|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:46, 01 Sie 2009 Temat postu: Gem. set i mecz. [Z] |
|
|
Nowy fik a że konkurs się skończył wklejam. Ot, takie nic.
Enjoy.
Gem, set i mecz.
House znowu siedział na podłodze pustego biura Wilsona. Byłego biura Wilsona. W jego umyśle jak mantra obracały się słowa usłyszane od przyjaciela: nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Wilson podjął decyzję i systematycznie wprowadzał ją w życie usuwając House’a kompletnie. Nie potrafił się z tym pogodzić. Stawał na głowie, wynajął Lucasa ale nic nie pomagało. Wilson odchodził.
House wpatrywał sie w ciemniejące burzowe niebo i po raz pierwszy w życiu nie wiedział co ma zrobić. Czuł złość, smutek, żal i poczucie winy, które pokrywał zwyczajowym sarkazmem i złośliwością. Miał wrażenie, że jego kotwica, jaką zawsze był Wilson, urwała się i już nic nie trzyma go tutaj. W tym świecie. Nie chciał, żeby Wilson go znienawidził, nie chciał żyć w wiecznym, niewyobrażalnym wręcz bólu, samotny i nieszczęśliwy. Żałował całym sobą, że wysiadł z autobusu. Tam nic go nie bolało, czuł spokój. Wyciszenie. Ulgę. Gdyby mógł zamienić się z Amber, zrobiłby to bez namysłu. Bez chwili wahania. Zostawić wszystko za sobą: ponure i bolesne dzieciństwo, które tak bardzo zaważyło na tym kim się stał. Zawał mięśnia i okrutna decyzja Stacy, która wpakowała go prosto do piekła za życia. Reszta... reszta była tylko prostą konsekwencją. Siedząc w ciszy, w ciemnościach House poczuł się jak duch, nawiedzający ponure zamczysko.
- Boo... – wyszeptał.
Podniósł się z trudem, noga zesztywniała i zaprotestowała białymi igłami bólu przeszywającymi jego udo bezlitośnie. Westchnął cicho i opuścił gabinet Wilsona słysząc echo śmiechu, kłótni i żartów unoszące się gdzieś w powietrzu. Pomysł upicia się nie wydawał się więcej tak świetny, jak jeszcze kilka godzin temu. Nie chciało mu się wracać do pustego domu, ale pomysł siedzenia w szpitalu był jeszcze gorszy. Tak samo pomysł ściągnięcia Lucasa. To był dobry chłopak, zabawny i inteligentny, ale nie był Wilsonem. No i płacił mu za wszystko, więc to było tylko oszustwo i złudzenie jakim się karmił.
Pchnął szklane drzwi swojego biura za pomocą laski i zamarł w progu. Za jego biurkiem stała nieznana mu kobieta i robiła coś przy jego laptopie, wyraźnie spiesząc się.
- Hej! Co ty tutaj robisz!? Kim jesteś i zostaw mój komputer w spokoju! – House ruszył szybko do przodu, ale jego noga miała na ten temat odmienne zdanie i lekarz wylądował ciężko na podłodze, patrząc jak kobieta wyciąga gwałtownie dysk z nagrywarki, obraca się i znika na balkonie.
House podniósł się i kuśtykając dotarł na balkon.
Pusto.
Rozejrzał się ze zdumieniem, ponieważ z balkonu nie było wyjścia. Drzwi do gabinetu Wilsona były zamknięte i dodatkowo zastawione sporą szafą. Niemniej kobieta po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Wzruszył ramionami i wrócił do środka, aby sprawdzić czego intruz szukał w jego laptopie. Szczerze powiedziawszy nie było tam nic interesującego, oprócz paru filmów porno a House naprawdę wątpił, żeby akurat jego kolekcja porno zainteresowała aż tak tajemniczą nieznajomą. Usiadł wygodnie na krześle i klikną myszką. Na pulpicie pokazał się nowy folder o dziwnym tytule: „HORUM”.
Co to jest do diabła???
Otworzył klikając i zamarł ze zdumienia. Wszedł na jakieś dziwne forum w nieznanym mu kompletnie języku, ale nie to było dziwne. Na logo widniał on sam, jego stary i nowy zespół, Cuddy i Wilson. Wszyscy ubrani w szare podkoszulki z nadrukowanymi jego powiedzonkami.
Ki diabeł? Co to do cholery jest?? Fotomontaż?
Nagle ekran przesłoniła duża biała koperta z napisem: PRZECZYTAJ MNIE.
Jeszcze brakuje wypij mnie i zjedz mnie i będzie cholerna Alicja.
Otworzył kopertę i zaczął czytać czując się dokładnie jak Alicja w Krainie Czarów.
House
Przepraszam za naruszenie prywatności i grzebanie w laptopie, ale musiałam to zrobić. To, co teraz napiszę przyjmiesz z niedowierzaniem, ale proszę dokończ czytanie. To ważne. Chociaż Ty jesteś wszystkiego ciekawy, więc chyba przeczytasz. Czy uwierzysz, to już inna sprawa.
Tak więc skaczę do głębokiej wody.
Od dawna istnieje teoria na temat światów równoległych. Światów, w których historia zmieniła się na skutek jakiegoś wypadku i Napoleon nie przegrał pod Waterloo i tak dalej. Nie jestem zwolennikiem teorii „efektu motyla” ale istnieją światy, w których nie ma USA, za to jest silne państwo indiańskie. Są światy pogrążone nadal w średniowieczu i światy w których technika jest na poziomie podboju kosmosu. Z takiego świata pochodzi Nick, mój znajomy przez którego to wszystko się zaczęło. W jego świecie Roswell było prawdziwe, a w kilka lat później na Ziemi rozbił się statek obcych, prawdopodobnie lecący na pomoc. I zrobił się prawdziwy „piknik na skraju drogi”.
House przerwał czytanie, bo wyrażenie o pikniku było mu znajome. Myślał przez chwilę intensywnie aż wygrzebał z pamięci: rosyjscy pisarze, bracia... Strugaccy. Tak, to jest to. Oni napisali dziwną powieść pod takim tytułem, właśnie o rozbiciu statku obcych na Ziemi.
Wrócił do czytania.
Technicznie cywilizacja Nicka jest o jakieś 100-150 lat do przodu. Tylko zaczęli się zachowywać jak dzieci w sklepie z komputerami, a skutkiem tego było powstanie portali, przez który ludzie zaczęli przechodzić, często wbrew własnej woli. Nick był jednym z naukowców usiłujących stworzyć coś, co spowoduje, że będzie można podróżować w obie strony. I pewnego pięknego dnia schrzanił coś kompletnie i wylądował w nocy pod kolami mojego samochodu. No prawie pod kołami. Przygarnęłam tego kretyna, bo był zagubiony jak dziecko we mgle. Szybko się otrząsnął, to trzeba przyznać i zrobił... coś. Klucz. Przy jego pomocy można było przejść do świata równoległego i wrócić. Koordynaty były kodowane w kluczu, tak, że łatwo można było wrócić do danego świata. Nick, chciał wrócić do siebie, ale to chyba jest niemożliwe przy takiej ilości światów.
A teraz najważniejsze.
W moim świecie nie istnieje fizycznie szpital PPTH. A „House” to nieprawdopodobnie popularny serial telewizyjny. Oddychaj, idioto bo się udusisz!
House złapał głęboki oddech, nawet nie wiedział, że przestał oddychać po przeczytaniu tych rewelacji. Jego logika mówiła mu że to wszystko bzdura, ale przed oczami miał logo tego forum...
Tak, zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale to prawda, o czym się przekonasz. Przypadkowo trafiliśmy do Twojego świata, żeby przekonać się ze zdumieniem, że istniejesz naprawdę. Kilkakrotnie wracaliśmy, żeby zobaczyć czy są różnice a jeśli tak to jakie. I tak, są. Pomijając fakt, że szaleni scenarzyści fundują różne dziwne rzeczy, wygląda na to, że świat jest pełny. Żyjecie własnym życiem nie ograniczonym do scenariusza i zmieniacie nieco scenariusz. Wszystkie debilizmy medyczne są u was wykluczane, podobnie jak sprawy prawne, administracyjne itp. Wasz świat odchodzi od serialu, ale nadal żyjecie pod jego dyktando w przeważającej części.
A teraz dowód: otwórz załącznik.
House zrobił to i na ekranie pokazała się czołówka serialu „House MD”. O mało nie zemdlał, kiedy zobaczył siebie, Cuddy, Wilsona i innych. Z otwartymi ustami wpatrywał się w ekran. To nie mogła być mistyfikacja. Spora część odcinka toczyła się w klinice, w której on prawie nie bywał a jeśli już to na konsultacjach. Ordynator oddziału nawet tak małego, jak jego, nie pracuje w klinice, jak jakiś stażysta. Intryga skupiła się na postaci policjanta nazwiskiem Tritte,r z którym on zadarł... to znaczy serialowy House. W jego życiu nie było czegoś takiego, ale przypadek medyczny był. I cała reszta. Zrozumiał, co miała na myśli nieznajoma. Skończył oglądać i wrócił do czytania nie mogąc opanować drżenia całego ciała.
To było koszmarne uczucie. Świadomość, że jest się czyimś wymysłem. Produktem wyobraźni.
Teraz mi wierzysz?
Ja lubię serial, a Nick po prostu się w nim zakochał i był bardzo niezadowolony z kierunku w jakim serial zmierza, więc gdy odnalazł Twój świat postanowił, że namieszamy trochę. Masz szansę zerwać z tym co piszą scenarzyści. Szansę na to, żeby odzyskać/zyskać kontrolę nad własnym życiem a Twój świat stanie się pełny i niezależny. To zależy tylko od Ciebie.
Dostajesz dostęp do pewnego forum (zwanego popularnie Horum), gdzie znajdziesz opisy odcinków, komentarze, wszystko o aktorach, plotki i spekulacje, fanfiki (będziesz miał niezły ubaw!). Forum jest w języku polskim, ponieważ JA jestem Polką ale to nie problem. W górnej szufladzie jest małe, czarne pudełeczko. W środku znajdziesz niewielki krążek, przyłóż go do prawej skroni. Przez chwilę poczujesz dezorientacje ale zaraz przejdzie. To jest tłumacz. Mały, ale działa. Nick naprawdę jest geniuszem:)
To tyle. Teraz wszystko w Twoich rękach.
Powodzenia.
Grace i Nick.
PS Wilson niedługo wróci. Ale pamiętaj: musisz z nim porozmawiać i wyjaśnić dużo rzeczy. Jakich, przekonasz się.
Miłego czytania.
House nie wiedział jak długo siedział wpatrując się w ekran laptopa. Z zamyślenia wyrwał go odgłos gromu. Burza rozszalała się na dobre i House zaklął paskudnie. Nie było mowy o jeździe na motorze w taką pogodę.
Naprawdę muszę kupić to cholerne auto...
Zrobił sobie kawę i przeniósł się z laptopem i kubkiem na swoją wygodną acz obrzydliwą, żółtą leżankę i pogrążył się w czytaniu. Oczywiście, najpierw rzucił się na wiadomości o swoim alter ego, aktorze nazwiskiem Hugh Laurie. Obejrzał zdjęcia, przeczytał wypowiedzi, wywiady. Najbardziej skupił się na prywatnych zdjęciach. Facet był żonaty i miał trójkę dzieci. House zauważył, że Laurie jest bardzo podobny do niego... albo on do niego? Nie chodziło o fizyczne podobieństwo, rzecz jasna. Porzucił te rozmyślania, bo groziło to koszmarną migreną, a tego akurat nie potrzebował. Laurie jeździł na motorze, grał na fortepianie, komponował, napisał książkę, uprawiał boks i nurkował. I był piekielnie inteligentny.
Ale to wszystko, to było nic.
Hugh Laurie miał rodzinę i był na swój sposób szczęśliwy.
House westchnął. Zaczął mu zazdrościć.
Chore.
Wrócił do czytania, a kiedy oprzytomniał zobaczył Foremana wchodzącego do jego biura i przecierającego oczy w zdumieniu.
- House, co ty tutaj robisz o tej godzinie??
- Odpoczywam po dzikim seksie z dwoma dziwkami – sarkazm aż kapał z głosu House’a. Podniósł się z jękiem i złapał za laskę. – Zajmijcie się czymś... ratowaniem życia, w końcu jesteście lekarzami – polecił i zebrał swoje rzeczy do plecaka. – Ja idę odespać nocne szaleństwo. – Wykuśtykał z gabinetu i skierował się do windy zostawiając zdumionego i zniesmaczonego Foremana za sobą.
Wtargnął do gabinetu Huddy jak zwykle bez pukania i od razu przeszedł do rzeczy:
- Potrzebuję kilku dni wolnych. Może tydzień. Nie mamy pacjenta, a jeśli nawet to mogę konsultować telefonicznie. Potrzebuję tych dni bardzo – sam siebie objechał za ślad prośby w swoim głosie.
Cuddy popatrzyła na niego podejrzliwie. House wyglądał na bardzo zmęczonego i zagubionego.
Sprawa z Wilsonem daje się mu we znaki...
- W porządku, ale odbieraj telefony! To jest warunek, pamiętaj.
- Dobrze, mamusiu – House wywrócił oczami i szybko wykuśtykał na korytarz, zanim Cuddy zdołała wymyślić następne zastrzeżenia.
Do domu wrócił taksówką, po drodze zatrzymując się na zakupy, ponieważ nie miał ochoty umrzeć z głodu. Rozpalił ogień na kominku, wykąpał się, wypił dwa kubki kawy i usadowiony wygodnie na kanapie, wrócił do czytania. Po kilku godzinach jego organizm zaprotestował i House przeniósł się do łóżka z głową przepełnioną myślami, będąc pewny, że nie uśnie. Tymczasem spał zanim jego głowa dotknęła poduszki.
W ten sposób spędził następne sześć dni. Czytał wszystko: fiki, dyskusje, opinie, spojlery, dyskusje offtopowe, które niezmiernie go bawiły. Horum miało kilka barwnych postaci. nocne rozmowy były ciekawe, a płot, zrobiony dla uczestników, żeby mieć miejsce do opijania różnych rzeczy bardzo mu się spodobał. Inną sprawą były fiki. Miał bardzo ambiwalentne odczucia. Podziwiał pomysłowość, wyobraźnię i wiedzę kilku autorów, ale połączenie go z Wilsonem w związku... był lekko zdegustowany, choć niektóre fiki były rewelacyjne. Natomiast ominął szerokim łukiem wszelkie fiki dotyczące swojej śmierci.
TO już było ponad jego wytrzymałość, naprawdę.
Zachłannie przeczytał wszystko o sezonie piątym i wpadł w prawdziwą panikę. Zrozumiał dlaczego Nick poczuł się zniesmaczony. On, House, czuł przerażenie. Prawdziwe wręcz prymitywne przerażenie. Strach pierwotny.
On i halucynacje? Utrata tego, co cenił najbardziej? On w szpitalu psychiatrycznym??? To był jakiś koszmar na jawie, nie wiedział, czy może być coś gorszego. Nawet perspektywa śmierci nie wydawała mu się tak przerażająca. Jego myśli pędziły z szybkością światła, rozważając wszystkie opcje, odrzucając i korygując pomysły. Nie ma za dużo czasu, żeby zmienić wszystko i wydostać się spod dyktatury swojego twórcy, niejakiego Davida Shore.
Powoli wszystko wskakiwało na swoje miejsce. Miał PLAN. I misję do spełnienia. Zacznie od małych kroków... powoli i ostrożnie. Uśmiechnął się do siebie a jego palce śmigały po klawiszach fortepianu z precyzją chirurga.
Jutro jest pierwszy dzień reszty mojego życia... pomyślał z rozbawieniem.
Cameron oparła się o kontuar na ER i popatrzyła w około ze zmęczeniem. Była druga w nocy i wieczorny chaos wreszcie się skończył, nastała chwila upragnionego spokoju. Nie na długo, bo jej pager zapiszczał gwałtownie. Podniosła go do oczu i jej brwi powędrowały do góry.
Mój balkon, potrzebuję pomocy, proszę. House.
House napisał: proszę?? Świat chyba zaraz się zatrzyma...
Westchnęła cicho i powędrowała na oddział diagnostyki, sprawdzić o co chodzi jej nieznośnemu eks szefowi. Znalazła House’a na balkonie, siedzącego na ławce z brodą opartą na lasce. Nie zareagował w żaden sposób na jej obecność, więc usiadła obok niego, żeby odciążyć zmęczone stopy. Po chwili House uniósł głowę, rzucił jej krótkie spojrzenie i zapatrzył się w niebo. Nagle wyciągnął rękę i zamknął na jej dłoni. Cameron zamarła i otworzyła usta z zaskoczeniem.
Co on wyprawia, do diabła??
- Cameron, chcę cię prosić o przysługę. Jest to bardzo ważne dla mnie. Chciałbym, żebyś zrobiła badania, rezonans magnetyczny, tomografia, punkcja lędźwiowa, badania krwi na toksyny, infekcje, próby wątrobowe, biopsja... Warunek jest jeden: ścisła tajemnica, fałszywe nazwisko, badania będą opłacone gotówką. Możesz to zrobić? – Nadal wpatrywał się w niebo, trzymając ją za rękę.
- Tak, myślę ze to się da załatwić bez problemu... Kim jest pacjent? – zapytała, dumna z tego, że jej głos nie drży.
- To ja. – Głos House’a był cichy. Odwrócił głowę, a jego oczy mówiły wyraźnie: nie pytaj o nic więcej. – Tylko tobie mogę zaufać i naprawdę nie chodzi o to, że nie ma Wilsona – uprzedził jej stwierdzenie. – Chciałbym, żeby to było zrobione jak najszybciej. A potem co miesiąc powtórka.
- W porządku, sprawdzę terminy... ale czego tak naprawdę mam szukać?
- Czegoś co może powodować halucynacje. Przyczyn fizycznych. I nie, nie mam halucynacji. Jeszcze nie. – dodał cicho. – Wiem, że halucynacje może powodować depresja, syndrom powypadkowy i psychoza... schizofrenii raczej nie mam, mimo wszystko – żart był słabiutki i on o tym doskonale wiedział.
Cameron przełknęła ciężko ślinę czując przerażenie. Opanowała się z trudem: House’owi nie była potrzebna osoba, użalająca się nad nim czy też fałszywie pocieszająca. House potrzebował profesjonalizmu i prawdy. I dostanie ją. Bez względu na jej uczucia. Naprawdę dorosła a on nauczył ją dużo. Myśleć i zadręczać się może w domu.
Potem.
House poczuł coś w rodzaju respektu i dumy zarazem. Cameron zmieniła się i nie chodziło o kolor włosów. Dorosła. Była teraz piękną, inteligentną i pewną siebie kobietą. Przestała być tą spłoszoną dziewczynką, którą zatrudnił. A część tej zmiany była jego zasługą. Nie utraciła wrażliwości tylko... założyła zbroję. Dawniej, zasypałaby go pytaniami... a teraz? Cicha akceptacja, mimo zmartwienia, które całkiem nieźle udało się jej ukryć.
Brawo, Cam...
Niechętnie wypuścił jej rękę, potrzebował jak nigdy w życiu, kontaktu z drugim człowiekiem, zanim strach zeżre mu duszę. A Cameron nadawała się do tego idealnie. I był wdzięczny, choć nigdy nie powie jej tego.
Nigdy.
Ale to była Cameron i kiedy zerknął na nią zobaczył na jej twarzy zrozumienie i akceptację. I zgodę. Wiedział, że ona go nie zawiedzie.
Nigdy.
Nareszcie dowiedział się o co chodziło z powrotem Wilsona. To było nawet zabawne, pomimo śmierci jego ojca. Cóż, nie był tak naprawdę jego ojcem. I był sukinsynem, który znęcał się nad nim przez wiele lat. Kochał swoja matkę, tak. Ale nie mógł jej wybaczyć cichego przyzwolenia na to co się z nim działo i głupiego tłumaczenia postępowania ojca. Ta zadra zostanie na zawsze. I bolała i boleć będzie. Może dlatego nie miał dzieci? Choć gdzieś w głębi duszy... sekretnie chciał. Najlepiej córkę. Mógłby ją rozpieszczać ile wlezie.
Oprzytomnij idioto. Nawet nie masz kobiety a dzieci ci się zachciewa. Wszystko przez tego aktora, cholera by go wzięła.
Z Wilsonem teraz trzeba delikatnie i ostrożnie. Niedługo przyjdzie czas na rozmowę. Nie pozwoli na to, żeby Wilson był daleki i obcy. House chciał swojego Wilsona, a nie jego chłodną namiastkę, nawet jeśli miałaby to być manipulancka zdzira i tu roześmiał się cicho.
Gorzej bo badania nic nie wykazały. Kompletnie nic. Nawet punkcja lędźwiowa, która przysporzyła sporo kłopotów, bo House musiał po tym leżeć dwanaście godzin bez ruchu, a nie było gdzie... W końcu Cameron schowała go w laboratorium snu, co rozbawiło House’a niepomiernie, ale powstrzymał się siłą od zrobienia kąśliwej uwagi. Wiedział, że musi zdecydować się na terapię, ponieważ nie ma fizycznych przyczyn powstania halucynacji. Nienawidził terapeutów, ale nie miał wyboru. Problem był ze znalezieniem odpowiedniej osoby. Nowy Jork odpadał z wiadomych względów, na miejscu jego nazwisko było bardzo znane. Problem rozwiązała za niego Cameron, dając mu namiary na psychiatrę, który niedawno przyjechał z Wielkiej Brytanii i już zdążył sobie wyrobić bardzo dobrą opinię. Cameron poznała go na ER, udzielając mu pomocy po wypadku samochodowym. Tak więc House postawiony pod ścianą zaczął chodzić do psychiatry. Mimo, że nienawidził tego i dawał to odczuć, Angol ze swoim poczuciem humoru i złośliwością przypadł mu do gustu. Wszystko było lepsze od halucynacji z Amber w roli głównej i wylądowaniu w psychiatryku rodem z koszmaru z Elm Street.
Z Kutnerem też mu szło całkiem nieźle. Lucas przydał się bardzo, wygrzebał multum informacji, bardzo przydatnych i House powoli snuł swoją sieć, w którą miał zamiar złowić młodego lekarza, a w rezultacie zapobiec jego śmierci.
Niektóre rzeczy House postanowił zostawić i nie interweniować. Natomiast musiał zmienić na tyle dużo, żeby pękła nić wpychająca go koleiny chorego scenariusza. Miał nadzieję, że mu się uda.
Cameron wzięła głęboki oddech kiedy usłyszała marsz weselny i wolnym krokiem ruszyła ku swojemu przeznaczeniu. Szła sama, ponieważ nie chciała widzieć swojej rodziny na swoim ślubie. To był jej dzień i nie chciała go zepsuć. Dzień jej ślubu był wyjątkowo piękny, ciepły i słoneczny. Jej sukienka była biała i bardzo prosta. Włosy zawinęła w kok ozdobiony dłuższym welonem, miała nadzieję, że wygląda ładnie... Teraz szła pomiędzy rzędami gości ale nie widziała nikogo poza swoim przyszłym mężem, czekającym na nią wraz z drużbą. Jego oczy rozjaśniły się z radości i podziwu kiedy ją zobaczył i uśmiechnął się bardzo szczęśliwym uśmiechem. Cameron przyglądała się swojemu narzeczonemu z podziwem: wyglądał świetnie w jasnoszarym garniturze, białej koszuli i ciemnobłękitnym krawacie. Zapatrzyła się na niego szczęśliwa jak nigdy odpowiadając automatycznie na pytania, bowiem w tej chwili istniał tylko on. Zadrżała lekko kiedy wsunął jej na palec obrączkę, jej palce dygotały nieznacznie kiedy robiła to samo dla niego. Wreszcie sędzia wypowiedział magiczne słowa: możesz pocałować... wtedy jej mąż porwał ją w objęcia i zaczął namiętnie całować. Sędzia płynnie dokończył: możesz nadal całować swoją żonę, co spowodowało wybuch śmiechu zebranych gości.
- Nareszcie przestaniesz mówić do mnie po nazwisku, wiesz po ślubie to trochę głupio... – wymruczał jej do ucha.
Cameron roześmiała się radośnie.
- Oczywiście... Greg. – Powiedziała cicho, co spowodowało pojawienie się zwycięskiego uśmieszku na twarzy House’a i wybuch śmiechu Wilsona. Potem rzucili się na nich goście z życzeniami i Cam przestała myśleć, ciesząc się chwilą i tym że House całkiem nieźle znosi uściski.
W długi czas potem siedziała wtulona w ramiona House’a szczęśliwa i zadowolona. Spojrzała na niego. House miał zamyślony wyraz twarzy ale w oczach błyszczał śmiech. Takie rzadkie i takie cenne. Objęła go mocniej, a w nagrodę otrzymała gorący pocałunek.
House tymczasem myślał, że mu się udało. Zmienił to, co trzeba było zmienić. Kutner żył i miał się dobrze, przyjaźń z Wilsonem wróciła na swoje tory, a on zdobył Cameron. I została jego żoną.
Tak panie Shore... wygrałem. Mam swoje życie inne niż zaplanowałeś i mogę o was zapomnieć.
Wygrałem.
Gem, set i mecz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:32, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Raz jeszcze gratuluję Nefrytowa podium. Należało się, bo fik świetny.
Pomijam fakt, że Hameronkowy, ale toż to pokazany nam jakże wyczekiwany rezultat wybudzenia DS z traumatycznej śpiączki ketaminowej.
Takie widzenie przyszłości. Dało się odkręcić w wyobraźni ep 24, da się w realu nawet następne.
Czego sobie i Państwu życzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pietrucha
Pacjent
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:54, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Świetne ! Gdy przeczytałam "- Oczywiście... Greg." oplułam monitor Jeden z najlepszych fików jakie czytałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:17, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
House zmieniający przyszłość, super!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:31, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wiedziałam, ze to TY nefrytowa...
Te światy mnie naprowadziły
Niemniej jednak jest to super-radosna odpowiedź Grega House'a na pomysł realizowany przez scenarzystów.
Baaardzo gratuluję pomysłu i wykonania.
Czy zrobisz nam przyjemność i zaczniesz pisać kolejną część "Nigdy.."?
Wiesz, że ja tęsknie za dalszym ciągiem jak za powietrzem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonea
The Dark Lady of Medicine
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szmaragdowa Wyspa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 15:30, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ten fik jest świetny.
Czytałam go podczas konkursu i oczywiście oddałam głos.
Pomysł jest świetny. Równoległy świat
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:14, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ten Fik jest świetny!!! Pisz tak dalej xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wave
Internista
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 670
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze Śląska. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:22, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
raju, genialny fik . głosowałam na niego, z paru powodów:
1. Cytat: | Wszyscy ubrani w szare podkoszulki z nadrukowanymi jego powiedzonkami. Ki diabeł? Co to do cholery jest?? Fotomontaż? |
2. Cytat: | Przygarnęłam tego kretyna, bo był zagubiony jak dziecko we mgle. Szybko się otrząsnął, to trzeba przyznać i zrobił... coś. Klucz. |
3. Cytat: | gdzie znajdziesz opisy odcinków, komentarze, wszystko o aktorach, plotki i spekulacje, fanfiki (będziesz miał niezły ubaw!) |
4. Cytat: | Mój balkon, potrzebuję pomocy, proszę. House. |
5. Cytat: | W długi czas potem siedziała wtulona w ramiona House’a szczęśliwa i zadowolona. | .
Rozwaliło mnie na kawałeczki .
No i oczywiście:
Cytat: | Tak panie Shore... wygrałem. | .
gratuluję (:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:12, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Gratuluję nefrytowa!
Fik jest świetny. Wzmianka o płocie mnie naprawdę rozbawiła
Cóż, ten fik trzeba opić!
Ostatnie trzy wersy dosłownie powalają! Genialne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:12, 01 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Tak panie Shore to genialna końcówka. tekst tak dobitny, ze nie trzeba nic więcej.
Bije pokłony Nefrytowa!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:50, 02 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
jak napisałam już w dziale z konkursami, ten fick jest świetny !
zaparł mi dech w piersiach, ta historia mnie urzekła...
to właśnie tak powinien wyglądać serial, a nie tak, jak jest
pozdrawiam i życzę weny przy innych fickach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:51, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nefrytowa, świetny fick. Oryginalny i bardzo dobrze napisany. Znalazłam co prawda kilka błędów, głównie interpunkcyjnych, ale są one tak drobne, że w żaden sposób nie zaburzają moich pozytywnych odczuć co do tego opowiadania.
Uwielbiam Twoją twórczość, także pisz dalej i jak najwięcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarnadalia
Pacjent
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Olsztyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:42, 31 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Fantastyczny ! Cóż więcej mogę powiedzieć ? No moze to,że podobał mi sie fragment o posiadaniu kobiety i dziieci,a raczej córki, którą mógłby rozpieszczać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kruszynka85
Pacjent
Dołączył: 26 Kwi 2012
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:39, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Wow, jak zaczelam czytac tego ff to bylam.... hmmmm trudno dobrac mi slowo, ale im dalej czytalam tym bardziej zaczynalo mi sie podobac. Musze przyznac ze oryginalny pomysl na motyw opowiadania..... jest ono inne od wszystkich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|