Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Marzenia [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:13, 11 Lis 2008    Temat postu:

chyba tylko ja nie wiem kim będzie następna ofiara...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:56, 13 Lis 2008    Temat postu:

I oto następna część.
Enjoy.



W szpitalnym lobby natykają się na spacerującego nerwowo Wilsona, który natychmiast wlepia zachwycone oczy w Hand.
- Wilson, to nie jest czas na zaloty! Zaopiekuj się detektyw Hand, ale nie w tym sensie, oczywiście. Muszę się przebrać. - House kieruje się w stronę męskiej szatni utykając ciężko.
Hand zwraca rozbawione spojrzenie na Wilsona i z lekkim zaskoczeniem stwierdza, że lekarz nie jest w ogóle speszony, natomiast uśmiecha się jak psotny chłopiec.
- House potrafi być męczący. W czym mogę pomóc detektyw Hand? Co naprawdę stało się w mieszkaniu House'a? Szpital huczy od plotek.
Hand streszcza mu krótko wydarzenia i przechodzi do pytań:
- Czy ktoś oprócz ciebie i zespołu House'a może potwierdzić, że on był cały czas w szpitalu?
- Owszem. Przede wszystkim kamery nadzorujące parking, jego motocykl stoi na wprost obiektywu. A ponadto, lekko licząc kilkadziesiąt osób z personeli szpitalnego.
Hand patrzy na niego z niedowierzaniem.
- Mam rozumieć że cały czas chodził po korytarzach, żeby go wszyscy zauważyli?
Wilson wybucha śmiechem i mówi:
- Chodź zobaczysz, o co mi chodzi. - Wsiadają do windy i wjeżdżają na piętro diagnostyki. Przechodzą kawałek korytarzem i Hand widzi szklane ściany dużego pokoju lekarskiego, teraz pustego, z regałami pełnymi książek, dużym stołem i dwoma zabazgranymi na czarno tablicami. Obok znajduje się mniejszy pokój – gabinet Housea. Pionowe rolety w obu pomieszczeniach są odsłonięte. Hand z zainteresowaniem przygląda się gabinetowi. Nie wygląda jak gabinet ordynatora. Owszem, są regały z książkami i negatoskop ale... nie ma żadnych dyplomów, zdjęć. Na ścianach wiszą grafiki, w kącie stoi gitara elektryczna, biurko jest zabałaganione jak u nastolatka. Wyposażenie uzupełnia żółta leżanka stojąca tuż obok drzwi. Ciekawe... Teraz rozumie rozbawienie Wilsona, każdy kto przechodzi korytarzem ma House'a jak na dłoni.
- Jak widzisz, nie mógł się ukryć. Wyjątkowo, ma dwóch pacjentów. Zazwyczaj jest jeden... ale rozchorowała się poważnie córka jednego z najlepszych sponsorów i Cuddy wymogła na Housie leczenie jej. Dlatego od trzech dni nie ruszał się ze szpitala. Podzielił team i usiłują dojść, co się dzieje..
- Odzywa się Wilson.
W stronę pokoju lekarskiego zmierza szybkim krokiem kilka osób. Przyglądają się Hand z zainteresowaniem wchodząc do pomieszczenia.
- Team House'a. Ten czarnoskóry facet to Foreman. Hindus nazywa się Kuttner, a ten niski to Taub. A to jest Alison Cameron...
Hand przygląda się kobiecie i już wie, że szykują się kłopoty. Ona jest w typie zabójcy: blondynka, ładna i związana z Housem... Trzeba dać jej ochronę.
- Wilson! - obydwoje wzdrygają się słysząc tuż za plecami okrzyk House'a. - Jesteś mi potrzebny. Trzeba będzie zrobić biopsję.
Wilson mruczy ciche "przepraszam" i podąża za przyjacielem.
House wpada jak burza do pokoju, wydzierając się na swoich współpracowników.
- Foreman, co z tym facetem? Ustaliliście coś, czy też spędziliście czas na graniu w pokera? Cameron, zaskocz mnie!
- House, przestań się wydzierać – głos Cam jest spokojny. - Nie wiem czy cię zaskoczę, ale to wygląda jakby pacjent chorował na dwie całkiem różne choroby i objawy jednej zamazują obraz i lub wywołują takie efekty.
- Wreszcie, ktoś powiedział coś rozsądnego. - Głos House'a ocieka ironią.
Od tego momentu Hand nie za bardzo wie o czym rozmawiają, bo żargon medyczny jest jej kompletnie obcy, rozpoznaje tylko poszczególne słowa. Najwyraźniej House doznał objawienia pod prysznicem, bo jego zespół rozbiega się we wszystkie strony. Lekarz zatrzymuje na chwilę Kuttnera i wydaje mu kilka poleceń. Ten reaguje najpierw zdziwieniem, a potem kiwa głową i biegnie w ślad za Cameron. Hand jest przekonana, że Kuttner otrzymał polecenie pilnowania Alison Cameron. Obserwuje House'a, który przysiada na brzegu stołu bawiąc się laską i wpatrując w tablice z objawami. Hand zostawia go i udaje się do gabinetu dyrektorki. Cuddy... a potem drobne dochodzenie wśród pracowników szpitala. Nigdy nie wiadomo. Po kilku godzinach bezowocnych rozmów, zmęczona wraca pod pokój lekarski. Jest druga w nocy, ale lekarze są obecni, tyle, że śpią. Cameron na leżance, obok z plecakiem pod głową, drzemie Kuttner. Hand uśmiecha się lekko, widać Hindus wziął sobie do serca polecenie szefa. Foreman i Taub śpią z głowami opartymi na stole. Nie ma tylko samego House'a.
Gdzież on jest? Nigdzie go nie widziałam...
Korytarze szpitalne są skąpo oświetlone ze względu na porę nocną więcHand szybko zauważa smugę światła padającą spod ciemnych drzwi. Są uchylone, zagląda do środka. Jest to sala negatoskopowa, wszystkie ekrany są podświetlone, a pośrodku, na metalowym krześle, siedzi House. Całkowicie nieobecny. Pogrążony w swoim własnym świecie. Zmęczony i smutny...
Wygląda na... tak bardzo samotnie...
- Nie uważasz, że zabójca działa wbrew logice? - Głos Hause'a zaskakuje ją. Najwyraźniej nie był aż tak nieobecny.
- Chodzi ci o to że zabił dwie ofiary naraz?
- Tak. To jest nielogiczne. Seryjni zabójcy zabijają jedna ofiarę co jakiś czas. Nigdy więcej. Tu są dwie ofiary. Mam wrażenie, że Melanie przyszła do mnie w jakimś określonym celu i zabójca ją zobaczył. Zabił ją a potem kontynuował swoje dzieło u Normana... bo tamta kobieta już tam była. Na twoim miejscu sprawdziłbym, czy Melanie nie miała sekretnego kochanka. - Lekarz wstaje i przeciąga się. - Czas pogonić mój leniwy zespół do roboty. Co oni robią?
- Śpią – odpowiada nieobecnie Hand.
- Ta dzisiejsza młodzież, zero kondycji – narzeka House, ale w jego głosie słychać dziwne zadowolenie. Jakby rozwiązał zagadkę...
Co za chwile okazuje się prawdą. Obudzeni w dość brutalny sposób pracownicy wysłuchują serii wyszukanych inwektyw, a następnie zostają wysłani do sal pacjentów, celem podjęcia leczenia. Sam House wyciąga się wygodnie na leżance zamykając oczy. Hand dzwoni i sprawdza, czy policjanci, przeznaczeni do ochrony Cameron są pod jej mieszkaniem. Ona też ma już dość i marzy o gorącej kąpieli.
- Odwieźć cie do domu? - słyszy ciche pytanie.
Wilson.
- Ja... ee... ok, dziękuję. Chętnie skorzystam. - Hand jest zaskoczona swoimi własnymi słowami ale jest już za późno. - House będzie nocował w szpitalu?
- Nie sądzę. Nie wytrzyma kolejnej nocy na tym meblu. - stwierdza Wilson.
- Hm... i nie zaproponujesz mu gościny? Przecież to twój przyjaciel? - Hand jest zdumiona.
- On ma ... inne plany. Chodźmy.
A House ma rzeczywiście inne plany. Nie ma zamiaru spuszczać z oka Cameron. To jest zbyt niebezpieczne. Ochrona policyjna, ochroną, ale on woli przypilnować tego sam. Czeka więc spokojnie na powrót teamu, żeby wreszcie pozwolić im jechać do domu. Leniwie rozważa, co powie Alison na jego propozycję. Tymczasem, po raz kolejny w ciągu niedługiego czasu, ona go zaskakuje. Tonem nie znoszącym sprzeciwu, oświadcza, że House jedzie z nią do jej domu. Ponieważ nie będzie spał w gabinecie na leżance. I koniec. Stoi nad nim z miną pod tytułem:"weź rusz się wreszcie” więc House, tłumiąc uśmiech posłusznie wstaje. I zatacza się z bólu. Noga eksploatowana niemiłosiernie przez trzy dni postanowiła pokazać na co ją stać. House ma wrażenie, że zaraz zemdleje z bólu.
- Ty idioto! Mam ochotę cie zamordować! Chodź, bo za chwilę wylądujesz jako pacjent.
House łyka vicodin w podwójnej dawce, odczekuje chwilę łapiąc oddech i przy pomocy Cam wolno kieruje się w kierunku windy, w duchu ciesząc się, że szpital jest pusty i nie będzie komentarzy na temat jego stanu. Cam pakuje go do auta, czego jest nie za bardzo świadomy. Dopiero pod jej domem trzeźwieje trochę. Od razu spostrzega cywilny policyjny samochód parkujący pod bramą Cam. Mijają wolno, obserwujących ich policjantów, i dla House;a zaczyna się mordercza wspinaczka po schodach. Mimo pomocy Cameron, jest to wyzwanie niemal ponad jego siły. Na górę dociera na wpół przytomny i mokry od potu. Alison kieruje się do sypialni, nie zważając na jego protesty.
- Będziesz spał w łóżku, jest ogromne. I nie współczuj mi tak, mam zamiar też spać w łóżku. Jesteś dzisiaj zupełnie nieszkodliwy – dodaje złośliwie.
House nie ma sił się odgryźć. Z cichym jękiem ulgi opada na łóżko rozbierając się z zamkniętymi oczami. Wyciąga się w miarę wygodnie, ostrożnie układając bolącą nogę i natychmiast zasypia.
A Cameron, która wróciła właśnie do sypialni, myśli, że śpiący House, wygląda bardzo bezbronnie i pociągająco...
Padający wprost na oczy promień słońca budzi House'a bardzo skutecznie. Obok siebie wyczuwa ciepłe ciało Cameron. Dziewczyna śpi na boku, odwrócona do niego tyłem, z twarzą wtuloną w poduszkę. Przysuwa się do jej pleców i ostrożnie, żeby jej nie obudzić, przytula się, rozkoszując się jej ciepłem i uroczym zapachem. Przypuszczalnie nikt by nie uwierzył w to, że House lubi się przytulać. I być... dotykanym. Ale tylko przez osoby, którym zaufał. Lub też, które kocha. Co stanowczo nie jest tym samym, ponieważ ufa Wilsonowi, ale przytulanie i dotykanie nie wchodzi w grę. Dziewczyna pod jego ramieniem porusza się lekko i budzi się. Odwraca się i patrzy prosto w te nieprawdopodobnie niebieskie oczy, przyglądające się jej z namysłem. Ale Cam nie potrzebuje namysłu, wie czego chce i wie, że to dostanie bo oczy mężczyzny mówią to wyraźnie.
Nareszcie jest tak jak być powinno już dawno. Ich trzeci pocałunek jest najlepszym pocałunkiem jaki im obydwojgu się przydarzył...
A przecież wszystko przed nimi.

Po tygodniu House dostaje pozwolenie powrotu do mieszkania. Nie wybucha gwałtowna radością ponieważ mieszkanie z Cam ma zalety. Właściwie same zalety. Plotki w szpitalu na temat ich romansu przybrały rozmiary huraganu Alice. House to nie interesuje, Wilson się cieszy, zwłaszcza. że sam kręci się intensywnie wokół pięknej pani detektyw. A Cameron? Cameron nie reaguje na pytania mniej lub bardziej dociekliwe.
Zanim House wraca do mieszkania, dawna gosposia Wilsona, Lady, która u niego sprząta od czasu do czasu, przywraca mieszkanie do stanu używalności. W ramach wyganiania złej karmy, Lady rozpala w kominku i rozstawia wszędzie świece zapachowe. Efekt jest całkiem przyjemny, choć House nadal widzi na swojej podłodze ciało Melanie. Norman nie wrócił do swojego mieszkania, mieszka w hotelu. House podejrzewa, że profesor raczej sprzeda apartament. Szok był za duży.
Nie wraca sam do mieszkania. Tym razem Cam będzie mieszkać z nim Nie ma zamiaru zostawiać jej samej, czy też miotać się pomiędzy swoim mieszkaniem, jej mieszkaniem a szpitalem. Od niego do szpitala jest stosunkowo blisko. Od mieszkania Cameron, nie. I jego apartament jest jednak większy. I tak oboje zdają sobie sprawę, że to wszystko są wymówki. Wydaje się, że nie potrafią już spać osobno...
Przez cały, rozkosznie długi miesiąc, jest spokój. Zabójca przyczaił się gdzieś i czekał.. lub zrezygnował w co nikt nie wierzy. Do śledztwa włączyło się FBI, ale jak na razie połączone wysiłki FBI i policji nie dawały rezultatu. Hand sprawdziła wszystko, co dotyczyło Melanie, ale nie znalazła śladu po tajemniczym kochanku, więc ten trop został porzucony. Jednak House czuł, że ma rację.
O piątej rano House'a budzi dzwoniący ostro telefon.
- House? W telefonie odzywa się głos Hand. - Mamy trzecią ofiarę. Znalazł ją miłośnik nocnego joggingu w parku nad stawem. Leżała na stole piknikowym. Też użyto noża. Młoda, jakieś osiemnaście lat, blondynka długie włosy... Mówi ci to coś? I lepiej przyjedź do kostnicy. Natychmiast. - Hand wyłącza się.
House siedzi chwilę w bezruchu. Nie, proszę niech to nie będzie ona...
Cameron pyta zaspanym tonem:
- Kto to był?
- Hamd. Jest następna ofiara. Ubieraj się, nie zostawię cię samej.
Do kostnicy dojeżdżają w rekordowym czasie dziesięciu minut. Hand czeka na nich przed drzwiami. Wchodzą do środka i patolog odkrywa twarz kobiety... dziewczyny. House zaciska gwałtownie rękę na uchwycie laski.
Ally.
Kiedy przyszła z ojcem do kliniki miała siedemnaście lat i wydawało jej się, że zakochała się w Housie. A to były tylko grzyby, które zaatakowały jej mózg. Teraz nie żyje. Jej winą było tylko to, że zetknęła się z nim. Trzecia osoba powiązana z nim nie żyje. Ile jeszcze? W swojej karierze leczył dużo młodych blondynek. To może trwać i trwać. Policja, poza jego osobą, nie ma żadnych tropów. Jedyną rzeczą, co do której, on sam jest przekonany, to ta, że Melanie znała mordercę i przyszła go ostrzec. To cholernie pasuje. Nie wie jak ma to udowodnić. Te myśli przelatują mu przez głowę z szybkością huraganu.
Rośnie w nim wściekłość na mordercę. I strach, że Cameron coś się stanie. Nie pozwolę na to, ty sukinsynu... Znajdę cię. Wiem, że potrafię. Na zewnątrz wygląda na opanowanego tylko zbielałe dłonie zaciśnięte na lasce i oczy aż granatowe od emocji, zdradzają co się z nim dzieje.
- House... miło cię widzieć. Nowa ofiara, hę? I znowu ją pewnie znałeś? - Oślizgły głos Trittera przerywa panująca ciszę.
- Owszem, znałem. Jako pacjentkę. Masz coś do mnie, Tritter?
- Ja? - Dziwi się obłudnie policjant. Skądże. Tylko musimy cię przesłuchać, rozumiesz. Może doktor Cameron pojedzie do domu? To zajmie trochę czasu.
- Poczekam na House'a. - Ucina krótko Cam. Jej głos jest chłodny.
- W porządku, w takim razie zapraszam na górę...
Przesłuchanie House'a trwało kilka godzin, bo Tritter czepiał się każdego słowa. W końcu zdenerwowana Hand przerywa szopkę i zwalnia House'a do domu. Jednak ani Cam ani House nie jadą siebie, tylko do szpitala. House postanawia porozmawiać z Wilsonem. Nie wie, że rozmowa nie dojdzie do skutku przez długi czas. Najpierw okazuje się, że House ma pacjenta, potem Wilson jest zajęty a potem...


Teaser:
Zapowiada część nieco okrutną


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuss
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:14, 13 Lis 2008    Temat postu:

no wiesz co.... nie ładnie
nie wolno tak konczyć części! to powinny byc nie dozwolone!!
i jeszcze to koncówka:
Cytat:
Teaser:
Zapowiada część nieco okrutną

no wiesz... tylko tyle? hmm no trudno...
ale musze się pochwalić wiedziałam że to właśnie tę dziewczynę znajdą
perełek raczej nie wymienie bo jest ich za dużo Wena życzę i czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martuss dnia Czw 17:14, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:25, 13 Lis 2008    Temat postu:

część jest poprostu genialna! House opiekujący sie Cam..ahhh czekam na cd!!! pisz jak najszybciej!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:36, 13 Lis 2008    Temat postu:

zabiję, zabiję, zabiję
jak można przerywać w takim momencie??
no dobra, okażę się łaskawa i za tego słodkiego hameronka zostawię cię na razie w spokoju, żebyś mogła nam jeszcze napisać

a z tą ofiarą, to powiem szczerze, że nie trafiłam
życzę wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:35, 13 Lis 2008    Temat postu:

a ja domyśliłam się właśnie tej ofiary
a część jest znakomita !
a Hameronek mru mru mru
i niech Triter się od niego odchrzani !
czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:44, 13 Lis 2008    Temat postu:

Tak niewolno, po prostu niewolno!
To powinno być prawnie zabronione, jak można przerywać w takim momencie?
No ja się pytam! Przecież to już sadyzm...
Ja chce cd, bo będę płakać
Życzę wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:42, 13 Lis 2008    Temat postu:

Wiedziałam ,że to będzie ta dziewczyna! Teraz mnie tylko ciekawi, kto jest mordercą. Czy my go znamy?
Część boska! Dzięki za duuuużą ilość Hameronka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:45, 14 Lis 2008    Temat postu:

Martuss napisał
Cytat:
no wiesz co.... nie ładnie
nie wolno tak konczyć części! to powinny byc nie dozwolone!!
i jeszcze to koncówka:

Na szczęście jest dozwolone Sadyzm na na drugie imię "nefrytowakotka"
Cytat:
część jest poprostu genialna! House opiekujący sie Cam..ahhh czekam na cd!!! pisz jak najszybciej!!


Anniczka dziękuję Nowa część jest juz prawie gotowa.

Cytat:
zabiję, zabiję, zabiję
jak można przerywać w takim momencie??
no dobra, okażę się łaskawa i za tego słodkiego hameronka zostawię cię na razie w spokoju, żebyś mogła nam jeszcze napisać

Ana jak mnie zabijesz zapomnij o następnych częściach Dzięki za okazanie łaski

Cytat:
a ja domyśliłam się właśnie tej ofiary
a część jest znakomita !
a Hameronek mru mru mru
i niech Triter się od niego odchrzani !
czekam na następną część

Jen, miałyście się domyslić
Ah Tritter... ale on jest fajny
Cytat:
Ja chce cd, bo będę płakać

Butterfly, nie płacz *podaje szybko chusteczki* niedługo cd:D

Cytat:
Wiedziałam ,że to będzie ta dziewczyna! Teraz mnie tylko ciekawi, kto jest mordercą. Czy my go znamy?
Część boska! Dzięki za duuuużą ilość Hameronka

Corazon, nie wiem jakie macie znajomości wśród morderców
Hameronka będzie jeszcze trochę choć nie w nastepnej części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:10, 14 Lis 2008    Temat postu:

nefrytowakotka napisał:
Dzięki za okazanie łaski

pisz, bo zmienię zdanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:57, 14 Lis 2008    Temat postu:

Same chciałyście
Będzie okrutniasto


House'a budzi koszmarny smak w ustach. Mruga oczami, nie mogąc skupić wzroku. Coś jest nie tak... usiłuje poruszyć rękami, ale nie może. Słyszy cichy metalowy dźwięk. Co u diabła... Unosi z wysiłkiem głowę i przez zamglony mózg przelatuje mu myśl: ktoś mnie naćpał. Tylko kto? Ból w nodze i w nadgarstkach powoduje, że House gwałtownie trzeźwieje. Siedzi w aucie, swoim aucie i jest przykuty do kierownicy. Zrobiono to sprytnie, bo przepleciono łańcuszek kajdanek pomiędzy kierownicą a jego rękami, w ten sposób, że lewa dłoń znajduje się na kierownicy a prawa pod nią. Możliwość ruchu: znikoma. Długość łańcuszka kajdanek wynosi około piętnastu centymetrów. Niewiele. Do tego jest przypięty mocno pasami do siedzenia. Rozgląda się w około i stwierdza, że auto stoi w głębi krzaków najwyraźniej w samym środku lasu. A lasy w New Jersey są naprawdę duże.
Świetnie.
W życiu mnie tutaj nikt nie znajdzie.
Porzuca na razie myśli o tym, kto umieścił go w aucie i po co. Testuje na ile może poruszyć rękoma i na jaką odległość. Nie jest dobrze. Łańcuszek jest krótki i skutecznie uniemożliwia ruchy. House uważnie przygląda się zapięciu pasów. Gdyby znalazł jakiś sposób na odpięcie... ale jak? Wygina się w bok, ignorując ból uda wsuwając jednocześnie lewą rękę w szprychy kierownicy, tak by prawa mogła sięgnąć najdalej jak się da. Brakuje sporego kawałka do zatrzasku pasów... ale łokieć jest blisko. Jeszcze bardziej przechyla się w bok a równocześnie do przodu po raz pierwszy w życiu błogosławiąc fakt, że jest wysoki i ma długie ręce. Prawy łokieć jest tuż nad zapięciem, teraz tylko uderzyć mocno. Tiaa... pierwsze próby kończą się wściekłym bólem łokcia a pasy jak były zapięte, tak są. Odpoczywa chwilę i podejmuje jeszcze jedną próbę, wiedząc, że może to być ostatnia, ponieważ torturowane mięśnie i noga nie wytrzymają drugi raz takiego wysiłku. Dotyka łokciem raz i drugi zapięcia a potem z całej siły uderza. Nagrodą jest cudowne, ciche „klik” i pasy puszczają. Poprawia się na siedzeniu, układa nogę wygodniej i odchyla głowę na oparcie, zamykając oczy. Jest mokry od wysiłku, a mięśnie, nie przyzwyczajone do takiej ekwilibrystyki drżą gwałtownie.
Chce mu się pić i to bardzo. Zdaje sobie sprawę, że za jakiś czas stanie się to dużym problemem. Otwiera ponownie oczy i przygląda się niebu. Najwyraźniej zmierzcha. Noc będzie zimna, a on nie jest za ciepło ubrany. Ale szyby zaparują i będzie coś w rodzaju rosy. Przysuwa się do kierownicy i przesuwa dłonie tak że prawa jest bardzo nisko. Przekręca się na lewy bok i unosi do góry prawe biodro. Prawa ręka ma teraz szansę przeszukania kieszeni. Znajduje to, czego szukał: plastikowy woreczek po kanapkach Wilsona i gumkę aptekarską. Jak dobrze, że nie wyrzucił od razu do kosza tylko machinalnie schował do kurtki. Nadmuchuje woreczek powietrzem, szczelnie związuje gumką i kładzie obok swojego siedzenia. Wie, że pod wpływem zimna, powietrze się skropli i jutro rano będzie tam odrobina wody. Odwraca głowę w kierunku schowka, o ile pamięć go nie myli, nic tam nie ma, ale warto sprawdzić. Znowu wykręca ciało w prawą stronę i kładzie się niemal na siedzeniu a następnie przysuwa twarz do do schowka, i po kilku próbach udaje mu się nosem nacisnąć przycisk, schowek stoi otworem. Nic. Same śmieci. Oprócz kremu do rąk, nie ma pojęcia, kto go zostawił. Pewnie Wilson... Trudno. Spodziewał się tego.
Ciemność przychodzi nagle okrywając auto czarnym, nieprzejrzystym kocem. Nie ma gwiazd. Robi się coraz zimniej i House kuli się na kierownicy, zwijając się w kłębek jak najmocniej, pragnąc zachować jak najwięcej ciepła. Zimno ma jedną zaletę: noga boli mniej, prawdopodobnie zahibernowana. Zapada w krótki, nerwowy sen, ale chłód wybudza go ciągle. W końcu zmęczenie bierze górę i usypia, mając nadzieję, że obudzi się we własnym łóżku, a to wszystko okaże się tylko nocnym koszmarem.
Budzi go skurcz. Potworny ból uderza w jego lewy bok z siłą lodowego młota, raz za razem. Przez jego skurczone bicepsy i mięśnie barków przebiegają iskierki bólu. Ciarki rozpływają się w okolicach łokci, a House zdaje sobie z przerażeniem sprawę, że nie czuje przedramion ani dłoni. Równie dobrze mogły by być metalowymi protezami.
Jest już jasno i na całe szczęście słonecznie. Tak jak się tego spodziewał, szyby są zaparowane. Liże chciwie okno, ciesząc się z tej odrobiny wilgoci, która trafia do jego ust. W woreczku faktycznie zebrało się trochę wody. Wypija ją i powtarza operację. Zdaje sobie sprawę, że nie pociągnie długo w tym zimnie i bez wody. Problem sikania rozwiązał... jakoś mało w tej chwili przejmuje się tym, że zrobił pod siebie. Usiłuje znaleźć jakaś wygodniejszą pozycję, ale mięśnie nie przyzwyczajone do takiego wysiłku i przemarznięte protestują gwałtownie. Do piekielnego bólu uda dołącza straszliwy rozrywający na strzępy ból zdrętwiałych ramion, uwięzionych przy kierownicy. Słońce powoli ogrzewa auto, ale to ciepło jest złudne, w końcu to dopiero początek wiosny. Przez cały dzień House zasypia i budzi się zdrętwiały i obolały, nie mogąc zebrać myśli, bo ból ciała przegania je skutecznie. Mimo to jego mózg zaczyna pracować, i włącza się analityczny umysł. Ktoś zamordował te wszystkie kobiety. Teoretycznie związane z nim. To nie jest kobieta... siła z jaką zadane były ciosy wyklucza kobietę. Mężczyzna. Zazdrosny o niego? Bez sensu. Zazdrosny o Cameron? Cuddy? Wilsona? Wszystko możliwe. A może wcale nie chodzi o kobiety. Tylko o niego, House'a. Zemsta. To może być to. Tylko kto? Ma wrogów, ale czy wśród nich jest ktoś kto posunął się do morderstwa? Nie. Być może. House zasypia mocniej i budzi się w środku nocy wstrząsany kolejnym skurczem. Ból jest tak koszmarnym, że krzyczy. Nie może nic na to poradzić, nie może przestać. To jest jak agonia, czyta, żywa agonia. Zesztywniałe mięśnie są szarpane skurczami a on ma wrażenie, że ktoś przykłada mu do barków rozżarzony pogrzebacz. W prawym udzie płonie ogień i obracają się ogniste noże. Traci przytomność.
Ranek jest zimny i mglisty a wpół przytomny House zdaje sobie sprawę, że następnej takiej nocy nie przetrzyma. Dnia prawdopodobnie też nie. Chłód powoli osiada na jego ciele niczym płatki śniegu i wsącza się w jego mięśnie. House przypuszcza, że zimno zabije go szybciej niż skurcze. W sumie byłoby to lepsze, niż ten przeraźliwy ból powodujący, że ciało wygina się niekontrolowanie na wszystkie strony, serce bije jak oszalałe a płuca odmawiają posłuszeństwa.
Otwiera oczy i patrzy mało przytomnie na swoje dłonie w kajdankach. Nie są zaciśnięte do końca, na ostatni ząbek. Jest niewielki luz. A on ma szczupłe dłonie. Na razie porzuca tę myśl, bo nie wie co dalej. Ale po chwili pomysł powraca. Jeślibym wybił kciuk ze stawu, obręcz powinna zejść... Zaczyna manipulować lewym kciukiem przymierzając się. Jest szansa. Minimalna, ale jest. Teraz najgorsze. Układa dłoń na boku opierając ją o kierownicę. Wie, jak uderzyć, żeby wybić kciuk, ale do dyspozycji ma tylko prawą dłoń, która nie weźmie odpowiedniego zamachu albo... albo prawy bark. Okay. Zrób to. Zamyka oczy i bierze głęboki oddech i nie zastanawiając się więcej opada barkiem na lewą dłoń. Rozlega się suche: trzask, a on krzyczy tracąc świadomość.
Obudzenie jest bardziej bolesne niż rankiem. Wybity kciuk drąży w mózgu korytarze cierpienia. Trudno. Prawą dłonią zaczyna zsuwać obręcz, nie zwracając uwagi na koszmarny bół. Kurwa. Obręcz zatrzymuje się na występie kostnym pod kciukiem. Minimalnie za mało... żebym miał coś do posmarowania... Przecież mam. Krem Wilsona. Wyjęcie i nie upuszczenie kremu, można zaliczyć do pieprzonego cyrkowego cudu godnego pokazu w Monte Carlo. Tak mocno zaciskał zęby na tubce, że prawie ją przegryzł. Ostrożnie, nadal trzymając krem w zębach, odkręca zakrętkę i smaruje grubo lewą dłoń i obręcz. Powoli zaczyna przepychać dłoń, jęcząc z bólu. Obręcz utyka w połowie stulonej dłoni. House nie zastanawia się dłużej szarpie ostro w dół, nie zauważając, że kajdanki przecięły bardzo głęboko skórę, odrywając spory płat, co powoduje odarcie połowy dłoni. Jest wolny. Patrzy na swoją lewą rękę... ścięgna są widoczne i mają kolor śliwki... Dziwny widok. Ręce opadają na kolana. House czuje jak jego spodnie staja się lepkie od krwi. Teraz wie, co czuje człowiek obdzierany żywcem ze skóry. Otwiera powoli drzwiczki auta i wypada na ziemię. Zdrętwiałe nogi odmówiły posłuszeństwa. Apteczka jest za tylnym siedzeniem. Dotarcie do niej zajmuje mu upiorne pół godziny, poświęcone na mozolne czołganie się cal po calu w kierunku tylnych drzwi a potem wpełzaniu na siedzenie. Wygrzebuje pudełko, na szczęście jest to apteczka lekarza a nie kierowcy-idioty. House ostrożnie opatruje dłoń, zawijając w opatrunek najgrubszy jaki się da. Ma zastrzyki przeciwbólowe, demerol oszołomi go na chwilę, co pozwoli uruchomić auto. Po następnych kilkunastu minutach wczołguje się na przednie siedzenie, układając lewą dłoń na kolanach. Opatrunek zaczyna przesiąkać krwią. Nogi rwą okrutnie, ale musi spróbować ruszyć z miejsca. Masuje prawą ręką łydki i napina powoli mięśnie modląc się by znowu nie dostać skurczu. W samochodzie ma ukrytą drugą parę kluczyków, odchyla ochraniacz na dźwignię biegów... są. Powoli odpala auto i wytacza się z krzaków na jakąś piaszczystą, leśna przecinkę. Nie ma pojęcia w którym kierunku jechać, ale zamglone bólem i szokiem oczy zauważają ślady kół po lewej stronie. Skręca w lewo i pełznie, bo jazdą tego nie można nazwać. Dojeżdża do szerszej drogi i znowu skręca w lewo. Jego ręka krwawi jak zarzynane prosię, i House zaczyna odczuwać skutki utraty krwi, kręci mu się w głowie, a oczy same się zamykają. Serce pracuje z wysiłkiem. Na szczęście, całkiem niespodziewanie, trafia na normalna drogę. Z drogowskazem. Skręca w prawo, i czuje, jak samochód zaczyna pływać po szosie. Zaraz stracę przytomność i się rozwalę... Ma szczęście, jak na zawołanie wyrasta przed nim stacja benzynowa. Zjeżdża na nią i parkuje tuż pod drzwiami biura, z którego wyskakuje zaniepokojony pracownik. Na widok zalanego krwią House'a mówi tylko: o jezu i wybiera numer pogotowia. House leży na kierownicy, nie reagując na pytania przerażonego pracownika i powoli odpływa. Słyszy w oddali jękliwy dźwięk syren karetki pogotowia.
Chyba mi się udało...



Teasera nie ma bo wen się fochnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuss
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:20, 14 Lis 2008    Temat postu:

Ukatrupie twojego Wena!! Poprostu ukatrupie *szykuje zestaw małego zabujcy*
Tak to opisałaś że nie mam słów.... To takie.... Wspaniałe
poprstu cudowane. Nawet nie wiesz jak mi sie smutno zrobiło. nie wyobrarzam sobie jak to musi byc jak człowiek przez takie coś przechodzi.. mimo iz wiem że to tylko fikcja... Dzisiaj nie mam weny na sensowne komentarze więc powiem tylko że masz swojemu Wenowi zagrozić że jak się nie odfuknie i nie wymyśli czegoś to będzie miał ze mną doczynienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:50, 14 Lis 2008    Temat postu:

rzeczywiście drastyczne, ale część jest świetna, a jakie opisy! czekam na nastepną cześć!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:55, 14 Lis 2008    Temat postu:

stwierdzam, że dobrze się stało, że cię oszczędziłam, ale niech twój wen uważa i lepiej się od obrazi
część 12 śliczna, ale mogłam się tego spodziewać, bo po za tym, że piszesz cudnie to moja ulubiona liczba

życzę powrotu wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:48, 14 Lis 2008    Temat postu:

* * *
drastycznie tu o_o
* * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:20, 14 Lis 2008    Temat postu:

Nefrytowa, sadystko jedna!
Jeny, jak można taka scenę tak szczegółowo opisać?! Czy Ty chcesz, żebym ja koszmary jakieś miała? Sama prawie zrobiłam sobie dziurę w ręcę wbijając paznokcie ze zdenerwowania
Mocne to było!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez corazón dnia Pią 22:21, 14 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:13, 14 Lis 2008    Temat postu:

Wow no rzeczywiście drastycznie.....
Super wyszło, zastanawiam się gdzie była Cam ale pewnie wkrótce nas oświecisz więc czekam zniecierpliwiona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:50, 16 Lis 2008    Temat postu:

Dziewczyny dzięki za komentarze.
Ostrzegałam uczciwi, że będzie okrutnie Czasem trzeba podręczyć bohaterów
W końcu mogłam opisać jak jest uwięziony a potem podsumować: uwolnił się nadludzkim wysiłkiem woli i wrócił do miasta
Na razie szukam wena, bo się gdzieś zadekował


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:47, 16 Lis 2008    Temat postu:

mam nadzieje ze wen szybko wroci

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:54, 16 Lis 2008    Temat postu:

Ok, następna część... krótka tym razem
Wen był leniwy.



Tym razem przebudzenie jest o wiele milsze. House powiedziałby, że naprawdę wspaniałe. Jest mu ciepło... jakie to cudowne uczucie, kiedy człowiekowi nie jest zimno i nie trzęsie jak babcina galareta z nóżek, której, nawiasem mówiąc House nie znosił. Galarety, nie babci. Czuje pod sobą wygodne i miękkie łóżko, gdzieś z boku piszczy monotonnie kardiomonitor. Ból mięśni nie jest aż tak dokuczliwy, nawet jego nieszczęsne udo siedzi cicho. Za to lewa dłoń... no tak. Lewa dłoń ma gościnne występy i boli jak cholera. Rwie, szarpie nerwy i rozrabia na całego. Przewraca głową z boku na bok i otwiera oczy, które natychmiast zamyka oślepiony światłem.
- O, śpiąca królewna się obudziła. Jesteś idiotą. - Wilson. Mimo kpiny w słowach w jego głosie słychać ulgę.
- Nie kradnij mi moich powiedzonek, Wilson. - to co wydobywa się z ust House'a nie można nazwać głosem. Jest to jakiś dziwny skrzek. - Pić.
- Nie kradnę tylko stwierdzam fakt. To tylko ty potrafisz obedrzeć sobie dłoń ze skóry a potem niemal się wykrwawić. Pij ostrożnie.
W usta House'a zostaje włożona rurka i wreszcie czuje delikatny, zimny i cudowny smak wody. Pije wolno nie chcąc się zakrztusić.
- Gdzie jest Cameron?
- Jestem tutaj.
House odwraca ostrożnie głowę i jego oczy napotykają zmartwione i przerażone oczy Alison. Siedzi obok jego łóżka na szpitalnym krześle i wygląda bardzo żałośnie. I za razem cudownie. No tak, jak ją znam była tu cały czas... zaraz, ale ile czasu spałem?
- Jak długo?
- Dwa dni. - Tym razem odpowiada Kutner.- Pilnowałem jej, szefie cały czas, jak kazałeś. - Chwali się zadowolony z siebie Hindus uśmiechając się radośnie.
Jeszcze dwie głowy pojawiają się w polu widzenia House'a: Foreman i Taub. Na obu twarzach widać słabo zamaskowana ulgę.
- Masz więcej szczęścia niż rozumu – stwierdza krótko Foreman. - Nie uszkodziłeś sobie żadnych nerwów ani ścięgien w dłoni. Chase zrobił co mógł i ręka będzie sprawna całkowicie. Ale rehabilitacja będzie bardzo nieprzyjemna.
- Cóż, nie zawsze masz, to co chcesz – stwierdza filozoficznie House. - W tamtym momencie wydawało się to całkiem dobrym rozwiązaniem.
- Ta... za to wpompowaliśmy w ciebie tyle krwi, że wykarmiłoby to stado głodnych wampirów. - Foreman zdobywa się na żart.
Niesamowite.
House przymyka oczy i czuje, że zaczyna znowu usypiać, głosy oddalają się i milkną. A on czuje się bezpiecznie.
Nareszcie.
Przez następne dwa dni nic się nie zmienia. Jest bardzo osłabiony i organizm domaga się odpoczynku więc House budzi si i zasypia nawet w połowie słowa. Wie, że na rozmowę z nim czeka Hand, ale jeszcze nie jest gotowy, więc każdy medyczny i niemedyczny powód jest dobry, aby oddalić rozmowę jak najdalej w czasie. Jego przemyślenia z czasu uwięzienia w aucie nabierają kształtu. Trudne, być może niemożliwe do udowodnienia. Ale według niego logiczne. Morderca zaatakował bezpośrednio jego osobę. Porzucił sztafaż seryjnego zabójcy. I popełnił błąd. Źle dla niego, dobrze dla mnie. Nie przewidział, że wydostanę się z pułapki. Jednak czas porozmawiać z Hand. Ponieważ, morderca jest zdesperowany i może uderzyć jeszcze raz. Może we mnie a może w kogoś na kim mi zależy.
Wilson i Cameron. Może Cuddy.

- Dian będzie tutaj za godzinę – informuje go Wilson.
- Dian?
Detektyw Hand.
- Jesteś z nią po imieniu? Wilson, nie mów mi, że to będzie pani Wilson nr 4! Ona jest policjantką, połknie cię w całości!
- Ty się o mnie nie martw. Na twoim miejscu uważałbym na Cam. Jest bardzo zdecydowana. Bardzo. - Odgryza się onkolog.
House uśmiecha się swoim malutkim, krzywym uśmieszkiem, który Wilson tak bardzo lubi. Dochodzi do siebie, nareszcie. To były koszmarne dwa dni, kiedy nie było żadnej pewności, że przeżyje. Dwa razy jego serce przestawało bić. Wilson wstrząsa się na to wspomnienie. Ale to twardy sukinsyn, wyliże się.
Do pokoju wchodzi Dian Hand. Dzisiaj rude włosy kobiety nie są zaplecione w warkocz, tylko rozpuszczone i otaczają jej śliczna twarz czerwoną chmurą. Wilson wpatruje się w nią z cielęcym zachwytem w oczach.
- Wilson idź sprawdź, czy wszyscy twoi pacjenci żyją. Wiesz, że nie możesz ich spuszczać z oczu...
Onkolog wzrusza tylko ramionami i z wyrozumiałym westchnięciem opuszcza salę.
- Widzę, że lepiej się czujesz. Od Jamesa wiem, że nic nie pamiętasz, tak?
- Nie. Posłuchaj, doszedłem do pewnych wniosków. Prawdopodobnie nie uwierzysz, ale to ma ręce i nogi. I wszystko cholernie pasuje. Ja dam ci teorię, ty znajdź dowody, ok? Nie będzie łatwo, ale to ma sens.
- W porządku, słucham.
Przez następną godzinę dyskutują zażarcie, w końcu Hand poddaje się i zgadza na warunki House'a. Zresztą, ona sama czuje, że coś jest w tym, co powiedział House. Czeka ją nieprzyjemna i żmudna robota. Ale House ma rację: morderca jest zdesperowany i może uderzyć jeszcze raz, niespodziewanie.

Teaser ma urlop.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:29, 16 Lis 2008    Temat postu:

cudna, śliczna, piękna
a wen niech się tak nie rozleniwia, bo czekamy z niecierpliwością


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:14, 16 Lis 2008    Temat postu:

świetna część czekam na więcej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:52, 16 Lis 2008    Temat postu:

super... czekam na cd.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:37, 17 Lis 2008    Temat postu:

Aaaach, widzę, że mnie ominęła wspaniała uczta. Ale może to i lepiej, gdybym miała w międzyczasie czekać na krwiożercze historie, jakie nam zaserwowałaś, może bym zeszła na zawał z niecierpliwości.

Pisz, Kochana, bo jest świetnie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:18, 17 Lis 2008    Temat postu:

Proszę oto następna część. Krótka.
Za to potem będzie już hameronkowo



Dian Hand siedzi w swoim biurze, zadowolona, że jej partner, Michael Tritter gdzieś zniknął. Ma czas na przemyślenie, tego co powiedział jej House. Musi się cofnąć do pierwszej ofiary, Melanie. Ona jest kluczem do wszystkiego.
Hand przymyka oczy i słyszy głos House'a:
Wiem, że sprawdzaliście wszystko. Zrób to jeszcze raz. Posłuchaj. Melanie skądś dowiedziała się gdzie mieszkam i przyszła w określonym celu do mnie. Moim zdaniem ostrzec mnie. Do mieszkania mogła wejść, należę do tych idiotów, którzy zapasowy klucz chowają we framudze drzwi. Nie za bardzo jest co u mnie ukraść, więc się nie przejmowałem tym. Zabójca musiał być na górze, ze swoja ofiarą, i musiał zobaczyć Melanie, jak wchodzi do klatki. Zszedł na dół i albo zapukał... albo miał klucz. Zaatakował ją, a potem zabił. Zauważyłaś, że pierwszy cios jest zadawany w nerki? To powoduje koszmarny ból i de facto paraliż całego ciała. Zabił Melanie i wrócił na górę dokończyć dzieła, ale zdawał sobie sprawę, że spieprzył. Nie miał czasu usunąć ciała Melanie, nie wiedział, kiedy wrócę, a Norman zawsze wraca o dziewiętnastej trzydzieści. Zabrakło mu czasu. Melanie m u s i a ł a znać zabójcę i w jakiś sposób dowiedzieć się, co chce zrobić. Prześwietl ją. Nie wierzę, że ukrył się tak dokładnie, że nie ma po nim śladu w życiu Melanie. Ktoś coś zataił. Pamiętaj „everybody lies!
Istnieje tylko jedna osoba, która jest na tyle szalona i na tyle mnie nienawidzi, że jest zdolna do zabójstwa. I ty wiesz kto to jest. On jest psychopatą i traci kontrolę nad swoimi poczynaniami. Zaatakuje znowu, tylko tym razem nie wiem kogo. W grę wchodzę ja, Wilson, Cuddy i Cameron. Jest sprytny, więc wykorzysta każdą nadarzającą się sposobność.
Hand... pogadaj z przyjaciółką Melanie. Na pewno taką miała. Przyciśnij ją. I zastanów się, czy Tritter nie dawał powodów do podejrzeń, że kogoś ma. Ukrywa.
Tritter.

Jej partner. I prawdopodobnie zabójca.
Nigdy go nie lubiła. Został jej przydzielony po tej aferze z Housem. Miała stanowić jego anioła stróża. Był dobrym gliną, na pewno,ale był wredny. Pamiętliwy. I bardzo lubił okazywać swoja władzę nad innymi.
Jej rozmyślania przerwał oddelegowany do tej sprawy agent FBI, Stevie Croll. Dian uważała go za inteligentnego, ale nie błyskotliwego człowieka.
Croll rzucił na jej biurko mały przedmiot w plastikowej torebce. Mała strzałka. Usypiająca.
- Gdzie to znalazłeś?
- Na szpitalnym parkingu, niedaleko od drzwi do windy. Zabójca strzelił do House'a, dlatego ten nie wyczuł nikogo obcego obok siebie. Takie strzelby podlegają rejestracji. Sprawdziłem. W New Jersey ma ją dziesięć osób. Dziewięciu weterynarzy i... - zawiesił głos.
Hand wiedziała kto jest dziesiątą osobą. House miał rację. Tritter popełnił błąd, głupi błąd. Nie spodziewał się, że ktoś znajdzie strzałkę.
Croll przyglądał się policjantce z zainteresowaniem. Od razu zorientował się, że ona wie. Wie, kim jest zabójca.
Cóż teraz my zapolujemy...
- Gdzie on jest?
- Nie wiem. Kiedy wróciłam na posterunek, nie było go. Jedziemy do szpitala, tam są w tej chwili wszystkie potencjalne ofiary. - Rzuca Hand zrywając się z krzesła.
W lobby spotykają zaniepokojonego Wilsona.
- Szukam Cameron i Kutnera. Mieli zrobić MRI, pacjent leży tam sam, a oni zniknęli – Wilson jest przerażony.
- Parking! - Krzyczy Croll i zrywa się do biegu a Dian biegnie za nim, wyciągając pistolet. Zbiegają po schodach i w drzwiach potykają się o ciało Kutnera. Przeskakują przez nie i rozglądają się po pustym garażu. Croll rejestruje kątem oka jakiś ruch w odległym kącie parkingu, rzuca się w tamtą stronę z Hand depczącą mu po pietach. Zaskakują Trittera, zamykającego klapę bagażnika.
- Ręce do góry!
Tritter wzrusza ramionami i unosi ręce do góry. Hand otwiera bagażnik i znajduje nieprzytomną Cameron w środku. Czuje nieprawdopodobna ulgę. Nie zdążył jej zabić.
Nie wie co z Kutnerem, ale do jej uszu dobiegają jęki i głos Wilsona. Okay, wszystko w porzadku.
- Jesteś aresztowany, Tritter. Trzy zabójstwa i jedno usiłowanie, napaść i porwanie. Nie wyjdziesz z pudła przez długie lata. Wszystko co powiesz może być użyte przeciwko tobie. - Croll recytuje formułkę.
Koszmar się zakończył.



Teaser:
- To są twoje urodziny - mówi Alison.
- Owszem. Chyba należy mi się na urodziny jakiś prezent? - Uśmiech House'a jest uroczy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez nefrytowakotka dnia Pon 23:14, 17 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin