|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MlecznaCzekolada
Pacjent
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pią 8:12, 04 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Czekam i czekam. Kiedy będzie kolejna część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 8:41, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Początek szóstego rozdziału do Państwa dyspozycji. Kolejna część powinna trafić do publikacji dzisiaj wieczorem, zapewne późnym. Nie jestem z siebie zadowolona, ale nie ma co dłużej tego kitwasic w sobie, publikuję jak jest.
Muzyka do rozdziału to Serj Tankian "Sky Is Over"
Rozdział 6 - część 1
Apokalipsa miała z Armagedonem czworo dzieci.
Czworo dzieci Apokalipsa miała.
Gdy zmęczona zasnęła,
dzieci w świat ruszyły.
Pierwszy przyjechał limuzyną.
Drugi przypłynął materacem.
Trzeci przyprowadził autobus.
Czwarta przyniosła wyniki badań.
Everybody knows,
Everybody knows,
That you cradle the sun
- Ciemna strona Mocy kuszącą jest, - ostrzegł Yoda. - Wstawaj młody Padawanie!
- Tak Mistrzu, - ziewnął szeroko i delikatnie, z należytym szacunkiem klepnął Yodę w głowę, żeby wyłączyć budzenie.
Wyjadając z miski swoje ulubione pełnoziarniste Cheeriosy, z uśmiechem śledził perypetie Dextera prowadzącego kolejną wojnę podjazdową z Dee Dee. Podziwiał tego małego geniusza, zazdrościł mu łatwości, z jaką wpadał na kolejne genialne pomysły, zazdrościł mu laboratorium wyposażonego we wszystko, co tylko mogła sobie wymarzyć ludzkość. Najbardziej jednak zazdrościł mu rodziców, którzy zawsze istnieli gdzieś w tle i pojawiali się, gdy sytuacja tego wymagała. Jego rodzice już od dawna nie mogli się pojawiać. Był Padawanem, oderwanym od wszystkiego, co mu bliskie, szukającym właściwej ścieżki. Wiara w Moc pozwalała ufać, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że wszystko ma swój cel. A chociaż ścieżka Jasnej Strony Mocy nie była prosta, to krocząc nią można było mieć pewność, że podąża się we właściwym kierunku. Lawrence Kutner, uczeń Jedi, ze spokojem czekał, co przyniesie kolejny dzień.
To nie miał być spokojny dzień. Informacja z recepcji o oczekującym na nią przy wejściu ratunkowym inspektorze ze stanowej Komisji Akredytacyjnej spadła na nią, jak grom z jasnego nieba. Uzbrojona w swój najbardziej profesjonalny uśmiech pośpieszyła stawić czoło Nieszczęściu. Nadzieja, że przysłali kogoś już jej znanego zdechła z cichym piskiem. Inspektor był młody, gniewny, uzbrojony w obowiązkowe okularki, błyskające złowieszczo i jeszcze bardziej złowieszczy, słodki uśmiech, z którym zaczął wytykać pierwsze błędy.
- Właściwie, spodziewałam się pana dopiero w przyszłym miesiącu, - próbowała przełamać lody i odwołać się do jego ludzkiej natury.
- No tak, to cały problem z planowanymi wizytami, - uśmiechnął się szeroko. - Administratorzy się do nich przygotowują.
Cyborg z plakietką inspektora zmiażdżył resztki nadziei. Rozległ się ostry pisk. Cuddy struchlała, gdy nieodpowiedzialnym kierowcą, który właśnie z ułańską fantazją zaparkował przed wejściem limuzynę, okazał się House. Nieszczęścia chodzą parami, pomyślała odruchowo i szybko zgarnęła zaintrygowanego inspektora do wnętrza szpitala, z pokerową twarzą udając, że nie zna szalonego kierowcy.
Błyskawicznie zorganizowała inspektobotowi zajęcie, umieszczając go w sali konferencyjnej w otoczeniu kawy, ciasteczek i sterty dokumentów dowodzących, że PPTH jest na czasie z najnowszymi wymogami stanowej komisji. Musiała pomyśleć. Zwołać zebranie szefów oddziałów w trybie natychmiastowym. Dowiedzieć się, co wykombinował House i czym to mogło grozić. Lista priorytetów była krótka, ale wcale jej to nie uspokajało. Pierwszy raz od miesiąca pożałowała głęboko, że pozwoliła, by Walentynki z Housem nic nie zmieniły w ich relacjach. To, co poczytywała sobie za dojrzałość, mogło okazać się naiwną wielkodusznością.
Czekał na nią przy stanowisku pielęgniarek. Jego pozbawione uśmiechu spojrzenie sprawiło, że zgubiła krok i nieomal wylała kawę.
- Tak się śpieszysz do papierów House'a, że mało nóg nie połamiesz.
- Im szybciej zacznę, tym wcześniej skończę.
- Mogę się założyć, że przez pół roku nazbierał ich tyle, że nie wrócisz dziś o normalnej porze.
- Masz dzisiaj dyżur, więc i tak nie zjedlibyśmy wspólnie kolacji. Nie rozumiem, w czym problem.
- A ja nie rozumiem, dlaczego w ogóle się zgodziłaś.
- Cuddy obdarzyła mnie zaufaniem. Nie mogłam odmówić.
- Cuddy zrobiła z ciebie murzyna. Czemu nie zrobiłaś tak, jak ja i po prostu nie wyszłaś? Ty chcesz tam wrócić.
- Muszę tam wrócić, to spora różnica. Może ciebie nie obchodzi dobro szpitala, ale ja prowadząc oddział i tkwiąc w Komisji Budżetowej muszę się tym przejmować.
- Jasne, ty i twoja super ważna praca. A wszystko sprowadza się do tego, że chcesz być znowu blisko House'a.
- Możesz być spokojny, że nie będę tam ani minuty dłużej, niż to konieczne. Wyprowadzę papiery na prostą i wracam do siebie.
- I do mnie?
- Do ciebie zawsze, - uśmiechnęła się i pomachała mu dłonią, wsiadając do windy.
Prosto z windy skierowała się do gabinetu.
- Gdzie jest House?
- We wspólnym. Diagnozują plazmę pod kątem jakości serialu, - odparła Cameron, nawet nie unosząc głowy znad papierów.
Cuddy była wściekła. House znowu szalał. To prawda, miał prawo być znudzony, bo ostatnie dwa przypadki były proste i nie zostawiały mu wielkiego pola do popisu. Tylko dlaczego moment jego wzmożonej aktywności musiał zbiec się akurat z kontrolą? Jakby tego było mało, drań postanowił najwyraźniej ją przetestować. Ile można było wyciągnąć od zestresowanej kontrolą szefowej? Nie mogła uwierzyć, że chodziło mu tylko o durny telewizor. Czekał, aż zacznie go błagać i odwoływać się do ich wspólnej nocy. Niedoczekanie, Lisa Cuddy miała w sobie jeszcze odpowiednio wiele godności, żeby nie dać mu satysfakcji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freelance
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:55, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Odcinek z Administratorem i bohaterem serialu był genialny. Bazując na świetnym odcinku, napisać jeszcze lepszy rozdział - majstersztyk!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
corazón
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:56, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Narenika, wstęp boski! A więc mamy już pierwsze dziecko Apokalipsy, które przyjechało limuzyną. No coś pięknego!
I jak Ty to robisz, że gdy się czyta, to ma się początkowo na myśli inną osobę, niż rzeczywiście tą, o której piszesz? To jest niesamowite
Bardzo dziękuję i czekam na kolejną część z niecierpliwością.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:15, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
czyta się jak kryminał a la king .świetnie ,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:16, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Nareszcie nowy part, cóż za radość!
Odcinek jest cudowny, a dialogi kapitalne.
Jednym słowem brak mi słów xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Nie 10:18, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:41, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ten odcinek jest bo$ki ! Po prostu dech zapiera
A ja znów myślałam o kim innym niż o kimś, o kim był fragment pisany.
Czekam na drugą część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zuczek
Lucky& Lovely
Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:59, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Bajeczki jak zawsze wspaniałe Yellow_Light_Colorz_PDT_06 Narenika, jesteś cudowna, to co napiszesz za każdym razem pochłaniam z zapartym tchem Yellow_Light_Colorz_PDT_05 Super!!
Jestem pod wrażeniem tego, że z taką łatwością wpasowałaś się w wydarzenia z serialu :smt003 Bomba!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:14, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Jak zawsze świetnie - tylko czemu tak krótko?
Nie no - żartowałam - dobrze, że jest
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mroczny kiciuś dnia Nie 22:14, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 0:22, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Trochę dłuższy fragment. Mogą być błędy, po pędzę już, żeby skończyć rozdział przed wyjazdem.
Jeżeli ktoś się domyśla, co dalej - woda w usta - bo wyjadę nie dopisując
Muzyka, to nadal Sky Is Over
Rozdział 6 - część 2
Don't you want to hold me baby,
Disappointed, going crazy
Materac łagodnie bujał się w górę i w dół. Fale powoli przetaczały się pod nim, unosząc go coraz bliżej skalistego brzegu. Coraz wyraźniej dostrzegał, że brzeg był właściwie ścianą. Ścianą z czerwonych, szpitalnych cegieł, na których tkwił jakiś napis. Zmrużył oczy, próbując pokonać coraz silniejsze bujanie i odszyfrować rozmazane słowa. Musiał się podnieść, żeby je odczytać. Mane... tekel... fares? Gwałtowna fala odboju pogłębiła przechył i poczuł, że zsuwa się z materaca. Gwałtownie zamachał rękami, ale woda kłębiła się już nad nim i nie wiedział, gdzie była powierzchnia. Tonął.
Obudził się, łapczywie chwytając powietrze. Materac pod nim kołysał się z cichym chlupotem. Śniło mu się, że tonął. Cholerny wodny materac! Co za licho go podkusiło, żeby nagle spełnić dziecięce marzenia? Amber spała spokojnie. Nie chciał jej budzić. Zrezygnowany sięgnął do szafy po koc i przeniósł się na podłogę. Potrzebował stałego gruntu. Zapadając w sen przypomniał sobie o słowach na ścianie. To było coś ważnego, dwa słowa, a może trzy?
Obudziła go, przyłączając się do niego na podłodze. Kochała go. Nie zasługiwał na to, tego był pewien. Równie pewien, jak tego, że był szczęśliwy.
Z wisiorkiem, czy bez? Zamyśliła się, niezdecydowana. Srebrny talizman delikatnie kołysał się, jak wahadło. Dni były dziwne. Mglisty marcowy poranek potęgował wrażenie nierealności. Jak łatwo było wrócić na dawne miejsce pracy. Jakby nigdy stamtąd nie odchodziła. Jak łatwo dawała się sprowokować facetowi, o którym nauczyła się już nie myśleć przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu. Wypił jej kawę, a ona zatroskała się, że nikt już mu nie parzy co rano kubka smoliście czarnej mokki. Zakwestionował jej kompetencje, a natychmiast zajęła się udowadnianiem mu, jak świetnie potrafi włączyć się w diagnozowanie. Spojrzał na nią przeciągle tym błękitny spojrzeniem, poprzedzonym seksistowskim komentarzem, a poczuła znajome ciepło. Poddał w wątpliwość wielkość jej biustu, a wystroiła się w dekolt i pogrążyła w rozmyślaniach, czy wisior odwróci, czy przyciągnie uwagę do kobiecych atrybutów. Intensywność, z jaką zaznaczał swoją obecność, była pułapką, w którą nie chciała ponownie wpaść. Czy była wystarczająco silna, żeby mu to udowodnić?
- Dla mnie się tak nie ubierasz, - podniosła wzrok i w lustrze zobaczyła swojskie spojrzenie błękitnych oczu, jaśniejszych i czytelniejszych.
- Bo dla ciebie głównie się rozbieram, - zaśmiała się i odchyliła do tyłu, żeby poczuć na plecach ciepło jego ciała.
- Poważnie, skąd ta nagła zmiana stroju do pracy?
- Chcę komuś udowodnić, jak bardzo mnie nie docenia.
- I jak wiele stracił, gdy odeszłaś z pracy?
- Może.
- A co zrobisz, gdy doceni i zechce cię zatrzymać?
- Odmówię, - odparła szybko. - A potem otworzę szampana, bo to będzie druzgocące zwycięstwo Dobra nad Złem.
Spojrzał z zainteresowaniem. Cameron była świetna. Tego nie przewidział. Spodziewał się raczej, że praca na ER przytępiła ją tymi wszystkimi banalnymi przypadkami. Trafne i celnie sformułowane diagnozy, jakie rzucała z lekkością, jakby mimochodem, zrobiły na nim wrażenie. Nachylona nad Housem, miała ich wszystkich w garści. Kutner już od poprzedniego dnia konsultował się z nią, gdy nikt nie widział. House właśnie zaproponował jej powrót.
- Powiedz tylko słowo, a zwolnię Trzynastkę, - powiedział, mrużąc oczy, jak zawsze, gdy na coś liczył.
Trzynastka wyraźnie odetchnęła z ulgą, gdy Cameron nie podjęła propozycji. Teraz patrzyła na nią nie tylko z oddaniem, ale i wdzięcznością. Niewiarygodne, nawet lizus Taub był już po jej stronie i bez wahania podniósł rękę, żeby zagłosować za nią, a przeciw House'owi. Dwa dni na ich oddziale, a radziła sobie z całą bandą lepiej, niż on. Foreman poczuł, że musi coś zrobić i to szybko, zanim całkiem przejmie jego rolę.
- House ma rację,- spojrzeli na niego zaszokowani. Poczuł dreszcz zadowolenia, znowu odzyskał kontrolę.
Panta rhei. Nie wierzył, by można było cofnąć czas. Nie wierzył w nagłe wybuchy wygasłego ognia. A jednak jej intensywna obecność znowu elektryzowała powietrze. Była wyzwaniem, sprawiała że jego myśli krążyły szybciej. Chciał się przed nią popisać, pokazać, z jaką łatwością zdobywa to, czego chce, jak choćby wielki plazmowy telewizor. Chciał ją zatrzymać. Rozważał już tylko, jak wiele będzie musiał poświęcić, by to osiągnąć.
- Nie tęsknię za tobą, - odparła z uśmiechem.
Patrzył na jej jaśniejącą twarz. Tylko szczęśliwi, spełnieni ludzie miewają tak jasne twarze, pomyślał. Kolejna osoba była szczęśliwa bez niego. Ukłuło go to bardziej, niż skłonny był się przyznać. Nawet nie chciała się targować.
- Dasz się wyciągnąć na kawę? Albo wino?
- Przepraszam, Remy, ale nie mam czasu.
- Chciałam ci tylko podziękować, że nie skorzystałaś z propozycji House'a i nie wywaliłaś mnie z pracy.
- Tu nie chodziło o ciebie.
- Nie szkodzi. I tak chciałabym się gdzieś z tobą wybrać. Brakuje mi naszych pogaduszek.
- To nie byłoby właściwe. Przykro mi, ale nie chcę być nielojalna wobec Roberta.
- Jasne. Czyli nic się nie zmieniło. Zastanawiam się tylko, czy on jest równie lojalny wobec ciebie.
- Nie zamierzam tego słuchać. Cześć.
Spodziewał się jej, chociaż nie tak szybko. Wiedział, że spróbuje go powstrzymać. Miał jednak pewność, że należało podjąć ryzyko. Był gotów przekonać ją medycznymi argumentami, ale zasłoniła się protokołem. To jej przywiązanie do protokołu, wyprowadzało go z równowagi. Jakby protokół mógł zdiagnozować i wyleczyć pacjenta.
- Moja praca wisi na włosku. Twoja praca wisi na włosku, - z powagą sięgnęła po ostatni argument.
To nie była medycyna, ale to było ważne. Dla niej. Szybko poszukał wyjścia, które pozwoliłoby jej uniknąć odpowiedzialności za jego działania. Administrowanie szpitalem określało ją, nie chciał jej tego odbierać, ale pacjent musiał żyć.
- Jeżeli umrze, daj mi znać, - spojrzała na niego z bólem. - Żebym mogła spakować swoje rzeczy.
Nie wierzyła w słuszność tego, co zamierzał zrobić, a jednak była gotowa poświęcić wszystko, co miała. Jej wzrok, gdy wychodziła, był czytelny. Nie przekonał jej. Złamał ją. Dlaczego miało to taki gorzki smak? Zacisnął zęby i odwrócił się do pacjenta. Medycyna była najważniejsza. Zawsze medycyna była najważniejsza.
Ze smutkiem rozejrzała się po pustym pokoju. Dlaczego mężczyźni nigdy nie potrafią docenić poświęcenia kobiet? Cały wolny dzień spędziła na sprzątaniu, zakupach i szykowaniu ekstra kolacji z okazji miesiąca wspólnego mieszkania. Oczekiwała zachwytu w oczach wracającego z pracy mężczyzny, a dostała tylko krótkiego smsa „Robert: Nie czekaj z kolacją. Skalpele stawiają piwo. Będę późno.”
Dlaczego mężczyźni nie doceniają? Nawet Brian śmiał się z jej wysiłków w przemycaniu do szpitala smakołyków i świeczek, w celu uczczenia kolejnego miesiąca, potem nawet tygodnia małżeństwa. To wtedy nauczyła się celebrować drobne rocznice. Czas upływał zbyt szybko, a wspólne, specjalne chwile, pozwalały go zatrzymać choć na moment. A Robert po prostu zapomniał, albo nie przykładał do tego najmniejszej wagi. Z ukłuciem żalu zgasiła świece i zwinęła się na kanapie, przerzucając pilotem kolejne kanały w telewizorze.
Obudził ją zgrzyt klucza w zamku.
- Witaj kochanie, - nachylił się nad nią i pocałował, w jego oddechu wyczuła alkohol.
- Jesteś pijany, - zaprotestowała cicho.
- No skąd. Wypiłem raptem ze dwa piwa.
- Zapomniałeś, że dziś upłynął nasz pierwszy wspólny miesiąc, - pokazała mu ręką stół, na którym widniały wyraźne ślady przygotowań do kolacji, która się nie odbyła.
- To dzisiaj? Przepraszam, nie wpadło mi do głowy, że chcesz to świętować. Nie będziesz się chyba za to dąsać? - zaśmiał się i przysunął bliżej, całując ją w szyję.
- Przestań. Nie chcę.
- Daj spokój. To ma być kara? - oburzył się. - Chcesz mnie tresować, tak? Jak będę grzeczny, to będzie seks, a jak nie, to natychmiast mnie odstawisz?
- To nie tak... - głos jej zadrżał od napływających łez.
- Kochanie, przepraszam, - błyskawicznie zmienił ton. - Mogłaś mi powiedzieć, dać znać.
- Chciałam... żeby to była niespodzianka.
- Wiem, przykro mi bardzo, - wyszeptał jej do ucha, przytulając mocno. - Strasznie chciałbym się dowiedzieć, co przygotowałaś na deser.
- Co masz na sobie?
- Dobranoc, House.
- Dobranoc, Cuddy.
Telefon w środku nocy wybił ją ze snu. House. Jak gówniarz, chciał się pochwalić, że rozgryzł zagadkę. Oczekiwał nagrody dla myśliwego, za upolowanie wyjątkowo dorodnej zdobyczy. Odegrała się, odebrała mu plazmę. Wszystko wracało do równowagi. A fakt, że zainteresował się wynikiem inspekcji budził nadzieję. Mimo tego, że to nadal był House.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:35, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
pierwsza (loool)
jestem wysoce zaintrygowana (pomijając tradycyjne w tym wypadku zachwycanie się )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:37, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ja jestem wysoce zafascynowana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vajoj
Marker House'a
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:34, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
nie ma to jak dobre "Bajki" po kolejnym dniu praktyk
Swietne wmontowanie [ale to brzmi technicznie ] wątków w oryginalne odcinki Cam coraz silniejsza Cuddy jakby lekko uleglejsza. I pojawił sie Kutner
13 pokazuje pewna zazdrość?? może być dym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eye_roller
Immunolog
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: deep whole
|
Wysłany: Pon 12:45, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Narenika co ty ze mną potrafisz zrobić tymi Bajkami? jestem na emocjonalnej huśtawce obecnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 13:50, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
vajoj, zastanawiałam się, na czyje zlecenie napisałam Kutner-poranek No to już wiem
eye_roller, a to się cieszę, po to piszę, żeby się czytelnicy przejmowali
Nie powiem, żebym była zadowolona z tego rozdziału, ale wiem, że muszę go popchnąć, żeby historia potoczyła się dalej. Postaram się dzisiaj jeszcze dopisać tyle, ile zdołam, zamknąć finał sezonu, nawet kosztem nie dopisania scen, które mogłyby się znaleźć, które chciałabym napisać. Najważniejsze elementy już są, więc wystarczy zasadniczo kilka scen, żeby domknąć rozdział.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vajoj
Marker House'a
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:03, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No to trzymamy kciuki by sie udało napisac jak najwiecej i tak zebyś była zadowolona no i my tez [wepchnij jeszcze gdzies Kutnera chociaz troszeczu ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 14:11, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Jak zacznę myśleć nad Kutnerem, to nie napiszę tego dzisiaj - więc albo-albo
Im dłużej się zastanawiam, tym bardziej dochodze do wniosku, że jednak powinnam odłożyć pisanie na po powrocie. Ale mnie może nie być i ze 3 tygodnie.. Wrócę i nadal będę tkwić w 4 sezonie - aaaa... ja już nie chcę... ja już chcę się babrać w Hilsonowych bebechach 5 sezonu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
eye_roller
Immunolog
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: deep whole
|
Wysłany: Pon 14:42, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Narenika- Ty lepiej pisz teraz bo ja nie wiem czy większość wytrzyma tak długi okres bez Bajek ;]
Hilsonowe bebechy? o lol- zaczynam się bać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:04, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
wyśmienity opis uczuć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MlecznaCzekolada
Pacjent
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Pon 18:14, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Wiesz już że miłuje twój fic, ale jestem smutna oschłością na lini Cameron-House
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 18:57, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Mleczna, oschłością? Chyba nie czytasz uważnie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vajoj
Marker House'a
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piła Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:33, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
no przeciez ubrała wisiorek co by jej w cycki zaglądał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:46, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam to co dzieje się na linii House-Cameron
Niby nic, a jednak widać... coś się święci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
corazón
Ratownik Medyczny
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:48, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Narenika napisał: |
- Bo dla ciebie głównie się rozbieram, - zaśmiała się i odchyliła do tyłu, żeby poczuć na plecach ciepło jego ciała. |
chlip, troche zabolało
Narenika uwielbiam Cię za te Bajki! A Wilson na materacu wodnym mnie rozbroił! Świetnie wpasowane w odcinek, jesteś niesamowita!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 21:16, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
vajoj, nie ubrała wisiorka. Za dużo by zasłaniał
corazón, "Albo go kocha, albo się uparła" Kobiety tak mają, im bardziej coś się sypie, tym mocniej się starają. Jakby można było skleić dzbanek, zanim się rozbije. Czasami to działa. Tak mówią...
A tu tak na marginesie, dla chętnych, moja idolka, Mistrzyni Słów Właściwych..
Wisława Szymborska Portret kobiecy
Musi być do wyboru,
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
Czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspera i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|