrały się do pracy.
- Cameron? – dziewczyna uniosła głowę znad papierów i odgarnęła na plecy kilka kosmyków włosów. – Nie, nic.
Przecież i tak nie miał zamiaru jej powiedzieć o śnie. I o tym, co czuł rano. I czemu nie mógł zasnąć poprzedniej nocy. I o tym, że… Nie, to przecież nic takiego. Za kilka dni mu przejdzie, a ona jest zbyt wrażliwa, zbyt delikatna na jakieś gierki. Będzie milczał, co jakiś czas pozwalając sobie na spojrzenie, którego ona nie ma prawa zauważyć.
- House! – Wilson pomachał do niego jakimiś papierami ponad głowami pacjentów. – Możemy pogadać?
Po chwili siedzieli już w gabinecie onkologa zaopatrzeni w dwa kubki kawy. Jamek sięgnął do małego stosika kart na swoim biurku, odłożył kilka na bok, poczym podał House’owi beżową kopertę.
- Łapówka? – House wyszczerzył się do przyjaciela i wziął do ręki kopertę. Wilson uśmiechnął się, patrząc, jak przyjaciel zerka na nią podejrzliwie, a po chwili otwiera i wyjmuje elegancko ozdobiony, złożony na pół kartonik. Rozchylał go, a jego mina stawała się coraz bardziej zaskoczona.
- O Boże. O Boże, Wilson, to chyba nie jest na poważnie? – I tak znał odpowiedź, ale przecież mógł zapytać. – To będzie, poczekaj… dwa plus dwa plus… Wybacz, nigdy nie byłem dobry z matmy.
- Równa się pięć, House – ponownie się uśmiechnął. 0- Szukam świadka, więc jeśli nie masz nic przeciwko,,,
- W porządku – mruknął.
- A… Ja i Julie chcemy… - przejechał nieporadnie dłonią po włosach. – Zostaniesz ojcem chrzestnym?
- Ojcem… - House spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela. – To znaczy, że ty i ona… że będziecie…
- Mieć dziecko? Julie jest w ciąży, drugi miesiąc – Wilson spojrzał z rozbawieniem na przyjaciela.
- Jimmy, jeżeli masz jeszcze jakieś niespodzianki na dzisiaj, to mów, ale nie gwarantuję, że zniosę je spokojnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:18, 05 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cieszę się z nowego kawałaka jak dzika.
Zapowiada się dłuższy (i bardzo dobrze) fik. Lubię takie.
Wilson tatusiem, House śniący o Cam, ona zdystansowana.
To jest to co lubią tygryski.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
annniczka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:22, 05 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
super czesc czekam na wiecej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:57, 05 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
ojciec chrzestny? no nieźle ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shea Sunflower
Lekarz w trakcie specjalizacji
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:20, 06 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawe:) To tak naprawdę pierwszy ship na tym forum który przeczytałam. Na inne po prostu brakuje mi czasu a nie mogę komentować skoro nie przeczytałam bo zerkanie "na szybko" na tekst jest według mnie brakiem szacunku do autora. Robi się ciekawie. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:15, 07 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
House ojcem chrzestnym ? urocze ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:22, 07 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Suuuper
Czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:01, 02 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
To, co się dzieje z moim wenem (a raczej z jego brakiem), to jakaś masakra. Nie jestem zadowolona z tej części, więc szybciutko wrzucam ją tutaj i lecę się gdzieś schować. Postaram się, by następna część była lepsza. W każdym razie mam nadzieję, że ta choć trochę się spodoba
Rozdział VI
„Czas”
Czasu nie da się zdefiniować. Jest nieuchwytny, czasami wręcz nierealny. Płynie wolno, albo pędzi przed siebie w szalonym tempie. Nie da się go zmierzyć i kupić. Nie można go cofnąć, ani zajrzeć w przyszłość. Można chyba tylko zaakceptować go takim, jakim jest. Ale gdyby mogła wiedzieć, ile jeszcze przed nią dni, godzin, sekund…
Na szczotce nie zostawały już włosy, już ich nie miała. Było coraz gorzej.
W mieszkaniu spędzała bardzo niewiele czasu, od kilkunastu tygodni prawie nie wychodziła ze szpitala po pracy. Jeszcze nigdy oddział onkologii nie wydawał się jej tak przerażającym, ponurym miejscem jak teraz. Szare twarze, łzy, cierpienie. Tutaj było tego wszystkiego w nadmiarze. Teraz, kiedy mogła bliżej poznać tą część szpitala doszła do wniosku, że chyba nie mogłaby tu pracować. Zbyt wiele strasznych wiadomości do przekazania, zbyt wiele gasnącej nadziei w oczach pacjentów i ich rodzin. Sama coraz częściej płakała. Z każdym dniem ubywało z niej sił pozwalających na walczenie ze śmiercią, która pochylała się coraz niżej nad łóżkiem. Znalazła przyjaciela w Wilsonie. James trzymał ją za rękę i pozwalał, by łzy wsiąkały w jego koszulę. Był niezastąpiony. Niewiele trzeba było, by cały szpital zaczął huczeć o ich romansie. Kiedy któreś z nich przechodziło korytarzem, grupki pielęgniarek nagle milkły, by po chwili znów pogrążyć się w ożywionej dyskusji na temat tego, ile czasu przetrwa ich domniemany związek. Allison, choć tego nie okazywała, trochę irytowały te plotki, ale Wilson znosił wszystko ze stoickim spokojem. Diane go polubiła, więc często spędzali wspólnie długie godziny rozmawiając o wszystkim i o niczym, pozwalając odciągnąć jak najdalej myśli o bólu i chorobie. Nadal często się śmiała, chętnie opowiadała zabawne historie z ich wspólnego dzieciństwa, ale w jej oczach po kolei wygasały wszystkie radosne iskierki.
Diagnozowanie kolejnych pacjentów ciągnęło się w nieskończoność, a sarkastyczne uwagi House’a irytowały ją bardziej niż zwykle. Miała go tak dość, jak nigdy. Nie potrafił wykrzesać z siebie nawet miligrama współczucia. Któregoś dnia usłyszała rozmawiającego z nim Wilsona, który prosił, by choć trochę jej odpuścił. Wtedy tylko prychnął w odpowiedzi, ale później zauważyła, że czasem próbuje się powstrzymać od swojej miażdżącej krytyki, przynajmniej wobec niej. Zdarzało się nawet, że udawał, że nie widzi jej krótkich zniknięć wciągu dnia, kiedy to wpadała choć na chwilę do swojej przyjaciółki.
Tymczasem rozmowy z Diane, szczególnie, kiedy były same, prędzej czy później zbaczały na temat diagnosty. Dziewczyna za wszelką cenę starała się nie dopuścić do tego, by Allison o nim zapomniała, lub – co gorsze – dała kolejną szansę Chase’owi, który co jakiś czas dawał jej do zrozumienia, że nie miałby nic przeciwko, gdyby było tak, jak kiedyś. To prawda, ona odchodziła, ale chciała za sobą pozostawić coś dobrego. Trochę szczęścia, dla osoby która w głębi duszy bardzo go potrzebuje, ale nie chce się do tego przyznać. I dla osoby, która jest jej najbliższa, a na to szczęście zasługuje jak nikt inny. Widziała też coś, czego Cameron, odwrócona tyłem do szklanych drzwi nie mogła zauważyć. Za nimi, wsparty o laskę lub oparty o ścianę, z nieodgadnioną miną i przesadnie wręcz błękitnymi oczami stał Gregory House, ze spojrzeniem utkwionym w plecach brązowowłosej lekarki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zuś dnia Wto 13:24, 03 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:02, 02 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
To, co się dzieje z moim wenem (a raczej z jego brakiem), to jakaś masakra. Nie jestem zadowolona z tej części, więc szybciutko wrzucam ją tutaj i lecę się gdzieś schować. Postaram się, by następna część była lepsza. W każdym razie mam nadzieję, że ta choć trochę się spodoba
Rozdział VI
„Czas”
Czasu nie da się zdefiniować. Jest nieuchwytny, czasami wręcz nierealny. Płynie wolno, albo pędzi przed siebie w szalonym tempie. Nie da się go zmierzyć i kupić. Nie można go cofnąć, ani zajrzeć w przyszłość. Można chyba tylko zaakceptować go takim, jakim jest. Ale gdyby mogła wiedzieć, ile jeszcze przed nią dni, godzin, sekund…
Na szczotce nie zostawały już włosy, już ich nie miała. Było coraz gorzej.
W mieszkaniu spędzała bardzo niewiele czasu, od kilkunastu tygodni prawie nie wychodziła ze szpitala po pracy. Jeszcze nigdy oddział onkologii nie wydawał się jej tak przerażającym, ponurym miejscem jak teraz. Szare twarze, łzy, cierpienie. Tutaj było tego wszystkiego w nadmiarze. Teraz, kiedy mogła bliżej poznać tą część szpitala doszła do wniosku, że chyba nie mogłaby tu pracować. Zbyt wiele strasznych wiadomości do przekazania, zbyt wiele gasnącej nadziei w oczach pacjentów i ich rodzin. Sama coraz częściej płakała. Z każdym dniem ubywało z niej sił pozwalających na walczenie ze śmiercią, która pochylała się coraz niżej nad łóżkiem. Znalazła przyjaciela w Wilsonie. James trzymał ją za rękę i pozwalał, by łzy wsiąkały w jego koszulę. Był niezastąpiony. Niewiele trzeba było, by cały szpital zaczął huczeć o ich romansie. Kiedy któreś z nich przechodziło korytarzem, grupki pielęgniarek nagle milkły, by po chwili znów pogrążyć się w ożywionej dyskusji na temat tego, ile czasu przetrwa ich domniemany związek. Allison, choć tego nie okazywała, trochę irytowały te plotki, ale Wilson znosił wszystko ze stoickim spokojem. Diane go polubiła, więc często spędzali wspólnie długie godziny rozmawiając o wszystkim i o niczym, pozwalając odciągnąć jak najdalej myśli o bólu i chorobie. Nadal często się śmiała, chętnie opowiadała zabawne historie z ich wspólnego dzieciństwa, ale w jej oczach po kolei wygasały wszystkie radosne iskierki.
Diagnozowanie pacjentów ciągnęło się w nieskończoność, a sarkastyczne uwagi House’a irytowały ją bardziej niż zwykle. Miała go tak dość, jak nigdy. Nie potrafił wykrzesać z siebie nawet miligrama współczucia. Któregoś dnia usłyszała rozmawiającego z nim Wilsona, który prosił, by choć trochę jej odpuścił. Wtedy tylko prychnął w odpowiedzi, ale później zauważyła, że czasem próbuje się powstrzymać od swojej miażdżącej krytyki, przynajmniej wobec niej. Zdarzało się nawet, że udawał, że nie widzi jej krótkich zniknięć wciągu dnia, kiedy to wpadała choć na chwilę do swojej przyjaciółki.
Tymczasem rozmowy z Diane, szczególnie, kiedy były same, prędzej czy później zbaczały na temat diagnosty. Dziewczyna za wszelką cenę starała się nie dopuścić do tego, by Allison o nim zapomniała, lub – co gorsze – dała kolejną szansę Chase’owi, który co jakiś czas dawał jej do zrozumienia, że nie miałby nic przeciwko, gdyby było tak, jak kiedyś. To prawda, ona odchodziła, ale chciała za sobą pozostawić cos dobrego. Trochę szczęścia, dla osoby która w głębi duszy bardzo go potrzebuje, ale nie chce się do tego przyznać. I dla osoby, która jest jej najbliższa, a na to szczęście zasługuje jak nikt inny. Widziała też coś, czego Cameron, odwrócona tyłem do szklanych drzwi nie mogła zauważyć. Za nimi, wsparty o laskę lub oparty o ścianę, z nieodgadnioną miną i przesadnie wręcz błękitnymi oczami stał Gregory House, ze spojrzeniem utkwionym w plecach brązowowłosej lekarki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|