|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scribo
Ratownik Medyczny
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:59, 11 Kwi 2009 Temat postu: Dźwięk umierającej nadziei [M] |
|
|
Nigdy nie byłam fanką Hameronu, ajednak... Stworzyłam to to, cokolwiek to jest. Nie jestem do tego przekoanan - winę możecie zwalić tylko na mojego dziwnego wen, który uaktywnił się podczas spacerów po lesie
Ten ship nigdy nie miał dla mnie zbyt daleko idącej przyszłości dlatego nie spodziewajcie się happy endu. Nemniej zapraszam, może się spodoba:
Zweryfikowane przez autorkę.
Kiedy tego wieczoru postanowiłeś upić się do nieprzytomności nie miałeś jeszcze motywu. Zrobiłeś to ot tak sobie – dla przekory. Przyczyna pojawiła się później.
Kiedy twój mózg i myśli pozostawały już poza twoją kontrolą doszedłeś do dziwnych wniosków. Nie martw się – to nie była Twoja wina. Coś nieuniknionego. Chociaż, gdybyś tyle nie wypił… Nieważne. Bo to już się stało.
Przed Tobą na stole stały dwa pełne opakowania Vicodinu. Przyglądałeś im się uważnie, przewiercałeś wzrokiem zwykle zarezerwowanym tylko dla kłamliwych pacjentów. Nie, nie zastanawiałeś się czy powinieneś je wziąć. Zastanawiałeś się czy tyle wystarczy. Nie byłeś pewien. Mimo to nie poszedłeś po jeszcze jedną buteleczkę – nie, nie dlatego, ż uznałeś, że jest niepotrzebna. Po prostu byłeś tak pijany, że bałeś się, że możesz do niej nie dojść. Albo rozmyślić się po drodze.
Już wiedziałeś czemu to robisz. Utwierdziłeś się w tym wysypując na stół tabletki i układając je w trzy grupki. Było ich zbyt dużo, żeby łyknąć wszystkie naraz. Ale najpierw musiałeś coś jeszcze zrobić. Twój umysł nawet w stanie upojenia alkoholowego dopracowywał plan w najmniejszych szczegółach. W duchu dziękowałeś sobie, że ustawiłeś telefon przy kanapie.
Wybrałeś numer. Dziwne że się nie pomyliłeś – palce strasznie Ci się trzęsły. Odebrał już po pierwszym sygnale.
– House? – z głośnika dobiegł Cię zniekształcony głos przyjaciela.
– Hej Jimmy – powiedziałeś schrypniętym głosem. – Niech Cameron przygotuje dla mnie pokój na ER-ce.
I rzuciłeś słuchawkę na miejsce. A potem rzuciłeś telefonem – nie na miejsce – o ścianę.
Teraz mogłeś doprowadzić plan do końca. Nie, nie bałeś się. Nie uciekałeś. Nawet się nie wycofywałeś i nie wykonywałeś manewru taktycznego. Po prostu odchodziłeś z godnością. Nie dla siebie – dla niej.
Chwyciłeś w dłoń pierwszą grupkę tabletek. Łyknąłeś zapijając Burbonem – tak, on zawsze był przy tobie. Pomagał Ci dokonać tylu rzeczy… Tej ostatniej też.
Druga seria. Trzecia. A potem ciemność. Miałeś nadzieję, że zdążą. Gdyby nie zdążyli cały plan wziąłby w łeb. A drugiej szansy nie było.
Następnym co usłyszałeś był stopniowo narastający szum głosów. Wydawało Ci się, czy naprawdę gdzieś tam rozległ się krzyk paniki? Nieważne. Wsłuchiwałeś się, jednak nie mogłeś znaleźć jej głosu. Przecież musiał tam być.
Zebrałeś w sobie wszystkie siły. Uniosłeś powieki, rzuciłeś szybkie spojrzenia na boki. Otaczał Cię tłum ludzi w białych fartuchach. Znałeś kilku z nich. Mogłeś się nie obawiać. Zapewne będą się starać, ale wiedziałeś, że przecież Cię nie uratują. Mimo to utrzymają przy życiu na tyle długo byś mógł doprowadzić swój plan do końca.
Wtedy zobaczyłeś ją. Stała pod ścianą, obserwując akcję ratunkową szeroko otwartymi oczami. Szok i nieme pytanie dlaczego. Zagłębiłeś się w te tęczówki. Znalazłeś to, czego szukałeś. Zawsze uważałeś się za sadystę. Teraz należało udowodnić, że miałeś rację. Wwiercałeś się w nią wzrokiem aż spojrzała Ci w oczy. Posłałeś jej tak obojętne, miażdżące wszelkie uczucia spojrzenie na jakie było Cię stać. Wiedziałeś, że choć nie skutkowało tyle razy w przeszłości, tym razem się uda.
Faktycznie, udało się. Widziałeś jak miłość w jej oczach umiera. Ale coś tam zostało. Wpatrzyłeś się, chcąc zidentyfikować tą anomalię. Wiedziałeś – nadzieja.
Tak. Bo przecież nadzieja umiera ostatnia. Poczułeś, że rozumiesz. Jej nadzieja umrze tylko wraz z Tobą. Tak musiało być – właściwie wiedziałeś to od początku. Nigdy nie mogłeś z nią być. Nie umiałbyś. Unieszczęśliwiłbyś ją. Siebie nie – wręcz przeciwnie. Postanowiłeś, że zrobisz to dla niej. Myślałeś o tym jak bardzo chciałbyś znów poczuć jej usta na swoich.
Przestałeś walczyć – teraz kiedy już zrobiłeś wszystko, musiałeś zrobić więcej niż byłbyś w stanie. Musiałeś zabić nadzieję. Powieki zrobiły się zbyt ciężkie, jak z ołowiu. Opuściłeś je. Nie mogłeś ich utrzymać. Teraz tylko nasłuchiwałeś. Skupiałeś na tym całego siebie, bardziej niż na czymkolwiek innym. Czułeś, że tak musi być. Chciałeś by to się w końcu skończyło. Dla niej.
Wiedziałeś, że dalej tam stoi. Twoja mała Cam. Tak ją nazywałeś przez sen – oczywiście nie mogłeś o tym wiedzieć, ale w tamtej chwili twoja świadomość mieszała się z podświadomością. Czekałeś kiedy to nastąpi. Kiedy…? Już…? Już!
PIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII…
Ostatnim co usłyszałeś był dźwięk umierającej nadziei.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:40, 11 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Podobało mi się, fajnie budowałaś "napięcie"... I niesamowice trafnie opisałaś momenty przed śmiercią... Bardzo realistycznie.
Cytat: | Kiedy…? Już…? Już!
PIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII… |
Ale to mnie rozwaliło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cocorito
Internista
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:33, 11 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo dobre. Nie mogę powiedzieć, że mi się podobało pod względem fabuły, bo nie lubię tak smutnych zakończeń. Ale to jest jakościowo bardzo dobre i ciekawe opowiadanie. Fakt, świetnie zbudowane napięcie. Aż dreszcze miałam czytając ostatnie słowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaaa
Troll Horumowy
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Dukla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:58, 12 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
jezu no prawie się popłakałam Wspaniale napisane. Bardzo nastrojowe i smutne. nastrój to Ty umiesz zbudować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Runaway
Pacjent
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:00, 12 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Piękne. Pięknie opisałaś moment śmierci, no pięknie no. Chociaż ja tam bym wolała żeby go odratowali...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuś
The Federerest
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:25, 12 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podoba, pomimo tak smutnego zakończenia. Bardzo dobrze zbudowane napięcie, o czym osoby nade mną zdążyły już wspomnieć.
Fajnie by było, gdybyś w przyszłości wrzuciła coś jeszcze z Hameronowych ficków
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mamba
Pacjent
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:59, 12 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajnie napisane, podobało mi się.
Chociaż zawsze, kiedy ktoś pisze w fiku PIIIIIIIIIIII to psuje mi całą atmosferę Wolałabym żeby zostało na tym 'Już..!', byłoby w moim odczuciu lepiej.
No ale szczegóły;P
Ogółem bardzo na plus, trochę tajemnicy, dramatyzmu.. super
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dr Gregory House
Student Medycyny
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:20, 12 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy? Już? Już! PIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII... hehe rozbrajający moment Ale napięcie pierwsza klasa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|