|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:16, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
*wzdycha ciężko*
i weź tu pisz +18.......
a -18 i tak wchodzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:18, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Takiemu fickowi to sie chyba nikt nie oprze Ja tez nie mam 18 latek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:24, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Kropko,
pełnisz jak widzisz funkcję edukatora...
Odpowiedniego, bo kulturą słowa i umysłu, i duszy.
Horum wychowuje, również.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:10, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Przymknęłam oko na to, że do 18-stki brakuje mi 5-ciu miesięcy xP
Nie no, Kropko, to jest wspaniałe, cudowne, świetne, aaaah jakże fantastycznie się czyta : D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
corazón
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:56, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Jak to dobrze, że jestem osobnikiem +18 i nie zabronisz mi tu wchodzić
Śliczne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:26, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze - nareszcie!
To jest piękne, boskie!
Za każdym razem jak czytam następną część mam na twarzy
Po drugie - na nic +18.
Mogę się założyć że Ci co chcieli, przeczytali
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:30, 01 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ja przeczytałam i bardzo mi się podoba A do osiemnastki mi nie tak daleko ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:13, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nic nie napiszę.
No poza tym, że dzisiejszą część dedykuję eigle
23a: Oczekiwanie
Przyniosła mu papiery pacjenta, który nie reagował na leki. Dla House’a oznaczało to kolejną dawkę pracy nad diagnozą. Przypadek zaciekawił go sprzecznością wyników i sinusoidalnym opadaniem i wznoszeniem się przeciwciał chorego. Po przeszczepie wątroby nie można było ustabilizować jego stanu. W grę wchodziło kilka opcji, z których dwie najgorsze próbowali wykluczyć wstępnymi badaniami. Wilson zajął się poszukiwaniem nowotworu, a zespół House’a sprawdzał od nowa wirusa żółtaczki. Pacjent był dodatkowo po kuracji interferonem. Po niecałym roku powrócił do szpitala w gorszym stanie, co było tym dziwniejsze, że nowa wątroba działała bez zarzutów. Same sprzeczności. Same znaki zapytania.
Od dwóch dni przypatrywał się Cameron. Dzisiejszy poranek w domu i tych kilka słów z nią zamienionych, kiedy poprosiła o pomoc zastanowiły go. Lekkie cienie pod oczami, których blask przygasał z dnia na dzień. Była jakaś… zmęczona? Lekko spowolniła piąty bieg życia, na którym jechała od kilku tygodni. Powiedziała mu jedynie, że marzy o większej dawce snu. Był w stanie w to uwierzyć, bo immunologia przeżywała trzęsienie ziemi kolejnymi testami i badaniami. Cameron, która już blisko rok współszefowała oddziałowi miała mnóstwo roboty, ale miała też dwóch asystentów, którzy pomagali jej w badaniach i odwalali kawał dobrej roboty. Zastanawiające tym bardziej, że świetnie potrafiła radzić sobie ze zmęczeniem. Teraz poddawała mu się zupełnie.
Spotkali się późnym popołudniem, gdzieś w połowie drogi pomiędzy diagnostyką a immunologią.
- Właśnie szukałam ciebie… - nerwowo wypowiedziane zdanie zawisło w powietrzu. Tym razem to jej wzrok uciekał przed nim na wszystkie strony.
- Chodź. – Ton jego głosu sprawił, że podniosła wzrok i zobaczyła jego przenikliwe i badawczo wpatrujące się w nią oczy.
Uśmiechnęła się i posłusznie poszła za nim. Drzwi do laboratorium rozsunęły się bezszelestnie.
- Skąd wiedziałeś po co… – nie zdążyła dokończyć pytania. Przerwał jej
- Od ponad trzech lat zadajesz się z najlepszym diagnostą w kraju. Nie umkniesz jego wzrokowi.
Podwinęła rękaw. Najdelikatniej jak umiał pobrał krew.
- Co kryjesz w sobie? Panoszącego się pasożyta wypijającego wszystko co najlepsze z organizmu? – House podniósł fiolkę do góry i wpatrując się w nią przymrużył jedno oko. – Zaraz cię złapię na gorącym uczynku.
Cameron obserwowała jak z wielkim spokojem przygotowuje materiały. Nie powinna być zaskoczona tym, że pomyślał o tym samym co ona. Był świetnym obserwatorem, zbyt wiele rzeczy, nieistotnych detali łączył ze sobą co sprawiało, że stał się genialnym diagnostą. No i znał ją dobrze. Wychwytywał niuanse, zmiany nastrojów, poruszenia w twarzy. Nie była się w stanie przed nim ukryć.
Zbyt dziwnie się czuła, żeby nie zrobić tego badania. Domowego testu robić nie chciała, bo nie znosiła półśrodków. No i chciała też, żeby on był przy nim. Bardzo chciała, choć nie umiała pokonać niepewności i zdenerwowania. To nie był test, który przejdzie obojętnie – nawet jeśli okaże się, że wynik będzie negatywny. Dziecko mogło się pojawić zawsze – niezależnie od ich chcenia czy niechcenia.
Nie potrafiła ukryć nerwowości. Włożyła ręce do kieszeni fartucha i wpatrywała się w kafelki podłogi.
Sekundy wydłużające się w minuty... Miała wrażenie, że ślęczą tu już całe wieki i że za chwilę tu ktoś wpadnie szukając House’a i...
Zrobił to mechanicznie. Zagadka była prosta do rozwikłania. Ale od momentu kiedy wpadła mu ta myśl do głowy, aż do teraz – powoli docierała do niego waga badania i jego konsekwencje. Obserwował ją spod rzęs. Widział jej zdenerwowanie. Sam czuł narastającą pustkę.
A jeśli?
Zapiszczała drukarka. Żadne z nich nie ruszyło się po kartkę, którą wysupływała z siebie z charakterystycznym dźwiękiem. Nigdy nie rozmawiali o dziecku oprócz dwukrotnie wyrzucanych z jego ust wątpliwości. Ona tylko raz dała mu do zrozumienia, że jest gotowa. Wyciągnął rękę i wyjął kartkę.
Patrzyła w jego twarz. Nic. Żadnego zmarszczenia, jakiegokolwiek sygnału, po którym można byłoby się domyśleć szczegółów wyczytanych z kartki.
Podał jej kartkę.
- Cam… - utknął. Spojrzała na wyniki.
Dziecko.
- Porozmawiamy na ten temat w domu – jego głos orzeźwił ją.
Serce podeszło jej do gardła. Chciała przytaknąć, ale nie miała komu. Wyszedł.
Jak się odnaleźć w sytuacji nieplanowanego, ale przypuszczalnego ojcostwa? Nie był idiotą. Wiedział, że to prawdopodobne. Teraz był święcie przekonany, że potrafił ustalić dokładną datę.
28 września. Wschód i zachód słońca. Raczej wschód. Nie powinien być zaskoczony. To on zaryzykował spontaniczność, która w konsekwencji wyzwoliła ojcostwo i macierzyństwo. Nie, nie powinien być zaskoczony. Ale był.
- Chciałeś kiedykolwiek mieć dzieci? Z którąś z twoich żon albo tych wszystkich kobiet?
- Pacjent nie ma… - zaczął Wilson zanim dotarło do niego pytanie przyjaciela – Słucham? Jakie dzieci?
- Twoje. Wiesz. Ty, jakaś kobieta i myśl, że mógłbyś zostać tatusiem.
Mina Wilsona wyrażała najwyższy poziom zaskoczenia.
- Nie… Tak… - plątał się.
- Tak czy nie? – House nieubłagalnie maltretował Wilsona pytaniami.
- Nie... To znaczy… nigdy o tym nie myślałem… – wydukał, kiedy zrozumiał, że nie uda mu się tak zwyczajnie wykręcić. Przyszedł tylko porozmawiać o najnowszych badaniach pacjenta, a został zbombardowany noworodkiem i wizją pieluch.
- Co się wtedy czuje?
- House, mam dość zagadek. Mów o co ci chodzi, bo za chwilę będziesz miał kłopoty z pacjentem po przeszczepie, zwłaszcza, że badania nie wypadły najlepiej.
House nie odezwał się.
- Markery wykazały początki nowotworu. – Wilson próbował kontynuować medyczny wątek.
- To teraz twój pacjent – House wydawał się powrócić na medyczne tory.
- Nie do końca. Spójrz.
Podał mu teczkę. Patrzył jak House marszczy czoło i przygląda się wynikom.
- Hm… Interferon nie zadziałał, bo nie miał na co działać. Co za felczer go leczył? – House zniecierpliwił się. – Toksykologia rozstrzygnie sprawę. Nie wiem co mam czuć.
Wilson zaniemówił. Powoli docierał do niego sens rozmowy.
- Czy ty… - wyciągnięty palec Wilsona utknął w okolicach House’owego mostka.
- Tak.
- Hej! To super! – Wilson naprawdę się ucieszył. Ale jego radość trwała tylko chwilę, gdy spojrzał w zimną twarz House’a. – Co powiedziałeś Cam?
- Nic.
- Nic? Zostawiłeś ją z tym samą? Taaaak… To zupełnie w twoim stylu. Wcale mnie to nie zdziwiło.
- Nie wiem co mam czuć. – powtórzył.
- Ode mnie się tego nie dowiesz – Wilson klepnął przyjaźnie House’a – Idź do domu, kup Cameron kwiaty. Jeśli z tego związku urodzi się ktoś taki jak ty – już zaczynam jej współczuć. Daj to. Zrobię tę toksykologię.
Wilson wyszedł. House zapadł się w fotelu. Chwilę późnij zapiszczał telefon. Sms.
„Z Jane chciałbym je mieć. Dzieci. Kup jej kwiaty i nie bądź idiotą”.
Wstał. Pora to jakoś załatwić.
Wiedziała, że musi dać mu czas. Nie był z tych, którzy wpadali w zachwyt, okazywali radość. U niego królował sarkazm i ironia. Spodziewała się milczenia i ignorowania. Nie zdziwi się jeśli znów się wycofa. Dla niej samej to było olbrzymie zaskoczenie. Patrzyła na kartkę, którą zostawił Greg. Wykres śmiał się z nich obojga. Gdzieś w głębi wewnętrznego przerażenia rodził się spokój. Tak. Bardzo chciała tego dziecka. Zwłaszcza, że „współwinnym” jego poczęcia okazał się ten, który od początku do końca wypełniał i dopełniał ją samą. Czyż można nie pękać z dumy i radości?
Można.
Bo przecież z nim nic nie było takie proste. Podświadomie bała się rozmowy. Odwlekała wyjazd do domu wyszukując sobie coraz to nowe albo przełożone na potem rzeczy. Odwiedziła wszystkich chorych na oddziale, własnoręcznie zaaplikowała lekarstwa, porozmawiała z kilkoma pacjentami, a po powrocie do gabinetu zabrała się za pisanie, sprawdzanie pracy asystentów, porządkowanie, ustawianie planu na kolej dni. Zajrzała do bazy danych. Brakowało jej informacji o ostatnim pacjencie oddanym Gregowi. Toksykologia. Powinna na to wpaść sama. Pacjent wrócił na jej oddział i postanowiła sprawdzić jak działają leki. W drodze na oddział spotkała Wilsona.
- Myślałem, że dawno jesteś w domu? – Wilson nie posiadał się ze zdumienia widząc ją w pracy.
- Mam sporo zaległej pracy no i chciałabym zobaczyć jak reaguje na leki ostatni pacjent.
- Wszystko z nim dobrze. Właśnie od niego wracam, a ty powinnaś już być w domu.
- Wilson… - zawahała się.
- Wiem. Greg mi powiedział.
- Jasne. Powinnam się do tego przyzwyczaić, że rozmawia z tobą a nie ze mną.
- To była taka męska, dość niewinna rozmowa.
Westchnęła.
- Dobrze, że w ogóle od czasu do czasu cokolwiek mówi. Wszystkiego muszę się domyślać, odgadywać.
Wilson uśmiechnął się
- Jest dla wszystkich dupkiem, ale dla ciebie stał się człowiekiem, przy tobie trochę mięknie, łagodnieje. To już dużo.
- To ma być pocieszenie?
- To jest pocieszenie. Powinnaś to wiedzieć. Te wszystkie lata z tobą… – Wilson spojrzał nagle radośnie w jej oczy – Cieszę się. Naprawdę się cieszę.
Pocałowała go w policzek.
- Dziękuję ci James. Mógłbyś na razie nic nie mówić Jane? Chciałabym sama z nią o tym porozmawiać.
- Jasne – Wilson uśmiechnął się promiennie jakby sam miał zostać ojcem. Cameron westchnęła. Z Wilsonem wszystko jest takie proste. Z Gregiem? Jeden wielki rollercoaster.
Wróciła do gabinetu i zaczęła pakować torbę. Zawahała się. I tak już dziś nie da rady nic zrobić. Jest zmęczona i najchętniej poszłaby po prostu spać. Zamknęła laptopa. Jak z nim rozmawiać? A może dać mu czas, niech sam decyduje? Nie. Dziś nie zabierze żadnych papierów do domu.
Z zamyślenia wyrwał ją głos Grega. Nie usłyszała jak wchodził. Zaskoczył ją.
- To szósty tydzień. Szaleństwo pewnego poranka nie mogło zakończyć się inaczej. Zbadałem jeszcze raz twoją krew. Wyniki poszły w dół. Jesteś na granicy anemii. Przyda ci się witaminowa bomba. Przyniosłem…. – zawahał się wyciągając z plecaka kroplówkę. - Chcesz wziąć ją tutaj czy wolisz pojechać do domu?
Spojrzała na niego. W jego postaci rysowało się ledwo widoczne zakłopotanie.
- Chcę do domu. – Odpowiedziała.
Rzadko wychodzili razem. Ich godziny pracy mijały się ze sobą. Jadąc z nim windą czuła rosnący dystans spowodowany jego milczeniem. Nie potrafiła go odgadnąć. Nie wiedziała co myśli naprawdę, czym ją zaskoczy, co zrobi w domu. No… może oprócz tej kroplówki, którą dźwigał w plecaku. Zachowywał się jak lekarz. Badania, złe wyniki, lekarstwo… W tym umiał się świetnie odnaleźć. Reszta…? Nie chciała o tym myśleć.
Odetchnęła z ulgą w domu. Greg chciał wpakować ją do łóżka, ale wybłagała, żeby to była kanapa. Krzątał się marudząc, że nie może znaleźć swoich czasopism, że znów pochowała jego nuty, że chciałby zjeść dużego steka, że nie może znaleźć swojej ulubionej koszuli. Pozwalała mu marudzić. Poczuła się swojsko, bo ten typ jego zachowania znała i umiała sobie z nim radzić. To był jego sposób na opanowanie podświadomego zdenerwowania. Zamknęła oczy.
- Podsuń się. – usłyszała nagle jego głos i otworzyła oczy.
- Będziesz musiał zostawiać mi więcej miejsca na kanapie. Teraz jest nas dwoje. – Próbowała żartować unosząc się lekko i robiąc mu miejsce.
- Nie wyobrażaj sobie – burknął. Przytrzymał ją, gdy chciała usiąść i zdecydowanym gestem położył jej głowę na swoich kolanach. Obudził się w nim lekarz: sprawdził wenflon, puls... a potem spojrzał w jej twarz.
Cztery. Może pięć sekund.
Tyle trwało wpatrywanie się obojga w siebie. Odchylił głowę.
- Zrobimy USG. Poza tym trzeba założyć kartę ciąży. Myślę że Carlson będzie najlepszy – zaczął.
- Greg… - zaczęła nieporadnie.
- Masz kiepskie wyniki, musisz zrezygnować z dodatkowych rzeczy. Immunologia jest już i tak wyczerpująca.
Podniósł głowę i spojrzał na nią. Dostrzegła ogromną niepewność….
- Boisz się.
- Tak. - Był szczery do bólu.
- Nie chcesz tego dziecka? – zapytała zanim zdążyło się jej zacisnąć gardło.
- Chcę ciebie. – odpowiedział. Cisza jaka nastała w pokoju zaraz potem, zabolała Cameron. Chciała się poruszyć, ale nie mogła. – Potrzebuję czasu... dużo czasu…
Przedziwna miękkość jego głosu, w którym przyznawał się tak po prostu do trudnych dla niego rzeczy wzruszyła ją. W tej całej trosce o nią zachowywał się jak lekarz, ale zauważyła po raz pierwszy, że nie uciekał od niej, a to - jak na największą „rzecz” w ich związku – było już bardzo dużo.
Reszta? Teraz już mogła o tym myśleć. Na resztę trzeba poczekać i wykazać mnóstwo cierpliwości.
------------------------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Wto 20:29, 03 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:38, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Pierwsza reakcja: nareszcie! Będzie Baby.
Potem oczekiwana reakcja Hałsa, takiej jak należało się spodziewać, bo przecież to żywcem z Maybe Baby - chcę (głęboko w pdświadomości), a boję się.
I ona - oaza cierpliwości, siły i miłości.
Wilson tak prawdziwy.
Wiem, ze lekko nie będzie, ale jak ciekawie i jak prawdziwie.
Aha,
nie napiszę, że znowu się rozkleiłam czytając, bo to oczywiste.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:41, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Super część !!!!!
Jejku piekna !!!!
Myslę że tyle wystarcz, bo odebrało mi mowe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:48, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Uff
myślałam, że napiszecie mi że zamieniam się w operę mydlaną. Trochę odetchnęłam.
Ale jak zacznę przesadzać - postawcie mnie do pionu ok?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:48, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Aha,
zapomniałaby z zaaferowania, że mogę znowu coś Kropki poczytać: Dzięki za pamięć. Dzięki za dedykację.
Jak tak dalej będziesz dogadzała moim potrzebom uczuciowym, pojawią się u mnie kosmate myśli na płaszczyźnie metafizycznej (czysto).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hebdomadariuszMD
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 18:14, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Ech, ci lekarze
Scena w laboratorium ubawiła mnie setnie. Poza tym Kropka, fajny rym stworzyłaś
Śmiesznie, lekko a jednocześnie tak... prawdziwie? pełnie?
Zaprawdę powiadam Wam, jesteś w tym coraz lepsza. Nie przekształcasz tego w operę mydlaną, ta chwilka kryzysu już dawno za nami. Super ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:47, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
*zaniemówiła*
*myśli co napisać... Ale przecież nie może pisać w każdym komentarzu, że Autorka stworzyła wspaniały fik, wspaniałą Hameronkową sagę*
*decyduje się przemilczeć komentarz*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:57, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Aha...
no i widzisz zabronienie czytania ludziom -18 spowodowało by przegapienie poczęcia dzidziusia
Mam taka nadzieje że ich potomek będzie miał więcej cech Cam niż House'a.
No i co jeszcze mogę napisać... że część mi sie podobała?
Skłamała bym.
Bardzo mi sie podobała
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:57, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
ta scena w laboratorium była taka dramatyczna i najbardziej spodobała mi się
cała część jest świetna, czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ania
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:17, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Winszuję
Ukoronowanie mojego dzisiejszego sukcesu na uczelni?
Kolejna częśc Fika kropki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:28, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Tym razem żadnej PW nie będzie. Nie wiem, ile nad tym siedziałaś
Nie będę pisać żadnych pochwał. Wszystko brzmi wyświechtanie. Może do czasu, aż napiszesz kolejną część, wymyślę jakieś nowe słowo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:40, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
eigle napisał: |
Jak tak dalej będziesz dogadzała moim potrzebom uczuciowym, pojawią się u mnie kosmate myśli na płaszczyźnie metafizycznej (czysto). |
eigle - przeciez wiesz, że metafizycznie z nami jest ok
Dark Angel napisał: |
Tym razem żadnej PW nie będzie. Nie wiem, ile nad tym siedziałaś |
A szkoda. Znalazłam kilka poprawek
Między godziną 16 a 18.30 w niedzielę.
Dodam, że pisząc to odstresowałam się bardzo
ania napisał: |
Ukoronowanie mojego dzisiejszego sukcesu na uczelni?
Kolejna częśc Fika kropki |
Mam nadzieje, że egzamin zdałaś PO jego lekturze
BuTtErfly...?.! napisał: |
no i widzisz zabronienie czytania ludziom -18 spowodowało by przegapienie poczęcia dzidziusia |
no tak. To jest jakieś usprawiedliwienie
Eithne napisał: |
*zaniemówiła* |
Nie, nie. Ty musisz mówić. Nie "zaniemawiaj się"
hebdomadariuszMD napisał: |
Scena w laboratorium ubawiła mnie setnie. Poza tym Kropka, fajny rym stworzyłaś
Śmiesznie, lekko a jednocześnie tak... prawdziwie? pełnie?
Nie przekształcasz tego w operę mydlaną |
Szukam rymu i nie mogę znaleźć
Jak męzczyzna mówi,że to nie opera mydlana - to juz sie nie boję
Dziekuje za komentarze.
Bez was - saga nie powstałaby
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hebdomadariuszMD
Ratownik Medyczny
Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 20:45, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nie czujesz jak rymujesz Cytat: | Z Wilsonem wszystko jest takie proste. Z Gregiem? Jeden wielki rollercoaster. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:48, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
nie czuję. Rzeczywiście.
Żeby własnych rymów nie wyczaić
Dzięki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:30, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Wszystko co chciałam napisać, zostało napisane wyżej.
Ale powtórzę: kolejna cudowna część *.*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:09, 04 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Będzie dziecko
very good
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ania
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:26, 04 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Mam nadzieje, że egzamin zdałaś PO jego lekturze |
Niestety przed
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:25, 04 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
ta drastyczna scena w laboratorium przyprawiła mnie o dreszcze, a w głowie szalało jedno pytanie "czy będzie dzidzia ?"
ogólnie śliczna i cudowna część i czekam na następną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|