Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Myśli [Thoughts, T, +18, 17/18]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ninka_m
Gość





PostWysłany: Nie 22:37, 28 Lut 2010    Temat postu: Myśli [Thoughts, T, +18, 17/18]


<i>Zweryfikowane przez ninka_m </i>

Fik nosi nazwę "Thoughts" autorką jest Petro13. Oznaczony jest jako Romance/angst. I zdecydowanie adresowany jest do osób +18. A tu jest link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]

Rozdział 1 Myśli.


Czy on nie widzi wszystkich tych możliwości? Wszystkich tych cudownych, odurzających i straszliwych możliwości?
Ona widzi je wyraźnie.
Myśli o nich przez cały czas.
Podczas porannego joggingu, kiedy robi zakupy w sklepie spożywczym, w samochodzie, w pracy. Szczególnie w pracy.
Wyobraża sobie siebie spoglądającą na niego spod blatu jego biurka, gdy jego wzrok błądzi i gdy próbuje dojść do siebie po spełnieniu, a jej usta próbują zachować obojętny wyraz na widok jego uśmiechu mającego oczywistą przyczyną.
Wyobraża sobie odczucie, gdy dotyka plecami chłodnych płytek a on przyciska ją gwałtownie do brzegu basenu w ich szpitalu; woda daje im poczucie niemal nieważkości, a jej również satysfakcję, że udało jej się zaciągnąć go na oddział fizykoterapii.
Wyobraża sobie, że to dzieje się u niego. Z jakiś powodów zawsze jest późno, a na zewnątrz panuje mrok. Taka sceneria lepiej do nich pasuje. Widzi intensywne kolory. Czekoladowy kolor skóry na jego kanapie, bursztynowy kolor w jego szklance z grubym szklanym dnem, łagodny, połyskliwy, czarny kolor jego fortepianu, ciemny mahoniowy kolor jego łóżka.
Wyobraża sobie skórę, pot i pościel.

Nie wie, jak może jeszcze dłużej na to czekać.
Dlaczego on tego nie widzi?
Jest tutaj. Obok. Czekająca. Chętna.
Nie potrzebuje jego miłosnych wyznań, nie potrzebuje jego uczuć, jedyne, czego chce, to jego ciała poruszającego się na jej ciele. Potrzebuje tego. Prosto i wręcz zwierzęco. Jest niesamowicie dobrym obserwatorem. Dlaczego więc nie widzi jej tutaj? Przed nim. Otwartej.
Jest dosłownie i bezpośrednio naprzeciw niego w sali konferencyjnej, gdy pozwala swojemu umysłowi oddawać się tej fantazji.
Powinna słuchać teraz tego, co mówi Foreman na temat diagnozy, ale nie potrafi.
Wygląda dziś szczególnie dobrze. Może dlatego, że jest poniedziałek i nie widziała go przez cały weekend.
Agonia.
Albo może dlatego, że ma na sobie ciemnoniebieską koszulę, co powoduje, że jego oczy wydają się ciemniejsze i tak je sobie właśnie wyobraża, podczas ich zmysłowego aktu? Bierze kilka mocniejszych oddechów, poprawia się w krześle i stara się ponownie skupić.
O, Boże! myśli, bo teraz widzi jego wzrok na sobie, jego głębokie, przeszywające, nie mające końca spojrzenie, które przybija ją do miejsca, w którym siedzi przy stole. Uświadamia sobie, że pytał ją o coś, ale nie zrozumiała słów. Jej uwag skupia się na jego brodzie, na miejscu, gdzie zaczyna się jego broda, na szyi, na miejscu, gdzie widać jego odsłaniającą się klatkę piersiową i wyobraża sobie swoje przysysające się do tego miejsca usta.
- Przepraszam, co mówiłeś?
Potrząsa głową, odchrząkuje, gdyż jej milczenie podczas całej diagnozy powoduje, że zaschło jej w gardle. House wstaje, każe Foremanowi i Chasowi zniknąć i przyspiesza puls Cameron dwoma prostymi słowami.
- Ty zostajesz.

To rozkaz. Będzie mu posłuszna. Spędziła już mnóstwo czasu na rozważaniach, jak to się stało, że ma nad nią taką władzę Uważała się dotąd za silną, niezależną osobę. Widziała jak umiera jej mąż. Pozostała wierna swoim przekonaniom. Radzi sobie z jego ciągłymi próbami znieważania.
Ale gdyby on przejął kontrolę, oddałaby mu się całkiem. Ta myśl jest podniecająca i przerażająca zarazem.
Idzie za nim do jego gabinetu. Próbuje przywołać się do porządku, ale czuje dreszcz.
Jest teraz z nim sama. Wyobraża sobie skomplikowany plan: podchodzi do niego, siada mu na kolanach, przejmuje kontrolę, inicjuje dotyk. Ale dalej nie wiedziałaby, co robić.
Czeka na to, co powie. Jak zwykle czeka. W końcu on pyta:
- Czy twoja matka jest chora?
Jest zaskoczona. Zaprzecza ruchem głowy. Nadal na nią patrzy. Dosłownie widzi, jak przemieszcza w swojej głowie elementy układanki i szuka innej hipotezy.
- Jesteś w ciąży?
Teraz jest naprawdę zakłopotana. Jak mógł tak pomyśleć? . Odpowiada szczerze.
- Oczywiście, że nie.
- Więc jakie jest twoje wytłumaczenie? Przez ostatnich kilka tygodni moja irytacja twoim nienormalnym poczuciem moralności dramatycznie się zmniejszyła. To anomalia. Gdzie jest etycznie wyczulona Cameron, którą znam?
Wydaje się, że trochę udaje jej się uzyskać równowagę. To oczywiste, że okazuje troskę o jej stan. To jest ekscytujące, ale jednocześnie o niczym nie świadczy. Przewraca oczami i robi ruch w kierunku drzwi.
- Przepraszam, że gryzłam się w język, żeby nie sprawiać ci przykrości. Przypomnij mi o tym następnym razem.
Przybiera swój zamaskowany wyraz twarzy.
- Stój.
I staje. Co tylko dodaje argument do tego, że ma się za co nienawidzić. Uśmiech gra na jego twarzy. Och, żeby tylko wiedział, jaką ma na nią kontrolę.
- Zawsze mi się przeciwstawiasz. Jeśli to nie jest moja diagnoza, to jest mój powód. Dlaczego skończyłaś z inkwizycją?
Wstał i idzie wokół biurka.
Jaka jest właściwa odpowiedz?
Bo wkradasz się do moich myśli właściwie przez cały czas?
Bo czuję, że jeśli nie będę cię miała albo będę musiała od ciebie odejść, to uduszę się?
Bo ciągle wyobrażam sobie takie rzeczy z tobą, że wątpię w swoją moralność?

- To skomplikowane.
To wszystko, co może mu teraz powiedzieć. Wychodzi szybko. Wie, że to go nie satysfakcjonuje i wie, że będzie drążył dalej, dopóki nie odkryje każdego zakamarka, nie zrozumie każdego niuansu i powiąże to razem.

Kiedy opuszcza jego biuro, chowa się w toalecie. Zamyka drzwi do kabiny i oddycha niespokojnie. Jak zwykłe spotkanie z nim może być tak intensywne? Uświadamia sobie, że to tylko jej problem. On najwyraźniej dobrze się czuje w ich zwyczajnej (pieprzonej) relacji w pracy.
To ona jest tą, która pozwala mu wtargnąć do swojego umysłu.
To ona jest tą, która z trudem trzyma na wodzy swoje pragnienia.
To ona jest tu masochistką.

Przez cały dzień, uczestniczy w ich pracy, wystarczająco na tyle, żeby miał wrażenie, że wzięła sobie do serca jego wcześniejsze uwagi. Niemniej jednak, kiedy zbiera swoje rzeczy, wychodząc do domu, widzi, że jego spojrzenie nie jest już dłużej skierowane w jej stronę.

Nauczyła się czytać z jego wyrazu twarzy: fascynację, frustrację, dyskretność, ból. Tym razem widzi zdecydowanie.

O, cholera.

Nie jest więc wcale zdziwiona, gdy wieczorem otwiera drzwi i widzi błękit.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Pon 20:52, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:34, 01 Mar 2010    Temat postu:

Powiedz, że błękit to oczy House'a a nie niebo

I tłumacz dalej. Bardzo jestem ciekawa jak się historia potoczy.
W ogóle to się bardzo cieszę, że wzięłyście się za tłumaczenia. To jak nowy, świeży, wiosenny oddech w Hameronku.

Dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:14, 01 Mar 2010    Temat postu:

Kropka, jaki inny błękit mógłby tak przyciągać
Zdecydowanie prosimy o więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pią 19:13, 05 Mar 2010    Temat postu:

Przykro mi, ale rezygnuję z tłumaczenie tego fika. Jeśli ktoś ma ochotę kontynuwać - zachęcam. Jeśli nie, proszę Kropkę o przeniesienie do przechowalni.
Powrót do góry
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 4:27, 06 Mar 2010    Temat postu:

Ja mam pytanie, może ktoś wie dlaczego ninka_m porzuciła tłumaczenie fika? I zastanawia mnie dlaczego usunęła banner i avatar. Odeszła? Jeszcze dziś pisała w Huddy i nie sprawiała wrażenia, że gdzieś się wybiera.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Sob 4:30, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Sob 14:57, 06 Mar 2010    Temat postu:

Ninka wie . Fakt, zrezygnowałam z moderowania, gdyż nie zgadzam się z pewnymi działaniami Administracji (a raczej ich brakiem).

Natomiast przy fikach mam zamiar pozostać. Nie mam jednak czasu tłumaczyć (chyba? ) tego fika, który jest zresztą wspaniały i polecam go osobom władającym angielskim. Myślę, że podobałby się i inno-shipowcom, i nieshipowcom. Świetnie napisany, z gatunku drama (jak One step closer away) tylko, że w parze House i Cameron.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Pon 12:58, 08 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:37, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Fik jest piękny, wspaniały opis uczuć, które są często trudne do przedstawienia w taki porywający sposób.
Wielka szkoda, że rezygnujesz z dalszego tłumaczenia.
ninka_m napisał:
(chyba? )

Mam nadzieje, że jeszcze może wstawisz kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:31, 22 Maj 2010    Temat postu:

nieee...nikt się jednak nie podjął tłumaczenia? szkoda...bo fik jest naprawdę świetny i zakończony w momencie, w którym żaden fik nie powinien być zakończony

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:39, 28 Maj 2010    Temat postu:

Jestem w trakcie czytania tego fika w oryginale. Jeśli będę miała chwilę czasu, postaram się przetłumaczyć część drugą

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:44, 29 Maj 2010    Temat postu:

Cytat:
Za poprawki dziękuję nince_m Tłumaczenie moje.

Zgodnie z obietnicą, wrzucam część drugą.


Rozdział 2 Czując błękit

Błękit jest kolorem wielu rzeczy. Nieba, oceanu, jest także kolorem jej ewentualnego upadku. Kiedy otwiera drzwi, on opiera się o framugę.

Stoi, patrzy na nią, czeka.

Ale przyszedł do niej. Chce, aby wykonał pierwszy krok. Który czyni.

- Ukrywasz coś przede mną.

Jego głos jest opanowany. Nie jest zły. Cameron widzi za nim swoją starą sąsiadkę, panią Farris, która obdarza ją protekcjonalnym spojrzeniem, widząc jej późnego gościa.

Widocznie House specjalnie zapukał o kilka decybeli za głośno.

Otwiera drzwi, cicho wpuszczając go do swojego domu.

Ostatnie czego jej trzeba, to staruszki narzekającej gospodarzowi, że pod osłoną nocy sprowadza do domu tajemniczych mężczyzn.

Patrzy na nią sceptycznie, puszczając framugę i przekraczając próg.

Niezbadane terytorium.

- Mogę mieć własne sekrety. Jesteś tylko moim szefem. Moje prywatne życie, to nie twój interes.

Dlaczego ona to mówi?

Właściwie, to jest twój interes, bo chcę, abyś był w moim prywatnym życiu.

Zawsze będziesz więcej, niż tylko szefem.


- Jeśli to wpływa na twoją pracę – to jest mój interes.

Nie znajduje na to odpowiedzi.

- Dlaczego tu jesteś, House? Czego chc...

Nie patrzy na nią, przekracza pokój, obserwując książki na półkach, jego oczy skanują ich grzbiety, jej zdjęcia, kiedy przerywa jej w połowie zdania.

- Całą swoją wiarę opierasz na przekonaniu, że ludzie są z natury dobrzy i moralni.

Znowu się zaczyna – myśli.

- Spędziłaś ostatnie trzy lata na debatowaniu każdego przypadku, przewijającego się przez moje biuro. Nigdy nie byłaś tak cicha. Ale teraz, – odwraca się w jej kierunku. Nadal nie ruszyła się od momentu, kiedy zamknęła drzwi- mogę równie dobrze nadal używać pacjentów jako osobiste worki treningowe, dopóki nie kwestionujesz moich decyzji.

Podchodzi bliżej. Jej oddech staje się płytki.

- Więc, domyślam się, że to całe milczenie – zatrzymuje się przed nią – ma coś wspólnego ze mną.

Teraz, jedyne co widzi, to błękit. Góruje nad nią. To spotkanie podsyci jej fantazje przez najbliższy tydzień.

Czuje jego zapach.

Jej oczy niepewnie spoglądają w górę.

Czuje, jakby zniknął cały tlen z pomieszczenia, nagle potrzebuje powietrza, potrzebuje przestrzeni.

Chce popchnąć go wgłąb pokoju, ale trzyma ją za nadgarstki.

Siła jego uścisku, przeszywa jej całe ciało.

W końcu go czuje.

Dziwi ją jego podniecenie.

Zauważa iskierki w jego oczach. Rozpoznaje to spojrzenie.

Deprawacja.

Pragnie jej.

Jego oczy już nie patrzą w jej, nie, teraz są niewiarygodnie skupione na jej ustach.

Pochyla się, wystarczająco, by musnąć swoimi ustami jej usta.

On nie zamyka oczu.

Ona jest zbyt zaskoczona, by zareagować.

Gdy będzie analizować ten moment, dojdzie do wniosku, że to wcale nie był pocałunek. Raczej próba.

Jakby starał się dowiedzieć, jak to jest, jaka będzie jej reakcja.

- To... to jest to, czego chcesz - mówi powoli.

Jakbyś tego nie wiedział.

Cameron może tylko przytaknąć. Widzi, jak myśli, analizuje, więc staje na palcach aby dosięgnąć ponownie jego ust, lecz on są odsuwa.

- Powinienem już iść.

Puszcza jej nadgarstki.

Momentalnie mija ją i wychodzi. Słyszy kliknięcie zamka w drzwiach.

Przesuwa językiem po wargach, starając się odnaleźć jego smak.

Wie, że ta próba jest bezcelowa.

Pocałunek nie był na tyle mocny, aby zostawić jakiekolwiek ślady.

Nie, to było jedyne widmo pocałunku.

Zamiast uczucia całkowitego odrzucenia, czuje coś na kształt uniesienia.

To jest postęp.

Nie jest to jedna z jej zakazanych fantazji, kiedy łączą się w zmysłowym akcie na podłodze w jej salonie. To jest zdecydowanie coś.

Czuła to, nawet jeśli przez moment, jego ciało napierające na jej, siła jego nacisku, jego usta na jej ustach. Uświadamia sobie, że potrzebuje tego uczucia.

Niczego w życiu bardziej nie pragnęła.

Teraz ma dowód, że on też jej pragnie.

Podejrzewała to, ale teraz jest pewna.

Ma pewność siebie, której potrzebuje aby go posiąść.

Zdobędzie go. To tylko kwestia czasu.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Sob 19:59, 29 Maj 2010    Temat postu:

Milea! Wielkie dzięki. Przypomniałaś mi w pełni za co lubię ten fik.

*dla zachęty, dla czytaczy, dodam, że dalej idą śmiałe ery oraz duża dawka huśtawki emocji *

Dodam, że w oryginale tytuł partu brzmi Feeling blue, co jest dwuznaczne, bo blue, to nie tylko w tym znaczeniu kolor oczu House'a, ale także melancholia.
Powrót do góry
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:06, 29 Maj 2010    Temat postu:

Czytałam to w oryginale, świetny fik.

Milea, ninka_m - jeśli któraś z was będzie wstawiać kolejne tłumaczenia będę wiernym czytaczem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:13, 29 Maj 2010    Temat postu:

moja radość nie zna granic. z niecierpliwością czekałam na drugą część, i czekam na więcej!! nie można przerwać w takim momencie! kolejna część, PLOSE....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:58, 30 Maj 2010    Temat postu:

Ajajaj! Widma stają się czymś, czego bardzo oczekujemy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:21, 31 Maj 2010    Temat postu:

Cytat:
No to jedziemy Jak ostatnio, poprawki ninka_m, tłumaczenie - ja




Rozdział 3 Śmierć ideału


Wie, że zauważył.

Subtelne zmiany – trochę więcej makijażu, niedopięty ostatni guzik w jej bluzce. Dla niej, są to wyraźne zmiany.

Wyraźne.

Foreman tylko uniósł brew, Chase nawet na nią nie spojrzał, ale on zauważył.

Oczywiście.

Siedzi przy swoim biurku, cicho obracając się na krześle.

Bezczelnie wpatruje się w nią.

Wie, że ją obserwuje.

Kiedy siedzi przy stole konferencyjnym, jej spódnica lekko unosi się, ukazując jej udo. Jego oczy natychmiast podążają za odsłoniętą skórą.

Dobrze, myśli Cameron, spódnica uniosła się nie przypadkowo.

Powoli zakłada nogę na nogę.

On nadal obraca się na swoim krześle.

Chase wychodzi dokończyć godziny w klinice, Foreman patrzy w inną stronę, nieświadomy zaistniałego seksu wzrokowego.

House nieznacznie się uśmiecha. Jego ciche potwierdzenie. Teraz dokładnie wie, czego on pragnie.

Szybkim spojrzeniem na Foremana, upewniając się, czy nadal jest zajęty papierkową robotą, Cameron lekko rozszerza nogi.

Jej poza nawet nie jest prowokacyjna, ale ich cały związek zbudowany jest na takich spojrzeniach i przypadkowych dotknięciach.

Nigdy w życiu nie była tak podniecona.

Ta wilgoć.

Nawet jej jeszcze nie dotknął, a już musi powstrzymywać jęki, uwięzione w jej gardle.

Teraz wie. Wie, że będą uprawiać seks. Wie, że on także o tym wie.



Rozważa różne opcje. Powinna zostawić mu karteczkę na biurku.

Karteczkę? To takie dziecinne.

W sumie, on też jest trochę dziecinny.

Co powinna napisać? Przeleć mnie tutaj, przed Foremanem?

Zbyt ryzykowne, Cuddy wszędzie węszy.


Może powinna dzisiaj do niego pojechać.

Tak, pojawić się u niego, kiedy pieprzy prostytutkę.

On tak naprawdę robi?

Jej wewnętrzny monolog zostaje przerwany.

- Foreman, przydaj się innym gdzie indziej – House mówi do Foremana, lecz patrzy na Cameron.

Zdenerwowany Foreman odpowiada:

- Mam udać się do miejsca w mojej wyobraźni, gdzie mnie potrzebują? Aż nie będę potrzebny tutaj?

- Wy, ludzie jesteście w tym dobrzy. Na pewno coś wymyślisz.

Foreman przewraca oczami i wychodzi z pokoju konferencyjnego.

Teraz, są tylko oni.

Sami.

Jej serce przyspiesza.

Teraz albo nigdy
– myśli.

Oczekiwanie paraliżuje jej ciało. On wstaje, aby wyjść.

- Dokąd idziesz? - pyta, zdyszanym głosem.

- Coś zjeść, znaleźć przypadek, zwalić konia. - zatrzymuje się, zamyślony – Może nie w tej kolejności.

Wydaje z siebie ciche oh z rumieńcem na policzkach.



Wraca z przypadkiem.

Cały zespół zebrał się w konferencyjnym, House rzuca kopiami akt na środek stołu. Każdy łapie swoją kopię i zaczyna czytać. House siada na swoim miejscu, wpatrując się w Cameron.

Oczywiście.

Dokładnie analizuje tekst. Jacob Gibson, pięć lat, przewlekłe zmęczenie, bóle stawów i wymioty.

Pięknie – myśli.

Wstaje, z markerem w dłoni. - Jakieś pomysły?



Wyrok śmierci.

Chłopiec potrzebuje operacji, której pewnie nie przeżyje, a nawet jeśli, będzie to życie pełne bólu i cierpienia.

Brzmi znajomo.

On wie, że to w nią uderzy.

Testuje ją.

Wie, że on chce z niej uczynić lepszego lekarza, lecz w tej chwili, jest dla niej dupkiem bawiącym się w Boga. Jest naprawdę wkurzona, kiedy karze jej asystować przy operacji.

Od trzech godzin bolą ją stopy, lecz jest skupiona na monitorze pacjenta podczas operacji. I wtedy, to się stało.




Krew jest wszędzie.

Przesiąka jej ubranie.

Jest w jej włosach, chlupocze w butach.

Nigdy nie widziała takiej ilości krwi.

Rozerwana tętnica.

Nie pamięta zbyt wiele. Jacob nie żyje. Siedzi w szatni, z prysznica leje się woda, ale nie może pod niego wejść.

Patrzy na swoje odbicie w lustrze. Jest cała we krwi dziecka.

Zdaje sobie sprawę, że musiała płakać, gdyż jej policzki są mokre.

Nie zauważyła tego, nie wydaje żadnych dźwięków. Osuwa się na posadzkę.

Zaczyna szlochać.

Słyszy, że ktoś wchodzi do szatni.

Proszę, nie.


To on.

Obejmuje ją. Nadal ma na sobie przesiąknięte krwią ubranie, jej oczy są czerwone od płaczu, drży. Nawet włosy są posklejane przez krew. Zauważa, że odkręciła prysznic.

- Zamierzasz nosić to całą noc? - kiwa głową w jej kierunki. Jej oczy, błagają go, aby wyszedł.

- House, proszę... idź. - jest zbyt wyczerpana, aby znów wysłuchiwać tego, jaka jest słaba i żałosna.

Tego, że za bardzo się angażuje, że nigdy nie będzie dobrym lekarzem.

Załamał mnie.


- Wstań. - kiedy mówi do niej, po prostu na niego patrzy. Nie mówi ani słowa.

Przewraca oczami i bierze ją pod ramię. Idą w kierunku prysznica.

Ich kroki są niezdarne, on kuleje, a jej nogi trzęsą się, niezdolne do normalnego kroku.

Odsuwa zasłonkę, pomaga jej usiąść pod prysznicem na ławeczce dla niepełnosprawnych. Zaczyna ściągać swoją kurtkę.

Co on wyprawia?


Zrzuca buty jeden po drugim, rozpina koszulę. Rozgląda się i zamyka szatnię na klucz.

Ściąga t-shirt przez głowę i rzuca na ławkę pośrodku pomieszczenia. Staje przed nią, w samych dżinsach.

Domyśla się, że on nie do końca wie, co robi.

Wchodzi pod prysznic, zaciąga zasłonkę. Zamknął drzwi, więc nikt nie może ich zobaczyć, ale zasłonka powoduje, pod prysznicem jest ciemniej.

- Możesz wstać? - jego głos jest spokojny, ale nie okazuje współczucia.

Przytakuje.

Podnosi ją za nadgarstki. Po chwili, ściąga jej koszulę. Wpatruje się w niego.

Jego oczy mówią:

„Nie mogłaś wciąż tego nosić, a sama byś się nie rozebrała”.

Wchodzi pod strumień wody, tak, że obmywa mu plecy, mocząc spodnie.

- Spróbuj – łapie jej rękę i kieruje pod wodę – nie za gorąca?

Kiwa przecząco głową. Rozwiązuje jej spodenki, pozwalając, by opadły na ziemię.

Kładzie ręce na jego ramionach, dla utrzymania równowagi. Czuje się jak dziecko, które nie potrafi zawiązać butów.

Stoi przed nim w samej bieliźnie.

Zabawne.

Nie tak ich sobie wyobrażała, nie, to jest prawdziwa wersja popieprzonego życia.

Kieruje na nią strumień wody i delikatnie zaczyna myć jej włosy.
Nie ma szamponu ani innych preparatów, lecz jego ręce działają efektywnie. Nawet w ciemności, jest w stanie zobaczyć spływającą krew z jej ciała.

Jest coś erotycznego w tym, jak ją dotyka. Ale nie czuje się niezręcznie.

Czuje się dobrze.

Jego dżinsy ją całkowicie przesiąknięte, ale wszystkie pozostałości Jacoba zostały z niej zmyte. Zakręca wodę i owija ręcznikiem jej ciało. Zauważa jego wzrok, kiedy patrzy na jej ciało.

Wie o tym, że jest za chuda.

Nie musi jej tego mówić. Wychodzi spod prysznica. Otwiera szafkę szukając zapasowych ubrań.

Stoi zakłopotany. Cameron domyśla się, że nie zdawał sobie sprawy z tego co robi i nie ma suchych spodni do przebrania.

Wkłada spodnie z dresu i sweter, patrzy, jak on zakłada z powrotem swój t-shirt.

Idzie do następnej szafki i otwiera ją. Wraca z parą męskich spodni. Rzuca mu je, a on patrzy na nią zakłopotany.

- Pielęgniarka odebrała z pralni ubrania męża i zapomniała ich zabrać. Jest wysoki, spodnie powinny pasować.

Przytakuje, ściąga mokre dżinsy i ubiera nowe spodnie. Miała rację, pasują.

- Jedziemy do ciebie.

To nie jest pytanie, wprasza się do niego.

Dzisiaj była zdeterminowana, by go zdobyć. Śmierć pacjenta, nie powinna wpływać na jej plany.

Ludzie codziennie umierają.


Musi sobie to powtarzać.

- My? - nie jest pewny, do czego zmierza.

Wzrusza ramionami.

- Nieszczęśliwie potrzebuję, aby ktoś mnie zerżnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pon 19:24, 31 Maj 2010    Temat postu:

Mówiłam, że to od 18 lat...
Powrót do góry
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:39, 31 Maj 2010    Temat postu:

Tak, od osiemnastu, aczkolwiek się tym nie przejmuję. Czytałam bardziej... hmmm... erotyczne wymysły. Mam nadzieję, że się rozkręci.^^

Bardzo fajne opowiadanko. Podoba mi się. xD
Można liczyć na następną część w najbliższej przyszłości? Jutro albo pojutrze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pon 21:00, 31 Maj 2010    Temat postu:

Wiem, że Milea pracuje nad tłumaczeniem, więc pewnie można liczyć.

Na usprawiedliwienie tego fika powiem (dla osób, które nie znają go w oryginale), że oprócz bardzo naturalistycznych "momentów" to cudowny opis głębi i intymności w parze House i Cameron, bardzo in canon dla obojga bohaterów, nawiązujący do wydarzeń w serialu prawie do końca S5. Narratorką jest konsekwentnie Cameron, ale prawdziwym narratorem jest Czytelnik, który poznaje historię poprzez to, co się w niej dzieje. Nie jest to ani angst ani fluff, choć jednego i drugiego tu nie brak. Krótko mówiąc, taka dobra formuła starego House, MD w fiku


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Pon 21:14, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
milea
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Mighty Boosh
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:26, 01 Cze 2010    Temat postu:

Cytat:
Na kolejną część musicie troszkę poczekać, wyjeżdżam na urlop (chyba, że w środku lasu znajdę dostęp do sieci, to coś wrzucę )

Enjoy




Rozdział 4 Zacząć od nowa

- Nieszczęśliwie potrzebuję, aby ktoś mnie zerżnął.

Cóż, to było wyraźne.


Siedzą w jego mieszkaniu, po przeciwnych stronach pokoju. Żadne z nich nie wie, jak zacząć. Wiedzą jednak, że to wszystko zmieni. Cisza utrzymuje się od kilku minut.

- Nie wiem, dlaczego się na to zgodziłem.

Siedzi w swoim skórzanym fotelu, przekładając laskę z ręki do ręki. Łokcie opiera na kolanach. Nie patrzy na nią. Jego głos, jest pełen wątpliwości i zażenowania.

Jest zdenerwowany.

Pewnie nie robił tego od dłuższego czasu. Nawet lat.

To dla niego obcy świat. A dla niej - jedyna szansa. Nigdy nie będzie go miała tak, jak teraz.

Został popchnięty do krawędzi komfortowego świata, jaki sobie stworzył.

- Nikt cię do niczego nie zmusza, House.

Śmieszy ją fakt, mimo tego, że znajdują się u niego w domu, praktycznie błaga go, żeby ją przeleciał, a on nadal jest podejrzliwy, co do jej zamiarów.

Wstaje i bierze sprawy w swoje ręce.

Wie, że niezdecydowanie jest jego sposobem, aby przejąć kontrolę.

Z każdym krokiem, zbliża się do momentu, z którego nie ma odwrotu. Stoi tuż przed nim.

Odstawia laskę na bok i wstaje.

- Jeśli to zrobimy... nie będzie odwrotu. Nie będę cię rozpieszczał. Nie będę znosił twoich humorów, kiedy będziesz tego żałować.

Powiedz mi coś, czego nie wiem.

- Skąd wiesz, że będę tego żałować?

Droczy się z nim. Powinna wiedzieć, że wdała się w grę z najmądrzejszym mężczyzną, jakiego zna.

Odbija piłeczkę z przebiegłym uśmieszkiem, który powoduje, że jej żołądek fika koziołka.

- Znam cię.

Rzuca mu spojrzenie, pełne irytacji i sceptycyzmu. Uzupełnia oświadczenie:

- I wiem, że nie wyniknie z tego nic dobrego.

Jego pewność siebie wprawia ją w zakłopotanie. Niespełna dwie minuty temu był niepewny, a ona panowała nad sytuacją. Dlaczego role tak szybko się odwróciły? Nie taki był jej plan.

Nie będzie dłużej czekać. Stara się popchnąć go z powrotem na fotel. Chce pieprzyć go na środku salonu, ale ją powstrzymuje.

- Sypialnia.

Przytakuje. Biorąc pod uwagę stan jego nogi, to nie był dobry pomysł.

Odwraca się i przechadza w kierunku sypialni, z taką ilością pewności siebie, na jaką ją stać. Nie ma uwodzicielskiego zdejmowania ubrań, przepychanek w korytarzu.

Nie ma popychania się na ściany, ani dotykania. Praktycznie marszem udają się do sypialni, on za nią. Mimo wszystko, to będzie walka.

Kiedy są w sypialni, czuje olbrzymi ciężar. Najwidoczniej on też tak czuje, gdyż stoją przy łóżku, wpatrując się w siebie nawzajem.

Czekając.




Jego dotyk jest wspaniały.

Jest łagodny, delikatny i czuły.

Pewnie on uważa, że jest zbyt krucha, że sprawi jej ból, lub wie, że spowalniając wszystko, doprowadza ją do szaleństwa.

Na początku, nie dostrzegała tej subtelności. Myślała, że to jest to, czego zawsze pragnęła, co on może jej dać.

Nie wierzę, że byłam taka naiwna.

Ja się zmieniłam. On nie.


Ale teraz, jego subtelność ją drażni. Czy on kiedykolwiek był subtelny? Kiedy okazał jej odrobinę czułości?

Nigdy.

Teraz są w jego łóżku, on leży na niej.

Jak zwykle.

Przyciska mocniej swoje usta, lecz on nie reaguje w sposób, jaki ona tego oczekuje.

Niech się odpieprzy.

Chce, żeby bolało.

Jeśli chciałaby słodkich uścisków, poszłaby gdzieś indziej.

Podejmuje ryzykowną decyzję. Przesuwa rękę w dół, na jego okaleczone udo.

Jęczy z bólu wprost w jej usta. Próbuje się uwolnić, ale ona trzyma go za tył głowy, przyciskając do swoich ust. Gryzie jego wargi.

Chce, aby poczuł ból, taki, jaki on sprawił jej. Chce, aby to odzwierciedliło ich dotychczasowe relacje. Chce doprowadzić go do krytycznego momentu.

W tej chwili słabości, odpycha go i przewraca na plecy. Wpycha język w jego usta, całując go brutalnie.

Kiedy zaczyna odpychać się i wiercić, ona uśmiecha się wprost w jego usta.

Wiedziała, że długo nie utrzyma nad nim kontroli. Ból w nodze ustępował, stał się bardziej aktywny.

Czuje ogromną satysfakcję, bycia powodem jego podniecenia.

Odrywa się od jego ust i siada. Patrzy na nią prosząco. Jest w stanie powiedzieć, że cicho modli się, aby nie zaczęła mówić o uczuciach.

Zabrałeś większość moich uczuć.

Łapie jego pasek i powoli wysuwa go ze spodni. Może tylko na nią patrzeć, dysząc, z otwartymi ustami.

Wkłada rękę w jego bokserki i ściska z całej siły. Pierwszy raz, odebrało mu mowę.

Wreszcie widzi jego erekcję. Zaczyna martwić się zaistniałą sytuacją. Nagle, z dowodzącej kobiety, zmienia się w anemiczną, przestraszoną dziewczynę.

- Jak się... nie chcę cię skrzywdzić.

On siada, zadzierając do góry jej spódnicę. Nie ma na sobie bielizny. Jego ręce poruszają się po obnażonych udach.

Ma niewiarygodnie piękne ręce. Zawsze tak uważała, a teraz poruszają się po jej ciele. Chwyta jego dłoń.

Bada długość palców, każdą linię na dłoni. Wkłada jego środkowy palec do swoich ust. Po chwili delikatnie go wysuwa, milimetr po milimetrze. Obserwuje jej każdy ruch. Kiedy jego palec opuścił jej usta, całuje ją.

Coraz głębiej.

Kładzie dłoń na jego klatce piersiowej, aby przystopował.

- Pokaż mi.

Przytakuje i klepie ją w uda, więc schodzi z jego kolan. Ściąga t-shirt i koszulę przez głowę i rzuca poza łóżko.

Odwraca ją, więc nie widzi jej twarzy. Przysuwa się do jej pleców i opiera o wezgłowie łóżka.

Osuwa ją na swoją erekcję. Krzyczy, tak długo na to czekała.

Otacza ją ramionami, przyciągając jej plecy do swojej klatki piersiowej. Opiera czoło o jej kark.

Cameron podejrzewa, że ma problemy z kontrolowaniem swojego ciała. Jego prawa noga jest zgięta w kolanie, lewa wyprostowana przed nim.

Kiedy zaczyna się poruszać, ona dochodzi. Czuje jak jego zarost drapie jej plecy, kiedy się uśmiecha.

Znów zaczął wykonywać powolne ruchy, kiedy odzyskawszy siły, zaczęła poruszać się tym samym rytmem. Osunął się niżej i zaczął ruszać pod nowym kątem.

Nigdy nikt jej tak nie pieprzył. Czuje go wszędzie, wewnątrz, na całej skórze, zawładnął jej myślami.

Czuje, że jest blisko, za każdym dźwiękiem jakim wydaje, wchodząc w nią. Stwierdza, że kocha to uczucie.

Chce dojść, ona też.

Łapie jego dłoń, którą trzymał jej piersi, prowadzi niżej, aż ich złączone dłonie dotykają jej łechtaczki.

Wtedy, wydając głośny jęk, dochodzi. Ona też.

Czysta błogość.

Zostają w tej pozycji przez chwilę, odpoczywając. Nie chce aby zrobiło się niezręcznie, więc wstaje. Wysuwa się z niej.

Sięga do stolika nocnego po vicodin. Ubiera z powrotem spodnie.

Obserwuje go, stara się go rozszyfrować.

Owija się prześcieradłem, chcąc ukryć nagość.

- Trochę za późno na skromność.

- Zimno mi - kłamie. Nie może nic poradzić na to, że płonie pod wpływem jego spojrzenia.

Ziewa.

- I najwidoczniej jesteś zmęczona.

- Tak, pójdę już - rozgląda się w poszukiwaniu bluzki.

- Odwiozę cię. - To nie jest propozycja. Najwidoczniej, stwierdził fakt.

- Mogę zadzwonić po taksówkę, jeśli chcesz. - Nie będzie wywierać na nim presji. Zastanawia się, ile pozostało mu cierpliwości.

- Rób, co chcesz - odpowiada wzruszając ramionami, strzepując wyimaginowany pyłek z pościeli.

Co to za odpowiedź?

Upuszcza prześcieradło, zakładając sweter. Rzuca mu krótkie spojrzenie.

To był ułamek sekundy, ale widziała rozczarowanie na jego twarzy. Ale jego maska znowu pojawia się na swoim miejscu.

- Do zobaczenia jutro? W pracy?

Przytakuje. Uśmiecha się do niego i znika w korytarzu.

Dopiero po tym, jak słyszy za sobą odgłos zamykanych drzwi, pozwala sobie na uśmiech pełen satysfakcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:51, 01 Cze 2010    Temat postu:

milea - idziesz jak burza z tłumaczeniem. Dziękuję

Wiedziałam, że nie mogę tłumaczenia tego fika przesunąć do przechowalni i miałam nadzieję, że ninka się nad nim zmiłuje i dokończy.
Cieszę się milea, że go tłumaczysz.
Staję się wiernym czytaczem

I poproszę o dalej.
Dobrze, że wakacje się zbliżają - mam nadzieję, że będzie więcej czasu na tłumaczenie.

Sam fik - przeciekawy. Wprost chce się czytać kolejne części, ale... ze znajomością angielskiego nie jest najlepiej, więc będę czekać niecierpliwie na kolejne części.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Wto 9:52, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:06, 01 Cze 2010    Temat postu:

milea napisał:
Cytat:
Na kolejną część musicie troszkę poczekać, wyjeżdżam na urlop (chyba, że w środku lasu znajdę dostęp do sieci, to coś wrzucę )

Enjoy


No mam nadzieję że znajdziesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:16, 01 Cze 2010    Temat postu:

Nice!
Uwielbiam takie cosie. xD
Mam nadzieję, że jednak znajdziesz siec w tym lesie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonea dnia Wto 19:17, 01 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:12, 01 Cze 2010    Temat postu:

Mogę zapałać nagłą niechęcią do lasów, jeżeli nie będziesz miała tam zasięgu do neta
Cóż więcej napisać? Nie ma to jak +18


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 20:23, 02 Cze 2010    Temat postu:

Tak w ogóle - też publicznie - bardzo, bardzo dziękuje milei za tłumaczenie tego fika. Robota jest duża i trudna. Ten fik ma ma esencjonalną treść i uroda poszczególnych fraz nadaje mu klimat - ergo, bardzo trudne zadanie dla tłumacza
Powrót do góry
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 7:43, 03 Cze 2010    Temat postu:

Post pod postem, bo chcę, żeby było widać nowy odcinek. Tłumaczenie nadal jest milei, a ja tylko zamieszczam, ze względu na trudności naszej tłumaczki z dostępem do netu (las )


Rozdział 5 Nic, coś, wszystko

Minął tydzień. Tydzień i wciąż nic.

Żadnego słowa, rozmowy, nic.

Nic, prócz zimnego spojrzenia.

Od tamtej nocy, utrzymuje w stosunku do niej dystans. Czuje się przygnębiona i wykorzystana. Spodziewała się, że po tych wydarzeniach łatwiej będzie mu wykonać kolejny krok.

Najwyraźniej - nie.

Przekonywała siebie, że ten jeden raz wystarczy. Jedna noc ją zaspokoi.

Tak, akurat...

Dostała to, czego chciała i miało jej to wystarczyć.

Teraz umiera z tęsknoty.

Znowu.

Powinna była to przewidzieć. Ten człowiek jest jak narkotyk.
Jedna noc nigdy nie wystarczy.

Nigdy.


Praktycznie, nie miała wyboru. Jeśli by ją odrzucił, nikt jej by go nie zastąpił. Odważna decyzja jak na niespełna trzydziestoletnią kobietę, ale taka jest prawda.

Nie może powiedzieć, że jest miłością jej życia, miłość powinna być wzajemna. Nie jest jej kochankiem, jedna noc może być uznana jako pomyłka lub zdrada.

Kto tutaj jest zdradzony?


Nie są “przyjaciółmi, którzy ze sobą sypiają”, ponieważ nie są przyjaciółmi. Nie będzie nawet rozważać relacji szef – pracownik. Kim on właściwie jest?

*

Ich pacjenci rzadko umierają.

Jest genialnym lekarzem.

Oskarżał ją, że wkłada za dużo wiary w jego możliwości. Nic na to nie poradzi. Uwielbia momenty, kiedy rozwiązuje przypadki. Kocha wyraz jego twarzy, kiedy składa ze sobą fragmenty układanki. Lekko marszczy brwi, rozchyla usta, ma błysk w oku.

Tak samo wygląda, kiedy dochodzi.


Za każdym razem, kiedy ich diagnozy zawodzą, ona cierpi. Zawsze ciężko to przeżywa. Śmierci obawia się najbardziej.

Może ten zawód nie był dobrym wyborem.


On przyjmuje to inaczej. Nie troszczy się o pacjenta, dusza nic nie znaczy. Liczy się tylko ciało. Z jego nogą, mózg stanowi jedyne źródło utrzymania. Kiedy zawiedzie, będzie bezużyteczny.

Są w pokoju konferencyjnym. Jest zadziwiająco cichy. Foreman rzuca diagnozami, Chase je kwestionuje, a ona go obserwuje.

Wpatruje się w tablicę, przykładając marker do ust. Wszyscy są zmęczeni, nie opuścili szpitala od 36 godzin.

- Potrzebujemy leczenia – zwraca się w kierunku zespołu. Foreman przewraca oczami.

- Leczenia na co? House, nawet nie wiemy co to jest! Cameron twierdzi, że to autoagresja.

- Jak zwykle. - Pierwsze słowa, które jej dotyczą. Jakiś postęp.

- Chase myśli, że to infekcja a ja, że rak. Nie możemy się dogadać.

- Ale zgadzamy się, że stanie i obijanie się, jej nie pomoże. Leczenie - tak. Jeśli nie, umrze.

Omen.


Pacjent nie żyje.

Cameron nie jest w stanie nawet wymówić nazwy choroby. Pamięta, że czytała o niej w podręczniku medycznym, ale nie potrafiła dopasować jej do tego przypadku.

Kiedy House otrzymał wyniki autopsji, dąsał się przez kilka dni. Jakby mógł do przewidzieć.

*

Kiedy otwiera drzwi, jest tam. Cofa się, przestraszona wyrazem jego twarzy.

- Mogę wejść? - Jego usta są zaciśnięte, oczy ciemne.

Momentalnie staje się podniecona.

Przytakuje i wpuszcza go do domu. Odwraca się, oczekując tego, że będzie tam stał z tym swoim zadumanym wyrazem twarzy, lecz jedyne co widzi, to jak kieruje się korytarzem do jej sypialni.

Przynajmniej, tak jej się wydaje. Podąża za jego krokami. Poza pracą, nie rozmawiała z nim od tygodnia, i nagle pojawia się u jej progu. Kiedy tylko wchodzi do sypialni, jego usta pokrywają jej usta. Narzuca się jej. Nie czeka, aż się oswoi, eksploruje językiem jej wnętrze.

Chwyta jego ramiona, czuje ciężar jego ciała, ciągnie go za sobą. Kładzie się na niej. Całuje ją łapczywie.

Nie ma wątpliwości, że zostaną jej czerwone ślady na policzkach od jego zarostu. House unosi się na tyle, aby rozpiąć swój pasek i zsunąć jej spodnie.

Jest przerażona, adrenalina w jej ciele stara się przywrócić jej umysł do porządku, lecz pożądanie zwycięża.

Strach podnieca ją jeszcze bardziej.

W pośpiechu, nie zsunął z niej całych spodni. Osunęły się lekko, uniemożliwiając jej rozszerzenie nóg. Wkłada w nią dwa palce. Gwałtownie, bez pozwolenia. Tak, jakby go potrzebował…

Jest niesamowicie mokra. Przez to, jeszcze bardziej pragnie się znaleźć w jej wnętrzu. Zgina palce, sprawiając, że zaczyna dyszeć.

Podejrzewa, że czerpie z tego niesamowitą przyjemność, gdyż obserwuje jej twarz.

Kiedy jest już blisko, on przestaje.

Zaczyna i przestaje, do przodu i do tyłu, zimno i gorąco. Jest ekspertem samoniszczących technik. Pozwala jej dowodzić, po czym ją odpycha. Doprowadza ją do granicy rozkoszy i przestaje.

Chwyta jej spodnie i szarpie w dół, zostawiając ślady paznokci na jej udach. Kiedy znajdują się na jej kostkach, w końcu może rozszerzyć nogi.

Przyjemność jest dla niej zbyt intensywna. Zamyka oczy i przechyla głowę z boku na bok. Jego ręka wędruje wyżej, łapiąc jej szczękę, aby patrzyła prosto na niego.

Kiedy otwiera oczy, wchodzi w nią. Rozchyla usta. Podnosi się, usiłując dosięgnąć jego ust. Żadnego całowania. Tylko dotyk.

Musi widzieć jej twarz, musi okazać jej trochę szacunku. Jego palce wędrują po jej szyi. Ściska jej ramiona, trzymając ją w miejscu.

Jego tempo jest bezlitosne.

Jest inaczej, niż podczas ich pierwszego razu.

Pierwszy raz, powinien coś znaczyć. Coś głębokiego.

To jest brutalne rżnięcie.

Nie jest pewna, które woli bardziej.

Szczytowała już dwa razy, ale potrzebuje chwili, by zaspokoić ją trzeci raz. Podejrzewa, że zanim przyszedł, musiał zmieszać niezłą ilość alkoholu z vidocinem, aby dokonać czegoś takiego.

W przypływie frustracji jęczy i wysuwa się z niej. Chwyta jej ramiona i odwraca twarzą w kierunku materaca.

Opiera się na przedramionach, kiedy wchodzi w nią od tyłu. Jęczy z powodu tak głębokiej penetracji. Jest cała jego.

Przyjmuje każde jego pchnięcie, desperacko pozwalając mu dojść.
Przynajmniej tyle może dla niego zrobić.

Leży na jej plecach, dotykając po omacku jej piersi, przyciśniętych do materaca. Musiało zadziałać, gdyż czuje ciepłą strużkę spermy, spływającą po jej udzie.

*

Stuka palcami po brzegu umywalki.

Miała rację.

Małe czerwone punkciki pojawiły się na jej twarzy, dowód otarć. Kiedy tylko skończył, momentalnie uciekła do łazienki.

Jej oczy są czerwone.

Cicho płakała.

Płakała, bo nienawidzi siebie. Nienawidzi siebie za to, że czerpała z tego przyjemność. Nienawidzi siebie za to, że jest gotowa zrobić dla niego wszystko.

Nigdy nie pozwoliłaby na to żadnemu innemu mężczyźnie. Jemu uległa. Jej słabość daje mu przewagę.

I nienawidzi go za to, jak ją traktuje.

Dosyć tego – myśli.


Powoli otwiera drzwi z łazienki. Siedzi na jej łóżku. Opiera łokcie na kolanach, głowa pochylona. Spogląda na nią, kiedy widzi światło z łazienki wpadające do sypialni. Przytakuje głową, widząc jej poważną minę.

- Nie takiej reakcji oczekiwałem. - zawstydzona, patrzy w inną stronę.

- To było nieuniknione.

Nadal stoi w drzwiach, niepewna wejścia do sypialni.

- Zrobiłem ci krzywdę?

Kiwa przecząco głową.

Fizycznie, nie.


- Pewnie chcesz, żebym wyszedł. - Wstaje, zapinając pasek.

- Czym jestem dla ciebie? - Patrzy na niego. Jest zmieszany jej pytaniem.

- A jakbyś to nazwała? - Dystans pomiędzy nimi jest wprost namacalny. Wzdycha i odwraca się od niej.

- Wszystko musi mieć etykietkę? - Siada z powrotem na łóżku, wiążąc buty.

- Byłam ciekawa. - Znowu panuje cisza. Otwiera usta by zadać kolejne pytanie.

- Dlaczego zawsze śpimy ze sobą po tym, jak ktoś umrze?

Obserwuje jego reakcję.

- To miało niewiele wspólnego ze snem.- Puszcza oczko w jej kierunku.

Obdarza go najbardziej protekcjonalnym spojrzeniem, na jakie ją stać. Wstaje.

- Naturalna reakcja, pociecha smutku i upływającego czasu... - Stoi przed nią, szukając sposobu ucieczki z tej sytuacji.

- Ale ty się nie smucisz. Nie dbasz o innych. Jest ci obojętne, żywi czy martwi.

Podnosi głos. Powinna zdać sobie sprawę, że poruszając ten temat, dyskutuje o ich związku.

Przewraca oczami, naśladując jej ton:

- Ty wręcz przeciwnie. Dbasz o nich, o każdego. Nie jest twoim zadaniem dbać, tylko ich leczyć, koniec.

- Wolę myśleć, że bycie lekarzem to coś więcej niż diagnozowanie.
Kiwa przecząco głową.

- Nie. Jeśli robisz więcej, nie jesteś obiektywna. Nie możesz obarczać siebie ich problemami. To nic nie zmieni, nie przywróci im życia.

Wpatruje się w niego, nie ma już więcej do powiedzenia. Czuje łzy napływające jej do oczu.

- Wychodzę. - Odwraca się, ale ona chwyta go za ramię.

- Czyli jestem tu po to, byś sobie mógł ulżyć?

Nie jest zła. Chce poznać odpowiedź.

- Powiedziałbym, że też sobie ulżyłaś.

Puszcza jego ramię. Odpowiada jej łagodniejszym tonem.

- Nie wiem co robię. Nie wiem, co to jest.

Przynajmniej jest szczery.

Cieszy ją jego szczerość. Właściwie, ona też nie wie co robi. Robi krok w przód, stoi blisko niego.

Całuje go.

Delikatnie, zmysłowo. Jego usta reagują, lecz ciało pozostaje nieugięte.

Jej ręce są na jego pasku. Patrzy na jej ruchy. Rozpina guzik i zamek błyskawiczny. Klęka przed nim.

Otwiera oczy szeroko, kiedy ona wkłada go do ust. House trzyma się framugi dla równowagi. Kiedy dochodzi w jej ustach minuty później, patrzy w dół. Uśmiecha się do niego.

- Za co, do cholery, to było?
Warunkująca nagroda za odruch szczerości?

Pierwszy raz, to ona zainicjowała seks. Upaja się świadomością, że jest w stanie go zaspokoić, że ma nad nim władzę.

- Nie musisz iść. Zostań tutaj i prześpij się. I tak za trzy godziny idziemy do pracy.

Patrzy na nią i zmierza ku drzwiom, rozważając zaistniałe opcje. Po chwili opiera laskę o ścianę i zdejmuje buty. Czuje ulgę. Jego myśli są najwyraźniej zmącone niedawnym orgazmem, ale jedyne co ją teraz cieszy, to to, że on zostanie.

*

Kiedy są w jej łóżku, nie dotykają się, każdy leży po swojej stronie. Wie, ze on także nie śpi.

Czuje, jak on stuka palcami o pościel. Siada, a on odwraca się w jej kierunku. Ściąga koszulkę przez głowę i rzuca na podłogę.

Żałuje, że wcześniej tego nie zrobiła. Uwielbia uczucie dotyku nagiego ciała.

House siada i również zdejmuje t-shirt. Wpatrują się w siebie przez chwilę, po czym dotyka jej, aby położyła się na plecach.

Pochyla się nad nią, obdarzając głębokimi pocałunkami. Cameron myśli, że jest gotowy do następnej rundy, lecz kiedy sięga ręką w dół, on ją powstrzymuje.

Nadal się całują.

Zastanawia się, dlaczego on to robi.

Przeprasza za swoje wcześniejsze zachowanie? Potrzebuje bliskości drugiej osoby? Co chwile wydaje ciche dźwięki, świadczące o tym, że jest mu przyjemnie.

Oczarowana, uśmiecha się wprost w jego usta. Jego ciało jej ciąży, ale uwielbia to uczucie. Jednak, w ten sposób nie zaśnie.

Jest coraz bardziej zmęczony. Pocałunki są mniej uważne. Odpycha go delikatnie, dopóki nie kładzie się na swojej stronie.
Jego oczy są zamknięte. Składa pocałunek na jego policzku i zasypia.

Kiedy budzi się następnego ranka, jego już nie ma. Nie spodziewała się, że zostanie. Wstaje z łóżka i idzie wziąć prysznic.

W pracy, nie mają żadnego przypadku.

Po lunchu, siedzi w jego biurze nad papierkową robotą.

Zauważa małą, złożoną karteczkę, której nie było zanim udała się na przerwę. Zaciekawiona, rozkłada karteczkę i widzi jedno słowo.

Enigma


Uśmiecha się. Jego etykietka dla ich związku: niewytłumaczalny, kłopotliwy, tajemniczy.

Całkiem nieźle.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin