|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:46, 05 Wrz 2012 Temat postu: Ohh, you touched my tralala. |
|
|
HMF WSKAZÓWKA #1
Autor: Nisia
Fandom: Harry Potter
Uwagi: spoilerów niet, niestety. Nie polecane zbyt młodym psychicznie jednostkom. Slash. Słów 835.
A/N: to nie jest moja wina, wizja przyszła, usiadła mi na nosie i nie odpuściła, dopóki jej nie uzewnętrzniłam. Don't blame me.
Szedł błoniami, gdy go w końcu dogoniła. Słyszał jak go wołała od wyjścia z budynku, ale nie miał ochoty na rozmowę i liczył, że się podda. Ale nie byłaby przecież sobą.
- Harry! – chwyciła go za ramię, więc się odwrócił i udał zaskoczenie – wołam cię od 10 minut. – Dodała oskarżycielsko.
- Zamyśliłem się. Co chciałaś? – dorzucił niewinne spojrzenie i niemal sam sobie uwierzył.
- No właśnie. Co się z tobą ostatnio dzieje?
- Skąd w ogóle pomysł, że cokolwiek? – przyśpieszył kroku. Miał nadzieję, że może jak się zmęczy i zziaja, to da mu spokój. Hermiona jednak zrównała się z nim i szła w jego tempie.
- Jesteś jakiś nieobecny. Masz problem? Chcesz pogadać? – wyrzuciła z siebie salwę pytań, niczym karabin maszynowy. O ile karabiny maszynowe miewają kręcone włosy.
- Nie wiem skąd wniosek, że coś jest nie tak. Sporo myślę o SUMach, mecz ze Ślizgonami też mnie rozprasza i tyle – dorzucił wzruszenie ramion, by dodać realizmu.
- No nie wiem – odparła Hermiona, lekko zipiąc. – Dziś ktoś podpalił szatę Snape’owi…
- Cóż. Nie jestem strażakiem.
- Wczoraj ktoś podmienił mu składnik w kociołku i zamiast wywaru leczniczego na czyraki, otrzymał wywar na porost włosów.
- To przykre, faktycznie.
- A następnie ktoś sprawił, że ów wywar chlapnął mu w nos…
- To był interesujący widok.
- Kilka dni temu ktoś wkradł mu się do pokoju i potargał wszystkie szaty, przez co musiał iść na zajęcia w swojej burej piżamie…
- Pasowała mu do cery.
- Harry! – Hermiona przystanęła przed nim i spojrzała głęboko w zielone oczy przyjaciela, usiłując coś z nich wyczytać. – A ty się ani razu nawet nie ZAŚMIAŁEŚ!
- Śmiałem się, oj śmiałem bardzo. Tylko wewnętrznie! – Opowiedział, wyminął ją i poszedł przed siebie. Nie goniła go już.
Usta zbliżyły się do jego ust, wchłaniał wiszące w powietrzu napięcie seksualne każdym porem skóry, celebrował ten niepowtarzalny, cudowny moment, który trwa chwilę przed pocałunkiem. W końcu ich wargi się zetknęły, a on poczuł jakby poraził go prąd- w taki przyjemny sposób, który tylko wzmaga chęć na więcej i napina wszystkie części ciała. Rozchylił wargi i pozwolił by ich języki odbyły ze sobą wilgotne tango. Poczuł jak długie palce wplatają się w jego niepokorne włosy i lekko je ciągną, w przypływie pożądania i …
I siedział na swoim łóżku, dysząc. Zaklął szpetnie, ponieważ nienawidził, gdy śnił mu się ciąg dalszy wydarzeń, które miały miejsce- lepszy ciąg dalszy, niźli ten, który przytrafił się w prawdziwym życiu.
- „Tak nie można, to surowo zakazane, mielibyśmy problemy gdyby ktoś nas nakrył” – powtarzał pod nosem szyderczym tonem, zakładając buty. Wiedział, że teraz już nieprędko uśnie i znów czeka go długa, samotna noc, pełna żalu i tęsknoty. I znów żalu.
Godzinę później włóczył się po zamku, absolutnie bez celu, szukając głęboką nocą trochę zabawy. Mapę Huncwotów trzymał pod pachą, ale nawet jej nie aktywował. Szedł, kopiąc przed sobą jakiś kamyczek i zupełnie się nie przejmując, że może stracić sporo punktów. Do diaska, zdobywał ich tyle jako kapitan drużyny Gryffonów, że może sobie chyba kilka z nich rozdysponować wedle własnego widzimisię?
Skręcił i z dość sporym impetem dobił do kogoś. Nim jego synapsy zdążyły wysłać sygnał rozpoznania, ta osoba bezceremonialnie i mało delikatnie zaciągnęła go do najbliższego pomieszczenia.
- Przeginasz – warknął Snape, gdy zamknął drzwi, patrząc na niego wściekle. – Naprawdę mocno wystawiasz moją cierpliwość na próbę.
- I kto to mówi? – prychnął Harry, nic sobie nie robiąc ze zdenerwowania profesora.
- Włóczysz się po nocach, jesteś krnąbrny na moich zajęciach, na ostatnim teście napisałeś na kartce tylko „Śledzie nie smakują najlepiej z dżemem”, w dodatku te wszystkie kawały… wiem, że to twoja sprawka! – wyliczał nauczyciel. – Naprawdę dużo mnie kosztowało udawanie, że nic się nie stało, żeby nie musieć wyciągać konsekwencji – dodał łagodniejszym tonem.
- Trzeba było mnie ukarać! – powiedział Harry, patrząc prowokacyjnie. – Szlabanem u siebie, na przykład. Bałeś się, co?
Snape westchnął, a wraz z westchnieniem jakby uszło z niego całe powietrze.
- Harry… - szpnął zrezygnowany. – Przecież wiesz o co chodzi.
- Zasadniczo to wszystko mi już jedno. Cedrik Diggory ostatnio poklepał mnie znacząco po tyłku. Skoro jesteś trzymającym się reguł tchórzem – ostatnie słowo wymówił jak obelgę, z naciskiem i Snape aż się skrzywił – to ja sobie głowy zawracać nie będę i zajmę się kimś dostępnym i zainteresowanym.
To powiedziawszy, Harry ruszył w stronę drzwi. Nie dane mu jednak było dojść, bo został gwałtownie obrócony i przygnieciony do ściany. Przez chwilę obaj mężczyźni mierzyli się dzikimi spojrzeniami, po czym nagle- Harry nie był pewien z czyjej strony to wyszło- zatonęli w głębokim, pełnym pasji pocałunku.
Nieśpieszno było im się od siebie oderwać, ale Harry nie zamierzał zostawiać sprawy niewyjaśnionej, więc niechętnie, ale zakończył zbliżenie, zanim posypały się iskry.
- Przecież nie możemy – powiedział przekornie.
Ciemne i gorące spojrzenie jego nauczyciela wystarczyło mu za odpowiedź.
- Chrzanić zasady – wymruczał mu gdzieś w szyję – po prostu zrobimy użytek z peleryny niewidki.
Przez dobre kilka minut nie było słychać nic, poza dźwiękami namiętności.
- Uhm – szepnął Harry – tylko mógłbyś wyjąć różdżkę z kieszeni? Uwiera mnie.
Snape uśmiechnął się szelmowsko.
- Różdżka została w moim pokoju.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Śro 21:49, 05 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Westeros Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:02, 05 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Zabił mnie ten fik Końcówka - OMG naprawdę tocznął jego tralala
Fajnie napisane, niezłe, ale slasz troszkę nie mój rewir, ale mnie rozwaliło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
evi
Messi Oosom Łajf
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:26, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Nisioooooooooo! Aż polałam się herbatą
A teraz coś konstruktywnego: fik lekki, zabawny, z dużą dozą dystansu. Podoba mi się bardzo. Gratuluję wizji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alumfelga
Jazda Próbna
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: D.G. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:26, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Snarry! Snarry jest ogólnie rzecz biorąc zue, nie przepadam za historiami nauczyciel - uczeń, ale skoro 90% fików o Snapie to snarry lub snamione, trzeba czytać to, co jest. I z dwojga zuego wolę snarry Choć może niekoniecznie - sądząc po obecności Cedrica - czternastoletniego Harry'ego...
Nisia napisał: | wyrzuciła z siebie salwę pytań, niczym karabin maszynowy. O ile karabiny maszynowe miewają kręcone włosy. |
Ładne Zresztą wiesz, że lubię Twoje pisanie. Zadziwia mnie, jak kanoniczni są Harry i Hermiona w tej rozmowie, zważywszy na okoliczności.
Nisia napisał: | Sporo myślę o SUMach |
No po tym to już bankowo widać, że coś jest nie tak, choćby był dzień przed egzaminem
Nisia napisał: | Do diaska, zdobywał ich tyle jako kapitan drużyny Gryffonów, że może sobie chyba kilka z nich rozdysponować wedle własnego widzimisię? |
No nie? Potter traci punkty w każdej konfrontacji ze Snapem, a pod koniec roku Dumbledore wyrównuje to z nawiązką. A to niby tylko jeden z nich jest niesprawiedliwy i traktuje Harry'go inaczej niż resztę.
Nie cierpię, jak Snape zaczyna Harry'ować, jego "Potter" to znak rozpoznawczy, ale końcówka mi to wynagradza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:32, 08 Wrz 2012 Temat postu: Sąsiedzkie przysługi. |
|
|
HMF WSKAZÓWKA #2
Autor: Nisia
Fandom: New Girl. I tak dalej
Uwagi: spoilerów nie ma. Ograniczeń też.
A/N: takie głupiutkie i niepoważne z serii "co by było gdyby".
Spójrzmy na spokojny korytarz w bloku w jednej z dzielnic Los Angeles. O tej porze- czyli niesamowicie wczesnej godzinie rannej- widok ten trąci spokojem i lenistwem, tu nawet kurz jeszcze śpi…
Ale nie! Spod numeru 4D dochodzą jakieś dźwięki! Ktoś, o tej nieprzyzwoitej wydawać by się mogło, godzinie, jest na nogach. I to dość głośno na nich stąpa. I raczej boleśnie, sądząc po odgłosach, które się stamtąd wydobywają.
Trzeba jednak przyznać, że niespecjalnie zaburza to sielski, poranny obraz przeciętnej klatki schodowej w Mieście Aniołów. Do czasu. Bo nagle drzwi mieszkania numer 4C gwałtownie się otwierają, a na progu, w otoczeniu porannej poświaty słonecznej, niczym rozgniewany rycerz z laską, staje mężczyzna w średnim wieku. Stanowczo i zwinnie- jak na kogoś wyraźnie utykającego- przemieszcza się pod drzwi sąsiadów i wali w nie laską, po czym powtarza ową czynność, aż doczekuje się reakcji.
- Najmocniej przepraszam, czy ZBUDZIŁEM? – pyta sarkastycznie.
Stojąca na progu dziewczyna uśmiecha się do niego szeroko.
- Witam, panie Jefferson. Może ma pan ochotę się dołączyć do zakładu czy Nick czy Schmidt dłużej wytrzymają wykręcanie sutka?
- Przykro mi, ale nie mam drobnych – odpowiada sąsiad – a może chcecie się przenieść ze swoimi praktykami w jakieś ciekawsze miejsce? – zagaja.
- Ma pan jakiś pomysł? – dziewczyna wygląda na zainteresowaną.
- Pustynia. Albo klatka głodnego lwa- też nie brzmi najgorzej – odpowiada, po czym ignorując zaskoczenie na twarzy sąsiadki, wraca do swojego mieszkania, niedelikatnie zamykając drzwi.
Kolejne godziny nie przynoszą potencjalnemu obserwatorowi żadnych zaskakujących wydarzeń. Na klatce schodowej nie dzieje się nic, co mogłoby przykuć uwagę- sąsiedzi śpieszą do swoich codziennych zajęć, nierzadko z nich wracają, trochę hałasują… I zapada wieczór na korytarzu w tej spokojnej dzielnicy Los Angeles, które nigdy nie śpi. I tutaj lokatorom daleko od objęć Morfeusza- na przykład pod 4A słychać wyraźnie jakąś kłótnię, pod 4B ktoś chyba tnie drewno, mieszkaniec 4C brzdąka na gitarze jakąś smutną melodię, a pod 4D… pod 4D słychać chlupotanie- połączone z feerią okrzyków i pisków. Nie trwa jednak długo, nim drzwi lokalu 4Cstają otworem i widzimy w nich znów bohatera porannych wydarzeń. Ubrany w czarną koszulę, dżinsy i adidasy, kuśtyka ku sąsiadom. Tym razem nie bawi się w pukanie, po prostu naciska klamkę i ostatnie co udaje nam się zobaczyć z naszego punktu widzenia, to kształty ludzkie i kompletny rozpiździec w stereo i kolorze. Drzwi się zamykają, słychać dyskusję podniesionymi głosami, choć trudno rozróżnić słowa. Nie trwa to długo- znów mamy szansę rzucić okiem do wnętrza mieszkania, gdy sąsiad wychodzi. Już jest na zewnątrz apartamentu, gdy nagle dobiega zeń głos „on się krztusi, zróbcie coś!”. Na twarzy sąsiada widać cień wahania, po czym, po kilku sekundach, z ciężkim westchnieniem cofa się, znów zatrzaskując drzwi. Zaniepokojeni widzowie czekają na ciąg dalszy, sekundy biegną niczym godziny- i jest! Wychodzi, odprowadzany tym razem przez grupę osób, która powtarza ciągle jak bardzo dziękują i są wdzięczni. Wśród nich najbardziej wyróżnia się czerwony na twarzy mężczyzna. Kulejący wybawca z nieprzeniknionym, obojętnym wyrazem twarzy wraca do swojego mieszkania. W 4D nastaje cisza, której nie przerywa przez noc żaden nieproszony dźwięk.
Rano znów uważnie obserwujemy te betonowe ściany, czekając na coś ciekawego, ale bezskutecznie. Zwykła krzątanina. Dopiero koło południa widzimy coś interesującego- to dziewczyna spod 4D, w towarzystwie już- nie- czerwonego kolegi oraz kosza wypełnionego jakimiś przedmiotami, udaje się pod 4C i puka, po czym nieco onieśmielona dziękuje za wczorajszą pomoc i zaprasza na imprezę, która ma być wydana dziś, z okazji weekendu, oraz na cześć wybawcy. Mężczyzna odmawia przyjęć: zarówno dóbr materialnych, jak i tego wieczornego, młodzi ludzie odchodzą rozczarowani- nim zamknęły się za nimi drzwi słyszymy, jak ktoś z wnętrza domu krzyczy „mówiłem wam, że ten zgred nie będzie chciał…”. Nie widzą, że słyszy to też sąsiad.
Wieczorną godziną, ku naszemu zaskoczeniu, mieszkanie 4C opuszcza osobnik zwany Jeffersonem- w dłoni trzyma butelkę- i kuśtyka w kierunku 4D, przyłączając się najwyraźniej do rzeczonej imprezy. I my imprezujemy, jako że jest sobota.
Niedzielny ranek zastał Nicka z wielkim bólem głowy. Otwarł oczy (Nick, nie ranek) i powoli przyjmował do wiadomości kolejne informacje. Ok, jestem w mojej sypialni. Jest rano. Mam kaca. Jestem nagi. Na moich lędźwiach, niczym parafraza listka, tkwi czerwony kubek. Hmm, skąd on się tu wziął? I czemu nie chce się ruszyć? Ktoś go przykleił? Zaraz, co właściwie wczoraj się działo?
Jess podrapała się po nosie i przewróciła na drugi bok, bo ręka jej już zdrętwiała. Zaraz, tylko czemu jej ręka nie chce się ruszyć? Jess otwarła jedno oko i ku swojemu zdumieniu odkryła, że koło niej śpi Winston, do którego przypięta jest kajdankami. „Co to ma być?” pomyślała zdezorientowana, próbując ułożyć w głowie fragmenty wczorajszego wieczoru, jednocześnie usiłując uwolnić rękę. W zasięgu jej wzroku, na nocnym stoliku, stał samotny czerwony kubek, na którym coś było napisane. Po chwili ustaliła, że tekst brzmiał „Hmm, ciekawe gdzie jest kluczyk”.
W tym samym czasie Schmidt nie spał już od kilku minut, nie wyszedł jednak z pokoju, gdyż przerażony odkrył, że na jego (ogolonej) łydce tkwi świeżutki tatuaż przedstawiający klauna, z czerwonym kubkiem w miejscu nosa.
Cece była zmęczona, całą noc leciała samolotem z sesji zdjęciowej w Europie. Jedyne czego teraz pragnęła, to wykąpać się i paść do łóżka. Najchętniej obok Schmidta, bo w jej mieszkaniu siadło ogrzewanie i pewnie aktualne warunki do życia byłyby idealne- dla pingwinów. Otworzyła drzwi z numerem 4D i jej oczom ukazało się pobojowisko, którego centralnym punktem był namalowany sprejem na ścianie napis głoszący „Nigdy nie zaczynajcie ze zgredem, który umie robić mylące drinki i ma dużo czerwonych, pojemnych kubków. G. House”.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Sob 0:56, 08 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Westeros Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:34, 08 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Normalnie pośmiałam się zdrowo z tego fika Ciekawe co by było gdyby tak było naprawdę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alumfelga
Jazda Próbna
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: D.G. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:54, 08 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Miałam się nie wypowiadać o fikach napisanych w fandomach, których nie znam, ale w tym przypadku przesłanie do mnie doszło, nawet jeśli inne niż było zamierzone.
Jedno słowo - narracja. Dzięki niej zwykła klatka w bloku stała się tajemniczym miejscem, a House - przerażającym klaunem ze złośliwym uśmiechem. (Jak mi się do bloku wprowadzi facet z laską, to się wyprowadzę.) Piszesz, że głupiutkie, a ja zostałam z niepokojącym uczuciem, że właśnie byłam świadkiem spotkania z szaleńcem (no bo tatuaż za jedno obraźliwe słowo?). Ale kanonicznym.
To mniej więcej chciałam powiedzieć wczoraj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nisia
Killer Queen
Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 97 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:59, 08 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Al, na swoje wytłumaczenie dodam, iż zasugerowałam tu (niestety niewyraźnie ), że oni mu utrudniają żywot od dawna. Do tego House gania w czarnej koszuli, podaje złe nazwisko- jest w żałobie po Wilsonie, więc nastroju najlepszego nie ma.
A tatuaż był henną
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Sob 23:01, 08 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alumfelga
Jazda Próbna
Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: D.G. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:32, 08 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Zgódźmy się, że sugestie to nigdy nie była moja mocna strona
O hennie pomyślałam, ale wizja strasznego House'a nie chciała tego przyjąć do wiadomości. (Już wiem, co mi się do tego przyczyniło, był taki dziwny plakat z Housem-klaunem.) A co do żałoby, dodam z kolei na swoje usprawiedliwienie (Ty się tłumaczyć nie musisz ), że mój pogląd na to, co się wydarzyło w ostatnim odcinku znacząco różni się od zdania pana Shore. A House i bez żałoby często nie miewa dobrego nastroju
(A nazwisko, to myślałam, że to jakiegoś bohatera z New Girl )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
evi
Messi Oosom Łajf
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:50, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Świetny! A najbardziej podoba mi się puenta. Sprytnie połączyłaś HMD z NG. Było więc zabawnie i ciekawie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:57, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Twój pierwszy fik totalnie zmiażdżył system! me gusta mucho! A tytuł nie mógłby być adekwatniejszy
Drugi fik zabawny, ale uwierała mnie trochę ta narracja. Mimo wszystko NG + HMD to świetne połączenie, prawie widzę tego crossa naprawdę brawo!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|