|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:44, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Rozdział 9
- House, ja.. – zaczęła po chwili nieśmiało Cameron, niestety przerwało jej głośne burczenie w brzuchu. Na tyle głośne, że usłyszał je również diagnostyk. Zaczął się głośno śmiać, podczas gdy Cameron oblała się płomiennym rumieńcem, który kończył się jej chyba na paznokciach u stóp.
- Spieszyłam się, naprawdę wierzyłam, że ci się coś dzieje! – tłumaczyła się. House jednak szczerzył zęby w szerokim uśmiechu, który zarówno irytował, jak i cieszył Allison. Byli na dobrej drodze. Zamachnęła się i klepnęła go w ramię. - Wstawaj, pomogę ci – dodała, wyciągając rękę. House był już na tyle sprawny, że mógłby wstać sam, ale nie chciał ryzykować kolejnego upadku z ziemią. Nadal lekko kręciło mu się w głowie.
- Chodź coś zjeść. Moja córka dała mi za małą porcję, nie oczekuj, że będziesz jeść sama – powiedział, widząc jej wahanie.
Gdy weszli do kuchni, Housa uderzyło coś, czego nie widział wcześniej. W rogu blatu, wtulone w kąt między lodówką, a ścianą stały dwa komplety naczyń do obiadu. Był pewien, że nie zdążył pozmywać.. Spojrzał do zlewu – talerze po obiedzie jego i Alex wciąż tam stały.. Frytki i kurczak leżały razem w blasze w piekarniku, który wciąż był włączony – utrzymywał ciepło jedzenia.
House uśmiechnął się pod nosem i rozłożył talerze na stole. Zastanawiał się, czy ta przezorność u Alex wzięła się sama z siebie, czy też może tkwi i w nim.
- Mogłabym się do tego przyzwyczaić.. – westchnęła Cameron, po kolejnym kęsie.
- Ja się już przyzwyczaiłem. Czasem wydaje mi się, że to Alex rządzi. Śmiem twierdzić, że współpracuje również z Wilsonem – codziennie przed wyjściem do pracy sprawdza mój portfel na obecność pieniędzy na lunch. Czyżby mój ukochany najlepszy przyjaciel poskarżył się, że go obżeram? Przecież to oszczerstwo..
- Tak, House, z pewnością. Pamiętasz jak kiedyś pojechał na seminarium i chodziłeś głodny w pracy przez dwa dni? Dopiero trzeciego zorientowałeś się, że przychodzę do stołówki godzinę po was…
- Żeby móc spokojnie zjeść samej swój lunch… - dokończył za nią. – To teraz odkupuję swoje winy – dodał z błyskiem w oku.
- Jak powiedziałam – mogłabym się przyzwyczaić.
- Da się zrobić.. – mruknął House, kontemplując ułożenie frytek na talerzu.
Spojrzała na niego z nadzieją, której nie zdążył zauważyć. Szybko dokończył swoją myśl.
- .. ale wydałabyś fortunę na firmę cateringową, która codziennie przywoziłaby ci ciepły obiad.
- Dziękuję, było przepyszne.. – podziękowała Cameron i odłożyła talerz do zlewu.
- Poczekasz na mnie w salonie? Chciałbym to jeszcze pozmywać.. I uważaj na tą książkę, na którą ja się nadziałem!
Oczy pani immunolog przybrały rozmiar pięciozłotówek – House i samowolna decyzja o zmywaniu? Toż do dwa absurdy w jednym zdaniu..
Cameron znała już dobrze ten salon. Była tu nie raz i nie dwa. Nie chciała, by towarzyszyła jej cisza, włączyła radio. Nie zmieniała nawet stacji, chociaż nie znała tej, której słuchał House.
Ominęła pianino i oparła się biodrem o parapet. Padało. Pewnie gdyby była teraz u siebie w domu, ta pogoda by ją przytłaczała. Tymczasem tu.. Sprawiała, że robiło się przytulnie.
Z głośników usłyszała znane dobrze nuty, odruchowo zaczęła nucić.
And I'd give up forever to touch you
'Cause I know that you feel me somehow
You're the closest to heaven that I'll ever be
And I don't want to go home right now
And all I can taste is this moment
And all I can breathe is your life
'Cause sooner or later it's over
I just don't want to miss you tonight
House usłyszał jej delikatny, dźwięczny głos i zaglądnął do salonu. Cameron opierała się o ścianę przy oknie i tęsknie wyglądała za okno. Wiele by dał, żeby wiedzieć o czym teraz myśli. Słuchał, chciał, żeby ta piosenka mu odpowiedziała.
Podszedł do niej na tyle blisko, żeby naruszyć jej strefę osobistą.
Czuła zapach jego perfum, nerwowy oddech na policzku. Chciała wierzyć, że ma to jakiś związek z nią.
Czuł jej bliskość, tą którą tak lubił, bo przynosiła mu spokój i chwilę beztroski.
And you can't fight the tears that ain't coming
Or the moment of truth in your lies
When everything feels like the movies
And you bleed just to know you're alive
Odwróciła się i spojrzała mu w oczy. Już drugi raz tego wieczoru sprawiła, że przestraszył się swoich własnych uczuć.
- Nadal masz zaschniętą krew na twarzy. I ta rana, trzeba coś z nią zrobić.. – szepnęła Cameron i dotknęła jego policzka.
House nerwowo się poruszył, przestępując z nogi na nogę.
- Allison..
- Ciii… - palec z policzka powędrował na usta. – Żadnych deklaracji Greg. Po prostu bądź.. – poprosiła. Wtuliła się, zawierając w uścisku niemą prośbę – żeby House stał się teraz, choćby na chwilę, całym jej światem, powietrzem, wodą, szpitalem, pacjentami i przyjaciółmi.
Przez pierwsze sekundy diagnostyk stał jak słup. Potem dopiero zebrał się na odwagę i wyciągnął rękę.
Mówiąc metaforycznie, sięgnął do klamki za którą czekało nowe, lepsze życie.
Mówiąc wprost – jedną ręką objął Cameron, drugą podniósł jej podbródek do góry. Oboje uśmiechnęli się na wspomnienie pierwszego pocałunku. Tego ze strzykawką. Tego, który powoli zaczął uświadamiać Housowi, co do niej czuje.
I w końcu pocałowali się. Zawarli w nim całych siebie – pragnienia, pożądanie, zwątpienia i niedomówienia.
Cameron wiedziała, że tym razem nie zamacha mu strzykawką przed oczami.
House wiedział, że nie powie jej, że to tylko po to, by nie umarła w nieświadomości.
Skończyli dopiero wtedy, gdy zabrakło im tchu. Cameron wtuliła się mocniej w Housa, modląc się by ta chwila trwała wiecznie.
Niestety – szczęście ściąga pioruny.
Piskliwy dźwięk telefonu przerwał ich sielankę, rozdzierając ciszę panującą w pokoju.
- „Dodzwoniłeś się do domu Grega i Alex! Nie ma nas, zostaw wiadomość.. – tutaj urywał się radosny głos Alex. – .. I miej nadzieję, że będzie nam się chciało oddzwonić! – wtrącił House. – Zostaw wiadomość po sygnale” – dokończyła sekretarka głosem córki diagnostyka.
- Może i dom Grega… Ale Alex już nigdy! – telefon zadźwięczał głosem Samanthy. – Alex uciekła mi raz, moje niedopatrzenie. Nie pozwolę na to już drugi raz. Oczekuj kolejnego telefonu ode mnie Greg. Odezwę się niechybnie. Pa Greguś!
House zamarł z ręką przy słuchawce. Nie zdążył odebrać. Cameron patrzyła z lękiem to na niego, to na telefon.
- Samantha.. – powiedzieli w tym samym momencie. Z tą różnicą, że głos Housa ociekał furią i nienawiścią, natomiast Allison - strachem.
Cytat: | Co by przypadkiem za słodko nie było Mam nadzieję, że mi wybaczycie |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Pon 11:44, 11 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:15, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
"– Żadnych deklaracji Greg. Po prostu bądź.. " - no ja to po prostu loffciam
nie było za słodko, było genialnie !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:22, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
"zapach jego perfum"
House i perfumy? Miła wizja
Mila cześć. Podoba mi sie postawa Cameron
Chciałam zauważyć, że po pierwsze: pięknie mieszasz między nimi, po drugie: Ślicznie przeplatasz momenty, romantyczne, komiczne i dramatyczne
JA chce więceej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MartaOSB
Student Medycyny
Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia/Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:26, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Jak ja tej baby nie cierpię ,mówię oczywiście o Samanthcie.
Rozwaliło mnie to zdanie "– Żadnych deklaracji Greg. Po prostu bądź.. "
Cudo !!!!!
Give me more !!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
steorra
Pacjent
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: masz Vicodin? ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:39, 11 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Żadnych obietnic, żadnego przyrzekania... Czyżby Cameron liczyła jedynie na siłę jego uczucia? :smt003
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:46, 12 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
piękne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kociara
Pacjent
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:23, 13 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
cudo....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
m90
Łyżka Lifepaka
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zakamarki opolszczyzny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:29, 15 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Słodycze w nadmiarze szkodzą, więc nie przepraszaj, że nie jest słodko. Jest idealnie .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:36, 15 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Opowiadanie chwilowo zawieszam.
Powód: w niedzielę z samego rana wyruszam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy
Między 17, a 26 będę modlić się m.in. o natchnienie dla siebie i innych autorek
Po powrocie postaram się wrzucić ciąg dalszy!
PS. dla nienasyconych, wrzuciłam epilog do "wanna go for a drink?"
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Pią 16:36, 15 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
steorra
Pacjent
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: masz Vicodin? ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:27, 16 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
oj jak mogłaś! :smt010 Nie wiem czy doczekam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:19, 28 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
kiedy dalsza część??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:26, 29 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Rozdział 10, część pierwsza
- Pięknie, kurczę.. Pięknie! - mruknęła Alex pod nosem. Ledwo wyszła z domu, chcąc zostawić Cameron sam na sam z tatą, już się rozpadało. I jeszcze jak na złość słuchawki nie łączyły dokładnie... Dopiero po kilku dłuższych chwilach manipulowania przy wtyczce udało jej się je naprawić. Niesforne loki powoli mokły, opadając i układając się na ramionach. Córka Housa jednak nie zwracała na nie uwagi - wcisnęła słuchawki w uszy i szła po ulicy zatopiona w rozmyślaniach. Bezwiednym wzrokiem błądziła po wystawach sklepów, nie zauważając nawet ich bogactwa i rozmyślności z jaką były zaprojektowane. Niektóre sklepy były zamknięte, w ich ciemnych wystawach Alex widziała swoje odbicie. Na nie jednak również nie zwracała uwagi.
Żeby dopełnić obrazu przygnębienia, ulice były puste – raz na dłuższą chwilę przemknął tylko jakiś szybko jadący samochód, jeszcze rzadziej autobus – przechodniów nie było wcale.
- Kogóż to moje piękne oczy widzą?! – Alex usłyszała za sobą ciche krzyknięcie, które wyrwało ją z zamyślenia. Odwróciła się wolno, nie wyciągając słuchawek z uszu. Wiedziała już, z kim ma do czynienia.
- Oczy, zgoda. Ale piękne nigdy nie były – odparła młoda House.
- Łatwo ci mówić, swoje odziedziczyłaś po Gregu, one zawsze sprawiały…
- … że wszystkie laski jego. Tak, wiem. Czego chcesz?
- Skąd u ciebie ten spokój? Po tym, co ci ostatni raz zrobiłam powinnaś sikać po nogach ze strachu.
- Samantha..
- Jak ty się wyrażasz do matki?
- Nigdy nie byłaś moją matką… - mruknęła Alex. Potrząsnęła energicznie głową, strząsając wodę z włosów, które na powrót odzyskały swoją objętość.
- Biologiczną jestem. I z tego tytułu mam zamiar ściągać wielotysięczne alimenty z twojego ojca!
- Niby jak? Wciąż jestem pod jego opieką…
- Złotko, o to się już nie martw.
- Złotko, to ty sobie możesz mówić do swoich koleżanek w pracy. Im dłużej na ciebie patrzę, tym mniej się dziwię, że jestem dzieckiem-wpadką, niechcianym tworem waszej pijanej nocy..
- Ooo, czyżby tatuś dał ci to do zrozumienia?
- Nie. Ty.
- Cóż, przyzwyczaj się do tego uczucia, bo przynajmniej do pełnoletniości cię ono nie opuści!
- Bo..?
- Idziesz ze mną. Potrzebuję pieniędzy i to szybko. Alimenty są dobrym wyjściem.
- Bujaj się. Weź sobie jeszcze ze dwa etaty w tych całych strip-clubach.
- Widzę, że ta rozmowa prowadzi do nikąd.. – westchnęła. Załamała ręce, ale tylko po to, żeby zmylić Alex. Chwilę później sprężyście skoczyła do przodu, zwalając się na dziewczynę całym ciałem.
- A widzisz! – wydyszała jej do ucha. – Godziny tańca i treningów nie dadzą ci takiej sprężystości jak kilka występów na rurze!
- Może i jesteś giętka.. – jęknęła Alex, wijąc się pod Samanthą – ale co za tym idzie, to również i lekka! – dodała, zrzucając ją z siebie. Przeturlała się na drugi koniec chodnika i poderwała do pionu.
- Chcesz się bić? – zapytała striptizerka zaczepnie.
- Nie, wiem, że nie mam szans. Za często szarpałaś się z niezadowolonymi klientami.
Samantha wyszczerzyła zęby w szelmowskim uśmiechu.
- Jesteś głupia.. – ciągnęła dalej Alex. – Ale nie aż tak, żeby przychodzić tu samej…
- Owszem! – zaśmiała się tamta i klasnęła w dłonie.
Ułamek sekundy później Alex ogarnął mrok. Ktoś zarzucił jej worek na głowę i mocno zacisnął na szyi, pozbawiając tchu.
„Tylko się nie szaprać!”, myślała gorączkowo. „I tak nie mam już czym oddychać…”.
Napastnik przytrzymywał worek na szyi dwiema rękami, miała ograniczone pole manewru. Ale zawsze dało się coś zrobić. Jej ruch.
Wsparła się całym ciężarem ciała na lewej nodze, prawą poderwała do góry, przechyliła się na bok i spadła z impetem piętą na palce mężczyzny. Tamten syknął, ale Alex nie czekała dłużej. Cofnęła łokieć do tyłu, uderzając go w splot słoneczny, pozbawiając go tym samym tchu. Teraz pozostawało tylko wyprostować rękę w łokciu i uderzyć w krocze.
Szybka kombinacja ciosów, której nauczyć się można nawet oglądając filmiki na youtube.
Ostatnie uderzenie było najsłabsze, przy zgniataniu stopy napastnik w odwecie zacisnął ręce na szyi Alex.
- Jack, ty.. – zaczęła Samantha, ale mężczyzna z cichym jękiem osunął się na ziemię, masując krok.
Alex zerwała worek z głowy i spojrzała nienawistnie na swoją matkę.
- Jakbym to opisała i wysłała do jakiejś telewizji, nasza beznadziejna, amerykańska telewizja miałaby pożywkę na co najmniej cztery filmy obyczajowe i jeden dokumentalny o trudnych rodzinach… - mruknęła Alex.
- Tymczasem napisz do „Naj”, niech nasze gospodynie domowe się czymś popodniecają… - odparła Samantha.
- Wystarczyło poprosić, wysłałabym ci osobiście – prychnęła młoda House. – Jako pierwsza dostałabyś kopię, nie musiałabyś czytać w gazecie.
Na chwilę zapadła cisza. Atmosfera taka, że można by ją kroić nożem. Cała nienawiść Alex skumulowała się teraz w jej spojrzeniu.
- Czemu nie zostawisz nas w spokoju? – zapytała. – Jeżeli chcesz pieniędzy, trzeba było powiedzieć. Dostałabyś je, oszczędzając tacie cierpień.
- Problem w tym, że ja chciałam, żeby cierpiał. Niech mu się nie zdaje, że jego życie jest takie idealne.
Alex załamała ręce. Samantha była naprawdę głupia…
- Cieszę się, że jestem kopią taty. Gdybym wrodziła się w ciebie, musiałabym nosić podkoszulek z napisem: „jestem blondynką, proszę mówić powoli”.*
Oczy Samanthy zwęziły się jak u kocicy. Zrozumiała obelgę.
- Alex…!
*
Siedzieli przytuleni w salonie, zastanawiając się co dalej robić. Czekać na kolejny telefon? Iść na policję? Trzasnąć drzwiami i iść zalać się w trupa? We dwójkę zawsze raźniej..
Cameron na początku usiadła niepewnie na skraju fotela, potem wcisnęła się w oparcie, podciągnęła kolana pod brodę, oplotła je rękami i schowała twarz. Tyle czasu czekała na ten moment… Znowu ich znajomość będzie wystawiona na próbę. Historia lubi się powtarzać..
W tym samym czasie diagnostyk nerwowo chodził po pokoju, raz nawet próbował grać na fortepianie, ale uderzył tylko z wściekłością w klawisze.
Dopiero później zwalił się bezsilnie na kanapę, a Cameron dosiadła się do niego, dodając mu tym samym otuchy.
Panującą w mieszkaniu ciszę przerwało ciche pukanie do drzwi…
* bez urazy dla blondynek, chwytam się stereotypów, to po pierwsze. a po drugie spodobał mi się ten podkoszulek xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:51, 29 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
długo wyczekiwana część i oczywiście świetna
gratuluje talentu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:56, 29 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
że jestem dzieckiem-wpadką, niechcianym tworem waszej pijanej nocy..
na pewno coś oboje wymyślą i uratują alex od samanty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
m90
Łyżka Lifepaka
Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zakamarki opolszczyzny Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:59, 29 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Dialogi panny House z matką godne jej ojca. Podoba mi się, o!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:47, 30 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
widać że Alex jest bardziej podobna do ojca... a te jej teksty po prostu git
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MartaOSB
Student Medycyny
Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia/Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:14, 31 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Teksty Alex są nieziemskie
Częśc jak zwykle extra...
Kawałek o gazecie "Naj" mnie rozwalił
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wolfgang
Ratownik Medyczny
Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:15, 29 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Kiedy będzie dalsza część?
Ten fik jest super, ja chce więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:34, 29 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
tak, chcemy więcej
**prosi**
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:55, 15 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Widze że kogoś wena opuściła...
Niech szybko wraca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ania
Stażysta
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:50, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
zawsze ktoś podsłuchuje nie to, nie ten fragment, który powinien słyszec
ech... czekam na dalszą częśc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:50, 17 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj krótko, ojj, bardzo krótko (wen mnie opuścił) . Na epilog chyba nie liczcie, aczkolwiek nic nie mówię. Mam już pomysł na nowe opowiadanie (co prawda koncepcja podkradziona, bo zamiast 15 min, chcę zrobić 24 godziny.. ), ale póki co, enjoy tym ^^
Rozdział 10, część druga
Pukanie do drzwi sprawiło, że House i Cameron zamarli. Wciąż siedzieli objęci na kanapie, patrzyli na siebie niepewnie.
- Tato, wpuść mnie! – mruknęła Alex. – Nie wzięłam kluczy, a tych cholernych drzwi nie da się inaczej otworzyć!
Z obojga lekarzy powietrze zeszło jak ze starego materaca. Świst powietrza wydobywającego się z płuc mógłby pewnie poderwać dywan w powietrze, gdyby nie ława, która go przygważdżała.
Cameron przeskoczyła przez oparcie kanapy i podeszła do drzwi. Uchyliła je lekko, ale kiedy zobaczyła lekko zmoczone, ale wciąż sterczące na wszystkie strony włosy Alex, otworzyła je szerzej.
- Chcesz, żebyśmy zeszli na zawał? – mruknął House, zwlekając się z kanapy. – Chwilę temu dostaliśmy telefon od..
- Samanthy? – przerwała mu córka.
- Tak. Skąd wiedziałaś?
- Bo była na tyle głupia, że zadzwoniła zanim mnie złapała. A twój najlepszy przyjaciel załatwił mi ochraniarza, bardzo subtelnego i dyskretnego. Ale nie niewidzialnego.
- Wilson?
- Tak. Przez te ostatnie dni miałam Anioła Stróża z krwi i kości. I na nieszczęście dla Samanthy i jej chłopaka.. Kawał chłopa z niego. Siedzi teraz na policji razem z nimi, muszą wszystko spisać. Moja obecność im się nie przyda, co miałam do powiedzenia, to powiedziałam. Ale jeszcze nas odwiedzą.
- Czekaj, czekaj, bo wolno kapuję.. – mruknęła Cameron, opadając na kanapę. – Możesz od początku?
- Mogę. Ale powiedzcie mi, czy zostały jakieś frytki? Bo umieram z głodu! – jęknęła Alex, wchodząc do kuchni.
- Ręce umyte? – rzucił za nią House, przypominając jej, jak sama go tępiła.
Kiedy chwilę później usiedli w salonie, każde ze swoim kubkiem parującej herbaty z sokiem, deszcz dudniący o szyby znów sprawił, że jest miło i przytulnie.
Około jedenastej wieczorem, Alex stwierdziła, że idzie spać.
- Dobranoc państwu – oświadczyła wszem i wobec, odstawiając kubek na ławę. – Naczynia umyję rano, pamiętajcie, żeby nie siedzieć za długo.. – rzuciła leniwie, między jednym ziewnięciem, a drugim. Chwilę potem zniknęła w swoim pokoju, zawieszając z namaszczeniem kartkę na drzwiach z napisem „zamknięte”. House odprowadził ją wzrokiem i dopiero gdy zamknęła za sobą drzwi, odetchnął spokojnie.
- Jak nie urok, to sraczka.. – wypaliła za niego Cameron i oboje zaczęli się śmiać. Potem znowu zapanowała cisza, przerywana przez miarowo spadające krople.
- Dziękuję.. – szepnął House, odstawiając swój kubek. – Za to, że byłaś przy mnie cały ten czas…
- Łapy precz i mów mi, gdzie jest Greg! – rzuciła groźnie Cameron, mierząc go spojrzeniem.
- Starzeję się.. – mruknął diagnostyk. – Zmieniam się, co za tym idzie..
- Jaki rozmiar pieluchy dla dorosłych mam ci kupić? – przerwała mu Cameron. – Zmieniasz się, owszem. Ale nie starzejesz.
- Dobra, skoro oboje doszliśmy do wniosku, że się starzeję.. Pozwól mi sprawdzić, czy nadal doprowadzam kobiety do takiego szału, jak dwadzieścia lat temu.. – szepnął House, ciągnąc Cameron do sypialni.
K O N I E C
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:32, 17 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
Śliczne
No i ja jestem za epilogiem, napisz jak Ci wena przyjdzie, ale napisz będzie na pewno świetny XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:44, 17 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
troche szybkie tępo. rozmowy troche dziwne a tak pozatym zakończenie może byc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:19, 18 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
**prosi o epilog**
zakończenie pikne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|