|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13423
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 39 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:38, 01 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nowa postać wprowadzona, zaciskajaca się pętla odsunięta nieco od Cam i zbliżająca się do Joanny, House narzeczonym dekady.
Jest na co czekać!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:40, 01 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
No! Przeczytałam jednym tchem. Dosłownie zapominałam, że mam oddychać.
Ciekawe, jak długo pociągnie nasz fik W zasadzie to można pisać i pisać, ale w pewnym momencie trzeba będzie zakończyć intrygę. I co wtedy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sinaj
Pacjent
Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:14, 01 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ale mi się podoba agent Lundy, połączenie dwóch moich ulubionych seriali
I bardzo się ciesze, że House zaczął więcej z Cameron rozmawiać o sprawie
Fik jest ciągle świetny i ciekawy, czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Wto 9:46, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nefryt mam jeszcze jedno pytanie: co za badania robi się przed ślubem? Jako żywo nie pamiętam
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:29, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
W USA jest to obowiązkowe badanie krwi, chodzi o stwierdzenie możliwości konfliktu krwi, HIV itd oraz ogólny stan zdrowia. Oczywiście, jeśli bierzesz ślub normalnie a nie np w Las Vegas, ponieważ tam wypełniasz kwity odpowiednie i składasz oświadczenie, że nie jesteś chory. Potem, po powrocie trzeba zgłosić małżeństwo w urzędzie oraz dołączyc badania lekarskie.
Tak, wiem mam hopla na punkcie wiarygodności i szczegółów
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez nefrytowakotka dnia Wto 10:33, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:56, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
yeah! fenomenalne jak zwykle!
Ponadto rozbroił mnie pomysł z księdzem-mordercą.
No i dbałość o szczególy, jak zwykle przez to stoję w piszczącym tłumku fanek neferytowej *łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:35, 02 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pewnie, że się podoba! Wilson, założyciel klasztoru - to dopiero niezły widok!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:58, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nie popisałam się, nawet jak na siebie, ale wena to dziwka i takie tam.
W każdym razie jeśli ktoś chce mieć COŚ z czytania, to proponuję poszukać dwuznaczności, które się gdzieniegdzie pochowały. Czy coś.
Podziękowania dla kropki za betę
Anyway, coby nie przedłużać, time to:
Część 14., by Nisia.
Śniło mu się, że, przebrany za wielkiego selera naciowego, występuje w przedstawieniu szkolnym. Poza nim aktorami są same dzieci, ale nikt nie zwraca uwagi na ten fakt, on sam też nie, bo przecież w snach nas niewiele dziwi.
Stoi tam, zieloniutki i smukły i powtarza sobie w myślach swoją kwestię. Niby uczył się jej od miesiąca i wie, że świetnie ją umie, ale zawsze miał lęki przed nagłymi atakami dziur w pamięci. Stojący obok niego chłopiec wyrecytował już swoją rolę, mnąc w rękach pomarańczowy rożek kostiumu marchewki, i teraz jego kolej.
- My selery naciowe – zaczyna - jesteśmy zawsze gotowe... - urywa nagle, czując, że wzbiera w nim irracjonalny niepokój, którego źródła nie może zdefiniować. Ot, zjawił się nagle i zaczął wolno, lecz systematycznie, wypełniać wszystkie komórki jego ciała.
Odchrząka, postanowiwszy wziąć się w garść i słysząc, że stojąca nieopodal nauczycielka, która zajmuje się organizacją przedstawienia, podszeptuje mu jego kwestię posyła jej uspokajający uśmiech.
- My selery naciowe jesteśmy zawsze gotowe – powtarza, ale i tym razem nie dane jest mu skończyć. Na widowni wybucha nagłe zamieszanie, robi się głośno, a nierozpoznawalny z jego pozycji tłum, kłębi się. Mruży oczy, próbując ustalić co właściwie się dzieje i czy może ciągnąć dalej, gdy na scenę, wprost z epicentrum zamieszania, niespodziewanie wskakuje jakiś osobnik. Ma na sobie strój Zorro, urozmaicony o wielki i ciężki krzyż, wiszący na szyi.
- Jesteśmy zawsze gotowe, by zdrajcom ozdobić głowę! - wykrzykuje, po czym macha trzymaną w dłoni szablą. Po pomieszczeniu roznosi się dźwięk rozcinanego materiału, zielone strzępy fruwają w powietrzu.
Wtem, wszyscy, wraz z tajemniczym muszkieterem znikają, teraz dla odmiany znajduje się w sporym, migoczącym pomieszczeniu. Wszędzie otaczają go lustra. Spogląda w jedno z nich i odkrywa, że na czole ma wyciętą wielką literę A.
Obudził się gwałtownie.
- Jimmy? - Allison stała nieopodal.
Wilson usiadł na łóżku i potarł twarz dłońmi.
- Uh, miałem głupi sen. – Mruknął. - Chociaż jawa w sumie nie jest dużo lepsza. Masz coś do picia?
Cameron roześmiała się, uspokojona, po czym zniknęła w kuchni. Po chwili zjawiła się z powrotem, z dużą szklanką soku pomarańczowego w przyjemnie oszronionej szklance.
- Wiedziałam, że będzie zapotrzebowanie.
Wypił wszystko niemal jednym haustem. Nieco poprawiło to jego samopoczucie, ale nadal czuł się jak na wyjątkowo głośnej pustyni.
- Zasłonisz rolety? - wychrypiał.
Allison spełniła jego prośbę a następnie opadła na kanapę. Udając, że nie widzi jego grymasu, wywołanego nasileniem bólu głowy po tak nagłym i głośnym poruszeniu w otoczeniu, spytała:
- To co masz dziś w planach?
Delikatnie, by nie prowokować mrówek walących w bongosy w jego mózgu, odwrócił się do niej.
- No nie wiem, parkour, koncert punk-rockowy, a na koniec dnia jakaś mała imprezka z plemieniem Navajo?
- Może poszedłbyś ze mną poszukać sukienki? - Podniosła rękę, powstrzymując go, gdy otworzył usta by zaoponować. – Noo, proszę cię. Biorę ślub za trzy dni, a nie mam nawet pomysłu w co się ubrać. Bądź dobrym kumplem, co?
Nie umiał odmawiać kobietom, a szczególnie bliskim mu kobietom, o wyglądzie anioła i spojrzeniu sarenki. Poza tym wiedział, że ona zrobiłaby to dla niego.
Po chwili milczenia kiwnął nieznacznie głową. Allison wstała.
- Poleż chwilę, a ja zrobię pyszną jajecznicę. Dobre jajka z pewnością postawią cię na nogi.
Dwie godziny później jechali taksówką w kierunku centrum handlowego, a Wilson czuł się już całkiem przyzwoicie. Śniadanie podane przez Cameron, zapite sokiem pomidorowym i zagryzione dwiema aspirynami przywróciło go światu żywych.
Niemniej nadal było za jasno i za głośno.
- W jaki sposób House'owi udało się tak po prostu wstać rano i lecieć do biura Bowmana? - Spytał Allison wyrywając ją z zamyślenia.
- Myślę, że lata wprawy oraz wizja zabawy, jaką jest rozwiązywanie zagadki, są dla niego najlepszym lekarstwem. – Odparła, uśmiechając się. W jej zielonych oczach pojawił się ten charakterystyczny błysk czułości, przeznaczony tylko dla tej jednej, jedynej osoby.
Greg to szczęściarz.
- Bywały chwile, w których uważałem, że nigdy się nie zejdziecie – powiedział – i proszę. Ślub.
- Bo widzisz, Jimmy, co ma być, to będzie. Uczucia są czasem bardzo trudne do ocenienia, często tworzą ułudę, wrażenie złota, ale to tylko tombak. Prawdziwe uczucia zawsze przetrwają, są zbyt silne, by przeciwności je zmieniły, wręcz odwrotnie, pokonywanie przeszkód je umacnia i gruntuje, i to odróżnia liche od silnych więzi. Trwanie.
Odwrócił głowę, udając, że obserwuje widoki za oknem, chociaż pogłębiały nieco mdłości. Poczuł na swojej ręce, drobną, ciepłą dłoń Cameron. Uścisnęła go lekko.
- Czasami to przychodzi do człowieka wcześniej, czasami sporo się musi naszukać i napotykać, ale w końcu się udaje. – Powiedziała cicho. - A ty zasługujesz na szczęście bardziej, niż większość znanych mi osób i na pewno je w końcu znajdziesz.
Zdawał sobie sprawę, że w ustach kogoś innego te słowa zabrzmiałyby jak formułka grzecznościowa, jaką zwykli wygłaszać ludzie, którym lepiej się wiedzie, do ludzi, którym się akurat nie układa. Ale nie w tym wypadku, wypowiedziane przez Allison słowa brzmiały naprawdę szczerze i przekonująco. Ona w to wierzyła i ta jej wiara zarażała i jego.
Pięć sklepów i osiem przymierzonych sukienek później, Wilson, znudzony już niemal do łez, stał przy przymierzalni, czekając aż Allison pokaże się w następnej kreacji. Wypił resztki wody mineralnej z butelki i poczuł, że potrzebuje pilnie więcej. Rozejrzał się po sklepie, w poszukiwaniu dystrybutora wody i w tym momencie wydarzyły się naraz dwie rzeczy. Cameron w końcu założyła sukienkę i odsunęła zasłonkę, chcąc się zaprezentować przyjacielowi, a zza wieszaka stojącego po lewej stronie Wilsona wyszła nagle Joanna, a za nią Chase.
Sytuacja zrobiła się naprawdę niezręczna. Stali tak w czwórkę, każde zakłopotane i zmieszane z innego powodu. Pierwszy odzyskał rezon Chase.
- Jakaś szczególna okazja? - Spytał kiwając głową w stronę Cameron, ale nie patrząc na nią.
- Ślub. – Krótko odpowiedział Wilson, po czym jego spojrzenie padło na wieszaki z sukienkami w rękach Chase'a. – A wy?
- Ślub. – Równie zwięźle odpowiedział mężczyzna.
Wilson w końcu odważył się spojrzeć na Joannę i mimo, że z całej siły starał się wyzbyć wszelakich uczuć z twarzy, to jego czekoladowe oczy pełne były smutku. Ale ona i tak tego nie zobaczyła, gdyż uciekła spojrzeniem w bok.
- Allison? - Głos Chase'a odwrócił jego uwagę.
Cameron, stojąc ciągle w tej pięknej, srebrzystej sukni, trzymała się ścianki przymierzalni, na przemian blednąc i czerwieniejąc.
Chase był pierwszy, zanim Wilson podszedł, on już, wspierając Allie, prowadził ją na stojącą nieopodal miękką sofę. Tymczasem zrobiło się zamieszanie. Zaniepokojone sprzedawczynie i zainteresowani klienci stłoczyli się nieopodal, obserwując niedyskretnie bieg wydarzeń. Zauważył, że nie ma wśród nich Joanny. Odnalazł ją tam, gdzie stała wcześniej, osamotnioną. Zanim to przemyślał, już stał koło niej.
- Dlaczego? - Spytał po prostu. Kobieta uparcie nie chciała spojrzeć mu w oczy, więc chwycił ją delikatnie za brodę i nieco mniej delikatnie obrócił jej twarz na wprost swojej.
- Nie chcę nic zmieniać, po prostu pozwól mi zrozumieć. – Powiedział łagodnie. Ale ona nie zamierzała dyskutować, wyrwała się z jego uchwytu i wyszła szybkim krokiem ze sklepu. Stanęła na chodniku i, cała drżąc, sięgnęła po coś do torebki. Zastanawiał się czy wyjść za nią, gdy nagle tuż koło niej zatrzymało się czarne audi. Drzwi się otwarły i ktoś, niewidoczny, bo znajdujący się w cieniu, powiedział coś do Joanny. Chyba odpowiedziała, tego Wilson nie wiedział, bo stała tyłem. Ruszył w tamtą stronę, tknięty niepokojem, przechodząc jak najszybciej wzdłuż zasłaniających widok wieszaków z ubraniami. Gdy wypadł na zewnątrz, zobaczył oddalający się szybko czarny kształt auta. Rozglądał się uważnie, ale Joanna również zniknęła.
Wrócił do środka i odkrył, iż mimo, że zamieszanie wokoło Cameron się uspokoiło, to najwyraźniej nikt nie zauważył co wydarzyło się przed chwilą na zewnątrz. Pracownice i klienci wrócili do przerwanych czynności, a Chase pochylał się nad Cameron i coś do niej cicho mówił.
Niepokój Wilsona wzrósł. Sięgnął po komórkę.
- House? Jak szybko mógłbyś teleportować się do Park Meadows?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Wto 13:03, 23 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kejti
Stażysta
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:05, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ach, Ty mój podłużny selerku naciowy... taki dłuuugi i zielony!
oraz fakt, jojki są pożywne. Szczególnie z rana, na śniadanie...
Bardzo przyjemne! Joanna to damska zołza, a Czesiek, to męski zołz! (paszoł won, od Cam!)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Wto 16:44, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Nisia, uwagi na początku były zupełnie niepotrzebne, bo część jest świetna. Pełna humoru (pijacki sen Wilsona), dobrze napisana i zaskakująca fabularnie (ale nie dziwaczna, tylko pasująca i sensowna). Super!
Czy już mówiłam, że kocham nasz wspólny fik? Jeszcze raz to powiem. Uwielbiam go i uważam za baaardzo najbardziej oryginalny hameronkowy fik ever!
No to teraz kolej na Dark Angel!
Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Wto 19:43, 23 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropka
Litel Wrajter
Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:53, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Niś - cudnieś zakręciła intrygę wplatając w to niezręczność spotkania czwórki osób.
A Wilson a'la seler naciowy staje się moim hiroł
Mam nadzieję, że Hałs złoi skórę Czesławowi.
A Wilson w końcu wypędzi złe duchy i znajdzie kogoś dla siebie
Ps. Jak mi się chce następnej części. Najlepiej żeby była już!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:42, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Najbardziej podobał mi się fragment o Wilsonie: "Stoi tam, zieloniutki i smukły"
Później nieco przeraziłaś mnie tym "przymierzalniowym" spotkaniem, i znowu moje negatywne uczucia popłynęły sobie na wredną Joannę A co tam, House zdolny jest, pewnie i teleportować się potrafi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Wto 21:34, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam całość - od nowa - i strasznie, ale to strasznie żałuję, że nie zobaczę nigdy ekranizacji tego fika...
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:06, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
OMG!!!
Wilson jako zielony seler naciowy pozbawił mnie tchu. Literalnie.
A potem spotkanie w sklepie. I żądanie Wilsona, żeby Hałs sie teleportował
Boskie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pavulon
MegaMind
Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 6219
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod dygestorium w umieralni Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:48, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
bo seler naciowy jest zawsze gotowy
Niś, jak już ostatnio rozmawialiśmy nie doceniasz się dziewczyno
part a zwłaszcza sen rozbroił mnie na dobre no i fajnie wyszłaś z problemu posunięcia akcji - pomysł z tym nieoczekiwanym spotkaniem oraz porwanie plus teleportacja, jak dla mnie bomba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:26, 24 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
ninka, nie ma rzeczy niemożliwych - może kiedyś, na wielkim zjeździe fanów, znajdzie się ktoś z kamerą i zaproponuje wyreżyserowanie tego fika niechby to był nawet sam pan Shore (pozostaje kwestia jak on by to zniósł... ale kto by się tym przejmował )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Angel
Nocny Marek
Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 69 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:52, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Część 15. by Dark Angel
House i powiadomiony przez niego Bowman pobili własne rekordy w jeździe po zatłoczonych ulicach. Bowman jechał oznakowanym radiowozem, więc teoretycznie miał nad Housem przewagę, ale i tak nie miał szans. Strach o narzeczoną nakazał bowiem lekarzowi zignorować kompletnie przepisy ruchu drogowego i przejechawszy większość drogi ulicami jednokierunkowymi (jadąc pod prąd, oczywiście) zahamował z piskiem opon przed sklepem. Wypadł z auta jak szalony, trzasnął drzwiami i kuśtykając lekko wbiegł do budynku.
Natychmiast zorientował się, gdzie jest Cameron. Mimo nalegań Wilsona, by dano jej odpocząć, wciąż otaczał ich wianuszek gapiów. House dotarł do nich jak szybko mógł i przebił się przez tłumek
- Wynocha! - warknął. Rozejrzał się wkoło, jego stalowoniebieskie teraz oczy miotały błyskawice. Ludzie poczuli się niepewnie i zaczęli odchodzić.
Cameron wciąż miała na sobie srebrną sukienkę, lecz już wiedziała, że jej nie chce. House z pomocą Wilsona odprowadzał ją do przymierzalni, by mogła włożyć własne ubranie, gdy do sklepu wpadła kolejna burza z piorunami: Bowman. Rozejrzał się i bez problemu znalazł Chase'a, który siedział na kanapie z głową opartą o lewą rękę, prawą wybierając wciąż ten sam numer z nadzieją, że jego właścicielka się odezwie. Podszedł do niego i położył dłoń na jego ramieniu
- Nie dzwoń. Ona albo nie chce, albo nie może odebrać. Niestety obstawiam to drugie.
Zaraz potem odszedł i zaczął rozpytywać ludzi o czarne audi. Nikt nie zanotował w pamięci jego numeru rejestracyjnego. Ba! Mało kto w ogóle zauważył, że Joanna zniknęła. Według jednej z pań samochód był limuzyną, jakiś pan z kolei z uporem maniaka twierdził, że samochód na pewno był ciemnozielony. Jak zwykle - Bowman westchnął w duchu. - Ludzie to ślepe bałwany.
Tymczasem Allison z pomocą narzeczonego pozbyła się srebrnego wdzianka i odwiesiła je na wieszak.
- Mam dość na dziś - wyszeptała płaczliwie.
- Zabieram cię do domu - szepnął House. Spojrzał na Wilsona, który z nieodgadnioną miną stał nieopodal. - Ciebie też zabieram - dodał głośniej.
- Nie - Bowman pojawił się nie wiadomo skąd. - Muszę go przepytać, bo wychodzi na to, że widział najwięcej. Sam go do was odwiozę.
- Ok - szybko zgodził się House, ale zaraz potem dodał. - Jak tylko Cameron będzie bezpieczna w naszym mieszkaniu, jadę na posterunek.
Policjant skinął głową. Tyle wystarczyło House'owi, by wziąć Allison pod ramię, wyprowadzić z feralnego sklepu i ulokować na siedzeniu pasażera z przodu. Wyrwał zza wycieraczki mandat za zaparkowanie w niedozwolonym miejscu i włożył go za wycieraczkę radiowozu Bowmana, po czym wsiadł i spokojnie odjechał, choć najchętniej gnałby jak wcześniej, byle tylko jak najszybciej zająć się zniknięciem Joanny. Powstrzymywała go tylko blada, wiotka kobieta, siedząca obok. Jego narzeczona. Jego jedyny skarb na tym świecie, na którego utratę nie mógł sobie pozwolić.
Pomógł jej ułożyć się wygodnie w łóżku, przyniósł wodę i ulubioną sałatkę owocową z lodówki i upewniwszy się, że w lodówce jest jeszcze pół upieczonego dzień wcześniej przez Wilsona kurczęcia i ryż z ziołami, pocałował ją w czoło, po czym zabronił otwierania drzwi komukolwiek poza nim, Bowmanem i Wilsonem. Jeszcze raz rozejrzał się po pokoju i zaciągnął zasłony. Klucz powiesił na smyczy na szyi, zamiast włożyć, jak zwykle, do kieszeni, i już po chwili wyciskał z samochodu ile mógł.
Na posterunku zastał już Bowmana, Wilsona i Chase'a. Policjant wyduszał z lekarzy, ile mógł. Udało mu się ustalić, że Chase i Joanna poszli dzień wcześniej do spowiedzi przed ślubem. Do katedry. Do różnych konfesjonałów. House dał Wilsonowi klucze do domu i nakazał mu nie spuszczać oka z Allison, a sam wsiadł z Bowmanem do radiowozu, tym razem jednak nieoznakowanego, i ruszyli do katedry. Nie mieli nadziei zastać tam sprawcy, ale zawsze była to możliwość przepytania księży, kto dzień wcześniej spowiadał około osiemnastej trzydzieści. Lundy tymczasem zajął się organizowaniem sprawdzania miejskich kamer, nakazał też policjantom zatrzymywać każde audi, dla pewności nie tylko czarne, ale też ciemnozielone, ciemnoniebieskie i ciemnoszare. Zdążył też sporządzić listę wszystkich zarejestrowanych tej marki i koloru auta w Denver i rozdzielić dane między dostępnych funkcjonariuszy, którzy teraz mieli jeździć od adresu do adresu i sprawdzać właścicieli. Choć wyglądał na dupka, nawet House musiał przyznać, że działał szybko i celnie. W odróżnieniu od jego poprzednika...
- Oto lista - starszy ksiądz dał mężczyznom kartkę A4, zapisaną różnymi charakterami pisma.
- Czy to wszyscy księża z katedry? - zapytał House.
- Nie. Jeden był przejazdem, mieliśmy akurat wolne miejsce, bo ksiądz Colleen zachorował, i ksiądz... J. H. Rosepoth zaoferował, że będzie pełnił posługę za niego.
House na dźwięk nazwiska wyrwał Bowmanowi kartkę z ręki, wyciągnął z kieszeni kurtki długopis i szybko nakreślił na niej:
J. H. ROSEPOTH
J R O S E P H [R] O T H
Policjant patrzył z podziwem. On jeszcze myślał, gdy Greg bezbłędnie poprzestawiał litery. Najwidoczniej miał komputer zamiast mózgu.
- Czy ten ksiądz powiedział, gdzie i na ile się zatrzymuje?
- Zaoferowaliśmy mu nocleg u nas, ale odmówił grzecznie. Powiedział, że ma już załatwiony nocleg na mieście.
- Czy powiedział, gdzie dokładniej?
- Wspomniał coś o bogobojnym znajomym, który uwielbia róże*.
- Czy pamięta ksiądz coś jeszcze? Jak wyglądał, jaki miał samochód, cokolwiek?
- Samochód musiał mieć czarny, bo tylko takie stały na naszym parkingu. Wyglądał na około 40 lat, szpakowate włosy, blada cera... Miał pieprzyk na lewym policzku. Czy... - zawahał się. - Czy coś się stało?
- Jakby w najbliższym czasie zawitał do katedry jakiś nieznajomy kapłan, proszę jak najszybciej zawiadomić policję - wymigał się od odpowiedzi Bowman. - House, idziemy szukać róż.
____
* rose = ang. róża
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dark Angel dnia Śro 11:56, 03 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ninka_m
Gość
|
Wysłany: Śro 19:49, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
DA Dzięki za nowy part!!! Zaczyna mi się już w głowie kręcić od tego mordercy, no, kiedy wreszcie House i Bowman go złapią!
Czyli, że czesław tym razem zapragnął katolickiego ślubu... hmm. To, że Chase jest katolikiem jest zgodne z kanonem, podobnie jak to, że z Cameron miał raczej tylko ślub cywilny.
Trochę tęsknię za fluffem... Serio.
No i może niech ta nasza Cam przestanie się giąć jak lilija. W końcu - jak mawiają - ciąża to nie choroba.
Kejti fik teraz jest twój!
Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Śro 19:51, 03 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:51, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Hura, hura, hura!!!! *dziki taniec radości*
Co ja bym dała żeby w szkole kilka razy udzielił mi się komputerowy mózg House'a
Tajemniczy ksiądz.... czego w tym dziale jeszcze nie było
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nefrytowakotka
Lara Croft
Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 76 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:44, 04 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Yes!!! Yes!!!
Ogólnie cud, miód i orzeszki
Czytasz mi chyba w myślach co do naszego księdza-mordercy. No i Hałs jadący wbrew wszelkim przepisom
PS Ninka, jakbyś mi coś takiego o ciąży powiedziała, jak JA byłam w ciąży podziabałabym Cię gumowym młotkiem . Jak sobie przypomnę to wszystko od mdłości, przez swędzenie i leżenie w szpitalu pod kroplówką...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kin
Ratownik Medyczny
Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: my wild island Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:09, 21 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Hej wszyscy, jest tam jeszcze kto? Czy będzie kolejna część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kruszynka85
Pacjent
Dołączył: 26 Kwi 2012
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:22, 29 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Świetne opowiadanie, niezla fabula, wspaniale dialogi. Czyta sie fantastycznie i niezle wciaga. Mam nadzieje ze bedzie ciag dalszy bo szkoda by bylo tak zostawic opowiadanie.
Poza tym fajnie czytac o cieplych uczuciach jakie Greg jednak w glebi duszy posiada.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|