|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:34, 31 Sie 2008 Temat postu: A później... [Z] |
|
|
<i>Zweryfikowane przez autorkę, jeśli moderatorzy uważają, że klasyfikacja (nawet jak na razie) powinna być inna to zmieniajcie. Ja się na tym nie znam </i>
Jest to kontynuacja “Później przejdziemy do wina” Tekst bardzo specyficzny i nawet jak dla mnie chwilami strasznie paradoksalny. Czuję, że już za bardzo odeszłam od serialowych charakterów
Czytacie na własną odpowiedzialność.
- Słyszałaś?
Dorothy, przeważnie pracowała na ER i miała ręce pełne roboty. Dzisiaj jednak jej szefowa prosiła o przekazanie kilku dokumentów dla tego kulawego zgryźliwca z trzeciego piętra.
- O czym? - Berta przysunęła się bliżej.
- Raczej o kim... O nim. - pielęgniarka wskazała wzrokiem gabinet szefa Departamentu Diagnostyki – I o doktor Cameron.
- Allison Cameron? Tej co była związana z tym Australijczykiem – jej rozmówczyni wydała z siebie zduszony okrzyk
- No tak, przychodził nawet czasami do niej na oddział i to przecież było tak przesłodkie... - Dorothy westchnęła głęboko - Cameron wprowadziła się do tej samej kamienicy co mieszka House..
- House? - jej rozmówczyni, królowa plotek z trzeciego piętra zakryła dłonią usta – Ten stary dziad? Żartujesz...
- Nie żartuję... Widziałam też kilka razy jak ją odwiedził na dyżurze. Chyba nawet dobrze się bawili w swoim towarzystwie.
- O mój Boże!
- To straszne, przecież ona marnuje sobie życie. – dodała szeptem Dorothy
- Kto marnuje sobie życie? - Alice wróciła właśnie od pacjenta.
- Doktor Cameron
- Ta miła dziewczyna, która trzy lata wytrzymała z Housem? Allison Cameron?
- Właśnie ona. Mieszka z nim w tej samej kamienicy. - wtrąciła Berta, a Dorothy gorliwie pokiwała głową
- O Boże! Oni są razem? - Alice wydukała przerażonym głosem – Jak ona może z nim być? Przecież on jest...
- Zgryźliwy i uparty – wtrąciła Dorothy – Każdy to wie.
- Taki nieprzyjemny – Berta pokręciła głową patrząc w stronę jego gabinetu. Żaluzje nie były zasłonięte i widać było jak Gregory House siedzi w dużej sali przy stole i czyta kartę pacjenta obracając w palcach czarny marker – Ileż ja złośliwości od niego usłyszałam to sam jedyny Bóg wie...
Wszystkie trzy z poważnymi minami pokiwały głowami.
- Dorothy?
Pielęgniarki wymieniły szybko przerażone spojrzenia słysząc jej głos.
- Zaniosłaś już karty tych dwóch pacjentów doktorowi House? - Allison Cameron odgarnęła jasne włosy.
- Ja... - zaczęła powoli – Już niosę... Chciałam przywitać się z dziewczynami...
- Daj... - uśmiechnęła się do niej wyrozumiale – Ja to już zrobię, a ty proszę wracaj już prosto na oddział...
Wszystkie trzy milczały dopóki nie odprowadziły lekarkę do szklanych drzwi królestwa House'a.
- Co ona w nim widzi... - pierwsza odezwała się Berta.
- Muszę wracać na oddział... - dodała beznamiętnie Dorothy.
- A ja mam zanieść krew do laboratorium. - zakończyła Alice.
Żadna z nich nie ruszyła się jednak z miejsca.
- House.
Podniósł głowę i zmrużył oczy.
- Witam doktor Cameron.
Podeszła kilka kroków rzucając mu na stół kilka kart pacjentów.
- Prosiłam o konsultację.
- Naprawdę? To Kutner odbiera telefony, pewnie coś pomieszał... Kawy? - zapytał podnosząc swój czerwony kubek.
- Nie dziękuję. – odpowiedziała zimny głosem – Czy mógłbyś spojrzeć na to z czym do ciebie przyszłam?
- Patrzę na ciebie, nie mogę robić dwóch rzeczy na raz... A nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale ciężko jest oderwać wzrok od...
Spojrzała wymownie w sufit i z westchnieniem usiadła obok na krześle.
- Doktorze House... - zaczęła – Prosiłabym o zachowanie takich uwag dla siebie. Przyniosłam karty i chcę usłyszeć czy mam tych ludzi skierować na pański oddział.
Trwali tak kilka sekund w bezruchu wpatrując się w siebie nawzajem. Wreszcie House uśmiechnął się lekko i sięgnął ręką po karty dotykając przypadkiem jej dłoni.
- Nie mów, że nie jesteś pewna diagnozy. – powiedział śledząc wzrokiem jej pismo
- Tak, nie jestem pewna diagnozy... - starała się nie brzmieć na zniecierpliwioną dziewczynkę. Oczywiście, że była pewna diagnozy, ale musiała zadbać żeby House miał co robić. - Gdzie twoje kaczuszki?
- Trzynastka na wywiadzie z pacjentem, Kutner pewnie poszedł z nią chociaż dałem mu robotę w laboratorium, Foreman dał się zagonić przez Cuddy do kliniki, a Taub... Nie wiem, nie wszczepiłem mu jeszcze nadajnika GPSu – odpowiedział nie przestając czytać.
- Słyszałeś najnowszą plotkę?
- O tym, że juz po raz drugi urodzisz mi bliźnięta? Obiło mi się coś o uszy.
- Że Chase złożył wypowiedzenie. Chce wyjechać z miasta.
House spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Jestem w szoku doktor Cameron, że zniża się pani do plotek. Ciężko jest porozmawiać z byłym chłopakiem?
- Jak możesz czytać i rozmawiać jednocześnie?
- No, przepraszam bardzo... Sam siebie nie zagaduję.
Allison przyjrzała się kilku objawom na tablicy. Przez ostatnie półtora miesiąca, odkąd mieszkała bardzo blisko swojego byłego szefa nie miała wyjścia, musiała poznać jego kawalerski tryb życia. Wiedziała, że codziennie o tej samej porze grał na pianinie, dwa razy w tygodniu odwiedzał go Wilson z piwem i jak rzadko on sam robił zakupy żywiąc się najczęściej masłem orzechowym.
Przecież wszystko zaczęło się tak niewinnie, bo od kilku zadziwiająco miłych spotkań. Później jednak potoczyło się w zastraszająco szybkim tempie. Raz on stał na progu jej mieszkania, a później ona... W pracy wymyślała mu nowe przypadki, a po południu karmiła czymś porządnym.
House choć praktycznie w niczym jej nie pomagał to miała wrażenie, że zaczął nad nią czuwać. Byli nawet razem w sklepie meblowym, kiedy urządzała sobie swój azyl.
- Skończyłeś już?
- Chcesz żebym przeczytał szybko czy uważnie?
- Nie mów, że potrzebujesz więcej niż 5 minut na ustalenie co im jest.
- Dobra. – zamknął teczkę – Przyniosłaś mi trzeciorzędny chłam i chcesz żebym ja ich leczył? Nie wiesz, że żeby tutaj trafić trzeba zachorować na coś naprawdę ciekawego?
- Co ty tu robisz... - zaczął powoli Wilson cedząc każde słowo kiedy House bezceremonialnie wszedł do jego gabinetu i rozgościł się na kanapie.
- Siedzę? Nie mów, że tego nie widzisz...
- Klinika?
- Już jeden odwala tam moją robotę.
- Przypadki?
- Daj spokój, jesteś w zmowie z Cameron i dbacie o to żebym się nie nudził?
Onkolog nic nie odpowiedział tylko pochylił się nad dokumentacją.
- Co robisz dzisiaj po południu? - zapytał po chwili House
- Idę do domu...?
- To zamiast tego odwiedzisz ze mną naszą koleżankę.
- Koleżankę?
- Szefową jednego z oddziałów w tym szpitalu, która mieszka niedaleko mnie.
- House... - Wilson przetarł oczy – Nie uważasz, że to może być drażniące... Nachodzenie niewinnych ludzi?
- Daj spokój, będzie fajnie.
Cameron stała właśnie w kolejce po lunch i jednocześnie nerwowo spoglądała na zegarek. Tak, dużo osób jej mówiło że ER będzie tak samo funkcjonować jeśli opuści je na pół godziny w ciągu dnia. Nie chciała im wierzyć.
- Cześć Allison...
Odwróciła szybko głowę czując jak robi jej się gorąco.
- Witaj... Robercie.
Milczeli przez chwilę.
- Co tam u ciebie? - zaczął
- W porządku.
Jakże wspaniale grzecznościowa rozmowa – stwierdziła
- Pomyślałem, że... Powinniśmy się spotkać. Chciałbym z tobą porozmawiać.
- Ze mną?
- To dość ważne, zależy mi na tym.
Zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią. Do głowy przychodziły jej same teksty ułożone przez House'a.
- Dobrze... Możemy się spotkać skoro jest to dla ciebie tak ważne... - wydukała wreszcie odnajdując słowa, które nie brzmiały zbyt ironicznie.
- To może jutro?
- Jutro mam dyżur.
- W piątek? W naszym ulubionym miejscu?
Westchnęła. Nie wiedziała co odpowiedzieć, naprawdę nie miała pojęcia.
- Cameron, to będzie zwykłe spotkanie znajomych... - uśmiechnął się lekko. Wyglądał inaczej, inaczej się uśmiechał...
- Dobrze, będę o 20.
Chase pokiwał głową
- Do zobaczenia.
- Dziwię się, że ona to wytrzymuje. – stwierdził Wilson wchodząc powoli za Housem po schodach – Że też nie zmieniła już mieszkania...
- Ona uwielbia to mieszkanie i wszystkich sąsiadów. Zdążyła już zaprzyjaźnić się z tą babką, która mieszka na przeciwko mnie.
- Też mi niespodzianka.
- Zresztą już się nieźle urządziła. Kupiła bardzo wygodne fotele.
- I po to tam idziemy? Żebyś posiedział na tych wygodnych fotelach?
- Nie... Ona ma pełną lodówkę. – House postukał laską w drzwi
Kiedy usłyszała to charakterystyczne stukanie do drzwi była w trakcie rozpakowywania swoich zakupów. Westchnęła tylko ze zrezygnowaniem zanim otworzyła drzwi wejściowe.
- Witamy. Przyszliśmy potowarzyszyć w to nędzne popołudnie. – House postawił swoją laskę za progiem.
- Właź. – dodała – Długo będziesz śledził kiedy wracam ze spożywczaka?
- Wprowadzałaś się tu na własną odpowiedzialność. – odkrzyknął wchodząc w głąb mieszkania i kierując się do łazienki.
Cameron spojrzała z politowaniem na Wilsona, który nie ukrywając zakłopotania schował ręce do kieszeni.
- Ładnie się urządziłaś.
- Dziękuję. – odpowiedziała zmęczonym głosem – U ciebie tak samo się zachowuje?
- Jakby był w swoim własnym domu? Tak... Chyba, że mieszkałem z żoną, czy... dziewczyną.
- Więc jedynym ratunkiem byłoby dla mnie znalezienie sobie faceta? - odgarnęła włosy.
Widać było, że jest wykończona po całym dniu pracy.
- Zrobić ci coś do picia? - zawołała z kuchni.
- Nie, nie rób sobie kłopotu. – stanął niedaleko opierając się o framugę.
- Doprawdy? - uśmiechnęła się lekko i powróciła do przerwanej wcześniej czynności – House... - zaczęła na jego widok – Czy zawsze już będziesz tu przesiadywał w każde popołudnie?
- Nie oglądałaś “Przyjaciół”? - pokuśtykał w stronę nie rozpakowanych juz zakupów – Zawsze wszyscy przesiadują w mieszkaniu dziewczyn.
- Dziewczyn w liczbie mnogiej. To jest mieszkanie dziewczyny w liczbie pojedynczej.
- Możemy zaprosić Trzynastkę jeśli chcesz.
Kątem oka zauważyła jak Wilson powstrzymuje się od śmiechu. Pokręciła z rozbawieniem głową.
- Przestań chociaż grzebać w moich zakupach.
- Niech ci będzie... – burknął obrażonym tonem – Idę przywitać się ze swoim ulubionym fotelem.
- Ciężko jest mieć takiego sąsiada... - zaczął Wilson.
Przerwała na chwilę chowanie produktów do szafki i spojrzała na onkologa, jakby chciała powiedzieć “Wcale nie, jest świetnie”.
- House jest jak nieznośne dziecko.
Wilson włożył znowu ręce do kieszeni.
- Dziwię się tobie... - zaczął – Nie posłałaś go jeszcze do diabła...
- Długo mam na was czekać gołąbeczki? - krzyknął House siedząc wygodnie w swoim ulubionym miejscu.
- Nie, ale planuję to w tym półwieczu. – powiedziała wychodząc z kuchni
- Mam rano dyżur, wynoś się House. - Allison dosłownie opadały ręce na widok diagnosty łykającego kolejną tabletkę Vicodinu w swoim ulubionym, choć należącym do niej fotelu.
- Wiesz co ci powiem? - zmrużył oczy, kiedy podeszła bliżej.
- Na pewno coś bardzo interesującego, ale nie chcę tego słuchać... - zaczęła bardzo zmęczonym głosem
- Za bardzo spoufaliłaś się z byłym szefem. - House wstał ciężko z fotela – To bardzo groźne...
- Wilson nazwał to dzisiaj przyjaźnią. Ja uważam, że to... - nie mogła znaleźć słowa, żeby określić to co ich teraz łączyło i dzieliło.
- Wilson wszystko nazywa przyjaźnią. Bardzo naiwną zresztą... Ale ty... - przerwał na chwilę przyglądając się jej bardzo uważnie – Zmieniłaś się.
- Jestem zmęczona, idź do siebie na dół.
- Nie chcesz o tym rozmawiać?
- Chcę odpocząć. - westchnęła.
- Dobrze idę, ale później nie przychodź do mnie przemoczona z butelką wina – pokuśtykał do drzwi.
Cameron przewróciła oczami.
- Zapomniałem... – odwrócił się jeszcze w jej stronę naciskając jednocześnie klamkę - ...coś w tym stylu już przecież przerabialiśmy, prawda?
- Dobranoc House.
Kiwnął nieznacznie głową.
- Dobranoc Cameron.
Tuz po północy ktoś zapukał do drzwi. Gregory House otworzył je szeroko, wiedział kogo ma się spodziewać.
- Przyjmujesz ludzi z bezsennością? - zapytała stojąc skulona w progu.
Odszedł bez słowa zostawiając otwarte drzwi. Uśmiechnęła się. Znaczy, że tak...
W kuchni słyszała jak grzechocze Vicodinem i szuka czegoś po szafkach.
- Mówiłaś, że chcesz odpocząć. - powiedział nie przerywając przeszukiwania swojej kuchni
- Nie umiem odpoczywać. Odpoczywam w pracy – Cameron oparła się o jedną z szafek.
Milczeli przez chwilę
- Nie mam wina. - oświadczył po chwili
Pokręciła z rozbawieniem głową
- To zrobię herbatę.
- Jest sierpień, nie za gorąco na “gorącą herbatę”? - postukał laską o podłogę
- Czy jeśli powiem “zamknij się” to dasz za wygraną?
- Nie
- To napijemy się soku.
- Dobrze – wzruszył ramionami – A później do czego przejdziemy?
- A później... - zaczęła powoli orientując się, że nie ma pojęcia jak zakończyć to zdanie – Później... to już nie wiem do czego przejdziemy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Czw 22:28, 22 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Narenika
Forumowy Vicodin
Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 105 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 21:55, 31 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Zakochałam się w tej kontynuacji. Od pierwszego wejrzenia. W lekkich i zabawnych dialogach i czymś wzruszającym, co zabrzmiało w głosie House'a, gdy mówił "Zmieniałaś się".,.
Najazd House'a i Wilsona na mieszkanie (i lodówkę) Cameron to majstersztyk
Podobnie, jak plotkary na stanowisku pielęgniarek Fantastyczne, odruchowo podkładałam im sposób mówienia, jaki znam do życia
Jest cudownie. A ostatnie zdanie to wisienka na torcie
Strasznie jestem ciekawa, do czego w końcu przejdą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dyla
Torakochirurg
Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 2854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:58, 31 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Do czego przejdą ,do czego? ;>
No dobra.. poczekam na kolejną część i się dowiem.
Jest cudownie. Takie ficki mogła bym czytać w kółko. Lekkie i przyjemne.
I na dodatek długie ,więc się jeszcze lepiej czyta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
motylek
Immunolog
Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Capri Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:43, 31 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
rozmowa przy soku pomarańczowym mhh coś nowego,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:19, 01 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
:smt026 :smt041 :smt038 :smt055 to tak jakby wszystko co mam do powiedzenia na temat tego fika. Bo jak powiem coś jeszcze to się zacznę powtarzać czy coś...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Betta
Immunolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:25, 01 Wrz 2008 Temat postu: Re: A później... |
|
|
Eithne napisał: | <img Później... to już nie wiem do czego przejdziemy. |
Mwahahaha :smt106
Ógólem- swietne !! czekam na więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:44, 01 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
świetna kontynuacja, podoba mi się jeszcze bardziej niż tamten
czekam na dalszy ciąg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:48, 01 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
To cieszę się, że kontynuacja przypadła wam do gustu. Następnej części jeszcze nie mam do końca napisanej, więc będzie trzeba trochę poczekać. Wybaczycie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:01, 01 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
zawsze
ale i tak czekam z niecierpliwością
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MartaOSB
Student Medycyny
Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia/Gdańsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:05, 01 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Zdziwiłabym się gdyby ta kontynuacja nie przypadła komuś do gustu. Jest zajebiaszcza. Dialogi po prostu nie z tej ziemi...
A najlepsze ostatnie zdanie...
Uwielbiam dłuuuuugie odcinki.
Wytrwale czekam na więcej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:02, 05 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
kontynuacja ładna, ostatnie zdanie piękne, czekam na dalszą część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:57, 06 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie, ale na następną część będziecie musieli poczekać jeszcze dłużej. Otóż i ja i mój krztusiec trafiliśmy do szpitala, gdzie głucho, ciemno i internetu nie ma. Jak wrócę, to obiecuj, że cościk się nowego pojawi.
PZDR
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:33, 06 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ojej... trzymaj się dzielnie! pewnie że poczekamy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 8:44, 07 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
życzę szybkiego powrotu do zdrowia i byś potem nie chorowała wcale, bo zdrowie jest najważniejsze w życiu i o nie właśnie trzeba dbać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niqsia
Pacjent
Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jastrzębie Zdrój Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:19, 09 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Świetne...czekam na na next a za ten czas ójde sie przywitać ze swojim ulubionym fotelem :smt003
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:05, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
I przed wami "cościek nowego". Długo wahałam się czy wkleić ten tekst w TAKIEJ postaci, bo moim skromnym zdaniem jest zwyczajnie słaby. No nie wiem... może być nie spójny bo większość pisałam na małych kartkach w szpitalu pomiędzy kroplówkami. Starałam się wszystko poprawiać wiele razy, żeby miało to ręce i nogi...
Miłego czytania
Allison Cameron stwierdziła, że nie będzie się niepotrzebnie wysilać, żeby zapukać do mieszkania swojego sąsiada z dołu.
- Zostawiłeś swój Vicodin. – warknęła rzucając go w stronę House'a – Nie licz, że zawsze będę ci go później... - urwała widząc na kanapie również Wilsona.
Oboje z zainteresowaniem oglądali “The L Word” nie odrywając wzroku od ekranu. Tabletki wylądowały obok lewego kolana ich właściciela, który nawet nie zaszczycił ich swoim spojrzeniem.
- Ależ nawet nie zwracajcie na mnie uwagi. – powiedziała głośno i dobitnie. Po chwili dała za wygraną i wyszła trzaskając drzwiami.
- Troszczy się o mnie. – skwitował diagnosta
Wilosn zaryzykował odwróceniem wzroku od szklanego ekranu.
- To Cameron... Ona troszczy się o każdą mrówkę
- I domaga się uwagi... - dodał House
– Nie dorabiaj sobie ideologii. Dziwię się, że zapomniałeś o swoim Vicodinie...
- Przecież specjalnie zostawiłem tam te maleństwa... – odpowiedział biorąc fiolkę i wyjmując z niej jedną małą tabletkę – Jakbym inaczej sprawdził czy naprawdę się o mnie troszczy?
Denerwowała się na to spotkanie ze swoim byłym. Słowa “muszę z tobą porozmawiać” i “to ważne” brzmiały groźnie. Kiedy przyszła do ich ulubionej knajpki, siedział już przy stoliku w kącie. Zwykłe grzeczności i gesty Chase'a poraziły ją od pierwszego słowa, które wypowiedział.
- Jak ci się układa? - pytał
Spojrzała na niego z zaskoczeniem
- Kupiłam nowe meble, jeśli chciałbyś wiedzieć... - powiedziała cicho i powoli - A na oddziale jak zwykle dużo pracy. Lubię to.
- Wiem, że to lubisz. Zawsze lubiłaś.
Nalegał na kolację, ale odmówiła. Postanowili wypić po drinku.
- A co u ciebie? - odważyła się na ten krok po kolejnej chwili milczenia .
- Na oddziale zawsze jest ciekawie... - zaczął – Czy będziemy rozmawiać o pracy? Co będzie jak skończą nam się formułki “Co u ciebie?”
- Nie wiem, to ty chciałeś ze mną porozmawiać. – powiedziała dość chłodno
- Nie spędzamy ze sobą teraz zbyt wiele czasu... – usprawiedliwił się
Cameron myślała, że roześmieje mu się w twarz.
- Zerwaliśmy, czego się spodziewałeś?
- Że zostaniemy przyjaciółmi.
- Musiałam od ciebie odpocząć... Robercie...
- A teraz kiedy już odpoczęłaś?
- A powiedziałam, że juz odpoczęłam? - dodała ciszej
Chase nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Wyczytała to z jego oczu.
- Znaczy... - zaczęła szybko – To nie tak... Ja...
- “Przekreśliłam cię...” To chciałaś powiedzieć? “Nie chcę mieć z tobą żadnych kontaktów...” Tak?
- Chase, to nie tak – zbliżyła się trochę do niego – Nie o to chodzi. Gdybym nie chciała mieć z tobą żadnych kontaktów to bym tu teraz nie siedziała. Nie myślałam jednak, że przyszło ci do głowy coś takiego...
- Że będziemy utrzymywać ze sobą kontakty?
Milczała. Stwierdziła, że nie ma z nim o czym rozmawiać. Każde słowo tylko ją pogrąży.
- Zmieniłaś się – powiedział ze smutkiem – Nie wiem dlaczego...
- Życie zmienia ludzi – dodała dość automatycznie nie myśląc co mówi
Spojrzał na nią z zaskoczeniem. Uchwyciła jego wzrok, ale po chwili odwróciła głowę zastanawiając się nad tym co za chwilę zamierza zrobić.
- Myślę, że na dzisiaj powiedzieliśmy sobie wystarczająco – mruknęła wstając od stołu.
Kiedy Cameron wracała do mieszkania nie potrafiła odpędzić nieprzyjemnych myśli. Światło na parterze było zgaszone, a na zegarku nie było jeszcze jedenastej. Musiała zrobić sobie mały spacer, przejść się i pooddychać świeżym powietrzem zanim wróci do czterech ścian gdzie nikt na nią nie czekał. Chase też by nie czekał – pocieszyła się po chwili – On nigdy nie czeka.
Gdyby sprawy sprzed kilku miesięcy potoczyłyby się inaczej teraz pewnie wykłócałaby się ze swoim chłopakiem o to czy ważniejsza jest w ich życiu praca, czy może wreszcie któreś z nich powinno bardziej zaangażować się w ich “dom”.
Nie wiedziała co byłoby lepszą perspektywą.
Ranek okazał się dla Gregory'egp House'a południem. Zanim dotarł do pracy i porozdzielał zadania między swoje kaczuszki było grubo po trzynastej. Skwar na zewnątrz odstraszył go od rzucania kamykami w drzwi balkonowe Wilsona. Usiadł na krześle w miłym i klimatyzowanym korytarzu izby przyjęć zakrywając się gazetą. Nie wytrzymał tam jednak zbyt długo.
- House, jestem zajęta. – Cameron obrzuciła go oskarżycielskim spojrzeniem podnosząc głowę znad papierów minutę po tym jak wszedł na jej oddział.
- Co z tego... – wzruszył ramionami – Myślisz, że przyszedłem do ciebie?
Nic nie odpowiedziała tylko odłożyła jedną z kart pacjentów na stosik w rogu biurka, a biorąc kolejną wstała z krzesła. House korzystając z okazji zajął jej miejsce, rozłożył gazetę i zaczął śledzić co dzieje się na oddziale jednocześnie udając, że artykuł wydaje mu się niesamowicie pasjonujący.
- Nie za wygodnie? - Cameron zapytała po powrocie kiedy zastała go w charakterystycznej pozie, trzymającego nogi na jej biurku. Znowu odłożyła kartę na stosik i znowu wzięła kolejną... - Nie masz swojego przypadku?
- Mówisz o tym banale, który mi dzisiaj przysłałeś? Kutner sam sobie z tym poradził.
- Nie za wiele wyręczasz się swoimi podwładnymi?
Zaskoczony jej reakcją podniósł wreszcie wzrok znad gazety. Allison stała obok z bojowym nastawieniem.
- Zazdrosna?
Cameron nic nie odpowiedziała, tylko zmrużyła oczy i odeszła do kolejnego pacjenta.
Tym razem Gregory House nie mógł się powstrzymać i odprowadził ją wzrokiem. Kiedy tylko zauważyła, że się jej przygląda natychmiast zajął się czytaniem.
- Zastanawia mnie... - usłyszał kwadrans później nad lewym ramieniem – Czy Cuddy nadal nie zdaje sobie sprawy, że przesiadujesz tutaj zamiast pracować w klinice.
- Cameron.... - mruknął – Nie bądź naiwna.
Założyła ręce na biodra.
- Nie masz jakiejś pracy? - zapytał widząc jej minę. Sięgnął po kolejną kartę i podał jej uśmiechając się ironicznie.
Lekarka z niesmakiem wzięła ją do ręki powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza.
- Czy ty wiesz o czym ostatnio mówią cały czas w szpitalu? A szczególnie u nas...
Allison Cameron zrobiła kilka kroków do przodu w posuwającej się ślimaczym tempem kolejce do kasy w bufecie. Trzynastka ze swoją tacą i sałatką stała tuż za nią.
- Znowu nie będzie wolnego stolika... – powiedziała cicho rozglądając się po zatłoczonej stołówce jakby ignorując słowa koleżanki.
- Wiesz? - zapytała ponownie Trzynastka lekko poirytowanym głosem czekając na jej reakcję.
- Nie wiem... – Cameron skrzywiła się – Ale ty bardzo chcesz mi powiedzieć...
- Chcę ci powiedzieć... bo to dotyczy ciebie... – westchnęła ciężko
- Dobrze... Nie mówi mi tylko, że wszyscy wokoło mówią, że ja i Chase się zeszliśmy. – przerwała jej – To było tylko jedno, głupie spotkanie...
Rema Hadley zamrugała gwałtownie.
- Nie mówiłaś mi, że ty i Chase....
- No ładnie... - Cameron przewróciła oczami – Nie ważne... powiedz mi dlaczego znowu ja jestem tematem plotek na trzecim piętrze...
- Ale o co chodzi z Roberem... Czy.... - Trzynastka zaczęła powoli.
- Rem... powiesz mi? - Allison zastukała nogą ze zniecierpliwieniem.
Jednak akurat w tym samym momencie miła, nieco otyła pani za ladą policzyła posiłek lekarki z ER.
- No dobrze... - mruknęła Trzynastka kiedy wreszcie obie usiadły w kącie sali – Nie wiem, to nie moja sprawa, ale...
- Trzynastka! - Cameron powoli zaczęła tracić cierpliwość do dziwnych podchodów koleżanki – Przestań owijać w bawełnę i wreszcie to wykrztuś.
Jej rozmówczyni popatrzyła na nią niewinnie jakby chciała dodać “Ja tego nie wymyśliłam, tylko powtarzam”.
- Sypiasz z Housem...? - odezwała się wreszcie nie wiedząc czy na końcu swojej krótkiej wypowiedzi ma postawić kropkę czy znak zapytania.
- Co?! - Cameron wykrztusiła odkładając widelec
- Tak mówią... Czy... Czy to prawda? Przecież mieszkacie obok siebie i...
- Powiedz House'owi żeby nie rozpuszczał takich głupich plotek i znalazł sobie bardziej pożyteczne zajęcie.
Remy poczuła się lekko zbita z tropu
- Nie patrz się tak na mnie. – Allison uśmiechnęła się ciepło – To tylko kolejne wygłupy tego... człowieka.
- Zróbcie jej rezonans – ton House'a wskazywał na zakończenie dyskusji – I punkcję... będzie zabawniej...
Kutner, Taub, Foreman i Trzynastka wstali ze swoich miejsc. Powoli wychodzili kolejno z sali, podczas gdy diagnosta nadal stał przed białą tablicą wpatrując się w słowa zapisane czarnym markerem. Trzynastka jednak nie wyszła. Stała tuż obok niego i czekała kiedy zwróci na nią uwagę.
- Coś powtórzyć? - zapytał po chwili odwracając się – Czego nie zrozumiałaś?
“Zaczyna się” - pomyślała
- Wiedziałeś, że Cameron spotyka się z Chasem?
Znowu wpatrzył się w białą tablicę
- Nie obchodzi mnie to – mruknął
- Tak tylko mówię – wzruszyła ramionami. Starając się żeby jej głos zabrzmiał beztrosko. Nie chciała być “donosicielem”, ale uważała że robi swojej koleżance małą przysługę. Kto jak kto, ale House na pewno uratuje lekarkę z ER przed ponownym wpakowaniem się w tak beznadziejny związek.
- Nie obchodzi mnie to – powtórzył tym razem spoglądając na nią.
Pokiwała głową i otworzyła szklane drzwi. Nie zdążyła przejść pięciu metrów zanim jej rozmówca również nie wyszedł na korytarz.
- Skąd wiesz? - krzyknął
- Mówiła mi – odpowiedziała, a kiedy House ponownie zniknął w swoim królestwie uśmiechnęła się sama do siebie.
- Miałaś randkę z Chasem?
Ależ żadna niespodzianka, że ją odwiedził.
- Dzień dobry House. Dziwne, że dopiero teraz robisz atak na moją lodówkę... - odpowiedziała spokojnie i otworzyła szerzej drzwi – Nie mam teraz czasu, bo zaraz idę na popołudniowy dyżur.
- Ale z Chasem...? - powtórzył wchodząc i zamykając za sobą drzwi – Z tym sepleniącym kangurem podlizującym się do każdego?
Krzątała się po mieszkaniu chowając ubrania do szafy, zbierając książki, które dzisiaj przeglądała i odkładając je na półkę. Nie chciała wiedzieć, kto przekazał mu takie informacje, bo jeszcze odkryłaby że ją śledzi.
- Chciał porozmawiać więc zgodziłam się z nim wyjść... Czy to coś strasznego? To nie była randka.
- Przecież tak na niego narzekałaś. To nie przez niego tu mieszkasz? Nie przez niego...
- House! – przerwała mu stanowczym głosem – Chase chciał tylko ze mną porozmawiać i spędziliśmy miły wieczór, nikt nikogo nie pozabijał... zresztą czemu ja ci się tłumaczę?
Wyjął tabletkę Vicodinu. Przerwała swoje drobne porządki i spojrzała na niego z uśmiechem.
- Ty... się o mnie martwisz? - choć bardzo chciała, nie mogła powstrzymać rozbawienia – Nie chcesz żebym spotykała się z byłym chłopakiem...
House przewrócił oczami.
- To troska... - zaczęła podchodząc bliżej - albo... zazdrość.
- Wychodzę – mruknął naciskając na klamkę.
Nie mogła pozbyć się uśmiechu, wpadł.. jednym słowem przyłapała go na gorącym uczynku. Kolejne pukanie do drzwi kilka minut później wcale ją nie zaskoczyło.
- Nie martwię się, ani tym bardziej nie jestem zazdrosny – powiedział dobitnie – Jestem tylko ciekaw co chciał od ciebie...
- Nic nie chciał, House. - Allison siliła się na cierpliwość
- To, co będzie chciał w niedalekiej przyszłości – poprawił.
- Nie kontroluj jego i nie kontroluj mnie. Idź do siebie, łyknij swój Vicodin i pogap się w telewizor. Ja mam dyżur.
Widziała jak schodzi powoli po schodach, ledwo radząc sobie z bolącą nogą. Cameron zdążyła zajść do kuchni i nalać sobie wody do szklanki, kiedy znowu ktoś zapukał do drzwi.
- House, powinieneś się leczyć. – powiedziała głośno otwierając drzwi – Chase?
- House? - zdziwił się obracając się za siebie – House tu był?
Wypuściła głośno powietrze.
- Skąd masz mój adres?
- Twoja koleżanka na ER mi dała... - odpowiedział powoli – Mogę wejść, czy będziemy tak rozmawiać...
- Tak naprawdę, to za jakieś pięć minut muszę wychodzić. Mam dyżur.. Więc...
- Jasne. Zobaczymy się w szpitalu... - uśmiechnął się lekko i wycofał w stronę schodów – Miłego dyżuru.
- Dzięki – mruknęła zszokowana stojąc w drzwiach.
Świat zaczął ją ostatnio zbyt często zaskakiwać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Sob 11:19, 13 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Betta
Immunolog
Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:29, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
House, powinieneś się leczyć. -powiedziała głośno otwierając do drzwi -Chase?
-House? -zdziwił się obracając za siebie -House tu był?
:smt005
Boskie!
Czekam na więcej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jen
Lekarz Rodzinny
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:26, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
wspaniałe !
czekam na kolejne niespodzianki od świata dla naszej słodkiej pani immunolog
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:36, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Yeah! Twoje postaci są zadziwiająco podobne do serialowych i to jest cholernie fajne, a sytuacje, w których je stawiasz są fantastycznie rozegrane.
A - jeszcze jedno: jeśli tekst ma poważne niedociągnięcia, to bez względu na to, jaki by nie był ciekawy, kłują mnie one w oczy i już. Podczas czytania tego odcinka absolutnie nic nie przeszkadzało mi w rozkoszowaniu się House'ową zazdrością i intrygą zmierzającą w baaardzo ciekawym kierunku. Więc nie marudź
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Eithne
Szalony Filmowiec
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z planu filmowego :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:40, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Dobra Kiciuś - jak coś cię będzie kłuło w oczy to krzycz i będę poprawiać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:11, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tak jest!
Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem już lepiej i jeszcze trochę nas poodcinkujesz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana12
Pulmonolog
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: *** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:16, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ciesze się, z kolejnego odcinka i z twojego lepszego zdrowia
jak zwykle cudownie
House martwiący się o Cameron :smt050
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Couvert de Neige
Stomatolog
Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:24, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Mrah. Sepleniący kangur xd
Eithiene uwielbiam cię. Świetna kontynuacja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dyla
Torakochirurg
Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 2854
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z boiska. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:52, 13 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cudowna kontynuacja! Zakochuję się co raz bardziej. Z odcinka na odcinek..
Chciała bym już coś więcej w wykonaniu HouseCam ,właściwie to w Twoim wykonaniu.. Czekam na kolejną część. Jest świetnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ceone
Tygrysek Bengalski
Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:12, 14 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
ej nei no. chyba będę wpadać do działu Hameron częściej ;pp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|