|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:34, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo bardzo fajne Czekam na ciąg dalszy Z odcinak na odcinek podziwiam Cię coraz bardziej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:38, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Aqua_100 napisał: |
Bardzo bardzo fajne Czekam na ciąg dalszy |
W końcu miała to być Hameronkowa opowieść
Mam nadzieję, że trafiam w oczekiwania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:41, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Zawsze trafiasz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:16, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
no ja też czekam na czwarte małżeństwo Wilsona ^^
House jako swat - mrrrrrau
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:18, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
"Powietrze zapachniało zmianami".
Bożeś! Mam nadzieję, że Kropeczko nie jesteś przewrotna.
Tak lubię twoje opowieści. W duszy mi po nich ciepło gra.
Byle te nowe zapachy zapowiadały szczęście też dla House'a. Żeby tylko nic nie spieprzył!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
[G]regory [H]ouse
Pacjent
Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:19, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Boże to jest Piękne, przez duże P!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:32, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
No wreszcie przywlokłam swój leniwy tyłek tutaj
Bardzo dobra charakterystyka Wilsona. On dokładnie taki jest i dokładnie tak postępuje... I faktycznie, House jest sobą jest prawdziwy, a Wilson oszukuje.
Świetna część choć nadal czekam na szczegóły planu Hause'a, mam nadzieję że kangur dostanie za swoje
I tradycyjne: kiedy cd?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:00, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
kropka_35
Trafiłaś doskonale a przynajmniej w moje ^^ Super sięto czyta. Czekamy wszyscy na cd ;];]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:10, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
cudnie, czekam na cd!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:24, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
To co mną teraz kieruje jest straszne. Nienawidzę... NIENAWIDZĘ przez duże N. A wiesz dlaczego? Nie wiesz to ci napisze dlaczego nienawidzę, bo to jest świetne. Kropko tak niemożna. Porostu niemożna. Ludzie którzy tak piszą powinni być karani. To jest genialne.
po przeczytaniu twojego poprzedniego fika zauważyłam nowy. Mówię; nie czytam, nie!! Przeczytam jak skończy, żeby nie dostać skrętu kiszek. Zaglądałam tylko od czasu do czasu a tak sobie ale napisałaś piętnastą część a ja nie mogłam sie oprzeć. Mówię a co mi tam jedną mogę w końcu jest ich 15, będę czytać powoli i nie będę musiała czekać. I co jednego wieczoru 12 przeczytałam aż mi się oczy same zamykały. i teraz dostane skrętu.
PISZ!!!! Ja chce cd. Natychmiast. PLOSE *patrzy wielkimi oczami*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:46, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
No widzisz jak Cię tak wszyscy proszą Pisz , pisz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:43, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
BuTtErfly...?.! napisał: | To co mną teraz kieruje jest straszne. Nienawidzę... NIENAWIDZĘ przez duże N. |
Jako, że nie lubie słowa na "N" wklejam kolejną część.
16. Pierwsze zmiany
To „coś” naprawdę miało kształt tsunami. Diagnostyka zmieniała lekarzy. House wmanewrował Foremana w nowy projekt badawczy dając mu olbrzymie pole niezależności i możliwość awansu.
- Nie jesteś mi już potrzebny – powiedział zdziwionemu Foremanowi – Jeszcze dwa tygodnie u mnie i zabierasz swój tyłek na neurologię. Już zbyt długo siedzisz za moim biurkiem. Pora żyć na własny rachunek. Neurologia potrzebuje cię bardziej – dodał ciszej.
Foreman zaskoczony, uśmiechnął się z przekąsem. Wszak w zakamuflowany sposób gbur medycyny diagnostycznej powiedział mu, że jest gotowy na samodzielność.
- Co zamierzasz?
- Znajdę dwójkę, lub trójkę nieopierzonych młokosów i zrobię z nich lekarzy – odpowiedział.
Natomiast Chase otrzymał propozycję pracy w na chirurgii. Jak się później okazało – maczał w tym palce zarówno House jak i Cuddy.
- Jesteś pewien, że chcesz tych zmian? – zapytała tylko, gdy przyszedł porozmawiać z nią o swoim pomyśle. Była zdziwiona tym jak drobiazgowo to zaplanował.
- Nieźle – powiedziała mu potem – Cameron sprawia, że zaczynasz zachowywać się jak człowiek.
- Nic podobnego – odpowiedział – Znasz dobrze White’a. Chase’owi będzie gorzej niż u mnie.
- Po twojej szkole już nigdzie nie będzie gorzej – odpowiedziała z przekąsem.
Oboje jednak wiedzieli, że House ma rację. White był egocentrykiem większego kalibru, ale wyśmienitym fachowcem. O tak. Szpital składał się z wielu wyrazistych osobowości, ale Cuddy radziła sobie świetnie trzymając wszystkich żelazną ręką. Kiedy House przyszedł do niej, aby porozmawiać o zmianach zdziwiła się. House co prawda proponował zwolnienie Chase’a, przedstawiając swoje racje, ale nie pozwoliła na to twierdząc, że szkoda zwalniać lekarzy po jego szkole. House próbował tłumaczyć jej, że Chase – owszem – jest błyskotliwy, ale będzie miała z nim w przyszłości kłopoty, bo potrafi być nieobliczalny. Odpowiedziała mu, że nieobliczalność należy do jego domeny, a zresztą po ostatniej aferze z wypadkiem Cameron nie może go po prostu zwolnić, bo Chase uzna to za celowe.
- Przywyknij, że Cameron może się podobać facetom i któryś z nich będzie chciał zrobić zamach na wasz związek – powiedziała mu na odchodne – Nieźle musiałam się za was tłumaczyć przed zarządem po tej całej aferze z wypadkiem.
- To nie ja wymyśliłem te idiotyczne zakłady i nie ja nazwałem ją dziwką – odpowiedział rozdrażniony – ale wiem kto ją za taką uważa.
- Może nie ty sam, ale twoja reputacja po części miała w tym swój udział.
Wzruszył ramionami
- Zakład jest, dziwki nie ma. Sprawdziłem. Wymyślił to jeden paskudny typ. Tymczasem ktoś podbił zakład – odpowiedział z szelmowskim uśmiechem – Stawki są wysokie.
- Oszaleliście wszyscy. Bawisz się swoim związkiem?
- Ja? – odpowiedział zdziwiony – nie mam z tym nic wspólnego.
- Taaaaak – odpowiedziała przeciągając samogłoskę – a ja stałam się nagle boginią domowego ogniska.
Roześmiał się.
- Nie musisz mnie oszukiwać. Wiem że w duszy o tym marzysz.
Starym zwyczajem trzepnęła go w ramię. Nie zdziwiła się, że często tak po prostu ją odgadywał.
- Idź już zanim nie przebierze się kolejna miarka i zacznę myśleć o twoim zwolnieniu.
Wypadek Cameron na szpitalnym parkingu wywarł na wszystkich olbrzymie wrażenie. Domysłom nie było końca, zwłaszcza, że o tym co się tak naprawdę stało wiedziały cztery osoby. Sam Chase zbagatelizował sytuację. Przez pierwsze dni po wypadku był rozdrażniony i wściekły. Powiedziała mu „nie”. Ok. Próbował zatem wyżywać się na Housie obwiniając go za to, że miesza w jej głowie. Nie ufał mu i nie wierzył w szczerość jego intencji. Był pewien, że zabawi się dziewczyną i zostawi ją pewnego pięknego dnia. Kiedy zobaczył ich razem tamtego wieczoru, wściekł się. Naprawdę się wściekł. Dlatego postanowił działać, chcąc wyrwać ją z jego nieobliczalnych rąk. Potem na parkingu wściekł się na nią. Dlaczego ona nie widzi tego, że jest wykorzystywana? Wykorzystał moment. „Dziwkę” wymyślił na poczekaniu. Był niemal pewien, że odejdzie od House’a po usłyszeniu tych słów. Ona była z tych dziewczyn, które takie słowa wręcz bolały. A wtedy… wtedy wzrastały jego szanse… Tak. Podobała mu się. Był prawie pewien, że ją kocha. To dlatego to wszystko. A ona jakby nigdy nic…
Propozycję pracy na chirurgii potraktował jako osobistą porażkę. Marzył o neonatologii, a tu nagle.. krok do tyłu. Cuddy jego marzenia skwitowała tylko: „niestety, chirurgia albo…”, gdzie „albo” oznaczało szukanie pracy w innym szpitalu. Co prawda nic już go tu nie trzymało, ale nie chciał tak łatwo dawać nikomu satysfakcji.
Jego nastrój pogrążył też sam House, który po prostu stwierdził, że na jego miejscu uciekłby z chirurgii jak tylko dowiedziałby się, że tam idzie. Kolejnym problemem stały się jego uczucia: nagle odkrył, że zakochał się w kobiecie, która kochała innego i mimo wszystko chciała z nim być. Nagle zapragnął uciec jak najdalej. Zostawić za sobą. Zacząć gdzie indziej. Spotkać kogoś innego. Może to niegłupie po prostu wyjechać i poszukać szczęścia gdzie indziej? Zrozumienie, że w stosunku do Cameron był idiotą zajęło mu pięć minut.
Siedziała zamyślona nad laptopem w słuchawkach na uszach, kończąc wykład, któy miała wygłosić kolejnego dnia na seminarium. Jeszcze kilka zdań i będzie można położyć się spać. Kiedy skończyła - zmieniła plany - postanowiła poczekać na Grega wsłuchując się w melodie swoich ulubionych piosenek.
Było już po północy kiedy wrócił ze szpitala.
- Hej – powiedziała zdejmując słuchawki – wyglądasz na bardzo zmęczonego. Co cię tak cieszy? – zapytała widząc jego minę - Czy to ma coś wspólnego z Foremanem, którego wypuściłeś w końcu spod swoich skrzydeł?
- Powinienem był zrobić to już dawno – odparł zdejmując kurtkę i rozsiadając się obok niej na kanapie. Zaczął rozmasowywać udo. Położył głowę na oparciu kanapy i zamknął oczy.
- Nie pytasz o Chase’a? - rzucił od niechcenia
- Rozmawiałam dziś z Chasem – odpowiedziała cicho po chwili - przyszedł mnie przeprosić.
Podniósł głowę i spojrzał zdziwiony
- I…?
- Powiedział, że „dziwkę” wymyślił, bo chciał.. – zająknęła się – bo chciał żebym od ciebie odeszła.
- I…? – pytał dalej
- Powiedział, że wyjeżdża. Chce pracować na neonatologii. Chirurgia nie należy do jego wymarzonej specjalizacji. Co? – zapytała patrząc na jego minę.
Patrzył na nią „tym” spojrzeniem. Z pogranicza wzroku małego chłopca, który spłatał właśnie psikusa - oczy próbujące zachować powagę i uśmieszek błąkający się gdzieś na ustach. Całość wyglądająca pociesznie i pociągająco.
- Zaplanowałeś to – powiedziała odsuwając się nagle od niego i krzyżując ręce na piersiach.
- Ja? – przysunął się do niej – No może trochę… Wiedziałem, że Chase zrezygnuje z chirurgii. Nie myślałem, że cię przeprosi.
- Manipulujesz ludźmi – żachnęła się. Przysunął się jeszcze bliżej przypierając ja do oparcia kanapy. Zanurzył rękę w jej włosach.
- Zrobisz mi masaż? Boli mnie noga… - pochylił się do jej szyi. Opuszki palców drugiej ręki błądziły gdzieś w okolicach jej bioder - A potem...
Westchnęła
- Potem grzecznie pójdziemy spać. Czeka mnie jutro stresujący dzień. Dawaj nogę – burknęła nieczuła na jego pieszczoty.
- I nastrój prysł – udawał zawiedzionego – ale przynajmniej próbowałem być romantyczny. Możesz zapisać to w kalendarzu.
- Jesteś paskudnym manipulatorem – powiedziała pomagając mu zdjąć spodnie – powinnam pozwolić ci cierpieć.
- Allie – dodał łagodnie, zbyt łagodnie jak na niego – pora na zmiany.
Spojrzała na niego zdziwiona, ale on znów odchylił głowę kładąc ją na oparciu kanapy i zamknął oczy.
Poddawał się jej dotykowi. Rozmasowywała ból i spięte mięśnie.
Im bardziej wrastała w niego tym bardziej nazywał siebie idiotą. Nie dlatego, że pozwolił jej dzielić swoje życie, ale dlatego, że tak trudno przychodziło mu poruszanie sie po świecie ludzkich uczuć. To co dla jednych było łatwe - jemu zajmowało całe miesiące, a nawet lata. Nie umiał nawet powiedziec co do niej czuje. Słowa związane z uczuciami były dla niego trudne do zdefiniowania. Nie było w nich racjonalności, tylko jakieś same subiektywne określenia. A on musiał wiedzieć. Gdyby ktoś go zapytał co czuje do niej w tej chwili – powiedziałby, że myśl, iż ona jest gdzieś obok sprawia, że jego dom nabrał… no właśnie? Czego nabrał? Sam dziwił się tym jak chętnie do tego domu wracał po pracy. Coraz częściej wykorzystywał jej obecność do uczenia się odkrywania przed nią jakiejś części siebie.
Wiedział, że nie była zła. Mówił mu to jej dotyk i duża dawka czułości z jaką masowała mu udo.
- A teraz myć się i spać – powiedziała, gdy skończyła masować mu nogę.
Powlókł się posłusznie do łazienki.
Kiedy wrócił, w sypialni paliła się mała nocna lampka. Leżała skulona na swojej połowie łóżka. Bezceremonialnie wkroczył na jej terytorium. Odwróciła się napotykając jego pociemniałe od pożądania oczy. Mogłaby przysiąc, że zobaczyła w nich skrawki uczuć. Kochał ją? Nigdy o tym nie mówił. Jego drobne gesty podpowiadały jej, że jest dla niego ważna. Nie spodziewała się z jego strony wyznań i deklaracji. Pozwalał jej dzielić życie – co było dla niej samej radością i spełnieniem pragnień.
- Greg… - szepnęła. Zobaczył w jej oczach cudowne iskierki, które tak łatwo rozpalały w nim pożądanie – dziękuję…
- A może… – odpowiedział odgarniając włosy z jej czoła i pochylając się do jej twarzy – Mówiłaś, że jutro czeka cię stresujący dzień? Może… może dobry seks pozwoli zapomnieć o stresie?
- To naukowo stwierdzone – odpowiedziała z udawaną powagą – dobry seks odpręża. Myślę, że powinniśmy… Greg… twoje ręce…
- Mam przestać cię dotykać? –pytał pomiędzy kolejną pieszczotą a pocałunkiem próbując wyswobodzić ją z koszulki.
- Ależ nie…. Tylko… twój dotyk… twoje ręce… - mówiła nieskładnie. Mruczał jej coś w ucho zwiedzając palcami te części jej ciała, które reagowały na niego niespotykaną wręcz wrażliwością.
- Twój dotyk to… to coś najlepszego co mnie dziś spotkało – wyszeptała, kiedy w końcu udało się jej dotrzeć ustami do jego ucha.
Obudziła go jej pieszczota. Po chwili dotarł do jego nozdrzy zapach kawy.
- Nie chcę jeszcze wstawać – zamarudził. Rano był jak rozkapryszone dziecko. Pochyliła się. Oddał jej pocałunek wciąż mając zamknięte oczy. Podciągnął się na rękach i usiadł, gdy oderwała się od niego. Otworzył oczy. Resztki snu zawisły mu na powiekach. Kochała ten widok ledwie przebudzonego Grega. Ukazywał się cały w swojej bezbronności. Rano zawsze miała nad nim przewagę. Podała mu kubek z kawą. Pociągnął spory łyk.
- Która godzina? – zapytał – już wychodzisz?
- Ósma – odpowiedziała – Rozpoczynam o dziesiątej seminarium. Mam drugi wykład.
Zatrzymał ją gdy chciała wstać.
- Może wyskoczymy gdzieś… dziś wieczorem..? – zapytał
Kiwnęła potakująco głową.
- Z radością. O ile nie trafi ci się jakiś pacjent z dziwną chorobą, albo ja nie utknę po uszy na tym seminarium.
Tym razem on ją pocałował. Coraz łatwiej przychodziły mu takie gesty wobec niej. Nie wymuszone niczym, zwyczajnie proste. Całując ją tego ranka odkrył jak bardzo dziwnie pusty stałby się jego dom bez niej.
-------------------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Sob 13:10, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:12, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
I ciesze się, że nie lubisz słowa na "N". Będę je wykorzystywać jak nie będziesz dłużej pisać Dla mnie dłużej to trzy dni
Ślicznie. No ale to chyba wiesz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:22, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
BuTtErfly...?.! napisał: | I ciesze się, że nie lubisz słowa na "N". Będę je wykorzystywać jak nie będziesz dłużej pisać Dla mnie dłużej to trzy dni
Ślicznie. No ale to chyba wiesz |
W dalszym ciągu, z uporem maniaka twierdzę, że nie lubię słowa na "N".
Nie dam sie też terroryzować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:33, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kropeczko, poddaj się,
Reszta wielbicielek twojego talentu przystąpi do znanej terrorystki, jeśli jak najszybciej nie zaspokoisz naszego oczekiwania na część kolejną.
Odliczanie się zaczęło!
Wiesz dlaczego? Bo uwielbiamy wzruszać się, a potem osuszać powieki podczas czytania twoich fików.
Żeby tak jak w fiku, było w realfilmie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:40, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
no i dobrze go załatwił, należało się Chase'owi
ślicznie jest
a ta miłość, te pieszczoty... mru mru mru
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:44, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Niestety eigle
Takie sceny wiele osób nazwałoby marnym romansidłem.
Z tego co zauważyłam rozglądając sie po fikach - nastrój "uśmiercania" i dramatu wysunął sie na prowadzenie.
Ale mi to nie przeszkadza.
Z uporem maniaka wcielam House'a w postać dorastającego do uczuć męzczyzny gotowego ryzykować
Ps. Nie dam sie terroryzować. Słowa na "N" w dalszym ciągu nie lubię.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Czw 20:45, 01 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:51, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
kropka_35 napisał: | Takie sceny wiele osób nazwałoby marnym romansidłem. |
Ja się na tym nie znam, ale nawet, choćby to było 'marne romansidło' (a pewnie nie jest), to cudownie się czyta.
Kocham Twoj fik. Jest wspaniały ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:52, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
kropka_35 napisał: | BuTtErfly...?.! napisał: | I ciesze się, że nie lubisz słowa na "N". Będę je wykorzystywać jak nie będziesz dłużej pisać Dla mnie dłużej to trzy dni
Ślicznie. No ale to chyba wiesz |
W dalszym ciągu, z uporem maniaka twierdzę, że nie lubię słowa na "N".
Nie dam sie też terroryzować |
Ależ nie mam zamiaru cię terroryzować, ależ skąd raczej subtelnie o nas przypominać, jakby co
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:52, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam ten fik... Rozpłynełam się czytając to ^^ A Chas'owi sie należało ! || Czekam na ciag dalszy.. Aha i fajnie, ze takie długie piszes
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:05, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kropko,
mnie to nie przeszkadza.
Nie boję sie przyznać, że lubię romansidła, kryminały, całą literaturę "miękkookładkową". Cóż w nich nieodpowiedniego.
One też mogą być najwyższych lotów, tak jak klasyka czy uznane pozycje literatury tzw. poważnej nie zawsze bywają udane.
O tym co warte uwagi, co nie decyduje odbiorca, a raczej jego emocje. Jeśli rzecz pobudza wyobraźnię, uczucia, zmusza do zastanowienia się nad sobą i otoczeniem, to jest to wartościowe.
Prus swoją "Lalkę" (dla mnie literatura najwyższego kunsztu pisarskiego) publikował w gazecie codziennej w odcinkach. Nie tylko dlatego, że było to bardziej opłacalne, ale też po to, by trafiało do najszerszego odbiorcy. Stąd wielowątkowość i elementy romansowe (przecież różnego formatu).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:48, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle ja nie mam nic innego do powiedzenia jak tylko:
- to było suuuuuper
- piękny Hameronek
- wspaniałe! doskonałe! (o nowe słowo )
- kiedy ciąg dalszy?
- czekam z niecierpliwością
- i na odchodne życzę Wena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:44, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wspaniały był ten kolejny "part".
Bardzo Haousowo-uczuciowy. Taki... widać jak bardzo House zmienia się pod wpływem "uczucia".
W-s-p-a-n-i-a-ł-e
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:28, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Mój wen szaleje. Cieszcie sie, bo znając siebie za chwilę osiądę z pustką w głowie...
Korzystając z wolniejszych dni spisuję moje myśl i pozdrawiam wszystkich czytaczy.
17. Tajemnice
Impreza urodzinowa u Wilsona przedłużyła się, bo panowie zabarykadowali się w sypialni knując spiski przeciwko szpitalnej ludzkości i rozlewając kolejną butelkę whisky.
Tak naprawdę chodziło o niedokończoną rozmowę, która wywiązała się tego samego dnia w gabinecie Wilsona.
- Myślisz o tym, żeby się z nią ożenić? – zapytał Wilson polewając kolejną rundę
- Spałeś z Jane? – odbił piłeczkę i wychylił duszkiem bursztynowy napój. Piekąca smuga wypaliła mu ścieżkę wprost do żołądka. Skrzywił się.
- Nie powinieneś tyle pić House. Alkohol i twoje pigułki to mieszanka wybuchowa.
- Nie byłem pijany od momentu, kiedy ketamina przestała działać – House podstawił szklaneczkę Wilsonowi – jeszcze.
- Jeśli wypiję jeszcze trochę, Jane uzna mnie za nie wartego uwagi.
- Dziwne, że w ogóle uważa cię za kogoś godnego uwagi. Spałeś z nią? – powtórzył pytanie.
- Nie – odparł Wilson wychylając kolejną szklaneczkę.
- Nie? – szczerze zdziwił się House. Przejął pałeczkę i rozlał następną kolejkę. - Przy twoim tempie...
- Kilka dni temu byłem z nią na randce - przerwał mu Wilson.
- I?
- I nic.
- Nic? Nic to znaczy co nic? – House wpatrywał się w Wilsona lekko oszołomiony.
- Chyba się zakochałem… – wymruczał przewijając w palcach szklaneczkę z whisky
- Dlaczego mnie to nie dziwi? To twój chroniczny stan. Zakochujesz się we wszystkich.
House pomachał przed oczyma Wilsona pustą szklaneczką.
- Za chwilę pożałuję, że się z tobą tu zamknąłem – Wilson wypił duszkiem kolejną porcję alkoholu.
- Wiesz dobrze, że jeśli chcesz ze mną rozmawiać poważnie, obaj musimy się wstawić. Dlaczego nie spałeś z Jane? – House nie dawał za wygraną.
- Nie jest taka jak… te, które… - zawiesił głos – ale na drugiej randce ją pocałuję, choć... nie wiem czy mi pozwoli.
- Jak to? Po prostu całujesz!
- Chyba będę musiał się postarać bardziej niż… - Wilson zrobił nieokreślony ruch ręką - ... dotąd. Po dzisiejszym wieczorze z tobą będę u niej na minusie.
Nagle okazało się, że ręka Wilsona drżała już na tyle, że nalewając kolejną porcję alkoholu rozlał trochę whisky na podłogę. Stuknęli się szklaneczkami.
Niestety nie zdążyli dokończyć tej rozmowy, bo Cameron – wyraźnie zła - włamała się do sypialni Wilsona.
- Hej! Jak się tu dostałaś? – wołał za nią House, gdy odebrała im prawie opróżnioną butelkę.
- Szkoła Foremana. Nie pamiętasz? – odpowiedziała rzucając mu złowrogie spojrzenie
– Kobiety… - machnął ręką Wilson i popatrzył prosząco na Cameron – House i ja byliśmy grzeczni… już i tak niewiele zostało…
- Nici z seksu dziś – House potarł dłonią czoło.
- Pantoflarz – roześmiał się Wilson obejmując ramieniem przyjaciela.
- Za jakiś miesiąc też cię tak nazwę. Za góra sześć miesięcy będziesz mnie prosił na świadka, o ile się zgodzi być z takim idiotą jak ty.
- Cameron już prawie rok jest z tobą. Ożenisz się z nią? – zapytał Wilson.
- Ja? Czy wyglądam na takiego idiotę jak ty, który prowadzi od razu wszystkie do ołtarza?
- Mnie nie oszukasz. Kochasz ją.
- Za mało alkoholu wypiliśmy, aby o tym rozmawiać.
- Dorośnij. Nie potrzebujesz alkoholu, żeby powiedzieć jej, że ją kochasz.
House popatrzył w mętniejące od alkoholu oczy Wilsona. Wyglądał śmiesznie w rozsuniętym krawacie i koszuli rozpiętej pod szyją.
- Nie potrzebuję, ale… ale to są tylko jakieś słowa.
Wilson pokręcił głową.
- Po prostu powiedz jej kiedyś to słowo, albo wyślij sms-em jak nie przechodzi ci przez gardło.
- Upiłeś się. Gadasz od rzeczy.
- Jane – powiedział House już przy drzwiach – nie gniewaj się na niego. Musiałem go upić, żebyś zobaczyła inną twarz małego doktorka. Nie jest taki miły jak mu się wydaje, ale to porządny gość. Przyjaźnimy się.
- Uważaj, bo jak ja zobaczę twoją inną twarz, to się dla nas obojga źle skończy.
Cameron zrobiła jedną ze swoich groźnych min.
- Daj spokój Allie – powiedziała roześmiana Jane – dawno nie widziałam dwóch tak pociesznych facetów. Jednego geniusza diagnostyki i drugiego onkologa z wysokimi notowaniami w świecie nowotworów. Stanowczo podobał mi się dzisiejszy wieczór.
- Widzisz! – House próbował nieporadnie objąć ramieniem Cameron – jesteśmy pocieszni!
Cameron roześmiała się. Spojrzała na klejącego się do niej Grega. Cały wieczór zachowywał się przyzwoicie. Bez zbędnych komentarzy, ironii i sarkazmu, za to na odchodne wypili z Wilsonem trochę więcej.
Już w domu zostawiła go na kanapie. Sama podreptała do łazienki. Potrzebowała kąpieli i chwili samotności.
Z całej duszy sekundowała Jamesowi i Jane. Dzisiejszy wieczór potwierdził jej przypuszczenia: Wilson był zainteresowany, ale Jane trzymała go na lekkim dystansie. Jak się jej później przyznała – chodziło o Wilsonową reputację. Znany był ze swoich podbojów. Na niekorzyść przemawiały jego trzy rozwody świadczące o nieprzemyślanych decyzjach. Postanowiła mu się jednak przyjrzeć i dlatego zgodziła się na tę randkę. Nie pozwoliła mu wejść na drinka i pocałować się, ale przyjęła zaproszenie na urodzinową kolację.
Znalazła go w sypialni. Leżał na wznak z rozłożonymi rekami i wgapiał się w sufit. Zdziwiła się, bo myślała, że jest bardziej pijany. Mimo to zdjęła mu buty, skarpety, spodnie i koszulę.
- Trochę się upiłem… – powiedział jej – ale dałbym radę sam się rozebrać.
- Lubię cię rozbierać – roześmiała się.
Zebrał się na szczerość. Może sprawiło to kilka szklaneczek whisky... może chciał po prostu jej to powiedzieć… a może sprawił to fakt, że stała się dla niego tak bliska, że chciał, by zrozumiała dlaczego jest taki zachowawczy w stosunku do tej całej gadki Wilsona o małżeństwie i podobnych powikłaniach, kiedy ludzie zaczynali być sobie coraz bliżsi i nie wyobrażali sobie życia bez siebie.
- Już się na mnie nie gniewasz? – zapytał.
- Za co?
- Za to, że się troszeczkę upiłem i całkiem upiłem Wilsona.
- Już mi przeszło – odpowiedziała – a Wilson będzie miał kłopoty z Jane nie ze mną.
- Zakochał się. Musieliśmy to po męsku omówić.
- Przy whisky? - zdziwiła się.
- Uhm – przytaknął – byłem niezbyt trzeźwy, żeby to odpowiednio skomentować i zbyt pijany żeby się z niego wyśmiewać.
- Zachowujecie sie jak mali chłopcy - westchnęła.
- Mali chłopcy nie piją, tylko duzi chłopcy czasami muszą rozwiązać sobie języki - odpowiedział - Pamiętasz jak pytałaś co się stało, że nienawidzę siebie, i że trudno mi uwierzyć, że ktoś mógłby mnie tak zwyczajnie pokochać?
Przysunął się i położył głowę na jej kolanach. Wplotła rękę w jego włosy. Milczała pozwalając mu układać nieporadne zdania.
– Znienawidziłem siebie za… szczątki miłości jakie miałem do mojego ojca, gdy mnie odrzucił. Kiedy miałem 14 lat uznałem miłość za słabość i usprawiedliwienie popełnianych głupot... wiesz … te wielkie słowa o miłości, a przy nich stek zdrad i zakłamania…. nawet moja matka… na wszystko musiałem zasłużyć… nawet na marne zwrócenie uwagi mojego ojca-nie ojca.
Słuchała jego słów z bijącym sercem i zastanawiała się czy gdyby nie wypił na imprezie u Wilsona kilku kieliszków więcej, potrafiłby o tym mówić.
- Nie jestem twoim ojcem – mówiła do jego lekko zamroczonej głowy – nie musisz u mnie na nic zasługiwać.
- On też nim nie był, a jednak musiałem.
- Nie jestem twoim ojcem – powtórzyła – jestem twoją… dziewczyną?
Skrzywił się.
- Dziewczyną? Jesteś… – nie dokończył. Sięgnął do jej dłoni. Nakryła swoją dłonią jego. Wplótł palce w jej. Starym zwyczajem splecione dłonie wylądowały w okolicach jego serca.
- Jestem żałosny. Geniusz diagnostyki, który nie umie sobie poradzić z widmem ojca. Kiedy podchodzą do mnie ludzie włącza mi się alarm: dystans idioto, dystans. Odsuń ich od siebie! Nie masz bliższych relacji z nikim – nikt nie jest w stanie cię zawieść, nikt nie straci twojego zaufania, nie czujesz się zobowiązany do niczego.
- Ze mną też tak było? – zapytała. Podniósł drugą rękę i ogarnął włosy z jej czoła.
- Też… – powiedział jej – Jesteś taka piękna… Możesz mieć każdego…. Co robisz ze mną? Starym idiotą, kaleką, ignorantem i dupkiem, którego nie lubi nikt oprócz Wilsona i matki…
Uśmiechnęła się.
- Myślę, że znasz odpowiedź na swoje pytanie, choć jak widzę wciąż masz z tym problem. Poza tym znajdzie się kilka osób, które żywią w stosunku do ciebie szacunek i wdzięczność. Rodzice, którym ocaliłeś dziecko, jacyś mężowie, czyjeś żony… matki, ojcowie…
- Myślisz, że byłbym dobrym ojcem? – zapytał znienacka – wiesz… dziecko może nam się w każdej chwili przytrafić, coś nie zadziała tak jak tego pilnujemy i...
Co za szalona rozmowa pomyślała.
- Ja nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości – odpowiedziała.
- Chcesz mieć dzieci? Myślałaś o tym kiedyś?
Wspomnienia wróciły do niej z siłą wodospadu. Poznanie Michaela, choroba, ślub, a potem patrzyła jak umiera...
- Chciałam… kiedyś…. Michaela poznałam na drugim roku. Był moim młodzieńczym ideałem. Rok starszy, mocny charakter, najlepszy biegacz w szkole. Pokochałam go za jego podejście do życia. Chciałam się z nim zestarzeć i mieć gromadkę dzieci. Potem przyszła choroba. Nie mogłam go zostawić. Wymogłam ślub. Chciałam, żeby był szczęśliwy, a w duszy liczyłam na cud. Bardzo chciałam wtedy urodzić jego dziecko. Chciałam, żeby jakaś część jego i mnie żyła. Żeby nie odszedł zapomniany. Jesteśmy przecież częścią naszych rodziców. Myślałam, że jak urodzę jego dziecko, pozostanie po nim jakaś cząstka. Nie zgodził się. Mówił, że będę cierpieć potem bardziej. Uszanowałam jego wolę, choć nie bez oporów. Dziś wiem, że miał rację. W wieku 21 lat zostałam wdową i zmieniłam zainteresowania. Dzięki niemu zostałam lekarzem.
- Przepraszam… - powiedział jej.
- Za co? – zapytała.
- Za tamto… wtedy, kiedy powiedziałem, że nie możesz być taka dobra.
- Daj spokój – odpowiedziała – to było wieki temu.
- Ale ty jesteś dobra, a ja nie wierzyłem, że tacy ludzie istnieją. Dlaczego dobro jest tak frustrujące?
- Usprawiedliwiasz jego brakiem swoje nieszczęście, złośliwość. Odnajdujesz kolejne dowody na to, że wszyscy kłamią, że wszyscy zdradzają, że chodzi tylko o seks, a kiedy spotykasz czyste dobro, musisz rzeczy definiować na nowo. Nigdy ci nie wychodziło definiowanie uczuć. Dlatego tak trudno ci przyjąć, że po prostu ktoś może cię kochać takiego jakim jesteś.
- Myślałem, że jesteś masochistką.
- Nie jestem – odpowiedziała cicho – ale dla ludzi których kocham, zrobię wszystko.
Nagle cisza rozpostarła się nad ich sypialnią. Przyniosła jakiś spokój. Zwyczajna-nie zwyczajna rozmowa odsłoniła kilka ich tajemnic.
Błądziła kciukiem gdzieś w okolicach jego skroni i czoła. Poruszył się.
- Pora spać.
Kiwnęła głową. Wsunęła się pod kołdrę. Swoim zwyczajem położyła się na brzuchu, podwinęła prawą nogę do góry i włożyła ręce pod poduszkę. Jej zwyczajna poza, dzięki której zasypiała.
Greg wyszedł na chwilę do łazienki. Usłyszała szum wody. Nie słyszała kiedy wrócił, ani kiedy gasił światło, ale moment w którym przygarnął się do niej wsuwając swoją uszkodzoną nogę w puste miejsce po jej podwiniętej do góry nodze rozbudził ją. Jego ramię otoczyło jej plecy, a usta znalazły się blisko jej ucha. Pocałował ją gdzieś jego pobliżu.
- Dobranoc Allie – wyszeptał – czujesz? Pasuje.
- Uhm. Pasuje, ale i tak najbardziej mi się podoba to, że czuję cię całego obok siebie, a nie tylko twoją rękę. Dobranoc Greg – odpowiedziała echem.
Uśmiechała się zasypiając. To był kamień milowy uczuć Grega. Po raz pierwszy w życiu pokonał dystans samego siebie.
Miała nadzieję, że kiedyś przyjdzie taki czas, że do pokonywania kolejnych części siebie nie będzie potrzebował żadnej kropli alkoholu.
-----------------------------
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Sob 0:17, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
klemi
Pacjent
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:50, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Boskie!
Czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|