|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:18, 26 Gru 2008 Temat postu: Pamiętnik House'a [Z] |
|
|
Jest to mój pierwszy fick. Na pomysł wpadłam w nocy i zaraz zapisałam pierwszy "odcinek" na telefonie gdyż nie miałam nic innego do pisania
Zapraszam do czytania
Część pierwsza
House był osobą do, której nawet nie pasował pamiętnik. Uważał, że czas który poświęcamy na wpisywanie wydarzeń jest czasem straconym. Nawet on Gregory House najpopularniejszy diagnostyk w Ameryce nie potrafił dokładnie odpowiedzieć na pytanie, które od dawna sobie zadawał „Dlaczego ludzie właściwie piszą pamiętniki, ważniejsze wydarzenia przecież można zapamiętywać ?! „
House ukrywał to przed całym światem, ale on też posiadał pamiętnik. Nie należał on do tych pamiętników, które miały pergaminowe kartki, kolorowe okładki czy małą pozłacana kłódeczkę. Był zupełnie inny. Nie można było go dotknąć. House mieścił go w swojej głowie. Miał, bowiem w mózgu specjalną „szufladkę”, którą nazwał „PAMIĘTNIK” . W tej szufladzie mieściły się chwile radości i smutku, miłości i nienawiści. Wszystkie chwile przeżyte w samotności i z bliskimi mu osobami, a także chwile przeżyte w cierpieniu. Nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Nie lubił jej otwierać, ale te wspomnienia przychodziły i odchodziły w najmniej oczekiwanym momencie życia. Szczególnie nie lubił otwierać jej kiedy powracały chwile spędzone na radości i miłości bez bólu, z kobietami, które go kochały, i które on kochał. Te wspomnienia o miłych i niemiłych doznaniach z kobietami wywoływały w nim dziwny ból po lewej stronie klatki piersiowej. Zawsze kończyło się to tak samo. Stawał przed swoim domowym zapasem alkoholu i zazwyczaj wyciągał burbona. Lubił to. Lubił to, ponieważ w szybkim czasie jego rozmyślania legły w gruzach.
Do czasu kiedy w jego samotnym, nudnym i szarym życiu pojawił się ktoś nowy. Jak określa ją House, była jasnym promykiem słońca w jego życiu, jak nie całym słońcem. Tą osobą była Cameron. Była ona gotowa poświęcić swoje życie, bo go kochała. Greg nie chciał się przyznać przed ludźmi, ale Cameron, stała się dla niego kimś ważnym. Kochał ją. Kochał ją całym sercem, tak ja jeszcze żadnej kobiety. Kochał w niej wszystko : oddanie, ciepło, miłość.
Wtedy coraz więcej otwierał w podświadomości ową szufladę, by wspominać chwile spędzone z Cameron. Te chwile wywoływały w nim błogi stan. Wcześniej nawet nie chciał dopuścić myśli, że jakaś kobieta może go tak uszczęśliwić.Kiedyś się bronił, już teraz się nie . I dobrze wiedział, że ona go zmienia. Chciał tych zmian. Jego ojciec powiedział jedno ważne zdanie, kiedy babcia Grega zapytała „Dlaczego się tak zmieniłeś w stosunku do żony i synka, kiedyś nic nie było w stanie ciebie zmienić ?!” Odparł wtedy „Bo jeśli się kogoś bardzo kocha to człowiek jest w stanie znieść wszystkie zmiany”. Mały wtedy Greg podsłuchał tą rozmowę i zapamiętał dobrze tą wypowiedz ojca. Ta wypowiedz stała się dla niego mottem, ale dopiero kiedy była przy nim Cameron, wcześniej nie doceniał tej tezy. Teraz już jako duży Greg, powtarza codzienne to zdanie, kiedy otwiera oczy i spogląda na drugą część łóżka, na której spokojnie śpi piękna kobieta – Cameron.
CDN
Przepraszam za wszystkie błędy, literówki , powtórzenia itp.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aqua_100 dnia Wto 0:50, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
m90
Łyżka Lifepaka
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zakamarki opolszczyzny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:22, 26 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Mhm... Jakie ciekawe umilenie wejścia na forum... Podoba mi się, naprawdę intrygujesz! Czekam na dalszą część.
PS. Miło, że dbasz o niedowidzących xD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:54, 26 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Fik zapowiada się świetnie i czekam na kolejna część z niecierpliwością. Mam nadzieje, że masz jeszcze dużo pomysłów. Tylko proszę nie nadrabiaj krótkiego tekstu powiększonymi literami. Wcale nie czyta sie go dłużej. Po za tym jest świtanie, byle tak dalej. Życzę weny.
I to prawda ona przychodzi nocą jak komputer jest wyłączony wiem po sobie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:29, 26 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
mru mru mru
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salamandra13
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głębi umysłu Derrena Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:08, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
No, ciekawa jestem co Greg wsadzi do swojego pamiętnika .
Czekam na ciąg dalszy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:37, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Kapitalny początek! Teraz mam nadzieję nastąpi retrospekcja i dowiemy się jak w Housie rosło uczucie do Cam.
Niewiarygodne, że potrafisz taki tekst stworzyć ad hoc i zapisać w telefonie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:49, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
dziękuje za wszystkie dobre słowa i dobre rady
eigle napisał: | Teraz mam nadzieję nastąpi retrospekcja i dowiemy się jak w Housie rosło uczucie do Cam.
|
tak masz racje
kolejna część jest tylko w połowie napisana w nocy więc nie wiem czy będzie fajna
kolejna część wieczorem bo musze wprowadzić małe korekty
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aqua_100 dnia Sob 12:50, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:01, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Czekamy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:15, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja bym się pocięła, gdybym musiała zapisywać coś w moim gracie Już wolę zgromadzić w szufladkach w mózgu
Czekamy na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:24, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Oki, wstawiam kolejną część. Nie uważam jej za dobrą ale od oceniania jesteście Wy.
Zapraszam
CZĘŚĆ DRUGA - POCZĄTEK
House wraz z Cameron śmiejąc się i miło rozmawiając przekroczyli próg szpitala w New Jersey. Niebawem ich humor, szczególnie House’a się poprawił kiedy w oddali zobaczył wyszczerzoną za zdumienia administratorkę szpitala, jak ją zabawnie nazywał House - „groźna pani administrator”.
- House ! Ty ... tyy ... przyszedłeś dziś do pracy, Eee ... o właściwej porze ! – widać było, że Cuddy była w ciężkim szoku.
- ... – nic nie odpowiedział
- Mniejsza o to, na razie nie macie żadnego przypadku, więc… klinika zaprasza ! - Cuddy doszła do siebie i nawet pozwoliła sobie na nutkę sarkazmu
- Chyba sobie ze mnie kpisz ?! Nie po to przychodziłem o tak wczesnej porze, żeby teraz gnić w klinice ! – jednym tchem odbił piłeczkę House – Widzisz , Cameron mówiłem, żeby poleżeć jeszcze w łóżku to ty oczywiście musisz być zawsze punktualna – powiedział tym razem do Cameron, która dyskretnie pod nosem skrywała uśmiech
- Pójdę już, zobaczymy się później – powiedziała rozbawiona Cameron i odeszła
- Tak, tak ! Na lunchu o pierwszej, Wilson stawia – puścił jej oczko, ona tylko w odpowiedzi uśmiechnęła się i podążyła dalej w kierunku windy.
- House ! Do kliniki już ! A właściwie od kiedy kręcisz z Cameron ??
- Jeśli taka odpowiedz też cię satysfakcjonuje to - co cię to obchodzi !– krzykną i odszedł
Cuddy odpuściła wiedziała, że House i tak zrobi co będzie chciał a klinikę dalej będzie olewał. Dumny z siebie wszedł do swojego pokoju konferencyjnego i zastał tam całą ekipę nowych kaczątek, które też były nieźle zaszokowane tym, że ich szef wstawił się tak wcześnie do pracy.
- Okay, witam wszystkich ! – krzyknął diagnosta od drzwi – róbcie co chcecie, nie mamy żadnego przypadku ! Wiedziałem, że nie opłaca się tak wcześnie przychodzić do pracy . – powiedział bardziej do siebie niż do nich.
Żadne z jego podwładnych nie miało odwagi się odezwać, a może po prostu byli tak oszołomieni, że odebrało im mowę. House nie zwracał na nich uwagi, wszedł do swojego gabinetu, zasłonił niebieskie rolety, aby żaden pacjent i kaczątka nie widziały co robi. Rozsiadł się wygodnie w swoim miękkim hotelu i na uszy założył słuchawki od swojego białego iPod – a, w których rozbrzmiewała się muzyka Rolling Stones-ów.
Pogrążony w swoich rozmyślaniach, znów otworzył „szufladę”. Tym razem chciał powspominać jak poznał Cameron.
Było to w pochmurny dzień. Dobrze nie wszedłem do szpitala, a wściekła Cuddy już zaczęła „miłą pogawędkę”.
- Znów spóźnienie ? Czy ty chociaż raz nie możesz przyjść punktualnie ?
- Gdybym przychodził punktualnie nie nazywałbym się Gregory House – wyszczerzyłem się do Cuddy – Co, znowu powiesz, że za karę klinika, a ja znowu cię oleje ?
- Nie, dziś ci odpuszczam!
- Słuch.. – nie dokończyłem bo „groźna pani administrator” mi przeszkodziła. Rzuciła mi stertę kart.
- To są kandydaci, na stanowisko jednego z twoich pomocników. Pierwszy kandydat pojawi się o dwunastej ... – Cuddy sprawdziła na zegarku godzinę, po czym dodała - ... a więc masz nie całe piętnaście minut – uśmiechnęła się do niego kpiąco – a i jeszcze jedno masz przesłuchać wszystkich, rozumiesz wszystkich ! – krzyknęła – niektórzy naprawdę są dobrzy – to mówiąc odeszła.
- Biorę Wilsona do pomocy ! – zawołałem za nią, ona natomiast się nie obróciła i weszła do swojego gabinetu.
Po kilku minutach stałem już pod drzwiami Wilsona.
- Zbieraj się ... Mamy robotę ..
- Co ? ... Jaką robotę ?
- Pomożesz mi przesłuchać kandydatów. I tak nie masz nic ciekawszego do roboty, tylko masę pacjentów, którzy mogą się sami sobą zająć. A w razie większej potrzeby zawołają pielęgniarki - mówiąc to rozejrzałem się po korytarzu i dodałem – masz ich o wiele więcej niż ja na swoim oddziale - dodałem...
- Zaraz mam pacjentkę !
- Umierająca ?!
- Nie .. ale..
- To poczeka, zbieraj się .. – wyszedłem z jego gabinetu i podążyłem na swój oddział. Wilson najpierw się ociągał, ale dał się przekonać, choć bardzo się nie wysilałem.
We dwoje wygodnie zasiedliśmy w fotelach, ja za biurkiem, Wilson obok mnie. Punktualnie o dwunastej zjawił się pierwszy kandydat. Nie posiedział długo w gabinecie, gdyż ostro się pokłóciliśmy już nie pamiętam o co. Wspominał House. Wilson, jak to Wilson, oczywiście prawił mi kazanie. Nienawidzę tego !
Nagle zamilkł kiedy do drzwi delikatnie zapukała młoda dziewczyna. Była drobna, piękna i skromna. Miała długie włosy, które miały czekoladową barwę. Jej twarzy była świeża, a w świetle ... żarówki widać było, że miała delikatny makijaż. Ubrana była w białą wizytową bluzkę z kołnierzem i długie czarne, także wizytowe spodnie.
- Można ? – grzecznie zapytała stojąc cały czas w progu.
- Uuuu ... – wydałem z siebie kilka dźwięków
- Tak oczywiście, proszę . – odpowiedział Wilson i ręką wskazał na krzesło
- Jak ma pani na imię ? – zapytał House
- Alison Cameron
- Jest pani alergoimmunologiem. – powiedział Wilson patrząc w kartę.
- Taa.. – nie dokończyła
- Jesteś przyjęta – oznajmiłem i już zbierałem się do wyjścia, lecz Wilson pociągnął mnie za rękaw tak mocno że z powrotem wylądowałem w fotelu.
- Słucham ?! Naprawdę ? Od kiedy mogę zacząć ?
- Bądź jutro o ósmej na oddziale.
- Dobrze, do widzenia - uśmiechnięta kandydatka wyszła z pomieszczenia.
Na samą myśl o Cameron, House uśmiechną się i poczuł ciepło na sercu.
House nie dokończył swych wspomnień, bo do gabinetu wpadła Cuddy:
- House ! Macie pacjenta. – i szybko ulotniła się z pomieszczenia.
Zaspany jeszcze House nie doszedł do siebie. Spojrzał na zegarek. Jego elektroniczny sprzęt wskazywał 12.50. Za dziesięć minut lunch, pójdę już po Wilsona powiedzieć mu, że stawia dzisiaj dwóm osobą – pomyślał i wyszedł z gabinetu.
CDN
Za błędy, literówki, itp. przepraszam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aqua_100 dnia Sob 17:27, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:37, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Fajnie..
podoba mi sie koncepcja otwierania kolejnych szufladek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
m90
Łyżka Lifepaka
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zakamarki opolszczyzny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:33, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Rozkręca się, czekamy na więcej . Gdzieś już kiedyś czytałam fika, w którym zaczęto od przyjęcia Cameron, zobaczymy jak rozegrasz to ty ;D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salamandra13
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głębi umysłu Derrena Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:39, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Te jego wspomnienia są naprawdę fajne Ciekawe co jeszcze powspomina...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Salamandra13 dnia Sob 19:40, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:42, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Poza fikiem, pochwalam tempo pojawiania się kolejnych części.
Tak trzymaj!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:01, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
pięknie ;*
podoba mi się to otwieranie szufladek
czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
addictions
Chirurg - urolog
Dołączył: 19 Wrz 2008
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:50, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Hah, podoba mi się, naprawde niezłe ^^
czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:27, 27 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ciesze się ze się Wam podoba Dziękuje za wszystkie słowa i dobre rady Kolejna część już napisana, trzeba tylko wrzucić na komputer i na forum. Naprawde dziękuje nawet nie myślałam, że komukolwiek sie spodoba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:18, 28 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
No to wklejam kolejną część Tym razem zainspirował mnie banner Jen Myślę, że nie będzię mieć tego za złe
Zapraszam do czytania
CZĘŚĆ TRZECIA - PREZENT
Dziś był piątek. House nienawidził piątków, a to dlatego że Cameron miała nocny dyżur na ER. Oznaczało to samotnie spędzony wieczór, głównie na oglądaniu głupich teleturniejów w telewizji. A potem samotna noc w zimnym łóżku. No cóż poradzić, sami wybrali taki zawód, chociaż oboje wiedzieli, że ten zawód nie należy do najprostszych. Cameron też nie miała się lepiej. Nie dość, że całą noc będzie musiała spędzić w szpitalu to jeszcze kiedy wracała do domu nad ranem, House’a zazwyczaj smacznie spał. Wtedy ona brała szybki prysznic i kładła się koło niego. On budził się i wychodził do pracy kiedy ona spała. Zawsze przed wyjściem delikatnie całował ją w czoło. Przeważnie widzieli się dopiero wieczorem w domu.
Jednak ten piątek okazał się szczęśliwy dla obojga. Na ER koleżanka Alison, Molly poprosiła o dodatkowy dyżur, gdyż pokłóciła się ze swoim narzeczonym i nie miała ochoty wracać do domu, powrót do domu zakończyłby się kolejną kłótnią.
Siedzieli na kanapie powoli sącząc gorącą herbatę. House obiją ją ramieniem, ona natomiast położyła swoją głowę między jego obojczykiem a brodą :
- Jak dobrze, że dzisiaj nie masz dyżuru. – powiedział spokojnie Greg.
- Ja też się cieszę. Możemy spędzić tę chwile razem. Od tygodnia nie mieliśmy chwili dla siebie, brakowało mi tego – mocnej przytuliła się do piersi House’a – nawet nie wiesz jak bardzo – Cameron również była spokojna.
House tylko mocnej obiją ją ramieniem i wsadził swój nos w jej blond włosy. Poczuł zapach jej różanego szamponu do włosów.
Czas mijał im wolniej, niż kiedykolwiek, kiedy tak siedzieli przytuleni w siebie. Nie chcieli, aby ktoś im w tym przeszkodził. Długo nie trzeba było czekać.
Z kurtki Cameron, która wisiała na wieszaku rozbrzmiewał delikatny dzwonek.
- Ohh ... – westchnęła bezradna Alison – nigdy nie można mieć chwili spokoju i prywatności – skarciła dzwoniącego.
- Nie odbieraj, nie psuj tej chwili – poprosił Greg
- Tylko zobaczę kto to i zaraz do ciebie wracam – pocałowała go delikatnie i szybko dobiegła do kurtki.
Wyjęła mały brzęczący przedmiocik i odebrała. Z przedpokoju było słuchać jednostronną rozmowę Cam. House słysząc po oficjalnym głosie Alison wiedział, że dzwoni ktoś ze szpitala i to nie wróży się dobrze. Gdy Alison odłożyła telefon podeszła smutna do Grega i :
- Muszę jechać do szpitala, zderzyły się dwa autobusy i jest wiele rannych, Cuddy potrzebuje lekarzy.
- Gdy ta baba dzwoni to zawsze są kłopoty – House był już zdenerwowany, tym że jego ukochana musi jechać do szpitala - teraz to chyba trzeba jej zmienić pseudo z „groźnej” na … jeszcze nie wiem na co, ale coś wymyśle! - Greg krzyczał ze salonu, Cameron tym czasem się ubierała.
- House, przestań. Będę najszybciej jak się da – pocałowała go w czoło, wzięła kluczyki od auta, torbę i wyszła.
House został sam. Ten wieczór zapowiadał się miły, dopóki kiedy była przy nim Cameron. Teraz znowu spędzi ten czas na oglądaniu telewizora. Wstał i poszedł do kuchni, w celu zrobienia sobie coś do picia, gdyż herbata w jego kubku została już dawno wypita. Po chwili wrócił do salonu. W dłoniach nie miał, ani żadnej szklanki, ani żadnej butelki. Potrzebował czegoś z procentem. Podszedł do barku i wyjął czerwone wino, a z futryny, która stała tuż obok barku wyciągną jedną lampkę. Usiadł z powrotem na kanapie i nalał sobie wina. Zaczął rozmyślać. Dziś nie miał ochoty otwierać „szuflady”, ale jak to wspomnienia przychodzą i odchodzą w najmniej spodziewanym czasie. Tak przyszły i tym razem. House w podświadomości otworzył „szufladę” i wyjął z niej „kartotekę” Cameron, miał ich aż sześć podpisane: „Cuddy”, „Stacy”, „Cameron”, „Remy”, „Amber” i „Wilson. Rzuciła mu się w ręce kartka podpisana „Prezent”. Zaczął wspominać.
Moja ekipa pracowała nad nowym przypadkiem. Był to młody chłopak w wieku 18 lat. Jak się potem okazało był ona zatruty tlenkiem czadu. Lecz matka, która była w tym czasie w domu wezwała karetkę i chłopaka dało się jeszcze odratować. Wtedy po ciężkiej harówce, czekało mnie jeszcze dojście do samochodu przez śnieżne zaspy. A to z moją bolącą nogą, która bolała mnie dziś niemiłosiernie było to nie lada zadanie. Śnieg ciągle padał. Było już ciemno, więc zacząłem się pakować do domu. Forman, Chase i Cameron dawno już opuścili teren szpitala, tak przynajmniej mi się wydawało. Duży zegar w moim gabinecie wskazywał jedenastą w nocy, nie byłem jednak zmęczony, bo do pracy przyszedłem w „lekkim poślizgiem”. Z okropnym bólem nogi usiadłem na ziemi i oparłem się o ścianę i czekałem aż ból ulży. W pomieszczeniu było cicho i ciemno. Blask dawała tylko mała lampka na biurku i księżyc, który przedzierał się przez paskowate rolety*. Drzwi gabinetu lekko się uchyliły, a po chwili w pomieszczeniu pojawiła się Cam.
- Co ty jeszcze nie w domu ? – zapytałem zdziwiony
- Jak widać nie, pomyślałam że … - posunęła się o dwa kroki do przodu
- Że co … ? – dopytywałem się, byłem bardzo ciekawy co ukrywa tym razem, nie raz potrafiła mile i niemile zaskoczyć.
- Bo są święta i … tak pomyślałam, że wszyscy dają sobie prezenty i pomyślałam … - powtarzała się - że … że będzie ci miło jeśli ty tez coś dostaniesz – w tym momencie wyciągnęła do niego rękę.
W ręku trzymała małe zawiniątko, które było ładnie zapakowane w złoty papier. Wyciągnąłem rękę po prezencik, nasz dłonie na chwilę się dotknęły. Trwało to dokładnie ułamek sekundy, dla mnie trwało to o wiele, wiele dłużej, przynajmniej chciałem, aby trwało dłużej.
- Eee… Dzięki - nie spuszczałem z niej wzroku. Jej twarz przy świetle księżyca wygadała tak pięknie, i ta jej niebieska bluzka . Wyglądała naprawdę oszałamiająco, a miała na sobie zwykły strój.
- To ja już pójdę, pewnie chciałbyś już iść do domu. – powiedziała i odwróciła się. Już miała złapać klamkę kiedy ja zawołałem :
- Cameron, naprawdę ci dziękuje. I przepraszam, że ja nic nie przygotowałem dla ciebie.
- Nic się nie stało – uśmiechnęła się do mnie czuło, tak jak tylko ona potrafi i opuściła pomieszczenie.
Myślałem cały czas co zaszło między mną a Cameron. Te miłe słowa „przepraszam” i „dziękuje”, przecież ja takich słów nigdy nie używałem. Ale dlaczego? Dlaczego właśnie do niej się tak odniosłem. Przed nią była jeszcze Stacy, którą kochałem… Lubię ją. Ale tylko lubię, nic po za tym. Gdyby coś z tego wyszło, mógłbym szybko ją skrzywdzić, przecież ona jest taka krucha i delikatna.
Odwinąłem pakunek. W środku było podłużne, zamszowe pudełeczko. Delikatnie je otworzyłem. W pudełku był czarny marker. Bardzo się ucieszyłem, myślałem że to będzie jakież pióro czy długopis.
Na następny dzień kiedy dostaliśmy od Cuddy kolejny trudny przypadek użyłem markera, który dostałem on Cameron. Widziałem jak jej twarz zmienia się z głęboko zamyślonej w radosną. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. To był najcudowniejszy widok jaki widziałem. Nie wiedziałem, że użycie go ucieszy ją tak bardzo, ale dziwniejsze było to, że ucieszył także mnie.
- Tak, uśmiech mojej Ali jest najcudowniejszy na świecie, nie zamieniłbym go na nic innego. – House ocknął się
Po chwili do domu weszła Cameron.
- Cześć, przepraszam że tak długo mnie nie było, ale nie martw się wynagrodzę ci to … - uśmiechnęła się zachęcająco do niego i podążyła do sypialni. House podążył za nią.
Greg musiał przyznać, że ta nagroda była całkiem miła, bardzo bardzo miła. Po raz kolejny Cameron go zaskoczyła. Odkrywał ją dzień po dniu.
CDN
Przepraszam ze błędy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aqua_100 dnia Nie 18:46, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:32, 28 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Czarny marker dostał?? tak to coś w jego stylu, swoją drogą Cam pomysłowo to rozwiązała. no bo co mu kupić??
Twój fik z części na część powoduje coraz większy uśmiech na mojej twarzy
Czekam już na kolejną część mam nadzieje, że niezadługo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:29, 28 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
bardzo się cieszę, że mój banner mógł kogoś zainspirować *kłania się*
a to wspomnienie było śliczne i bardzo milutkie, ja zawsze uwielbiam tą scenę, ale dzięki tobie będę uwielbiała ją jeszcze bardziej
najbardziej kocham to, jak ona z tą nieśmiałością dała mu ten prezent *znów pogrążona we wspomnieniu tej sceny*
ślicznie i czekam na cd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
m90
Łyżka Lifepaka
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zakamarki opolszczyzny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:10, 28 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jam człowiek sceptyczny z reguły. Dlatego do nowości podchodzę bardzo ostrożnie. Jeśli coś mi się podoba, to po jakimś czasie się do tego przekonuję. W trakcie czytania tej części wpadło mi do głowy: "kurczę, to naprawdę fajny pomysł!".
Oby tak dalej .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ania
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:21, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
bardzo mi siętwój fik podoba
powiedz tylko co TO jest
Cytat: | Ten wieczór zapowiadał się miły, dopóki kiedy była przy nim Cameron. |
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salamandra13
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głębi umysłu Derrena Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:52, 29 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Aqua_100 napisał: | Gdy ta baba dzwoni to zawsze są kłopoty |
Ubawiło mnie to!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:14, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Oki ... to wklejam kolejną część. Myślę, że się spodoba
CZĘŚĆ CZWARTA – BAL
House nienawidził piątków, natomiast Cameron nienawidziła wtorków, a to z tego samego powodu co House. Greg miał nocny dyżur, ale był w lepszej sytuacji niż Cam. Po pierwsze zazwyczaj na jego oddziale w nocy nic ciekawego się nie działo, a on nie musiał latać od pacjenta do pacjenta, tak jak robiła to Alison. A po drugie zawsze jak wracał do domu i otwierał drzwi swojego mieszkania uderzał go przyjemny zapach posiłku przyrządzonego przez Cam, ponieważ ona już nie spała, bo zbierała się do pracy.
Tego dnia House skończył omawiać przypadek i jego kaczątka zajęły się swoimi obowiązkami. Taub zrobił biopsję szpiku, Kutner pobrał krew, a Trzynastka wzięła się za uzupełnianie kart. Siedziała sama w półciemnym gabinecie konferencyjnym. Kart do wypełnienia miała całkiem sporo, a że porozstawiała je w wysokich kupkach i wokół siebie można było zobaczyć tylko czubek jej głowy. Ona miała doskonały punkt obserwacyjny na gabinet swojego szefa. Nie tylko ona czuła do niego miętę. Ale nie wiedziała jednego, iż House miał już swoja wybrankę serca.
Szef szajki wszedł do swojego gabinetu. Wygodnie rozsiadł się na fotelu i do swych rąk wziął gameboy-a. Po jakimś czasie musiał włączyć pauzę, bo do jego gabinetu powoli wkroczyła Cameron. Trzynastka odpuściła wypisywanie kart i zajęła się obserwacją całego zajścia. Cam powili obeszła biurko i usiadła na nim skierowana w kierunku House’a.
- Idę już do domu – spokojne powiedziała
- Dobrze, szkoda że nie możesz zostać ze mną. – chwycił delikatnie jej podbródek przyciągną ją do siebie i zaczął całować.
Remy nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Przetarła kilka razy oczy, a nawet dotkliwie uszczypała się w przedramię myśląc, że to tylko nocny koszmar. Nie poskutkowało. To działo się naprawdę. Naprawdę widziała jak House całuje swoją byłą pracownicę. Twarz Remy posmutniała. Teraz już nie mogła liczyć, że diagnostyk zwróci na nią uwagę. Poddała się dość łatwo.
Między czasie w gabinecie :
- Będę za tobą tęsknił – House zrobił minę zbitego psa, a Cameron wybuchła śmiechem.
- Przecież to tylko kilka godzin, szybko zleci – uśmiechnęła się – no dobra zbieram się, powoli osuwam się z nóg. Miałam dzisiaj niezłą bieganinę na ER. – House w odpowiedzi uśmiechną się
- To pa – Alison jeszcze raz pożegnała się w drzwiach i puściła ciepłego buziaka.
House odprowadził ją wzrokiem, po czym ponownie włączył grę. Po kilkunastu minutach znów musiał nacisnąć pauzę, ponieważ do gabinetu wpadł jak oparzony Kutner i jak zawsze spokojny Taub.
- House! Twoja diagnoza się potwierdziła! – powiedział, a raczej wykrzyczał Kutner
- Jakie leki mamy zaaplikować ? – spytał nieco ospały i niewzruszony Taub.
- Sam powinieneś to wiedzieć, nie zatrudniłem, przecież matołów, chyba nie chcesz do nich należeć – powiedział kpiąco House, po czym z powrotem włączył grę.
Oboje odeszli do pacjenta. Po godzinie do gabinetu wpadła Trzynastka, niosąc stertę kart. Zrezygnowany House całkowicie wyłączył grę i tak mu się już nie opłacało grać, kiedy co chwile przychodzi ktoś inny.
- Tu masz wszystkie karty pacjentów – powiedziała i już chciała wychodzić
Greg otworzył pierwszą z nich i spojrzał na podpis. Robiła to tak dobrze jak Cam.
- Dobra robota, możesz się zbierać do domu przekaż to też Taubowi i Kutnerowi .
Nic nie odpowiedziała, obróciła się tylko i odeszła. Natomiast House wziął do ręki japoński magazyn medyczny, a ponieważ że znał go już prawie na pamięć odłożył go na dolną półkę. Zegar wskazywał dwudziestą drugą, czekało go jeszcze osiem godzin potwornej nudy. Zmienił swoją pozycję, ponieważ noga zaczęła go już rwać. Usiadł na podłodze tak jak wtedy, kiedy dostał od Cam prezent. Miał nadzieje, że tak jak zawsze wybawi go z tych katuszy. Tak jak można było przewidzieć, to się nie stało. Godzinę później smaczne spał. Przyśniły mu się szufladki. Znowu one? – pomyślał. Poddał się im. Ponownie otworzył kartotekę Cam i wspominał najpiękniejszy bal w jego życiu.
Była to sobota. Pamiętam jak Cuddy namawiała mnie, żebym jednak przyszedł. Ja, jak zawsze stałem twardo i uparcie przy swoim. Zrezygnowana pani administrator odpuściła, wcale jej na tym nie zależało, żebym przyszedł i dała mi wreszcie święty spokój. Mi tez nie było żal, do czasu. Dziś wszyscy mogli wyjść trochę wcześniej, żeby przygotować się na zabawę. Z powodu tego, że pomyślnie rozwiązaliśmy przypadek pozwoliłem kaczątka wyjść wcześniej niż jak nakazała Cuddy. Słyszałem jak Cameron umawia się z Chase’em o osiemnastej pod restauracją. Poczułem ból w okolicach serca. Już wtedy kochałem Cameron – pomyślał House. Po powrocie do domu zacząłem się poważnie zastanawiać czy pójść i zrobić wielką niespodzianką. Nawet nie pamiętam, kiedy włożyłem na siebie garnitur. Wszystko leżało idealnie. Wsiadłem do samochodu, a po dwudziestu minutach byłem już pod restauracją. Mój zegar wskazywał siedemnastą pięćdziesiąt. Pierwszy raz nie byłem spóźniony.
Widziałem, że przed wejściem stoi samotna kobieta. Kiedy odwróciła twarz ujrzałem, że to Cameron. Ona jednak mnie nie dojrzała. Wiedziałem, że jest piękną kobietą. Widziałem już drugi plus tego wieczoru, a zabawa jeszcze dobrze się nie rozkręciła. Kilka minut potem stałem już koło niej. Pamiętam jak dziś ubrana była w długą kruczoczarną suknie, w tali była przewiązana białym, atłasowym paskiem, który na boku miał wpiętą dużą kokardę. Na twarzy miała lekki makijaż, a na uszach drobne kolczyki z małym diamentem. Jej rozpuszczone włosy łagodnie powiewały na wietrze.
Zaszedłem ją od tyłu :
- Cześć! – krzyknąłem, aż podskoczyła – czemu nie wchodzisz do środka?-
- Cześć. Nie mówiłeś, że będziesz – odpowiedziała mi radośnie Alison.
- To nie było planowane, to jak wchodzisz? – uprzejmym gestem otworzyłem drzwi.
- Przepraszam House, czekam na Chase’a, jestem z nim umówiona – powiedziała nieco smutna Cam.
- Aha… To ja żegnam, wchodzę do środka – ja, także byłem smutny, może nie smutny co zawiedziony, i wszedłem do środka.
Wcale nie chciałem jej opuszczać, ale nie mogłem zostać, przecież jestem Gregory’m House’m, który ma swoje pieprzone zasady. – byłem już zły i na nią, i na siebie, i na Chase’a.
Skierowałem się od razu do baru i poprosiłem o cole. W tle leciała muzyka Bryana Adamsa. Mimo, że bal dopiero się rozpoczął kilka par tańczyło na parkiecie spokojnego walca. Bar był naprzeciwko drzwi frontowych, więc mogłem spokojnie kontrolować, kto wchodzi, a kto wchodzi. Oszukiwałem sam siebie, bo tak naprawdę czekałem na nią.
Nagle drzwi się uchyliły i do sali balowej weszła Cameron, nikogo z nią nie było. Rozejrzała się podejrzliwe po gościach i kiedy dojrzała mnie koło barku ruszyła w moją stronę.
- Co książę na białym rumaku nie przyjechał? – nagle wobec niej stałem się opryskliwy.
- Niestety nie – odparła i podeszła do barmana i poprosiła o drinka.
Z drinkiem już w ręce usiadła koło mnie na małym kręcącym krzesełku. Minęło już trochę czasu, a ja dalej byłem w ną zapatrzony. Kiedy to dostrzegła spytała :
- Co mi się tak przyglądasz? I czemu pijesz cole, zamiast czegoś alkoholowego ?- Mam ci odpowiedzieć na pytanie pierwsze czy drugie? – żartobliwie zapytałem
- Najlepiej na dwa – Cameron odpowiedziała mi równie miło.
- Patrzę się na ciebie i nie mogę oderwać wzroku – przerwałem – ponieważ jesteś piękna, mówiłem ci to już kiedyś? - nagle zapytałem i zrobiłem jedną z tych swoich głupich min, a ona wybuchła śmiechem, ja zresztą też.
- A druga odpowiedz – Cameron nie dawała za wygraną.
- Chcę wrócić do domu samochodem, a wiesz mój szanowny koleżka Tritter nie spuszcza mnie z oka, chyba mu w nie wpadłem – znów wybuchliśmy śmiechem – A tym czym wrócisz do domu skoro pijesz?
- Przejechałam taksówką i raczej taksówka mnie odwiezie – uśmiechnęła się – a ty od kiedy przestrzegasz prawa? – gdyby to było mozliwie nad głową zaświeciłaby mi żarówka, bo wpadłem na genialny plan. Otóż odwiozę Cameron do domu a ... potem się zobaczy
- House, słyszysz mnie? – zapytała Alison
- Tak, tak o co pytałaś? -
- Już nie ważne – i ponownie się uśmiechnęła.
Czas zleciał nam tak szybko, że nie zauważyliśmy kiedy zegar wybił północ. Świetnie nam się rozmawiało, może kiedyś to powtórzymy.
- Wezwę taksówkę, czas na mnie – i już zaczęła wybierać numer
- Poczekaj… odwiozę cię mam przecież po drodze – skłamałem, bo tak naprawdę dom Cameron był na drugim krańcu miasta, a Cam jeszcze nie wiedziała gdzie mieszkam bo zatrudniłem ja dopiero trzy miesiące temu.
- Dobrze, skoro masz po drodze.
Podałem jej bolerko, a sam ubrałem marynarkę. Drzwi otworzył nam jakiś wymalowany laluś, który dziwnie się do mnie uśmiechał. Doszliśmy do samochodu. Cameron usiadła na miejscu pasażera.
- To pod jaki adres mam panią zawieść? – zacząłem zabawę w taksówkarza
- Mark Street 7, proszę – uśmiechnęła się
- Już się robi – odpaliłem silnik i za piętnaście minut stałem już pod jej domem.
Przed wyjściem pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i otworzyła drzwiczki. To był chyba najprzyjemniejszy buziak jakiego dostałem, rozmyślałem o nim jak nastolatek. Kiedy weszła już na swoje schodki przed domem obróciła się i pomachała. Wtedy zadowolony odjechałem. Naprawdę Cuddy miała rację, to była jedna z moich najlepszych imprez, mimo że nie miałem w ustach ani kropli alkoholu.
Nagle House usłyszał dzwonek telefonu. Była to Alison
- House !? Zapomniałeś o mnie i o domu ? – zapytała
- Przecież mam dyżur – powiedział nieco zdezorientowany
- Twój dyżur skończył się półtora godziny temu. Zdziwiony House popatrzył przez okno. Faktyczne już świtało – no nic dzwonie tylko dlatego, żeby powiedzieć ci, że musisz odgrzać sobie jedzenie, bo właśnie wychodzę.
- Okay – był jeszcze lekko zaspany.
- Kocham cię, pa – odpowiedziała radośnie Cam i wyłączyła się.
Alison zawsze o mnie pamięta, kochana jest. Czas zbierać się do domu, bo Cuddy dostanie zawału jak mnie tu o tej porze zobaczy. Zawsze, przecież wychodzę dużo, dużo wcześniej – pomyślał. Zaczął się pakować i jak najszybciej chciał znaleźć się w domu. Gdy wychodził ze szpitala, przy stanowisku pielęgniarek stała Cuddy przeglądając jakieś papiery. Nie udało mu się jednak przemknąć nie zauważenie. Szczęka Cuddy mimowolnie się otworzyła. On tylko ją miną i wyszedł ze szpitala.
CDN
Zauważyłam, że moi bohaterowie ciągle się uśmiechają i śmieją Trzeba będzie to zmienić w następnym odcinku i już mam pomysł jak. Wyjątkowo mój wen nie śpi. A i tak ja zawsze za błędy przepraszam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aqua_100 dnia Śro 12:30, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:30, 30 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Super jak zawsze. Fajny ten bal, czekamy na nowe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|