Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozmowa [+13, Z, 16/16+epilog]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 19:55, 21 Paź 2009    Temat postu:

Jeszcze raz dziękuję!


Muszę Wam powiedzieć, że polubiłam postać Cam jeszcze bardziej. To bardzo prawa i uczciwa osoba, która z jednej strony szuka szczerych rozwiązań, z drugiej strony zapamiętale robi coś, co w psychologii nazywa się dystrakcją - unika konfrontowania się ze swoimi emocjami.
No i nie wiem, dlaczego ona mi się tak silnie z wodą (?) kojarzy???

ps. zaczęłam tu wypisywać o motywacji House, ale jednak postanowiłam po prostu napisać epilog. Mam nadzieję, że on coś lepiej wyjaśni. No i jest "łóżkowy" ("a oni gadają, gadają i gadają).


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Czw 0:57, 22 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 0:57, 22 Paź 2009    Temat postu:

Epilog
Obudziła się i zwróciła oczy ku niemu. Leżał obok niej, trzymał rękę pod głową i patrzył w przestrzeń. Widziała tuż przy sobie jego twarz i nagie ramiona, które częściowo przykrywała kołdra, pod którą spali razem. Przechylił głowę w jej stronę, spojrzał na nią i zobaczyła w jego oczach niepewność. Miała nadzieję, że nie rozważa powrotu do New Jersey.
- Hej – przysunęła się i poczuła, że przyciąga ją do siebie. Całowali się przez chwilę leniwie. Cameron nagle przerwała pocałunek i kichnęła prosto na jego klatkę piersiową.
- Brawo – sięgnął ręką po pudełko chusteczek, które stało na szafce obok i wyciągnął w jej stronę. Wyciągnęła chusteczkę i kichnęła w nią ponownie. House też wyciągnął chusteczkę i Cameron wyjęła mu ją z ręki i wytarła jego pierś.
- Przepraszam. Jestem przeziębiona.
- Widzę – uśmiech błądził mu po twarzy
- Mam nadzieję, że nie zarazisz się ode mnie.
- Mam nadzieję, że mówisz o katarze – ten błysk w oczach, znała to.
Objął ją i zaczął wodzić ustami po jej twarzy i szyi. Czuła na sobie jego chropowatą skórę. Całował powoli jej obojczyki, jęknęła. Rozluźniła ciało i poczuła, że House przenosi ciężar nad nią. Głaskała co raz mocniej jego ramiona i błądziła palcami od jego głowy do pleców. Nagle zamarł. Poczuła jaki kładzie się na niej całym ciężarem. Zabrakło jej tchu.
- House, jesteś ciężki – powiedziała zduszonym głosem
Uniósł się nad nią i spojrzał jej w oczy.
- Kim był ten facet wczoraj?

Przypomniały jej się zdarzenia z wczorajszego wieczora, a właściwie to popołudnia. Po tym, jak przyjechali do jej mieszkania właściwie od razu zaczęli się kochać. Traf chciał, że w niedługim czasie rozległ się natarczywy dźwięk stukania do drzwi. Przerwali, a House patrzył na nią pytająco. Cameron sięgnęła po pierwsze co było pod ręką, a była to koszula Grega i pobiegła do drzwi. Koszula sięgała jej do połowy ud i starała się nią zakryć jak najszczelniej. Uchyliła drzwi. Za drzwiami stał Robin i trzymał torbę z jedzeniem na wynos.
- Robin? Strasznie cię przepraszam, ale mam gościa i chcielibyśmy zostać sami.
Robin omiótł spojrzeniem jej twarz, rozczochrane włosy i męska koszula, którą Cameron ściskała sobie nad piersiami nie uszła jego uwadze. Milczał zdumiony.
- Robin, czuję się naprawdę lepiej. I dziękuję za twoją troskę. Naprawdę…
- ok. Dobrze, że lepiej się czujesz.
Przez chwilę Robin najwyraźniej wahał się, co zrobić z torbą, ale zatrzymał ją przy sobie.
- Przepraszam
- To ja przepraszam.
Robin odwrócił się i odszedł, a Cameron zamknęła drzwi, westchnęła i pobiegła z powrotem do sypialni. House patrzył na nią pytająco.
- To był mój współpracownik. Sprawdzał, jak się czuję. Wiedzieli, że wczoraj miałam gorączkę – mówiła szybko klękając na łóżku, ściągając koszulę i próbując wrócić do przerwanej aktywności. Przez chwilę czuła, że House stawia opór, ale na szczęście szybko zaniechał go i z podobnym entuzjazmem kontynuował to, co zostało przerwane.

Cameron spojrzała na House, westchnęła
- Tak, jak mówiłam, to był Robin - stażysta na moim oddziale. Przyjechał sprawdzić, czy żyję. Naprawdę przedwczoraj i wczoraj rano czułam się beznadziejnie. Dzwonił do mnie wczoraj rano – dodała, żeby House sobie czegoś nie pomyślał. – Przywiózł mi jedzenie, ale w zaistniałych okolicznościach, nie wybrałam chińszczyzny z Robinem.
- Dlaczego? – zdziwił się House – Zakładał, że jak jesteś z kochankiem, to nie trzeba już dbać o twoje zdrowie i cię karmić?
- Tak właśnie. Kochanek oznacza, że nie zostawiasz jedzenia.
House milczał. Spojrzał na Cameron i nie była w stanie powiedzieć, co dokładnie wyraża jego spojrzenie.
- W porywie wczorajszej… wczorajszego wieczoru, prosiłem cię, żebyś zawsze była ze mną szczera. Obiecałaś mi to, o ile pamiętam. I nie minęło kilka godzin, a ty już złamałaś tą obietnicę. Jak mam ci wierzyć? A drugie pytanie to, czy mam powody być cyniczny.
House był wściekły. Obrócił się i leżał teraz obok niej na plecach.
- Jesteś zazdrosny? – zapytała z niedowierzaniem Cameron patrząc na House’a
- Zazdrość to takie upokarzające uczucie – stwierdził sentencjonalnie House.
- Ok. Robin na mnie leciał. Możliwe, że nawet dawałam mu pewne podstawy. Byłam samotna, a on był zawsze dla mnie miły i opiekuńczy. Namówił mnie na wyjście do kina, byliśmy razem na zakupach – wzięła oddech – byłam sfrustrowana i zaczął mi się wydawać atrakcyjnym partnerem na jedną noc. Nie wcieliłam tego jednak w życie. Aha, i chciał mnie kiedyś pocałować, ale mu odmówiłam. Potem był trochę zły, ale już mu przeszło. Zadowolony?
- Związki nieskonsumowane są takie tragiczne…
- House, o co ci chodzi, do cholery? Nie jestem z Robinem w jakimś cholernym związku!
- To dlaczego się denerwujesz?
- Bo ty mnie denerwujesz.
House milczał
- Dlaczego mi tego nie powiedziałaś od razu?
- Bo to nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
Znowu milczenie.
- House, posłuchaj – przewróciła się na bok i oparła głowię na ramieniu – wiem, że zabrzmi to bardzo narcystycznie, ale wielu facetów mnie podrywa. Po prostu. Przypuszczam, że za kilka lat to się zmieni. Zaakceptuj to. Ważne jest to, czego ja chcę. I wiem, że chcę być z tobą.
House spojrzał na nią.
- Co to znaczy dla ciebie być z kimś?
Życie z Housem zapowiadało się jak praca górnika na przodku. I to zapewne na wszystkich trzech zmianach.
- To znaczy dzielić życie. Mieszkać ze sobą, sypiać. Rozmawiać o mało i bardzo istotnych sprawach. Dbać o siebie wzajemnie. Czuć się zobowiązanym.
- Zobowiązanym do czego?
- Do tego, że zrezygnujesz z tego, co ty chcesz, jeśli to będzie bardzo ważne dla tej drugiej osoby.
- Rozumiem, że podstawą tej swoistej formy niewolnictwa jest to, że w zamian obcujesz z tym, co kochasz?
- Mniej więcej.
- A jeśli miłość minie?
- Skąd wiesz, że minie? – po chwili dodała – gwarantuję ci, że przynajmniej z mojej strony to nie jest takie łatwe – zaśmiała się.
- Dlaczego chciałaś przestać…? - Cameron czuje, że House, chce dodać „mnie kochać”, ale nie kończy zdania.
- Nie chciałam dłużej ciebie kochać, bo sądziłam, że ty do mnie nic nie czujesz. Ty pielęgnowałeś uczucia do mnie przez te pięć lat? – zapytała ironicznie
- Tak – odpowiedział poważnie House.
Zatkało ją. House to chodząca zagadka. Postanowiła nieco zmienić temat.
- House, nie poznaliśmy się wczoraj na tańcach. Znamy się kilka lat i byliśmy ze sobą blisko. Mamy racjonalne powody, żeby móc się oceniać – zbliżyła się do jego twarzy i patrzyła mu śmiało w oczy - Kocham cię na serio i w całości. Takiego, jakim cię znam. I to nie znaczy, że podoba mi się wszystko, co robisz.
House patrzył na nią uważnie. Po chwili zbliżył się do jej ust i przeturlał ją pod siebie. Tym razem nie przestawał.

Kiedy po jakimś czasie leżeli zmęczeni i przytuleni, Cameron powróciła do przerwanej rozmowy.
- House, wiem, że myślisz o powrocie.
- Nie myślę. A przynajmniej nie tak, jak ty myślisz, że ja myślę.
Westchnęła.
- Wiem, że nie lubisz zmian. W New Jersey masz dobrą pracę i mieszkanie. I Wilsona – dodała. – Wiem, że nie chcesz z tego wszystkiego rezygnować.
- To prawda.
- Wiesz, ze powrót byłby dla mnie skrajnie trudny, a cała sytuacja idiotyczna? Dla ciebie zresztą też.
- Wiem. Daj mi czas. Coś wymyślimy. Razem.
Zabrzmiało to mimo wszystko optymistycznie.
- Jesteś głodna – zapytał nagle.
- Bardzo!
- Ok. – House zaczął wstawać, a Cameron wraz z nim. Zatrzymał ją
- Ty leżysz. Ja też umiem karmić kobiety. Jak ten twój stażysta.
Zaśmiała się. House pokuśtykał do kuchni. Zanim wstał Cameron spojrzała na jego nogę. Przez cały wczorajszy wieczór House zakrywał ją przed nią i był spięty, gdy, próbowała go tam dotykać. Jak widać reguła szczerości ciągle miała pewne ograniczenia. Słyszała jak hałasuje w kuchni
- House? – zawołała – radzisz tam sobie?
- Przestań mówić do mnie House. Mam imię, moja słodka kochanko – zajrzał do sypialni.
- Nie mogę – wybuchła śmiechem – za bardzo się przyzwyczaiłam.
- Zobaczysz, ożenię się z tobą i będziesz miała dylemat, do kogo mówisz.
Zawrócił do kuchni. Cameron leżała w łóżku i myślała nad tym, że związek z Housem na pewno nie będzie nudny. Związek. Jak w ogóle ludziom to się udaje? Widocznie nie myślą tak dużo – myślała Cameron.

Ten związek dwojga osób owładniętych manią analizowania zapowiadał się ciekawie. Szczególnie, że głównym kandydatem na powiernika i rozjemcę w potencjalnych sporach był facet po trzech rozwodach.

Ale o tym może innym razem.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Czw 13:31, 22 Paź 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:39, 22 Paź 2009    Temat postu:

Zaglądam tu w środku nocy, a tu niespodzianka

Cytat:

Ale o tym może innym razem.

Czyżby II część?
Taka opisująca ich związek? Relacje? Podjęte decyzje?

Mam nadzieję.

To było fajne

Ps. Zapraszam cię do moich KLUCZY


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:12, 22 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
- Zobaczysz, ożenię się z tobą i będziesz miała dylemat, do kogo mówisz.

Nie, no padłam!

Cytat:
Czyżby II część?
Taka opisująca ich związek? Relacje? Podjęte decyzje?

Popieram. I to szybko xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:41, 22 Paź 2009    Temat postu:

Ja też poproszę o drugą część!
A tak po za tym, było cudnie. Za bardzo nie mogę pisać więcej bo siedzę na historii (komórka to genialny wynalazek )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów (W sercu Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:42, 22 Paź 2009    Temat postu:

Świetny epilog . Po za tym jak już pisałem CUDNY FIK!
No właśnie możemy prosić o drugą część?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:53, 23 Paź 2009    Temat postu:

Epilog i całość świetne, Moja potrzeba przeczytania czegoś optymistycznego została zaspokojona na chwilę ponieważ oczekuję na ciąg dalszy. Na drugą część.

Cytat:
Ten związek dwojga osób owładniętych manią analizowania zapowiadał się ciekawie. Szczególnie, że głównym kandydatem na powiernika i rozjemcę w potencjalnych sporach był facet po trzech rozwodach.


O, to może byc zabawne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mistrustful
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza miedzy ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:14, 23 Paź 2009    Temat postu:

Genialne! Zastanawia mnie jakim cudem wczoraj przeoczyłam dwie przedostatnie części, skoro czytałam post za postem, każdy jeden? Eh, dziwne.

Piękne opowiadanie! Cudne. Chociaż w sumie nie przepadam za Hameronem, ale jest dobrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 23:08, 28 Paź 2009    Temat postu:

Tytułem sneak peaka, rozdział, gdzieś z początku historii Cam i House w Denver ;-) (aha, to nie jest część 1. wspólnego fik, ino wtręt taki)

Gdy po kilku miesiącach House spoglądał na wydarzenia z maja i czerwca czuł ulgę, że wyjątkowo udało mu się tego nie spieprzyć. Nie mógł uwierzyć, że udało mu się zrobić coś takiego i dziękował w duchu opiekuńczym bóstwom, że chociaż raz przejęły władzę nad jego upartym rozumem.

Rozmawiali ze sobą bez końca i mówili sobie o rzeczach co raz bardziej intymnych i ważnych, ale temat tego, jak House porzucał PPTH i dlaczego w ogóle do niej przyjechał nie był poruszany. Cameron przyjęła i uwierzyła w miłość House do niej i chociaż czuła, że sprawa jest bardziej skomplikowana, nie poruszała tego tematu. Pochłaniała ją codzienność, która była źródłem radości i spokoju tak dużego, że demony lęku, które wyzierały z tych myśli udawało się zdusić. Widomym znakiem obecności tych lęków był strach wobec PPTH. Cameron reagował panicznie na wszelkie sugestie mogące, chociaż teoretycznie prowadzić do wniosku, że House chce tam wrócić. House czuł się w obowiązku dusić te lęki i za każdym razem upewniał ją, że zostaje i donikąd się nie wybiera. Prawdę mówiąc, decyzja o powrocie do pracy była jednym z tych sposób, które miały ją uspokoić. House nie wiedział dlaczego, ale odkąd zdecydował się z nią zamieszkać jego tolerancja na przeżywane przez nią cierpienie była bliska zeru. Nie mógł znieść tego, że ona cierpi z jego winy.

Z punktu wiedzenia House to, że do niej przyjechał było logiczną konsekwencją tego, co się między nimi działo przez te wszystkiego lata. Kiedy przyjął ją do pracy był nią oczarowany od pierwszej minuty. Była przede wszystkim niewiarygodnie wprost piękna. House wiedział, że nie jest tu oryginalny, bo Cameron była obiektywnie bardzo ładna i podobała się niemal wszystkim facetom. W oczach House jej piękno było jednak czymś więcej. Cameron wydawała mu się tworem doskonałym, doskonalszym od jego wyobrażeń, kimś kto jest wręcz nierzeczywisty. Po drugie szybko odkrył nie tylko to, że źródłem jej piękna jest nie tylko fizyczna atrakcyjność, ale i delikatny charakter i mocny intelekt, ale przede wszystkim to, że ona się go nie bała. House przyzwyczaił się do tego, że ludzi przeraża, onieśmiela, niekiedy też równocześnie fascynując. Cameron wydawała się być przedstawicielką jakiegoś innego gatunku: nie obawiała się go, chciała go poznać, dążyła bez lęku ku niemu. Kiedy patrzyła w jego oczy, wiedział, że czyta z nich wiele, nie tylko dlatego, że może podświadomie chciał dać się jej poznać, ale i dlatego, że ona nie miała żadnych oporów by patrzeć w głąb jego duszy.

Kiedy w zasadzie wyznała mu miłość podczas epizodu krótkich rządów Voglera był zszokowany. Nie wierzył w to i był wściekły, że ta senna zjawa odbiera mu spokój, ale z drugiej strony nie potrafił o niej przestać myśleć. Nie wiedział dlaczego w końcu to zrobił, ale poszedł do niej i poprosił ją o powrót. Jej warunkiem była randka. Nie był zdecydowany, czy to go cieszy, czy przeraża. Gdy siedział z nią w restauracji, którą sam wybrał, w scenografii, która sam zaplanował poczuł się jak stary idiota. Czuł, że wykorzystał tą młodą i naiwną dziewczynę, która uwierzyła najwyraźniej, że może być jej „chłopakiem” do tego, aby poprzez snucie swoich estetyzujących wyobrażeń poczuć się odrobinę mniej samotny i nieszczęśliwy.

Cameron wycofała się. Nie mógł jednak o niej zapomnieć. Chciał ją wciągać w różne gry, ale ona ich uparcie odmawiała. Nie chciała z nim żadnego kompromisu. Wtedy właśnie popełnił pierwszy błąd, którego nie mógł sobie wybaczyć do tej pory. House przyjął założenie, że oboje tak samo rozumieją warunki tej gry: ona go fascynuje, on – ją. Nie wiedział, że ona widzi to inaczej: ona jest nim zafascynowana, a on jej nie chce. Kiedy zaczęła spotykać się z Chasem przyjął to z ulgą. Cameron w jego oczach wypadła z roli baśniowej zjawy i stała się zwykłą cyniczną dziewczyną, jakich wiele wokół. Wzbudzała zazdrość, plotła z Chasem swój związek – żałosny, jak inne związki w tym dalekim od doskonałości świecie.

Nie mógł zrozumieć jej decyzji opuszczenia Chase. Z jednej strony Chase dał jej solidne powody, żeby była na niego wściekła z drugiej strony jej determinacja do tego, żeby go opuścić była nielogiczna. Chciał się, jak to on, po prostu dowiedzieć, gdy poszedł za nią do szatni, w której z wściekłością pakowała swoje rzeczy. Jej wyznanie wtedy było niemniej szokujące jak tamto za pierwszym razem. Widział, że dla niej również. Chęć, aby ją zatrzymać była jeszcze silniejsza niż za pierwszym razem.

Ale tym razem ona naprawdę wyjechała. Najpierw był na nią wściekły, potem analizował jej zachowanie w nieskończoność, potem ją znienawidził patrząc na staczającego się Chase („tak właśnie bym wyglądał” - myślał), a potem sam nie wiedział dlaczego napisał do niej smsa. Napisał do niej dwa dni po tym, jak Wilson chciał odebrać sobie życie i House zawiózł go na oddział psychiatryczny. Nie odpowiedziała i House przysiągł sobie solennie, że następnym razem zwiąże sobie rękę jeśli jeszcze raz będzie chciał się z nią kontaktować. Kiedy zadzwoniła do Wilsona, patrzył na jej numer wyświetlający się na aparacie i nie mógł się zdecydować. Po kilku chwilach wziął jednak telefon Wilsona i oddzwonił do niej. Długo nie odbierała, w końcu, gdy odebrała jej głos był zdyszany (co robiła?). Była najwyraźniej w szoku, że to on do niej dzwonił i nie mogła wydobyć z siebie słowa. House czuł w sobie przeraźliwą tęsknotę. Odeszła, nie widywał jej, nie odpowiadała na jego zaczepki, odmawiała mu nawet jednego zdania.

Po jej rozmowach z Wilsonem ta senne mara ponownie jednak zaczęła wypełniać się treścią. Gdy wysyłał do niej sms’y mógł sobie dobrze wyobrazić, jak się z nich śmieje, chowa aparat do kieszeni szpitalnego fartucha i rozmyśla przez cały dzień o tym, co do niej napisał.

Z relacji Wilsona domyślił się, że wbrew temu, co sądził zranił ją tym, że pojechał po Trzynastkę. Był pewny, że ona by tego oczekiwała i trochę dla niej, trochę dla Wilsona, a trochę dla samej Remy, pojechał do Tajlandii i ściągnął Trzynastkę z powrotem do PPTH. Wyobrażał sobie bez końca, co ona myśli, dlaczego tak myśli i co on powinien w tej sytuacji myśleć. Za namową Wilsona umówił się w końcu z Cuddy i nie było dla niego zaskoczeniem, że wieczór zakończył się w łóżku Cuddy. Którejś nocy niewiele myśląc nad tym, co robi, zadzwonił do Cameron. Odebrała natychmiast i tym razem rozmawiała z nim. Wreszcie z nim rozmawiała! Rozmawiała z nim, tak jak nie rozmawiali już dawno, może nawet nigdy. Znowu stała się dziewczyną z jego snów. Nie mógł oprzeć się, żeby dzwonić do niej nieustannie, a ona była taka, jaką ją właśnie kochał. Wtedy to sobie uświadomił – że ją kocha, chociaż nie miało to w jego oczach żadnego sensu i było skazane na smutny finał. Umawiał się z Cuddy i kochał Cameron.

Dowiedziała się, że umawia się z Cuddy i bolało ją to bardziej niż przypuszczał. Był na nią wściekły: czy nie ona pierwsza wybrała ten cyniczno-pragmatyczny model życia, wiążąc się z Chasem? Cameron najpierw wybrała głupi związek z Chasem, a potem wyjechała w ciągu jednego dnia do innego stanu i zaczęła nowe życie z dala od niego. Dlaczego od niego oczekiwała czegoś zupełnie innego? Starał się jej to powiedzieć – zacząć z nią kolejną grę – ale ona była na to impregnowana. Słyszał jak zagarnia ją gorączka i obłęd i nie mógł jej w tym momencie zrozumieć. Zadzwoniła do niego po raz kolejny – tęsknił za nią ogromnie. W trakcie tej rozmowy doznał jednej ze swoich epifanii, czyli momentów, gdy jego myślenie wreszcie wkracza na dobre tory: Cameron nigdy nie była cyniczna. Popełnił błąd. Żaden z jej wyborów nigdy nie był cyniczny. Każdy z jej wyborów był podszyty miłością do niego, w która przecież nie wierzył. Rozsypane puzzle układały się na jego oczach w jedną spójną całość: ta niezwykła i w tajemniczy sposób szalona dziewczyna wybrała jego, a on kochał ją. Decyzja, żeby po prostu wsiąść w samolot była już tylko prostą i logiczną konsekwencją.

**********

Te prawie dwa tygodnie z Cameron były niezwykłe. Nie mógł uwierzyć, że to, co się dzieje, dzieje się naprawdę i cieszył się jak dziecko. Nie był jednak dzieckiem i wiedział, że musi się ponownie zderzyć się z rzeczywistością New Jersey. Przez kilka dni wymyślał wykrętne odpowiedzi dla Wilsona i Cuddy, którzy prześladowali go telefonami, ale wiedział, że nie da rady tak działać na dłuższą metę. Obiecał Cameron, że wróci i wsiadł w samolot do New Jersey.

Nienawidził tego miejsca. Ale to było jego miejsce. Jeszcze tego samego wieczoru opowiedział Wilsonowi o Cameron. Wilson patrzył na niego dokładnie tak, jak wtedy, gdy oboje odkryli, że prześladują go halucynacje i stracił zdrowy rozum. House czuł, że traci grunt pod nogami. Słyszał przez telefon, jak Ally boi się, że nigdy do niej nie wróci i chciał ugasić jej ból, ale zarazem czuł, że naprawdę już może nigdy nie pojechać do Denver.

Następnego dnia poszedł do pracy do PPTH, a Cameron wypełniała jego umysł szczelnie. Myślał o niej nawet wtedy (szczególnie wtedy), gdy Cuddy przytuliła się do niego, a on objął ją i zaczął całować. Dwa dni później wieczorem zadzwonił do Cuddy i powiedział, że nigdy się z nią już nie spotka. Nie był szczególnie zdziwiony, gdy Cuddy zjawiła się w jego domu, po którym krążył jak dzikie zwierze w klatce. Powiedział jej prawdę. Cuddy milczała, a w końcu powiedziała, że ma nadzieję, że i to również spieprzy. Nie miał do niej żalu, bo sam też tak czuł. Wiedział jednak, że nawet, gdyby miało go to kosztować życie, nie będzie w stanie żyć tutaj, wiedząc, że z dala od niego Cameron mieszka i czeka na niego w Denver.

Dręczył się tak całą noc, ignorując telefony od Wilsona, aż w końcu nad ranem doznał kolejnego przebłysku. Wiedział, że jedną z rzeczy, która go tak męczy, jest to, że czuł się jak żałosny kochanek, który rozważa wprowadzenie się do swojej zbyt młodej i zbyt pięknej kochanki. Zaczął szukać w Internecie stron o nieruchomościach w Denver. O pierwszej przyzwoitej porze zadzwonił do jednej z agentek i obiecał jej złote góry, o ile szybko znajdzie mu szybko mieszkanie, którego szuka.

Wszystko dalej było logiczną konsekwencją podjętych już wyborów. Pakował swoje rzeczy i w końcu wynajął firmę, która miała to dokończyć. Nienawidził, gdy ktoś dotykał tego, co należało do niego, ale nie widział innego rozwiązania. Oddał na wynajem swoje mieszkanie. Złożył wymówienie z pracy w PPTH wraz z prośbą o natychmiastowy urlop. Cuddy była lepsza niż sądził, bo bez słowa protestu się na to zgodziła. Przekupił wizją zostania szefem Foremana i zmusił go do pomocy w pakowaniu swoich rzeczy. Nie chciał, żeby w New Jersey zostało cokolwiek ważnego dla niego. Wiedział, że nie będzie mógł już po to wrócić.

W noc przed wylotem do Denver Wilson wprosił się do House. Pili piwo i oglądali leniwie telewizję.
- Zazdroszczę ci – powiedział wreszcie Wilson po tym, jak porozmawiali obszernie na mało istotne tematy.
- Zazdrościsz mi Ally? – zapytał House i czuł, że posługiwanie się jej imieniem przy Wilsonie jest perwersją, której nie potrafi się oprzeć.
- Trochę też. - Mówił Wilson bawiąc się butelką z piwem. – Zazdroszczę ci przede wszystkim tego, że potrafisz tak pokochać. Ja nie potrafię. – spojrzał mu prosto w oczy.

Kiedy House wylądował w Denver martwił się solidnie o to, jakie wrażenie zrobi na nim Cameron. Gdy ją ujrzał, poczuł niewypowiedzianą ulgę: była lepsza niż ją sobie wymarzył. Stała w letniej kwiecistej sukienczynie. Miała na sobie sweterek, który z tajemniczych względów równie dobrze idealnie pasował, co zupełnie nie pasował do tej sukienki. Trzymała w dłoni niepewnie jakąś grubą i zapewne dziwaczą książkę. Spojrzał na nią i czuł, że nie wypuści jej już nigdy z objęć. Nawet, gdyby miało kosztować go to życie.

Niestety, historia, którą przeżył była nieopowiadalna. Przynajmniej tak sądził. Nie mówił o tym Ally; poprzestawał tylko na gaszeniu jej lęków. I spokojnie wybierał życie wraz z nią


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Śro 23:10, 28 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:55, 28 Paź 2009    Temat postu:

oj ninka...
ciągle mnie zaskakujesz...
ta historia mnie wciąga i pochłania...
jakoś nie chciałabym żeby się już skończyła.

będziesz pisać dalej?
czy to taki epilog epilogu wyjaśniający to co niedopowiedziane?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:16, 29 Paź 2009    Temat postu:

Strasznie zaskakujesz. Tak samo jak Kropka, nie chciałabym, żeby ta historia się już skończyła...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 12:30, 29 Paź 2009    Temat postu:

Ta historia się nie kończy i nie skończy! :-)

A to trochę sneak peak do następnego "sezonu", trochę epilog epilogu, a trochę niezbyt mądra próba tłumaczenia przez autora, jak jego zdaniem, czytelnik powinien to rozumieć :-)

Dziękuję za czytanie!
Powrót do góry
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:33, 29 Paź 2009    Temat postu:

House u ciebie stał się jeszcze bardziej pokręcony niż ten serialowy.

Właściwie mam nawet ochotę go udusić za te jego myślenie o przeszłości i przyszłości. Potem się zastanowiłam, czy House serialowy w ogóle myśli o tym co dalej. Sądzę, że nie zaprząta sobie takim detalem głowy. Zatem twój House jest inny!

Może to i dobrze. Dla Hameronka przynajmniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 16:57, 29 Paź 2009    Temat postu:

eigle napisał:
House u ciebie stał się jeszcze bardziej pokręcony niż ten serialowy..


serio? To chyba źle.

eigle napisał:
Właściwie mam nawet ochotę go udusić za te jego myślenie o przeszłości i przyszłości. Potem się zastanowiłam, czy House serialowy w ogóle myśli o tym co dalej. Sądzę, że nie zaprząta sobie takim detalem głowy. Zatem twój House jest inny!

Może to i dobrze. Dla Hameronka przynajmniej.


"Mój" House pochodzi z AU przełomu 6 i 7 serii. Hipotetycznego i raczje takiego, którego DS by nie wybrał (no chyba, że zdecyduje się na Hameronowego spinn-offa). Starałam się uwzględnić fakty z serialowej przeszłości w ramach canonu postaci. Wyjaśnienie, że House interesuje się Cam (czas present perfect), ale nie wierzy w sens tego, a przede wszytskim nie wierzy w siłę i realność jej uczuć wydaje mi się prawdopodobne.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin