|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:48, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
cudne !
brak mi słów
czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:02, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
piękne, cudowne, zniewalające i bym tak jescze dużo napisała.
to dobrze, że nie zakończyłaś i że dalej będziesz pisała tego fika
już nie mogę się doczekać kolejnej części a ich strój tzw House and Juniora super. a jesze do tego mieli trampki
czekam na kolejną część twego fika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:27, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Kropeczko i ty to chciałaś skończyć?? To byłby sadyzm roku.
Ślicznie, ślicznie, Ślicznie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ciacho
Stomatolog
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Princeton :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:40, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Jeju...przeczytałam tego fika naraz tj. 17 stron (teraz oczywiście czytam na bierzącoxD) i mnie zamurowało. tak pięknie opisujesz uczucia kropko Cudo
Czekam na następną część, dobrze, że tak szybko powstają
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
corazón
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:07, 14 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
C-U-D-O!!!!
Kropko, jestem zachwycona, bardzo się cieszę, że jednak nie kończysz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:06, 15 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Hoskar jak najbardziej zasłużony Kropko. Kolejna świetna część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:34, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Tę część dedykuję wszystkim, którzy oddali głos na tego fika, dzięki czemu stał się fikiem roku.
Dziękuję wam za to, że ciągle chce się wam o tym czytać, choć niektórzy zapomnieli od czego się zaczęło...
33: Miejsce...
- Nie tak mocno! – próbował przekrzyczeć warkot motocyklowego silnika – Łagodniej! Sprzęgło i gaz.
Motor znów zawarczał złowrogo.
- Nienawidzę samochodów z automatyczną skrzynią biegów. Zero wyczucia pomiędzy wrzucanym biegiem, sprzęgłem a gazem… – Westchnął House opierając czoło gdzieś pomiędzy uchem a szyją Allison. Roześmiała się, bo jego oddech łaskotał wrażliwe miejsce.
- Ok. Jeszcze raz! – Zakomenderował przysuwając się bliżej niej. Jakiś trzydziesty raz próbował jej wytłumaczyć jak wyczuć miękki przeskok pomiędzy sprzęgłem a gazem, żeby motor łagodnie ruszył z miejsca. Otoczył ją ramionami opierając ręce tuż obok jej rąk na kierownicy motocykla.
Bezwstydnie wykorzystywała jego bliskość udając nieporadność. Nie chciała przyznać mu się do tego, że kiedyś jej szaleni bracia uczyli ją motocyklowej jazdy. Stare dzieje, do których uśmiechała się gdzieś w środku siebie. Szalenie dobrze czuła się na tym JEJ motocyklu otoczona JEGO ramionami, bliskością oplatających się tuż za nią nóg, ciepłem ciała i barwą głosu, kiedy próbował wytłumaczyć zasadę działania wszystkich dźwigni, sprzęgła, hamulca czy gazu.
Było dobrze. Dawno tak nie było pomiędzy nimi. Przez ostatnie zawirowania w ich związku, nauczyli się siebie czytać prawie bez słów. Chciała, żeby tak zostało. Bardzo chciała. Jego bliskość oszołamiała ją. Ok. Dosyć tej dziecinady. Odwróciła głowę uśmiechając się szelmowsko.
- Wkładamy kaski i jedziemy! – Zakomenderowała. - Ty wieziesz mnie gdzieś… gdziekolwiek chcesz. Ja wracam.
Zsunęła się z motocykla i podniosła z ziemi kaski.
- Dobra! – sięgnął po jeden z nich – Wsiadaj!
Wiosna zaskoczyła wszystkich w połowie marca ciepłym powietrzem i nieśmiałą zielenią. Przed jej oczami przetaczały się krajobrazy budzącego się do życia świata. Dawno nie była tak szczęśliwa. Otaczała ramionami mężczyznę swojego życia, pozwalając się wieźć w nieznane. Jej całe życie z nim to jedno wielkie nieznane, ale po wszystkich dotychczasowych wydarzeniach wiedziała, że warto było przeżyć każdą najgorszą chwilę, żeby kosztować przy nim tej radosnej bliskości. Teraz ona otaczała go ramionami i miała wrażenie, że trzyma w nich cały swój świat, który nosił imię Greg House.
Motocykl zaczął lekko wytracać prędkość, a kierunkowskaz dał znak, że będą skręcali w jedną z bocznych dróg. Poruszali się zdecydowanie wolniej i za chwilę przed nimi ukazał się cudowny widok. Na ich oczach rozlewała się panorama miasta. Zatrzymał motocykl i poczekał aż zsiądzie. Zdjęła kask spod którego wysypała się kaskada jasnych włosów.
- Poznajesz? – Zapytał przekornie.
Przytaknęła.
Patrzył na jej oddającą się sylwetkę. W zwyczajnych jeansach i motocyklowej kurtce wyglądała młodo. Nigdy nie powiedziałby, że za chwilę skończy 40-tkę.
- Kiedyś musimy tu przywieźć Grega. – Powiedział podchodząc do niej.
– Chcesz mu opowiedzieć o tym, co tu wyrabialiśmy? – zapytała przekornie. Wzruszył ramionami.
- To wyjątkowy dzieciak… Niech zobaczy miejsce swojego powstania.
Odwróciła się i spojrzała mu w oczy. Zobaczył radosne ogniki zapalające się w jej źrenicach.
Wyciągnął rękę w jej stronę i otoczył ją ramieniem. Poczuł jak jej ręka ląduje gdzieś w okolicach jego bioder. Proste gesty cieszyły ich oboje. On sam je prowokował, a ona poddawała się im, tęskniąc wciąż tak samo za jego bliskością, jak za pierwszym razem, gdy wodził kciukiem po jej policzku przed drzwiami jej mieszkania.
- To jedno z moich miejsc, do którego chciałem wracać z tobą. Wielokrotnie tu potem byłem… – wymruczał niewyraźnie tracąc nagle cały House’owy rezon.
Spojrzała na niego z ciekawością.
- Usiądziemy na chwilę? – Zaproponował zrzucając kurtkę. – Muszę dać trochę odpoczynku nodze.
- Jasne – odpowiedziała. – Może mały masaż?
Spojrzał na nią spod rzęs i lekko przytaknął głową. Nie żeby noga bolała go jakoś szczególnie, ale jej dłonie…
- Yeah… - wymruczał opierając się na łokciach i wystawiając twarz do wiosennego słońca. – Twoje ręce…
- Coś nie tak? – Zapytała przekornie.
- Powinnaś je opatentować. – Odpowiedział.
- Dlaczego tu przyjeżdżałeś? – zapytała, gdy wgapiali się potem w panoramę miasta próbując ustalić położenie ich domu.
Milczał próbując ubrać w słowa odpowiedź. Nie była prosta, tak jak i on nie był prosty. W dalszym ciągu łatwiej przychodziły mu gesty niż jakieś słowa emanujące uczuciami lub opowiadające o nich.
- Uciekałem od ciebie, żeby być przy tobie – wykrztusił z siebie wyznanie tysiąclecia.
Westchnęła.
- Jesteś jednym wielkim chodzącym paradoksem. Jak można uciekać od kogoś, żeby przy nim być?
Wzruszył ramionami.
- Gdziekolwiek bym nie uciekł, to i tak zawsze będziesz gdzieś obok – odpowiedział strzelając oczyma po krajobrazach. Tak było bezpieczniej. Nie patrzeć w jej jasne oczy. Można wtedy wypowiadać te słowa o uczuciach, które tak trudno zebrać do kupy.
- A tutaj? Dlaczego tutaj? – pytała widząc, że przełamuje się jego emocjonalny murek.
- Bo tutaj jest i Greg… - odpowiedział niemrawo. – Możemy już o tym nie mówić? – Zapytał nagle z niewinną miną dziecka, które chowa za pazuchą kolejną niespodziankę, ale wstydzi się ją dać.
Po raz kolejny zauważyła, że Junior jest szalenie podobny do Grega i roześmiała się.
- No co..?! – Zapytał zdezorientowany.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Junior jest do ciebie podobny. Macie podobne gesty, mimikę twarzy. Ma twoje czoło, oczy, usta, zarys szczęki. – błądziła dłonią po jego twarzy. – Nieodrodny syn własnego ojca...
- Nigdy nie chciałem, żeby był taki jak ja. – Powiedział poddając się jej dotykowi – Nie sądzisz, że dwóch potworów w domu to trochę za dużo?
- Na starość stałeś się całkiem znośny. – Odpowiedziała. – Nie mam nic przeciwko, żeby był podobny do ciebie.
Pochylając się nad jej twarzą i całując ją tego popołudnia myślał, że pocałunki, to najlepsza rzecz, dzięki której może ukryć wzruszenie, które pojawiło się ni stąd ni zowąd, gdy powiedziała „podobny...”. Chyba naprawdę się starzeje, skoro takie rzeczy zaczęły robić na nim wrażenie.
- Greg, Greg... powinniśmy wracać. Dziecko na nas czeka. – szeptała mu w ucho próbując wydostać się z jego ramion.
- No przecież masz je przy sobie... – Zamarudził. – Wykorzystajmy dobrze czas póki jeszcze się zbytnio nie rozpycha.
Nie. Też nie chciała stąd odchodzić, ale zdrowy rozsądek nakazywał wracać.
- Greg... przypominam ci, że mamy jeszcze jedno dziecko. STARSZE dziecko. – Zaakcentowała.
- Tak, tak... wiem... paskudnego potwora podobnego do mnie. – westchnął wtulony gdzieś pomiędzy jej szyję a obojczyk. – Proszę... Jeszcze chwilę.
- Ok. Jeszcze chwilkę, ale potem wracamy.
Patrzyła na niego jak szykuje motor do odpalenia. Mimo lat, które miał już na karku, zachował szczupłą sylwetkę. Nigdy nie powiedziałaby, że przekroczył pięćdziesiątkę. No, może kiedy obserwowała jego twarz. Jedynie zmarszczki przypominały jej, że jest dużo starszy niż z pozoru widać. Lubiła przyglądać mu się jak spał. Był szalenie bezbronny i taki odkryty. Pozostawał taki jeszcze chwilę po obudzeniu, kiedy marudził, że jest zbyt wcześnie, żeby rozpocząć proces myślowy. Bywały chwile w ich życiu, kiedy gubił swoją gruboskórność i cały sarkazm, a ona zawsze wiedziała, że gdzieś pod spodem ukrywa całą swoją wrażliwość i otacza się murem. Przyglądała mu się próbując odgadnąć tajemnicę jego wewnętrznej młodości. Może sprawiał to styl w jakim się ubierał? Może krótko ostrzyżone i układane w nieładzie włosy, które sterczały na wszystkie strony? Może jego wiecznie cięty język i zachowanie małego chłopca, które sprawiało, że całkiem nieźle dogadywał się z synem? A może mały Greg, który nie pozwalał im popaść w życiowa rutynę i nie pozwalał się zestarzeć? Teraz jeszcze drugie, maleńkie życie ukryte gdzieś w niej. To już 16-ty tydzień. Uśmiechnęła się do tej myśli i do Grega, który czekał na nią siedząc na motorze.
- Prowadzisz? – Zapytał.
Skinęła głową i zdecydowanym ruchem włożyła na głowę kask. Pora na odkrycie jednej karty z całej talii, w której wiele pozostało wciąż nie odkrytych.
- Pamiętaj że wieziesz kalekę. – Powiedział otaczając ją ramionami.
- Jasne. – Mruknęła - Trzymaj się!
- No to jedziemy! – Chciał przekrzyczeć ewentualne wycie silnika, ale motor nagle jęknął łagodnie, a jego głos zabrzmiał zbyt donośnie na tle jego warkotu. Westchnął. Ta kobieta była pełna niespodzianek. Patrzył jak pewnie prowadzi motocykl, ale bez zbędnych szaleństw. Chciał wtulić nos w to miejsce między jej obojczykiem a szyją i zupełnie poddać się przyjemności jazdy. Miał ją w końcu taką jak zawsze. Taką tylko jego. Już nie musiał zastanawiać się, czy może coś powiedzieć, czy może ją wziąć za rękę, rzucić żartem, zrobić minę, zignorować prośbę o zmywanie naczyń, ukrywać się z nią w zaciszu sypialni czy knuć śmieszne spiski z synem przeciwko niej… Tak jak teraz… Pełna swoboda zachowania.
Docenił ten komfort, kiedy doświadczył chwil jej oddalenia. Prawdę, którą wówczas zrozumiał schował w przepastne zakola swojego mózgu i przypominał sobie każdego poranka, kiedy otwierał oczy i rozpoczynał nowy dzień: była największym dobrem jego życia, ale oczywiście nie umiał jej tego powiedzieć. No… może ostatecznie delikatnie ogarnąć ręką maleńką wypukłość jej brzucha… ona to zrozumie…
Delikatnie wsunął rękę pod jej kurtkę. Chciał położyć brodę na jej ramieniu, ale zapięcie od kasku przeszkadzało mu w tym. Zwolniła pęd motocykla i pozwoliła mu rozkoszować się tą szalenie intymną chwilą. Wiedziała, że w jego mózgu musi się coś dziać, skoro po prostu zdecydował się na ten gest. Uśmiechnęła się do siebie. Gdyby ktoś przed dziesięcioma laty powiedział jej, że Greg będzie w stanie okazywać takie gesty, pewnie wyśmiałaby go.
Teraz ona miała go jak na dłoni. Tego dnia postanowiła, że nie wepchnie go nigdy w żadną szufladę, bo gdyby nawet chciała – nie jest w stanie znaleźć dla niego żadnej kategorii ani zamknąć go w żadnym schemacie.
---------------------------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Wto 21:48, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:45, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ach, zdążyłam przeczytać i zwiewam się pogimnastykować.
kropkuj nam dalej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pietrucha
Pacjent
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:49, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
kolejna piękna część..
dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:00, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
No dobra, Kropek, spróbuj tylko skończyć!!!! To zobaczysz!
Mraauuu... jakie miodzio... *dwa razy przeczytała!*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:11, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Oprocentowana rekompensata za 5 sezon.
Oto czym jest Kropkowy Paradoks dla Hameronek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:18, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Nefrytowa! Masz odpowiedni banerek do tej część!
Jak fajnie!
*cieszy się jak gópia*
eigle napisał: | Oprocentowana rekompensata za 5 sezon.
Oto czym jest Kropkowy Paradoks dla Hameronek. |
Procenty kojarzą mi się ostatnio z jednym.....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Wto 18:19, 17 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:21, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
tak się cieszę z drugiego dziecka...
a chwile te niezapomniane !
przecudowna część
czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:34, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Kropka,
tylko zachowaj trzeźwość umysłu pisząc kolejne części.
Żeby ci się z naszym płotem wyłącznie nie kojarzyło wyrażę to inaczej:
"zdeponowana w Fort Knox rekompensata za 5 sezon"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiamondB*tch
Immunolog
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:00, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Czytam tego fica od godziny, jak mogłam nie przeczytać go wcześniej *bije się po twarzy*. Jest genialny. Czuje, że dziś będzie śnił mi się Hameronek, oparty na twoim ficu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:25, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
i znowu fantastycznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
corazón
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:35, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam ponownie cały fik. Wszystkie 21 stron. Co tu dużo mówić, to rzeczywiście fik roku! Kropeczko, jesteś genialna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:38, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Kropko musisz to opatentować Dobre na niedobór witaminy "H" (ale tylko na H jak Hameron )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dolores
Pacjent
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:51, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
i jest pieknie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:54, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
rozpieszczacie mnie tymi komentarzami
dziękuję ...
cóz mogę dodać...
kolejna część czeka na spisanie....
noi ...
*obiecuje zachować trzeźwość umysłu przy pisaniu*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:44, 17 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ja napiszę tylko tyle (bo wiadomo, że zawsze powtarzam to samo ): świetna część Kropko!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:28, 18 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ślicznie. Co tu więcej pisac.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dolores
Pacjent
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:31, 21 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
ojej no kiedy nowy odc bedzie? ;>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:37, 21 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Genialne Kropko. Greg jest inny, ale wciąż House'owy. Cudo rozgrzewające Hameronowe serducho ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:56, 22 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Mały part dla nocnych marków i rannych ptaszków. Nie zapominam też o buszujących w ciągu dnia.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających tu i jeszcze nie znudzonych ciągnącymi sie losami hameronkowej sagi
eigle - ten part ze szczególną dedykacją dla ciebie, z podziękowaniami i na odstresowanie nadchodzącego tygodnia
34. Ellison
Pager nagle zapiszczał stawiając na nogi jej pogrążony w słupkach liczb mózg. Zostało jej jeszcze kilka cyfr i będzie mogła cieszyć się kolejnym sukcesem nowych badań klinicznych. Od momentu kiedy Greg dowiedział się o ciąży, zabronił jej kontaktu z chorymi i skazał na siedzenie w laboratorium. Zajęła się dopinaniem ostatnich danych w nowym projekcie. Przyjęła to ze zrozumieniem i ulgą, zwłaszcza kiedy okazało się, że bywały dni, w których z powodu nasilających się migrenowych ataków bólu głowy, nie jest w stanie utrzymać pionu. Bóle z czasem zmniejszyły swoje nasilenie i gdzieś około piątego miesiąca ustąpiły zupełnie. Jednak jej samopoczucie zostawiało wiele do życzenia i kiedy wylądowała w laboratorium nie narzekała, choć nie było to spełnienie jej lekarskich marzeń.
Wprowadziła ostatnie wyniki do bazy danych i posłusznie powlokła się do jednego z gabinetów, gdzie czekał na nią Greg.
- Wskakuj – powiedział wskazując ruchem głowy na łóżko.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie planowali na razie żadnego badania zwłaszcza, że niedawno robiła wymagane badania i wszystko wypadło nieźle.
- Pomyślałem, że warto zobaczyć co się dzieje. Nie jesteś ciekawa? - Jej mąż i lekarz w jednej osobie wskazał na maszynę stojącą nieopodal. Trójwymiarowe USG. Można zobaczyć dziecko jak na dłoni i popłakać się ze wzruszenia.
- Jestem ciekawa – odpowiedziała.
Zatrzymał jej rękę, kiedy zaczęła podwijać bluzkę.
- Rozbieranie ciebie to przyjemność.
Zsunął szeroką gumę spodni z jej brzucha odsłaniając piłeczkowatą wypukłość. Delikatnie przesunął dłonią po jej brzuchu. Westchnęła pod wpływem jego dotyku. Wiedział jak i gdzie ją dotykać, żeby nabrała nagle ochoty na najprostsze całowanie się z nim.
- Panie doktorze, miałam nadzieję na badanie, a nie molestowanie...
- Pani doktor – odpowiedział z półuśmieszkiem błąkającym się po ustach – może pani złożyć oficjalne zażalenie…
- Ha! – usłyszała jego okrzyk – Mam cię! Zobacz.
Odwrócił monitor w jej stronę.
Ich maleństwo.
Momentalnie zawilgotniały jej oczy. Zamrugała, żeby ukryć silne wzruszenie.
- Widzę. – Usłyszała jego głos. - Nie mam chusteczek. A jak ci podskoczy ciśnienie wsadzę cię do końca ciąży na zwolnienie.
- Zajrzyjmy z tej strony – powiedział i przesunął wskaźnik. – No! Dzień dobry panu! – Wyszczerzył zęby w uśmiechu – Widzisz?
Przytaknęła. Dziecko okazało się chłopczykiem. Dzięki cudom techniki oglądała synka z każdej strony przekonując się, że nie dzieje się nic złego.
- No pokaż jeszcze kręgosłup – kontynuował wirtualną rozmowę House przesuwając wskaźnik. – Ślicznie… Jeszcze obejrzymy główkę i damy ci spokój. Co ty tam robisz? – Pytał syna przypatrując się ciekawie jego ruchom. Poruszał ustami, co wyglądało dość komicznie. Zapukał palcem w okolicach główki syna. Poruszył się. Przez chwilę mieli wrażenie, że uśmiecha się do nich. W pewnym momencie maluch ziewnął i przesunął rączkę bliżej noska. Kciuk prawej rączki wylądował w buzi. Oboje parsknęli śmiechem.
- Ok. Dosyć podglądania. Jak widać widzowie go znużyli i pragnie sobie pospać. Zostawmy już go w spokoju – Wyłączył maszynę i monitor.
- Dostanę zdjęcie? – zapytała, kiedy pomagał jej wytrzeć żel. – Proszę….
Spojrzał w jej oczy pełne blasku. Tęsknił za tym widokiem i tak naprawdę nie umiał im niczego odmówić.
- Ech kobiety… - zamruczał pozostawiając sobie małą przestrzeń sarkastycznych zachowań – wystarczy kawałek pomarszczonego dziecka i wydajecie z siebie te swoje babskie piski.
Nie odpowiedziała tylko wgapiała się w niego tymi swoimi oczyma, w których drgały iskry wzruszenia. Westchnął.
- Dobra, dobra… Dostaniesz… Tylko bez płaczu – pogroził jej palcem.
Pochylił się i wstukał kod do komputera stojącego nieopodal. Przewijał zapisany film wyszukując TO ujęcie z kciukiem w buzi. Wraz z kliknięciem ostatniego entera zaszumiała drukarka. Wyciągnął długopis z kieszeni marynarki i wykaligrafował coś na zdjęciu.
Usiadła na szpitalnym łóżku wycierając dłonie z resztek żelu. Przyglądała się spod rzęs Gregowi. Mocny i silny mężczyzna, potrafiący boleśnie zarządzać swoim zespołem, dawać się we znaki wszystkim wokół, obrażać pacjentów czy drażnić Cuddy – dla niej wyzwalał z siebie ocean łagodności i wrażliwości. Dobrze wiedziała kiedy to się stało. Nie złapała tego momentu od początku, ale wielkim przełomem okazał się wypadek małego Grega z tabletkami, a potem zamieszanie między nimi. W niewiarygodny sposób zawalczył o nią.
Odwrócił się i spojrzał na jej delikatny profil. Wyzwalała w nim całe gamy muzyki, które często ubierał w nuty improwizując wieczorami w domu. Podał jej zdjęcie.
Ellison – przeczytała. Obok data i godzina badania.
- Ellison? – Zapytała.
- Tak go nazwałem.
- Ale…
- Nie może się inaczej nazywać.
- Ale…
- Przeforsowałaś Grega, pamiętasz?
- Bo to było wtedy najlepsze imię dla naszego syna – uśmiechnęła się.
Tak. Niezłe boje wtedy z nim stoczyła o to imię. Ale Ellison?
- Teraz będzie Ellison.
Znów patrzyła na niego wzrokiem pełnym znaków zapytania. Czy każe mu to wypowiadać? Przecież na pewno to rozumie. Westchnął i przyłożył rękę do czoła.
- Allie… - Przysunął się bliżej niej. – Dobrze wiesz kiedy i w jakich okolicznościach doszło do poczęcia... Wiesz, że wszystko było wtedy inne… Narodził się, bo pozwoliłaś mi na to zbliżenie.
- Bo… - przesunęła dłonią po jego policzku – Twoja wrażliwość mnie pokonała. Wtedy nie dało się nie pozwolić ci na to.
- Allie… Gdyby dziś okazało się, że to jest dziewczynka nazwałbym ją Allison. Ale to jest chłopiec, a ja bardzo chciałbym, żeby jego imię splotło się z twoim.
Zamilkła. Nie miała sensownego kontrargumentu na jego wyznanie. Spojrzała na zdjęcie chłopca, który uśmiechał się do niej gdzieś spośród wód płodowych.
- Dobrze – odpowiedziała wzruszona.
To samo wzruszenie zaszkliło jej oczy. Patrzyła na to zdjęcie i nagle zrozumiała, że bardzo chciałaby już to maleństwo przytulić do siebie i nazwać go – prawie jej imieniem.
- Mamuś! Mamuś! – wołał od progu Junior wbiegając do domu – Dasz nam coś pić?
Spojrzała w niebieskie, zaaferowane oczy syna. Od ponad tygodnia w domu trwało szaleństwo pourodzinowe. Greg dostał od Wilsonów klocki edukacyjne, które można było układać w najrozmaitsze konstrukcje. Zabawa okazała się przednia, bo wciągnęła w swoje sidła dwóch starych facetów i Grega z Emmą. Budowali jakiś niebotyczny tor, który miał zostać potem wykorzystany na wyścigi małych samochodzików. Pierwsze przymiarki tylko rozochociły ich nastroje i całkiem pokaźnych rozmiarów tor dla wyścigówek pojawił się w ogrodzie za domem.
- Pomożesz mi? – zapytała – Bo sama sobie nie poradzę, a mam dla was coś ekstra.
- Uhm! – przytaknął.
Pomagał mamie jak umiał. Tak jak się umówili kiedyś z tatą. Czekał na braciszka, o którym mu opowiadali. Widział nawet jego zdjęcie. Było takie śmieszne. We wrześniu szedł do szkoły, a dwa tygodnie temu skończył 7 lat. Czuł się duży. Niedawno był z mamą w nowej szkole na spotkaniu. Dostali listę zakupów, które robili potem razem z tatą. Najbardziej ucieszył się z tego, że rodzice obiecali, że kupią mu mikroskop taki jak widział w laboratorium, bo bardzo spodobało mu się to, że można w nim zobaczyć wszystko inaczej. Wybrał sobie nowy plecak. Był taki sam jak miał tata.
- Lody! – Juniorowi zaświeciły się oczy.
Za chwilę dwa pucharki znalazły się w jego rękach. Zaniósł je ostrożnie do ogrodu wywołując krzyki radości. Tuż za Gregiem pojawiła się Allison niosąc resztę pucharków. Lody w taki dzień pozwoliły całej drużynie konstruktorów odsapnąć nieco. Środek lipca dawał się we znaki. Było bardzo gorąco.
- Jak się czujesz? – pytała ją Jane, gdy zabierały się za wkładanie naczyń do zmywarki.
- Nie jest źle zważywszy na to, że przy poprzedniej ciąży ostatnie miesiące były katorgą – odpowiedziała. – Ellison jest dziś bojowo nastawiony. Ciągle się wierci.
- Może już mu się spieszy do was? – Uśmiechnęła się Jane.
- Nie masz pojęcia jak chciałabym żeby już był z nami.
- Wierzę ci…
Wiedziała, że ta rozmowa porusza bolesne struny duszy Jane. Wilsonowie już od blisko dwóch lat starali się o drugie dziecko i jak na razie nic się nie zmieniało.
Przeszły do salonu i usiadły na kanapie przyglądając się przez szeroko otwarte drzwi na taras odbywającym się w ogrodzie wyścigom. Radosne głosy dwóch mężczyzn i dwójki dzieciaków unosiły się w powietrzu.
- O rany… - Allison westchnęła – mój mąż skończył pięćdziesiątkę, a wciąż pozostał dzieckiem…
- Pozwól mu… - Jane uśmiechnęła się – Nadrabia z synem stracony czas. Zresztą Jamesowi też nic nie brakuje. Zdecydowanie odpowiada mi jak tak się bawią niż…
Roześmiały się obie. Sobotnie popołudnie leniwie przechodziło w wieczór, a na dworze wciąż panował upał.
- Chciałabym, żeby popadało. – Allison spojrzała na rysujące się za oknami skrawki nieba. – Powietrze nabrałoby innego zapachu i byłoby trochę lżej…
- Allison…
- Tak?
- Jestem w ciąży…
- Jane! – prawie pofrunęła z radości w górę.
- Dziś rano byliśmy z Jamesem u lekarza. Ósmy tydzień.
- Jane, tak się cieszę – Allison prawie wznosiła się pod sufitem z radości.
- A ja się boję – odpowiedziała.
Allison otoczyła ramieniem przyjaciółkę. Poprzednie dwie ciąże Jane poroniła i Allie rozumiała jej strach.
- Jane. Jak sama mówisz, to już drugi miesiąc. Całkiem nieźle.
Fakt. Poprzednich nie była w stanie donosić tak długo. Wszystko działo się pomiędzy piątym a szóstym tygodniem.
- Mam nadzieję, że się oszczędzasz?
- Tak. James bardzo o mnie dba. Kiedy patrzę na niego z perspektywy czasu nie mogę uwierzyć, że tak się zmienił.
- James, Greg… niektórzy potrzebują więcej czasu i cierpliwości. – Allison spojrzała wymownie na Jane.
- Był ostatnim facetem, z którym chciałam kiedyś być. Ciągle się bałam, że stanę się jego zabawką w kolekcji zdobywanych i zaliczanych kobiet. A teraz? Nie zamieniłabym go na nikogo innego. Zresztą… Jak patrzę na relacje pomiędzy Gregiem a Juniorem to widzę, że wiele się zmieniło i u was. Jest szczęściarzem, że ma ciebie.
- Życie… - Allison przetarła dłońmi twarz. – To nie tak do końca. Greg bardzo wiele mnie nauczył, wiele ze mnie powyzwalał. Ja też się zmieniłam. Oboje ciągle z czymś się mierzymy i mamy swoje chwile słabości. Nie wiem czy wiesz…. Ale to on chciał drugiego dziecka. Mi w sumie było dobrze tak jak jest… Bardzo się cieszę Jane. Bardzo…
Allison uściskała serdecznie przyjaciółkę. Ta nowina sprawiła, że uznała ten dzień za jeden z lepszych dni tego lata. Oczywiście najlepszy dzień jeszcze na nią czekał. Tym dniem, miał być dzień narodzin Ellisona. Nie mogła się doczekać, a zdjęcie, które wydrukował jej Greg podczas tamtego badania zawsze miała przy sobie.
Ostatnie dwa tygodnie przed porodem dały jej w kość maksymalnie. Spuchły jej ręce. Znów musiała zdjąć obrączkę i zostawić ją w domu. Z ulgą przyjęła do wiadomości kroplówkę z oksytocyną, która zawisła nad jej łóżkiem. Pięć dni po terminie, House wraz z Carlsonem zarządzili wywołanie porodu.
Trzy godziny rozdzierającego bólu i Greg przeciął pępowinę, a ona trzymała w rękach syna, na którego oboje tak czekali.
- Witaj maluszku – szeptała cała szczęśliwa i wzruszona zapominając o rozdzierającym bólu, który jeszcze do niedawna prawie pozbawiał ją tchu i odzierał z intymności.
- Daj mi go – Greg pochylił się odbierając dziecko, które złapawszy pierwsze powietrze w płuca i wydając gromkie okrzyki uspokoiło się nieco – zrobię z nim porządek i zaraz ci go przyniosę.
Wzbudzając powszechne zdumienie pielęgniarek sam zbadał i umył syna, wypełnił odpowiednie rubryki i zapiął opaskę z jego imieniem. Nie żeby czuł się do tego w jakiś sposób zobowiązany, czy żeby nagle okazał się kochającym i wrażliwym tatusiem. Wiedział, że przegapił ten moment przy Gregu, a teraz okazało się, że to jedna z najlepszych rzeczy jaka mogła mu się przydarzyć. Zrobił to spontanicznie odkrywając, że nie musiał przekonywać się do syna, czy czynić jakieś podchody jak wcześniej przy Gregu. Jego ojcowskie serce odkryło, że to maleństwo przylgnęło do niego dużo wcześniej. Wraz z pierwszą myślą o możliwości postarania się o drugie dziecko.
Kiedy niósł go znów do Allison myślał o tym, że jego pierworodny syn jest uboższy właśnie o ten sposób myślenia i że nie wie jak może mu to wynagrodzić.
Patrząc na przychodzącego Grega, nie mogła nie zauważyć jego spięcia. Patrzyła jak niesie w ramionach ich syna i przez mózg przewijał się jeden, wielki sznur myśli.
- Przyniosłem ci największego krzykacza oddziału. Sam go zbadałem i umyłem. Wszystko jest w porządku. – Mówił podając jej dziecko i siadając obok. – Wiesz, Greg… ja… nie umiałem kiedyś….
Umilkł nagle, bo nie umiał ubrać wątpliwości zrodzonych na dnie serca w słowa.
Popatrzyła badawczo na niego odkrywając spory obszar żalu.
- Nie czuj się winny. – Powiedziała. – Udało ci się nawiązać z Gregiem rewelacyjną więź. Nie powinieneś czuć się winny. Zresztą… przecież oboje to wiemy, choć nie słyszę tego na prawo i lewo: kochasz go… z wzajemnością. Liczy się tu i teraz.
Spojrzał na nią zdumiony. Wiedziała. W sumie nie powinien się dziwić. Odsłaniając się przed nią musiał wiedzieć, że jest dla niej czytelny jak dla nikogo innego.
Patrzył jak jej twarz zmienia wyraz, a w oczach zapala się blask, który kiedyś sprawił, że nazwał ją swoją katastrofą.
Wyciągnął rękę i zanurzył w jej włosach. Tyle rzeczy w tym geście wypływało z niego. Powinien umieć to ogarniać słowami, ale w dalszym ciągu nie było łatwo ubierać to wszystko w słowa.
- Gesty. – Usłyszał. – Gesty mówią więcej niż słowa. Junior to wie.
Uśmiechnął się i przesunął dłoń na jej policzek. Przeciągnął kciukiem po łuku brwiowym
- Greg. – Zabrzmiało jakoś tak miękko i czule. Spojrzał w jej oczy. – A teraz właśnie powiedziałeś mi, że mnie kochasz.
------------------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Nie 1:59, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|