|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:28, 08 Paź 2008 Temat postu: Marzenia [Z] |
|
|
Popełniłam fika hameronkowego Świat się kończy.
Nie bić proszę *chowa się za piecem i zerka nieufnie*
Marzenia.
Cameron miała dość. Tym razem Chase po prostu przeciągnął strunę. I już nie chodziło o tego cholernego kota, a o to, że zrobił z tego aferę w stylu: mądry Chase, udziela lekcji głupiutkiej Cameron! Od momentu zwolnienia u House’a, Chase się zmieniał. Początkowo podobało się jej, że jest taki niezależny i asertywny. Ale to zaczynało się odbijać na niej. Wszelkie problemy i stresy odreagowywał na jej osobie. Jasne, idź, załatw, pociesz Wilsona, tylko ty potrafisz.. a potem morze wyrzutów i żalów... myślała wściekła. A ja mam dość bycia przynieś podaj pozamiataj Cameron!
Znalazła Chase’a przy automacie ze słodyczami. Złapała go za rękaw i wysyczała:
- Koniec z nami, rozumiesz. Nas już nie ma! Nie dzwoń, nie szukaj mnie nie odwiedzaj. To koniec!
- Ale o co co chodzi? O tego kota... – zapytał zdumiony i lekko przerażony Robert.
- Jeśli nie wiesz o co mi chodzi to jesteś większym dupkiem i idiotą niż myślałam – odwróciła się i odeszła szybkim krokiem.
Oczywiście musiała spotkać House’a. Nie dała mu dojść do słowa:
- Zamknij się, House. Przynajmniej raz: zamknij się! – krzyknęła do niego.
Zdumiony diagnosta odprowadził ją wzrokiem. Cameron była wściekła. Ciekawy widok.
Alison początkowo poszła do szatni, ale po chwili namysłu zmieniła zdanie. Mam urlop. I to dwa tygodnie. Dlaczego wreszcie nie mogę zrobić czegoś dla siebie? Zrealizować swoich marzeń. Największego nigdy nie spełnię... ale te dwa? Dlaczego nie? Zebrała rzeczy z szafki i udała się do Cuddy.
- Słuchaj, czy mogłabym dostać urlop? – zapytała w miarę spokojnie.
- Stało się coś?
- Nie.. a właściwie tak. Mam dość. W tej chwili czuję się tak, że cokolwiek nie zrobię obraca się to przeciwko mnie. Ja muszę się od tego oderwać i uporządkować siebie. Sprawdzić jaka naprawdę jestem.
- Ok. - Masz od jutra urlop, dwa tygodnie. – Lisa popatrzyła na dziewczynę ze współczuciem. Słyszała już o zerwaniu z Chasem. – Masz jakieś plany?
- Mam, ale... wolę o nich na razie nie mówić. Zabieram komórkę ze sobą – uśmiechnęła się słabo Cameron.
- Baw się dobrze – Cuddy posłała jej uśmieszek.
Podczas drogi do domu obmyśliła wszystko. Do ostatniego szczegółu. W domu, krok po kroku przystąpiła do realizacji planu. Po trzech godzinach intensywnych rozmów telefonicznych wszystko było gotowe. Zaczęła się pakować, starannie wybierając ubranie. Brała tylko jedną walizkę... a jechała na dwa tygodnie. Teraz tylko kąpiel i spać, samolot mam o 9 rano. Za jakieś 15 godzin będę w raju... no przesadzam, wrócę do wspomnień. Uśmiechnęła się łagodnie.
Faktycznie, po 13 godzinach podróży wysiadała na lotnisku w Nicei Odebrała bagaż a potem zamówiony wcześniej samochód. Nareszcie była wolna i mogła robić co chce. I wrócić do miejsc, które zaczarowały ją prawie piętnaście lat temu. Wjechała do centrum Nicei i zatrzymała się na kwiatowym marche. Tak jak wtedy oszołomiła ja ilość, piękno i różnorodność zebranych kwiatów. I ten zapach... cierpki zapach ziół, słodka nuta lilii, wanilia i oszałamiający zapach gardenii. Poczuła się jak w środku obrazu szalonego impresjonisty tylko z dodanym zapachem. Uśmiechnęła się radośnie. Czar Prowansji powrócił z pełna mocą.
Zjechała z autostrady i starą, krętą, nadmorską drogą wzdłuż morza, „morza, ciemniejszego niż wino”* podążała do małej miejscowości Jules des Pines, gdzie miała rezerwację hotelową. Ciekawa była, czy istnieje jeszcze knajpka "U Michela", w której jadała pyszne mule mariniere.
Zostawiła bagaż i poszła na zwiady. Ku jej zdziwieniu, knajpka była i to prowadzona przez to samo małżeństwo. Zjadła wspaniały obiad złożony z zupy rybnej, ślimaków po prowansalsku i czerwonego wina. Jedząc przyglądała się hałaśliwemu, kolorowemu tłumowi przewalającemu się po ulicy. Postanowiła pojechać do Cannes i sprawdzić czy istnieje jeszcze ten sklep Lalique’a. Przejechała wolno La Croisette znowu podziwiając fasady hoteli. Majestic, Martinez, Carlton, Noga-Hilton. Samochód zostawiła na podziemnym parkingu w Hiltonie. Sklep Lalique’a był na swoim miejscu. Cameron zatrzymała się oczarowana: na szklanym stole stała prześliczna waza**. Sama nie wiedziała jak znalazła się w środku i pytała o cenę. I pomimo astronomicznej sumy... kupiła wazę. I malutką popielniczkę. Poprosiła o zapakowanie, zaznaczając, że leci samolotem. Ze sklepu wyszła oszołomiona popełnionym szaleństwem. Piła kawę na tarasie Carltona, zastanawiając się co się z nią dzieje. Nagle usłyszała głos:
- Allison? Co ty tutaj robisz? – zmrużyła oczy i nagle go poznała.
- Peter! O to samo mogę ciebie zapytać! – roześmiała się na widok kolegi ze studiów. – Siadaj.
- Ja na chwilę, żona i dzieci buszują po sklepach a ja urwałem się. Co u ciebie słychać? Wiem ze pracujesz w PPTH?
- Tak, ale jestem na urlopie. A co u ciebie?
- Pracuję w Hopkinsie. I od długiego czasu usiłuję namówić twojego byłego szefa, House’a na wykłady u nas. Ale zważywszy, że nie odpowiada na maile, telefony oraz listy... ma to gdzieś. – Stwierdził nieco ponuro Peter.
House. Nawet na wakacjach ja prześladował.
- On już taki jest. Zadzwoń do Cuddy, naszego dziekana, ona jest jedyną osobą zdolną go zmusić do czegokolwiek – roześmiała się.
- Dzięki za radę. Lecę bo widzę, że skończyli kupować – cmoknął ją w policzek i już go nie było.
Cameron wjechała w głąb Prowansji, w jej krainę czarów. Jechała wąskimi drogami wśród pól kwiatowych, mijała fabryki perfum, nieduże senne farmy, zatrzymywała się w punktach widokowych, gdzie czuła przemożny zapach szałwii, tymianku pomieszanego ze słabą wonią kwiatów. Zapach Prowansji... zapach wakacji sprzed pietnastu lat. Plany, nadzieje i marzenia. Wiatr szarpał jej włosy a słońce oślepiało. Piła kawę w miasteczkach położonych wysoko i tak stromo, że parkując samochód miała wrażenie, że parkuje na pionowej ścianie. Starannie podtykała kamienie pod koła auta. Trud nagradzał jej widok, no i doskonała kawa. Zjeżdżała do małych winnic, pijąc cierpkie, czerwone wino i wysłuchując komplementów na temat swojej urody.
W końcu dotarła do celu podróży: Aix-on-Provence. Chodziła po starym mieście, uliczkami tak wąskim, że ocierała się ramionami o mury. Łukowate przejścia prowadziły na niewielkie, wybrukowane podwórka z obowiązkową studnią po środku i niemniej obowiązkowym kotem. Koty były wszędzie: spały na parapetach, schodach, na rozgrzanych kamieniach. Jednego zauważyła leżącego na belce pod sufitem w starej oberży. Właściciel, zauważywszy jej zainteresowanie, mruknął:
- Leń i nicpoń.
Całkiem jak House... Wybuchnęła śmiechem i obdarowała mężczyznę olśniewającym uśmiechem a w zamian od zachwyconego oberżysty otrzymała szklaneczkę domowego wina. Darmową.
Było jej żal porzucić Prowansję, ale czekał na nią drugi przystanek.
* Szekspir
** [link widoczny dla zalogowanych][/code]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nefrytowakotka dnia Śro 13:14, 10 Gru 2008, w całości zmieniany 18 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:29, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że popełniłaś Hamerona.
Opisy.. mniut, rozpłynęłam się niemalże.
Ale właśnie przez te opisy za mało mi tu akcji, za dużo krajobrazów.
Haaa, Chase znowu ma pecha xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:52, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Fajnie, czekam na dalszą część.
Więcej dialogów. To co najbardziej lubię. Dialogi.
freelance napisał: | Haaa, Chase znowu ma pecha xD |
Chase ma zawsze pecha
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:40, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Następna część
Barcelona. Jeszcze piękniejsza niż pamiętała. Bardziej kolorowa, hałaśliwa, zatłoczona. Znała nieźle miasto, przyjechała tu w jednym celu: zagubić się ponownie w świecie budowli Gaudiego. Odnaleźć smak tego jedynego lata, wakacji spedzanych tylko z ojcem. Wrócić do tego czasu o odnaleźć tamtą Allison.
Najpierw Casa Mila a potem Casa Batllo. Jak dawniej zachwycona podziwiała miękkie linie domów, niemożliwe łuki, kominy wyglądające jak pradawne maski. Ale przecież to był tylko wstęp do tego co chciała zobaczyć najbardziej.
Sagrada Familia.
Największe dzieło genialnego architekta. Pracował nad nim czterdzieści lat, a początkowy projekt zmienił się kompletnie pod wpływem wizji Gaudiego. Rozrastał się w miarę postępu prac. Osiem istniejących wież wspinało się śmiało w górę nadając niesamowitego wyglądu świątyni. Dwie ukończone już fasady z czterech. Całej budowli nadaje lekkości fundamentalne odkrycie Gaudiego: że połączenie łuków parabolicznych ze skośnymi filarami utrzyma ciężar nawet dużego sklepienia. To wszystko przekazał jej ojciec.
Siedziała teraz na zewnątrz świątyni patrząc na wieże i przechylając głowę na boki. W pewnym momencie doznała złudzenia, że że świątynia i wieże zamieniają się w gigantyczna śpiąca bestię: spiralnego smoka. Potrząsnęa mocno głowa: mam omamy. Nagle usłyszała głos:
- Widziałaś to prawda? Widziałaś smoka. – Głos należał do młodego chłopaka, może dwudziestoletniego. – Czasem niektórzy widza to co chciał im pokazać mistrz. Smoka.
- Przecież to bzdura... – zaprotestowała Cameron.
- Ależ nie. On był wizjonerem a jego wizje przekraczały zrozumienie innych ludzi. Mój dziadek pracował z Gaudim. Teraz pracuje tu mój ojciec. Tylko ja się wyłamałem i będę lekarzem – błysnął białymi zębami w uśmiechu.
- Ja też jestem lekarzem – powiedziała rozbrojona Cam.
- Ooooo.. milo mi – zgiął się w głębokim ukłonie niczym prawdziwy hiszpański grand. Pablo Allerez, do usług.
- Allison Cameron – przedstawiła się rozbawiona.
- Chcesz, Allison? Pokażę ci inną Sagrada Familia niż wszyscy widzą – zaproponował.
Zgodziła się z chęcią i dzięki temu młodemu chłopakowi spędziła dwa fascynujące dni na poznawaniu tajemnic świątyni, chodząc po miejscach niedostępnych dla turystów. Pablo chciał zostać nefrologiem i w przerwach pomiędzy opowiadaniem o Gaudim maglował ją na tematy medyczne. Coś za coś...
Był tak miły że odwiózł ją na lotnisko swoim rozklekotanym samochodzikiem, wycisną bezczelnego całusa na jej wargach i odchodząc powiedział:
- Znajdź to czego szukasz.. a może kogo szukasz bo warto – roześmiał się i zniknął.
Podczas długiego loty powrotnego so Stanów Cameron stwierdziła, że odnalazło to czego szukała: tą inną Cameron, nie taką łagodną, empatyczną, troskliwą i zasadniczą. Nauczyła się, że potrafi skrywać uczucia pod swoim ślicznym uśmiechem. Ludzie patrzyli na uśmiech i reszta im umykała. I zrobiła się jeszcze bardziej asertywna. I obojętna dla pewnych spraw. Drzwi zostały zamknięte, a klucz wyrzucony. Zamknęła następny etap swego życia.
Nareszcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:39, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
krótko.
ale, że na dobranoc, to dobrze, że tak lekko strawnie ^^
Cameron się rozwija, co mi się podoba.
kira.. lubisz może architekturę i sztukę, czy po prostu kochasz podróże?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:26, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Jestem na tyle zakręcona że kocham sztukę, architekturę oraz podróże. Miałam możliwość być wielokrotnie w Prowansji która jest moja miłością absolutną. Za każdym razem jak tam wracam zakochuje sie na nowo. A zwłaszcza w morzu. Najpiękniejsze co może być to śniadanie na tarasie wychodzącym na Morze Śródziemne. Słońce igrające na falach, kolor silnej akwamaryny.. przechodzący delikatnie w zieleń... Żółta łódź podwodna.. która jest tak podwodna jak ja jestem perskim dywanem podziemnym Zapach kawy i pieczonego kurczaka... Zapach Prowansji. Uch... fakt kocham to miejsce. I zawsze wracam z sentymentem. Mogę prowadzić z zawiązanymi oczami... A Gaudi i Barcelona to moja nastepna miłość
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
corazón
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:16, 08 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Zupełnie nowy rodzaj Hameronka. Opisowy. Fajnie
Ps. Ja też uwielbiam Barcelonę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:47, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
hmm, nawet spoko
ale ja chcę dialogi! nie wiem, po prostu tak mam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:02, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Jeny będą dialogi Tylko wen musi wytrzeźwieć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:13, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
kira napisał: | Jeny będą dialogi Tylko wen musi wytrzeźwieć |
ok, czekam...
ha!
będą dialogi! ::
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:16, 10 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
a mi bardzo się podobają te opisy i proszę, byś ich nie skracała, bo przez to fick jest taki śliczny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:04, 11 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
opisy pikne, aż bym chciała to wszystko zobaczyć na żywo
**prosi o więcej**
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Betta
Immunolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:39, 11 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Uuu, po prostu fik inny niż do tej pory czytałam !
Bardzo mi się podoba, tylko czasami mam wrażenie, że tak pisany, żeby napisać i O. Ale tylko niekiedy takie fragmenty, a tak co cud miód malinka! Najbardziej mi się podobają opisy oczywiście!
I jak Wolfgang prosze o więcej dialogów, ale bez wykluczenia opisów!
Cameron wjechała w głąb Prowansji, w jej krainę czarów. Jechała wąskimi drogami wśród pól kwiatowych, mijała fabryki perfum, nieduże senne farmy, zatrzymywała się w punktach widokowych, gdzie czuła przemożny zapach szałwii, tymianku pomieszanego ze słabą wonią kwiatów. Zapach Prowansji... zapach wakacji sprzed pietnastu lat. Plany, nadzieje i marzenia. Wiatr szarpał jej włosy a słońce oślepiało. Piła kawę w miasteczkach położonych wysoko i tak stromo, że parkując samochód miała wrażenie, że parkuje na pionowej ścianie. Starannie podtykała kamienie pod koła auta. Trud nagradzał jej widok, no i doskonała kawa. Zjeżdżała do małych winnic, pijąc cierpkie, czerwone wino i wysłuchując komplementów na temat swojej urody.
To najlepsze !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:55, 11 Paź 2008 Temat postu: Re: Marzenia [2/...?] |
|
|
nefrytowakotka napisał: |
jasne, idź, załatw, pociesz Wilsona, tylko ty potrafisz.. a potem morze wyrzutów i żalów... myślała wściekła. A ja mam dość bycia przynieś podaj pozamiataj Cameron! |
Jak w serialu
Fajne. Czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:54, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Bardzo wszystkich przepraszam za brak dalszego ciągu. Niestety komputer padł i dopiero teraz został postawiony na nogi. Ale nadal nie mam dostępu do plików gdzie weny troche napisały Jak tylko odzyskam sprawny komputer... będzie następna część. Opisy będą, bo inaczej naprawdę nie da się pokazać zmiany w Cameron oraz dlaczego była/jest jaka jest.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:11, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
tak, to teraz tak się wykręca od pisania!
joke
dobra, czekam...
tylko pośpiesz sie bo umrę z niecierpliwości!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:00, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
nono, ciekawie sie zapowiada.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:28, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Oto następna część. Krótka, bo komp nadal ma swoje fiksacje.
Zapraszam
Po powrocie do pracy, Cameron wpadła w sam środek szpitalnego magla z plotkami. Dowiedziała się, ze ojciec House'a zmarł a on sam na pogrzeb pojechał z ... Wilsonem. Wyglądało na to, że eks-przyjaciele zaczynają dochodzić do porozumienia. Po szpitalu plątał się niesamowicie przystojny (jeśli wierzyć szeptom pielęgniarek) prywatny detektyw podrywający Cuddy no i podobno pomiędzy House'm a administratorką coś było... Cameron z przyjemnością stwierdziła, że ją to wszystko nic nie obchodzi. Zapoznała się z grafikiem dyżurów na ER i wróciła do domu dokończyć zmian w swoim mieszkaniu. Tak, zmiany dotyczyły także jej mieszkania. Pozbyła się masy rzeczy, kupiła śliczny stary fotel, wywaliła ohydne kwieciste poduszki i narzutę zastępując je gładkimi, błękitnymi. Wywołała zdjęcia i sporo oprawiła w ramki. W sypialni wylądował targ kwiatowy, w łazience zdjęcia Morza Śródziemnego i tony muszli, w kuchni targ w Antibes, ze straganami pełnymi przypraw a w salonie Sagrada Familia. W kuchni porozstawiała oliwę smakową w szklanych i glinianych flaszkach i dziesiątki słoiczków z przyprawami. Dzieła dopełniły świece postawione gdzie tylko się dało. Nareszcie była zadowolona z siebie i swojego dzieła. Duch matki unoszący się dotąd nad jej życiem powoli rozpływał się w powietrzu.
Pierwszy dzień w pracy okazał się ciężki. Pacjenci napływali nieprzerwana falą a ona była odzwyczajona od pracy. W końcu uciekła na lunch. Siedziała przy stoliku wpatrując się tępo w okno, kiedy ktoś przysiadł się do niej.
House. No tak.
- Cześć, Cameron. Gdzie byłaś? - zapytał zabierając jej kanapkę.
- Na wakacjach – odpowiedziała obserwując go. W kanapce były pikle a ona nie miała zamiaru mówić mu o tym.
- Ale gdzie? - diagnosta ugryzł kanapkę i natychmiast wypluł kęs. - Tu są pikle – powiedział z pretensją w głosie. - Nie powiedziałaś mi!
- Owszem są bo ja je lubię. Nie powiedziałam, bo to moja kanapka. A byłam na wakacjach. - A teraz muszę wracać do pracy. - zostawiła zaskoczonego lekarza i wyszła ze stołówki.
Ona się zmieniła... to niemożliwe...
A jednak to było prawdą. Cam się zmieniła i po kilku dniach szpital huczał od plotek. Bo Cameron zbeształa ostro jedną z pielęgniarek, gdy ta schrzaniła badanie. Przestała być taka usłużna. Nie plotkowała, nie obstawiała zakładów. I nikt nie wiedział, gdzie była na wakacjach...
House wysłuchiwał tego wszystkiego i coraz bardziej kusiło go żeby nasłać na Cameron Lucasa... ale coś go ciągle powstrzymywało. Sam nie wiedział co. Niemal codziennie zaglądał na ER, ale stał tylko w korytarzu i obserwował. Nie podchodził. Zauważył, że zmieniła nieco fryzurę choć została przy kolorze blond. I kiedyś zobaczył ją w ślicznej sukience, wydawała mu się nietypowa... Bardzo ale to bardzo francuska... pomyślał.
Cameron ma kogoś? - rzucił wpadając do pokoju lekarskiego.
- Nie ma – powiedział pewnie Kuttner. - Zaprosiłem ją do kina i się zgodziła. Allison bardzo lubi Kinga i poszliśmy na "Rękę mistrza". Świetny film.
- Cameron nie lubi horrorów! - wrzasnął House.
- Lubi. Zna Kinga prawie na pamięć. I Koontza też lubi. - Sypał rewelacjami Kuttner.
- Zawsze myślałem , że ona tylko melodramaty ogląda – mruknął zaskoczony Foreman.
House milczał zamyślony.
Wiedział, że nie ma co rozmawiać z Cameron. Zbywała wszystkie pytania uśmiechem lub nie odpowiadała. I co gorsza, wytrzymywała spokojnie jego badające spojrzenie. Tak więc poszedł do Wilsona, ale onkolog był jeszcze bardziej zaskoczony niż on sam.
- Ona nie chce ze mną rozmawiać – stwierdził tylko. - Nie nasłałeś na nią jeszcze Lucasa?
- Nie. - House pokręcił głową.
- Dlaczego?
- Nie wiem.
Cały House.
Upłynęły trzy miesiące i House nadal nic nie wiedział. Ale nadarzyła się pewna okazja i postanowił ja wykorzystać.
Cameron dostała wezwanie do Cuddy w ważnej sprawie. Pobiegła szybko czując pewien niepokój. Jednakże administratorka była spokojna i z czegoś zadowolona.
- Allison, Trzynastka zwolniła się z pracy, wiesz o tym prawda? - spytała.
Tak. - Choroba dała się jej już tak we znaki że musiała odejść.
- House, chce ciebie na jej miejsce.
- Nie!
- Poczekaj. Na ER jesteś dobra, ale cofasz się w zawodzie. I nie zaprzeczaj. Davies, ordynator immunologii, za kilka lat odchodzi. Masz ogromne szanse na to stanowisko, ale nie pracując na ER. Jeśli będziesz pracować z House'm, tak. Masz do wyboru. Kariera i to naprawdę szybko rozwijająca się lub zastój zawodowy. Zastanów się nad tym, o to tylko proszę. - Popatrzyła na młoda lekarkę. Oczy Allison były pełne emocji.
- Nie rozumiesz. Ja n i e chce pracować z House'm! Nie chcę być znowu chłopcem na posyłki i do bicia. Na ER jestem panią siebie!
- Ok, rozumiem, ale przemyśl to. On chce ciebie... więc negocjuj. - zakończyła Cuddy.
Cameron wypadła z gabinetu administratorki jak burza i mając wszystko w nosie pojechała do domu.
A do Cuddy jak zawsze bez pukania wpadł z impetem House.
- Co powiedziała?
Lisa zreferowała mu rozmowę i zastrzeżenia Cameron. Słuchał ze zmarszczonymi brwiami. Potem skinął krótko głową i wyszedł. Cuddy westchnęła, bo już widziała, że coś kombinuje.
To była ta szansa na dowiedzenie się czegoś no i na negocjacje. A negocjacje z nową Cam mogły okazać się bardzo interesujące. Uśmiechnął się błogo.
Teaser:
Więc czego chcesz, Cameron – zapytał House.
- Tego czego nie możesz mi dać. Na polu zawodowym – podkreśliła spokojnie.
Zapowiadały się długie i wyczerpujące negocjacje. Czyli to co lubił, zwłaszcza, że siedział w mieszkaniu Cam i patrzył na nią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:15, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
no i tym teaserem zburzyłaś cały mój wewnętrzny spokój..
osztyniedobra! :X
muahaha *śmiech zagłady* Cameron zrobili pranie mózgu i przestała być takim miłym popychadłem. i prawidłowo ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Betta
Immunolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:44, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
- Cześć, Cameron. Gdzie byłaś? - zapytał zabierając jej kanapkę.
- Na wakacjach – odpowiedziała obserwując go. W kanapce były pikle a ona nie miała zamiaru mówić mu o tym.
- Ale gdzie? - diagnosta ugryzł kanapkę i natychmiast wypluł kęs. - Tu są pikle – powiedział z pretensją w głosie. - Nie powiedziałaś mi!
Proste, szybkie i śmieszne
Autentycznie nie mogłam się powstrzymać, aż rodzicielka przyszła sprawdzić, czemu kwiczę .
Jak dzieci, normalnie, jak dzieci! Wymiękłam przy "tu są pikle!"
A ogólnie fajne Czekam na więcej (pikli) .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:48, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
mmm, to zakończenie tak mnie zachęciło, że nie wytrzymam!
kurczę, muszę mieć następną część, bo zwariuję!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:25, 13 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
tester mniam ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martuss
Neurolog
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:03, 14 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne Poprostu genialnie Takiej Cam nie znałam i niestety wątpie żeby scenarzyści kiedykolwiek tak odmienili jej charakter... a szkoda Zawsze wkórza mnie w postaci Cameron to że wszystkim ulega i jest taka przesłodzona, a to jak ty ją opisałaś poprostu bardzo mi się podoba Czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:57, 15 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
I odsłona następna Nie taka jaką chciałam... no ale...
Zapraszam.
Trzeba przyznać, że House wytrzymał całe dwa dni zanim postanowił odwiedzić Cameron. Doszedł do wniosku, że ponieważ jest piątek wieczór, lekarka będzie w domu. I nie mylił się. Okna mieszkania Cameron były oświetlone. Zapukał laską i czekał cierpliwie na pojawienie się gospodyni. Cam otworzyła powoli drzwi.
- Czego chcesz, House? - Nie wydawała się zdziwiona jego wizytą, ale równocześnie niezbyt chętna do wpuszczenia go do środka.
- Porozmawiać. Nie udzieliłaś odpowiedzi, czy zgodzisz się wrócić, czy nie. - Stwierdził spokojnie.
Niechętnie otworzyła drzwi i wpuściła go do środka. Był już kiedyś w mieszkaniu Cameron i dlatego od razu zauważył zmiany. Przybył nowy fotel, zniknęły okropne drobiazgi, za to pojawiły się świece i piękne zdjęcia Sagrada Familia. Na stoliku przed kanapą leżała książka, stała butelka czerwonego wina, obok jeden kieliszek oraz deska z serami i winogronami. Cameron planowała samotny ale przyjemny wieczór. House siadł na kanapie umieszczając starannie laskę pomiędzy nogami i postukując nią nieco nerwowo.
- Napijesz się czegoś? - postanowiła być uprzejma, w końcu nic ją to nie kosztowało.
- Jeśli już stoi tu wino... - odparł diagnosta nadal rozglądając się po mieszkaniu.
- Ok – odparła i poszła do kuchni po kieliszek.
- Więc czego chcesz, Cameron? – zapytał House.
- Tego czego nie możesz mi dać. Na polu zawodowym – podkreśliła spokojnie.
Zapowiadały się długie i wyczerpujące negocjacje. Czyli to co lubił, zwłaszcza, że siedział w mieszkaniu Cam i patrzył na nią. W świetle świec wyglądała wręcz oszałamiająco. Granatowy sweterek ładnie podkreślał kolor jej oczu. House poczuł dziwne drgnięcie w sercu. Opanował się naprawdę z trudem.
- Nie masz racji. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że jest tak jak mówię: na ER cofasz się. Nie uczysz się niczego nowego. Oczywiście, może cię to zadowalać, ale czy na pewno? Pracując ze mną zdobywasz większe doświadczenie zawodowe, temu nie zaprzeczysz prawda? - był w swoim żywiole: negocjacje i manipulacje.
- Nie, nie zaprzeczam, ale ty najwyraźniej nie widzisz problemu a ja i owszem, widzę. - Przerwała na chwilę zbierając myśli. - Na ER jestem panią siebie. Postępuję tak jak uważam za stosowne, a nie tak jak mi ktoś powie. Nie jestem posłańcem, chłopcem do bicia, obiektem do kpin i drwin. I jestem szanowana. Nie tak jak u ciebie. Wypełniam swoje papiery, a nie twoje i nie jestem niczyją sekretarką. Nie mam ochoty być wysyłana do laboratorium, bo ty akurat miałeś zły humor albo wydawało ci się, że popatrzyłam albo powiedziałam coś nie tak. - Znowu przerwała usiłując złapać oddech. I była tak wściekła, że jej oczy zrobiły się prawie czarne od nawału uczuć. - Mam dość wysłuchiwania: tylko niech nie idzie Cameron, bo spieprzy, bo nie umie kłamać! Przez trzy lata jeden raz powiedziałeś, że jesteś ze mnie dumny. A musiałam zabić człowieka, żeby to usłyszeć! I naprawdę uważasz, że przez te trzy lata tresury nic się nie nauczyłam, zmieniłam? I rok na ER? Uważasz, że nadal jestem tą samą Cameron z zasadami sztywnymi jak żelazny pręt? Mylisz się. - Urwała zdyszana. Upiła łyk wina, które w międzyczasie House nalał im do kieliszków.
Diagnosta przyglądał się jej ciekawie i w całkowitym milczeniu. Układał sobie wszystko w głowie, zdumiony tą nowa Cameron. Ona się zmieniła i to bardzo. A może to wcale nie zmiana a ...powrót do tego, jaka kiedyś była? Niespodziewana myśl napłynęła mu do głowy. Obudziła się jego ciekawość. I tym bardziej zapragnął, żeby znowu z nim pracowała. Zwłaszcza, że taka jaką teraz była podobała mu się do szaleństwa. I nagle wiedział jak to rozegrać.
- Jak ci się podobało w Prowansji? - Zapytał niespodziewanie.
- Nasłałeś na mnie Lucasa? - zapytała ze złością.
- Nie. Zostawiłaś nie zamknięte drzwi do kuchni i widzę przez nie zdjęcie marche w Antibes. Bo to jest Antibes, prawda?
- Tak – przyznała niechętnie. Owszem, było miło znowu zobaczyć Prowansję. - I zamilkła.
House stwierdził, że chwilowo nic z niej nie wyciągnie. Czas na negocjacje.
- Rozumiem, twoje zastrzeżenia. Taub i Kuttner wystarczają mi jako pieski pokojowe. Foreman ostatnio świetnie nadaje się jako chłopiec do bicia, nawet czasami się odgryza – uśmiechnął się wesoło. - I tak nigdy nie wypełniam kart pacjentów, więc nie będzie straty, bylebyś nie uległa Cuddy. Moją pocztą mogę się zajmować sam... eeee tzn nadal wyrzucać ją do kosza. Co do prywatnych uwag, umówmy się tak: jeśli będziesz uważała, że zaszedłem ci za bardzo za skórę, masz u mnie przysługę, którą muszę spełnić. - Uśmiechnął się szelmowsko. - I co ty na to?
Cameron rozważała propozycję, szukając pułapek, ale jak na razie nie widziała żadnej. I nagle przypomniał się jej Peter i jego pragnienie ściągnięcia House'a do Hopkinsa na wykłady.
House obserwował ją uważnie i zdecydował się dorzucić asa ukrytego dotąd w rękawie.
- Za miesiąc Cuddy organizuje sympozjum i duża część ma być poświęcona diagnostyce, Ty i Foreman, możecie wygłosić wykłady. - Powiedział zachęcająco.
Cameron wiedziała, że jest to ogromna szansa zaistnienia w środowisku. I to, oczywiście, przeważyło szalę.
- W porządku. Zgadzam się. Czy dotrzymasz ustnej umowy czy mamy ją spisać? - zapytała złośliwie.
- Jak chcesz. Ale ja zawsze dotrzymuję umów...
- Oprócz tych, których nie dotrzymałeś – dokończyła Cameron. Obydwoje roześmiali się. Na chwilę, na ułamek chwili wróciło dawne zrozumienie.
- W takim razie... za tydzień, w poniedziałek oczekuję ciebie w pracy. - I wyciągnął do niej rękę. Zawahała się na chwilę a potem uścisnęła ją, pamiętając tamtą odmowę uściśnięcia jej ręki na pożegnanie.
House był bardzo zadowolony z osiągniętego rezultatu. Praca z odmienioną Cam zapowiadała się ciekawie... a odkrycie dlaczego się zmieniła wydawało się warte wszystkiego. No i nadal była bardzo piękna i interesująca. Nawet bardziej niż kiedyś.
Teaser się upił
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nefrytowakotka dnia Czw 8:36, 16 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:44, 15 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
o boże, czytając z wersa na wers w środku rozsadzało mnie z emocji!
ach, uwielbiam to uczucie! Pisz więcej, bo chyba się od tego uzależniłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|