|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:27, 06 Wrz 2012 Temat postu: coolness |
|
|
SPIS FIKÓW:
1. ...
2. Opera mydlana: Suits, Mike/Rachel, 660 słów.
3. ...
4. Przyjaźń na końcu świata: House, House & Wilson friendship, 655 słów.
5. ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Czw 18:44, 13 Wrz 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:40, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
HMF WSKAZÓWKA 2
Tytuł: Opera mydlana
Autor: coolness
Fandom: Suits
Uwagi: 660 słów, Mike, tak jakby Mike/Rachel, trochę spoilerów do pierwszego sezonu i do ostatniego odcinka, jaki się pojawił.
A/N: W sumie to ja nie lubię tego pairingu i w ogóle nie powinnam pisać teraz fikatonu, tylko robić tysiące innych rzeczy, ale cóż...
Życie Mike’a trochę częściej niż rzadziej przypomina operę mydlaną.
Harvey wypomina mu to prawie za każdym razem, kiedy życie osobiste Mike’a niebezpiecznie zmiesza się z pracą. Czyli często, zwłaszcza ostatnio.
Kiedyś, kiedy Mike jeszcze jeździł rowerem i rozwoził paczki, a czasami – często – palił z Trevorem trawkę i nie znał jeszcze ani Jenny, ani Rachel, a Tess już dawno zniknęła z obrazka, życie było prostsze. Pokręcone na swój dziwny sposób i zapewne niezbyt zdrowe, ale prostsze. Czasami Mike tęskni za tymi dniami, ale później wspomina Trevora, walizkę z narkotykami i umowę, która nigdy nie została sfinalizowana. W gruncie rzeczy powinien być wdzięczny Trevorowi i jego znajomym, że tamta wymiana okazała się być pułapką. Inaczej nigdy nie poznałby Harveya i nie zostałby – fałszywym – prawnikiem w Pearson Hardman.
To w gruncie rzeczy wymarzona praca.
Jeśli nie liczyć fałszywego świadectwa z Harvardu, Harveya, który częściej bywa dupkiem niż nie, Louisa węszącego tam, gdzie nie trzeba, kłamstw, szantaży i gróźb, których Mike doświadczył więcej podczas ostatnich miesięcy pracy w Pearson Hardman niż przez całe swoje dotychczasowe życie i oczywiście miszmaszu, najpierw Jenny-Rachel, później Rachel-kłamstwo o Harvardzie, a teraz Tess-Rachel.
Jakby się nad tym dłużej zastanowić to zawsze sprowadza się do Rachel.
Mike mruga wciąż wpatrzony w otwarte drzwi swojego mieszkania, a kroki Rachel cichną już na korytarzu. Naprawdę nie chciał jej skrzywdzić.
Ale ostatnio tylko to mu wychodzi.
Krzywdzenie bliskich mu osób.
Najpierw Trevor, któremu nie powiedział o Jenny i Jenny, którą wplątał w cały ten bałagan z Rachel. Później Rachel, której nie mógł powiedzieć o tym, że nigdy nie studiował na Harvardzie, choć egzaminy wstępne zdał więcej niż ktokolwiek razy. Potem babcia z którą się nie pożegnał i znów Rachel, która musiała zdecydować się na danie mu szansy akurat wtedy, kiedy on myślał, że już po wszystkim, nie będą razem, więc zawrócił trzy kroki w tył i przespał się z mężatką, choć obiecywał sobie, że nigdy czegoś takiego nie zrobi.
— Idź za nią — słyszy Mike, więc odwraca się.
Tess stoi wciąż owinięta w pościel i spogląda na niego smutno, jakby wiedziała, że kiedyś to coś między nimi, co zaczęli jeszcze w liceum będzie musiało się skończyć – po raz kolejny – tyle, że to trochę za szybko. Po śmiechu, który rozbrzmiewał jeszcze przed chwilą w jego mieszkaniu nie zostało już nic.
Mike przez chwilę rozważa wszystkie opcje, a później w pośpiechu zakłada spodnie i buty, i biegnie za Rachel, choć jest pewny, że nie uda mu się już tego naprawić, nieważne ile i jak bardzo będzie przepraszał.
W drzwiach wejściowych budynku mija chłopaka z pizzą i wypada na ulicę.
Rachel już tu nie ma i następnym razem, kiedy ją widzi, jest poniedziałek w pracy, kiedy Harvey wysyła go po jakieś akta i Mike – znowu – stoi przed drzwiami do gabinetu Rachel, bojąc się tam wejść.
Już ma się odwrócić i odejść, kiedy przed nim, jak z pod ziemi wyrasta Donna z czerwonym kubkiem kawy w ręce i Mike przez chwilę ma wrażenie, że ten gorący napój zaraz wyląduje na jego garniturze, a później Harvey go zabije, bo po pierwsze nie przyniósł potrzebnych akt, a po drugie nie jest Harveyem i nie trzyma zapasowego garnituru w pracy.
Czasami Mike nie może zdecydować, kto jest groźniejszy – Harvey czy Donna. W tej chwili to Donna zdecydowanie wychodzi na prowadzenie. Donna, która wie wszystko. Donna, która trzyma mordercze narzędzie w ręce. Donna, która patrzy na niego, jakby miała go za chwilę zabić i poprosić później Harveya o pomoc w ukryciu jego trupa.
Mike jest niemalże stuprocentowo pewny, że Harvey byłby bardziej niż chętny do służenia jej pomocą w tym zadaniu.
— Donna — mówi Mike i stara się wyminąć sekretarkę swojego szefa.
Donna zagradza mu drogę, nie odzywa się i wciąż morduje go wzrokiem.
Tak, życie Mike’a to opera mydlana, tylko, że zaraz zamieni się ono w kryminał, w którym to on będzie ofiarą.
— Mike, gdzie są te akta? — Harvey, wściekły, że czeka dłużej niż zwykle na papiery pojawia się przed gabinetem Rachel.
Czy życie nie mogłoby się już stać ani trochę lepsze?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Czw 18:45, 13 Wrz 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
evi
Messi Oosom Łajf
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądinąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:36, 09 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Zapomniałam skomentować, gdy przeczytałam, zapominalska jestem! Ale już nadrabiam - fik mi się podoba, ciekawy i wciągający, chociaż happy endu ciężko się tu doszukać (i dobrze, chyba nie byłby na miejscu). I ja bardzo lubię ten pairing
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
coolness
Jazda Próbna
Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:33, 13 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
HMF WSKAZÓWKA 4
Tytuł: Przyjaźń na końcu świata
Autorka: coolness
Fandom: House MD
Uwagi: 655 słów, House & Wilson friendship, jakieś tam spoilery do ósmego sezonu House’a.
A/N: Przyjaźń pomiędzy House’em a Wilsonem i naprawdę nie wiem w jaki sposób mi takie coś wyszło, bo a) naprawdę dawno nie pisałam niczego o House’ie i Wilsonie b) zazwyczaj ich shipuję, (ale tu pasowała mi po prostu bliska przyjaźń) i c) ja tak naprawdę nie widziałam ósmego sezonu House’a (ba, nawet części siódmego nie znam). I to jest angst. Ale to nic nowego.
Są dni podczas których spacerują i zwiedzają okolice i są dni podczas których nic nie robią, tylko siedzą, głównie milczą – ale to nie jest ta niekomfortowa cisza – i wpatrują się w niebo, aż zapadnie noc i wyjdą gwiazdy. Czasami też James czyta, a Greg gra na fortepianie, innym razem spędzają dzień na kanapie, głowa Jamesa zawsze na kolanach Grega.
Czasami Greg gdzieś znika i nie wraca przez kilka godzin, ale James już dawno przestał pytać gdzie. Greg nigdy nie zapewnił satysfakcjonującej odpowiedzi.
Indie to taki trochę koniec świata i choć James nigdy wcześniej nie myślał żeby tu przyjechać – nigdy jakoś nie było czasu – to podoba mu się tu. Podoba mu się spokój, chatka po środku niczego – James nie jest pewny, czy chce wiedzieć skąd Greg ją wytrzasnął – i cisza jak makiem zasiał. Ostatnich kilka lat w Princeton było bardziej niż stresujących i ostatnie tygodnie spokoju to zasłużony odpoczynek.
Najpierw dużo podróżowali – James jest pewien, że w ciągu ostatnich kilku tygodni zwiedził więcej części świata niż przez całe swoje dotychczasowe życie – a później, później trafili do Indii.
Może od samego początku mieli tam trafić.
Greg po prostu pewnego dnia, kiedy byli we Francji, wręczył mu bilet i paszport na fałszywe nazwisko – James nie był pewien jak się z tym czuł, przecież to było przestępstwo – a dzień później byli już w Indiach.
Może Greg planował to od samego początku. James nigdy o to nie pyta.
Jest dobrze, lepiej niż kiedykolwiek indziej i tu, na końcu świata, James czuje się wolny, bardziej niż przez całe swoje życie i czasami myśli, że może naprawdę napisze książkę.
James White, pisarz, który do Indii przyjechał w poszukiwaniu natchnienia. Może to nie okaże się być aż takim kłamstwem jeśli zdąży skończyć, ale na razie musi chociaż zacząć.
Czasami James popada w melancholię i mówi, że nie zdąży zrobić tylu rzeczy i dlaczego nie zrobił tego wcześniej, a Greg patrzy wtedy na niego smutnym wzrokiem i nazywa go Jamesem. I wtedy James chce krzyczeć, bo to, że ma już niewiele czasu nie znaczy, że Greg ma zaczynać traktować go inaczej, a przecież dla Grega zawsze – nieważne co się działo – był Wilsonem.
James chce tylko, żeby nic się nie zmieniało.
Ale nic nie stoi w miejscu i z dnia na dzień James robi się cichszy, a Greg bardziej nerwowy i częściej znika. A później wraca, czasami wściekły, czasami jakby zrezygnowany, i nic co powie James nie jest w stanie poprawić mu humoru.
Raz, kiedy Greg wraca później niż zwykle i zrezygnowany siada przy stole, Jamesowi udaje się zobaczyć kilka słów na papierach, które Greg rzuca wściekły na stół i dopiero po chwili je chowa.
Prace nad medycznym zastosowaniem kurkuminy.
I nagle wszystko zaczyna mieć sens. Wyjazd do Indii i znikanie Grega.
— Greg, — zaczyna James i kiedy Greg podnosi głowę, jego smutne oczy łamią Jamesowi serce.
— James… — Greg już wie, że James odkrył powód jego zniknięć.
Tym razem James nie ma ochoty krzyczeć, nie poprawia go na „Wilson”, tylko siedzi i w milczeniu patrzy na Grega, a później łapie jego dłoń w swoją.
I tak siedzą w milczeniu. Dopiero dużo później Greg spuszcza głowę i kiedy znów spogląda w oczy Jamesa, zaczyna:
— Kurkumina, składnik kurkumy, może…
Później głos mu się załamuje i James myśli, że to chyba pierwszy raz, kiedy Greg zachowuje się tak ludzko. James nie jest pewny, czy mu się to podoba.
— Tak wiem, może spowolnić rozwój chorób nowotworowych — kończy za niego James, jest onkologiem, wie takie rzeczy. — Ale upłyną lata zanim wypuszczą lekarstwa z tym składnikiem. To mi już nie pomoże.
Ostatnie zdanie James wypowiada szeptem, jakby to miało sprawić, że ta okrutna prawda zniknie.
Nie znika.
— Zawsze mogę spróbować — odpowiada pewnie Greg, jego oczy wciąż wpatrzone w oczy Jamesa, i James wie, że Greg zrobi wszystko żeby znaleźć dla niego lekarstwo – prawdopodobnie z pomocą światowego specjalisty od kurkuminy, który przebywa właśnie tu, w Indiach – zanim będzie za późno.
James uśmiecha się szczerze po raz pierwszy od bardzo dawna.
Greg odwzajemnia uśmiech.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Czw 18:36, 13 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lacida
Jazda Próbna
Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:07, 15 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ale przypadek, też mam fika z hilsona z kurkumą, ale twoje... Greg taki kochany, wszystko zrobi dla Wilsona Takie słodko-gorzkie.
House pojechał na drugi koniec świata by ratować przyjaciela - taki jest Greg i w serialu, zależy mu na Wilsonie, zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lacida dnia Sob 12:52, 15 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcusia
Alice in Downeyland
Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:28, 16 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Bardzo podoba mi się Hilson w Twoim wykonaniu, wyszło raczej gorzko, niż słodko, ale chyba w tym przypadku nie mogłoby być inaczej. Czekam na więcej dzieł Twojego autorstwa, co masz ciekawy, intrygujący i bardzo określony styl pisania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|