|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:50, 10 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
*płacze*
Mam nadzieję, że przeżyje.
Naprawdę się popłakałam...
Ogólnie... znowu dobre
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bajeczka
The Wild Rose
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódzkie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:55, 13 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Część piękna... Choć na poczatku serce mi staneło (dosłownie) to czasami taki dramacik jest potrzebny aby nie przesłodzić... Wściekły Greg w rozmowie z porucznikiem( bardzo fajne) zal Cameron.. az zemdlała biedaczka.. Ogólnie świetna część i czekam na ciag dalszy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bajeczka dnia Śro 18:58, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:24, 14 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ciąg dalszy sprawy z narkotykami w tle.
Rodzicielskie emocje biorą górę......
42. Linia życia
Siedziała na szpitalnym łóżku, wbrew protestom pielęgniarek, już ubrana i gotowa przeszukać wszystkie sale w poszukiwaniu syna. Widział to w jej zdeterminowanym wzroku, choć leki uspokajające powinny jeszcze działać. Ogólny widok sprawił, że natychmiast podszedł do niej i ją przytulił.
- Nic mi nie chcą powiedzieć Greg. – Ton jej głosu zabrzmiał żałośnie.
- Nie powinnaś jeszcze wstawać – mówi. – To ja zabroniłem im cokolwiek mówić zanim sam nie zobaczę jak wyglądają sprawy. Chciałem powiedzieć ci sam.
Odrywa się od niego i patrzy mu głęboko w oczy.
- Nasz syn… on… – ton jej głosu łamie się i Greg nagle rozumie, że ona myśli, że Greg nie żyje.
- Jest po operacji. – Mówi szybko. - Zaraz cię do niego zaprowadzę. Craig zrobił dobrą robotę i pozszywał go. Byłem tam i widziałem wszystko.
- I...? – ton jej głosu nabiera nadziei.
Patrzy jak podnosi rękę do czoła i drapie się w geście zakłopotania
- Nie wygląda najlepiej... – zaczyna. - Ma obrzęk mózgu i mnóstwo innych urazów. Trzy dni będą rozstrzygające...
- Chciałabym go zobaczyć... – mówi cicho.
Kiwa głową.
Zabiera ją na OIOM, ale nie pozwala wejść na salę. Stoją za szybą przypatrując się ciału chłopca pośród maszynerii różnego rodzaju pozwalającej na usprawnieniu działania jego funkcji życiowych.
Słucha Grega i stara się skupić na medycznej stronie, ale nie na długo. Za chwilę górę biorą najczystsze matczyne emocje i zaczyna po prostu płakać.
- Kto mu to zrobił? Dlaczego… ? – pyta przez łzy i zatapia się w dobrych ramionach męża.
Pozwala się jej wypłakać zanim mówi jej dlaczego ich syn leży teraz na OIOM-ie.
- Greg podał policji na tacy dealerów narkotyków dla dzieci. Kiedy rozpoczęły się aresztowania, wzięli odwet. Nie zdążyli mu zrobić większej krzywdy, bo policja deptała im po piętach. Ktoś od nich dał policji znać co się dzieje. Najprawdopodobniej był to ktoś z samochodu, w którym pobito Grega. Zgarnęli ich prawie pod naszym domem jak wyrzucili Grega i od razu wysłali do nas karetkę.
- Jakich dealerów? O czym ty mówisz?
- To dlatego nie chciał nam nic powiedzieć. Pamiętasz znaleziony tryxon w domu? Zamknąłbym go w piwnicy i nie wypuściłbym do końca świata, gdybym wiedział co knuje. Teraz….
Zatrzymał ręką wchodzącą pielęgniarkę i spojrzał przez szybę.
- Teraz możemy zmienić mu opatrunki.
Z największą czułością próbuje zmienić opatrunki Grega i wykorzystuje te chwile, żeby dokładnie zobaczyć co musiał cierpieć jej syn. Znajduje mnóstwo potłuczeń i siniaków. Z trudem hamuje łzy. Jej mały synek…
- Greg... oni go przejechali samochodem… To są ślady opon! – patrzy przerażona.
- Widziałem je tuż po operacji. Teraz są wyraźniejsze. – odpowiada. – Samo pobicie nie wygląda tak groźnie. Tylko siniaki i potłuczenia. Ale cała reszta, po której omal nie stracił życia, była wynikiem wyrzucenia z samochodu i przejechania tylnimi kołami.
- Greg.. – patrzy na niego przerażona.
- Będzie dobrze Allie… - uśmiecha się do niej nagle – saturacja wzrosła, co prawda nieznacznie, ale wzrosła. I to zaledwie kilka godzin po operacji…. Spójrz.
Wskazuje monitor i głęboko wzdycha.
Dopiero teraz zauważyła, że odetchnął całym sobą.
- Jak się już obudzi będzie mi się gęsto z tego wszystkiego tłumaczył. – próbuje żartować.
Potem idzie do Craiga i ustalają, że wprowadzą Juniora w stan śpiączki farmakologicznej podczas której zajmą się jego nogami i będą obserwować mózg. Rentgen wykazał złamania kości piszczelowej w dwóch miejscach lewej nogi. W prawej trzeba zająć się śródstopiem.
Studiują wskaźniki najnowszych badań i ustalają poziom kolejnych dawek leków.
- Stabilizuje się. – Mówi Craig. – To dobrze. Ma silny organizm.
Greg kiwa głową i oddycha z ulgą. Kilkanaście godzin na nogach daje znać o sobie. Łapie go skurcz. Opada ciężko na stojące nieopodal krzesło.
- Powinieneś odpocząć. – Craig patrzy badawczo na lekarza. – A przynajmniej chwilę posiedzieć w jednym miejscu.
Greg nic nie mówi, bo czuje nagły ucisk w piersiach. Brakuje mu oddechu, a serce zaczyna wykonywać młynek. Przechyla głowę i próbuje ustabilizować oddech.
Tak. Powinien odpocząć, ale musi porozmawiać z Allie, bo przecież trzeba odebrać Ellisa od Wilsonów. Chce też być na bieżąco z wynikami Grega, bo nie chce przegapić niczego, co wskaże…
- Greg… - słyszy wyłaniający się gdzieś spoza mgły delikatny głos Allison.
Otwiera oczy i widzi nad sobą jej twarz.
- Czy… ja… - Próbuje coś powiedzieć, ale brzmi o dość słabo.
- Zemdlałeś. Jadłeś cos dzisiaj? Musimy wziąć się w garść, bo inaczej nic z tego nie będzie. Jedziemy do domu, zjemy coś, przebierzemy się i wrócimy. Greg jest w dobrych rękach.
Chce zaprzeczyć, bo przecież nie zostawi go, ale Allison jest nieprzejednana.
- Zbieraj tyłek. Idziemy. Szybciej wyjdziemy – szybciej wrócimy.
Wie, że ma rację, ale nie chce opuszczać Grega.
- Zostanę – mówi – przywieziesz mi czyste ubranie.
- Nie. – Odpowiada twardo. – Zbieraj się.
Ellison się rozpłakał, gdy zobaczył, że znów wychodzą do szpitala. Chciał pojechać razem z nimi i zobaczyć brata, ale dał się przekonać tacie, że zabiorą go, jak już będzie wiadomo jak Greg reaguje na leki.
Jane wmusiła w nich spóźniony obiad, który specjalnie dla nich przygotowała. Szybki prysznic, czyste ciuchy i znów pojawili się w szpitalu.
Stan Grega ustabilizował się, ale wskaźniki pozostały na tym samym poziomie. Pozostało czekać.
To były najdłuższe godziny w szpitalu, które przeżywali obok siebie. W pierwszej chwili miał ochotę odstrzelić łeb każdemu, kto przyłożył pięść do ciała jego syna, a kierowcy, który go przejechał, zadać każdy dodatkowy ból.
Od blisko 52 godzin wpatrywał się we wskaźniki, wyniki badań, notował skrupulatnie każdy szczegół i obmyślał wszelkie możliwe „co by było, gdyby...”, żeby przygotować się na każdą możliwość.
Nie wiedział, że tak go wszystko obejdzie, że w ekstremalnej sytuacji będzie się tak zachowywał, że będzie tak reagował. Odczuwał na sobie cały ogrom bólu, który zniósł jego syn bity pośrodku miasta w jakimś samochodzie, a gdy zobaczył płaską linię na monitorze miał wrażenie, że jemu też na moment stanęło serce.
Przez mózg przewijało mu się mnóstwo sytuacji związanych ze starszym synem: gdy dowiedział się, że będzie miał dziecko, pierwszy raz, gdy wziął go na ręce, pierwszy krok, pierwsze wypowiedziane „tatuś”, cała sprawa z tabletkami i pierwsze „kocham cię”. Potem budowanie relacji...
Z Ellisonem było prościej, naturalniej. Nie musiał się przyzwyczajać do myśli, że zostanie ojcem. Sam chciał tego dziecka i czekał na niego z niecierpliwością. Zwłaszcza, że ciążę Allie oboje przeżywali jako swoisty rozkwit małżeństwa po trudnym dla obojga czasie.
Sam widział różnicę między chłopcami. Greg – choć bezpośredni i otwarty – to jednak zanim o cokolwiek zapytał czy formułował jakiekolwiek dla niego ważne zdanie – zawsze czynił to z lekkim zakłopotaniem i dystansem. Jakby nie był pewien do końca akceptacji i czegoś się obawiał. Ellis natomiast był szalony i bezpośredni. Nie wahał się okazywać wszystkich uczuć i bez żadnych problemów wyrażał siebie.
Wiedział, że to wszystko wzięło się stąd, że Greg dorastał wraz z nim. I choć przez tyle lat udało im się zbudować bardzo dobry kontakt, to przez wszystkie pierwsze chwile „pourodzeniowej” stabilizacji, prób i błędów czy wzajemnej niepewności i przypatrywaniu się sobie, Greg pozostał skrytym chłopcem.
Monitor nagle zapiszczał.
Odwrócił głowę w stronę stojącej za szybą Allie i wskazał głową na wskaźniki. Wzrastała saturacja. Od początku o całe 5 procent. Spojrzał na drugi monitor i odetchnął. Ucisk zelżał.
Mózg zaczął „oddychać”.
Patrzyła na rosnące wskaźniki i czuła jak opada z niej najgorszy stres i ciężar. Tam na podjeździe ich domu była przekonana, że Greg odchodzi. Zbyt wiele takich przypadków przetoczyło się jej przez ręce, gdy pracowała na ostrym dyżurze. Pamiętała tylko własny krzyk, nagłe pojawienie się Wilsonów i ryk karetki. Potem wszystko opadło, a ona obudziła się na szpitalnym łóżku i nikt nie chciał jej powiedzieć co się dzieje z jej synem.
Była prawie pewna, że nie żyje.
Patrzyła jak Greg zajmuje się synem i odkrywała jego nowe oblicze. Widziała olbrzymią troskę i... miłość.
Na co dzień wszystko kręciło się wokół relacji. Teraz – ta cała sytuacja – wyrzuciła na wierzch najczystsze emocje, przykrywane obliczem lekarskiego profesjonalizmu, kiedy studiował to wszystko, co fizycznie działo się z Gregiem.
Patrzyła na leżącego Grega i zapragnęła z całego serca przytulić syna. Nie ochronili go, pozwolili mu – w imię rodzicielskiego zaufania – prowadzić jego grę. Powinna się domyśleć, nie powinni mu pozwolić na tak duża dawkę zaufania. On ma tylko 14 lat i 4 miesiące. Jest dzieckiem, a oni o tym zapomnieli, bo na co dzień wykazywał się olbrzymią dojrzałością. Mogli na nim polegać i nigdy nie dał im powodów do tego, by stracili do niego zaufanie.
Szkoła, treningi, dom... Na palcach jednej ręki mogła policzyć, kiedy wrócił do domu później niż to im obiecał. Dlatego narkotyki znalezione w domu wywołały u niej ogromny szok.
Zobaczyła wpatrzone w siebie oczy Grega. Wskazywał głową na monitory. Spojrzała na nie i dwie duże łzy spłynęły jej po policzkach. Były jak oddech ulgi.
Ich syn zaczął reagować na leki.
-----------------------------------------
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:36, 14 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
ah, wreszcie ulga....
Będzie z nim dobrze, mam nadzieję.
Co nie zwalnia Cię z obowiązku napisania kolejnej części!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:52, 14 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Też się popłakałam. Nie tylko w końcowej scenie.
Bardzo spodobał mi się sposób narracji, niby prowadzony przez jakiegoś obserwatora z zewnątrz, a zarazem sprawiający wrażenie, że to opowieść samego House'a.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:01, 14 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję że tą częścią "odpokutowałam" tamtą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:10, 14 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Odrobinę
No cóż ostatnio stanowczo oczy mam na mokrym miejscu...
Bardzo ciekawie pokazana reakcja rodziców. Prawdziwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bajeczka
The Wild Rose
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódzkie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:39, 14 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Nie musiałaś nic odpokutowywać Tamta część równierz była potrzebna... W fikach też musi być jak w zyciu- raz lepiej raz gorzej.. A co do obecnej części.. Uwielbiam jak z Grega wychodza uczucia, a ty to fajnie opisałaś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:44, 14 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Pięknie...
Fajnie opisane emocję. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:50, 16 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
popłakałam się przy tych dwóch częściach...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caellion
Stażysta
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:52, 17 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
chyba się tu wcale nie wypowiadałem... fik świetny... co prawda jestem z czytaniem daleko w polu (21 część) ale szybko doczytam i dokładniej ocenie.. ale podoba mi się...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ciacho
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Princeton :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:04, 18 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Kolejna mistrzowska część!
Dobrze, że wszystko się powoli układa.
nie mogę się doczekać kolejnej części.
Weeena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:33, 18 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ja nie płaczę przy fikach (bo to zła kobieta była), ale mnie ruszyło. I jak zwykle czekam na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanea
Pacjent
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:19, 18 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Och, kocham tego fica. Wzruszający rozdział pełen emocji.
Gratuluję udanego pomysłu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hebdomadariuszMD
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 14:45, 19 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Świetnie podsycanie emocje, rozpoczęcie nowych wątków. W 41. nie wiadomo co się dokładnie stało; cała część jest dramatycznym wielowątkowym chaosem. Dobrze, że czytałem 41. i 42. jedna za druga bo nie wiem czy bym wytrzymał ;D
Szczerze mówiąc byłem w szoku w jak brutalny sposób został potraktowany 14. letni chłopiec. Akcja niczym z mini powieści sensacyjnej na szczęście pod koniec 42. zgrabnie się wyciszyła. Czekamy z niecierpliwością ale i ufnością na 43.
PS
Można się było czegoś takiego spodziewać. 40. była za piękna ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:58, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Piękna część.
Kropko, nie wiem jak to robisz, piszesz dwa genialne ficki jednocześnie.
Nasz geniusz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:43, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
43. Druga tajemnica
Ellison nie dawał za wygraną i w ciągu najbliższych dni zabrali go do szpitala. Ubawił do łez pielęgniarki swoim bezpośrednim i radosnym zachowaniem. Był jak oddech ulgi na oddziale, gdzie od blisko tygodnia każdy z przewijającego się personelu medycznego kibicował synowi państwa House i robił co mógł, żeby Greg jak i jego rodzice mieli potrzebne wsparcie, pomoc i opiekę. Kiedy szpital obiegła wiadomość o przyczynie pobicia chłopca, personel zmobilizował się dodatkowo.
Zarówno Allie jak i Greg wiedzieli, że wychodząc ze szpitala zostawiają syna w naprawdę dobrych i życzliwych rękach.
Pielęgniarki, patrzące dotąd z niechęcią na doktora-gbura, widząc przede wszystkim jego ojcowskie zaangażowanie, były w stanie przebaczyć każdy jego wcześniejszy wybryk.
Sam Greg lada chwila miał być wybudzony ze śpiączki farmakologicznej więc postanowili, że to jest dobra chwila, żeby zabrać ze sobą młodszego syna.
Ellison z wrodzoną sobie żywością wpadł do sali na której leżał Greg i zatrzymał się oszołomiony ilością urządzeń monitorujących funkcje życiowe brata.
- Mamuś!? Co to jest? – pytał zdziwiony tym co zobaczył.
Allison wzięła syna za rękę i podprowadziła do łóżka. Usiadła na pobliskim stołku i wzięła syna na kolana.
- Zobacz. – Mówiła wskazując na poszczególne monitory. – Tutaj możesz zobaczyć jak bije serce Grega, a tu widać jak oddycha. A tą rurką podajemy mu lekarstwo.
- A ta rurka, co ma w buzi pomaga mu oddychać? – pyta?
- Tak. Niedługo przyjdzie tatuś z drugim panem doktorem i wyjmiemy mu tę rurkę.
- Dlaczego? – pyta zaciekawiony.
- Żeby Greg już sam oddychał.
Ellison schodzi z jej kolan i przybliża się do łóżka.
- Mamuś… Czy… - próbuje ubrać w słowa kolejne pytanie – czy go to nie boli?
- Zrobiliśmy wszystko, żeby go nie bolało… - odpowiada. – Dlatego daliśmy mu leki, żeby spał. Zobacz na ten monitor. Tu widać fale mózgowe. Nie widać czerwonego koloru. To nam mówi, że Greg nie czuje bólu.
- Ale dziwne! – mówi jej syn. – To można zobaczyć jak człowiek myśli?
Zdziwienie na buzi jej dziecka sprawia, że zaczyna się uśmiechać.
- Powiedzmy że tak. - odpowiada. – A przynajmniej wiemy, że Greg nie czuje bólu.
Potem opowiada mu, że Greg ma jeszcze problem z nogami i że jak wróci do domu będzie miał na początku problemy z chodzeniem i że będzie potrzebował pomocy ich wszystkich.
A potem jej syn robi najdziwniejszą rzecz pod słońcem. Wskakuje znów na jej kolana i chowa się w jej ramionach. Przytula go z całej siły.
- Ellis, skarbie, co się stało? - Pyta choć jest pewna, że jego zachowanie to reakcja na widok brata leżącego wśród kabli i monitorów i że to spotkanie w szpitalu było mimo wszystko trudnym przeżyciem dla młodszego syna.
- Mamuś… - głos mu drży i jest pewna, że za chwilę zacznie płakać – to przeze mnie, prawda? Przez te cukierki…
- Synku… co ty mówisz…? – pyta zdziwiona próbując zajrzeć mu w twarz, ale on chowa się głębiej w nią i zaczyna płakać. Niepokój uderza w jej serce, bo nie potrafi sobie przypomnieć, kiedy jej syn właśnie tak płakał.
Bierze go na ręce i wynosi z sali. Chowa się z nim w pokoju pielęgniarek i prosi o chwilę sam na sam z synem. Pomiędzy jednymi a drugimi łzami Ellis opowiada jej, że na szkolnym festynie ktoś rozrzucił te cukierki-dragi w różnych miejscach. Wziął kilka. Dużo dzieci je wzięło. On zjadł tylko jeden, bo myślał, że to prawdziwe cukierki, ale jak Greg zobaczył co miał w plecaku kazał mu to wyrzucić w łazienki. Bardzo się zdenerwował na Grega i był zły na niego i powiedział, że nie chce takiego brata. Dopiero później Greg mu wszystko wytłumaczył, że te cukierki są złe dla dzieci i kazał mu obiecać, że nigdy więcej ich nie zje i będzie zwracał uwagę innym dzieciom, żeby ich nie jadły.
Słuchała oszołomiona dziecięcego tłumaczenia, z którego wynikało, że z Gregiem zaczęli przegapiać ważne momenty w życiu ich dzieci.
Tak, pamięta tę sytuację. Po szkolnym festynie wprowadzono identyfikatory, które miały zapewnić większe bezpieczeństwo. Nie wyjaśniono rodzicom dokładnie całej sytuacji, a tylko zwrócono uwagę na to, ktoś podrzucił narkotyki na teren szkoły, dlatego wszystko robi się po to, żeby zwiększyć bezpieczeństwo dzieci.
- Ellis, skarbie?! Dlaczego nic nam nie powiedzieliście? – zapytała wycierając zapłakaną buzię syna.
- Bo… ja nie chciałem, żeby Greg wam mówił… to była nasza tajemnica… ja… już nigdy potem… nigdy… - szloch staje się coraz większy i Ellisonowi zaczyna brakować tchu. – A potem oni… i… Greg… mnie… pilnował.
- Synku, ale dlaczego miał cię pilnować? Co się stało?
Nie dowiedziała się. Płacz szybko przerodził się w szloch, który uniemożliwił Ellisonowi normalne oddychanie. Jej syn wpadał w histerię.
Nie mogła nic więcej dowiedzieć się od niego i nie mogła go uspokoić. Z pomocą pielęgniarki zaaplikowała chłopcu środek uspokajający. Kiedy zasnął w jej ramionach zmęczony płaczem i wyciszany lekiem opadły z niej wszystkie siły.
Nie wiedziała ile tak siedziała w pokoju pielęgniarek z synem w ramionach. Przytulała go i chciała ukryć jak najdalej przed głupotą świata, który w poszukiwaniu zysków żerował na jej dzieciach. Któraś z pielęgniarek przyniosła koc i kubek kawy.
- Dziękuję ci. – Odpowiedziała. - Marie, czy mogłabyś przywołać Grega? Zostawiłam na OIOM-ie torebkę z komórką, a muszę z nim porozmawiać
- Dobrze. Zaraz dam mu znać na pager.
Ale nim zdążyła dojść do drzwi, pojawił się w nich Greg zaalarmowany przez inną z pielęgniarek.
- Coś się stało? – zapytał spoglądając na śpiącego syna.
- Ellis wpadł w histerię. Nie mogłam go uspokoić… Musiałam zaaplikować mu dawkę leków. Myślałam, że to przez widok Grega pośród tych monitorów i kabli...
- Ale to coś innego?
- Tak. Niewiele zrozumiałam z tego co mówił. – Odpowiada. – Ellis spróbował narkotyku rozrzuconego na festynie szkolnym. Greg to zobaczył i najpierw się pokłócili, a potem doszli do porozumienia. Musiało stać się coś jeszcze, bo Ellis tylko powiedział tylko „oni” i że Greg go pilnował.
Zdumienie wypływa na twarz House’a. Po ostatnich wydarzeniach zauważył niezwykłą zażyłość pomiędzy braćmi. Miał nawet swoje podejrzenia. Teraz to wszystko wracało w młodszym synu. Patrzył jak Allie układa go na łóżku i przykrywa kocem.
I choć do końca nie umie pogodzić się z tym, że obaj ich synowie nosili tajemnicę, której nie zauważyli, rozumie, że tak już będzie. Ich synowie żyją swoim życiem.
- Nie zauważyliśmy. – słyszy głos Allison – Nie potrafiliśmy dostrzec…
- Teraz tak będzie częściej. Mają prawo do tajemnic. – odpowiada. – Ale z tej, będą mi się gęsto tłumaczyli. Obaj.
Patrzy w śpiącą twarz syna, na której nie zdążyły zastygnąć łzy i dziecięca rozpacz. Przypomina mu się po co tu przyszedł.
- Musimy iść do Grega. Craig będzie go wybudzał.
Wilson zanurzył twarz w dłoniach. To wszystko co wydarzyło się ostatnio przyspieszyło puls życia nie tylko w rodzinie House’ów i w całym szpitalu ale też w jego osobistym życiu. Emma dorastała. Gdyby jej przytrafiło się coś podobnego, albo bliźniakom… Nie, nie jest sobie w stanie nawet wyobrazić tego wszystkiego.
Z zamyśleń wyrwało go ciche pukanie do drzwi. Rozpoznał je i uśmiechnął się do siebie. Emma. Tylko ona tak pukała.
- Wejdź! – zawołał. – Wiem, ze to ty!
Chwilę później otworzyły się drzwi i próg jego gabinetu przekroczyła Emma. Jasne włosy rozsypane wokół twarzy córki zawsze przypomniały mu Jane. Przewieszony przez ramię plecak sugerował, że dziewczynka przybiegła do niego prosto ze szkoły.
- Co robisz w szpitalu? – zapytał.
- Ja chciałam... – zaczyna nieśmiało zdejmując plecak. – Nic mi nie mówicie z mamą... a ja chciałabym się w końcu dowiedzieć jak się czuje Greg. W szpitalu też nikt mi nie chce nic powiedzieć.
Popatrzył na córkę. Miała to zacięcie Jane w rysach twarzy, które powiedziało mu, że tym razem nie odpuści. Jak rozmawiać o tym z jedenastolatką?
- Usiądźmy. – Powiedział i wskazał ręką na stojąca nieopodal małą sofę. – Dlaczego pytasz o Grega, z którym od jakiegoś czasu jesteś na wojennej ścieżce?
- Tato... proszę... – jej błagalny i żałośnie brzmiący głos sprawia, że Wilson kapituluje.
– Ok. Jeśli chcesz wiedzieć... Z Gregiem było naprawdę bardzo źle. Miał mnóstwo obrażeń. Ale już jest lepiej o tyle, że dziś lekarze zdecydowali sie go wybudzić. Wtedy będziemy wiedzieć więcej. Jeśli wszystko będzie dobrze... – zawahał się – Poza tym czeka go długa rehabilitacja. Ma dość poważnie uszkodzone śródstopie i połamaną nogę. Nie będzie na początku mógł chodzić.
Emma nic nie mówi. Jej uciekające oczy i nagle opuszczona głowa sprawiają, że serce Wilsona zaczyna zachowywać się jak wędkarski kołowrotek. Tłumi emocje i unosi podbródek Emmy do góry zaglądając jej w twarz.
- Czy jest coś.... – pyta ostrożnie – o czym chciałabyś mi powiedzieć?
Milczenie, które pojawia się zamiast odpowiedzi tylko utwierdza go w przekonaniu, że coś jest nie tak.
- Emma?! – jest nieprzejednany, co wskazuje mocny ton jego głosu. Chce się dowiedzieć co się dzieje. Zwłaszcza teraz.
- Tato... – zaczyna tak cicho, że ledwo słyszy wypowiedziane słowo. – Ja... – nabiera oddechu. - Pokłóciłam się z Gregiem o te cukierki-dragi. Byłam zła, że każe mi je wyrzucić.
- Próbowałaś ich? – pyta spokojnie, choć szaleją w nim skrajne emocje.
- Tak... – wyszeptała po chwili – na tym festynie i potem jeszcze dwa razy...
Wilson zamarł.
- Greg wiedział o tych cukierkach. Mówił, że są złe, ale ja mu nie wierzyłam, bo one... one... – głos jej zadrżał – one sprawiały, że...
Wilson zamarł.
- że... mi było lepiej....
- Lepiej? – wydukał Wilson – Jak to lepiej?
Westchnęła.
- No wiesz tato... masz poczucie, że jesteś super dziewczyną… i że możesz... nawet latać...
- Latać? – nie, nie o to chciał zapytać. Dlaczego jest takim idiotą?
- I nie tylko... – wzięła głęboki oddech... – różne inne rzeczy... Potem Matt spadł z piętra... i...
- Emma! – nagle wszystko stało się jasne – Chcesz powiedzieć, że twój kolega z klasy próbował latania?!
- Tak. I bardzo sie potłukł. Złamał rękę.
- Dopiero wtedy uwierzyłaś, że Greg ma rację?
- Nie... Wiedziałam wcześniej, że ma rację. Ale on zawsze psuł nam całą zabawę. Dlatego byłam zła. – Ostatnie kilka zdań wypowiedziała bardzo spokojnie, a Wilson złapał się na tym, że zaczął myśleć o szlabanie dla Emmy – nawet na szkołę – do końca życia.
- Pogodziłam się z Gregiem kilka dni przed jego... – waha się - wypadkiem. Powiedziałam, że ma rację i że nie będę już brać tych dragów. Przeprosiłam go i powiedziałam, gdzie znajdzie dragi ukryte dla nas.
Wilson patrzy na córkę, o której myślał do tej pory, ze jest małą dziewczynką i że takie sprawy jak ta, o której się przed chwilą dowiedział, są odległe jak lata świetlne.
Tymczasem nie dość, że jego mała dziewczynka okazała się już dużą dziewczynką z doświadczeniami dragów, to dodatkowo sprawiła, że poczuł się jak naiwny idiota, który nie zobaczył albo nie chciał zobaczyć, że coś się wokół jego dziecka dzieje.
- To znaczy, że narkotyki, które po raz pierwszy podrzucono wam na festynie, pojawiły się jeszcze potem? – pyta.
- Tak. Ale potem trzeba już było za nie zapłacić.
Wilson nabiera oddechu w płuca przed kolejnym pytaniem.
- Braliście je bo…?
- Żeby było fajnie. Tak dla zabawy… - odpowiada. – Ale ja już nie chcę. Nie będę… Drżenie głosu sprawia, że przytula córkę i pozwala żeby się wypłakała.
- Dla zabawy? – nie umie zamaskować rozczarowania w głosie. – Powiedz mi dlaczego nie mogłaś znaleźć sobie innej zabawy?
- Przepraszam… - mówi pomiędzy płynącymi łzami. – To było złe.
- Już dobrze. – Odpowiada przytulając mocniej córkę. – Już dobrze…
Trzyma ją w ramionach i pragnie ukryć gdzieś daleko od wszystkich złych ludzi, którzy mogą zrobić jej krzywdę.
- Ale z Gregiem nic nie będzie? – upewnia się Emma.
- Powiem ci więcej jak się obudzi. - Bierze jej twarz w dłonie i spokojnie odpowiada.
- Greg jest naprawdę w porządku. Nie chciałabym żeby mu się coś stało…
- Wyjdzie z tego. To silny chłopak. – mówi i już sam nie wie czy pociesza sam siebie czy córkę.
- Poza tym rozwalił siatkę dealerów. – mówi nieoczekiwanie.
- Skąd to wiesz? – pyta zaskoczony.
- Wszyscy to wiedzą tato. – Odpowiada.
Nagły dźwięk wypływający z monitora sprawia, że Greg podnosi głowę wpatrując się we wskaźniki. Potem kiwa głową i pozwala Craigowi wstrzyknąć dawkę leku, która sprawi, że jego syn się obudzi.
Chwile, w których lek rozpoczyna działanie wydają mu się wiecznością. Wpatruje się w twarz Grega spodziewając się, że w niej znajdzie okruszyny powrotu do życia.
Po chwili widzi jak delikatnie poruszają się jego powieki. Chciałby mu pomóc je otworzyć, ale nie może. Musi to zrobić sam. Czuje jak kurczowo na jego ramieniu zaciska się ręka Allie.
Powieki poruszyły się bardziej. Pochyla się i widzi walkę jego syna z ciężkimi powiekami, które same opadają.
- No dalej Greg – słyszy swój głos. – Jeszcze trochę.
Sięga ręką do kieszeni i wyciąga wskaźnik. Bezceremonialnie podnosi powieki i zagląda synowi w oczy.
- No widzisz! Twoje źrenice reagują normalnie. Jest dobrze.
Powieki przestają opadać i spogląda na nich w miarę przytomny wzrok Grega.
- Jeśli mnie słyszysz, zamrugaj – House pochyla się nad synem.
Mrugnięcie.
- Za chwilę wyciągniemy ci rurkę i zaczniesz sam oddychać. To nie będzie przyjemne, a potem może cię trochę boleć gardło. Rozumiesz?
Mrugnięcie.
Greg spogląda na Craiga, który kiwa głową i wprawnym ruchem wyciąga rurkę. Greg spogląda na monitory, które wskazują prawidłowy poziom saturacji
- Greg – słyszy obok siebie głos Allie, która pochyla się nad synem i łapie go z rękę – poznajesz mnie?
- Mamuś… - brzmi jakby bardziej charczał niż mówił – Mamuś…
Ten dzień zdecydowanie obfituje w nadmiar łez. Ale tym razem te łzy po raz pierwszy od dłuższego czasu są łzami radości i głębokim oddechem ulgi.
-----------------------
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ciacho
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Princeton :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:59, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Przecudowna część!
Aż mi się łezka w oku zakręciła pod koniec.
Po każdym przeczytaniu kolejnej części czuję, jakby to był serial.
Tak bardzo bym chciała, żeby właśnie tak go poprowadzili.
Czekam na kolejną część.
Wena!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:06, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Super!
Wybudzili go i czuję się dobrze.
Jak się cieszę.
Czekam na C.D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:14, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Kropka i jej Paradoks zaczęli żyć życiem z dala od "House'a MD".
Fikowi daje to mnóstwo możliwości rozwijania się, jego czytelnikom a zarazem sympatykom dawnego wybitnego serialu sprawia to ogromną przyjemność.
Sama zaś autorka, rozebrana z avka i bannerka Housowego, żyje już chyba tylko dla swych wiernych odbiorców załaknionych sensu, uczucia, wrażliwości i normalności.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez eigle dnia Sob 18:15, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
hebdomadariuszMD
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 20:22, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Ładnie sobie dzieci wychowali...
Trzymam kciuki za szczęśliwe zakończenie. Greg będzie teraz bohaterem.
Jedno tylko było tak przesadzone, że aż zęby bolą. Na histerie małego dziecka od razu podawać środki nasenne?! Ała.
Historia dobra ale coraz bardziej odchodzi od samego Housa, co kropka podkreślała. że to o nim i jego problemach fik. A widzisz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:34, 23 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
kropko, znów TO zrobiłaś. Znaczy się - ganiasz nago. Ech...
Fik , niezmiennie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:55, 24 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Oj Kropeczko, jak dobrze, że jest "Paradoks".
Jest co czytać, czym się wzruszać, nie przejmować się serialem...
Ehh... ciekawe, co ciekawego jeszcze wymyślisz..?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pietrucha
Pacjent
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:15, 05 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
kropko, kiedy kolejna czesc? torturujesz nas ; )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:35, 05 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
niezła część, czekam na następną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|