|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:15, 07 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wiem kiedy zamieszczę nowy fragment... Najprawdopodobniej za tydzień...
Więc z góry przepraszam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:21, 07 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Pinky,
zo to za zastój w interesie?
*pyta zaniepokojona*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:56, 07 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
jak kochamy to poczekamy
Warto )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:08, 07 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Kocham Cie
Sobie dzisiaj przeczytałam od pierwszej części. Musze powiedziec, ze mnie uwiodlas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:50, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
kochani, ferie mi się dziś kończą
może uda mi się dziś coś zamieścić, ale głowy za to nie daję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:52, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Postaraj sie, bo my dlugo nie wytrzymamy ;d
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:19, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
PART VIII
Udało mi się!
- Allison? – Jen potrząsnęła nią. – Obudź się.
- Nie śpię. – Cameron podniosła głowę i rozejrzała się. Dotknęła ustami nadgarstka i wzięła głęboki oddech. Miała wrażenie, że wdycha także jego zapach. Wstała i spojrzała na Jen. – Chodźmy. Nie powinno Cię tu być. Mam trochę pracy.
Wilson uwielbiał obserwować ludzi. Wprawdzie nie miał takiej wprawy jak House, ale widział emocje, podczas gdy jego przyjaciel skupiał uwagę na szczegółach i swoim doświadczeniu. Wielu ludziom brakowało empatii, nie rozumieli się nawzajem, co często było przyczyną wielu konfliktów. Gdyby znali potrzeby innych, może świat byłby lepszy.
Ale Wilson do tej pory, pomimo wielu obserwacji i analiz, nie potrafił zrozumieć co tak naprawdę jest między Cameron a Housem. Ta dziewczyna była inna niż wszystkie jakie spotkał. Był nią zachwycony, ale z drugiej strony przerażało go to jak daleko mogła zajść zyskując pełną kontrolę nad Gregiem. O dziwo, tylko ona miała na niego jakikolwiek wpływ. Nikomu innemu nie udało się nakłonić go do stawiania diagnoz kiedy był w stanie wojny z Cuddy i siedział w domu ani do częstszych, aczkolwiek i tak krótkich, pobytów w klinice. Miała doprawdy magiczną moc, bo nakłonić go do czegokolwiek była wielką sztuką i sam w duchu składał jej pokłony do ziemi.
Ale to było niebezpieczne. Potrafiła pokazać pazurki. Sprawiała wrażenie słabej, ale bał się, że postawi wszystkich do pionu. Zadrżał…
W górę. I w dół. W górę. I w dół. Monotonia, przyczyny i skutki, wszystko po sobie następuje. Jest z Cuddy, więc musi coś z tym zrobić. Są objawy, więc jest choroba, a potem leczenie. Są słabe kobiety, więc jest Wilson.
Ale co, do cholery, robiła tu Jennifer?!
Piłka odbiła się od ściany. Zamyślił się i zamiast w jego ręce, trafiła go w głowę. Zdenerwował się. Nie potrafił jej rozgryźć.
Obserwował je. Patrzył na wzajemne reakcje, nieświadome. Nie zachowywały się jak siostry, bardziej jak jakieś… Kto?
Nie umiał znaleźć odpowiedniego słowa. Łyknął Vicodin. Przepływająca w tym samym czasie przez jego umysł myśl tak bardzo go zadziwiła, ze nieomal udusił się tabletką.
"Może to... Nie. Niemożliwe"
Wypił trochę wody. Brakowało mu burbonu. Wstał, zabrał laskę, kurtkę i wyszedł.
W holu natknął się na Cameron. Kartkowała karty pacjenta. Kiedy go dostrzegła, podbiegła.
- House…
- Nie teraz.
- To kiedy?
- Może wpadniesz? – Mrugnął do niej okiem i od razu zignorował.
- Ale… Mamy pacjenta!
- No właśnie. WY macie. Ja mam czas wolny. – Pokuśtykał do drzwi z zamiarem natychmiastowego przerzucenia się do „Sherries”.
- Gdzie Cuddy? – Cameron płonęła z wściekłości. Nie mogła teraz wyjść, ich pacjent miał poważne problemy z oddychaniem, musieli jak najszybciej postawić odpowiednią diagnozę i zacząć leczenie.
- Nie wiem. Pewnie u House’a. – Wilson nie podnosił wzroku.
- Cholera. – Cameron pobiegła korytarzem.
Wiedział, że kłamstwo nie popłaca. Ale tylko tak mógł pomóc Lisie. Wiedział, że Allison będzie chciała jechać teraz do House’a. Natknął się na Chase’a.
- Doktorze Wilson! Gdzie House?
- Nie wiem. Pilnujcie Cameron. Chce jechać do niego, a teraz przede wszystkim musicie zdiagnozować pacjenta.
Chase popatrzył na Jamesa zdziwionym wzrokiem, ale kiwnął głową i odszedł. Wilson przymknął oczy.
,,Oby się udało..."
Wyszedł z "Sherries" koło dziesiątej wieczorem. Nie zważał na to, że był porządnie wstawiony. Wsiadł na motor i pojechał. Myślał o dwóch kobietach i był wściekły, że nie mógł wybrać. Kochał...? Nieobca mu była ta kwestia, ale nie potrafił rozstrzygnąć co tak naprawdę dzieje się w jego duszy... W głowie mu pulsowało, choć był po podwójnej dawce Vicodinu.
Cholera... Jasna cholera...
Przed samym domem przewrócił się. Ogarnął go strach, ale w ostatniej chwili jakoś udało mu się nie zyskać większych obrażeń niż rany na twarzy. Zaklął i próbował wyciągnąć swoją nogę spod motoru. Nie przestawał myśleć. Kiedy w końcu się uwolnił, już wiedział. I postanowił. Z uśmiechem na ustach, trochę się zataczając, szedł do drzwi.
Czuła, że zrobił coś głupiego. Bała się, tak okropnie się bała. Obiecała sobie, że odsunie się od niego, ale nie potrafiła. Jego oczy... Jego usta... Jego okropny charakter... Działał na nią. Boże, jak bardzo pragnęła mieć go tylko dla siebie.
Wsiadła do autobusu przed dziesiątą, zaraz po tym, jak leki ich pacjenta zaczęły działać. Z nerwów nie mogła usiedzieć na miejscu. Prosto z przystanku pobiegła pod jego dom. Zobaczyła przewrócony motor i łzy same napłynęły jej do oczu.
Uklękła na chodniku i zaczęła płakać. Umarł... To nie mogła być prawda. Inaczej straciłaby sens swojego życia.
Nagle zobaczyła światło w jego oknie. Z bijącym sercem wstała i szła powoli do jego mieszkania. Słyszała jak ktoś trzaska się za drzwiami.
Zapukała.
Bała się, ze otworzy jej ktoś inny. Ale to był on. Oślepiło ją światło padające zza jego pleców. Wyglądał strasznie. Skóra była poszarpana i zakrwawiona. Ale żył!
- Cameron...
Zarzuciła mu ręce na szyję i zamknęła usta pocałunkiem. Nagle ktoś wyrwał House'a z jej objęć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:38, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Slodkie.... Ubóstwiam Cie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:39, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
OMG zakończenie trzyma w napięciu. Ciekawe kto go oderwał od Cameron (zabije tego kogoś ) Pisz szybciutko bo umre z ciekawości ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:43, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
tysiaaa napisał: | OMG zakończenie trzyma w napięciu. Ciekawe kto go oderwał od Cameron (zabije tego kogoś ) Pisz szybciutko bo umre z ciekawości ;D |
Wydaje mi sie ze Cuddy ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:14, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Domcia2605 napisał: | tysiaaa napisał: | OMG zakończenie trzyma w napięciu. Ciekawe kto go oderwał od Cameron (zabije tego kogoś ) Pisz szybciutko bo umre z ciekawości ;D |
Wydaje mi sie ze Cuddy ... |
No w zasadzie kto inny mógłby to być. Albo może ta Jen czy jak jej tam ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:16, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
niestety, musicie poczekać
jakiś... tydzień
mam dzień w dzień sprawdziany i się nie wyrobie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:48, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
'Jak kocha to poczeka' ;p niech Cie wena nie opuszcza czasami tylko ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:11, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Rozumiem. ja jak mam szkołę to mało mam czasu na cokolwiek więc jesteś usprawiedliwiona w moich oczach )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:20, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Dziś bardzo króciutko, ale jednak. Po prostu sama nie mogłam się powstrzymać, by odpuścić chemię i napisać fragmencik ^^
PART IX
Przewiercał ją wzrokiem na wylot. Widziała, ile zdziwienia, ale i tęsknoty było w jego oczach. Piekły ją usta, była ubrudzona jego krwią.
- Trzeba go opatrzyć. – Wilson posadził pijanego House’a na kanapie i poszedł po apteczkę. Allison usiadła obok Grega. Był rozkojarzony i zmęczony, a pomimo tego wciąż wbijał w nią natrętny wzrok. Widziała tyle pytań w jego oczach. Przyszedł James i odepchnął ją.
- Idź do domu.
- Nie mogę. – Czuła jego zdziwiony wzrok, chociaż stała odwrócona tyłem. – Przyszłam do House’a.
- Jest zmęczony… I pijany. Nie potrzebuje, by ktoś się nad nim użalał.
- Wyjdźcie oboje. – House podniósł się i usiadł na kanapie pocierając czoło ręką. – Wynoście się. – Odepchnął Wilsona i pokuśtykał w stronę sypialni. Zataczał się i podtrzymywał o ściany.
- Ale…
- Nie rozumiecie słowa „oboje”? – Popatrzył na nich ze złością. – To znaczy TY i TY. O-B-O-J-E! – Wskazał na Wilsona i Cameron, i odszedł.
Spojrzała na Jamesa. Już chciała wychodzić, ale złapał ją za ramię i wyszedł razem z nią. Palce zaciskał mocno. Był wkurzony. Próbowała się wyrwać, ale nie mogła. W koncu znaleźli się na ulicy. Złapał ją za rękę i przyciągnął ku sobie. To bolało.
- Po co tu przyszłaś?!
- Myślałam, że coś mu się stanie! Był pijany, mógł zginąć na tym motorze!
- To wyobraź sobie, że znam go lepiej od ciebie! Niepotrzebnie tu przyjeżdżałaś. – Obrócił się i poszedł w swoją stronę. Stała na środku ulicy i wpatrywała się w ciemność jakby zaraz miało pojawić się tam wybawienie czy coś.
Nie jest taki miły i niewinny jak myślałam… Ale nie może mi zabronić, żebym widywała się z Housem.
Zdziwił się, kiedy zobaczył Wilsona w swoim mieszkaniu. Już miał go wyrzucić, kiedy nagle ktoś zapukał. Przełknął ślinę i otworzył. Światło oświetlało jej twarz zalaną łzami i nadawało połysk jej włosom. Patrzył na nią z góry. Piekła go skóra na twarzy. Widział troskę w jej oczach i prawdziwą rozpacz. Nie mógł się odezwać. Czas jakby stanął w miejscu, chwila wydawała się wiecznością. Chłonął jej obraz i starał się go zapamiętać. Odtwarzał go w głowie i zachwycał się nim. To nie mogła być prawda. Ona. Tutaj. W jego mieszkaniu. Martwi się. O niego.
O niego!
Chciał się ruszyć, ale nie mógł. Bał się, że to tylko sen i pragnął go jakoś utrwalić. Może gdyby pochwycił ją w ramiona, zostałaby na zawsze. Ale nie mógł nic zrobić. Troszczyła się o niego, o jego życie… Ona… W głowie miał pustkę.
- Cameron…
Te słowa były jak muzyka dla jego uszu. Zobaczył błysk radości w jej oczach. A kiedy poczuł jej dłonie na swoich ramionach, niby tak lekkie, a jednak wgniatające go w tę podłogę i nie pozwalające mu się ruszyć, kiedy dotknęła jego ust… To było jak magia, w którą nigdy nie wierzył, jak sen. I żałował, że musi się obudzić i zostawić jej obraz w objęciach Morfeusza.
Nagle poczuł jak jakaś okropna siłą odciąga go od niej. Znieruchomiał. Czuł, że to koniec, dlatego bał się zareagować, by ta mara jeszcze została. Nie chciał jej rozproszyć.
Kiedy w końcu zorientował się, że tą siłą był Wilson, a Cameron jest prawdziwa i naprawdę go pocałowała, poczuł gniew. I nagle, z niezwykłą siłą, uderzyła go ta niemoc, którą zwykle odczuwa się po kilku głębszych. Wilson posadził go na łóżku, a ona usiadła obok. Był wściekły, że dał się tak omamić, a jednocześnie wstydził się jak dzieciak, którego przyłapano na całowaniu z lalką. Usta go piekły. Ona była prawdziwa… I patrzyła na niego z takim zatroskaniem. Powróciło jego stare, zrzędliwe „ja”. Chciał coś powiedzieć, ale plątał mu się język. Chciał dosłownie przebić ją wzrokiem, by uświadomiła sobie jaki błąd popełniła. Wiedział, że nawet Cuddy nie pocałowałaby go w drzwiach.
Chciał, by Cameron wiedziała ile zła wyrządza sobie zakochując się w nim.
Nie czuł żalu ani smutku kiedy ich wyrzucał. Nie paliły go jej pytające spojrzenia. Można nawet powiedzieć, że ucieszył się, kiedy został sam.
Ale po chwili ogarnęła go samotność i pustka, naciskały na niego jak ściany pułapki. Przymknął oczy i wzniósł głowę do góry. Dotknął palcami ust, wodził po nich i czuł pod palcami jej ślad. Czuł jej zapach wokół siebie, dotyk dłoni na ramionach. Odwrócił się i pokuśtykał do telefonu.
- Cuddy...? Mam prośbę…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:19, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Nie podoba mi sie zachowanie Wilsona na początku. Wkurzył mnie. Scena z cameron i House'm piękna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:25, 11 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
przeczytam jak wroce ze szkoly . ;p
ale dziekuej ci:*:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:21, 11 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
taaaaak Domcia2605, nie ma to jak dać koment przed przeczytaniem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
annniczka
Ratownik Medyczny
Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:16, 11 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
za to ja przeczytalam i stwierdzam ze czesc jest swietna chociaz troche krotka, ale naprawde super czekam na nastepna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domcia2605
Pacjent
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:55, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Pinky napisał: | taaaaak Domcia2605, nie ma to jak dać koment przed przeczytaniem |
Ja po prostu wiedzialam, ze bedzie swietna wiec od razu podziekowalam. ;p I sie nie mylilam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:26, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
haha dziękuje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua_100
Okulista
Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:29, 12 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Piekne
Czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:31, 13 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
dlaczego on dzwoni do Cuddy ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinky
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Częstochowy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:43, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Specjalnie na Walentynki
Inspiracja --> Konishi Kayo & Kondoo Yukio - Shinkai (Elfen Lied Original Soundtrack)
PART X
Wilsonowi musiało się udać, skoro House zadzwonił do niej w środku nocy. Wiedziała, że pił i mogło mu się coś, ale i tak nie udałoby się jej go powstrzymać. Chciała wyjść i jechać do niego, ale musiała trzymać się planu. Inaczej Greg zacząłby coś knuć. Nie chciała, by podejrzewał ją o zazdrość. Boże, chyba po raz pierwszy nazwała to uczucie po imieniu. A tak bała się tego.
I just call to say I love you...
Jechała samochodem, była cała w skowronkach. Nie zważała na to, ze była druga w nocy. Zachowywała się dziwnie i wiedziała o tym, ale nie mogła siedzieć spokojnie w domu. Z jednej strony byłą zła, że musiał jechać na tym przeklętym motocyklu, ale z drugiej szczęśliwa, że ma powód, by mu pokazać jak bardzo go kocha. Zatrzymała się przed jego domem, poprawiła makijaż. Wyszła z samochodu i pewnym krokiem skierowała się w stronę drzwi. Zapukała i czekała, aż otworzy. Czekała i czekała. W końcu pchnęła je delikatnie i weszła cicho do środka. Bała się go zawołać, strach ścisnął ją za gardło. Bała się, ze zobaczy go leżącego gdzieś w pokoju, cierpiącego, może konającego...
Było ciemno, pokój oświetlało światło księżyca. House siedział w fotelu, opierał głowę na oparciu i spał.
Uśmiechnęła się, odrzuciła płaszcz i podeszła bliżej. Usiadła delikatnie na jego kolanach. Zbudził się, ale zamknęła jego usta pocałunkiem, by nic nie mówił. Pozwoliła, by rozpiął jej bluzkę i położył dłonie na piersiach. Specjalnie nie włożyła biustonosza. Ściągnęła mu koszulę. Gładziła jego tors długimi palcami. Rozpięła jego spodnie, wstała i ściągnęła spódniczkę. Pchnął ją na kanapę i całował począwszy od szyi, a skończywszy na udach. Jej ciało przebiegały dreszcze rozkoszy. Kiedy była gotowa, wszedł w nią. Ich ruchy zsynchronizowały się. Oplotła go nogami i cichutko jęczała. Jęki przerodziły się w krzyk. W końcu opadł na nią, spocony i zmęczony. Całowała jego twarz i gładziła po plecach. House wysunął się z niej i stanął na środku pokoju. Był całkiem nagi, światło księżyca oświetlało jego postać. Poczuła, że wciąż go pragnie. Greg odwrócił się, wciągnął na siebie bieliznę i spodnie, a potem wyciągnął w jej stronę studolarowy banknot. Popatrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Nie dam Ci więcej. Wszystko wydałem w barze. A teraz idź i znikaj z mojego życia. - Rzucił w jej stronę pieniądze i spódnicę. Usiadła na brzegu kanapy. Stał i czekał, aż ona się ubierze. Poczuła złość, upokorzenie, żal, zawstydzenie. Naciągnęła majtki i spódnicę, narzuciła na ramiona bluzkę, wzięła buty w ręce i wybiegła. House zamknął drzwi i oparł się o ścianę w korytarzu oddychając ciężko.
Płakała. Nie chciała, by tak ją potraktował. Drżącymi rękami wybrała numer Wilsona. Lecz nie mogła mówić. James słyszał tylko jej rozpacz.
Ktoś próbował się włamać do jej domu. Nagle usłyszała jak przewraca się lampa w korytarzu. Powinna byłą już dawno ją wyrzucić, wszyscy tylko na nią narzekali. Usiadła cicho na łóżku i naciągnęła na siebie szlafrok. Bała się zapalać światło. Szukała czegoś, by móc się obronić. Nagle spostrzegła w kącie pokoju kij baseballowy i przypomniała sobie, jak Robert próbował nauczyć ją grać. Nie udało mu się oczywiście. Musiał go zostawić kiedy się od niej wyprowadzał. Chwyciła kij i z sercem w gardle spojrzała na zegarek. Cholera, była trzecia w nocy... Wyszła na korytarz. Włamywacz musiał usłyszeć jej kroki, bo również był cicho. Poczuła zapach alkoholu. Kiedy zobaczyła czarną laskę z płomieniami, odłożyła kij i zapaliła światło.
House ledwo stał na nogach. Był pijany jak bela. Trzymał w dłoni długą różę. Popatrzyła na niego zdziwiona. Wyciągnął kwiatek w jej stronę.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Allison.
Nie zdążyła złapać róży, która wypadła z jego ręki. Obrócił się, z wielką trudnością otworzył drzwi i wyszedł zawracając się i przytrzymując ścian. Stała oniemiała w korytarzu i ściskała w rękach różę zalatującą burbonem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:28, 14 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
wspaniała część !
czekam na następną !
sprostałaś moim oczekiwaniom ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|