|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów (W sercu Poznań) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:14, 28 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Świetna część
A mail... jest napewno w stylu Grega ;p .
Czekam na kolejne części .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:48, 28 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Email rzeczywiście cudny
I ogólnie mi się podobało (żadna nowość z resztą)
ps. Więcej nie powiem bo przerwa mi się kończy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:57, 29 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
i znów zmiana koncepcji... Miało być przygnębiająco, ale ninka swoim literackim potomstwem zmieniła humor wenowi i wyszło to ...
_____________________________________________________
Gdy tylko Cameron zaczęła czytać mail od House’a, na jej twarzy zagościł uśmiech. W tej wiadomości była zawarta jedna z tych jego cech, za które go kochała. Poczucie humoru, jak u zawadiackiego nastolatka, który nie wie jak zaimponować dziewczynie, więc ciągnie ją za warkoczyk, albo popisuje się z kolegami.
Cały House. W jej głowie kołatało się pytanie, czy jego prośba, to kolejny głupi żart. Czy to naprawdę możliwe, żeby on chciał z nią spędzić Nowy Rok?
Poza tym skąd mu przyszedł do głowy Robert? Przecież doskonale wiedział, że rozwiedli się, a ich relacje uległy nie tyle oziębieniu, co zamrożeniu…
Mimo dręczących ją wątpliwości, Allison wyszła do pracy uśmiechnięta, z błyszczącymi oczami…
W tym samym czasie House leczył wczorajszego kaca. Jak co wieczór pił burbon i oglądał telewizję. Był w podłym nastroju, gdyż kilka godzin wcześniej Cuddy poprosiła go by spędził z nią i Rachel święta. Miał jej odmówić, ale jako karty przetargowej użyła Wilsona.
Oczywiście musiała wspomnieć o tym, że każde święta od śmierci Amber, jego przyjaciel spędzał samotnie.
Tak, Cuddy była świetnym strategiem. Potrafiła zagrać na bardzo czułej strunie, byle tylko osiągnąć swój cel. A on musiał grać w jej grę… Chociaż nie, nie musiał. Chciał. Podświadomie wiedział, że Wilson faktycznie potrzebuje towarzystwa. House zawdzięczał tyle James’owi, że nie byłby w stanie zostawić go teraz samego.
Dlatego też nie wiedział, w której chwili wykręcił numer Cameron… Nie wiedział też dlaczego akurat rozmowa z nią, miałaby ukoić jego nerwy.
-Allison, cóż to za uśmiech z rana? Czyżbyś chciała nam zastąpić słońce, podczas dzisiejszego oberwania chmury?- Sophia nie mogła wyjść ze zdziwienia. Cameron promieniała. Szybko wydawała polecenia podwładnym, każdego obdarzając uśmiechem…
-Oh, ja? Nie… może to przez tę pogodę…
-Allie jak ty dotarłaś dziś do biura?
-Normalnie, metrem i potem pieszo. A co?
-Na zewnątrz jest wręcz nawałnica. Przy brzegach wyspy, ma być podobno sztorm. A ty mi tu mówisz, że pogoda wywołała u ciebie ten radosny nastrój. Chyba czegoś tu nie rozumiem…
Oczywiście, że Sophia nie mogła zrozumieć. Bo niby skąd miała wiedzieć, że dziś niebo miało kolor jego oczu, gdy były pełne pożądania.
-House…- Wilson właśnie przekroczył próg gabinetu diagnosty. Chwilę wcześniej obserwował go jak siedział za swoim biurkiem, a potwarzy błąkał mu się uśmiech- Czyżby w końcu udało ci się wysadzić w powietrze klinikę?
-Co proszę? Wilson, ty niegrzeczny chłopcze! Co to za plany skrywasz w swojej wymodelowanej łepetynie?- House nie wiedział, skąd Wilson wziął te pytanie. Przecież klinikę już dziś zaliczył.- Ale dzięki za pomysł. Spróbuję go zrealizować jutro, tylko o tym sza!- mówiąc to przyłożył palec wskazujący do ust
-Do usług… Czyli klinikę już zaliczyłeś na dziś dzień?
-Eee taak?- zdezorientowanie diagnosty rosło z każdym zdaniem wypowiedzianym przez przyjaciela.
-A czy jednym z twoich pacjentów był wdzięczny dealer, albo kobieta o miseczce DD?
-Wilson, do cholery? O co ci chodzi?
-O to… że TY SIĘ UŚMIECHASZ!
-Nie uśmiecham się.
-Przecież nie jestem ślepy i widzę. Czyżbym o czymś nie wiedział? Co ta Cuddy wczoraj musiała z tobą robić, że dziś przeistoczyłeś się w słońce oddziału?
-Chyba użyłeś dziś za dużo żelu do włosów, i teraz uciska ci ciężarem mózg. Ty masz omamy Jimmy. Nie martw się, zaopiekuję się tobą.
-Wystąpienie u mnie omamów, byłoby znacznie bardziej prawdopodobne, niż uśmiech na twojej zarośniętej facjacie. A jednak…
House zdawał sobie sprawę, że mimo, iż ból głowy jeszcze zupełnie mu nie minął, był w zaskakująco dobrym nastroju. Wspomnienie wczorajszej rozmowy telefonicznej z Cameron, powodowało mimowolny uśmiech na jego twarzy.
-Idź zobacz, czy jakiś bezwłosy potwór nie potrzebuje twojego współczucia…
Wilson bez słowa odwrócił się i skierował do drzwi. Gdy je otworzył i miał wyjść usłyszał zza swoich pleców:
-To nie Cuddy.- Tymi słowami Greg zadał Wilson’owi zagadkę, na kilka następnych dni.
Chwilę po wyjściu przyjaciela, diagnosta wyciągnął telefon i zaczął pisać wiadomość:
‘Mikołaj jeszcze nie wysłał mi potwierdzenia, że otrzymał mój list i pragnie spełnić moje życzenie’
Zaraz przyszła odpowiedź:
‘ Z tego co mi wiadomo, Mikołaj nie wysyła takowych’
Mina House’a momentalnie się zmieniła. Jego oblicze zachmurzyło się, a oczy przybrały granatowy kolor. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał… Dlatego też gdy telefon zasygnalizował przyjście kolejnej wiadomości, nie sprawdził jej treści od razu.
Prawie pół godziny wpatrywał się tępo w podłogę. Gdy telefon ponownie zapiszczał przypominając o zaległej wiadomości, sprawdził zawartość swojej skrzynki.
Po przeczytaniu sms’a uśmiechnął się szeroko i wyciągnął na krześle.
‘Ale słyszałam też, że podobno zawsze spełnia życzenia grzecznych dzieci. Widać pozostaje im tylko czekać na prezenty.’
Cóż, jej reakcja była do przewidzenia. On sam pewnie na jej miejscu, nie mógłby się oprzeć takiej perspektywie, spędzenia Nowego Roku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Pią 11:40, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:05, 30 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj po przeczytaniu tych fików będę miała dobry humor przez cały dzień chyba. Świetnie xD
Czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:57, 30 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam. Mimo, że czytałam powoli, to i tak w końcu dobrnęłam do momentu "czekam na ciąg dalszy", którego to momentu nie lubię. No, ale trudno.
Jak na razie coraz ciekawiej, podoba mi się Twój styl, ciekawa jestem do czego ich popchniesz dalej. Tup tup.
Ps. czyżbym zauważyła nową horumową parę? Trzeba przyznać, że zdecydowanie widać "coś" między autorką a jakaśtam :>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Pią 15:58, 30 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:45, 30 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ugh.. cudo
I jak ja mam się zabrać do lekcji?! (niby mam cały weekend, ale podejrzewam, że się nie wyrobię ;/)
Nisia napisał: | Ps. czyżbym zauważyła nową horumową parę? Trzeba przyznać, że zdecydowanie widać "coś" między autorką a jakaśtam :> |
Kejti, czy ty widzisz to co ja?! Jak to możliwe, że prawda o naszym związku wyszła na jaw?! hehe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:51, 30 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Mnie nic nie umknie ;>
Kejti, keidy następna część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:51, 30 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Nisia napisał: |
Ps. czyżbym zauważyła nową horumową parę? Trzeba przyznać, że zdecydowanie widać "coś" między autorką a jakaśtam :> |
ene! (z bask. 'ojej') wzięło i się wydało! Nisiu, ale wiesz, że podsłuchiwanie jest zabronione?
A tak serio, to mam do jakiejstam wyjątkowe uczucia, bo bardzo ciepło przyjęła mój wątpliwej jakości debiut. Plus jej słodki podpis i komentarz pod praktycznie każdą dodaną częścią.
Co do Waszego wyczekiwania na next part, to idę zrobić sobie pyszną kawę ( z miodem, cynamonem i mlekiem) i siadam do roboty. Sama nie lubię tego uczucia nerwowego oczekiwania na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:58, 30 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Kejti napisał: | wzięło i się wydało! |
No widzisz Kejti nie da się za długo takiego sekretu zachować w tajemnicy... wszystko się wcześniej, czy później wyda... tu było wcześniej niż później
Kejti napisał: | A tak serio, to mam do jakiejstam wyjątkowe uczucia |
Które są całkowicie odwzajemnione
Weny!
A ja idę sobie zmienić podpis, skoro sekret już się wydał...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:48, 31 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Boże Narodzenie zbliżało się wielkimi krokami. Zarówno Nowy Jork, jak i Jersey ogarnęła świąteczna gorączka. Zewsząd atakowały reklamy, pluszowe renifery i pseudo-Mikołajowie ze sztucznymi brodami.
Gregory House nie znosił tego chorego podekscytowania. Tak naprawdę nigdy nie miał okazji, poczuć tej rozsławionej świątecznej atmosfery. W dzieciństwie ojciec wypominał mu jego ‘karygodne’ zachowanie, tym samym psując radość z prezentów, które kupowała mu matka. W czasie związku ze Stacy, ten czas spędzał samotnie. Ona wolała wówczas wyjeżdżać do rodziców, bo jak twierdziła nie chciała go irytować choinką i śpiewaniem kolęd. Odkąd został sam, zawsze spędzał ten okres w pojedynkę. Chociaż on nie spędzał normalnie czasu. On go przeczekiwał. Nie mógł się doczekać kiedy minie ten czas udawanych uczuć i zbędnych prezentów. W ciągu ostatnich trzech lat tylko raz spędził Wigilie z Cuddy. Nie wiedział czemu nie czuł z nią i Rachel tej rodzinnej atmosfery.
Lisa była zmęczona przygotowaniami i ciągłą uwagą jak to wszystko znosi Greg. Otóż on nie znosił. Było mu to obojętne. Po godzinie jego pobytu Rachel zrobiła się marudna i zaczęła płakać, co wzbudziło w nim jedynie irytację i pragnienie, jak najszybszego powrotu do domu.
Po tym jak wyszedł, Cuddy przez tydzień się do niego nie odzywała.
A teraz zapowiadały się kolejne święta z nią i jej córką. Jedynym pocieszeniem było, że robi to dla Wilsona. Odkąd Amber zmarła, ich relacje nigdy nie wróciły do normy. James bardzo się starał, ale nigdy nie wybaczył House’owi tego, że w pewien sposób przyczynił się do odejścia jego ukochanej. House to widział i tym bardziej doceniał troskę Jimmy’ego. W końcu to on umieścił go w Mayfield i popchnął w ramiona Cuddy. Byle tylko diagnosta nie odczuł zbyt boleśnie, że ich przyjaźń była z każdym dniem, coraz bardziej pozorna.
Dopóki House był złośliwym egoistą, Wilson nie mógł mu zaufać i pokochać na nowo…
Chase właśnie wbiegł do szpitala, z zamiarem odnalezienia biletu na samolot do Nowego Jorku. Był pewien, że zostawił go w swojej szafce. Niestety nie było w niej nic, oprócz przyborów kosmetycznych i kilku t-shirt’ów na zmianę. Właśnie miał wyjść z szatni i pojechać na lotnisko z zamiarem rozwiązania sprawy, za pomocą potwierdzenia zakupu biletu, gdy za swoimi plecami ujrzał Wilson’a. Onkolog wydawał się być zasępiony, jednak Robert nigdy nie był z nim w tak dobrych relacjach, by pytać co się stało. Widocznie jednak Wilson chciał porozmawiać, bo zapytał:
-Nie powinieneś dziś wyjeżdżać do Cameron?
-Miałem taki zamiar, ale bilet gdzieś mi się zapodział.
Onkolog zamilkł, ale wyglądał jakby chciał czegoś jeszcze od Chase’a. Po chwili znów się odezwał:
-Czy te święta… to, że do niej jedziesz… to znaczy, że do siebie wracacie?
-Hmm, nie wiem. Wilson naprawdę nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie.
-Kiedyś wydawałeś się być bardziej zdecydowany i pewny siebie…
-Kiedyś nie byłem mordercą i miałem Cameron przy swoim boku. Z resztą sam wiesz ja kto jest gdy kogoś tracisz…-Robert nie chciał tego powiedzieć. Wiedział jak bardzo zbolały był Wilson od kiedy stracił ukochaną. Ale też nie znał go i nie wiedział dokąd ta rozmowa zmierzała. Ponadto zdawał sobie sprawę, że jeżeli zaraz nie wyjedzie na lotnisko, to nie załatwi sprawy biletu… Jednak wyraz twarzy James’a nie pozwalał mu odejść obojętnie.
-Ale Allison nie umarła. Ona jedynie wyjechała…
-Nie, nie wyjechała. Zostawiła mnie. Zabroniła się ze sobą kontaktować. We wszystkich wywiadach grubą kreską odcięła się od swojego życia ze mną.
-To co się zmieniło teraz?
-Nie wiem. Może mi wybaczyła, może w końcu znalazła swoje miejsce…
-Czyli jest szczęśliwa?
-Chyba tak. Ale myślę, że sam powinieneś ją o to zapytać.- twarz Wilsona wrażała smutek i głębokie zdziwienie- Naprawdę, mógłbyś na przykład do niej zadzwonić. Zawsze mieliście ze sobą wiele wspólnego i lubiliście się. Poza tym jako jedyny kibicowałeś jej idiotycznej fascynacji do House’a. Może to da ci odpowiedzi, których szukasz… A teraz przepraszam, ale muszę jechać, jeżeli nie chcę się spóźnić na lotnisko.
-Chase, dzięki. Zmieniłeś się…
-Jak my wszyscy. Wesołych świąt. – Po tych słowach Robert wyszedł zostawił Wilsona samego z jego myślami w szatni.
W tym samym czasie Lisa Cuddy kupowała niezbędne rzeczy do przygotowania świątecznej kolacji . Miała nadzieję, że spędzą podczas niej miło czas i być może oczyści się atmosfera między House’em, a Wilson’em. Po cichu liczyła również na wdzięczność Greg’a jeśliby do tego doszło. Oddalali się o siebie, a ona już powoli traciła pomysły na to, jak go przy sobie zatrzymać.
Gdy trzy lata temu House wyznał jej miłość, była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Jednak niedługo potem on zaczął się wycofywać.. Cuddy nie miała zamiaru pozwolić mu odejść. Byt długo kochała go w milczeniu. Teraz, gdy jej szczęście było wciąż było na wyciągnięcie ręki, nie mogła pozwolić uciec.
Cameron wyszła wcześniej z pracy. Przed przylotem byłego męża chciała pójść na spacer i uporządkować myśli. Od kiedy zaczęła znowu rozmawiać z House’em, dręczyło ją wiele pytań. Z jednej strony nie chciała wzbudzać w Chase’ie nadziei. Już dawno pogrzebała ten związek ze wszystkimi złymi wspomnieniami. Co prawda nigdy nie kochała Roberta tak jak House’a, to jednak była mu wdzięczna. W końcu był jej opoką, pozwolił schronić się w swych ramionach, gdy uciekała od tej chorej i niemożliwej miłości do Greg’a. Chase był jej przyjacielem, bratem. Wybaczyła mu kłamstwo i to, że ją zawiódł. Z upływem lat zrozumiała, że nie chciał jej zawieść, a jedynie dał się zmanipulować diagnoście. Teraz to ona chciała mu pomóc i być schronieniem, ucieczką od problemów z alkoholem.
Z drugiej strony House. Myślała, że zapomniała o nim. Jednak to, że w ich rozmowach był taki szczery rozbrajało ją. Jej pancerz opadał za każdym razem gdy słyszała jego głos. Mimo, że gdy odchodziła z PPTH obiecała sobie, iż na zawsze żegna się z tą niespełnioną miłością, to nie mogła go zapomnieć. Nawet kolor nieba, przypominał jej jego oczy. Widać spotkało ją uczucie, o którym mówi się, że zdarza się tylko raz w życiu. Do tej pory myślała, że pozostanie ono nieodwzajemnione... Jego prośba, by spędziła z nim Nowy Rok zmieniła wszystko. Broniła się przed tym, ale w jej sercu na nowo zagościła nadzieja.
Bez względu na możliwość bycia zranioną, po raz kolejny przez tego zimnego cynika, postanowiła spełnić jego życzenie. Musiała się przekonać, czy to o czym skrycie marzyła jest jeszcze możliwe.
W kieszeni Greg’a zadzwonił telefon. Ponieważ zbliżał się wieczór, był niemal pewien, że usłyszy głos Allison. Jakież było jego zdziwienie, gdy usłyszał głos swojego jedynego, a przez to najlepszego przyjaciela:
-Jesteś tego pewien?
-Wilson, nie sądzisz, że lepiej byłoby gdybyś przywiózł tu swój tyłek i dopiero potem zaczął zadawać zagadkowe pytania?
-To przez nią znów się uśmiechasz?
-Już ci mówiłem, że Cuddy nie ma z moim rzekomym uśmiechem nic wspólnego…
- Ale Cameron tak…
Greg zamarł. Skąd u diabła, Wilson o tym wiedział?
-Nie wiem o czym mówisz.
-Ależ dobrze wiesz. Nie spieprz tego tym razem. Nie skrzywdź jej. Być może to właśnie jej cały czas szukałeś…
Po kolejnej chwili milczenia House zapytał:
-A co z Cuddy?
-Pomyślimy o tym jutro, gdy do mnie wpadniesz.
-Przecież to ty, zawsze do mnie przyjeżdżasz, nie ja do ciebie…
-Najwyższy czas na zmiany, House.
Jimmy’emu przypomniała się jego rozmowa z przyjacielem, sprzed kilku lat. Przekonywał go wtedy, że wbrew pozorom coś czuje do Cameron. Nabijał się wówczas z tego, że Allison swoją dobrocią i miłością ‘zbliży go do pełniejszego zrozumienia swego zranionego serca’. Teraz zaś zdał sobie sprawę z tego, że to być może Cameron jest kluczem do powrotu… Powrotu, do ich przyjaźni.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Sob 19:51, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 4:02, 31 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Kejti napisał: | Nisiu, ale wiesz, że podsłuchiwanie jest zabronione? | podsłuchiwanie jest niegrzeczne, fakt. Ale kto tu podsłuchiwał? Toż Wasze wzajemne przyciąganie to jak krzyk(żeby było bardziej romantycznie: jak głośny śpiew), nie da się nie usłyszeć
Kejti napisał: | Teraz zaś zdał sobie sprawę z tego, że to być może Cameron jest kluczem do powrotu… Powrotu, do ich przyjaźni. | wkurzał mnie Wilson tępo swatający House'a z Cuddy (chociaż jakże prawdziwy jeśli chodzi o realia serialowe) i z radością przyjęłam powrót dawnego Wilsona. Super sobie to wymyśliłaś, taki powrót do swojego rodzaju punktu wyjścia. Czekam na cd ofkorz. Hołk
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Sob 4:04, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:44, 31 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
I co ja mam ci powiedzieć Kejti?!
Tak bez owijania w bawełnę (skoro już wszyscy wiedzą) Kocham Cię
Niech Greg tego nie spieprzy, Chase niech spada gdzie pieprz rośnie, a Wilson niech załatwi sobie laskę i broni House'a przed Cuddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:19, 31 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Mi się chyba płyta zacięła. Znowu napiszę świetnie, pięknie xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:14, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Tylko nie bić autorki! i czekać na cede'ka... Bo jak to ma w opisie Salamandra: Błogosławieni cierpliwi, albowiem...
Odbiór.
_____________________________________________________
Na lotnisku imienia JFK’a trzydziestokilkuletnia, drobna blondynka uporczywie kogoś wypatrywała w hali przylotów. On zauważył ją pierwszy. Podszedł do niej z pewnym ociąganiem i zatrzymał się. Wciąż nie bardzo wiedział, jak powinien ją powitać.
Allison wyczytała wahanie w jego twarzy i z uczuciem delikatnie go objęła. Robert oddał uścisk odrobinę za mocno, jednak nie mógł się powstrzymać. Przez ostatni miesiąc tęsknił za nią jeszcze bardziej, niż przez te trzy lata. Teraz zaś namacalnie czuł, że była przy nim. Jego Cam.
- Ostrzegam, jeżeli tylko zaczniesz mi prawić morały, wyjdę – House siedział na kanapie w salonie James’a i widział, że aż go skręca, aby zaserwować mu jakąś psychoanalizę.
- Nie muszę. Wystarczy, że spojrzysz w lustro. Wyglądasz jak podekscytowany licealista, który boi się, że wymarzona dziewczyna nie zechce pójść z nim na bal… - Odkąd Wilson odkrył przyczynę zmiany zachowania przyjaciela, drwił z niego niemiłosiernie
- Wilson, nie pomyliło ci się coś przypadkiem?
- Hmm?
- Do tej pory to ja tu byłem mistrzem ironii. Nie przypominam sobie, żebym abdykował.
- Już ci zapowiedziałem, że czas na zmiany. I lepiej zaakceptuj to, chyba, że nie chcesz nas odzyskać.
Greg ze śmiechu prawie turlał się ze skórzanej kanapy. Co ten Wilson znowu wymyślił? Jakie ‘odzyskiwanie’, jakich ‘nas’…
- Eee, James… Nie chciałbym urazić ciebie, ani twoich włosów, ale nie mam zamiaru zostać czwartą panią Wilson – Greg na samą myśl znów zaczął chichotać.
Jimmy’emu jednak nie było do śmiechu. Postanowił połączyć tego starego gbura i Cameron, oraz odzyskać ich przyjaźń.
- Tak? Okay… W takim razie powiedz mi jak masz zamiar zdobyć Allison, nie raniąc przy tym Cuddy. No i przy okazji jeszcze co masz zamiar zrobić z tą naszą quasi przyjaźnią?
Takiego obrotu rozmowy Gregory House się nie spodziewał. James w dwóch zdaniach wypowiedział dręczące go wątpliwości.
- Nie wiem… - On również spoważniał. Sprawiał wrażenie bezbronnego. – To chyba nie jest najlepszy pomysł.
- To czyli co?
- Wilson, cholera! Wiesz co mam na myśli. Tak, ty i ja nie jest dobrze. Faktycznie dobrze byłoby coś z tym zrobić… Tak, mój pseudo związek z Lisą. To do niczego nie prowadzi. Męczy mnie wspólna codzienność, Rachel delikatnie mówiąc mnie irytuje. Nieszczególne pragnę spędzić z nimi przyszłość. Zadowolony?! – House powoli wpadał we wściekłość. Było to spowodowane swego rodzaju atakiem paniki, gdyż tak naprawdę nie wiedział, jak miałby rozwiązać dręczące go problemy.
Wilson natomiast był niezwykle opanowany i zadowolony. Nie żeby dręczenie przyjaciela przynosiło mu satysfakcję, jednak cieszył się, że House w końcu przyznał się do swoich rozterek,
- Nie zapomniałeś o czymś? A raczej o kimś? Na przykład o Cameron?
- Co chcesz usłyszeć? Że mnie pociąga, fascynuje. Tak zgadza się? Czy chciałbym spróbować z nią ‘normalnego’ życia? Brawo, punkt dla ciebie. Tylko…
- Tylko co? Jesteś stary, zmęczony, uszkodzony? Mogę tak jeszcze długo… I co z tego? Ona pokochała cię właśnie takim…
- Pokochała mnie takim? Takim pokochała mnie dawna Cameron. Ta, którą odtrąciłem i która ode mnie uciekła…
Tym razem to Wilson zaniósł się śmiechem. A jednak House’a wciąż dręczyły te same wątpliwości, które dawno temu nie pozwoliły mu ulec pragnieniu bycia z Allison.
- Jesteś idiotą… To wciąż ta sama Cameron. Może jest trochę bardziej pewna siebie, w końcu odniosła sukces. Na pewno jest też silniejsza. Ma swój pancerz, lecz kto z nas go nie ma? Ale to wciąż ta sama dziewczyna, która zakochała się kiedyś w swoim mentorze. Gdy miesiąc temu ponownie przekroczyła próg PPTH, szukała wzrokim tylko jednej osoby. Raczej nie chodziło jej o Cuddy.
Zapadła cisza… Nagle poczuli jakby cofnęli się w czasie, gdy byli ze sobą, bez tego balastu żalu ciągnącego się za nimi. Po chwili House podniósł zmęczone spojrzenie na przyjaciela i zapytał:
- To co mam zrobić?
W pierwszy dzień Bożego Narodzenia Cameron i Robert z kubkami herbaty, siedzieli na podłodze przed kominkiem. Z rozbawieniem wspominali początki swojej pracy na diagnostyce. W pewnej chwili Chase zagadnął:
- A pamiętasz, jak kiedyś oburzyłaś się, gdy nabijaliśmy się z Foreman’em z House’a, że chodzi na dziwki?
Allison roześmiała się. Doskonale pamiętała tamten dzień. House zaprosił ją wtedy na Monster Trucki. Wtedy wszystko było prostsze.
- Jak mogę nie pamiętać? Śmiałeś się ze mnie i przedrzeźniałeś mówiąc ‘ House nie uprawia seksu… On się kooooocha’
Gdy tylko to powiedziała wybuchli śmiechem. To było jedno z ich ulubionych wspomnień z tamtego okresu…
- Cóż, teraz House faktycznie nie uprawia seksu. – Na widok zdziwionej twarzy Cameron, Chase pospieszył z wyjaśnieniem – Teraz koooocha się z Cuddy. Są parą, nie wiedziałaś? Nawet spędzają razem święta… Jak szczęśliwa rodzina: oni, Rachel i Wilson. - Robert spojrzał na Allison i objął ją ramieniem. –Zobacz, wszyscy jakoś się odnaleźli…
Wraz ze słowami Chase’a oczy Cameron napełniły się łzami. Marzenia, którymi żyła przez ostatni miesiąc, umarły…
Tymczasem w New Jersey House poprosił Cuddy, by zostawiła Rachel z Wilson’em i poszła z nim na spacer. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał złamać jej serce. Chciał to zrobić jeszcze przed Nowym Rokiem. Po pierwsze nie chciał jej dłużej dawać nadziei na coś, co nie miało racji bytu. Po drugie chciał sprawdzić… Zobaczyć czy może być z Cameron. Wiedział, że do tego potrzebne mu było czyste konto…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:37, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Mam złe przeczucia przed kolejną częścią. I wiążą się one z tym co może zrobić Cam, jaki błąd kolejny, w swoim stylu popełni.
Choć mam cichutką nadzieję, że może jednak stała się przez te lata z dala od Princeton mocniejsza, bardziej pewna siebie i nie ucieknie od myśli o Housie z powrotem do Chase'a.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:45, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Rany i tutaj też angst...
Potrzebuję dużej ilości fluffu natychmiast!!!
PS Nie mogli wreszcie zamknąć Chase'a za Dibalę? I po ptokach (sorry Nisia )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:57, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Kejti, padam przed tobą na kolana. Wybacz mi proszę. Dopiero zauważyłam nową część.
Nie wiem co mam ci powiedzieć, kochana Chcę już ciąg dalszy (choćby po to, aby jutro polski i francuski zawalić xD).
Podobało mi się (jak zwykle).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:26, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
eigle napisał: | Mam złe przeczucia przed kolejną częścią. I wiążą się one z tym co może zrobić Cam, jaki błąd kolejny, w swoim stylu popełni.
|
Cóż, a od czego mamy onkologa niezłomnego? bez nerw...
Neferytowa - mam nadzieję, że next part jednak się spodoba. Mimo początkowych perypetii, będzie ... Grunt, że będzie dobrze
jakastam, bo poczuję się zaniedbywana i niekochana
Żeby mi to było ostatni raz
Ostrzegam, że po dzisiejszym dodaniu trza będzie zrobić referendum... Ale o tym za jakieś półtorej godziny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:34, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Kejti napisał: |
jakastam, bo poczuję się zaniedbywana i niekochana
Żeby mi to było ostatni raz |
Naprawdę cię przeparaszam
W piątek wyjeżdżam na tydzień... więc na trochę cię zaniedbam ;/
Kejti napisał: | Ostrzegam, że po dzisiejszym dodaniu trza będzie zrobić referendum... |
Kejti, ja się ciebie normalnie boję...
Kejti napisał: | Ale o tym za jakieś półtorej godziny |
Nie... a nie da się szybciej? ... muszę kiedyś za lekcje się zabrać ;/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:44, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Ała. Przychodzę mimo ptasiej grypy, a tu nie ma fluffu? Oburzam się ciężko.
Podoba mi się mały zwrot akcji, pod warunkiem, że będzie mały, o.
Ale ja nic nie sugeruję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:57, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
jakastam napisał: |
Nie... a nie da się szybciej? ... muszę kiedyś za lekcje się zabrać ;/ |
do 22 ogarnij francuski... na polskim będę Ci podpowiadać A wyjazdem się nie martw. Do piątku powinniśmy skończyć opowieść...
Nisia napisał: |
Podoba mi się mały zwrot akcji, pod warunkiem, że będzie mały, o.
|
Dobra, Allie pójdzie zrobić kawę, a Chase włączy tv.
Wilson bawiąc się z Rachel i jej chomikiem odkryje, że gryzoń ma raka mózgu z przerzutami.
Pasi?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Wto 21:11, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:02, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Czesiek włączający tv to zwrot akcji?
Pewnie dotychczas uważał, że promieniowanie z tv zabija i stąd chomik Rachel ma raka!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:10, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Cześka wina, Cześka wina, Cześka bardzo wielka wina.
Dobra, a teraz potrzebuję piosenki do pisania, ma być radosna i dająca power (ale też z ograniczeniem prędkości w terenie zabudowanym). Najlepiej sialala o miłości...
Pomysły?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:11, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Kejti napisał: | A wyjazdem się martw. Do piątku powinniśmy skończyć opowieść... |
Nie, nie, nie! Nie zgadzam się! Ja chce coś dłuższego! Długiego, długaśnego... pomęcz jeszcze Cam i House'a
Postaram się lekcje ogarnąć, ale to nie takie proste zwykle siedzę do 3 nad ranem. Ale i tak wpadnę przeczytać
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Wto 22:50, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:50, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Mimo nalegań Wilson’a, House postanowił nie dzwonić do Cameron, by potwierdzić jej przyjazd. Nie musiał. Po prostu wiedział, że ona go nie zawiedzie. Jeżeli było tak, jak twierdził James i ona nadal była tamtą dziewczyną, dla której kupił na randkę bukiecik kwiatów – nie musiał się upewniać.
Przez kolejne dni Cameron chodziła jak struta. Owszem, gotowała dla siebie i Chase’a, chodziła z nim na spacery, wspominała… On jednak zauważył, że przygasła. Gdzieś ulotniła się cała jej pogoda i z wymuszonym uśmiechem wypełniała rolę przyjaciółki.
Gdy w dniu swojego planowanego powrotu, 30’ego grudnia, zapytał, czy na pewno nie chce by został na Nowy Rok, odmówiła. Podziękowała za troskę i oświadczyła, że umówiła się z Sophią.
Sophia faktycznie miała przywitać z Allison Nowy Rok. Gdy w końcu wydusiła z przyjaciółki prawdziwą przyczynę jej przygnębienia, na prędce zorganizowała przyjęcie w siedzibie fundacji. Zaprosiła najbliższych współpracowników i poprosiła, by przyprowadzili partnerów i przyjaciół. Nie chciała, aby w ten wieczór Allie rozpamiętywała swoją utraconą miłość i pogrzebane marzenia.
Dlatego też postawiła ją przed faktem dokonanym. Przyjęcia nie można było już odwołać, a ona nie mogła zawieść pracowników.
Był ostatni dzień grudnia. Około godziny 19’ej Allison Cameron zostało jeszcze tylko spryskać się perfumami i zjechać na dół, by w portierni poczekać na taksówkę, która miała ją zawieść do biura. Mimo wszystko, planowała dobrze się bawić tej nocy.
Już miała wychodzić, gdy zadzwonił telefon. Ku swojemu zdziwieniu po zatwierdzeniu połączenia usłyszała głos Wilson’a:
- Wyjechać po ciebie na lotnisko? Ten stary osioł na pewno ci tego nie zaproponował…- głos James’a był radosny i pełen dziecięcej przekory
- Oj, Wilson dziękuję za troskę… ale to raczej nie będzie potrzebne. Ten wieczór spędzam w Nowym Jorku.
- Co?! Ale Cameron… House, nic o tym nie wie. On czeka na ciebie w Jersey – Wilson wpadł w panikę. Co to miał znaczyć, że ona spędza tę noc w Nowym Jorku?! Przecież on tam na nią czekał. Tyle dla niej zrobił… Rozstał się z Cuddy… Zaakceptował plan naprawy ich przyjaźni. Był jej taki pewien, a ona nagle oświadcza coś takiego?
- Nie sądzę… Raczej jest teraz z Cuddy i Rachel. Czyli tam, gdzie jego miejsce. Mam nadzieję, że dobrze spędziliście święta. – jej głos drżał. Chciała jak najszybciej skończyć tę rozmowę. W tej chwili żałowała, że kazała Chase’owi wracać. Teraz wiele oddałaby za to, by móc znów ukryć się w jego ramionach prze House’em i rozczarowaniem jakie jej przyniósł.
- Jak to z Cuddy? Przecież z nią zerwał w święta?
Allison zakręciło się w głowie… Jak to ‘zerwał’? Oni nie byli już razem?
- Nie są razem? – wyjąkała spłoszona.
- No nie… rozstali się, bo musiał być wolny. Cholera! Allison, czy możecie sobie kiedyś dać szansę i nie spieprzyć tego?! – do onkologa dotarł nagle powód zmiany decyzji Cameron. Ona myślała, że jego przyjaciel jest z Cuddy i po raz kolejny chciała się usunąć.
- Jimmy, dziękuję. Muszę kończyć, pewnie taksówka już na mnie czeka…
- Jaka taksówka? Allison, gdzie ty jedziesz? – Wilson miał już dosyć tej dwójki. Z maniakalnym uporem, niszczyli każdą szansę na szczęście.
- Na lotnisko Wilson – i rozłączyła się.
Gdy wypiła 22 Gregory House doszedł do wniosku, że ona już nie przyjdzie. Wściekły kopnął stojącą w kącie gitarę. Widać tak, to już miało być. Tyle razy ją zawodził, teraz ona postanowiła się odegrać. Pewnie była teraz z tym kretynem Chase’em. Łaził za nią jak pies. Ona okazała się być jak każda inna. Po co jej był stary kaleka; kiedy mogła mieć młodego, przystojnego chirurga?
Wyciągnął się na kanapie i sięgnął po burbon. Tej nocy miała mu towarzyszyć butelka… i to pewnie niejedna.
Zostało 10 minut do północy i House był porządnie wstawiony. Nagle ze swojego miejsca na kanapie usłyszał, że ktoś dobija się do drzwi.
- Wilson spadaj –krzyknął . Nie miał ochoty na współczucie James’a. Wolał wypić kolejną szklankę bursztynowego płynu.
Pukanie znów się rozległo. Gdy nie zareagował, zamieniło się w łomotanie. Z ociąganiem ruszył do drzwi. Gdy je otworzył, ujrzał widok, którego się nie spodziewał.
Stała przed nim Cameron. Była zarumieniona, widocznie musiała się spieszyć. Poza tym drobnym mankamentem wyglądała olśniewająco. Miała na sobie krótką, czarną sukienkę z koronki. Dekolt nie był głęboki, ale ukazywał jej delikatne obojczyki. Ku swojemu zdziwieniu zauważył, że była bosa. Widać ostatni odcinek trasy do jego domu, musiała przebiec bez butów.
Tymczasem Cameron, zbliżyła się do niego dokładnie tak, jak pięć lat temu. Osłupiały Greg zapytał:
- Co robisz?
Allison nie odpowiedziała, tylko pocałowała go. Najpierw delikatnie ugryzła jego wargę, jednocześnie głaszcząc jego skroń.
W pierwszej chwili pozwalał jej się całować, nieodwzajemniając pocałunku. Po chwili jednak mocno przyciągnął ją do siebie i wciągnął do mieszkania. Językiem utorował sobie drogę do wnętrza jej ust. Spostrzegł, że jej język był równie chętny jak jego.
Nagle Cameron odsunęła się od jego ust i wyszeptała:
- Wróciłam… - Po tych słowach wzięła go za rękę i zaprowadziła do sypialni.
_____________________________________________________
no i tym optymistycznym akcentem chyba kończymy?
Tak więc kończymy na tej cute scenie, czy też ciągniemy jeszcze trochę (nie chciałabym zepsuć historii, poprzez ciągnięcie jej na siłę)
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Kejti dnia Wto 23:36, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|