Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kiedy na drodze stanie ci cierpienie... [Z]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:41, 30 Gru 2008    Temat postu: Kiedy na drodze stanie ci cierpienie... [Z]


Przepraszam, ale nadal te ramki są dla mnie czarną magią...
+18, zweryfikowane przez Autorkę


Z racji dość drastycznych i niesmacznych scen, takaż weryfikacja.
________

W kamienicy pewnej ulicy w New Jersey palą się światła. Okna nie mają zasłon ani rolet. Kogo więc podejrzymy? Zbliżmy się może do tego okna na parterze po lewej stronie. Tylko musimy uważać, by nas nie zauważyli. Człowiek, który tam mieszka nie potraktowałby nas miło, gdybyśmy dali się przyłapać…
Kogo widzimy przez szklaną barierę? Mieszkańca tegoż przytulnego miejsca oraz jego najlepszego przyjaciela. Śmieją się, wyglądają na szczęśliwych…

- Wilson, ty nigdy nie nauczysz się, że nawet do piwa trzeba mieć gust – stwierdził stanowczo Gregory House, odkładając z hukiem kufel wypełniony do połowy bursztynowym płynem.
- Co ty chcesz od tego piwa?
Wilson oglądał pod światło swoją zawartość kufla. Nie znał się na alkoholach, tak dobrze jak najlepszy ich koneser – House.
- Jest z podrzędnego marketu, kupione po drodze, za drobne, które zostały ci z lunchu.
Zaśmiali się oboje, Greg tak dobrze znał Jamesa…
- To dlaczego ty nigdy nie kupisz piwa? – dopiero po zadaniu tego pytania, Wilson zdał sobie sprawę, że zna odpowiedź.
- Po co ja mam wydawać forsę, jeśli możesz to zrobić ty?
Cały House… pomyślał James. Wykorzystywał przyjaciół do cna, sam nic im nie dając. Mimo wszystko, Wilson cenił sobie tę przyjaźń. Była dla niego jedną z ważniejszych rzeczy w życiu.

***
Allison Cameron nie przepadała za samotnymi spacerami, w szczególności po zmierzchu. Tego dnia nie miała innego wyboru. Taksówka jej zwiała, potem wcisnął się do niej ktoś inny, samochód nawalił, autobusy już nie kursowały. Nie pozostało jej nic innego, jak wrócić z pracy na nogach. Miała ładny kawałek do przejścia, ale starała się podejść do tego, jak do miłej i sympatycznej przechadzki.
Światło latarni miało niewielki zasięg. Widziała tylko chodnik przed sobą, natomiast zakamarki i to co znajdowało się po drugiej stronie ulicy, to jedna wielka ciemność.
- Dlaczego do cholery muszę wracać sama? – szeptała do siebie. Poczuła nagły przypływ dziwnych emocji. Mimochodem poczuła ból jaki wywołuje samotność. Czasem nachodziły ją różne dziwne myśli, których nie doświadczała na co dzień.
Skręciła w boczną uliczkę, dzięki której droga była krótsza o dobre dziesięć minut.
Gdy była młodsza lubiła wyzwania i ryzyko, chodzenie ulicami, którymi nikt przy zdrowych zmysłach by nie przeszedł. Teraz, nie miała na to najmniejszej ochoty.

***
- Co sądzisz o Cuddy? – zapytał znienacka House. Wilson zmrużył oczy ze zdziwienia i powolnym ruchem odstawił kufel.
- Skąd to pytanie? – wystraszył się, że przyjaciel wyzna mu za chwilę iż kocha dyrektorkę do grobowej deski. Mimo wszystko, nawet House potrafił być czasem szczery ze swoimi uczuciami. Lubił Cuddy, tak często się z nią droczył, dlaczego więc miałby nagle ni stąd ni zowąd jej nie pokochać?
- Wypiłem cztery puszki najtańszego sikacza, więc teraz mam ochotę porozmawiać o rzeczach, o których normalnie bym nie rozmawiał.
Wilson westchnął, ponownie sięgnął po trunek i wypił duszkiem jedną czwartą, jaka tam pozostała.
- Nie jest w moim typie. Nie lubię władczych kobiet.
House wybuchnął śmiechem, mało brakło, a udławiłby się nie przełkniętym łykiem piwa.
- Każda z twoich trzech żon taka była!
- Dlatego się z nimi rozwiodłem.
- To po cholerę się żeniłeś?
- Bo czasem, kiedy napiję się najtańszego sikacza, wyłączam logiczne myślenie.
Uśmiechnęli się porozumiewawczo.
- Potrzebujesz kogoś takiego jak… - House zastanowił się dłuższą chwilę, przeszukując zasoby kobiet jakie znał. – Cameron.
Zdanie to można było spokojnie zakwalifikować do twierdzących, nie do pytających.
- Cameron jest dla mnie za miękka. Ja, jestem niczym Cameron. House, człowiek w życiu potrzebuje kontrastu.
Aluzje Wilsona były zawsze proste i łatwe do zrozumienia, jednak nie odpierał ataku, wolał pociągnąć temat w tę stronę, od której zaczął.
- Och, no tak ty potrzebujesz kogoś takiego jak wredny, okropny, arogancki, koszmarny, cyniczny, obleśny Gregory House!
- Obleśny? – Wilson nie słyszał jeszcze by przyjaciel tak siebie samego określił.
- No co? Trzeba podkreślić grozę panującą w tym zdaniu.

***
Allison od dłuższej chwili czuła, że ktoś za nią idzie. Czekała na moment, w którym tajemniczy człowiek skręci.
Gdybym chociaż miała lusterko!
Nauczyła się tego od przyjaciółki z liceum. „Zawsze miej ze sobą lusterko, możesz dowiedzieć się kto idzie za tobą.” Nie miała przy sobie nawet papierka po cukierku, który miałby folię aluminiową. Szła twardo, wokół nie było nikogo. Panowała martwa cisza, samotne światła świeciły się w szczelnie zamkniętych oknach. Nawet nie mogłaby wzywać pomocy…
Jej wyobraźnia wariowała.
Przecież ten człowiek, tylko idzie!
Oddychała coraz ciężej, szła wyprostowana, ze sztywnym kręgosłupem. Nerwowo ściskała pasek torebki. Nie miała chociażby pilniczka do paznokci, a jej torebka była lekka jak piórko. Chciała skręcić gdzieś w ludniejsze miejsce, ale jak na złość tutaj, takowego nie było.

Od dłuższej chwili nie słyszała za sobą kroków.
No tak, to zwykły człowiek wracający do domu z pracy, tak jak i ja.
Uspokoiła się i szła dalej pewniejszym krokiem. Nawet była w stanie wrócić myślami do wydarzeń tego dnia i na nowo je rozpatrzyć, zanalizować.
Poczuła pchnięcie, ktoś uderzył ją barkiem. Na tyle silnie, że przewróciła się. Upadła w totalnych ciemnościach. Po chwili zdała sobie sprawę, że znajduje się w jakiejś szczelinie między dwoma budynkami. W takim miejscu, gdzie zazwyczaj stawia się kosze na śmieci, gdzie smród rozkładających się odpadków przewierca mózg na wylot. Gdzie przychodzą tylko bezdomne koty, które jako jedyne są w stanie znieść odór, by znaleźć sobie coś do jedzenia.
Poczuła, że ktoś ją ciągnie w głąb tej czarnej, przerażającej otchłani. Była w szoku, który opanował wszystkie jej zmysły. Nie potrafiła nawet krzyknąć, zaprzeczyć, powiedzieć by ją zostawił.
Strach i przerażenie zdominowały jej chłodny, logiczny umysł. Wydawałoby się, że tak inteligentna kobieta, potrafi odpowiednio zachować się w każdej sytuacji. Ale kiedy przychodzi do zmierzenia się z praktyką, wszystko mija się z teorią.

***
- Cuddy jest beznadziejna – stwierdził stanowczo House. Wilson spojrzał na niego pytającym wzrokiem. – Jeśli kobieta jest tak uległa, jak ona, z góry można ją przekreślić.
- Ale to chyba dobrze, gdy jest ugodowa?
Greg wykrzywił usta w obrzydliwym grymasie, który mówił wszystko. Nie potrzebna była kontynuacja.
- Ale o czym my tutaj gadamy… - House sięgnął do kolejnego z dwóch sześciopaków jakie przywiózł ze sobą Wilson i wyciągnął dwie puszki. Jedną rzucił przyjacielowi, drugą sam otworzył. Nawet nie przelewał jej zawartości do szkła. – Ja i tak wolę towarzystwo pań lekkich obyczajów, szybko, sprawnie i na temat. – Zakończył swój wywód głośnym przełknięciem.

***
Nagle zdała sobie sprawę z obrotu sytuacji. Właśnie ktoś ją napadł. Nie widziała jego twarzy, nie mogła odnaleźć poszczególnych części ciała w tej ciemności. Słyszała tylko jego ciężki oddech, straszny oddech, który miała zapamiętać do końca życia.
Poczuła, że chce krzyczeć, wrzeszczeć tak by wszyscy ją usłyszeli. Włożył jej knebel w usta. Poczuła kwaśny smak potu, brudu i innych niezidentyfikowanych substancji. Wepchnął go tak głęboko, że nie była w stanie go wypluć, próbowała pomóc sobie językiem, ale każde dotknięcie tego paskudztwa wywoływało w niej odruch wymiotny. Uczucie to potęgowało to, że szmata podrażniała jej ścianę gardła.
Mężczyzna szamotał się z nią, Allison nie mogła oddać się bez walki. Jednak był silniejszy. Wygrał, przygwoździł ją do zimnego betonu, wsadził jej lewą dłoń do czegoś mokrego i zimnego, co w dotyku przypominało rozgniecione ziemniaki.
Cameron zaczęła płakać, gorące łzy płynęły po jej policzkach strumieniami, kwiliła cichutko, kiedy dobrał się do jej spodni, poradził sobie z ich usunięciem.
Kopała przez chwilę, ale wiedziała że to i tak nic nie da. On wdarł się w nią z impetem. Poczuła rozdzierający ból. Miała wrażenie, że wciska jej między nogi maczugę najeżoną kolcami.
Łzy nie pomagały, zagłębiła się w swoich myślach. Nagle przypomniał jej się pierwszy raz. Kochała tamtego chłopca, była tak szaleńczo zakochana, on wpatrywał się w nią jak w obrazek. Zrobili to u niego, było tak romantycznie…
Nie mogła uwierzyć, że w takiej chwili wspomina jaki cudowny był dla niej seks, kiedyś.
Raz po raz wchodził i wychodził, za każdym razem coraz mocniej. Zaciskała oczy i przełykała głośno ślinę, on i tak nic nie słyszał. Stękał, kiedyś słyszała podobny odgłos. Jej pacjent w agonii też wydawała z siebie takie dźwięki.
Znowu przychodziły jej do głowy takie myśli. Zupełnie nie pasujące do obrazka jaki się wykreował. Nigdy nie wiedziała co może sobie myśleć gwałcona kobieta…

***
Wilson wsiadł do taksówki i odjechał. House położył się do zimnego i pustego łóżka. Nie połknął vicodinu, miał ochotę na masochistyczną noc. Jednak zasnął nadzwyczaj szybko. Sny jakie powstawały w jego umyśle były idyllicznymi obrazkami, o które nigdy by siebie nie posądzał. Spał, niczym małe dziecko. Nigdy jeszcze od czasów historii z nogą nie zdarzył mu się taki łagodny i miły sen.

***
Przyspieszył. Krzyczała, za każdym kolejnym pchnięciem krzyczała coraz mocniej, bolały ją oskrzela, brakowało jej powietrza. Ale i tak wszystko na darmo, śmierdzący knebel tłumił wszystko. Zapach szmaty, którą miała pod nosem przypominał jej zapach topielca, przy którego sekcji kiedyś asystowała. Wtedy była jeszcze delikatną kobietką, która zwymiotowała na sam jego widok.
Nagle przestał. Doszedł. Położył się na niej. Oddychał szybko i wdmuchiwał jej to ciepłe powietrze do ucha. Czuła wilgoć tego ciepłego oddechu. Przytknął swój policzek, do jej niewinnego policzka. Odruchowo odsunęła głowę. On poczuł to, podniósł się, spojrzał w jej twarz i uderzył z otwartej dłoni.
- Dziwka.
To było pierwsze i ostatnie słowo jakie wypowiedział. Jego głos, ochrypły i twardy dźwięczał jej w uszach wtedy i miał dźwięczeć w nocnych koszmarach w najbliższych miesiącach.
Poczuła woń przetrawionego alkoholu, coś co przypominało pijaczka, który regularnie raz w miesiącu przychodził na ostry dyżur przenocować.
Znów te skojarzenia…
Poderwał się, zapiął rozporek i po prostu odszedł. Zostawił ją samą, wśród śmieci. Poczuła się jak jej towarzysze, wykorzystana i wyrzucona.
Zapragnęła twarzy kogoś znajomego, zapragnęła ciepłego słowa, że wszystko będzie dobrze.
Rzuciła się w poszukiwaniach torebki, po omacku, na kolanach przeszukiwała teren. Natrafiła na nią, wyciągnęła telefon, który rozbłysnął bijącym po oczach, białym światłem.
- Boże, do kogo ja mam zadzwonić?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez m90 dnia Wto 11:36, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:04, 30 Gru 2008    Temat postu:

No, no, no.... Niezłe... Naprawdę niezłe. Takie... "niekonwencjonalne".
Ciekawa jestem co dalej napiszesz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Salamandra13
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z głębi umysłu Derrena
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:37, 30 Gru 2008    Temat postu:

Naprawdę mnie wciągnęło! Czytałam z zapartym tchem. Jest ostre, faktycznie. Ciekawa jestem co będzie dalej. Czy zadzwoni do House'a, czy Wilsona...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:40, 30 Gru 2008    Temat postu:

czemu on musiał to jej zrobić ?
straszny ten fick, czekam na następną część
do House'a musi zadzwonić, bo go przecież kocha !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:56, 30 Gru 2008    Temat postu:

No właśnie ciekawe do kogo zadzwoni. Czekam na c.d. z niecierpliwościa!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:25, 30 Gru 2008    Temat postu:

Hm. Opowiadanie nawet ciekawe, opisy faktycznie dość drastyczne.
Moje wątpliwości wzbudza tylko jeden fakt. Czy zgwałcona kobieta w pierwszej kolejności myśli 'Boże, do kogo ja mam zadzwonić?'...? Nie twierdzę, powinna godzinę siedzieć na ziemi i rozpaczać, ale mimo wszystko brzmi to trochę sztucznie... ^^"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:56, 30 Gru 2008    Temat postu:

Jakie drastyczne Az mnie płuca bolą, bo trzymałam zaparty w nich dech Ale umiesz pisać !! Podziw

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:08, 30 Gru 2008    Temat postu:

Pino napisał:

Moje wątpliwości wzbudza tylko jeden fakt. Czy zgwałcona kobieta w pierwszej kolejności myśli 'Boże, do kogo ja mam zadzwonić?'...? Nie twierdzę, powinna godzinę siedzieć na ziemi i rozpaczać, ale mimo wszystko brzmi to trochę sztucznie... ^^"


Wiesz, ja się zazwyczaj wczuwam w swoich bohaterów, jacy by nie byli, kim by nie byli, co by nie robili, nawet jeśli takich doświadczeń nie miałam. To wczuwanie się polega na tym, że oni robią, to co ja bym zrobiła. Na miejscu Cameron moim pierwszym pomysłem byłoby złapanie za telefon i dzwonienie, a nie czołganie się po mieście w poszukiwaniu pomocy na przykład ;].


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:26, 30 Gru 2008    Temat postu:

'Czołganie się po mieście w poszukiwaniu pomocy' to faktycznie zły pomysł (choć jak pokazują niektóre fiki, wszystkie drogi prowadzą do mieszkania House'a) xD

Jestem tylko ciekawa do kogo zadzwoni


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:08, 30 Gru 2008    Temat postu:

niestety czytałam urywkami bo nie dano mi przeczytać w spokoju czego żałuje. Pierwsza reakcja to było to koniec tej części... niema nic potem??? CO!!! Ja che już kolejną część...!!!!!!! OMG! Nie wytrzymię. m90 zatkało mnie troszku, ale jakoś się trzymam. PISZ!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:20, 30 Gru 2008    Temat postu:

Oh, my God!

Jest pomysł. Początek jak w thrillerze. Boli okrutnie.
Cam jako ofiara, ucieśniona, zgnębiona, poniżona. Prawdziwa heroina romansu. Zgodnie z regułą sztuki, ale preferuję inne klimaty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:48, 30 Gru 2008    Temat postu:

Ja od tamtej pory jak to czytałam to modlę sie , by zadzwoniła do House'a A i żeby on nic głupiego nie powiedział lub nie zrobił jak to on

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:39, 31 Gru 2008    Temat postu:

BuTtErfly...?.! napisał:
Ja che już kolejną część...!!!!!!! OMG! Nie wytrzymię. m90 zatkało mnie troszku, ale jakoś się trzymam. PISZ!


Nic nie obiecuję, ale możliwe, że zdążę jutro napisać drugą. Wen mnie pogania, żeby to w końcu opisać, ja mam całą tę historię w głowie nakręconą niczym film ;p.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:55, 31 Gru 2008    Temat postu:

No to wystarczy tylko przelać na papier ^^ Jejku już nie mogę się doczekać noo! ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:51, 31 Gru 2008    Temat postu:

Proszę, taki sylwestrowy upominek ;p.

______

To było niczym koszmar po dłuższym oglądaniu horrorów. Siedziała skulona, przyciskała kolana pod brodą i trzymała w dłoni telefon komórkowy. Nie miała pojęcia do kogo ma zadzwonić. Tak bardzo pragnęła usłyszeć miły głos, który powie, że nic się nie stało, że się nią zaopiekuje… Nikt taki nie istniał. Nie posiadała przyjaciółki ani przyjaciela. Miała tylko paru znajomych i kolegów, koleżanki z pracy. Trzęsącymi się dłońmi, przyciskała klawisz, którym przeglądała listę kontaktów. Łzy rozmazywały jej obraz, starała się je wycierać z oczu, ale one ciągle napływały, jakby bez udziału jej woli.

Dotarła do ósmej litery alfabetu, mijając bez żadnych wątpliwości literę trzecią. Znalazła nazwisko. Zawahała się przez dłuższą chwilę.
- Nie… - szepnęła niezbyt przekonywująco. Otarła nową porcję łez i przycisnęła mocno klawisz „w dół”. Chciała do niego zadzwonić, ale on… Nie potraktowałby jej w taki sposób, jakie potrzebowała.
Kolejną chwilą przestoju była litera szesnasta alfabetu angielskiego. Ten człowiek na pewno by jej pomógł, na pewno potrafiłby ją uspokoić. Ale…
Wróciła do ósmej litery i przycisnęła bez zastanowienia zieloną słuchawkę.

***
Było zaledwie krótko po północy. Gregory House nie miał w zwyczaju chodzić spać tak wcześnie, ale tego wieczoru, Wilson zmył się wyjątkowo szybko, a on nie miał ochoty na nic więcej jak tylko położyć się spać.
Udało mu się wyjątkowo bez problemu zasnąć i właśnie był w najciekawszej fazie snu, kiedy zadzwonił telefon.
- Boże, co za idiota dzwoni do ludzi w środku nocy! – pomstował głośno, przewrócił się na drugi bok i starał za wszelką cenę zignorować dźwięk telefonu, który był coraz bardziej natarczywy. – Zawsze powtarzam, że savoir vivre to podstawa.
Chwycił za jedną z dwóch poduszek i rzucił w stronę telefonu. Niestety takie manewry z zamkniętymi oczami nie skutkują. Telefon po piątym sygnale przestał dzwonić.

***
Allison głośno wciągnęła płynną zawartość nosa i przetarła twarz, po czym zaczęła mówić.
- Proszę… Przepraszam, że o tej porze… Boże, ja nawet nie wiem, która jest godzina! Wybacz mi, ale ja… Nie potrafię tego powiedzieć… - każde zdanie oddzielała głośnym szlochem, który wzmagał się przy próbach powiedzenia co się stało.

***
Otworzył oczy i spojrzał w sufit.
- Cameron? – szepnął do siebie. Płakała, wręcz histerycznie szlochała. Zaczął intensywnie myśleć, jednocześnie wsłuchując się w tony głosu Cameron wypływające z automatycznej sekretarki. Była przerażona, chciała powiedzieć co jej się stało, ale najwyraźniej nie mogło jej to przejść przez gardło.
Co może stać się kobiecie, że gdy jest tak bardzo przerażona, dzwoni do niego?
Nie mogło to być nic banalnego. Cameron znała go na tyle dobrze, że wiedziała jak on zachowa się w większości sytuacji. Gdyby chodziło o śmierć matki, nigdy w życiu nie zadzwoniłaby do niego. Co jeszcze może doprowadzić kobietę do takiego stanu?
Przeturlał się po łóżku i sięgnął po słuchawkę.
- Gdzie jesteś?

***
Odłożyła telefon do torebki, włożyła do specjalnie przeznaczonej na to kieszonki. Nie mogła uwierzyć, że zachowuje się w tak infantylny sposób. Przychodziły jej do głowy myśli, o które nigdy by samej siebie nie posądziła.

***
Miał sporą ilość alkoholu we krwi, wystarczającą by odebrać mu prawo jazdy. Jednak umysł przeskoczył na najwyższe obroty z możliwych. Myślał całkowicie trzeźwo.
Ubrać się, wsiąść do samochodu, jechać.
Jego myśli… Sam nie wiedział co czuje… Ktoś skrzywdził Allison, ktoś zniszczył jej niewinność i delikatność. Jak można się było poważyć na to chodzące dobro i wrażliwość?
Gregory House po raz pierwszy w życiu czuł, że potrafi współczuć, potrafi martwić się o kogoś, potrafi być troskliwy.
Kiedy podniósł w końcu słuchawkę i usłyszał jej radość, że go słyszy… Kiedy powiedziała co się stało, gdzie jest, nie wahał się ani chwili. Jedyną rzeczą jaką mógł teraz zrobić, to wsiąść w samochód i ruszyć. Zabrać ją stamtąd, gdzieś gdzie będzie bezpieczna. Jej samej wystarczała chociażby jego obecność.

***
Zobaczyła reflektory samochodu. Próbowała się podnieść, by wyjść mu na spotkanie, ale to tak bolało… Oparła się o chłodną ścianę i czekała. Jedynym plusem sytuacji było, że przestała w końcu płakać. Łzy wyschły zostawiając charakterystyczne ślady na jej ślicznej buzi.
W bladym świetle latarni ujrzała znajomą postać, znany krok.
- Dziękuję… - wydusiła z siebie kiedy uklęknął przed nią i spojrzał na jej zbolałą twarz.
- Boże…
Oniemiał, wyciągnął dłoń, pogłaskał ją po brudnych włosach i przytulił do siebie. Ona przylgnęła natychmiast, tak jakby już nigdy miała nie puścić. Poczuła się bezpieczna.
Pozwolił jej na to, jedynym jego pragnieniem tamtej chwili, było aby Allison czuła smak bezpieczeństwa.
Trzymał ją mocno i cały czas głaskał.
- Wszystko będzie dobrze… Zobaczysz… - mówił, mając świadomość że to najgorsze słowa jakie mógł w tej chwili wypowiadać. Jednak diametralnie się mylił, bo tego właśnie pragnęła Cameron.
- Dziękuję… - powiedziała znowu. – Zabierzesz mnie stąd?

Delikatnie posadził ją na miejscu pasażera, zamknął drzwi i wskoczył na swoje miejsce. Nie mógł jechać szybko, bo byłoby to pretekstem dla patrolu policji, jeśli takowy by się trafił, by go zatrzymać, a to ostatnia rzecz, jakiej w tej chwili potrzebował. Starał się nie przekraczać prędkości, ale to było niezwykle trudne.

Dojechał na miejsce, do Princeton Plainsboro. Jedynego szpitala, do którego oboje mieli zaufanie. Zdawał sobie sprawę, że Cameron nie chciałaby aby jej znajomi widzieli ją w takim stanie. Ale w nocy, w szpitalu było już pusto. Pozostało tylko parę osób na nocnych dyżurach.
- Poczekaj tutaj – powiedział do niej, kiedy zatrzymali się obok wejścia na ER.
- Nie…! – zaprzeczyła automatycznie Cameron.
- Ale, przecież nie będziesz sama szła, pójdę tylko po wózek i zaraz wrócę.
- Pójdę sama!
- Zajmie mi to minutę, obiecuję.
Zakończył konwersację i szybkim krokiem skierował się do szpitala.

Wrócił, tak jak obiecał, nie minęła nawet minuta. Usadził Allison na wózku i z dużymi trudnościami, bo w jednej ręce laska, w drugiej rączka wózka, ale dopchał go do wejścia, a tam zajęli się nią lekarze z ER, których uprzedził, gdy wszedł tutaj poprzednio.
Allison ścisnęła go za rękę, kiedy odsunął się na bok, by zrobić miejsce innemu lekarzowi.
- Teraz jesteś już bezpieczna – powiedział. Nigdy w życiu jego głos nie brzmiał w ten sposób, jego oczy nie emanowały takim ciepłem i strachem o tę kobietę.
- Zostań ze mną, proszę. – Ból w tych pięknych oczach tak bardzo go rozczulał. Nie miał zamiaru odchodzić nigdzie daleko, byłby cały czas gdzieś obok.
- Nigdzie się nie wybieram – oznajmił stanowczo i zrobił coś, co zadziwiło wszystkich, którzy patrzyli akurat na House’a, on się uśmiechnął… Nie było w tym uśmiechu nic z kpiny i ironii, był szczery i troskliwy, taki jaki posiada większość ludzi z uczuciami.

Ułożono Cameron na fotelu ginekologicznym. Na sam jego widok, Allison zbladła. Nie miała ochoty na to by teraz ktoś ją oglądał. Pragnęła zasnąć i pogrążyć się w niewinnych marzeniach sennych.
- Hej, przecież ona się boi! – House podszedł bliżej lekarza, który umieszczał nogi Cameron w fotelu.
- Musimy ją zbadać – stanowczy głos lekarza zdenerwował Grega. Sięgnął do szuflady z ampułkami. – Co pan robi?
- Nic, co by pana mogło zainteresować, panie doktorze – odparł kpiąco House. Przygotował zastrzyk i podszedł do zdezorientowanej Allison. – Po tym zaśniesz – powiedział do niej i przymierzył się do zrobienia zastrzyku.
- Proszę ją zostawić! – Mina lekarza mówiła, że jeśli House się nie odczepi, to wziernik, który akurat trzymał w ręce, bo przekładał sprzęt, przeczyści mu uszy.
- Powinien pan pójść do dobrego laryngologa. Strasznie pan skrzeczy.
Cameron chwilę po tym zasnęła kamiennym snem.

House nie chciał na to patrzeć. Nie ze względu na to by obrazek miał być niemiły dla jego oczu. Nie chciał naruszać strefy intymnej Cameron. Nie miał prawa na to patrzeć, na pewno nie w takich okolicznościach. Zostawił to ginekologowi, z racji swojej specjalizacji, było to dla niego codziennością. Dla House, było to naruszeniem pewnych zasad. Wyszedł i zostawił śpiącą Allison z lekarzem i pielęgniarką.
Nie odszedł jednak daleko. Usiadł sobie na najbliższym krześle. Sam nie wiedział na co czekał, ale miał pewność, że nie powinien nigdzie iść.

Pół godziny później, na pustym korytarzu pojawiła się para policjantów, jednocześnie z gabinetu wyszedł lekarz. Mundurowi podeszli do niego. House nie był gorszy, dołączył się do tej gromadki.
- Niestety pacjentka teraz śpi… - mówił właśnie ginekolog, kiedy podszedł House.
- I nikt jej nie obudzi, choćby panom nie wiem jak bardzo się spieszyło – oznajmił Greg, z miną „spróbuj zaprzeczyć, to ta laska utkwi ci w głowie”. Policjanci zmarszczyli brwi, nastała chwila ciszy, w której atmosfera tak się zagęściła, że można ją było kroić nożem.
- A pan to niby kto? – zapytał policjant o bardzo infantylnym wyrazie twarzy.
House chciał odruchowo powiedzieć swoje nazwisko, ale zawahał się i po chwili milczenia, odparł pewnym siebie głosem:
- Przyjaciel. Najbliższy przyjaciel.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Salamandra13
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 5491
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z głębi umysłu Derrena
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:00, 31 Gru 2008    Temat postu:

Normalnie tak mnie wzruszyło... Serducho mi się ścisnęło i tak już zostało. Dziewczyno, masz taki talent... Naprawdę.
Już się nie mogę doczekać kolejnej części, to opowiadanie jest jak narkotyk. Szybko uzależnia i daje kopa. Chcę nową działkę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:13, 31 Gru 2008    Temat postu:

Też bardzo mi się podoba.
Początek, jak dla mnie był zbyt drastyczny, ale część druga rekompensuje ten pierwotny niedostatek pozytywnych emocji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuś
The Federerest
The Federerest


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:13, 31 Gru 2008    Temat postu:

Salamandra13 napisał:
Normalnie tak mnie wzruszyło... Serducho mi się ścisnęło i tak już zostało. Dziewczyno, masz taki talent... Naprawdę.
Już się nie mogę doczekać kolejnej części, to opowiadanie jest jak narkotyk. Szybko uzależnia i daje kopa. Chcę nową działkę!

Mogę tylko się z tym zgodzić i ładnie poprosić o następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:54, 31 Gru 2008    Temat postu:

Cudne , po prostu cudne !! Słów mi brakło... Jednak moje przeczucia sprawdziły się ^^ House łądnie się zachował

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:13, 31 Gru 2008    Temat postu:

Ja jednym słowem ma zapłon, że szok. Siedze cały dzień na forum i dopiero teraz zobaczyłam, że jest nowa część. Super, super i jeszcze raz super !! Piszesz to tak realnie !!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:13, 31 Gru 2008    Temat postu:

No bo ta część chyba niedawno się ukazała

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:23, 31 Gru 2008    Temat postu:

"- Przyjaciel. Najbliższy przyjaciel." - kosiam te słowa i jego
piękne i bardzo wciągające, przy tym jeszcze dramatyczne to jest...
czekam na cd.
dobrze postąpiła dzwoniąc do niego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:32, 31 Gru 2008    Temat postu:

JA bym nigdy nie przypuściła, ze House będzie taki miły... Szkoda, że się nie pocałowali... ALe myślę, że wszystko przed nami

A Ty jen pisz swoje opowiadanie:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua_100
Okulista
Okulista


Dołączył: 16 Gru 2008
Posty: 2283
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:53, 31 Gru 2008    Temat postu:

Aha Zampomniałam dodać , bo spieszyłam się na Housa, że czekam na kolejną część,

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:03, 31 Gru 2008    Temat postu:

już piszę piszę, w główce na razie xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin